Kuchenne tajemnice

O dziwo pozostałym też smakuje. Na psie tylko nie próbowałam. Podzieliłam się też z kuzynką i jej rodzinką.

Kuzynka myślała,zanim jeszcze zjadła,że to ryż z cynamonem. Na wygląd wzięła.
Mamie rano ukroiłam kostkę,zjadła i o dokładkę prosiła.

Sernik bananowy, smaczna propozycja. Nie jadłam osobiście.

Zastanawiałam się dziś jeszcze nad jednym kolorystycznym dodatkiem do kosteczek. Np. żurawina. ?

 

Oj poczęstowałabyś psa, biedak pewnie cierpi, że nie dostał

Czy żurawina pasuje smakowo do tej kokosowej nutki...?
Kolorystycznie niewątpliwie tak i chyba nie ma specjalnych skłonności do puszczania soku i nie zabrudzi tej kostki od środka
Ale co do smaku to bo ja wiem... kokos drań ma taki - jak by to powiedzieć - "biały" czysty smak... mnie się najbardziej kojarzy oczywiście z migdałami (rafaello się kłania), ale migdały też białe. Hmm, trudna sprawa.
Może po prosu czymś kolorowym polać z wierzchu, jakimś syropem...?

Albo wziąć na czubek noża parę stosownych barwników spożywczych i wyprodukować kaszkę we wściekle fioletowym kolorku (na przykład)

EDIT: po namyśle - malutkie kolorowe żelki...?

 

przyznam się, ze nie jadłam

 

Tzn czego nie jadłaś...? Kostki czy tego sernika bananowego z mojego poprzedniego postu...?
Jeśli sernika, to ja też nie jadłam i właśnie sobie dumam nad możliwością spróbowania (z połowy składników, sama z Gordonem nie dam rady pożreć sernika o średnicy 25 cm... tzn Gordon by pewnie ogarnął, ale jeszcze tego brakowało żebym mu sernik piekła).
No przemyślę to jeszcze, ale kto wie, może jutro się pobawię

 

Nie wiem, będę próbować.
Żurawina trochę kwaskowata raczej jest?,tak mi się wydaje.

Psiak został poczęstowany. Polizał i nie zjadł. Po namyślę został kawałek spałaszowany. A kostką leży na tacy na stole i kroję sobie ją kawałkami. Został lewy górny róg tylko.

 

serniczka bananowego
tak to wychodzi jak się półsłówkami odpowiada, a nie całym zdaniem

 

Psy tak mają, nad nowymi smakami muszą się zastanowić
Żurawina jest kwaskowata, fakt - i dość intensywna w smaku, mogłaby do reszty zamordować ten kokos
Kolor to kolor, ale co powiecie na przykład na mleko kokosowe dla wzmocnienia smaku...?
Jeśli wolisz, żeby został prawy dolny róg, to usiądź z drugiej strony stołu
Cieszę się naprawdę, że ta kostka wszystkim smakuje

Lepiej półsłówkami, niż półgębkiem

 

Z tym stołem to niezły trik

Dziś,żeby tak zakończyć kulinarnie, to na obiad u mnie pierogi ruskie były. A pomiędzy kanapki z serem pleśniowym

 

Ruskie kocham
Do tego stopnia, że czasem je nawet lepię

 

To, o czym myślę, nie miało ciasta. Wygląda na to, że to pudding purin był. Ale pewności nie mam.

 

albo panna cota, albo creme brulee, też pewności nie mam

 

Flan wg wiki:

"Flan pâtissier – tradycyjny francuski deser, znany też pod nazwą flan parisien. Jest to rodzaj tarty złożonej z kremu cukierniczego zapieczonego na kruchym cieście. Ma swoje odpowiedniki w cukiernictwie innych krajów. Jest blisko spokrewniony z portugalskimi pastéis de nata, włoskim pasticciotto i angielską custard tart, od której bezpośrednio się wywodzi. Pierwsze flans pâtissiers pojawiły się we Francji za panowania króla Henryka IV. Przypuszcza się, że podano je podczas uczty koronacyjnej.

