Konkurs Konkurs - 12 WIGILIJNYCH POTRAW

Temat na forum 'Oficjalne konkursy forum' rozpoczęty przez użytkownika TL_Mouse, 3 grudnia 2014.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    JAJOWATA
    czyli
    Stracone złudzenia

    Dramat ze sfer drobiarskich w pięciu aktach

    PROLOG​
    Jak powszechnie wiadomo, marzeniem każdej młodej kury jest zdobycie męża, i to męża nie byle jakiego – takiego mianowicie, którego zazdrościć jej będą wszystkie koleżanki z kurnika. Wybieg codziennie zmienia się w istne targowisko próżności - bo przecież nie tylko przyszłe panny młode robią, co mogą, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, także i kawalerowie - czupurne kogucie podrostki - stroszą pióra i przyjmują dumne pozy eksponując niezbyt jeszcze imponujące grzebienie.
    W całym stadzie kurzych nastolatek jedna tylko przyszła kwoka zachowywała się zupełnie inaczej. Twierdziła uparcie, że znacznie bardziej od życia uczuciowego interesuje ją wydajna produkcja jaj wolnowybiegowych w rozmiarze XXL. Wkrótce złośliwe koleżanki przezwały dziwaczkę „Jajowatą”.
    Ech, gdyby wiedziały, co roi się w tym pełnym marzeń kurzym łebku...
    Czas uchylić rąbka tajemnicy: Jajowata zakochała się w pewnym dorodnym indyku.
    To się nie mogło dobrze skończyć.

    Akt I
    Ciasteczka orzechowe
    Czym skorupka za młodu nasiąknie... wszyscy znamy to powiedzenie. A skorupka Jajowatej nasiąkła kanonem tradycyjnych przekonań jej matki, powszechnie szanowanej kwoki, której tragiczny koniec w rosole wstrząsnął całym stadem. Naczelne miejsce w tym kanonie zajmowało wielokrotnie powtarzane zdanie, które zapadło w pamięć młodziutkiej, ledwo co opierzonej kurce: „Droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek”. Jajowata już wiedziała, co powinna zrobić.
    Zbliżała się Gwiazdka, ten magiczny czas powszechnej życzliwości i miłości, kiedy słowo "nie" zostaje wykreślone z codziennego słownika każdego przedstawiciela drobiu domowego. Odebrawszy staranne wychowanie, Jajowata - mimo młodego wieku - była już całkiem niezłą kucharką. Postanowiła więc oczarować Konstantego (takie imię nosił bowiem wybranek jej serca, pochodzący z arystokratycznego indyczego rodu) wypiekiem własnego wyrobu. Jej wybór padł na:
    Ciasteczka orzechowe:
    - 285 g łuskanych orzechów włoskich
    - 200 g cukru
    - 1 duże jajo
    Orzechy rozdrobnić razem z cukrem w malakserze - powinna powstać mieszanka o strukturze piasku. Pośrodku zrobić zagłębienie i wbić do niego jajko. Lekko roztrzepać je widelcem, a następnie zagarniać orzechy z cukrem, aż składniki dobrze się połączą. Na koniec zgnieść rękami. Masa będzie dość wilgotna i lepka. Podzielić ją na cztery części, z każdej uformować wałek o długości ok. 15 cm i pokroić na osiem kawałków. Kawałki ustawić (nie należy ich układać powierzchnią przecięcia do spodu) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 190 stopni C przez około 15 minut. Studzić na blaszce.

    Akt II
    Tarta z kiszoną kapustą
    Noc po pierwszej romantyczno-kulinarnej randce upłynęła Jajowatej na wspomnieniach i marzeniach. Te spojrzenia, jakie rzucał jej Konstanty z zapałem dziobiąc podsunięty mu poczęstunek... te niby to przypadkowe muśnięcia - ach, jakże jedwabistymi - skrzydłami... ten wiele mówiący uśmiech, który zwieńczył ich schadzkę... ten głęboki gulgot, jakim Konstanty prosił ją o następne spotkanie...
    Jajowata uznała, że wszystko jest na najlepszej drodze. Zabrała się za szykowanie kolejnego arcydzieła kulinarnego. Tym razem postanowiła olśnić wybranka wytrawną tartą.
    Tarta z kiszoną kapustą
    Ciasto:
    - 200 g mąki
    - 60 g masła, roztopionego
    - 1 jajko
    - 25 g drożdży (albo 1 torebka drożdży instant)
    - 1/2 łyżeczki soli
    Farsz:
    - 50 g suszonych grzybów (borowików lub podgrzybków)
    - 700 g kiszonej kapusty z tartą marchewką
    - 6 łyżek oliwy z oliwek
    - 2 liście laurowe i 3 ziarna ziela angielskiego
    - 1 łyżeczka kminku
    - 170 g suszonych śliwek
    - 1 cebula, pokrojona w drobną kosteczkę
    - sól i świeżo zmielony czarny pieprz
    Śliwki namoczyć, pokroić. Grzyby namoczyć i ugotować w wywarze do odparowania, wystudzić i pokroić. Kapustę opłukać (jeśli jest bardzo kwaśna), włożyć do rondla razem z przyprawami i trzema łyżkami oliwy, zalać szklanką wody i gotować około 1 godziny. Ostudzić, usunąć przyprawy, a kapustę posiekać i wymieszać z grzybami i śliwkami. Na pozostałej oliwie zeszklić cebulę, dodać do kapusty. Farsz przyprawić, delikatnie wymieszać.
    Ciasto: mąkę przesiać do miski, pośrodku zrobić zagłębienie, wkruszyć do niego drożdże, zalać letnią wodą (około 5 łyżek) i odstawić na 10 minut. Następnie dodać pozostałe składniki, starannie wymieszać i wyrobić. W przypadku drożdży instant wystarczy wymieszać je z mąką, a wodę dodawać w miarę potrzeby podczas zagniatania ciasta. Odłożyć ¼ ciasta, resztę rozwałkować na placek, którym należy wyłożyć spód i boki tortownicy (23 cm) posmarowanej oliwą. Nałożyć farsz. Na powierzchni ułożyć kratkę z wałeczków pozostałego ciasta. Piec przez 30 minut w temperaturze 180 stopni C.

    Akt III
    Pomarańczowe ciasto jogurtowe
    Druga randka i jeszcze bardziej spektakularny sukces - serce Jajowatej (4,99 PLN za kilogram) aż wyrywało się z piersi (12,99 PLN w promocji) na samo wspomnienie entuzjazmu, z jakim Konstanty powitał przyrządzoną przez nią potrawę. Gdyby nie należał do arystokracji, można by wręcz powiedzieć, że rzucił się na jedzenie. Kolejne kęsy ledwo mieściły mu się w dziobie, a żarliwość, z jaką poprosił o dokładkę, sugerowała, że być może już wkrótce z takim samym zapałem poprosi Jajowatą, by zechciała zostać jego żoną. Któryż prawdziwy mężczyzna zrezygnowałby z takiej kuchni!
    Pewność siebie Jajowatej rosła z każdą chwilą. Uśmiechając się radośnie pod dziobem, po raz trzeci podjęła kuchenną krzątaninę. Podczas kolejnej randki uraczy Konstantego ciastem pomarańczowym.
    Pomarańczowe ciasto jogurtowe
    - 1 szklanka mąki
    - ½ szklanki plus dwie łyżki cukru
    - ½ łyżeczki proszku do pieczenia
    - 1/8 łyżeczki sody
    - szczypta soli
    - ½ szklanki gęstego jogurtu naturalnego
    - ¼ szklanki oleju
    - 1 łyżeczka otartej skórki pomarańczowej plus 1 łyżka soku pomarańczowego
    - 1 duże jajo
    - pół łyżeczki ekstraktu waniliowego
    - 2 duże pomarańcze podzielone na cząstki, smażona skórka pomarańczowa i cukier puder do przybrania
    Składniki ciasta wymieszać, przelać do wysmarowanej masłem tortownicy (21 cm). Piec w temperaturze 180 stopni C przez około 25 minut (zrobić próbę patyczkiem). Wystudzić na kratce, przybrać.

    Akt IV
    Ciasto miodowe
    Trzecia randka przeszła najśmielsze oczekiwania zakochanej kucharki. Konstanty nie tylko wychwalał pod niebiosa jej talenty kulinarne - między jednym żarłocznym kęsem a drugim całkiem otwarcie wyrażał też zachwyt dla jej pięknie lśniącego upierzenia, starannie wypielęgnowanych pazurków oraz oczu o niespotykanej głębi. Po posiłku przysiadł obok niej, a gdy objął ją skrzydłem, Jajowata poczuła się jak w niebie. Wsłuchiwała się w zmysłowy gulgot, a słodkie słowa Konstantego płynęły prosto do jej serca. „Najdroższa... jesteś taka piękna... jesteśmy dla siebie stworzeni..." Wreszcie uniosła głowę i spojrzała prosto w rozpalone namiętnością oczy ukochanego. Ich dzioby złączyły się w pierwszym pocałunku... (Dla ochrony młodocianych czytelników w tej właśnie chwili doszło do awarii zasilania i farma pogrążyła się w ciemnościach, nawet księżyc dyskretnie schował się za dach stodoły.)
    Zbliżała się wigilia – Jajowata była pewna, że tego dnia Konstanty jej się oświadczy. Postanowiła w tym uroczystym dniu wystąpić z wyjątkowo wyszukanym wypiekiem, by tą kulminacją sztuki kulinarnej wyrazić całą moc i głębię swego uczucia. Drżącymi jeszcze po namiętnym spotkaniu skrzydłami zabrała się do przyrządzania tortu.
    Tort miodowy ośmiowarstwowy
    - ¼ szklanki miodu
    - ¾ szklanki cukru
    - 2 łyżki masła
    - 3 duże jaja roztrzepane widelcem
    - 1 łyżeczka sody
    - 3 szklanki mąki
    do przełożenia:
    - 1 szklanka śmietanki kremówki (36%)
    - 900 ml bardzo gęstej śmietany 18% (jeśli śmietana jest nie dość gęsta, można ją zagęścić dobrym białym serkiem kremowym, wtedy śmietany daje się mniej)
    - 2 szklanki cukru pudru
    Cukier, miód i masło podgrzewać w rondelku mieszając do rozpuszczenia się cukru. Zdjąć z ognia i natychmiast wlać roztrzepane jaja, energicznie mieszając, żeby nie zrobiła się jajecznica. Domieszać sodę, a następnie dodawać po pół szklanki mąki, aż ciasto przestanie się lepić. Wtedy pokroić je na osiem części i jeszcze ciepłe wałkować tworząc okrągłe placki nieco większe od tortownicy o średnicy 23 cm. Przykładając do ciasta spód tortownicy wyrównać brzeg. Placki piec po dwa na raz w temperaturze 180 stopni C przez 4-5 minut. Wystudzić pojedynczo na kratce. Następnie upiec też pozostałe skrawki ciasta. Wystudzone pokruszyć wałkiem do ciasta lub rozdrobnić w malakserze.
    Przygotowując krem ubić na sztywno kremówkę. W osobnej misce wymieszać gęstą śmietanę z cukrem pudrem. Dodać bitą śmietanę i schłodzić w lodówce.
    Upieczone placki pokrywać kremem w ilości około 1/3 szklanki i układać jeden na drugim, lekko dociskając. Resztą kremu posmarować wierzch i boki tortu, a następnie starannie obsypać przygotowanymi okruchami ciasta. Tort wstawić do lodówki na całą noc - ciasto musi zmięknąć. Wierzch można dowolnie przybrać.

    Akt V
    Raj utracony
    Nadeszła wreszcie tak długo wyczekiwana wigilia. Jajowata już od świtu czyściła i układała piórka, ukrywszy się przed ciekawskimi oczami koleżanek z kurnika za stojącym w kącie wielkim koszem. Tort mający stanowić dowód miłości i oddania był już gotowy – Jajowata nie spała przez całą noc, dopracowując szczegóły.
    Konstanty pojawił się trochę za wcześnie – Jajowata uznała, że po prostu nie mógł się doczekać spotkania. Była odrobinę zawiedziona, że od razu przystąpił do konsumpcji... jakby zapomniał o tym, co zaszło między nimi podczas poprzedniego spotkania. Ale cóż, musiała sama przed sobą nieskromnie przyznać, że danie udało się jej wyjątkowo.
    Konstanty jak zwykle poprosił o dokładkę, jak zwykle wydziobał ostatnie okruszki z talerza, pogładził się po brzuchu... i wreszcie się odezwał. Tym razem każde jego słowo raniło jak rozpalony do czerwoności miecz.
    - No dobra, mała, to ja spadam. Jutro się żenię, rozumiesz. Przede mną wieczór kawalerski – zarechotał.
    - Ale... przecież ja... my... – Jajowata z trudem wydobyła z siebie rozpaczliwe gdakanie.
    - Jakie „my”, żartujesz chyba. Przecież ty jesteś zwykłą kurą! Za wysokie progi, panienko – żenię się z Izabelą, córką indyczego króla, muszę dbać o pozycję w stadzie. Naprawdę coś sobie wyobrażałaś? Nie dość, że kura, to jeszcze do tego głupia! - beknął donośnie na zakończenie i szybko zniknął w ciemności.
    Zdruzgotana Jajowata chwiejnym krokiem wróciła do kurnika i przycupnęła w najciemniejszym kącie. Zmierzwione pióra utraciły połysk, z oczu przysłoniętych skrzydłami nieustannie płynęły rzęsiste łzy. Świat podstępnie wykorzystanej i brutalnie porzuconej Jajowatej zawalił się: marzyła już tylko o rondlu, w którym mogłaby zakończyć swe pozbawione sensu i celu życie. To nieważne, że była jeszcze za młoda na rosół.
    Rozpacz Jajowatej zauważył pewien niezbyt okazały kogut imieniem Felicjan, który od dawna wodził za nią wzrokiem pełnym zachwytu. Teraz zebrał się wreszcie na odwagę: podszedł do przedmiotu swych westchnień i drżącym głosem wyznał jej swe uczucia. Na koniec dodał: - Wiem, że mnie nie zechcesz... jestem do niczego. Ale pamiętaj, że dla mnie liczysz się tylko ty.
    Przez łzy Jajowata zerknęła ukradkiem na koguciego kawalera. Cóż, niewątpliwie nie dorastał Konstantemu do pięt... ale był dobry, poczciwy i zakochany w niej do szaleństwa. Czegóż chcieć więcej?
    Obejmując się mocno skrzydłami, Jajowata i Felicjan ruszyli na spotkanie nowego wspólnego życia.

    [I oto nadszedł czas, by zakończyć tę opowieść. Ostatnio daje się zauważyć moda na tworzenie co najmniej dwóch alternatywnych zakończeń, do wyboru do koloru. Tendencja ta dotyczy wprawdzie póki co jedynie produkcji kinematograficznych – licząc wszelako na rychłą ekranizację mego dzieła, pozwolę sobie przedstawić (dla wygody przyszłego reżysera) od razu dwa zakończenia dla dwóch różnych grup odbiorców.]

    EPILOG 1
    (dla dorosłych)
    Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę –
    Cóż, takie jest życie. Udanych sznycelków.

    EPILOG 2
    (dla dzieci)
    I żyli długo i szczęśliwie.

    POST SCRIPTUM
    (Stracone złudzenia – reaktywacja)
    Koguty są poligamiczne.

    KONIEC
    [Autorka dziękuje za inspiracje pannie Mniszkównie oraz panom Thackerayowi i Miltonowi. W sprawie wspomnianej wyżej ekranizacji producenci proszeni są o kontakt z zzizzie.]
     
  2. allasad

    allasad Forum Pro

    Prosta kolacja wigilijna Fameramy u farmerki allasad część 2
    Dzień dobry farmerko allasad powitała Kaczuszka.Zobacz wszyscy czekają,gotowi do drugiego gotowania.Tak widzę,bardzo się cieszę ,ale ale zobacz co znalazłam,dużą kartkę,papier nie typowy ,cztery wyrazy na niej.Patrzy Kaczuszka,oglądają wszyscy.To musi być druga karta z zaginionej książki z przepisami wigilijnymi .Naszukaliśmy się tej książki,kamień w wodę nie było nigdzie,nawet Anakonda spryciula nie zauważona przez strażnika ,przeszukała Starożytną Swiątynie Małp.Znalazła żłote posągi,książki nie było.Trudno mamy wskazówkę,daję Ci Kaczuszko dyspensę i do dzieła,powiedziała farmerka allasad.Ja farmerka zaszalałam w TOP1000 i teraz mam za swoje,zobacz jak wyglądają me kalosze.Na kalosze weź farbę i spraj to odnowisz powiedział Kaczorek.Dziękuję farmerko razem z Kaczorkiem bierzemy się do pracy.Kaczorek zerknął na Kaczuszkę i orany coś Ty taka ubłocona.Cicho sza byłam w SPA to maseczka mango-ananasowa.Otarła skrzydełkiem liczko i wszyscy zebrani zabrali się za gotowanie. Z szeregu zebranych wyszedł Pnącze.Dziś ja będę pitrasił.Jestem Pnącze i mam dużo rączek.Szybko się uwinę ,pomocników i bonusy posiadam. Daj tę kartkę z wyrazami a przepisy na gotowanie wezmę od Wrony złodziejki ma ich mnóstwo .Z chmurek ulepił pomocnikom czapki kucharskie głośno przeczytał wyrazy :kapusta,miód,orzechy włoskie,pomarańcze , gotujemy 4 potrawy: zabrali się do gotowania.
    1.Garnek zupy z uszkami doprawiona Rosiczką ksieżycową.
    Produkty i wykonanie: ciasto podstawowe-mąka,jajo,woda,sol,zmielone orzechy włoskie,z wyrobionego ciasto, Robótki na drutach wydziargały uszka - ugotowano.Do garnka wlano wodę ze stawu,dodano warzywa: marchew,pietruchę,seler,cebulkę pieczoną,doprawiono Rosiczką księżycową.
    Gotową zupkę po cichutku wszyscy zaczęli smakować,próbowali ,mlaskali i ......
    9. Galantynka z rybką w sosie czosnkowym z pietruszką.
    Produkty i wykonanie:rybkę zmielono,do masy rybnej dodano:sól,pieprz i pokrojone pomarańcze.Z masy zrobiono wałek,zapieczono w piecu w Dzielnicy rzemielśniczej,pokrojono w plasterki.Sos czosnkowy :czosnek,kozie mleko,pietruch,utarto.Na każdy plaster dodano kleksa z sosu .Gotowe danie od razu pojechało do spiżarni Traktorem monstrualnym.
    8.Krokiety z rybką perłową przybraną Wieńcem wiosennym.
    Produkty i wykonanie :ciasto francuskie-krowie mleko,żyto,sól,wyrobiono,rozwałkowano,pokrojono na kwadraty.Rybkę perłową zmielono razem z marchewką.Kapustę -posiekano i ugotowano_Obie masy połączono,wymieszano.Na kwadraty pacnięto masę,przykryto drugim kawałkiem kwadratu,usmażono na patelni.Gotowe krokiety udekorowano Wieńcem wiosennym.Szybko wywieziono do spiżarni.
    6.Migocząca flądra w sosie żórawinowym doprawiona Białą niewinnością.
    Produkty i wykonanie :migoczącą flądrę sprawiono-zrobiono filety,ugotowano w wodzie z solą,posmarowano miodem i na chwile wsadzono do pieca. Podpieczoną wyjęto ułożono zrobiono kropeczki z sosu żurawinowego (sos leśne żórawiny,cukier usmażono)
    przybrano Białą niewinnością .Gotowe szybko pojechało do spiżarni.
    Takie było gotowanie a reszta zebranych miała dyspensę ,chcieli się zabawić .Zaczęło się tak:Mistrz budowy rozstawił namioty,Wyszynk wina wytoczył beczki,Kawiarenka zapraszała na kawę,Stoisko z truskawkami częstowało owocami,Pizza,,Gondola,,serwowała pizzę,Ulewa cukierków ,wiadomo co robiła ,Wesoła lilia,Spiewający tulipan,Kwiatoładowarka śpiewały razem z Estradą dla łosi.Dużo sie działo na dzikiej łące.Kaczuszka z Kaczorkiem radzi byli że tak szybko gotowanie zostało wygotowane.Patrzy Kaczuszka a Garnek jeszcze stoi więc podbiega posmakować zupki ,patrzy w garnek i ... tak tak pusto,ostatnią kroplę słoń wytrąbił mówi garnek.Rety rety i co teraz Kaczorku .Nie tup nóżką gotujemy naszą zupę.Będzie trendyFarno- zupa.Zrobimy przepis na zupę wigilijną ,stworzymy nową książkę z przepisami.Wszystko razem ustalono.kto będzie pisał ,kto degustował . gotował będzie Pnącze.O tej pory wszystko będzie pisane Kto się zgłasza-ja wygryzmole mówi Osiołek nie ja wydziobie mówi Kurka.Kaczuszka z Kaczorkiem wybraki Kurkę i ogłosili start od 1.do 15.
    1.Przepis trendy Farmerska zupa wigilijna
    2.Kurka wydziobie- receptura język farmejskim
    3.Transmisja na żywo -rolka taśmy filmowej
    4.Niszczyciel pałeczek -5 taktów
    5.Medytująca małpa-3 medytacje
    6.Dostojna dynia -1000 małych dyń do zupki
    7.Gorące żródło -1000 l wody
    8.Robutki na drutach - 1000 oczek
    9.Rośliny - wielkość kciuka
    10Kwiaty - 1 płatek
    11,Drzewa - 1 listek i 1 owoc
    12.Złote Miasto - 100 kg złotego pyłu
    13.Degustacja -Kaczuszka i Kaczorek
    14.Skuns - 3 swoje zapachy
    15.Entuzjastyczni jurorzy - pieczęcie
    Nową zupę ugotowano .Degustację przeprowadzono Kaczuszka -Kaczorek , szybciutko przekazano do spiżarni.Wieczorem wpadła farmerka allasad w odnowionych kaloszach. Podziękowała wszystkim zebranych ,sprawdziła ugotowane potrawy.Zaprosiła na łąkę główną na ostatnie gotowanie i przygotowanie do kolacji wigilijnej.
    Dobranoc farmerka allasad.
     
