zzizzie

Dokładnie o tej statystyce z pozytywem wcześniej wspominałam - u nas procent wykrytych do przebadanych jest niski.
Tu jedno pytanie burzy model statystyczny- czy nie wynika to z tego, że testujemy osoby chore z mocnymi objawami a ponoć 80% przechodzi lekko lub bezobjawowo- czy nie tu właśnie nam się ci zarażeni pogubili
Jutro do pracy - ja się boję i otwarcie to przyznam.....

 

A jaki jest tak naprawdę ten procent wykrytych wśród przebadanych...?
Masz jakieś konkretne dane...?

O przeprowadzeniu testów decyduje kierownik danej placówki.
Z całym szacunkiem dla wielu takich kierowników... domyślam się, że bardzo trudno jest powstrzymać się przed wykorzystaniem kilku spośród otrzymanych testów na własny prywatny użytek.

Osoby zakażone "gubią się" wśród chaotycznej i niekontrolowanej procedury testowania - akurat tę info mam prosto od prawdziwego polskiego lekarza.

A dodatkowo, cóż... osobiście chętnie bym zajrzała do najświeższych statystyk zachorowań/zgonów na takie zwyczajne, banalne (choć groźne) zapalenie płuc.
Statystykami można świetnie manipulować, żeby uzyskać pożądane wyniki.
A w tym przypadku te pożądane to są takie optymistyczne.
Z wielu różnych powodów.

I jeszcze jedno: skąd wiesz, że akurat 80% to przypadki lekkie i bezobjawowe...?

 

Za każdym razem kiedy wchodzę do szpitala mam mierzoną temperaturę. Za każdym z tych razów zastanawiam się czy ja aby na pewno jeszcze żyję czy już zaczynam stygnąć albowiem każdorazowo moja temperatura wynosi 34,3, 34,7 stopnia Celsjusza
Powoli tracę optymizm.Chciałabym żeby ten wirus dotykał tylko tych którzy tak radośnie uprawiają jogging,jeżdżą na hulajnogach czy też stadnie przesiadują na ławkach (bo przecież taka piękna pogoda)Niestety obawiam się,że powiedzenie o głupim co ma szczęście będzie nadal aktualne.Jak się pracuje? Za każdym razem kiedy wchodzę do pracy nie wiem czy wyjdę wtedy kiedy powinnam czy np za tydzień lub dwa. To frustrujące więc wiecie,że atmosfera jest daleka od dobrej.Na szczęście mamy swoje specyficzne poczucie humoru więc to nas jeszcze jakoś trzyma.

 

To faktycznie stygniesz, weź się czymś podgrzewaj
34 to przesada, ale ja też taka bardziej zimnokrwista, lekko ponad 35 mi zwykle wychodzi

Wczoraj (sobota) na moim byłym warszawskim osiedlu praktycznie z każdego bloku dobiegały odgłosy radosnej i mocno zakrapianej zabawy (jak wiadomo bez procentów to nie jest zabawa). O babciach na ławeczce i rodzinach z dziećmi już wspominałam.
Ale pewnie będzie dokładnie tak, jak piszesz - głupi będą mieli szczęście, a myślący co się nadenerwują to ich.

Właśnie, ta mobilizacja personelu medycznego to jest bodajże jedyna zauważalna mobilizacja.
Oni naprawdę mogą tak cię zatrzymać na dyżurze przez kilka dni...?
Cóż za bezsens... i dodatkowe narażanie własnego personelu, w końcu człowiek przemęczony też ma osłabioną odporność.