200 ml śmietanki kremówki
800 ml mleka
4 jajka
150 g cukru
90 g maizeny
1 laska wanilii
1 rulon gotowego ciasta kruchego
Mleko i śmietankę wlewamy do garnka. Laskę wanilii rozkrawamy na pół. Ostrzem noża wydobywamy ziarnka wanilii i wrzucamy je razem z połówkami laski do garnka z mlekiem i śmietanką. Stawiamy na ogień. Po zagotowaniu usuwamy z mleka połówki laski. Wbijamy jajka do miski, wsypujemy cukier i ubijamy. Gdy mieszanka zbieleje, dodajemy maizenę i mieszamy całość. Zalewamy gorącym mlekiem i ponownie mieszamy za pomocą trzepaczki. Jeśli masa jajeczna jest zbyt rzadka, przekładamy ją do garnka, stawiamy na ogień i mieszamy, aż zgęstnieje. Dno i boki tortownicy o średnicy 22 cm wykładamy ciastem. Wlewamy masę jajeczną. Pieczemy około 30 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 210 °C."

Ja bym to robiła w jakichś kokilkach bez kruchego ciasta i piekła w kąpieli wodnej wg tego przepisu:

• 
  
  • 1 i 1/4 szklanki mleka (1.5%)
  • 1/4 szklanki skondensowanego mleka słodzonego
  • 1 laska wanilii
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1 jajko
  • 1 żółtko
  • sól

Mleko (zwykłe) podgrzać z rozciętą laską wanilii i odstawić na 20 minut. Na małej teflonowej patelni roztopić cukier i podgrzewać poruszając patelnią od zbrązowieje. Od razu wlać do 4 żaroodpornych foremek do zapiekania lub do filiżanek. Poruszając nimi rozprowadzić karmel na dnie. Lekko ubić jajko i żółtko, wymieszać z mlekiem skondensowanym i posolić dla smaku. Ze zwykłego mleka usunąć laskę wanilii i powoli wlać do mieszanki jajecznej, nie przerywając przy tym mieszania. Masą napełnić foremki, przykryć folią aluminiową. Piec w kąpieli wodnej przez 40-50 minut w temp. 180 stopni.
Ostudzić, wstawić na 2 godziny do lodówki. Ostrym nożem oddzielić flan od brzegów foremek i wyłożyć na talerzyki.

Wychodzi z tego o takie coś:

​

Jak widać, zasada produkcji samego kremu (czy jak to nazwać) podobna, tylko zamiast spodu z ciasta mamy karmelowy wierzch.
Swoją drogą panna cotta i creme brulee robią się podobnie



Podlinkowania, które prowadziły do strony z forum, quizami, itd..usunęłam.

SMOD_Atena.

 

Nie jestem pewna, czy o to im chodziło, tzn, żeby być podobne Choć to po sąsiedzku
Ale ja mam ślinotok, kiedy czytam twoje przepisy
A dziś w warzywniaku, klientka zagadała mi pomysł na bób.
Bób kocham, znam z nim sałatki i tam inne, ale trzeba czasu, żeby sie ostał do tych innych po ugotowaniu.
I kobita radzi tak:
Bób ugotować w osolonej wodzie z dużą ilością posiekanego koperku.
Odcedzić. Posypać pieprzem, polać masełkiem.
Ewentualnie dodać jarzynkę, wegettę czy tam jeszcze jakąś inną chemię
No chyba, że ma się jarzynkę domową.

 

Bób
Pamiętam, że jako dziecko tego nie znosiłam - a wszyscy kochali, więc czułam się wyalienowana, co niewątpliwie poczyniło straszne spustoszenia w mojej nieszczęsnej młodocianej psychice.
Na szczęście po paru latach przekonałam się do bobu, a że koperek ubóstwiam od wieków, oto przybył mi kolejny przepis do wypróbowania.
Dzięki

Niestety bób będzie musiał chwilę poczekać, bo po wczorajszym wyjątkowo mało ambitnym obiedzie u Chińczyka na dziś zaplanowałam sobie cycek z tej oto fotki:

​

Obawiam się, że i cycek, i bób to by było za dużo jak na moją dość skromną pojemność
Ech, i jeszcze ta chałwa z kaszki manny czeka w kolejce