  3. zyjatko

    zyjatko Młodszy ekspert

    Tajemnica Wigilijnego Stołka cz II
    Za górami za lasami,,,,,,,,,,,,,
    Oj Nietoperz Gacek obudził sie i pomyślał to nie ta bajka ,,,trzeba dalej szykować kolacje .
    Spojrzał przez okno i ujrzał lecącą Sówkę .Otworzył -sówkolistnik- i przeczytał :
    -Drogi Gacku Tajemnicze składniki odkryte w runie na drzewie mądrosci za 20 gwiazdek .
    Sa nimi:kapusta,miód,orzeszek włoski,i pomarancza.-koniec przekazu.
    Gacek podrapał sie po głowie -dania mamy w połowie zwolam ekipę całą i bierzemy sie do pracy.
    Wezwał zwierzątka przez tubę z targu -Wszystke Zwierzaki duże i małe prosimy o pomoc!!! Zbiórka w siedzibie zarzadu CM na trzecim piętrze!!!! (udostepniła MOUSE) za co pięknie dziękujemy.
    Wszystkie zwierzaczki duze i male zaczeły zbiegac sie każdy zamyslony ,zapracowany bo przecież za chwilkę Swieta mamy!!!
    Master Renifer ogłosił:-Naszym zadaniem Kochani drugi Etap przygotowań przed nami ,
    mamy już parę składników ,,Zróbmy więc Troche smakołyków!!!!
    Huuura!!!! krzykneły zwierzaki BIERZEMY SIE DO PRACY!
    Tym razem wybrano wiewiórki Czipka i Delkę by wydłubały orzeszki ze skorupek bo to specjalisci od twardzielków.
    Bocian Klekot poleciał do Farmera Zyjatko po zapas pomarańczy bo obiecał pomagać przecież,,,,
    Magik Renzo gdy tylko dowiedział sie o przygotowaniach wziął 1kg kapusty ze spiżarnii zamienił na kiszoną w kufrze cudownym,,,,,
    Pszczółki ze swojej cieplutkiej cieplarni wydobyły malutkimi pałeczkami które dostały od pand miód tak słodki ,ze gdy go powąchały pieknie kuperkami podrygiwały ,,,
    Wszystko pięknie sie układa -Gacek mysli -przepis ,przepis przecież ksiązki nie ma ,,pomoc znow potrzebna,,-
    Wpadł na pomysł Gacus by poprosic Mastera Renifera .
    Wtedy mądra Sowa Eleonora znow mądroscia sie wykazala i przepisy ze starego swojego zeszytu wygrzebała.Powiedziala tez poważnie :Bedzie dobrze moi mili ,,jestem z wami ale przypominam byśćie sale na Swięta przyozdobili....
    Wtem owieczka Zosia zabeczała :-Byyyłam dziś u kuuuli zgaduli i w kuuli przepisy zobbbaczyłam oto co wypppatrzyłam,,,,:

    I Kapustka z pypkami(cebulka smażona) i leśnymi grzybkami,
    II Placek z miodkiem i trykotkiem(orzeszki smażone na maśle)
    III Prażone orzeszki z czekoladą domieszki,,,,
    IIII Pomarańczowy placek ,który robi Gacek..
    No to mamy problem z głowy każdy przepis już gotowy , bierzmy szybko sie do pracy czasu mało juz zostało !!
    Kapusta z pypkami i leśnymi grzybkami
    Baran Tosiek ugotował 1kg kapusty .Myszki usmażyły na oleju pypki z cebulki (2szt)
    Szopy Maniek i krzysiek uzbierały grzybki z leśnej polany ,bobry posiekaly je na drobne wiórki .Myszki dolożyly do cebulki Baran wrzucił kapustkę wymieszał łyżką.Wszystko wyłożyły kurki Jedwabne do miski paradnej .Gacek jeszcze dorzucił szczypte pieprzu szlachetnego z tajemniczej komnaty Małpiszona Wielkiego.
    Placek z miodkiem i trykotkiem
    skladniki:600 gr mąki,3/4 szkl cukru,2żółtka,margarynki 300gram,320 ml mleczka ,2 lyzeczki sody od alchemika,200 gram orzeszków,1 puszka masy krówkowej(od Mucki z farmy zyjatko)
    Myszki z mąki,cukru,jajuszek,żółtek,margarynki,zmleczka,miodku,sody cukru delikatnie zagniotły ciasto.Pirat Kołodziej swoją piracką szpadą podzielił na 3 częsci.Baran Tosiek upiekł wszystkie na złoty kolor w 190 st przez 15 minut kazdy.
    Owieczka Zosia przelożyła placki masą krówkową ,nawet kopytka pobrudziła hihi
    Na wierzch ciasta Koń Stefan wyłożył usmażone orzeszki z cukrem zaparskał i zamlaskał aż mu rodeo spadło,,,,
    Prażone orzeszki z czekoladą domieszki.....
    Struś Marian wziął resztę orzeszków okolo 30 dkg
    i usmażył na masełku dodał cukier 2 łyżki Brazowy opalony!
    Potem wyłozyl na wielką tacę a kaczuszki polały wszystkie gorącą czekoladą z kakaowca ...
    Jakie smaczne smakołyki juz do uczty godziny liczę ,,, westchnął Gacek.
    Pomaranczowy Placek ,który robi Gacek,,,,
    I wtedy sie zaczęło Gacek wziął swoją tajemniczą torbę i wyjmował składniki
    3 złoto pomarańczowe pomarańcze
    250 rajskich migdałow
    100gram cukru z drzewa cukrowego
    200 gram mąki z młyna
    6 jajeczek kaczek dziwaczek
    2 lyżeczki sody
    Gacek bardzo powoli całe pomarańcze gotował ze skórką potem wyjął je delikatnie
    Poprosil Pande aby zmiksowała mu delikatnie na obrotach nr2
    Papkę wyłożył do garnka,który dostał od Złotego Osła ,
    dodał pozostałe składniki delikatnie połączył ,,,,,,
    Gacek usmiechając się tajemniczo do siebie wyłożył bardzo delikatnie ciasto na blaszkę
    potem wyjął Coś z pudełka i posypał ciasto,,,,cicho szeleszcząc skrzydłami podszedł do pieca i wlożył ciasto na 1godz temp 190 st ,,,,
    -Ale bedzie Heca -pomyślał wkładając do pieca.....
    Dzień zbliżał sie do końca ,,zwierzaki sprzątały ,szopy prały obrusy ,w tkalni tkano serwetki,wszyscy szykowali sie na coś co miało nastąpić ,,,,
    Gacek z okna spoglądał na wszystko i był bardzo zadowolony ,,,,
    Bedzie dobrze pomyslał,,,,jeszcze 4 składniki i koniec czyli początek czegoś bardzo pięknego a czego? dowiesz sie w następnym odcinku Farmerowy Kolego,,,,,,,,,cdn
    zyjatko: co widzialam,uslyszałam i chetnie tu zapisalam ,,,,,,,,
     
  4. MRT_Greg

    MRT_Greg Stary wyjadacz

    Wigilia wg Królika - cz 2/3​

    Zapadła już ciemna noc, jednak zwierzęta farmerskie ani myślały wracać do swoich zagród. Spotkanie zapoczątkowane przez Królika, wkrótce przerodziło się w istny kiermasz rozmaitości. Zewsząd schodzili mieszkańcy farmy, by przy ognisku pogadać, powymieniać się przepisami świątecznymi a nade wszystko spędzić razem czas na zabawie. Dla Królika nie było lepszego momentu. Przechadzał się między grupkami i podsłuchiwał, skrzętnie notując wszystko w pamięci. Miał tylko nadzieję, że po powrocie do norki nie zapomni o jakimś istotnym składniku.

    W sąsiedztwie składu nawozu, skąd dochodził swojsko wiejski zapach, lecz równocześnie podwyższał temperaturę otoczenia, siedziała grupka zwierzaków z tropikalnej wyspy, która na czas przedświątecznych przygotowań postanowiła spędzić ten czas na głównej łące. Oczywiście najwięcej miejsca zajmowało stadko Słoni. Jeden z nich właśnie zauważył Królika.
    - Cześć Króliku!
    - Cześć Słoniu! – Królik wymienił uścisk trąbo-łapki – Jak ci się u nas podoba?
    - Zimno! – Słoń zatrząsł się, dając do zrozumienia, jak bardzo nieprzychylny jest wobec takiej pogody – Ale w grupie fajnie.
    - To najważniejsze. Łyknij sobie – dla futrzatego Królika zimno nie było straszne. Wszyscy jednak wiedzieli, że gdyby nawet paradował nagi to i tak hektolitry okońwity, które wlewał w siebie codziennie, rozgrzewały go do czerwoności.
    - O nie. Po ostatniej imprezie, po której obudziłem się w karafce, mam dosyć końskich specjałów.
    - Nie bądź taki skromny. Jak się potrafisz zmieścić w szklance, to karafka ci nie straszna.
    - Ciii – Słoń rozejrzał się dookoła – nie mów o tym tak głośno.
    - Ale czemu? Przecież wszyscy wiedzą.
    - Nie do końca. Renzo ostatnio zorganizował rewię „Mam talent”. Szuka nowych frajerów do swojego cyrku.
    - To już jego uberkatze mu nie wystarcza?
    - Katzeneger podobno ma dość walenia.
    - Nie dziwię mu się. Jest w końcu kotem. Ja to miałbym raj.
    - Krecik też podobno wysłał zawiadomienie do prokuratury o skandalicznym traktowaniu jego pobratymców.
    - Krecik to i tak bez tego jest walnięty. Ale tego łupania młotem to mu nie zazdroszczę. A! – Królik jakby właśnie sobie przypomniał – Ty coś podobno łupiesz?

    - O tak! – Słoń rozradował się, widząc, że ktoś zainteresował się jego działalnością – Łupię orzechy. Masz ochotę?
    - Co??!!! – Królik przerażony odskoczył na bok, profilaktycznie zasłaniając futerko
    - No. Dodaję je do mojej potrawy wigilijnej.
    - Orzeszki?? – przerażenie Królika przeszło w obrzydzenie – Chyba nie chcę wiedzieć co jeszcze dodajesz.
    - Ależ… - Słoń nie bardzo pojmował rozumowanie Królika – to bardzo prosty przepis na słodkie orzeszki.
    - Mianowice? – Królik nadal powątpiewał w kulinarną normalność Słonia.
    - Potrzebujemy Orzechy Włoskie, mąkę, masło, jajka, proszek do pieczenia i cukier puder. Wszystko mieszamy ze sobą i odstawiamy do lodówki. Po tym czasie robimy z ciasta kulki wielkości orzechów i pieczemy w piekarniku - Niemal jednym tchem wyrzucił z siebie Słoń – i dlatego, jak widzisz, muszę łupać.
    - Aha – usłyszawszy przepis, Królik, rad z bezpieczeństwa swoich skarbów, zbliżył się d Słonia, by wypytać go o szczegóły – A w lodówce to ile czasu trzeba trzymać to ciasto?
    - Pół godziny. A w piekarniku 20 minut. I pamiętaj, że ma być rozgrzany do temperatury 200*.

    Królik zasępił się nieco. O ile przepis nie należał do najtrudniejszych, o tyle zebranie potrzebnych składników mogło mu przysporzyć nieco trudności. Wiedział, że z niektórymi będzie problem i już szukał zamienników. Puder postanowił zwędzić króliczycy. W końcu miała go tyle, obsypując się przed każdym wyjściem do miasta. Proszek do pieczenia miał nadzieję znaleźć u gospodarza. Reszta…
    - Jakoś się znajdzie – mruknął do siebie.

    - O! Tu jesteś! – tuż za Królikiem jak spod ziemi wyrósł Koń.
    - Zwariowałeś Koniu? Mało na zawał nie zszedłem. Ale jak poczęstujesz tym, co masz za pazuchą, to… ci daruję – Królik wyszczerzył zęby, z nadzieją patrząc na skrytą pod siodłem butelczynę.
    - Chciałbym zauważyć, że już i tak wisisz mi jakieś dwieście Florków, za ostatnią dostawę.
    - He? – Królik spojrzał na niego zdziwiony.
    - No tak. Nie rozumiesz? Maniana. Kapucha.
    - Aaaa… - Królik pacnął się w czoło – to nie mogłeś od razu? Czekaj no…
    - Ale… - zaczął Koń.
    - Chwila, chwila – Królik nie dał mu dojść do głosu.
    Wyciągnął spomiędzy futerka nowiutkiego Iphona i wystukał numer. Koń rozdziawił pysk ze zdziwienia. Nie pojmował skąd ten ochlejtus może mieć kasę na taki sprzęt. Przecież wiadome było, że każde miesięczne kieszonkowe, które odcinała mu z wypłaty króliczyca, przeznaczał od razu na imprezy. Królik przez chwilę mruczał coś do telefonu, po czym spojrzawszy na Konia, rzekł rozradowany.
    - Zaraz będziesz mieć kapuchę!
    - Ale że jak?
    - No widzisz – zaczął Królik, zastanawiając się jak to ująć w najprostszy sposób – Więc… Kuzyn szwagra ojca teścia brat, zięcia siostrzenicy, córki wujka męża matki mojej żony ma biznes. Już od lat ale się tym nie chwaliłem bo nie było potrzeby…

    Po pierwszych słowach Królika, Koń zrozumiał, że jego przyjaciel, częsty gość oaz miłości musi mieć niezłą pamięć, by wiedzieć o kim mówi. Równocześnie przypomniał sobie o zapowiadanej na wiosnę imprezie rodzinnej, którą to Królik postanowił zorganizować na farmie. Z przerażeniem uświadomił sobie, że ta grupa, której liczba oscylowała w okolicach 65 tysięcy będzie niczym szarańcza, zwłaszcza jeśli reszta rodziny Królika, a nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości, będzie równie zachłanna na Okońwitę jak jego przyjaciel. Trzeba będzie wstawić dodatkowe zamki do drzwi od piwniczki – pomyślał.
    - … I zaraz tu będą – dokończył Królik.
    - Kto?
    - No przecież właśnie ci mówiłem. Kuzyn szwagra…
    - Nie, nie! – Koń czym prędzej postanowił przerwać wywód Królika – Co z moją…?
    - Spoko oko! O już jadą!

    Koń nadstawił uszu, jednak zdał sobie sprawę, że Królik ma zdecydowanie lepszy słuch. Po chwili jednak i do niego dotarł ryk jaki niósł się z oddali. Zwierzęta podniosły głowy. Narastający łomot i błyskające w oddali światła sprawiły, że Słonie zaczęły jeszcze bardziej drżeć. Jeden z nich, z przerażenia zaczął trąbić na alarm. Po chwili wszystkie rzuciły się do panicznej ucieczki. Królik w tym czasie, wyłuskawszy spod końskiego siodła ukrytą buteleczkę, raczył się już piekącym płynem. W mig powrócił do niego imprezowy humor. Widząc sytuację przed sobą zaintonował pijackim głosem;

    Pędzą, pędzą Słonie, różowe słoniki,

    Hej! Jadą dwa kombajny a na nich Króliki!

    Hej! Jadą dwa…


    - Królik!!! Coś ty narobił! – Koń z ledwością przekrzyczał ryk silników
    - Jak to co? Zaraz będziesz mieć kapuchę! Ino przejadą prze zagony!
    - Ale po co mi kapusta, ty imbecylu?!
    - Przecież sam chciałeś! – Królik był niepomiernie zdziwiony
    Koń złapał się za łeb. Przez chwilę spoglądał w ślad za oddalającymi się kombajnami. Tam gdzie przejechały maszyny, równym rządkiem leżały paczuszki, zawierające po kilka główek kapusty.
    - Ja cię zamorduję! – Koń był już u kresu wytrzymałości.
    - Eee… przesadzasz. Łyknij sobie, to ci przejdzie.
    - Co??!! Kiedyś ty zdążył?? – Zrozpaczony Koń przysiadł na zadzie. Zwiesił łeb nad główką kapusty, która wydostawszy się z dziurawej paczuszki doturlała do jego kopyt – I co ja z tym teraz zrobię?

    - Można zrobić groch z kapustą – nieśmiały głos z boku wyrwał Konia z odrętwienia – Mee robimy co roku.
    - A jak? – spytał Koń, chcąc choć na chwilę zapomnieć o wariactwie Królika.
    - Właśnie. Też jestem ciekaw – Królik zupełnie jakby nie zdawał sobie sprawy ze złości przyjaciela, przysiadł obok niego.
    - Więc… Kapustę, którą tu widzicie, najpierw musimy ukisić. Wystarczy pokroić ją i ubić w dużym garncu lub beczce. Słonie są bardzo chętne do pomocy. I zasypać solą. Po jakimś czasie, gdy już mamy kapustę kiszoną, odciskamy z niej sok, szatkujemy, wsadzamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy, czekając aż uzyska bardziej papkowatą konsystencję. Należy pamiętać o przyprawach, maśle i zezłoconej na patelni cebulce. Groch w tym czasie również zalewamy wodą, osolamy i gotujemy aż stanie się miękki. Potem wszystko mieszamy ze sobą, dodajemy jeszcze trochę masła, szczyptę cukru i soli i jeszcze chwilę gotujemy. A podawać należy na ciepło. Dla urozmaicenia można dodać plasterki suszonej figi.
    - Brzmi smakowicie. Ale po grochu? Uuu… to będzie ostra jazda, nie Koniu? – Królik trącił barkiem przyjaciela.
    Koń roześmiał się. Żart Królika w okamgnieniu przywrócił mu dobry nastrój. Złość na przyjaciela przeszła jak ręką odjął. Siorbnął resztkę z butelczyny, podsuniętej mu przez Królika, po czym rozochocony wyjął kolejną.
    - No i to ja rozumiem – Królik uśmiechnął się od ucha do ucha.

    - A nie macie chłopaki ochoty na coś słodszego? – tubalny głos dogonił ich niedaleko polany świetlików. Blade światło księżyca było niczym grobowy podmuch w porównaniu z feerią barw, jakie oferowały te małe owady.
    Przyjaciele spojrzeli w kierunku, skąd dochodził głos i po chwili ujrzeli wyłaniającego się z cienia Niedźwiedzia. Królik profilaktycznie schował się za Koniem. Dowcipy jakie sobie opowiadano o królikach i niedźwiedziach nie były w końcu przypadkowe.
    - Hej mały! Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Masz – W wielkiej owłosionej łapie tkwiła ciemna butelczyna wypełniona aromatycznym napojem.
    Królik niepewnie powąchał zawartość po czym przyssał się co butelki jak cielak do matki.
    - A tu dla ciebie – rzekł Niedźwiedź, podając identyczną flaszkę Koniowi – bo widzę, że Królik raczej nic ci nie zostawi.
    - Byłbym zaskoczony gdyby nie zapytał o kolejną. Bo tą zaraz wysuszy – spojrzenie Konia powędrowało do leżącego na plecach Królika. Bursztynowy płyn sączył się powoli do jego gardełka. Kilka kropel, które popłynęło mu w kąciku pyszczka, szybciutko zlizał.
    -Spokojnie. Jestem przygotowany. W końcu Święta nadchodzą, nie? – Niedźwiedź mrugnął okiem, po czym stuknąwszy się z Koniem, sam łyknął nieco z trzymanej obułap baryłki.
    - Szy ten szudofny nabój zamierzasz podaraktować jago zwoje danie wigi, hep, lijne? – Królik dopiero po chwili zdał sobie sprawę z mocy Niedźwiedziowego trunku.
    - Ależ skąd – odpowiedział Niedźwiedź, zabierając spomiędzy łapek Królika pustą butelkę i wsadzając tam kolejną, pełną – ja mam swój przepis, przekazywany mi z dziada pradziada.
    - To znaszy? – spytał Królik, tuląc się do butelki. Czuł, że ten wieczór zakończy z ogromnym hukiem, lecz nie zważał na konsekwencje.

