zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Wiesz, ja większości tych wyprzy na farmie to nawet nie zauważam ;)
    Nagniotek to co innego, pilnie wypatruję 8)xD
    A wyprze rozumiem - jakoś trzeba na te premie noworoczne zarobić, jak się jest firmą - czyż nie...? 8)

    ***

    Zabawne, jak ten Black Friday jest zakorzeniony w tutejszej mentalności.
    Marco - gość, który ma wszystko, a jeśli czegoś nie ma, to po prostu sobie to kupuje nawet nie patrząc na cenę (i to od wielu lat) - pyta mnie dziś rano, ledwo oko otworzył:

    - To gdzie jedziemy najpierw?
    Ja:
    - ?!
    Marco:
    - No jak to, przecież dziś jest Black Friday.
    Ech. Powtórka z rozmowy sprzed roku -.-
    No to ja też powtórzyłam koronny zeszłoroczny argument - na ten prom kosmiczny wysadzany brylantami na wystawie u Vuittona na Rodeo Drive znowu nie zrobili promocji. Nie ma po co jechać.

    Nie cierpię wyprzedaży, tych realnych (te farmerskie są mi w sumie obojętne).
    Wyprzedaże typu Black Friday to nieprzytomny tłok wszędzie, nerwy... no i ludzie, którzy przyszli w nadziei na coś tańszego, a wychodzą ze stertą zupełnie niepotrzebnych rzeczy, a za to z gigantycznym długiem na karcie.


    PS. Louis Vuitton nie handluje promami kosmicznymi - ale to przecież wszystko jedno.
     
  2. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Witam.Mnie gilaja wszelkie wyprze-i na farmie i w realu-tym bardziej,że te u nas,w Polsce,są w większości oszukane ;)
    Ale ja nie o tym dzisiaj...Właśnie obejrzałam reportaż Uwagi i krew mi się zagotowała >:( Wpiszcie"mają po 100 lat i potrzebują pomocy"cały reportaż...:cry:
    To jedna sprawa a druga,podobna-wiecie,że mój mąż jest taksówkarzem-nie macie pojęcia,ile starych ludzi,zostawiły bez żadnej pomocy "dzieci",wyjeżdżając za granicę...Jak oni mogą spać spokojnie?:mad:
    Sorki za temat ale mi się ulało dzisiaj...-.-
     
  3. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Nie powinno się żyć za długo, to poważny błąd.
    Gdyby jedno z małżonków było już na tym lepszym świecie, drugie byłoby łatwiej gdzieś upchnąć.
    Właśnie, ci ludzie mają jakieś dzieci...?
    Bo tu czytam, że siostrzeniec jedzenie dowozi i sprawy urzędowe załatwia... a własne dzieci?
    Choć może już zmarły...
    ... no naprawdę nie powinno się tak długo żyć, tylko z tym kłopot.

    Dzieci wyjeżdżające i zostawiające rodziców bez pomocy to osobna sprawa... a ja się zawsze zastanawiam, w jakim stopniu współwinni są sami rodzice.
    No ale ja to już tak lubię spojrzeć z obydwu stron.

    Wracając do tej pary stulatków - teraz pewnie dostaną to, czego potrzebują.
    Tyle dobrego, że te rozmaite super władze gminne czy powiatowe jeszcze reagują na atak telewizyjny.
     
  4. tigre

    tigre Fanatyk forum

    U nas w pracy przyszło info, że możemy pomagać, lista instytucji i listy do Mikołaja.... stwierdziliśmy, że owszem szykujemy komuś paczkę...potem zaczęłam czytać te listy....
    Ogrom starszych osób proszących o jedzenie, środki czystości, kurtkę.... i młodzi ..o laptopa, słuchawki za kilkaset zł .... dzieci z domów dziecka - ktoś prosi o buty i zabawkę (po prostu - zabawkę) a inny zazwyczaj nastolatki - konsola, iphona (koniecznie - z podanym modelem, nie, że telefon) ..... wybrane starsze osoby- większość po 70 tce
    Taki kraj gdzie dziadkowie nie mają za co żyć....... bo emerytura na kredyty dla dzieci idzie :(
    Zła jestem
    i rozżalona
    i zaskoczona tym co mówili niektórzy u mnie w pracy
    Ja chyba nie z tej epoki jestem
     