Ups... dzięki, MODko - i przepraszam za te linki
Tak to jest, jak się na wpół śpiąc uprawia bezmyślne kopiuj-wklej prosto z jakiejś stronki.
Zwykle przenoszę kopiowany tekst najpierw do własnego worda i wywalam co trzeba - tym razem lenistwo mnie pokonało, a kolor linków na tutejszym tle umknął mojej uwadze.
Więc dziękuję za czujność i obiecuję poprawę

 

Szefowa jest na diecie i doprowadza mnie do obłędu.
Dzisiaj zmontowałam danie, które nazwałam "Fantazja zdesperowanego kucharza"
W miarę lekkostrawne, nie wiem, ile ma kalorii, ale dla żądnych przygód w prostocie:

1/.2 kg karczku chudego bez kości
ziele angielskie
mała młoda cebulka
liść laurowy
pieprz czarny ziarnisty
odrobina soli

woreczek ryżu
koncentrat pomidorowy

bulion warzywny

Naleśniki lub tortilla

Mięso gotujemy w powyższych przyprawach z cebulą. Mielimy. Mieszamy z ugotowanym ryżem i odrobiną koncentratu. Żeby nie było suche podlewamy i mieszamy z kapką bulionu (tak, żeby uzyskać konsystencję pasty).
Zawijamy w naleśniki lub tortillę i zapiekamy.
Można też nałożyć na pieczywo.

Wiem, dziwnie to brzmi, ale zjadliwe, a szefowej smakowało nawet bardzo

 

Ma ktoś przepis na lody domowej roboty, takąż pizzę albo tort z bitą śmietaną i malinami i w ogóle ???

 

Farszyk można opakować w co się ma żywnie ochotę.
Pierwotnie miał być opakowany w paprykę i zapieczony, ale osoba, której go przygotowałam na razie nie może papryki.
Farsz oczywiście dopraw sobie do smaku, bo ja go zrobiłam taki niemowlęco łagodny.
Ja bym prosiła o spaghetti - muffinki i pizzowe

 

Jutro piątunio
Więc przetestuję muffinki, najpierw spaghetti, później pizzowe... a później, jeśli nie pęknę w międzyczasie, może jeszcze któreś

EDIT: a na deser myszki

​

Zrobione ze zblendowanych oreo z białym serkiem
Muszę to wypróbować, w razie czego Gordon pomoże zjeść
Oczywiście nie muszą być myszki, mogą być zwykłe czekoladki typu trufle

 

LODY

przepis podstawowy

• 1 puszka mleka skondensowanego niesłodzonego

• 120 g cukru pudru

puszkę należy umieścić na około 24 godziny w lodówce a następnie zawartość przelać do wysokiego naczynia, przy użyciu miksera (końcówkami do ubijania białek) ubić na gęstą pianę ( trwa 30-60 sekund ) , dodać cukier i jeszcze przez chwilę ubijać.


teraz dodatki

• aby zrobić lody smakowe dodajemy:
• 1-2 łyżeczki kakao ( wymieszane z odrobiną zimnej wody na gęstą papkę)
• 1/2 czekolady startej na średnim tarku ( uzyskujemy lody mleczne z drobinkami czekolady)
• 1 łyżeczka soku + 1 łyżeczka drobno otartej kolorowej części sparzonej i wyszorowanej cytryny/limonki/mandarynki/pomarańczy
• tak ze 2 łyżki zmiksowanych owoców ( od biedy domowej konfitury)
• namoczone ( w rumie dla dorosłych , dla młodszych w gorącej wodzie) rodzynki + jakieś orzechy-tu proponuję zamiast białego cukru pudru dać brązowy

Lody dajemy do maszyny do lodów ale są też bardzo dobre bez maszyny : ubitą mieszankę przelać do pojemnika( może być po zjedzonych lodach ze sklepu), włożyć do zamrażarki. Podczas chłodzenia mniej więcej co 30 minut przez pierwsze 3 godziny miksować, by nie wytworzyły się kryształki lodu i lody były bardziej puszyste i zamrozić.

To są lody z gatunku tzw. "miękkich" nie zamarzają na kość

Tylko Krasnal masz je zrobić i zdać nam relację

 

Kiedyś zrobię Może nawet w te wakacje A z gatunku "zamrażają mózg" masz???