 

Wystarczy,że zostaniemy wezwani do intubacji pacjenta podejrzanego o zakażenie.Wtedy jesteśmy załatwieni na co najmniej kilka dni.Zanim pobiorą testy,przyjdą wyniki..Masz szpitalną kwarantannę . Niby nie pracujesz ale...No własnie. Jeśli przydarzy się ,że cały oddział ma kwarantannę to zamykają personel razem z pacjentami,zmiennicy wejść nie mogą Przynajmniej tak się wydarzyło
Trudno kogokolwiek winić cały świat nie był przygotowany na taki scenariusz

 

Czekaj, bo czegoś tu nie rozumiem.
Intubacja podejrzanego pacjenta... a jakie środki ochrony masz do dyspozycji przy takiej intubacji?
No i testy... czy obecnie stosowane testy wykrywają obecność wirusa tak od razu, nie trzeba przeczekiwać okresu wylęgania?

 

U mnie dzisiaj na ulicach pustki.

 

No co mam powiedzieć?Że nie byliśmy przygotowani na coś takiego? Że środki ochronne dostaliśmy póki co w bardzo ograniczonej ilości?Dopiero teraz dostaniemy odpowiednią liczbę kombinezonów,przyłbic i innych cudownych przedmiotów.

 

No domyślam się, że nie byliście przygotowani.
Szkoda, że coś takiego nikomu tam wysoko nie przyszło do głowy... a czasu było chyba dość, żeby wpaść na taki odkrywczy pomysł.
Bezsensowne narażanie ludzi... i bezsensowna rozrzutność z czysto ekonomicznego punktu widzenia - potrzebny personel tkwi gdzieś unieruchomiony (wśród podejrzanych pacjentów), a przecież mógłby się przydać gdzie indziej. Moim zdaniem te cudowne kombinezony i inne gadżety taniej by wyszły - a kosztów przemęczenia i nerwów personelu to chyba nikt nie potrafiłby przeliczyć.

 

Miałam takie złe myśli... Akurat wracałam z pracy jak minęło mnie kilku biegaczy. Jak wracali to chciałam im nogę podstawić. Niedobra ja.

 

Zdecydowanie należało podstawić im nogę.
Każdemu po kolei

Jedyny problem, że jak oni w grupie, to by ci później grupowo podziękowali, mogłabyś tego nie przetrwać

 

To jednak moja dzielnica się w miarę trzyma - nawet spacerujących niewielu, na ulicach w koło prawie pusto, nie wiem jak w centrum
Sookie .....jeśli ja siedząc w domu średnio chwilami sobie ze stresem radzę to nawet nie wyobrażam sobie co dzieje się u Was po drugiej stronie tej barykady.... mam nadzieję choć tylko taką moją, cichą, że po tym wszystkim społeczeństwo inaczej będzie patrzeć i traktować osoby pracujące w służbie zdrowia
....i przepraszam Cię....bardzo cieszę się, że tego zawodu nie wybrałam - trudny nawet bez epidemii a teraz....nie wiem czy byłabym w stanie tak jak wielu z Was iść do pracy- tak szczerze

I to jest bardzo wkurzające bo mieliśmy sporo czasu by się przygotować ale co tam, wybory i kampania... po co nam europa, nie bierzmy udziału w przetargach wspólnych
Przecież mogliśmy przywitać to <ciach> naprawdę dobrze przygotowani przynajmniej na tym polu na jakim było to możliwe...

Nie tylko nogę by się chciało podstawić
Mnie strasznie wściekają zabawowicze, spacerowicze, osoby typu a co mnie to.... nadal nie dociera do nich powaga sytuacji, wakacje sobie zrobili...... czy tak trudno przez jakiś czas na tyłku w domu posiedzieć.....?!
Następni mądrzy to Ci co okłamują personel....co im to daje?!?!

Usunęłam słowo nietolerowane na tym forum
MOD_Marion

 

Też podziwiam ludzi ze służby zdrowia... i naprawdę nie tylko podczas epidemii (które na szczęście rzadko się trafiają).
Może ich ratuje to specyficzne poczucie humoru, o którym wspomniała Sookie.

<ciach>

***

Już widzę, jak pięknie wyleci ten post, a może i ja z nim.
Ale teraz akurat inaczej pisać nie umiem.
Więc może ktoś przynajmniej zdąży to przeczytać przed czystką.

