pietruchin48

Takie zwyrodnialstwo dostarczyło mi wiele satysfakcji, a ile się mogłam bezkarnie nawrzeszczeć
Biedny był tylko Wader, który zestrachany chował się po kątach

 

O! I nad zwierzętami też się znęca

 

Dałaś upust na całego
Znam to uczucie móc się nawrzeszczeć

to gdzie dzwonić na jaką linie ???

 

Protestuję
Wader, dla osłody tego rodzinnego wstrząsu, miał cyklicznie dostarczane smakołyki.
Bo okazał się cudownie męskim osobnikiem, fakt, że nie chory
Ale on taki chojrak jest, jak z kreskówki i zawsze na wszelki wypadek woli zasygnalizować, że się boi

Na jaką nie wiem, ale może do tego od spraw beznadziejnych

Edit
Właśnie odbywa sie bal sportowców.
Zostanie wybrany Sportowiec Roku.
Mój typ:
1. Anita Włodarczyk
2. Robert Lewandowski
3. Rafał Majka.
Oczywiście wolałbym Majkę na drugim miejscu, ale wątpię czy nawet w trójce się zmieści.
Musi! Trzymam kciuki.
Natomiast znamienne jest to, że w 10 najlepszych nominowanych naszych sportowców nie ma Agnieszki Radwańskiej.
To jest, delikatnie ujmując, brzydkie.
3 rakieta świata.
5 lat z rzędu wygrywa w "zagrania roku"!!!!!!
Nie wiem, nie rozumiem. Przykre

 

Sie uśmiałem... Pewnie wykręcał dywan do miednicy i przesączał przez kilim z wersalki
Mi za to gąsior nie wytrzymał natłoku drożdży. 3 lata temu postanowiłem narobić sobie wina z jabłek (do dziś mi zostało kilka butelek i co kto przyjeżdża ze znajomych to opróżniamy). Kupiłem więc na targu chyba około 30 kg jabłek i wycisnąłem z nich sok. Sokowirówki omal nie zatarłem, w kolejne noce miałem koszmary ale... zalałem gąsior prawie 25 litrami soku. Do tego doszły drożdże i piro dla klarowności. Przez tydzień fajnie szło ale po tygodniu się tak drożdże namnożyły, że zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do szyjki. Niestety zamiast wstawić wtedy baniak do jakiegoś chłodnego pomieszczenia, wsadziłem go do nieużywanej łazienki, o której zapomniałem, że jest w niej podłogówka. I poszedłem spać. W nocy jak coś nie piernicznie. Lecę do łazienki, za mną małż. Wchodzę - czując już mniej więcej co się mogło wydarzyć... Baniak był cały. Ale do połowy pusty Winko z początkowej fermentacji kapało z sufitu, spływało po ścianach i zbierało się w kałuże na podłodze. Co ciekawe moja małż oprócz stwierdzenia, że mam sufit od nowa do robienia, uznała że to nawet dobrze, bo nie przeznaczyłaby 50 butelek na samego jabolka.
Rok później zrobiłem nastaw z jabłek dziczek zasypanych tylko cukrem. Przestało to 9 miesięcy i, jak na dobrze zainkubowanego "dzieciaka", wyszło zarąbiście. Wyszły tylko 4 butelki, do dziś nie ruszone. Czekają na naprawdę wyjątkową okazję

 

Kojarzy mi sie na szybko tylko jedno....


Reklama? A feeee...
Zgredek

 

No... było mniej zabawnie ale niemal równie słodko

 

Lepiej poszukaj innych skojarzeń, bo reklamy na forum nie są fajne

 

Ciesz się, że to było wino z jabłek. U mnie w kuchni była podobna historia tyle, że w gąsiorze były czarne porzeczki.
Nie dość, że sufit , ściany i lodówka zmieniły kolor, to jeszcze sąsiad z dołu, kilka dni przychodził z pytaniem, kiedy to czerwone przestanie mu kapać z sufitu.

 

To musiał być dramat dla sąsiada. Takie pyszności kapią z sufitu i nie nadają się do spożycia

 

Ta reklama była już kompletnie nieaktualna
Fakt, znając zasady, użyłam jej.
Ale...to było moje jedyne skojarzenie, zresztą niezłe, z przedpostowiczem.
A nie zawsze warto być grzecznym
Bardzo się cieszę, że na Ciebie trafiło, oczywiście jeśli chodzi o interwencję
Sympatyczna

Edit
Bal sportowców zakończony
Anita! Anita! Wiwat Anita!
Wielka klasa! I duża kobieta
Robercik wpadł na dwójeczkę, ale, ale......
Ania Lewandowska odbierała nagrodę i........ młoda, ale duża klasa.
Ania Lewandowska jest prezesem w organizacji, nie wiem jak się nazywa, sportowców niepełnosprawnych.
I te jej słowa dzisiaj......, że ma nadzieję, że kiedyś i nasze niepełnosprawne sportowe gwiazdy, też kiedyś będą takie statuetki odbierali
Majka na czwartym. Wysoko

 

A warto być grzeszną?