    - Naleśniki z owocowo-miodowym farszem. Może nie jest to tradycyjne danie wigilijne, jednak moi przodkowie nie mając dostępu do maku ani orzechów, traktowali to jako jedno z podstawowych słodkich dań i zajadali się nimi aż im się futra trzęsły. Przygotowanie farszu jest bardzo proste. Potrzebny jest biały ser, Miód, cukier, wanilia. Oraz owoce. Jakie tylko ma się ochotę, u nas najczęściej były kandyzowane brzoskwinie lub wiśnie. Trzeba wszystko wymieszać i odstawić na chwilę do lodówki. Hmm… mamy zimę, więc wystarczy jeśli chwilę poleży obok zagrody. Tylko trzeba uważać na Jeże, bo zaraz zwęszą. Naleśniki bez szczególnych innowacji; mleko, woda, mąka, jajka, sól. My dodajemy odrobinę cukru. Im słodsze danie tym lepiej. Po zrobieniu naleśników, nakładamy farsz, zawijamy i po polaniu czekoladą, podajemy na ciepło.
    - Uff. To teraz nie dziwię się, że jesteście tacy… – Koń zająknął się, widząc zmarszczone brwi Niedźwiedzia - …puszyści.
    - No. Nie ukrywam. Lubimy sobie zjeść. Haha. Spokojnie Koniu. Wiem. Po każdych świętach przybywa nam nieco kilogramów ale weź pod uwagę, że zwyczajowo niedźwiedzie o tej porze śpią snem zimowym. Zatem by nie zmarznąć musimy sobie jakoś… dogadzać.
    - Doskonale cię rozumiem… Królik? Króliiik??!

    Spojrzenia zwierząt powędrowały w stronę oddalającego się białego futerka. Choć w rzeczywistości, białe było jedynie w okolicach pyszczka, reszta skołtuniona i zmechacona, bardziej przypominała brunatny wytwór, produkowany w Nietoperzowych warsztatach.
    - Króliiik!! – zakrzyknął Koń, zbierając się do galopu – wybacz – rzucił do Niedźwiedzia.
    - Nie ma sprawy! – odkrzyknął miś – pilnuj go bo jeszcze wpadnie w objęcia Any!
    - Hej! – Ledwie dogoniwszy przyjaciela, Koń zastąpił mu drogę – Gdzie ty się wybierasz?
    - Wybarzsz Goniu… Ja murzę na zdrone…
    - O nie! Nie ma tak. Żeś się urżnął a teraz niby mam… - nie skończył. Królik jak nieżywy padł u jego kopyt – Skaranie boskie z tą moczymordą.
    Rad nierad Koń zarzucił sobie Królika na siodło i pogalopował z powrotem w kierunku ognisk. Zrzucił śpiącego tuż obok Krowy i sam również się do niej przytulił. Ta spojrzała na pomrukującego przez sen Królika, pokręciła łbem, czując odór dobywający się z pyszczka Królika, po czym objęła Konia kopytem.

    - Byliście u Niedźwiedzia? – spytała, pełna złych przeczuć.
    - Yhm… No taak…
    - Tak myślałam. Już pod koniec lata zaczął wyrabiać swój trunek. Cała leśna ferajna do niego schodzi wieczorami. Balangi jakie urządzają, wrzaski, gwizdy, popisy, wyścigi stunningowanych kombajnów, zaczynają już Łosiowi wychodzić bokiem. To co się tam wyrabia to prawdziwa Godoma i Somora. Wasze imprezy to betka w porównaniu z ich imprezami.
    - Cóż – zauważył Koń – dorośliśmy, zmądrzeliśmy, założyliśmy rodziny…
    - Tiaa…
    - No dobra. Królik założył rodzinę. Ja zmądrzałem a ty… dorosłaś – figlarny błysk w oku Konia, miło połechtał Krowę. Trąciła go bokiem.
    - Ty sobie nie folguj, mój drogi.
    - A co? – spytał coraz bardziej rozochocony – Chyba nie ma w pobliżu Byka Teksańskiego?
    - A skąd – Krowa machnęła kopytem – Ten to ciągle na jakieś rodeo jeździ.
    - No to…
    - Ej! – Krowa zdumiewająco szybko podniosła się ze zmarzniętej trawy i potruchtała w kierunku obory. Koń ani myśląc pogalopował za nią.

    Odejście zakochanych ledwie zostało zauważone. Koza zerknęła na trzęsącego się z zimna Królika i przygarnęła go do siebie. Mimo zapachu jaki wokół siebie roztaczał, pełna ciepła i miłości, tak charakterystycznych dla młodych matek, objęła go opieką, nie zważając na niedogodności. Tymczasem chwilowy brak ciepła Krowy sprawił, że Królik odzyskał świadomość. Wtulił się jednak w futerko Kozy i powoli dochodził do siebie. We łbie mu huczało jak wodospad w okolicach mauzoleum człekopodobnego, które niegdyś zwiedzał będąc na Bahamach. Choć chciał jeszcze jakiś czas skorzystać z Koziego ciepła, suchość w gardle i burczący brzuszek sprawił że po chwili siadł, przeciągnął się i powiódłszy wokół półprzytomnym wzrokiem, rozejrzał się w poszukiwaniu czegoś do konsumpcji. Koza w mig zrozumiała jego potrzeby, podtykając mu pod pyszczek kawałek marchewki. Sięgnął po nią i w tym momencie spomiędzy futerka wypadł mu podarunek od Niedźwiedzia. Zaraz złapały go zwinne łapki.

    - Hej! – krzyknęła Koza – To jest Królika!
    - Dziś już mu się nie przyda – zaśmiał się Suseł – a dla mnie jak znalazł, do mojej potrawy wigilijnej.
    - Ty też coś przygotowujesz? – spytała Kura, której warsztat ostatnimi dniami pracował pełną parą.
    - Oczywiście! Każdy przecież musi mieć jakiś wkład w Wigilijną kolację!
    - Jestem niezmiernie ciekawa, co też takiego zaproponujesz?
    - No cóż… To tylko dodatek ale… podkreśla smak potrawy. Najlepiej dodawać go do… - tu nieco ściszył głos - …rybki.
    - Biedne Karpie Koi – mruknęła Kura – Te to mają przechlapane.
    - Tak czy siak – kontynuował Suseł – Do mojego przepisu potrzebne są Pomarańcze, buraki, masło, cytryna, cukier oraz nieco ziół. Owoce i buraki kroimy w kawałki i podduszamy na maśle aż staną się miękkie. Doprawiamy ziołami, dodajemy odrobinę cukru i podajemy w salaterkach lub jako dodatek do wspomnianej… rybci.
    - No dobra – Królik oprzytomniał na tyle by móc włączyć się w rozmowę – A co z tym moim miodem pitnym?
    - No… miód nalewamy do kieliszków i…
    - Wracaj! – wrzasnął Królik w ślad za oddalającym się w pośpiechu Susłem – złodziej jeden – dodał zniesmaczony.

    - Oj tam, oj tam. Króliku, chyba dziś już dość wypiłeś – głos Konia doszedł z góry.
    - Koniu! Mój przyjacielu! – Królik rzucił się szczęśliwy do kopyt Konia.
    - Teraz to przyjacielu. A jeszcze jakiś czas temu to żeś mnie mało co nie ob...
    - Było, minęło – przerwał mu Królik, czując jak rumieni się ze wstydu – dzięki żeś mnie tu przytaszczył!
    - Przyjaciele sobie pomagają – Koń uśmiechnął się widząc, że Królik odzyskał już pełnię sił – To co? Idziemy dalej?
    - No pewnie! – zakrzyknął Królik – czas poznać kolejne przepisy!

    W tym momencie, między konarami drzew zaszumiało i na ziemi wylądowała Sowa. Już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się dyskusjom. Jednak, choć niezwykle mądra, wykształcona i elokwentna, nie mając nic do zaproponowania do tej pory siedziała cicho. To słowa Królika sprawiły, że postanowiła zabrać głos.
    - Analizując dotychczasowe pomysły dochodzę do konsensusu, że głęboka afirmacja kulinarnego procesu przedświątecznego może stanowić idealną egzemplifikację tradycjonalizmu. Jednocześnie chciałabym zauważyć, że dobrze by było rozgraniczyć współczesną konformistyczną postawę od oscylującego w okolicach radykalizmu suspensu, którego to czynniki z taką predylekcją chcecie zaimplementować do naszego świątecznego nastroju. Zdecydujmy się czy chcemy być prekursorami nowoczesnej kuchni czy też parafrazując postawę maluczkich „rąbać zimnioki z kapuchą”…

    Chwilową ciszę, następującą po tym wywodzie, przerwał płacz małej świnki a zaraz potem nieco bełkotliwy głos Królika.
    - Yy… więc… Tak, tak! Jasne. No oczywiście. Konfabularia exemplum paraleum mu coś gracja cwaj hundert sztike. Ja, ja. A wiesz Koniu, że dodanie cytrynki do ostatniego twojego nastawu, zmieniłoby radykalnie smak? Bo na razie, to strasznie wali bimbrem – Królik bez zająknięcia, gładko przeszedł do bardziej przyswajalnego tematu.
    - Hm… może faktycznie tak zrobię – odpowiedział Koń, oddalając się z przyjacielem od Sowy. Ta zaś, zastanawiając się nad sensem słów Królika, nie dostrzegła, że po chwili została sama.

    CDN

    .
     
  5. smerf41

    smerf41 Weteran forum

    Farma pokryła się śniegiem…
    Wielkie poruszenie wywołał ten fakt u zwierzątek.
    Reniferki z Laponii przywiozły nie tylko schłodzone kruche ciasto na szarlotkę, ale także bardzo lubianego przez wszystkich pana w czerwonej czapeczce czyli świętego Mikołaja. A ten, jak wszyscy wiecie , nie tylko rozdaje prezenty, ale też ma wielki brzuszek – łakomczuszek.
    Schował się nasz Mikołaj w farmerskim domku w kominie i czekał cierpliwie aż 6 grudnia wybije.
    Wtedy zasiadł do stołu i jadł..jadł…pomlaskał czasami..i dalej jadł, aż na brzuszku kubraczek nieco za bardzo się mu wybrzuszył.
    Ciasta i strucla oraz woda pomarańczowo-mangowa z goździkami bardzo mu smakowały, ale upomniał się także u zwierzątek o równie pyszne dania główne.
    Zwierzęta wpadły w panikę, no bo jak tu ugościć tak znamienitą figurę!!! W pośpiechu na baharamę sówkę puściły, by i tam zagrodowe gadzinki coś wymyśliły.
    A Mikołaj tylko się uśmiechnął i w swej wielkiej dobroci gotowe przepisy do kuchni podrzucił.
    Moim marzeniem moje zwierzaki są pierożki z kapustką z czerwonymi, baharamowymi granatami. Świstaki wielkie beczki wytoczyły, a szopy pracze w rzece kapustkę umyły. Teraz tylko poszatkowane liście kapusty do beczek wrzucić i pyszną kiszonkę z nich ukisić. Super nawóz Zośki z kminkiem chomiki dodały a nasze pieski łapkami pougniatały. W tym czasie kangurki ciasto z mąki i jajek indyczych ( no, bo jak pamiętacie wcześniej bardzo się nasze indyczki naindyczyły) ciasto pulchniutkie zarobiły. Nietoperze piękne i kształtne pierogi ,z już ukiszoną kapustką, ulepiły. Mikołaj szybko proporcje sprawdził i wszystkie zwierzątka bardzo pochwalił….i już do degustacji bardzo się zapalił. Nasze sowy na talerzach przysmaki mikołajowe pięknie ułożyły a papużki dla dekoracji i podkreślenia smaku owe granaty z baharamy na pierożkach rozrzuciły.. Tak estetycznie podane danko nasz Mikołaj schrupał szybciej niż śniadanko i oblizał się tylko ze smakiem.
    To nie koniec moi mili, bo jak wiecie Mikołaj wielki apetyt posiada i już nowe przepisy zwierzakom podpowiada.
    Orzech włoski jak wszyscy wiecie jest bardzo zdrowy, lecytyny sporo posiada a nasz Mikołaj pamiętać musi co komu i za co w zeszłym roku obiecał. Zatem zażyczył sobie pyszne placuszki ziemniaczane z nadzieniem orzechowym. Kreciki niezawodne w podkopywaniu kopce ziemniaczków już naszykowały a jeszcze batatów przy tym nie zapomniały dostarczyć. Teraz czas na bobry, które na tarkach ziemniaki utarły i czosnku z cebulką jeszcze dodały, taka masa to marzenie, tylko wrzucić na patelnię.
    W tym czacie wiewiórki, choć bardziej lubią orzeszki laskowe, obrały z łupinek, no właśnie te włoskie. A wielbłądy między garbami zmiażdżyły dorodne włoskie owoce i tak przygotowane wrzuciły do miski a tam motylki wachlując skrzydełkami wymieszały je z razem ze słonecznikiem. Do tego tylko dodać trzeba jeszcze majonez i śmietankę oraz garść zielonej pietruszki i już pyszne nadzienie na placuszki jest gotowe. Sprytne punkokukułki na patelni placki ziemniaczane usmażyły, potem zawołały nietoperze łasuchy by na talerz wszystko ułożyły. Mikołaj jak to danie zobaczył pomasował się tylko po kubraczku i już tylko raz mlasnął i już w mig wszystko wylądowało w jego brzuszku.
    Zwierzęta w kuchni w ukropie się uwijają a nasz Mikołaj już gotowy przepis trzeci dla nich wyjmuje z kieszonki, no moje zwierzaki, teraz miód pitny na moje stare kości by się przydał przedniej jakości.
    Jak dobrze ,że w rzemiośle Spa posiadamy, zatem mały miks tylko wykonamy i już gotowy przedni napiwek dla Mikołaja mamy. Tym razem nie drzewka miodowe a pszczelarnia miód pitny dostarczy, ale zebranie go to zadanie dla naszych pawi. Małpki fikuśnie zakręciły szejkerami i do nich oprócz miodu, mięty i szałwii nawrzucały. Potem tylko do pucharka, ale to wykonała nasza sowa Eleonora – sprytna kucharka. Mikołaj pyszny kielich wychylił i już dla zwierzątek nowe danie wymyślił.
    Przepis to starodawny, w Laponii rarytas – suszony pomarańcz, ze skórką umaczaną w cukrze i na trawienie dobry i na choinkę jeszcze cudowna ozdoba. Zatem owieczki wełenkę podarowały aby krążki pomarańczy bezpiecznie na baharamę dostarczyć. Tam w ciepłym słońcu wyspy trzeba je jeszcze szybko dla Mikołaja wysuszyć i uprażyć. Wrony kraczące podjęły się tej misji dostarczenia produktu do wybrzeży wyspy a tam już papugi pomarańczą się zajęły, by wszystkie najlepsze smaki z nich wydobyć i Mikołajowemu podniebieniu dogodzić.
    Tak świętemu Mikołajowi dania smakowały, że wielki worek z florkami na farmie zostawił i parę jeszcze drzewek florkowych też dorzucił, by nikt nigdy na tej farmie się już nie smucił, gdy przyjdzie event Teresowy a tu na zakupy brak farmowej waluty.
     
  6. *ewa*

    *ewa* Chodząca legenda forum

    Po kilkudniowym odpoczynku zwierzaczki zebrały się aby przygotować kolejne potrawy na Wigilię.Tym razem postanowiły zrobić:kutię,karpia w cytrusach,śledzie z miodem,rodzynkami i suszonymi prawdziwkami,nie mogło też zabraknąć wigilijnej kapusty.Jako,że do Wigilii zostało już niewiele czasu zwierzaki zakasały rękawy i zabrały się do pracy.Pies dostał zadanie przygotować kutię,zebrał potrzebne składniki:
    1 opakowanie cukru waniliowego
    1 opakowanie kisielu o smaku wiśniowym
    2 szkl. maku
    500 g pszenicy
    2 szkl. mleka
    0,5 szkl. miodu
    0,5 szkl. rodzynek
    0,75 szkl. cukru
    0,5 szkl. posiekanych orzechów włoskich
    0,5 szkl. posiekanych migdałów
    1 łyżka skórki pomarańczowej
    Na cedzaku przepłukał mak,przełożył go do garnka,i gotował przez 30 min.na wolnym ogniu od czasu do czasu mieszając,po czym pozostawił do ostudzenia.Ostudzony mak odsączył i trzykrotnie przepuścił przez maszynkę do mielenia o drobnych oczkach.W drugim garnku zagotował 2 l wody,wrzucił umytą pszenicę i ugotował.Odlał nadmiar wody i ostudził.Ze 100 ml wody i cukru przygotował syrop,rozpuścił miód.Mak wymieszał z pszenicą, miodem i syropem,dodał rodzynki , posiekane orzechy włoskie,posiekane migdały,skórkę pomarańczową Doprawił cukrem wanilinowym.Odstawił do schłodzenia.W tym samym czasie struś przygotowywał karpia w cytrusach,potrzebował do tego:
    2 szt. fileta z karpia (1200 g.)
    1 cytrynę
    4 czubate łyżki mąki pszennej
    6 łyżek oleju
    2 szt. pomarańczy
    4 czubate łyżki masła
    4 szt. mandarynek
    natkę pietruszki (do dekoracji)
    uniwersalną przyprawę ziarenka smaku (do smaku)
    pieprz (do smaku)
    Filet oczyścił,pokroił na porcje,skropił sokiem z cytryny i pozostawił na 30 minut.Oprósz przyprawą ZIARENKA SMAKU, pieprzem i mąką.
    Rozgrzał na patelni olej,usmażył filety,podlał sokiem z pomarańczy,dodał masło i przez chwilę dusił,udekorował cząstkami mandarynek i natką pietruszki.
    Natomiast kot przygotowywał śledzia z miodem,rodzynkami i suszonymi prawdziwkami,wziął:
    500 g filetów solonego matiasa,
    500 ml mleka,
    200 g ugotowanych suszonych borowików,
    100 ml oleju rzepakowego,
    4 duże cebule pokrojone w piórka
    2 łyżka miodu
    pół szklanki namoczonych rodzynek
    sok z cytryny, grubo mielony czarny pieprz, liść laurowy, ziele angielskie,
    filety z matjasa umył,zalał mlekiem, odstawił na dwie godziny.Następnie wypłukał w zimnej wodzie, osuszył i pokroił na kawałeczki.Cebulę podsmażył na oleju, dodał ugotowane, pokrojone w paseczki, suszone grzyby, miód, sok z cytryny, rodzynki, liść laurowy i ziele angielskie. Doprawił do smaku.
    Śledzia ułożył na półmisku i przykrył pierzynką z borowików i polał odrobiną oleju.
    Przygotowanie Wigilijnej kapusty przypadło śwince,włożyła w to całe serce,zebrała:
    1 kg kapusty kwaszonej
    0,5 kg grzybów suszonych
    4 cebule
    0,5 l oleju lnianego
    1 l wody
    8 pigw
    pieprz (do smaku)
    sól (do smaku)
    Grzyby moczył w wodzie przez 3 godziny,kapustę opłukał pod bieżącą wodą,cebulę pokroił w kostkę.Do garnka wlał olej lniany,podsmażył na nim cebulę na złoty kolor.,dodał kapustę,wodę i pokrojone w paski suszone grzyby oraz pokrojone w dwucentymetrową kostkę owoce pigwy. Doprawił do smaku solą i pieprzem.Gotował do miękkości na bardzo wolnym ogniu.
    Kiedy potrawy były gotowe zwierzaki usiadły przy stole i zaczęły myśleć nad dekorowaniem pokoju,postanowiły,że bobry przygotują szopkę,kaczki przygotują stroik świąteczny,a choinkę miały prawie gotową.Rozeszły się aby nabrać sił przed kolejnym dniem pracy.