  5. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Pewnie dzieci nie mają albo,jak piszesz,już nie mają...Mnie natomiast "pani' z MOPSU zastanowiła(no delikatnie mówiąc)-co ona robi na tym stanowiskuo_O Pewnie się cieszy,że kasę(pewnie nie małą)bierze za nic-bo przecież "ma służby"...Masakra...-.-A gdzie tu jakaś odrobina empatii chociażo_O No chyba,że "pani" z nadania jedynej słusznej linii...To nic dziwnego...
    Co do tego,że nie warto żyć długo,to masz rację-też tak uważam8) Ale tego się nie przewidzi,niestety-no chyba,że "własnoręcznie",w pewnym momencie się zakończy...-.-
     
  6. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Babcie biorące kredyt na fonik dla wnuczka ktoś powinien od razu z banku wysłać do specjalisty... no ale wiem, że to się często zdarza i że banki chętnie dają kasę emerytom, bo emeryt ma stały dochód, którego na pewno nie straci (chyba że umrze).

    A te paczki... cóż, wszyscy proszący o jedzenie (w tym "luksusy" typu kawa czy czekolada) powinni otrzymywać pomoc na bieżąco, bo przecież przez cały rok muszą coś jeść. Dlatego mnie w sumie rażą takie akcje, składamy się po dychu i przez cały rok mamy dobry humor, przecież pomogliśmy staruszkowi czy staruszce. No ale lepsze to niż nic.

    Młodzi proszą o konsolę czy fona - cóż, jak list do Mikołaja, to się pisze listę marzeń, a może się trafi jakiś hojny filantrop.
    Dzieciaki z domu dziecka... jeden taki chłopak był moim przyjacielem od liceum, takie dzieci czują się tak potwornie gorsze od reszty świata, że ja to bym najchętniej właśnie komuś takiemu konsolę sprezentowała.
    Inna sprawa, że natychmiast by mu ją ktoś ukradł.

    Pani z MOPSu pewnie była przerażona najazdem telewizji.
    Swoją drogą pewnie też to, co piszesz, jest z nadania... albo się zasiedziała na stołku o jakieś dwie-trzy dekady za długo.

    A z empatią to też nie jest takie proste - ktoś taki jak my w ciągu tygodnia przeputałby całą kasę tego MOPSu i jeszcze jakieś (prywatne) kredyty wziął, żeby pomóc, bo ten ogrom ludzkiego nieszczęścia spać by nam nie dawał.
    Tacy urzędnicy (oraz cała masa lekarzy, tak na marginesie) po prostu muszą sobie zbudować jakiś pancerzyk, żeby to wytrzymać.
    Nie bronię konkretnie pani dyrektor z tej historii - tylko przypominam, że żyjemy wśród odcieni szarości, bardzo rzadko zdarza się naprawdę czarny charakter i naprawdę nieskalanie czysta duszyczka.
     
  7. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Ciekawa jestem,jeśli ten DPS,dla tych ludzi,szybko się nie znajdzie-a skończą tą "setkę",czy jakiś burmistrz(czy tam ktoś z "wierchuszki) z kwiatami i z medalem nie przybędzie(no bo przecież nie przyjdzie,po ludzku..),bo to modne i w świetle fleszy...-.- Tyle,że ten medal,to się im zda,jak skóra na Gordona buty...Spadam.dobranoc.
     
  8. tigre

    tigre Fanatyk forum

    To po dychaczu właśnie mnie wnerwiło najbardziej - większość stać spokojnie na po setce i to nie raz w roku
    Ja nie dałabym rady w pracy takiej jak MOPS ....i nie dziwię się trochę ludziom stykającym się na co dzień z nieszczęściami różnymi, że reagują czasem tak nie inaczej - musieli się tego nauczyć, musieli jakiś pancerz zdobyć inaczej sami wysiedliby psychicznie. Mało kogo z nich nie rusza nieszczęście moim zdaniem ale lekarz np nie moźe stanąć i płakać - musi wyłàczyć uczucia i ratować życie, zdrowie
     
  9. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Rozumiem gorycz... ale rozumiem też te rozmaite uwarunkowania i ograniczenia drugiej strony.
    DPS dla męża i żony to osobny pokój, bo przecież nie: ona z inną babuleńką, on z innym dziaduniem.
    To może być poważna przeszkoda.