 

Bez kozery powiem: Warto
Całkiem serio
To jest zabawa, urok, koloryt, adrenalinka wręcz czasami.
Oczywiście wszystko z umiarkowanym umiarem
I tu jest sztuka największa
Ale też......jest ryzyko, jest zabawa

 

To jeszcze odnośnie rozlewania się alkoholu krótka i tragiczna acz najprawdziwsza historia
Moja mamuśka tak się złożyło pracowała w CPWI co oznacza ni mniej ni więcej Centralne Piwnice Win Importowanych . Piwnice bo firma wtedy mieściła się w autentycznych przeogromnych piwnicach kościoła na Krakowski Przedmieściu dokładnie pod pomnikiem Adama Mickiewicza . Te piwnice miały niesamowity klimat a kadzie w ktorych leżakowało wino przeogromne Otóż winko jechało wtedy głównie z Bułgarii i Węgier ale też Cypru , Grecji , ZSRR w cysternach identycznych jak te do przewozu wody czy popularne szambiarki Podjeżdżało takie auto nad kanał a jakże identyczny jak ten od szamba odsuwano klapę i już nieco innym wężem winko pompowano do ktorejś z leżących w piwnicy kadzi . Na stołeczku obok auta siadała sobie pani odpowiedzialna za proces przelewania winka . Pech chciał że dokładnie w tym miejscu ale po przeciwnej stronie Krakowskiego Przedmieścia mieścił się firmowy sklep Wedla i pewnego dnia pani pilnująca zauważyła tworzącą się tam kolejką . Ani chybi coś rzucili !!! Pani ktorej nigdy nie przytrafiło się nic przy przelewaniu winka jak zawsze zresztą w takiej sytuacji porzuciła swój taboret i pomknęła do sklepu po łakocie . Niestety najprawdopodobniej ktoś dopomógł wężowi wydostać się z włazu i winko popłynęło sobie po kocich łbach bardzo zgrabnie zakręcając w pobliską malowniczą ulicę Bednarską pędzącą stromo na łeb na szyję w stronę Wisły !!! Czasy głębokiej komuny to były . Sprawę jakimś cudem podciągnięto pod aferę gospodarczą i owa pani powędrowała za kraty na 4 lata . Nie wiem ile z tego odsiedziała ale z pewnością to było jej najdłuższe oczekiwanie w kolejce do wyjścia . Świadkowie zdarzenia opowiadali że byli tacy ktorzy to płynące wartko winko odzyskiwali z co głębszych dołków w kocich łbach Krakowskiego i Bednarskiej
A co do tego czy warto Zgredziu odpowiedź jest oczywista
Jest czas że warto być grzecznym i jest czas że jeszcze bardziej warto byc grzesznym

 

To ja chyba muszę spróbować być tym grzecznym, bo coś mi to nie wychodzi

 

Bo to takie durnowate czasy były.
Coś gdzieś rzucali to człowiek małpiego rozumu dostawał i nie ważne było czy potrzebuje czy nie
Dziś kobieta pewnie dostałaby zawiasy, ale.... i zapłacenie za straty.

Osobiście preferuję umiarkowaną grzeszną niegrzeczność.
Chodzi tylko o to, żeby nie krzywdzić, ranić, obrażać.
To nie jest łatwe, ale i niespecjalnie trudne.
Musi być zdrowy, przeciętny, rozsądek Dla wszystkich
A ni maczęsto i gęsto

 

Bycie jednocześnie rozsądnym i grzesznym nie zawsze idzie ze sobą w parze a wtedy łatwo skrzywdzić czy zranić .
Ja bardziej na myśli miałem grzeszność ale w pewnych ustalonych nieprzekraczalnych granicach bo przecież każdy z nas uwielbia takie grzeszności

 

Dobrze, to Wy teraz bądźcie grzeszni, a ja grzecznie pójdę spać

 

Kolorowych snów

 

Nie zawsze, ale idzie w parze.
A o krzywdzeniu nie ma mowy, kiedy nie wchodzi sie w żaden konkretny sposób na konkretną osobę.
Co innego już jest, kiedy coś, cokolwiek dana osoba bierze osobiście do siebie.
No bo, przykładowo, nie będę posuwać kawałów o żydach , których i tak w większości nie lubię, w obecności osoby o żydowskim pochodzeniu.
Ale.....kiedy zażartuję z 500+, w obecności osoby w 500+ zaangażowanej, i ona poczuje sie urażona, ku mojemu zaskoczeniu zresztą, no to, to jest brak dystansu, rozsądku.
Co do tego grzesznie, ale rozsądnie, to rozsądnie zamieniłabym na .....umiarkowanie

Oj! Nie kuś.
Ja i tak wiem, że Czerwona i Atenka, bardzo lubią nasz wątek
A to są bardzo sumienne i pracowite moderatorki
Oczywiście inni też, ale mają swoje preferencje.
Np. na Kurzej, albo w ZZ