    zapomniałam tym razem wpisać mojego nicku w grze:(
    mamaewa62

    Posty połączyłam, by były wszelkie informacje.
    BA_Czerwona
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 13 grudnia 2014
  7. goska2903

    goska2903 Czeladnik forum

    Po tygodniu zwierzęta spotkały się znowu z nowym zapasem świątecznej energii, aby dalej pracować nad wigilijnymi potrawami
    Na farmie wielkie odliczanie. Kalendarz Adwentowy pokazuje że do świąt już coraz bliżej. Kurniki, obórki, chlewiki i inne domki już wysprzątane, ale potraw na wigilijny stół dalej brakuje. Więc tak jak w zeszłym tygodniu, każdy przyniósł co w domu miał.
    Króliki przyniosły kapustę, trochę świeżej, trochę zakiszonej. Jak się okazało to bardzo przewidujące zwierzątka i one jako nieliczne zrobiły sobie świąteczne zapasy.
    Pszczółki i niedźwiedzie przyniosły miód. Mimo, że to świąteczny czas i wszyscy powinni być dla siebie mili, oni non stop się oskarżali. Pszczoły że niby skąd miśki mają ich własność, że już rozumieją gdzie podziały się ich zapasy, że przez nich ich spiżarenki świecą pustkami. Niedźwiadki natomiast broniły się że to miód mniszkowy, taka ręczna robota, że biedne całymi wieczorami stały przy kuchenkach a teraz jeszcze muszą słuchać oskarżeń ze strony pszczół. Mało brakowało a doszło by do scen w stylu „-a żądłem chcesz??”, „- a w żądło chcesz??”. Na szczęście Eleonora w porę interweniowała.
    - Spokojnie przyjaciele, nie ważne kto i jak przygotował miodek, najważniejsze, że tego płynnego złota nam nie braknie.
    Wiewiórki i indyki przyniosły swoje zapasy orzechów włoskich. Tu na szczęście obyło się bez awantur. Na szczęście rosną one na leśnej polanie więc nikt nie mógł rościć sobie do nich prawa własności.
    Kangury natomiast w swoich obszernych torbach przyniosły pomarańcze, świeże, pachnące, że chciało się śpiewać –„lubię śpiewać, lubię tańczyć, lubię zapach pomarańczy…”
    Jak i ostatnio znalazło się też masę innych produktów, jednak tych było najwięcej i postanowiono że to one będą bazą kolejnych wigilijnych potraw.
    Bystra Małpka Monkey zauważyła jednak mały problem – no bo wiesz Eleonorko, książki jak nie było tak nie ma. Tym razem też twoja przyjaciółka podpowie Ci co możemy przygotować z naszych zapasów. Eleonora mu odpowiedziała – zrobimy jak ostatnio, już sówkę wysłałam, zaraz powinnam dostać odpowiedź.
    no i ledwo Eleonora skończyła zdanie już pojawił się alert że sówka powrotna doszła.
    - I co? i co ?- piszczały zwierzęta. – co dziś przygotujemy, tylko nie mów, że dziś pomysłów jej brakło.
    - spokojnie, już dostałam pomysły, tylko znowu musimy je lekko dopracować. No więc tak. goska2903 napisała, że skoro mamy kapustę, i to świeżą i kiszoną, to na pewno na wigilię chętnie zjemy bigos, tylko pasowało by do niego coś dodać, coś postnego, bo na mięso to jeszcze za wcześnie. Z miodu możemy zrobić kutię, pod warunkiem że znajdziemy gdzieś pszenicę i bakalie. Na orzech włoskie nasza przyjaciółka ma ciekawy pomysł. Proponuje nam sałatkę, ale powiem wam szczegóły jak już będziemy ją robić. A skoro wigilia to bez rybki być nie może, więc farmerka proponuje nam karpia w pomarańczach, ale co i jak zrobić to za chwilę. Teraz zacznijmy od bigosu, on najwięcej czasu nam zajmie.
    Jak sowa powiedziała, tak też się stało. Wszystkie zwierzęta razem zaczęły przygotowywać bigos. – Tylko co by tu dodać? -Niecierpliwiły się szczeniaki i kociaki. -My tu mamy ochotę na mięsną wkładkę a ona, że coś postnego.
    - spokojnie – odpowiedziała Eleonora – gdzieś na stole widziałam śliwki suszone i suszone grzyby, będą idealne, a może jeszcze się uda że przyjaciele z wyspy przywiozą nam beczuszkę wina, może być też czerwony kruszon. -No i szybko się okazało, że Monkey miał buteleczkę kruszonu ze sobą, tylko chciał go sobie wypić w drodze powrotnej.
    Wszystko włożono do dużego gara. I świeżą i kiszoną kapustę, kilka suszonych grzybków i śliwek, podlano kruszonem i zaniesiono do przetwórni owoców i warzyw, żeby tam spokojnie gotowało się nad ogniskiem.
    Teraz kolej na kutię. Wszyscy wielbiciele słodyczy byli zgodni. -Mamy miód, ale to nie wszystko, co dodamy do kutii? – pytały niedźwiedzie, które już chciały zacząć wylizywanie miseczek, które zostaną po przygotowaniu.
    - do kutii to musi być pszenica - odpowiedziała im Eleonora - a kto ma pomysł co do niej dodać.
    na to pytanie odezwały leniwce – słodkie rodzynki prosto z wyspy, słodycz do słodyczy pasuje.
    I tak powstała tradycyjna kutia, wprowadzając błogi nastrój słodyczy w koło.
    -A teraz Eleonoro powiedz nam co za sałatkę z orzeszkami wymyśliła goska2903 – dopytywały się zwierzęta.
    -sałatka bardzo prosta- odpowiedziała Eleonora- potrzebujemy orzechy włoskie, suszone śliwki, żółty ser, może myszki nie zjadły całego, no i jeszcze drobnego makaronu. Makaron spokojnie przygotujemy sami, więc bez paniki.
    no i zaczęto przygotowania. Królem kuchni dziś był Monkey i to on zagniótł makaron. Wiewiórki i indyki posiekały orzechy, myszki ser, a prosiaki śliwki. Wszystko doprawiono świeżą oliwą z oliwek i pyszna sałatka już była gotowa.
    -a teraz pora na karpia w pomarańczach – oznajmiły kangury – ciekawe połączenie tych smaków będzie. No i pokroiły kangury pomarańcze w plasterki i położyły na brytfance obok karpia. Eleonora doprawiła gałązkami rozmarynu i bazylii i zaniesiono wszystko do piekarzy.


    A po tak wyczerpującym dni, usiadły wszystkie zwierzęta w kole i raczyły się pysznym czerwonym kruszonem. Okazało się, że Monkey miał ze sobą więcej niż jedną buteleczkę. A zanim wszyscy padli ze zmęczenie ustalono, że w przyszłym tygodniu przygotują ostatnią część potraw i ubiorą wspólnie choinkę. Może nawet uda się przygotować jakieś ciekawe ozdoby choinkowe z produktów które stole.
     
  8. sweetsim

    sweetsim Zaawansowany

    *WIGILIJNE ZAMIESZANIE*
    Cześć II


    Za górami, za lasami w wielkim kraju Farmeramy.
    Farma śniegiem opruszona, niczym puchem otulona.
    Widać również krzak gwiazdkowy, okraszony, nastrojowy.
    Wokół radość, gry, chichoty -czas się zabrać do roboty.
    Więc wesoły nasz zwierzyniec, pędzi szybko na dziedziniec.
    Na dziedzińcu w środku miasta tłum zwierzątek wciąż narasta.
    Moi drodzy przyjaciele do Wigilii już nie wiele!
    Znacie historię pierwszej wyprawy? Było wiele w niej zabawy.
    Zakończyliśmy wszyscy na toaście, lecz potraw trzeba nam 12!
    Pierwsze 4 już zdobyte są zapewne smakowite.
    Trzeba znów nam mądrej sowy, co da pomysł wystrzałowy.
    Grzecznie proszę! Rzekła sowa. Rada ma jest wyjątkowa.
    Tuż za lasem, na polnej łące wznosi się cudowne pnącze.
    Ta fasolka wypiętrzona to dom Gastona de Buliona.
    Gaston de Bulion zna kucharski on bon ton.
    Tak zaczyna się przygoda, trza nam ruszać, czasu szkoda!
    Jak armata strzałów marzeń, kolejna wyprawa pełna wrażeń!
    Ruszył bieg z przeszkodami i dwie kury z latawcami.
    Tak przebyli mostek, rzeczkę i pobiegli na góreczkę.
    I ku wielkiej ich radości dotarli do drzewa mądrości.
    Dzewo szumi im lisciami, długa droga jest przed wami.
    Dokonajcie tego czynu, przebiegnijcie koło młynu.
    Pokłonicie się tam kaczce co pomoże wam w spinaczce
    Kaczka w górę was uniesie, zobaczycie pnącze w lesie.
    Wszyscy zgodnie maszerują i ku pnączu się kierują.
    Nadszedł czas na sprzęt z piwnicy- nowoczesna miotła czarownicy.
    Ku zdziwieniu dr. Ryszarda ruszyli w górę niczym chińska petarda.
    Odtańczyli taniec Smoka, tu przerwała stara kwoka.
    Po przepisy przybywamy i Gastona zawołamy!
    Zapytajmy więc Orchiego! Zaprowadzi nas do niego!
    Orchi jest tu pnącza stróżem, widzi Gaston leci w górze.
    Moi drodzy przyjaciele, receptur kucharskich znam ja wiele.
    Zatrzepotał skrzydełkami i już wraca z przepisami.
    Na obłoczku więc siadajcie i receptur mych słuchajcie.

    ***
    Zatem będą lazaneczki to z kapustkasą kluseczki.
    Ciasto podstawowe weź z poleczki, najpierw zroluj, ciap niteczki.
    Zostaw potem wszystko w chłodzie i we wrzącej gotuj wodzie.
    Na siteczko lej kluseczki, czas już nadszedł na kapustkę z beczki.
    Rzecz to prosta, niesłychana, beczka jest już odszpuntowana!
    A z kapustką szalej ostro, ciap ją równo, drobno, prosto.
    Zostaw Alchemika kulę, użyj szybko też cebulę.
    By zadaniu temu sprostować musisz cebulę poszatkować.
    Teraz nastał moment chwały, skład potrawy prawie cały.
    Wystarczy całość już udusić i zapachem wszystkich kusić.
    Aby wszystko miało smak, syp to pieprzem, solą, tak.

    ***
    Z prezentami dam ludziki co znają przepis na pierniki.
    Teraz będzie wszystko jasne, słuchaj dobrze zanim zaśniesz.
    Ciasto zagnieć zamaszyście, w rabarbaru zawiń liście.
    Choć to trendy całkiem nowe, odwiedź źródło czekoladowe.
    To są składniki początkowe, nie zapomnij dodać plastry miodowe.
    I nadeszła wreszcie pora użyć super turbo nublobiskwitora.
    Ta maszyna jest kosmiczna, praca z nią jest błyskawiczna.
    Wrzuć do niej składniki wyżej wspomiane i ciastka są już uformowane.
    Teraz odstaw do pieczenia, miłe szybko włącz wspomienia!
    Udaj się do domku z cukru by zaczerpnąć trochę lukru.
    Możesz się już wyluzować i pięknie ciastka udekorować.

    ***
    I tu zaczyna się zabawa, będzie serbska też baklawa.
    To delicje wielce znane przez sułtana pustyni uwielbiane.
    Wielka będzie to pociecha, włoskiego użyj tu orzecha.
    Oto wielka jest atrakcja - z Bahamy pistacja.
    Jeszcze trzeba cukru z trzciny by osłodzić wasze miny.
    Wszystko razem trzeba skruszyć by aromat tu poruszyć.
    Dodaj szybko wody różanej i cytryny wyciskanej.
    Tak wygląda wyborowo, mieszaj wszystko to miarowo.
    Wyciągnij szybko z futurystycznego automatu kilka cienkich ciasta płatów.
    Tu potrzebna sprawna ręką, dodaj farszu i nie pękaj!
    Jeszcze potnij to w kawałki, lecz ostrożnie nie na zapałki.
    Ułóż wszystko to w blaszeczce i lej masła po troszeczce.
    Upiecz wszystko to na złoto by każdy zjadał ją z ochotą.
    Majstersztyk jest już gotowy, polej na to sok klonowy.

    ***
    Ja tu śpiewam, pięknie tańczę, nadszedł czas na pomarańczę!
    Oto sprawa honorowa receptura ta jest wyjątkowa.
    Choć nie wiele trzeba czasu będzie wiele ambarasu.
    Udaj się na wyspy Bahamy to zakątek dobrze znany.
    Tu potrzeba trochę sportu, biegnij więc szybko do portu!
    Z medytacji małpa znana jest w temacie obeznana.
    Więc nie pytaj dzikiej świni, udaj się do fabryki bikini.
    Nie ma w tym żadnego pecha, trza kokosowego użyć orzecha.
    By nie złapać w biegu wilka zerwij też wanilii kilka.
    I nie zdziwi to nikogo by rozgniatać orzech nogą?
    Już do końca nie daleko, wylej do miski kokosa mleko.
    Dodaj sok pomarańczowy, napój prawie już gotowy.
    Miksature wlej do łupinki i wanilii wsyp okruszynki.
    Jeszcze tylko daj slomeczke i kolorową wstaw parasoleczke.

    ***
    Wszystko grzecznie zapisali, widać farmę już w oddali.
    Była wielka to afera, gdy wylądowali w saniach latającego renifera.
    Ta opowieść wzruszająca dobiegła już do końca.
    I niech każdy z Was pamięta – Idą święta!
     
  9. dosias

    dosias Generał forum

    Po tygodniu zwierzęta znów się spotkały na farmie . Wpadli na pomysł że każde danie wigilijne będzie ktoś inny gotował . W tym tygodniu gotowanie powierzono Lizusowi, Maksowi Zosi i Renzowi .
    - Fajnie wiemy kto gotuje ale nie wiemy co będziemy gotować – Pytają kucharze
    - Dobrze że się pytacie . Popytałam się w dzielnicy rzemieślniczej ,w mieście i starszych farmerów o przepisy na dania – powiedziała Gera – Wybrałam dania które najlepiej pasują Oto one :
    · Pierniczki
    · Ryba w sosie z pomarańczy i migdałami
    · Kaczka nadziewana z sosem orzechowym
    · Kapusta z grochem
    - Dobra wiemy co gotować ale podaj nam przepisy – mówią z niecierpliwością kucharze - Już podaje –mówi Gera- oto one :
    Kapusta z grochem
    1 kg kapusty
    0,25 kg grochu
    suszone grzyby
    Gotujemy groch i kapustę . Do garnka wrzucamy kilka suszonych grzybów . Odcedzamy i mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem według uznania
    Ryba w sosie z pomarańczy i migdałami
    1 duży karp
    1 litr soku z pomarańczy
    100 g mielonych migdałów
    3 łyżki śmietany
    Rybę otaczamy w panierce i smażymy . Do gotującego się soku dodajemy migdały . Mocno mieszamy . Później zagęszczamy śmietaną. Chwile gotujemy . Sos dajemy do ryby .
    Kaczka nadziewana w sosie orzechowym
    1 kaczka
    0,5kg włoszczyzny
    0,5 kg mięsa z królika
    1 litr wody
    1 kg obranych orzechów włoskich
    3 łyżki śmietany
    Włoszczyznę z mięsem mielimy . Tak powstała papkę nadziewamy kaczkę . Kaczkę tak nadzianą pieczemy w 200 oC na złoty kolor . Do gotującej wody Wrzucamy pokruszone orzechy . Chwilę gotujemy . Później zagęszczamy śmietaną . Sosem polewamy kaczkę .
    Pierniczki
    1 kg miodu
    1 kg cukru
    400 g masła
    300 g smalca
    6 torebek przyprawy do piernika
    1 łyżeczka kminku imbiru cynamonu pieprzu
    1 kg mąki żytniej
    1 kg mąki pszennej
    10 jajek
    2 łyżeczki sody i proszku do pieczenia
    Miód cukier tłuszcz i wszystkie przyprawy razem mieszamy . Podgrzewamy na ogniu aż cały tłuszcz się rozpuści . Później zostawiamy do ostygnięcia na 20 minut . Kolejnie dodajemy pozostałe składniki . Mocno mieszamy mikserem aż do powstania gęstej masy . Odstawiamy na tydzień w zimnym miejscu . Później wałkujemy i wykrawamy w różne kształty . Smarujemy białkiem i pieczemy na złocisty kolor .
    - Lizus bierze pierniczki , Renzo kapustę , Zosia kaczkę a Maks rybę –powiedziała Gera- Czy się zgadzacie?
    - Zgadzamy się –mówią kucharze – Niech pozostali ćwiczą śpiewanie kolęd
    - No to do roboty – wszyscy krzyknęli
    Na farmie panował chaos . Lecz prawie każdy miał kłopot ponieważ każdy chciał jak najszybciej skończyć swoją robotę . Jedynie Lizusowi i Renzowi udało się wszystko zrobić bez żadnego kłopotu
    - Skończyłem !! – krzyczy Lizus –Pomogę więc komuś
    - Pomożesz mi będę ci niezmiernie wdzięczna – powiedziała Zosia
    - Pomogę ale co ci się nie udaję – pyta Lizus
    - Nie udaje mi się sos – powiedziała Zosia – Bardzo ci dziękuje i będę Twoją wielką dłużniczką
    - Od razu wielką dłużniczką trochę Cię poniosło - powiedział Lizus
    - Masz rację trochę przesadziłam – powiedziała Zosia – A ty Renzo będziesz pomagał Maksowi
    - Mam zamiar pójść do mego wesołego miasteczka –powiedział Renzo – Popilnować trochę trzeba
    - No zostań i pomóż Maksowi . Taki dzień zdarza się raz do roku . – powiedziała Zosia
    - Ale wesołe miasteczko…. – mówi Renzo
    - Dobrze szanuje Twoją decyzję ale czy warto tak pójść w ten wyjątkowy dzień? – mówi Gera która przechodziła obok
    - No dobra zostanę . Idę pomóc Maksowi – powiedział Renzo
    Renzo poszedł do Maksa . Zobaczył że wszystko mu się nie udaje . Nagle coś poczuł
    - Pali się – krzyczy Renzo
    - Gdzie – pytają się zwierzęta z wodą
    - Tam w kuchni coś się pali to chyba słoma! – mówi Renzo
    Zwierzęta na szczęście szybko ugasiły pożar . Renzo i Maks szybko i bez kłopotów ugotowali rybę .Gdy skończyli opowiedzieli wszystko Lizusowi i Zosi lecz oni nie mogli w to uwierzyć .Teraz już każdy mógł powiedzieć że skończył . Lizus jako jedyny nie mógł powiedzieć gdyż jego ciasto leży spokojnie w zimnym miejscu . Postanowił że dokończy w następną środę , kiedy będą gotować pozostałe 4 potrawy . Wszyscy usiedli razem wspominając stare dobre czasy Farmeramy.
     