    No i tak ogólnie kasa - chyba się nie zmieniły te (dość już stare) wytyczne, że przede wszystkim pomaga się dzieciom, nie staruszkom.
    Kiedy kasy jest za mało (a zawsze jej było za mało na takie potrzeby), każdy urzędnik (a podejrzewam, że tak samo postąpiłoby 90% tzw społeczeństwa) rozdzieli tę kasę pomiędzy dzieci/rodziny z dziećmi.
    Ja akurat uważam, że staruszkom należy się jak najwięcej, z wielu powodów... no ale cóż, ja o niczym nie decyduję na szczeblu jakiegokolwiek powiatu.

    A kwiatki, medal i te flesze z okazji setki - niewiele to kosztuje, można się pokazać w lokalnej tv czy gazecie... a stulatek/stulatka się ucieszy.
    Zresztą ta kasa z innej puli idzie ;)

    Powtarzam - rozumiem oburzenie, rozgoryczenie... cieszę się, że media (czyli głównie telewizja) potrafią jeszcze przymusić urzędników do działania... ale warto widzieć też tę drugą stronę.
    Humoru to nie poprawia, wiem.

    No dokładnie o tym piszę.
    I składki na paczkę są żenujące (proszę, jak tanio można sobie uspokoić sumienie)... i praca w takim MOPSie to nie jest beztroska synekura.
     
  10. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Oj na temat MOPS/R i PEFRON mogę napisać ładnych parę stron,sama jestem zmuszona po części korzystać z tych placówek.Załatwienie czegoś graniczy z cudem,po części winne są przepisy.Lecz osoby tam pracujące też swoje trzy grosze dokładają.A wystarczyła by chęć pomocy i sama pomoc.Najgorzej mają ci co napiszą że mają rodzinę za granicą,muszą wtedy udowodnić o braku pomocy z ich strony.
    Ludzie biedni i słabo wykształceni praktycznie są bez szans,na same dokumenty potrzebne to trzeba wydać na znaczki skarbowe nawet sto zł.
    Dziwi mnie to że ludzie którzy widać po ubraniu i jakim pojazdem przyjeżdżają dostają pomoc bez problemu,druga grupa to alkoholicy.O podziale Zuza takim jak pisałaś to nie ma mowy cokolwiek załatwić to trzeba mieć zdrowie i wiedzieć jakie dokumenty dostarczyć.A pancerz to oni mają bardzo gruby.
     
  11. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Wiem – no, w każdym razie domyślam się – że od strony klienta takich instytucji cała sprawa wygląda zupełnie inaczej. To samo dotyczy zresztą kontaktów z dramatyczną większością instytucji firmowanych przez tzw państwo: trzeba znać przepisy co najmniej tak samo dobrze, jak urzędnik po drugiej stronie biurka, ale nie wolno tego zbytnio okazywać, żeby się ten urzędnik nie poczuł urażony albo zagrożony; żeby ułatwić pracę urzędnikowi, trzeba odgadywać wszystkie jego żądania, zanim je wygłosi; nie wolno domagać się niemożliwego (no, przynajmniej zbyt natrętnie się domagać); do tego trzeba grzecznie, bo jak nie, to się urzędnik obrazi i w ramach swojej swobody decyzyjnej (skądinąd koniecznej dla funkcjonowania całości) pokaże klientowi drzwi... i tak dalej.

    Wiem też, że większość ludzi starych, niewykształconych i ubogich ma praktycznie zerowe szanse samodzielnego wygrania z urzędnikiem. O pomocy prawnej pro bono (czyli darmowej) nie będę pisać, bo w PL taka pomoc - choć oczywiście istnieje - jest tak słabo znana, że nikt (w tym zwłaszcza człowiek stary, niewykształcony itd) nie wpadnie na to, że można jej poszukać.

    No i wreszcie wiem, że temat budzi wielkie emocje... więc moja chłodna ocena raczej się nie spodoba.
    Ale co tam, nie boję się narazić, a polemizować lubię.