***

tigre, nie przejmuj się bardziej, niż koniecznie musisz - wbrew pozorom nie tak łatwo jest to złapać, gdyby tak było, świat już dziś byłby nieźle wyludniony.

Fragment usunęłam.
MOD_Marion

 

Ja zdążyłam zzizzie, po raz kolejny przypominam, że zgodnie pkt. 1.2 Regulaminu forum, na forum zabronione są treści polityczne. Proszę o bezwzględne stosowanie się do tej zasady.

 

Wiem, Marion.
I ponownie proszę o wybaczenie.
Pisałam w stanie tzw silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami, po paru bardzo trudnych realnych godzinach.
Chyba najlepiej będzie, jeśli sama się zbanuję choćby na parę dni.

U mnie i moich wszystko nadal ok... ale zmarła moja warszawska sąsiadka, przyjaciółka mojej mamy.
W takich sytuacjach to ja mogę albo intensywnie błaznować w towarzystwie bądź co bądź obcych ludzi, albo się zamknąć.
No to się zamknę.

Aha, Marion - dzięki za wyrozumiałość, ja to bym chyba jednak bana dała za recydywę.

 

Nie wiadomo,jak jest u nas z zarażonymi,bo w te "cudowne"liczby podawane przez TV,to ja nie wierzę Dziwi mnie tylko podejście ludzi-we Włoszech,Hiszpanii,co dzień ok.900 osób umiera-tylko <ciach> może przypuszczać,że i u nas tak nie będzie... W"mojej"biedronce tłum ludzi.... Nie chodzę już...
Mąż ciągle jeszcze wyjeżdża do pracy,chociaż coraz mniej z niej przywozi....Na razie trzymamy się jeszcze,chociaż nie ukrywam,że bardzo czekamy na tą obiecaną tarczę-ciekawe,kto się na tą pomoc załapie i co w rzeczywistości nam zaoferują......Jest taki pan w telewizorze,który dziś ma coś obradować-jak go widzę,to mi się scyzoryk,którego nie mam,w kieszeni otwiera...Ta pomoc już powinna być a nie że radzą,znowu się kłócą a my,tu na dole,ludzie żyjący z usług-czyli w większości z dnia na dzień,niedługo zupę z pokrzywy gotować będziemy...
Czasami myślę,że lepiej już koronę załapać by było i przestać się martwić co następny dzień przyniesie...

Usunęłam obraźliwe określenie
MOD_Marion

 

Gosia wypluj te słowa...

Ja też jestem niedowiarek....

===

Zuzka, bardzo mi przykro z powodu śmierci przyjaciółki Twojej Mamy i pewnie Twojej, szybko to poszło.

Zamknięta już jesteś w domu, więc tu niekoniecznie się zamykaj.

Żeby nie było na drażliwe tematy, to zapytam o twoich podopiecznych, mam nadzieję, że u nich wszystko w porządku


Umknęło mi... Edytowałam cytat zgodnie z oryginałem
MOD_Marion

 

Wyrazy współczucia-Ona była przecież,jak twoja rodzina...
Sama wiem,że zamknięcie się nic nie da,błaznowanie w takiej sytuacji pomaga choć troszeczkę przeżyć te trudne dni...

Wyplułam ale czasami mam wrażenie,że co miałam tutaj zrobić,to już zrobiłam...

 

zzizzie, bardzo mi przykro. Przyjmij wyrazy współczucia

Zasadniczo lubię gdy piszesz, ale "treści" nie trawię. I myślę, że nie tylko ja. To forum stanowi jedną z niewielu enklaw wolnych od nich i nie próbujmy przenosić tutaj tej zarazy.

Zostawię obrazek, który może Was trochę pozytywnie nastroi. Normalność jeszcze wróci

 

Zuzka bardzo mi przykro .