  10. wiosenny_ogród

    wiosenny_ogród Forumowy żółtodziób

    Wzeszło słońce w dolinie Farmeramy, pięknie iskrzył się śnieg. Nastał dzień wielkiego gotowania. Kogut zapiał w swej zagrodzie:
    - Wstawać! wstawać!, trzeba gotować.
    Jak poprzednio zgromadziły się zwierzęta, aby przygotować święta. W wielkiej hali, w pięknym gmachu, ustalili cztery dania:
    - miodowe ciasteczka z orzechami,
    - orzechowo - pomarańczowe orzeźwienie,
    - kaczkę w pomarańczach,
    - kapustę faszerowaną według receptury babci Gąski.
    Wszyscy zebrani ruszyli z ochotą do pracy. Podzielili więc zadania i ruszyli gotować pyszne dania.
    Miś Zenobi ze swych zapasów przyniósł miodek, wykradziony od pszczół pod osłoną nocy. Kura Jula od wiewiórek dostała orzechy włoskie, wyłuszczone były boskie. Świnka przyniosła pomarańcze, a królik kapustę. W ten oto sposób cztery główne składniki były już przygotowane.
    W młynie wielkie poruszenie, owca i koza zabrały się za pieczenie. Przygotowały składniki:
    - 1 kg mąki,
    - 1/2 l wody,
    - 1/2 kg orzechów włoskich,
    - 5 łyżek miodu,
    - 1 łyżeczka proszku do pieczenia.
    Do wielkiej misy wsypały mąkę, - Nie powoli - rozległ się okrzyk. Koza zrobiła się cała biała, z roznoszącej się w powietrzu mąki, otrzepała futerko.
    - Och do licha, ale ze mnie niezdara,
    - Ale za to dobrana z nam para - zawołała owca.
    Dodały wodę, solidnie wymieszały. Powstałą masę dosłodziły miodem i dodały orzechy. Formowały ciasteczka i ułożyły na blaszkę. Piekły w piekarni 30 minut w nagrzanym piecu. Aromat był cudowny.
    Przez dolinę przebiegł renifer - Szybko, szybko, śpieszmy się, tyle pracy jeszcze przed nami. Łoś jak zwykle wygrywał świąteczne hity w swej estradzie.
    Tymczasem pewna grupa zabierała się za przygotowanie orzechowo - pomarańczowego orzeźwienia. Świnka ze swego baru wygniatać do owoców, aby dały mnóstwo soków.
    Przygotowano:
    - 5 kg pomarańczy,
    - 2 kg fig,
    - 3 kg winogron,
    - laskę wanilii.
    Wszystkie owoce przez swą maszynę przepuściła i mnóstwo soku wydobyła. Dodały laskę wanilii, i wodę. Całość wymieszały i miętą udekorowały.
    Największe poruszenie wywołało to danie.
    - Jak to kaczkę bodziemy jedli?
    - A tak - rzekła krowa,
    - to ją sobie sama złap - powiedział kogut.
    Przez dolinę leci kaczka, za nią biegnie krowa,
    - Stój, ty do kotła masz być gotowa.
    - Niedoczekanie twoje, nich się czymś innym napełni zastawa stołowa.
    Pół dnia się goniły, aż krowa dała za wygraną.
    - Trzeba coś wymyśleć - i tak dumała, - wpadła na pomysł aby kaczka była fałszywa. Z ciasta się ją wyrobi, i w ten sposób się kaczce krzywdy nie zrobi. Jak pomyślała tak tez zrobiła.
    Przygotowała:
    - 1 kg mąki,
    - 1/2 l wody,
    - drożdże,
    - 1 łyżkę miodu.
    Składniki przygotowała i całość wymieszała. Jak ciasto było gotowe zabrała się za nadzienie. Soczyste jabłuszka i orzech zmieliła. Dodała gałązkę rozmarynu i szałwii. Do tego wkroiła ze 2 pomarańcze i całość wymieszała i teraz kaczkę by nafaszerowała. Ale że kaczka miała być fałszywa,to nadzienie oblepiła, na kształt kaczuszki i do pieca wsadziła.Pięknie piekła się potrawa, godna to będzie strawa.
    Babcia gąska była stara, lecz wyborna była jej potrawa. Przygotujcie moi mili kapustę. Trzeba ją zagotować by ja dobrze nafaszerować. Na farsz trzeba przygotować:
    - groch,
    - fasolę,
    - kminek,
    - jajko.
    Groch i fasolę ugotować. Rozetrzeć na sicie, żeby nie było grudek. Dodać kminek i jajko. Wszystko wymieszać i farsz mamy gotowy. Wiewiórka skrzętnie wykonała polecenia babci. Teraz pozostało tylko kapustę nafaszerować. Do tego zadania najlepiej nadawał się nietoperzyk. Miał długie i szpiczaste łapki. Zabrał się dzielnie i z ochota do pracy. Nadział całą kapustę i do garnka włożył, zapiekł w piecu u owcy przez 20 minut. Danie gotowe, babcia była dumna, że ktoś docenił jej przepis.
    Zwierzęta zmęczone do snu już są gotowe. Trzeba iść spać, żeby znów wstać, aby całe święta zdążyć przygotować. Położyły się do snu. Będą oczekiwać wieści od sowy, jakie będą przygotowywać dania, podczas następnego spotkania.
     
  11. iwzu

    iwzu Forumowy żółtodziób

    Opowieść o Farmerskiej Wigilijnej Książce Kucharskiej
    cz. 2

    -Śpijcie, śpijcie... - mamrotał przez sen Anatol. Borsuk ułożył się na wygodniej i zadrzemał znowu wsłuchany w monotonną gadaninę babki Manueli.
    ...
    - Wstawaj! - Tereska trąciła posapującą Matyldę, ale ta tylko ruszyła uchem. Kaczka rozprostowała skrzydła by do końca się obudzić. Zwierzęta zaś dalej spały błogo wtulone w siebie wśród malowniczej scenerii zimowego miasteczka. Babka Manuela gdzieś zniknęła. Został za to szlaczek strzępków starej wełny wijący się aż do drzwi banku. Tereska westchnęła i przez chwilę zrobiło się jej żal boćka Filipa, który tej wiosny sprowadził się na Farmę. Franek zresztą od razu załatwił mu fuchę w banku. - A niech tam! Przeżył zagraniczne saksy, przeżyje i to! Na stole wciąż stał tobół babki Manueli, a obok niego piętrzyły się sterty przeróżnych produktów. Było cicho, spokojnie i bardzo sielsko...

    - Czas kończyć tę idyllę! - Tereska zdecydowanie zacisnęła dziób. Wtem dojrzała Leo, który zabawnie podskakując wszedł na plac.
    - Cześć Tereska!!! - Leo ucieszył się szalenie na jej widok, nie zwracając przy tym kompletnie uwagi na śpiące zwierzęta. Był on pięknoduchem i niespełnionym poetą. Pewnego dnia uznał, że Tereska jest jego bratnią duszą. Właśnie ona najczęściej miała zaszczyt słuchania kogucich liryk.
    - Leo! - Tereska również się ucieszyła, widząc oczami wyobraźni jak kogut budzi wszystkich donośnym pianiem.
    - Tereska! Kolędę na święta napisałem...
    "Krok po kroku, krok po kroczku,
    Najpiękniejsze w całym roczku..."*​
    - Leo... Ja już gdzieś to słyszałam. - przerwała mu Tereska.
    - Tak?.. - zasępił się kogut.
    - A może to? - Leo zaczął przerzucać plik kartek, które taszczył pod skrzydłem. - Wisi gwiazda...
    - Leooo!!! - krzyk Tereski przeszywał i mroził krew w żyłach. Szyby pobliskiej spółdzielni lekko drgnęły. Wszystkie zwierzęta zerwały się na równe łapy i nogi. Borsuk Anatol przewrócił się na drugi bok odsłaniając okładkę Wigilijnej Książki Kucharskiej. Tereska kłapała drżącym dziobem:
    - Daj to. Przeczytam sama. - Rzuciła okiem na kartkę i zaniosła się histerycznym śmiechem.
    - Tereska? - głos Matyldy brzmiał niepewnie.
    - Sama zobacz. - Tereska wsunęła kartkę krowie prosto pod nos.
    - Zuuupka marchewkowo-pomarańczowa! - ucieszyła się Matylda.
    - Kto chętny? - wypatrzyła podniesioną łapkę króliczki Marcysi. Zupę wymyślił Barnaba, protoplasta króliczego rodu. Na drodze prób i błędów łączył marchew z różnymi owocami, których był wielkim amatorem, ale pomarańcza jakoś najbardziej przypadła mu do gustu. Zresztą za tym wigilijnym przysmakiem przepadali wszyscy.
    - Marchew masz. Ze stołu weź: pomarańcze, czosnek, imbir... - wyliczała Matylda. - A! Po bulion skocz do przetwórni. Tadzio zrobi.

    - Matylda... - rozległ się zamyślony głos Lideczki - Te wigilijne przepisy same się znajdują. To po co farmerom zawracać... Co on robi???
    - Kto? - spytała Matylda.
    - No Filip. - Spojrzenie Lideczki utkwiło w gmachu banku. W oknie stał bociek i dawał im rozpaczliwe znaki.
    - Co muuu jest? - zaniepokoiła się Matylda.
    - Babka Manuela mu jest. - wtrąciła Tereska i dyskretnie splunęła przez lewe skrzydło.
    - Co z Filipem? - za Tereską wyrósł nagle Franek. - Macie tu przepis. Lucyna znalazła. - dodał po chwili.
    - Który? - Matylda oderwała się od obserwacji Filipa. Franek wyrzucił z siebie jednym tchem:
    - Ten... e... kanibalistyczny. Co farmerzy dwa lata temu przysłali. Na śledzie w miodzie. Matylda westchnęła:
    - Szkoda. Ten mógł akurat się nam na zawsze zgubić. A Filip ma jeszcze te zagraniczne śledzie?
    - Yhy - Franek pokiwał głową.
    - To idź, powiedz mu, że go uwolnimy od babki za śledzie. Nagle krowa niezwykle się ożywiła: - Franek czekaj! Namów babkę, niech je... PRZYRZĄDZI. Powiedz, że mam wejściówki do spa albo imprezowe do "Wiatraka". Potem jej doniesiesz cebulę, orzechy i miód. Suche grzyby pewnie ma.
    - Kto TO będzie jadł jak babka Manuela zrobi? - w powietrzu zawisło pytanie Tereski.
    - I tak nikt TEGO nie je. - Matylda była niewzruszona.
    - To po co je robimy? - dociekała Tereska.
    - A jak farmerzy na Wigilii się pojawią, to co, oczami będziemy świecić? Przysłali, to pewnie będą chcieli zjeść. Odpowiedział Matylda i pytająco zerknęła na Rudiego, który wlepił w nią lisi wzrok:
    - A czemu te śledzie zagraniczne? Nasze weźmy, farmerskie. - Rudi nigdy nie tracił okazji by lobbować farmę.
    - Oszalałeś! Może i Zenka byś zjadł?! - wykrzyknęła wzburzona Matylda. Wizja spożywanego karpia była iście apokaliptyczna. Tereska spojrzała groźnie na lisa:
    - A Lideczką byś zakąsił?
    - Ja??? - wystraszył się Rudi - Lideczką?! Ja tak... Jajeczko najwyżej. Franek przeniósł wzrok z Rudiego na bank:
    - To idę. Nawiasem mówiąc, Zenek znów w foliówce siedzi. Niby go to odstresowuje. Może mu wiaderko plastikowe sprezentować czy co? Przy stole go posadzimy normalnie. Franek nie czekając na odpowiedź wetknął przepis pod pachę i ruszył do banku.

    - Matylda, a tak właściwie co on tu robi, miał kompot gotować? - spytała Tereska. Matylda nabrała powietrza by odkrzyknąć barana, kiedy usłyszała radosne:
    - Uuu! Matylda! Na plac weszła właśnie barwna grupa świń. Jedna z nich radośnie machała kopytkami:
    - Mamy kartkę z przepisem na kapustę z grochem.
    - Jadźka! - duża brązowa świnia spiorunowała wzrokiem mniejszą, a potem chrząknęła i obwieściła:
    - Tak. Znaleźliśmy przepis, ale nie oddamy go za darmo.
    - ??? - powszechne zdumienie było wręcz namacalne. Przerwała je Tereska: - Matylda! Nie poddajmy się! To szantaż! Świński na dodatek! Nowy przepis wymyślimy! Jeszcze lepszy! Z grzybami!
    - Ciiii! - uciszyła ją Matylda i skierowała wzrok na Mietka:
    - To czego chcecie?
    - Trufli! - Mietek nastroszył brązową szczecinę.
    - Zamiast kapusty trufli chcecie? - Matylda zmartwiała. - Mietek, twój dziadek sam tą kapustę wymyślił!
    - Wymyślił, wymyślił... Ale ja ją ulepszę i pokażę staremu dzia... - zaperzył się Mietek. Jadzia uspokajająco poklepała go po karku:
    - Mietek ma kłopoty rodzinne. Matylda nie przejmuj się. My tu w Klubie Truflowym wszystko sami zrobimy. Mamy: kapustę, groch, cebulkę, a trufle są pierwsza klasa. - dodała Jadzia z werwą.
    - No dobra. Ulepszajcie. - zgodziła się łaskawie Matylda. Świnie skierowały się do majestatycznej galerii handlowej. Właśnie tu, na wspaniale oszklonym poddaszu, ekskluzywny klub miał swoją siedzibę.

    - Zgłupiałaś? Trufle na Wigilię? Kogo na nie stać? - Tereska wzniosła oczy ku niebu. Ale Matyldy to nie obeszło:
    - No właśnie, właśnie. Niech robią. Zawsze miałam ochotę spróbować tych trufli. Tylko za drogie. A tak, gratis degustacja będzie.
    - Hej, tam za warsztatami coś się dzieje. - Lideczka przekrzywiła po kurzemu głowę wpatrzona w niewysoki budynek. Rzeczywiście dobiegał stamtąd jakiś rumor, odgłosy upadków i niewyraźne mamrotanie. A potem czyste, zimowe powietrze przeszyła dźwięczna fraza:
    - Czy Lucyna to dziewczyna? Matylda spojrzała na Tereskę, Tereska na Lideczkę.
    - Jakby Staś... - w głosie Lideczki nie było pewności.
    - Stasiek, Stasiek. - potwierdziła Lucyna, która po strusiemu, dumnie wkroczyła na plac.
    - Z Tadzikiem kompot wigilijny robił. Franek im przepis dał. Tylko któryś śliwek sfermentowanych dorzucił i więcej goździków. Smak podkręcali, bo niby ten przepis kwiaciarzy drętwy jakiś. Teraz przetwórnia z kwiaciarnią stoją. Kolędy śpiewają. Nie wiem jak z warsztatami, bo im Stasiek trochę tego kompotu do spróbowania zaniósł.
    - Mmm... - Matylda zaniemówiła. Lucyna uśmiechnęła się uspokajająco:
    - Chwilowo w spa kompot robią. Śliwki sfermentowane wyrzucili. Tylko kto je do przetwórni dostarczył? Pytanie zawisło w powietrzu. - Sałatkę zrobiłam. Wszystko jak w przepisie: seler, jabłka, orzechy włoskie. - jak gdyby nigdy nic kontynuowała Lucyna i wyciągnęła odnalezioną kartkę z książki kucharskiej. - Ktoś powtykała mi te przepisy między jajka. Tamten od farmerów Frankowi dałam. - wyjaśniła. - W sumie to miałam ten przepis bobrom zanieść. Wymyślili, niech robią. Tylko jeszcze odpoczywają po zrobieniu budy z adwentowymi prezentami. Elka skarpet do suszenia tam nawieszała, ale podobno tam teraz prezenty są. W tych skarpetach. Nie wiem w czym Bolo teraz chodzi...

    Na plac sfrunęła Eleonora przerywając tyradę Lucyny.
    - Mam dwie wiadomości. Obie takie jakieś... Zwierzęta spojrzały na nią wyczekująco.
    - W mojej wieży śpi Anatol. Na okładce książki kucharskiej! Jednak po burzliwych wydarzeniach ostatnich godzin informacja ta nawet nie wywołała specjalnego poruszenia. Wszyscy wiedzieli, że borsuk świąt nie lubi i już nie jeden raz starał się je zwyczajnie popsuć. Sowa, poczekała jeszcze chwilę, westchnęła dla lepszego efektu i wypaliła:
    - Farmerzy nam list napisali.
    - I co piszą?! - Matylda zachodziła w głowę co tam może być w farmerskim liście.
    - Przepisy chcą wigilijne. Konkurs jakiś mają.
    - Lideczka!!! Pisz, że nie damy! - rozgorączkowała się Tereska. Sowa Eleonora i Matylda wymieniły spojrzenia.
    cdn.

    * cyt. Przyjaciele Karpia - "Idą święta"

    Wigilijna Książka Kucharska

    (przepisy na jedną porcję ;))

    Cynamonowe jabłka świąteczne
    (...)
    Wigilijny szpinak z czosnkiem
    (...)
    Farmerska kutia świąteczna
    (...)
    Wigilijny kompot z goździkami
    (...)

    Świąteczna zupa marchewkowo-pomarańczowa
    400g marchwi, 2 pomarańcze, 1 cebula, 1 ząbek czosnku, 3cm imbiru z korzenia, 2 szklanki bulionu, 2 łyżki oliwy, sól, pieprz
    Na oliwie zeszklij drobno posiekaną cebulę i czosnek. Dodaj pokrojoną w kostkę marchew i starty imbir, zalej bulionem i gotuj aż marchew zmięknie, ok.15 min. Obierz pomarańcze i pokrój w cząstki, dodaj do zupy i zagotuj. Po wystudzeniu zupę zmiksuj na gładki krem. Dopraw do smaku solą i pieprzem.

    Wigilijne śledzie w miodzie
    6 płatów śledziowych, 2 cebule, 40g grzybów suszonych, 80g orzechów włoskich, 2 łyżki miodu, 6 łyżek oleju, pieprz
    Grzyby zalej wrzątkiem i odstaw do namoczenia. Śledzie mocz 4 godz. w wodzie, potem osusz i pokrój w 1 cm paski. Orzechy upraż w piekarniku rozgrzanym do 150 °C, po wystudzeniu otrzyj z orzechów skórkę i je posiekaj. Pokrojoną w piórka cebulę zeszklij na oleju. Grzyby pokrój w paseczki, dodaj na patelnię do cebuli. Chwilę smaż razem. Dodaj miód i dopraw pieprzem. W salaterce ułóż naprzemiennie śledzie i miodową cebulę z grzybami. Przed podaniem połącz z orzechami włoskimi.

    Wigilijna kapusta z grochem (od 2014 roku z dodatkiem trufli)
    1kg kapusty kiszonej, 1kg grochu, 3 cebule, 2-3 łyżki masła, sól, pieprz, łyżeczka cukru, świeże trufle według uznania
    Groch mocz przez godzinę w zimnej wodzie. Kapustę lekko przepłucz również w zimnej wodzie i mocno odciśnij. Pokrój dość drobno i wrzuć do większego garnka, dolej szklankę wody i gotuj pod przykryciem z dodatkiem soli do miękkości. Cebulę pokrój w kostkę, wrzuć na patelnię i usmaż na maśle, dodaj do kapusty. Groch gotuj do miękkości ok. 20 minut.
    Kiedy kapusta będzie miękka, dodaj do niej ugotowany groch, pieprz, cukier i sól. Dobrze wymieszaj. Podawaj od razu udekorowaną świeżymi truflami, pokrojonymi w cieniutkie plasterki.

    Świąteczna sałatka selerowa z orzechami włoskimi
    2 selery, 2 jabłka, 3 łyżki orzechów włoskich, 4 łyżki jogurtu naturalnego, natka pietruszki, sól, pieprz
    Selery obierz i pokrój w cienkie słupki. Jabłka umyj, obierz i wytnij gniazda nasienne, następnie pokrój w plasterki. Orzechy grubo posiekaj. Jogurt wymieszaj z solą i pieprzem. Jabłka, seler i orzechy włóż do salaterki, polej sosem, dokładnie wymieszaj. Udekoruj gałązkami natki pietruszki.

    nick:iwzu
     
  12. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Świąteczna księga marzeń c.d.
    - Zośka!!!! ZOOOŚŚŚKKKAAAA!!!!! Oddawaj mi zaraz tą książkę z przepisami! – krzyczała na całe gardło mała Zuzia goniąc po całym domu za siostrą – MAAAAAMOOOO bo Zośka nie chce mi dać poczytać książki z przepisami, powiedz jej coś!!! No mamo!!!
    - Zuzka ty się już naoglądałaś cały wczorajszy dzień ślęczałaś nad tą księgą, bo to księga a nie książka, ty jesteś mała i głupia, i nie umiesz czytać! – krzyknęła Zosia tupiąc jednocześnie nogami.
    I tak przez całe dwa dni siostry kłóciły się o księgę, zmęczona uspokajaniem córek mama otworzyła księgę, i znalazłam cudowny przepis:
    Kompot z owoców suszonych z pomarańczami
    - 10 pomarańczy świeżych
    - 10 suszonych moreli
    - 10 suszonych śliwek
    - 25 plasterków suszonych jabłek
    - 3 ziarnka kardamony
    - 9 goździków
    - 5 łyżek miodu
    - brązowy cukier
    Suszone owoce razem z kardamonem i goździkami oraz jedną obraną pokrojoną w plastry pomarańczę gotować, do momentu zmiękczenia suszonych owoców w 2 litrach wody. Gdy owoce zmiękną, do gorącego dodać 5 łyżek miodu, mieszać aż się rozpuści. Następnie wycisnąć sok z 8 pomarańczy, po wystudzeniu kompotu dolać do niego sok pomarańczowy. Gdy kompot będzie mało słodki dodać brązowego cukru – do smaku. Pozostałą pomarańczę umyć dokładnie pod ciepłą wodą, pokroić w plastry. Rozlać kompot do szklanek, resztę do dzbanka, na wierzch (w szklankach i dzbanku) wrzucić plastry świeżej pomarańczy.
    * Jeżeli mamy do gotującego się kompotu możemy dodać odrobinę kandyzowanej skórki z pomarańczy
    Kandyzowana skórka z pomarańczy (przydatna do kompotów, ciast i innych):
    2 pomarańcze
    Pół szklanki cukru
    Szklanka wody
    Pomarańcze bardzo dokładnie wyszoruj. Obierz pomarańcze, w taki sposób aby skórka została w jak największych kawałkach. Następnie wytnij biały środek ze skórki czubkiem ostrego noża. Skórki zalej wrzącą wodą i zagotuj. Utrzymuj na małym ogniu przez około 15 minut. Następnie pozostaw w wodzie do wystygnięcia. Chłodne skórki wyciąg na papierowy ręcznik i osusz je. Potem pokrój w malutką kostkę, lub cieniutkie paseczki. Skórki, cukier wsyp na patelnię i zalej połową szklanką wody. Musisz mieszać do momentu aż cukier się rozpuści. Gdy woda całkiem odparuje, oraz skórka będzie szklista należy przełożyć ją na np. sitko, lub metalową kratkę i zostawić do wyschnięcia i wystudzenia.
    Tak przygotowaną i wysuszoną skórkę przechowujemy w suchym i zamkniętym opakowaniu (np. słoik).


    Mama zabrała się za robienie kompotu, kiedy w domu zaczął unosić się zapach suszonych owoców i cytrusów, dziewczynki przestały się kłócić, zostawiły księgę na fotelu koło kominka i pobiegły do kuchni.

    ***

    BUM, ŁUBUDUBU… - Co oo o o to by by by było? Co się dzieje? Koko ktoo to? – wielkie zamieszanie nastało w stodole gdy przez uchylone wrota wpadło coś i z wielkim łoskotem uderzyło w ścianę, a całemu wielkiemu wejściu towarzyszył wielki krzyk – gruuuuuuuuwagaaaaaaaaa, z drogi śledzieeeeeeee bo goooołąbbbbbbbb na nartach jeeeeeee…. – i potem wielkie łubudu, w powietrze uniosły się tumany kurzu, wszędzie pełno siana, a pod ścianą siedzi gołąb w czapce i szaliku i o dziwo jakiś deszczułkach przywiązanych do nóżek. Wszystkie zwierzęta obeszły go w koło.
    - Czy on żyję? – zapytała z troską krówka
    - Na pewno nic mu nie jest – zawołały chórem króliki
    - Chyba żartujecie na pewno nie żyje – odrzekł wszystko wiedzący koń
    - Nie gadaj głupot stara szkapo… - Wypraszam sobie nie jestem szkapą jestem ogierem! – wtrącił koń przerywając świni w połowie zdania
    - Guuullgryyyychhhhuuuu – gołąb próbował coś powiedzieć ale nadal był oszołomiony
    - Dajmy mu wody – zapiszczały myszki
    Wszystkie zwierzęta rzuciły się po wodę, każde chciało pomóc gołębiowi. Tylko świetlik przysiadł na gołębim skrzydle i zapytał:
    - Joł stary nic ci nie jest? Kolo wstawaj, dawaj te wieści, ellloooooo….
    Ale gołąbek nie zareagował, kręciło mu się w głowie, wtedy ktoś podsunął mu pod piórka kawałek jakieś skorupy z wodą, napił się odrobinkę, zmoczył piórka, przetarł dziobek i stanął na nogi. Świetlik spadł gdzieś na siano, które nagle rozbłysło jego blaskiem, wszystkie zwierzątka wykonały wielkie „ooooooohhhhhhhhh”
    - Elo, elo, nic mi nie jest, to tylko taki zestaw chemiczny we mnie, nic się nie dzieje, joł, joł zmykam – i świetlik zgasł.
    - Gruchuuuuu mam dla Was wszystkich ludziska wieści… - Ludziska? – przerwał gołębiowi koń ogier, pospolicie zwany nudną, wszystkowiedzącą szkapą.
    - No wiem, wiem zwierzęta ma brzmieć lepiej? Ale, ale nieważne, więc jak już mówiłem mam dla Was wszystkich wieści, spotkałem Mikołaj gdy niosłem list do jednej z farmerek, tak niosłem, bo w taką zamieć śnieżną latać się nie da, więc ten Święty, no Mikołaj w sensie, powiedział że w tym roku też dostaliśmy prezent, Wielka Księga Farmeramy, to również Magiczna Księga (o czym pewnie ludzie nie wiedzą), kiedy przeczytamy jeden ze specjalnych przepisów, i każdy z nas zje okruszek tejże potrawy, wtedy w Wigilię będziemy mogli porozmawiać z ludźmi!
    - Kooookooooo – to kura z wrażenia jajko zniosła.
    - Joł, joł, joł joł – świetlik się znowu zapalił.
    - Fiu fiu fiu – zagwizdał koń.
    - Koniu ty umiesz gwizdać? – zdziwiła się świnka – podpatrzyłeś u farmera?
    - Koń nie szkapa gwizdać się może nauczyć – skwitował wyniośle koń.
    Zapanowało w stajni, oborze, właściwie w całym obejściu wielkie zamieszanie, wszystkie zwierzęta przekazywały sobie informacje od gołębia. Nawet kiedy farmer tata wszedł do stajni miał wrażenie jakby zwierzęta były czym strasznie podekscytowane, zdawało mu się że świnka śmieje się z konia a koń jej odpowiada. Farmer pomyślał że mu się w głowie ze zmęczenia pomieszało, nakarmił zwierzęta, zamknął wrota stajni i poszedł pogwizdując do domu, wydawało mu się że jakieś echo ze stajni mu odpowiada, ale przecież zwierzęta nie potrafią gwizdać…
    Wrócił do domu, a tam czekał go pyszny obiad i próbka świątecznego kompotu. Nawet jego córki Zuzia i Zosia jakoś się dogadały i wspólnie wertowały księgę, oglądały zdjęcia, z urodzin, z różnych eventów, nawet dożynki i lista zwycięzców w księdze się znalazły. Nagle obie zapiszczały, podskoczyły, zrobiło się wielkie zamieszanie..
    - Mamo, tato, chodźcie tu patrzcie – wołały na zmianę dziewczynki – tutaj są kolejne przepisy.
    - Na co te przepisy? Może na jakieś pyszne ciasto? – zapytała tata rozmarzonym głosem
    - Albo na kapustę z grochem? Tak zjadłabym takiej kapusty z przepisu prababci, a w tym roku mieliśmy wielkie zbiory kapusty i ukiszone słoiki stoją na półce.. – mamusia, jak zwykle praktycznie patrzyła na sprawę.
    - Tak, tak są oba, ale tylko tytuły i jakiś napis którego nie możemy odczytać.
    - Dajcie księgę zaraz to sprawdzę – powiedział tatuś, biorąc księgę od dziewczynek, i niezwykle delikatnie, otworzył ją na wskazanej przez córki stronie.
    A tam widniały napisy:
    „Piernik miodowy i Kapusta z grochem prababci Anny
    (przepis ukarze się tylko gdy do domu przybędzie niespodziewany gość)”
    Tatuś zrobił zdziwioną minę, mamusia też, dziewczynki posmutniały, ale wszyscy postanowili czekać na to co się stanie.
    Kiedy następnego dnia przyszedł listonosz wszyscy zajrzeli do księgi, ale nic się nie pokazało, kiedy farmę odwiedził Franke (jak zwykle przynosząc prezenty) nadal nic, kiedy sąsiadka Justyna wpadła pożyczyć szklankę cukru, no nadal nic..

    ***

    W czasie kiedy rodzina farmerska czekał na kolejny przepisy, w stajni trwał wiec na który zeszły się wszystkie zwierzęta z obejścia, nawet wilk, którego nie wiedzieć czemu, bo był to wilk wegetarianin, bały się wszystkie mniejsze zwierzęta, od kur na królikach skończywszy.
    - Musimy wykraść księgę – piszczały myszki.
    - Allleeee kraaadzieżżżżż jeeesssst za za za za za – osioł się zaciął, ale gdy koń klepnął go w bok wyksztusił wreszcie – no zabroniona!
    - To fakt, taki zły uczynek może wszystko zepsuć – wymądrzał się koń.
    - Kok ale koko musimy coś kokoko wymyślić – zagdakały kury.
    - Napiszmy list z prośbą – wpadł na genialny pomysł gołąb.
    - Ta gołąb ale czy ktoś umie pisać? – jak zwykle sceptycznie podszedł do sprawy wilki
    - Joł joł joł pożyczmy księgę nocą, jak ludki będą spać – zabrzęczał świecący gdzieś pod dachem świetlik.
    - Ty stary a co ty tam robisz? – zachrumkała świnka.
    - Jak to co joł joł, oświecam was swoim tylnim światłem.. Ellloo może wpadnie wam ziomy jakiś superaśny pomysł dzięki mnie – wszystkie zwierzęta pokiwały głowami i wróciły do obrad.
    W stajni przez kilka dni trwały obrady, i nikt nie potrafił nic wymyślić, czasu było coraz mniej, a księgi nie ma, więc nikt nie zrobi wymarzonej potrawy.

    ***

    Pewnego wieczora, kiedy już i zwierzęta i ludzie byli bardzo zmartwieni i każdy powoli zaczął tracić nadzieję, spadł wielki śnieg, zerwała się wielka śnieżyca. Po kilku godzinach do farmy nikt nie mógł dojechać, ani z niej wyjechać. Słup elektryczny pod naporem śniegu w końcu się ugiął i złamał. Farmer przeprowadził wszystkie zwierzęta do stajni – żeby było im cieplej i łatwiej mu było dojść do stajni. Zwierzęta jak nigdy garnęły się do niego, gdakały, gęgały, chrumkały, rżały nawet wilk coś tam próbował, farmer miał wrażenie ze zwierzęta coś od niego chcą ale nie mógł niestety ich zrozumieć.
    Wszyscy domownicy w końcu poszli spać - nikt tego dnia się nie pojawił, bo farmę zasypało na biało, ostatnia świeczka się już wypaliła. Było cicho i ciemno, nie widać było nieba i migoczących gwiazd, śnieg spokojnie pokrywał ziemię kolejną warstwa zimnej pierzynki.
    W ciszy która nastała dało się słyszeć pukanie. Pierwsze obudziły się czujne kursy, potem osioł, on obudził konia, koń gołębia a gołąb narobił tyle hałasu że obudziły się wszytki zwierzęta.
    - Co to cooo się dzieję! Ratunku nie… nie nie można jeść pieczonych gołębich udek, są niezdrowe… zostawcie mnie – wrzeszczał co sił w gardle gołąb.
    - Cciichooo! CICHO! – wrzasnął osioł i wszystkie zwierzęta ucichły, bo osioł chyba pierwszy raz w życiu powiedział pełne słowo beż jąkania.
    - Co się dziej, ktoś przyszedł do nas – zapytała kaczka.
    - Nie, nie do nas, do farmera domu ktoś puka – powiedziała świnia.
    - Nie możemy pozwolić obcemu odejść w taką śnieżycę, koniu próbujcie z osłem i świnią otworzyć wrota, świetliku jak zmieścisz się przez którąś ze szczelin to zapalaj się i leć po przybysza, może zostać u nas – zakomenderował gołąb – kury, kaczki, myszki, króliki – zróbmy miejsce dla gości.
    Zwierzątka wzięły się do pracy. Jedne sprzątały, inne próbowały otworzyć wrota, a odważny świetlik z pomocą gołębia wyleciał na zimno. Zaczął kręcić się wokoło głowy przybysza, zaświecił w końcu i zaczął prowadzić go do stodoły. Kiedy przybysz w końcu tam dotarł, świetlik ze zmęczenia zgasł i wpadł w głęboki śnieg. Przybysz podniósł biednego owada, wszedł do środka, położył go na środku i gorzko nad nim zapłakał
    - Takie poczciwe stworzenie, pokazało mi schronienie, nie może umrzeć – zapłakał nieznajomy, równocześnie zaczął rozgrzewać maleńko stworzonko.
    Wszystkie zwierzątka zamarły, i wtedy świetlik zaświecił się i zgasł, i znowu zaświecił się i zgasł - Będzie żył, orzekł obcy. – I patrząc prosto w oczy konia zapytał – czy mogę tu u Was przenocować z żoną i moimi zwierzętami? – koń kiwnął łbem potakująco. Nieznajomy wybiegł ze stodoły i po chwili wrócił prowadząc kobietę i dwa renifery. Zwierzęta rozstąpiły się przed nimi ukazując im wygodny kąt.
    - Niczym Józef i Najświętsza Panienka – oznajmił gołąb, zwracając uwagę zwierząt na to, iż kobieta jest w ciąży.
    Wszyscy ułożyli się do snu. Nikt z mieszkańców i gości stajni nie wiedział że księga rozbłysła magicznym blaskiem ukazując dwa przepisy.

    Piernik miodowy
    • 13/4 szklanki mąki
    • ½ łyżeczki proszku do pieczenia
    • ½ łyżeczki sody
    • ¼ łyżeczki soli
    • 2 łyżeczki cynamonu
    • ¼ łyżeczki zmielonych goździków
    • 1/5 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
    • ½ szklanki oleju roślinnego
    • ½ szklanki miodu
    • ¾ szklanki cukru
    • 2 średnie jajka
    • ½ łyżeczki ekstraktu waniliowego
    • ½ szklanki kawy lub bardzo mocnej herbaty
    • ¼ soku ze świeżej pomarańczy
    Weź dużą miskę i wymieszaj w niej mąkę, sodę, sól, przyprawy wraz z proszkiem do pieczenia. W środku zrób dołek o wlej/dodaj tam olej, miód, cukier, jajka, ekstrakt waniliowy, kawę sok z pomarańczy. Delikatnie wymieszaj wszystkie składniki używając dużej trzepaczki. Uważaj aby na dnie nie pozostały suche składniki.
    Poproś męża lub dzieci o przygotowanie formy do pieczenia, wypełnij ją do połowy ciastem i piecz około 40 do 50 minut w temperaturze 180 stopni. Pamiętaj iż ciasto jest gotowe, kiedy lekko przyciśnięty wierzch, powraca sprężyście do swojej pierwotnej formy.
    Po wyjęciu z piekarnika pozostawiamy ciasto na 15 minut do wstępnego wystygnięcia, a następnie wyciągamy je z blaszki i kładziemy na kratce aby przestygło.
    Możemy je przeciąć i włożyć do środka konfiturę śliwkową, lub na wierzch zrobić polewę czekoladową lub lukier cytrynowy.

    Kapusta z grochem prababci Anny
    • 2 duże słoiki kiszonej kapusty
    • 4 garści grochu łuskanego
    • kilka suszonych grzybków (najlepiej prawdziwki)
    • 1 cebula
    • kilka ziaren ziela angielskiego
    • kilka liści laurowych
    • sól, pieprz
    Wypłucz groch, zostaw go na noc w letniej wodzie. Dnia następnego gotuj go przez pół godziny w niewielkiej ilości wody, najlepiej tej samej, w której się namaczał. Dodaj szczyptę soli. Groch po gotowaniu powinien być miękki, ale nie rozpadający się.
    Grzyby namaczaj przez kilka godzin. Kapustę wypłucz jeśli jest kwaśna, tyle razy ile będzie trzeba, następnie odciśnij ją i posiekaj.
    Cebulę posiekaj i podsmaż na tłuszczu.
    Do garnka z kapustą dodaj grzyby, cebulę, przyprawy i całość gotuj przez około godzinę, pod koniec gotowania dodaj groch.


    Następnego dnia, z samego rana mamusia tknięta niepohamowanym przeczuciem zajrzała do księgi i aż krzyknęła z zachwytu. Kiedy wszyscy jeszcze spali, mamusia zrobiła piernik miodowy i przygotowała kapustę z grochem – wiedział ze to jeszcze za wcześnie ale nie mogła się doczekać tego smaku. Sprawdzając czy nie zapomniała o czymś przerzuciła stronę dalej, a tam ukazał się napis:
    "Pod Twoim dachem są niespodziewani goście. Gościny udzieliły im zwierzęta z Waszej stajni, pamiętaj że gość w dom to Bóg w dom. A W podziękowaniu zwierzętom za gościną przygotuj dla nich zapiekankę orzechową, którą podzielisz się z nimi w Wigilijny wieczór."
    Mamusia bardzo wzruszyła się czytając te słowa, i ze łzami w oczach przeczytała przepis:

    Zapiekanka orzechowa
    • 10 garści łuskanych orzechów (startych)
    • Pokruszone biszkopty
    • 5 garści słonecznika
    • 2 łyżki mąki
    • 3 łyżki kaszy
    • 4 garści ryżu
    • 1 garść maku
    • 2 łyżki miodu
    • 10 jabłek
    • 4 marchewki potarte
    • 2 litry mleka
    Kasze, ryż i mak ugotuj na mleku, następnie zmieszaj ze wszystkimi składnikami. Przełóż do brytfanki i zapiecz w piekarniki. Udekoruj kilkoma orzechami. Odstaw na tydzień w suche miejsce.
    Naczynie połóż na stole wigilijnym – możesz wraz z rodziną go spróbować, a po Wigilii Twoja rodzina i goście idźcie z tym daniem do zwierząt i poczekajcie aż one je zjedzą.

    Mamusia trochę zdziwiona ale przekonana o tym iż polecenie księgi musi wykonać, podwinęła rękawy i wzięła się do roboty.
    Tymczasem nad farmą budził się nowy dzień. Zwierzęta i ludzie w stajni jeszcze smacznie spali, farmer powoli schodził do kuchni na śniadanie, Zuzia i Zosia czesały swoje długie włosy, wydawało się ze to będzie kolejny, spokojny dzień.

    ***

    Kiedy tatuś z mamusią wspominali po latach ten dzień stwierdzili, że tak dziwnego a równocześnie wspaniałego dnia nie przeżyli nigdy wcześniej, a wszystko dzięki Magicznej Księdze, która pozwoliła im zwolnić i docenić to co mają najbliżej.
    Ale o tym następnym razem…
     
  13. BA_Czerwona

    BA_Czerwona Board Administrator Team Farmerama PL

    Witam,
    Część II zakończona. Dziękujemy za wszystkie historie i przekazujemy informacje dotyczące ostatniego etapu:

    III etap - 17.12.2014 - 24.12.2014
    - pszenica
    - śliwki
    - jaja
    - grzyby

    Mamy nadzieję, że prace będą równie ciekawe jak w poprzednich etapach :)
     
    Ostatnie edytowanie: 17 grudnia 2014
  14. allasad

    allasad Forum Pro

    Prosta kolacja wigilijna u farmerki allasad część 3
    Do nabrzeża przycumował ogromny pasażerski statek z dalekiej wyspy Bahama.Pociąg expres przywiózł mieszkańców z okolicznych łąk i dziennic.Główna łąka zapełniła się wszystkimi mieszkańcami farmy.Farmerka allasad zajechała Luksusową limuzyną w odnowionych kaloszach.Dziś ona zdobyła magiczną kartkę na ostatni dzień gotowania .Do czterech potraw użyjemy :pszenicę,śliwki,jaja,grzyby.
    Kaczuszka i Kaczorek powitali zebranych ,podzielili chętnych na dwie grupy.Jedna grupa będzie gotować .Druga grupa przygotuje łąkę do kolacji wigilijnej .Kto będzie kucharzył-pyta Kaczuszka z Kaczorkiem.Z domku farmerskiego wyszedł Album-ja bęę gotował,posiadam same asy.Zgoda ,zgoda krzyczeli mieszkańcy.Album z naklejkami zabrał się do pitraszenia,a reszta mieszkańców do przygotowania łąki.Przepisy wręczył dumny Paw rozkładając swój piękny wachlarz co chwila przeglądając się w lustrze.Dobre przepisy mój Pawiu.Album ogłosił ,że gotujemy ostatnie potrawy z Menu wieczerzy to jest :
    3.Rozdymka w oleju z cebulką doprawiona Hibiskusem
    5.Klops z latającej ryby z koktajlem czekoladowym
    7.Całujący karp smażony na dżemie różanym z migdałami
    12Smoothie z trawką cytrynową i kruszonem czerwonym
    Rozdymka w oleju z cebulką doprawiona Hibiskusem przygotowanie i wykonanie:
    ryba rozdymka sprawiona na filety ,pokrojona na kawałki włożona do zalewy octowej na 1 godzinę
    cebulka drobniutko poszatkowana wyciśnięta z goryczki ,wymieszana z pszenicą
    ojej doprawiony Hibiskusem.
    po wyjęciu rozdymki z zalewy ułożono w wysokich salaterkach posypano cebulką z pszenicą zalano olejem z Hibiskusem.
    Gotowe danie ułożona już na stół wigilijny.
    Klops z latającej ryby z koktajlem czekoladowym przygotowanie i wykonanie:
    latającą rybę sprawiono , zmielono, dodano jajka ,sól ,pieprz,posiekaną zieloną pietruszkę wyrobioną masę ułożona na gazie i zwinięto ,przewiązano sznurkiem ugotowano w wodzie.Ugotowany klops :zdjęto gazę pokrojono w krążki ułożono na półmisach ,zalano do połowy koltejlem czekoladowym wzięty ze spiżarni.
    Gotowe półmiski same poleciały na stół.
    Całujący karp smażony na dżemie różanym z migdałami przygotowania i wykonanie :
    rybę karp sprawiono pokrojono w dzwonki ,oprószono solą pieprzem ,przełożono na patelnię ,smażono na dżemie różanym z dodatkiem masła Grzyby leśne wyczyszczone ,pokrojone ,zostały usmażone na patelni z dodatkiem cebulki. Migdały zdjęto cieniutką skórkę posiekano ,uprażono .Usmażonego karpia ułożono na półmiski ,usmażone grzybki ułożono na karpia posypano uprażonymi migdałami.Gotowe ułożono na stół.
    Smoothie z trawką cytrynową i kruszonem czerwonym przygotowanie i wykonanie:
    Kompot do popicia szybko został ugotowany ,ponieważ produkty znalazły się w spiżarni ,dodano do kompotu suszonych śliwek .
    śliwki ugotowano osobno i połączono z kruszonem i smoothie.
    Rozlano w pucharki ustawiono na stole.
    Przygotowanie łąki na uroczystą wieczerzę.
    Warsztat z miasta zbił stoły i ławy,Alchemik ze skrzatami wyczarował białe obrusy .Kwiaciarnia dostarczyła Gwiazdy betlejemske. Serownia przygotowała opłatki z cieniutkiego sera .Reszta potraw wylądowała na stołach,Pięknie prezentowała się zupa w małych dyniowych talerzach.Stanęły przybrane choinki ,obok gwiazdeczki rozbłysły swym blaskiem.Symfonia Fluttershy zaczęła cichutko grać .Zabłysnęła pierwsza gwiazda na niebie.Farmerka allasad zaprosiła wszystkich gości do stołu.Powitała gości.-dzielmy się opłatkiem w radości i zgodzie ,życzmy sobie szczęścia i dostatku Fameramy. wesołych świąt i niech kolędy farmerskie brzmią.Wszystko smakowało bajecznie .Nasyceni z wielkimi brzuszkami a tu nagle dżin dżin z nieba Latające sanie,Sanie świętego Mikołaja z Małym pomocnikiem ,reniferem Rudolfem sunęli na łąkę .Paczki rozdawali,śmiechów ,zadowolenia nie było końca .
    Kangur dostał nowe rękawice bokserskie.Kaczuszka nowe pończoszki pomarańczowe,Kurka złote jajo.Jeżyk jabłuszko,Wiewiórka orzeszek,Krówka jajko kukułcze (zdziwiona),Bóbr kubeł wody,Szop tarkę do prania Kaczorek różową zagrodę (na pewno zaprosi Kaczuszkę). świnka maseczkę błotną itd. Syci ,zadowoleni zaczęli śpiewy:
    Hej Ha Hej Ha cały świat w nią gra
    Klik klik i każdy gracz porządek ma
    Gram gram i co mam wyższy poziom mam
    Tralala Tralala
    Tak śpiewając czekali na godzinę 24 aby przemówić ludzkim głosem.
    Koniec
    Podziękowania :
    Kaczuszce ,Kaczorkowi ,wszystkim mieszkańcom farmy.
    szczególne :czytającym
    napisała :allasad
     
  15. zyjatko

    zyjatko Młodszy ekspert

    Tajemnica wigilijnego Stołka częśc III
    Farma powoli budziła sie ze snu ,wszyscy zmęczeni i zabiegani odsypiali
    nocne przygotowania do kolacji.Kogut Witek kukurykiem! ogłosł ,że pora wstawac.
    Gacek już stał na stanowisku i czekał na resztę ekipy .Osiolki i kukułki dostały zadanie przyozdobić salon w farmerowym domku .
    Szybko wzięły sie do pracy.Byk Ognisty poustawiał stoły równo ,kukułki wzięły obrusy pięknie haftowane przez świetliki i motylki .
    Na stole ustawiano piękne stroiki, które zrobili pomocnicy Mikołaja .
    Na każdym stole stał mały słoiczek a w srodku mlody świetlik ,który mial rozświetlac
    serduszka kazdego gościa.
    Na środku pokoju ustawiono dużą Choinkę ,myszki i kukułki zawieszały bombki kolorowe,
    skrzydlate motylki cala choinkę otulały welonem z piórek złotych kaczuszek.
    Cały pokój jaśniał pięknym blaskiem i zapachami z kuchni,,,,,,
    A tam własnie Gacek i jego drużyna szykowali ostatnie dania na wigilijny stół.
    Dziś skorzysta z przepisów Sowy Eleonory ostatnimi daniami beda
    1-Barszczyk czerwony z grzybkami
    2-Karp koi pod kołderką z jajek
    3-Moczka z rodzynkami i śliwkami
    4-Pierogi z kapusta i grzybkami
    Rozpoczęło sie gotowanie Gacek i Bocian Klekot zaczęli przynosić produkty ze spiżarni zrobiło się gwarno ale miło.
    BARSZCZ CZERWONY Z GRZYBAMI ,,,,,
    Gacek wziął 1 kg dorodnych buraków ,pokroił na plasterki i wrzucił do garnka .
    Gotował powoli i spokojnie aby zmiękły ,potem dodal 2 marcheweki, 1 pietruszkę i kawałek pora ,dodal też przyprawy do smaku.
    Na masełku usmażył grzybki leśne aby dodały cudny aromat .wszystko dodał do barszczu na koniec kazał osiołkowi aby ten wycisnął czosnek bo sam nie mógł od dziecinstwa bał się go dotykać,,,,
    KARP KOI POD KOŁDERKĄ Z JAJEK,,,,,,
    Tym zajęla sie myszka Serinka bo choć mała zawsze dużym rade dawała.
    Potrzebny więc 1 karp koi ,2 cebulki czerwone z poza farmy przywiezione,
    3 jajka na twardo i majonez 3 łyżki.
    Serinka wzieła obranego Karpia Koi umyła ,osuszyła i posoliła solą i pieprzem
    usmażyła na oleju słonecznikowym wyłozyla na piękny półmisek ,potem jej
    koleżanki myszki poszatkowały oczywiscie ząbkami cebulkę .
    Usmażono ja na piękny kolor .Jajka ugotowane na twardo pokroiła Serinka
    na kosteczki potem dodała majonez .
    Na karpia wyłozyła najpierw cebulkę,potem jajka na wierzch i wycisnęła cytrynke ,,,,,,,
    Gacek zdumiał sie wielce na tak piękne danie
    -hm pomyślał Serinka fabryczkę sera za to dostanie-
    MOCZKA Z RODZYNKAMI I ŚLIWKAMI XXL,,,,,,,
    Bociek Klekot ze spiżarni Zyjatka przyniósł pół dużego piernika ,moczył go przez 2 godz w kompocie truskawkowym,kiedy sie rozpuścił wylał do Garnka i na małym ogniu delikatnie mieszał czerwonym dziobem,dodał też 2 czekolady mleczne ,rodzynki miękkie,mandarynki ze skrzyni Pirata , morele suszone wszystko mieszał i mieszał ,
    Na koniec dodał śliwki dorodne xxl pokrojone w paski bez pestek ,,,,,
    Skrzaty przelały Moczke do pięknej wazy .......
    I kto takie danie krytykować sie odważy?

    PIEROGI Z KAPUSTĄ I GRZYBAMI,,,,,,,,,,,
    No i ostatnie danie zostalo ,,,,,,,,,
    Owieczka Zosia za pierogi sie wzięła w młynie z PSZENICY mąkę umleła
    wyrobiła ciasto z pszennej mąki na pierożki .
    Kapustę ugotowaną i cebulkę smażoną połączyła,
    Małe pszczółki delikatnie nakładały farsz do ciasta a Zosia zlepiała delikatnie .
    Wszystko do wrzątku wrzucono na końcu cebulką pachnącą okraszono..
    Gdy w kuchni prawie wszystko było gotowe na pomoc w sprzątaniu przybyły skrzaty doborowe,,,,,wszystko pieknie posprzątały i sie głośno Radowały,,,,,
    Sówka Herold ogłosila Tubą wielką .....
    -Wszystko Gotowe kochani jest już póżno ,,,,powoli zaczynamy,,,,,
    Gdy zegar wybił głośno godzine 14 nastąpiło wielkie poruszenie ,,,kazdy krzątał sie wokoło nie było czasu na nic .......
    Rozesłano Sówki do farmerów ,,zwyklych i niezwyklych tych z premium i tych bez...
    Ogłoszono że wszystkie zwierzaki duże małe sa zaproszone bez wyjątku nawet kukułcze niewiadomoco,,,
    Skrzaty,myszki, żabusie ,kotki wszystkie smakołyki ustawiano na stoliki ustawiano ciasta ,dania główne pierogi , zupy,orzeszki,ryby, a na koniec wniesiono wielki Koszyk z owocami świeżymi z Baha,,,,
    Wszystko prawie Gotowe krzesła ustawione , i nagle co? to?
    Sowa Eleonora patrzy na choinke
    -Gdzie jest gwiazda ?- uf jest w skrzynce przypomniała sobie
    Poleciała po gwiazdę sama gdy zajrzała do skrzyni .oniemiała na jej dnie spokojnie leżała Książka Kucharska ,,,,,
    -hm,,,, pomyślała i bez niej wszystko sie udało .
    Przekazała wszystko Masterowi reniferowi zdała sprawozdanie z tego co sie działo.
    Farma pięknie wygladała na domku i szopie świeciły światełka ....wszędzie pachniało wypiekami i potrawami,,,,słychać było spiewajace Łosie ,,,,,goście sie zjeżdzali ...Mikołaj nadjechał w złoto- czerwonych saniach, Jego mali pomocnicy wynosili prezenty dla wszystkich,,,
    Zasiedli wszyscy do stołu ,,,radości ,śmiechów było co niemiara ,każdy ciepło sie uśmiechał nawet zawsze niezadowolony Farmer Kevin ......
    farmer Draculi przytulała pieski ,i karmiła resztkami piernika.
    Farmer Smerf bogaty bawił sie z małymi myszkami , i co chwila chichotał razem z nimi
    Hania66 śpiewała śliczne piosenki,
    madzias ciągle zadawała pytania,
    nawet MOUSE była i miodek z nimi piła,,,
    Farmerów było wiecej...AGA, Hana,Zosia ,Dana ,Frytka,Karol,Dużyolo,ellsik,Grzybek.....
    i wielu innych wszyscy jedli pili i bardzo sie cieszyli.....
    W zgodzie i radosći ,,,,,,Master Renifer wstał i zabrał głos
    -Kochani dziekuje wam bardzo wszystkim za wasze łapkki ,kopytka za ratki za pazurki za szponki Gacku.Bez was uczta by sie nie udała i nie była by wspaniała.
    Wszystkim pieknie Wam dziekuje i oznajmiam w pokorze że mimo iż mróz na dworze to nie moge oprzeć sie myślom ze przyszłym Roku nasze Spotkanie odbedzie sie na Rafie ,,,,,,
    Brawoooo- wszyscy zaklaskali ,kucharzom podziękowali ,,,
    Mijały minuty ,godziny w powietrzu unosił sie zapach smaczny,,,,,
    odgłosy gwaru,,spokojnego pomruku,,,stuk puk stuk puk ,,,,,
    I tak powoli konczy sie ta opowiesc zawiła choc nie chciałabym aby sie konczyła,,,sama tam byłam co widziałam co slyszłam to wam tu skrzętnie zapisałam
    zyjatko,,,,,,,,
    PS,,,, a jezeli chodzi o tajemnice stołka to jest bardzo prosta ,,,,,, gdybym nie wymyslila tytułu nie byłoby posta..........BUZIAM MOCNO wszystkich farmerow i dziekuje za wspólną zabawę ,,,,,,,,,,
     
  16. smerf41

    smerf41 Weteran forum

    Farma pokryła się śniegiem…
    Wielkie poruszenie wywołał ten fakt u zwierzątek.
    Kiedy tak ważny i wyczekiwany gość powrócił z reniferkami do Laponii, farmiane zwierzątka wyczekiwały kolejnych gości. Bo o to nadchodził ten dzień, kiedy piękna pani z małym dzieciątkiem schronienia poszuka i jak wszystkim wiadomo w stodole to dziecię powiła. I czekać oni będą na pokłon Trzech Króli i wizytę pastuszków a ich wszystkich nasza farma przygarnie i ciepłem otuli. I jeszcze strawę szykować trzeba, by wszyscy głodni tu nie byli, zatem zwierzątka dalej do dzieła, nowe przepisy czas zamienić na pyszne dania, dalej więc ruszajcie zwierzątka do gotowania.
    Pszenica posiana…w stole nawet zapas, bo przecież z farmianych zbóż czas dojrzewania i jej zbiorów zawsze jest tuż, tuż, zaledwie 10 minut i już. I jeszcze młyn, na święta z turbo śrubką odpalony ,zatem mąka przednia wysokiej jakości na stolnicy niedługo zagości. Teraz trzeba tylko wyrobić z samą wodą, której na farmie w zbiorniku też w świąteczny czas dostatek. Bo tradycyjna żydowska maca dla pięknej panienki tak właśnie powstanie. Osiołek juczny rodzinę z dzieciątkiem na farmę przywiózł a złote według przepisu zarobiły ciasto a dzikie osiołki do rzemiosłowej dzielnicy wyrobione placki macowe dostarczyły, by w ciepłym piecyku je wysmażyć. A czemu osiołki tak się zaangażowały? To bardzo proste – osiołek w pięknej historii tej panny i dzieciątka zapisał się wspaniale.
    Trzech Króli teraz czas nakarmić, pewnie w tamtych czasach pysznych uszek z farszem grzybowym nikt nie jadał a ,że goście przedni zatem i przepis musiał być ich godny. Mąki na farmie przecież dostatek i jajeczek niezły wybór a to kurze a to indycze a nawet strusie…( już nie wspomnę o kukułczych).Zatem i kurki , indyczki no i oczywiście nasze strusie nioski zabrały się za swą robotę. Warsztaciki poszły w ruch a i drzewka pełne jajeczek też nie były gorsze a i oazy miłości pracowały równie cudnie. Jeszcze pawie się troszkę do tej pory leniły zatem dla nich zadanie bardzo odpowiedzialne zwierzątka przydzieliły : wykonanie pysznego farszu grzybowego. Pawie najpierw rozłożyły wachlarz swoich piór a potem zachwycone własną urodą grzyby pokroiły i na masełku z cebulką podsmażyły.Wysłały jeszcze szybko mądre sowy do piekarni, by stamtąd troszkę soli pożyczyć. W tym czasie strusie kwiatowe rozłożyły stolnicę a pracowite kukułki wykroiły z ciasta okrągłe placuszki i zaangażowały żabki do precyzyjnej robótki – no takiej co wyklejają się piękne i drobniutkie pierożki, z których po odpowiednim zakręceniu dają piękne i smaczne uszka.
    A dla pastuszków zwierzątka wymyśliły jajeczka faszerowane na zielonym listku szpinaku. Kurki ugotowały własne, indyczki nie były gorsze i podarowały swoje. Króliczki poszukały najpiękniejsze listki szpinaku w stawie kaczuszek opłukały dokładnie. Franek Kędzierzawy - codzienny dawca prezentów wydrążył żółtka z jajek i poprosił z sąsiedniej farmy młode wilczki by je dokładnie z majonezem i śmietanką wymieszały. Tak przyprawiony solą i pieprzem farsz spowrotem do jajeczek owieczki włożyły. Teraz tylko na listach pięknie jajeczka małpki ułożyły i do stołu nakrytego igliwiem pastuszków zaprosiły.
    A dla zabłąkanego i niespodziewanego wędrowca też coś nasze zwierzątka uwarzyły. Tym zajęły się z baharamy pandy kolorowe i wymieszały w garnku śliwki, granaty i dosypały jeszcze kokosowce. Tak powstałą masę owocową do pucharków ułożyły, na to jeszcze gałeczkę lodów waniliowych - tak dla podkreślenia smaku położyły. I jeszcze recepturę z Łącka, z Polski specjalnie na tę okazję sprowadziły, a podstawą tego świątecznego trunku jest dorodna fioletowa śliwka. Zdradzić tutaj, zwierzątka ani autor opowieści , produkcji nie mogą, ale wszyscy zgodnie zaręczają, że i słynny Zagłoba z Polski jako wędrowiec tym pysznym napojem by nie pogardził.
    I gwiazdka już pierwsza się rozbłysła i granatowe nocą niebo oświetliła. 12 dań już gotowych, więc święta czas najwyższy zacząć, do stołu usiąść, opłatek połamać i czekać aż nasze farmiane zwierzęta ludzką mową zaczną gadać .I opowiadać o swoich przepisach ,o kulinarnych zmaganiach , o pysznych daniach i o swoich gościach i o tym wreszcie, że zaginiecie książki kucharskiej wcale nie przeszkodziło w przygotowaniach…bo przecież najważniejsza jest najpiękniejsza magia świąt.
     
  17. BA_Czerwona

    BA_Czerwona Board Administrator Team Farmerama PL

    Witam,
    w imieniu organizatorów bardzo przepraszam za brak wyników z II etapu. Jest to spowodowane problemami technicznymi jednego z członków jury. Nie chcemy pominąć tych ocen, gdyż zmniejszy to sumę punktów zdobytych w danym etapie. Oceny przedstawimy jutro, najszybciej jak to możliwe.
    Przepraszamy raz jeszcze za niedociągnięcia.
     
  18. *ewa*

    *ewa* Chodząca legenda forum

    Dużymi krokami zbliża się ten piękny dzień-Wigilia,zwierzaczki znów zebrały się w kuchni aby przygotować 4 ostatnie potrawy.Kura zajęła się przyrządzeniem chrupiącego karpia Mamy Leokadii.
    ,przygotowała:
    2 karpie
    2 cytryny
    sól
    mąkę zrobioną w młynie z pszenicy
    2 jaja
    tartą bułkę
    olej
    2 łyżki masła
    mąkę pszenną zrobioną w młynie opłukała go dokładnie,pokroiła na dzwonka,oprószyła solą,skropiła sokiem z cytryny,każdą porcję oprószyła mąką,zanurzyła w roztrzepanych jajkach,oprószyła bułką tartą.Na patelni rozgrzała olej z masłem i usmażyła na złoty kolor,włożyła do naczynia żaroodpornego i zapiekła ok. 10 min w 150°C. Udekorowała pokrojoną cytryną.
    W tym czasie kot przygotowywał Wigilijne łazanki z kapustą i grzybami,wziął:
    500 g makaronu
    500 g kiszonej kapusty
    1 cebulę
    50 g namoczonych wcześniej przez kilka godz. w 1 l zimnej wody
    2 łyżki mąki
    2 łyżki masła
    oliwę
    sól,pieprz
    Grzyby razem z wodą w której się moczyły ugotował do miękkości,odcedził,odcisnął,drobno pokroił,wywar odstawił na bok.Kapustę odcedził,pokroił drobno i przez 20 min.gotował w grzybowym wywarze,makaron łazanki ugotował tak aby był lekko twardy,odcedził.Cebulę drobno pokroił zeszklił na maśle,podsypał mąką,zasmażył i przyrumienił.Naczynie żaroodporne posmarował masłem, dodał kapustę, makaron, grzyby i cebulę, doprawił pieprzem, wymieszał. Zapiekł w piekarniku przez ok. 20 minut w temperaturze 200 °C.
    Natomiast kogut zabrał się za przyrządzenie Wytrawnych mufinków,przygotował:
    100 g sera koziego
    garść pistacji
    50 g oliwek bez pestek
    250 g mąki
    30 g proszku do pieczenia
    4 jajka
    150 ml oliwy
    100 ml mleka
    50 g jogurtu
    1 łyżeczka pieprzu
    1 łyżeczka soli
    Najpierw przygotował dodatki, które doda do muffinek. Ser kozi pokroił w kostkę. Pistacje (bez łupin) posiekał drobno. Oliwki możemy pokroił. Potem przygotował ciasto. Wymieszał ze sobą suche składniki (mąka, proszek do pieczenia, pieprz, sól), a mokre ze sobą (jajka, oliwa, mleko, jogurt). Dodał suche składniki do mokrych i mieszał aż do uzyskania jednolitego masy. Na koniec dodał dodatki i mieszamy. Ciasto wlał do foremek na muffiny,formę wysmarował masłem. Muffiny włożył do rozgrzanego piekarnika (180 stopni) na około 30 minut.
    A żabka wzięła się za przyszykowanie kompotu z suszonych owoców,zebrał koło siebie:
    10dag suszonych jabłek
    10dag suszonych gruszek
    10dag suszonych fig
    20dag suszonych śliwek
    puszka brzoskwiń w syropie
    puszka ananasów w syropie
    2 pomarańcze
    kawałek kory cynamonowej
    10 goździków
    miód do smaku
    Namoczone na noc suszone owoce gotowała ok. 1 godziny z cynamonem i gożdzikami. Ostudziła.
    Do przestudzonego kompotu dodała ananasy i brzoskwinie z syropem. A pomarańcze wyszorowała i pokroiła razem ze skórką w plastry. Dodała do kompotu. Na końcu dosłodziła miodem do smaku.
    W czasie kiedy kura,żabka,kogut i kot szykowały potrawy pozostałe zwierzaczki dekorowały pokój aby zrobić Świąteczny nastrój:wielbłąd nakrył stół pięknym śnieżnobiałym lnianym obrusem,poustawiał talerze i sztućce,na środku postawił śliczny stroik świąteczny,w kącie pokoju myszki ustawiły dużą choinkę,udekorowały ją bombkami,jabłkami,pierniczkami i soplami zrobionymi z lukru,a świetliki rozpyliły na niej swój magiczny świecący proszek.Obok choinki stanęła szopka zrobiona przez bobry.Kiedy już wszystko było gotowe wszystkie zwierzątka z farmy i Bahamy zasiadły do Wigilii.W tym czasie Św.Mikołaj podrzucił pod choinkę drobne upominki.Wokół zaczęły rozbrzmiewać kolędy.
    nick w grze:mamaewa62
     
  19. iwzu

    iwzu Forumowy żółtodziób

    Opowieść o Farmerskiej Wigilijnej Książce Kucharskiej
    cz. 3

    - No brakuje czegoś! - westchnął Franek, wtaszczył na stół nowy prezent i zgarnął resztki ciasta do pudła pod stołem. Franek tarmosił kędzierzawą czuprynę i z uwagą rozglądał się wokół. - Może skrzata jakiegoś postawić w kącie? Czapkę mu założę. Mikołaj będzie! Franek zerknął pod stół, gdzie stało pudło z kawałkami ciasta i postanowił spróbować szczęścia u alchemików, łasych na słodycze.Alchemików jednak pochłonęły już przygotowania do sylwestrowych fajerwerków i pełną parą pracowali nad niezwykłą mysią rakietą. Na ciasto nikt nie reflektował, nie mówiąc już o robieniu dekoracyjnych skrzatów. Franek taszczył więc pudło z ciastem spowrotem, utyskując na alchemików, ciężar pudła i swój barani los.
    Wreszcie przystanął pod Drzewem Mądrości by chwilę odpocząć. Nagle z pobliskich świerczków wytoczyła się pękata kula.
    - Aaa! - przestraszony Franek wrzasnął co sił. Kula miała nogi i nielicho szeleściła. Z nagła wysunęła włochatą głowę i powiedziała:
    - Czeszcz Fanek! Franek nieco ochłonął, przyjrzał się uważniej i wydobył z siebie:
    - Karolek?.... Rzeczywiście Karolka trudno było rozpoznać. Chomik nie cierpiał zimna i owijał się czym tylko mógł. Tym razem znalazł w ogrodzie ozdobnym całą górę starych papierzysk, które zaraz skrzętnie wykorzystał.
    - Szo łobisz?
    - A... ciasto niosę. Na Wigilię dzisiaj. - Franek postanowił być wspaniałomyślny.
    - Ide sztobom... Pszepisz mam. - Karolek poklepał się po okolicach brzucha. Za sznurkiem tkwiła kartka z Wigilijnej Książki Kucharskiej. - Na plaszki sz pszeniszom. Szo sz szabom Monikom wymyszliliszmy tszy lafa tszemu. - Dodał Karolek.
    - To tszeba było od raszu szrobić. - powiedział Franek i machnął głową. Trudno było stwierdzić czy Karolek miał wadę wymowy czy tylko wiecznie wypchane policzki.
    - Myfszlisz?: - zastanowił się chomik. Kula zaszeleściła: - Czo powiecz Matyldże sze pszynieszemy plaszki na wieszór. Sz Monikom raszem. I zniknęła w świerczkach. - Pszenisza, oszefy, szłonesznif, fiefsz... - niosło jeszcze z krzaków, kiedy Franek podniósł pudło z ciastem i ruszył do miasta. Właśnie mijał okazałą willę gdy usłyszał dobiegającą z placu wrzawę.

    ...W związku z powyższym, wigilijne przepisy zostaną podane do publicznej wiadomości dziś do godziny 19. Serdecznie zapraszamy do kina! - zakończyła Lideczka i z zadowoleniem zerknęła na Matyldę
    - Ładny list napisaliśmy!
    - Eleonora! - Matylda też była zadowolona z efektu i podała list sowie. - To zanieś go. Eleonora list wzięła, ale w powietrze wzbiła się z nieżyczliwym ociąganiem:
    - Poleć... Zanieś... Na posyłki jestem czy co. Była już dość wysoko kiedy z torby Zosi wychyliła się rozczochrana główka:
    - Mama, to na co ona jest? Ale kangurzyca tylko syknęła "ciii", którego zresztą mały Lucek nie usłyszał. Zagłuszył go świdrujący krzyk ciotki Heleny:
    - Valdi, stój ty łajdaku! Porozmawiaj ze mną! Jak możesz mi to robić?? Dorodny, napuszony indyk toczył się przodem, a jego wydatny brzuch skrywał pobrudzony farbą malarski fartuch. Za nim podążała drobiąc kroczki okazała indyczka, potrząsając zmiętą kartką.
    - Listy ci już pisze? Szantrapa jedna! Wszystkie pióra jej powyrywam! Małżeństwo Heleny i Valdiego było pełne melodramatyzmu od czasu pojawienia się na farmie Inez. Prawdziwej femme fatale, która kładła pokotem całe indycze plemię rodzaju męskiego.
    - Ile razy mam ci mówić, że to nie list. - zagrzmiał Valdi i zaczął się przepychać między zwierzętami. Helena natomiast całym swym ciężarem zawisła na Teresce. Tereska aż przysiadła, przygnieciona wagą i rozpaczą Heleny.
    - Listy już mu pisze! - Helena znowu potrząsnęła kartką, która wypadła jej ze skrzydła i znieruchomiała u kopyt Matyldy.
    - Helena - powiedziała ta delikatnie - To nie list.
    - A co według ciebie? - Zaginiony przepis wigilijny. Na pierogi z grzybami. - Matylda nie odrywała wzroku od indyczki. Helena przewróciła oczami i zawołała przejmująco:
    - Wzrok tracę już od tego odchudzania! Helena była na diecie odkąd Valdi wyraził się pochlebnie o powabnych kształtach Inez.
    - Przygotuję to! - Helena sięgnęła po kartkę by po raz pierwszy uważnie jej się przyjrzeć: - Ciasto od piekarzy, grzyby, cebulka...
    - Hela, może odpocznij... Czy co... - zasugerowała Matylda. Ale ta już nie słuchała pochłonięta wizją wykonania wigilijnego dania, które było przysmakiem Valdiego. W końcu wymyślili go malarze w czasie plenerów na dzikiej łące!

    Mela i Felicja akurat z zapałem przebierały liście sałaty. Nie przeszkadzało im to ani w ich podjadaniu ani w namiętnym plotkowaniu.
    - Te śliwki sfermentowane to podobno też sprawka Anatola... - Mela ze znaczeniem pokiwała głową i zerknęła jednym okiem na borsuka. Anatol, z miną markotną i zaciętą, sklejał Wigilijną Książkę Kucharską. Strony z przepisami w żaden sposób nie chciały się łączyć, pusząc się pomiętymi brzegami i doprowadzały Anatola do białej, bynajmniej nie przedświątecznej, gorączki. Wystarczało jednak jedno spojrzenie Borysa rozpartego na krześle obok, kiedy Anatol z nowym zapałem zabierał się do niewdzięcznego zadania.
    - No co ty?! - Felicja z niedowierzaniem popatrzyła na przyjaciółkę, na Anatola i w końcu na wielkiego niedźwiedzia..
    - Kiedy zdążył? Podobno spał u Eleonory aż miło. Zobacz jaki obrotny! - koza wyciągnęła z kupy liści jeden, soczysty i smakowity, i zaczęła go powoli żuć. Mela niżej schyliła głowę.
    - Wiesz, kiedyś borsuki konkurowały z kretami... Pomocnikami Mikołaja chciały być. Tylko krety przetarg wygrały. Borsuki przepis wymyśliły na ciastka takie. Dobre... W wigilijnej książce był, ale jeszcze go nie znaleźli.
    - Borsuki wymyśliły? - zdziwiła się Fela i sięgnęła po kolejny liść sałaty zapuszczając kopyto w sam środek sałatowego stosu. Mela znacząco błysnęła kozim okiem i konspiracyjnie szepnęła:
    - Borsuki. Ale krety teraz pieką swoje... Też dobre. Felicja z przejęciem wyszarpnęła liść sałaty i włożyła do pyska. Przeżuła chwilę i wypluła... wigilijny przepis na borsukowe ciasteczka. Przepis był mocno sfatygowany, miejscami zielony od sałaty.
    - Matyldaaa! Mamy przepis na świąteczne ciastka.... - Felicja spróbowała jakoś oczyścić kartkę o nogę, ale ta stała się tylko bardziej zielona. Schowała ją więc za plecy
    - Matyldaaa! Bierzemy jajka, cynamon, orzechy i migdały! Pędzimy do piekarni! Fela skinęła na Melę, która zabierała potrzebne produkty i tyłem, ze schowanym przepisem ruszyła do piekarni. Miała w duchu nadzieję, że zieleń nieco wyblaknie zanim przyjdzie oddać kartkę.

    Kozy były już dość daleko kiedy na placu rozległo się głośne:
    - Boria! Na plac wkroczyła puszysta panda Angela. -Angie! - niedźwiedzie objęły się mocno.
    - Witaj Boria! - Angela raz jeszcze uściskała przyjaciela.
    - Gdzie reszta? - spytała Matylda. Mieszkańcy wyspy zwykle pojawiali się hałaśliwą gromadą, z papugą na czele. Angela uśmiechnęła się:
    - Ara i Amanda rozładunku pilnują. Świstaki tam akurat coś remontują i skrzynek z narzędziami narozstawiały. Przejść nie można. A tam dla was dywany, masełko orzechowe, bikini... same najnowsze modele! Angela nabrała tchu:
    - No i pirackich śliwek z fasolą przywieźliśmy. Na zdziwione spojrzenia dodała:
    - Na przepis Lucy natknęła się w porcie. Przypłynął w butelce. Co się nasza wielbłądzianka namęczyła żeby go wyciągnąć! Matylda łypnęła okiem na Anatola, który jeszcze bardziej zgarbił się nad stołem. Przepis na śliwki z fasolą był wyjątkowy. Nikt nie wiedział kto go wymyślił. Znaleziono go kiedyś przypadkiem w jednej ze skrzyń ze skarbami w Zatoce Piratów. Spekulacje na temat jego powstania trwały do tej pory.
    - Mamy! Ostatni! Hura! - radosne okrzyki Tereski niosło aż do dalekiego pnącza magicznej fasoli, które ginęło gdzieś wysoko w chmurach nad farmą.

    Wśród ogólnego rozgardiaszu powoli zapadał zmrok. Stoły uprzątnięto, z niemałym udziałem Anatola zachęcanego pomrukami Borysa. Powoli znoszono na nie świąteczne potrawy, które kusiły niezwykłymi aromatami. Jedynie śledzie w miodzie Lideczka upchnęła w samym końcu jednego ze stołów. Matylda powąchała je podejrzliwie, a potem zasłoniła okazałym stroikiem z bombkami i kolorowymi papuzimi piórami. Zadowolona z efektu popatrzyła na Tereskę, która rozkładała właśnie dodatkowe nakrycie dla Farmerów. Ławy wiewiórka Czesia nakryła mięciutkimi kocykami i zrobiło się jeszcze przytulniej. Gdzieś w tle DJ Moose puszczał świąteczne hity.Mikołaj jeszcze drzemał przy choince, lśniącej wesoło obok stołów. Renifer Nikodem właśnie przyszedł, pełen zapału przed pracowitą nocą. Tylko krety krzątały się jeszcze przy ostatniej partii swoich ciasteczek.
    - Czas na Wigilię! - Matyldzie zrobiło się cieplej na sercu i znacząco skinęła Leo, który wypiął dumnie kogucią pierś i zaintonował najnowszą kolędę. Po chwili śpiewali już wszyscy.
    Wisi gwiazda gdzieś nad Farmą.
    Śnieg otulił wieś i miasto.
    Bałwan tuż przy płocie zasnął,
    O choince śni...
    Hej kolęda, farmerska!
    Koń, wiewiórka, suseł mały
    Moc prezentów spakowały.
    Otulił zapach Świąt
    nakryty stół...
    Hej kolęda, farmerska!
    Śmiech i radość, uśmiech miły,
    wszystkich razem pogodziły.
    W ten świąteczny czas.
    Wigilijny czas...
    Hej kolęda, farmerska!
    ...
    Babka Manuela szepnęła Anatolowi:
    - Pomysł był niezły synku. Tylko mało perspektywiczny. Wskazała nosem na dzbanek z kompotem:
    - Mój był lepszy. - westchnęła. Anatol z uwagą popatrzył na babkę:
    - Tylko skala nie ta. I też westchnął, jakby z ulgą. Chciał niechciał, Święta znowu przyszły na farmę.

    Wigilijna Książka Kucharska

    (przepisy na jedną porcję ;))
    Cynamonowe jabłka świąteczne (...)
    Wigilijny szpinak z czosnkiem (...)
    Farmerska kutia świąteczna (...)
    Wigilijny kompot z goździkami (...)
    Świąteczna zupa marchewkowo-pomarańczowa (...)
    Wigilijne śledzie w miodzie (...)
    Wigilijna kapusta z grochem (od 2014 roku z dodatkiem trufli) (...)
    Świąteczna sałatka selerowa z orzechami włoskimi (...)

    Świąteczne placki z pszenicą
    100g pszenicy, 100g orzechów włoskich, 50g słonecznika, 1 marchewka, 1 pietruszka, 4 łyżki oleju, kilka łyżek płatków owsianych, sól, pieprz, bułka tarta, olej do smażenia

    Pszenicę namocz przez ok. 2 godziny a potem ugotuj do miękkości. Orzechy i słonecznik posiekaj dość drobno. Marchewkę i pietruszkę utrzyj na tarce. Pszenicę zmiel na jednolitą masę. Wszystkie składniki połącz, przypraw i wymieszaj. Formuj małe placuszki, otaczaj w bułce i smaż na rozgrzanym oleju.

    Wigilijne pierogi z grzybami
    1 kulka ciasta podstawowego, na farsz: 150g uschniętych grzybów, 3 małe cebulki, olej, pieprz, sól, ziele angielskie

    Grzyby namocz, a potem ugotuj do miękkości. Odcedź i gdy wystygną dokładnie odciśnij. Zmiel dwukrotnie. Cebulę pokrój w drobna kostkę, podsmaż na złoto na oleju i dodaj do grzybów. Całość wymieszaj, dopraw solą, pieprzem i mielonym zielem angielskim.
    Ciasto rozwałkuj na cieniutki placek, wykrawaj z niego kółka o średnicy 6-7cm. Napełnij farszem i sklej. Ugotuj w wodzie z dodatkiem soli i oleju.

    Świąteczne ciasteczka
    1 kulka podstawowego ciasta, 1 szklanka cukru pudru, 120g masła, 3 jajka,1 żółtko, 2 łyżki mleka , 3 łyżeczki mielonego cynamonu, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, migdały i orzechy do dekoracji

    Oddziel żółtka od białek. Utrzyj masło z cukrem i jajkami. Następnie wymieszaj z mlekiem. Dodaj masę do ciasta podstawowego, mieszaj wraz z cynamonem i proszkiem do pieczenia aż wszystko się dobrze połączy. Owiń ciasto folią i wsadź do lodówki na co najmniej 2 godziny. Po wychłodzeniu ciasto rozwałkuj na posypanej mąką stolnicy, na grubość ok. 1/2 cm. Wykrój ciastka foremkami, posmaruj roztrzepanym żółtkiem i udekoruj migdałami oraz orzechami. Następnie piecz w nagrzanym do 175°C piekarniku przez 10-12 minut.

    Wigilijne pirackie śliwki z fasolą
    20dag suszonych śliwek, 30dag fasoli, 1 łyżka masła, 1 łyżka mąki, sól

    Fasolę namocz dzień wcześniej. Następnego dnia ugotuj ja do miękkości. Pod koniec gotowania dodaj śliwki i sól. Potem na patelni rozpuść masło, wsyp mąkę, zrób zasmażkę. Rozprowadź ją z odrobiną wody z fasoli. Zasmażkę dodaj do fasoli ze śliwkami. Dosól do smaku.
    koniec
    Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia
    wypełnionych zapachem świątecznych potraw,
    nutą wspólnie śpiewanej kolędy,
    ciepłem uśmiechu bliskich...
    Wesołych Świąt Wszystkim!​
    nick: iwzu​
     
  20. dosias

    dosias Generał forum

    Na farmie odbyło się ostatnie spotkanie w tym roku w sprawie potraw wigilijnych . Ustalono że w tym tygodniu będą gotować : Eleonora , Sylwia ,pani Wielbłądzianka i Rudi. Postanowionio że potrawy które będą gotować to:
    · Kutia
    · Zupa grzybowa
    · Knedle
    · Uszka
    - Biorę kutię – mówi pani Wielbłądzianka – dodam kandyzowanej skórki z różnych owoców
    -Ja robię zupę -odpowiedziała Eleonora – gotowanie zupy to moja pasja
    -Knedle dla mnie-mówi Rudi- lubię lepić pierogi
    - Czyli zostało dla mnie uszka. Nawet dobrze bo z nimi nie ma dużo roboty –powiedziała Sylwia
    - No to do roboty -krzyknęli kucharze
    -Zaraz ,poczekajcie a znacie przepisy– spytała Gera –Lizus nie pamiętasz że pieczesz dzisiaj pierniczki
    –Zapomniałem Gero –powiedział Lizus –Idę więc piec
    –My coś pamiętamy z ostatniej wigilii . Nie za wiele ale pamiętamy – powiedzieli kucharze – Oto one :
    Kutia
    1 kg oskubanych ziaren pszenicy
    200 g miodu
    bakalie
    kandyzowane skórki z owoców
    Wykonanie
    Pszenicę ugotować Wymieszać z miodem . Dodać bakalie i kandyzowane skórki z owoców .
    Zupa grzybowa
    1 kg grzybów
    1 litr wody
    makaron świderki
    śmietana
    pieprz i sól do smaku
    0,25kg włoszczyzny
    Wykonanie
    Do wody dodajemy pokrojone w kostkę warzywa . Zagotować . Później dodajemy grzyby . Przez 20 minut gotujemy . Zagęszczamy śmietaną . Dodajemy ugotowany makaron
    Knedle
    1 kg wydrylowanych śliwek
    2 jajka
    0,5 kg mąki pszennej
    200 ml ciepłej wody
    2 łyżki oliwy
    cukier s
    ól
    Wykonanie
    Śliwki posypujemy cukrem . Na stolnicę kładziemy pozostałe składniki . Ugniatamy aż powstanie ciasto . Ciasto wałkujemy i wykrawamy w kółka . Nadziewamy śliwkami i gotujemy przez 10 minut
    Uszka
    1 kg kapusty
    garść suszonych grzybów
    2 jajka
    0,5 kg mąki pszennej
    200 ml ciepłej wody
    2 łyżki oliwy sól
    Wykonanie
    Kapustę z grzybami gotujemy . Na stolnicę kładziemy pozostałe składniki . Ugniatamy aż powstanie ciasto . Ciasto wałkujemy i wykrawamy w małe kółka . Nadziewamy farszem . Gotujemy przez 10 minut .
    - Dobra teraz wiem że znacie przepisy więc do roboty – mówi Gera
    - Dobra ale co my mamy robić - pytają się pozostałe zwierzęta – Przecież nie będziemy stać i się patrzyć jak gotują .
    - Niech przygotujcie stół do wieczerzy – powiedzieli kucharze
    Wszędzie leciały talerze i sztuczce . Lizus piekł spokojnie pierniczki ale nie wiedział konkretnie ile trzeba piec dlatego pierwsza partia mu się nie udała . Pani Wielbłądzianka tak jak obiecywała dodała skórki z różnych owoców tj. : gujawy papai , Liczi itp. Gera wpadła na pomysł aby nie doszło do wypadku które przydarzyło tydzień temu chodziła po kuchniach . Trafiła na moment gdy pani Wielbłądzianka skończyła .
    -Spróbuj Gero czy może być tak przygotowana –powiedziała pani Wielbłądzianka- Lepiej teraz a nie przy stole
    - Bardzo dobre Ci wyszło . Możesz pomóc innym – powiedziała Gera
    -Ja nie potrzebuje pomocy -mówi Eleonora .- Co prawdy przypaliłam zupę ale dam sobie rady idź pomóc Sylwii. Pani Wielbłądzianka tak zrobiła .Zauważyła że Sylwia trochę sobie nie radzi . Lecz myślała że uda się jej zrobić wszystko sama
    - Dziecko – mówi pani Wielbłądzianka – Źle to robisz dajesz za dużo mąki . Przesuń się pokaże ci jak się to robi
    -Dobrze przesuwam się – mówi Sylwia Kiedy pani Wielbłądzianka pokazała Sylwii jak to się robi wszystko poszło jak po maśle . Rudi ugotował ostatnie danie i wszystko przenieśli na duży stół . Wszystkie zwierzęta z Farmeramy i Baharamaby stali obok stołu czekając na pierwszą gwiazdkę . Wszystko każdemu smakowało i zaczęli wspólnie śpiewać kolędy .
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.