    To jasne, że postawienie zwykłego człowieka – tego urzędnika zza biurka w MOPSie - w roli pana życia i śmierci jest wielką pomyłką. Jasne, że zadanie mierzenia/ważenia ludzkiego nieszczęścia i porównywania go z nieszczęściem innego klienta przerasta praktycznie wszystkich. Jasne, że w MOPSach powinni pracować ludzie odpowiednio dobrani i przeszkoleni w obsłudze tego specyficznego klienta, jakim jest beneficjent świadczeń socjalnych (swoją drogą podejrzewam, że co najmniej w niektórych MOPSach już tak jest - no, w każdym razie podejmuje się jakieś działania w celu osiągnięcia takiej sytuacji).

    Ale z drugiej strony – bo zawsze jest ta druga strona – tu chodzi o kasę.
    Kasę państwową/samorządową, czyli świętą.
    Kasę, której jest wiecznie za mało.
    Kasę, z której tych urzędników się rozlicza… a zarzut tzw niegospodarności potrafi mieć bardzo nieciekawe skutki dla takiej pani czy pana zza biurka.
    Rozumiem, że każdy klient (albo potencjalny klient) opieki społecznej oczekuje nie tylko zwykłej życzliwości, ale też przede wszystkim pomocy (i to skutecznej pomocy) w załatwieniu niełatwej na ogół sprawy.
    Ale nie wiem, jak można naciągnąć bardzo krótką kołderkę, żeby wszyscy byli zadowoleni.

    Tak przy okazji: wiadomo, że rozmaite skrajnie rażące przypadki ekstrapoluje się na całość działalności instytucji… po drodze dochodzi do (nieuniknionych w takich sytuacjach) przekłamań/wyolbrzymień... no i mamy obraz tragedii splecionej z okrucieństwem.
    Też słyszałam (choć osobiście z tą sferą życia nigdy nie miałam do czynienia) o tych klientach MOPSu zajeżdżających pod biuro tej instytucji super bryką, o tych alkoholikach (oczywiście regularnie tłukących na kwaśne jabłko żonę i siedemnaścioro drobiazgu), którym MOPS nieba przychyla, kiedy biedni staruszkowie umierają bez pomocy... nie twierdzę, że to się nie zdarza, na pewno się zdarza (choć nie powinno), natomiast podejrzewam, że takie przypadki są jednak znacznie mniej częste, niż można by sądzić na podstawie rozpowszechnienia opowieści o nich.

    A ten pancerz… cóż, weźmy taki MOPS w bardzo ubogiej dzielnicy sporego miasta.
    Ilu tam będzie klientów…?
    Ile będzie (autentycznych albo trochę podrasowanych) ludzkich tragedii…?
    Ile kontaktów z ludzkim nieszczęściem przypadnie na pracownika w ciągu nawet jednego dnia, a co dopiero tygodnia czy miesiąca...?
    Kto to wytrzyma bez pancerza…?
    Tym bardziej, że w większości przypadków pomóc i tak nie można, bo kasy na to brak.

    I jeszcze raz: nikogo nie bronię.
    Usiłuję pokazać drugą stronę tej sprawy.
    Klienta/potencjalnego klienta MOPSu nie przekonam oczywiście – i nic dziwnego.
    Dla każdego człowieka jego sprawa jest najważniejsza.
    Ale napisałam – lubię polemizować, więc –
     
  12. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    W tym co napisałaś jest bardzo dużo racji.Jednak sama byłam świadkiem jak dwie osoby starały się o rentę socjalną.
    Alkoholik przyniósł jeden papierek z zaświadczeniem od lekarza że jest nim rentę dostał od razu.
    Inwalida miał stos papierów i musiał czekać na decyzję która zostanie wydana i wysłana na adres domowy.
    Tego zrozumieć nie mogę.
    Po wypadku rodzina starała się o dodatek opiekuńczy dla mnie który należy się praktycznie z urzędu jak ma się znaczny stopień inwalidztwa,to załatwiania było co niemiara.
    O dodatek w wysokości 500 zł dla osoby która mną się opiekowała to już ładna historia co tam trzeba było mieć,nawet zaświadczenia że nie ma się rodziny za granicą kraju.A jak już się miało tą rodzinę, to różne oświadczenia.
    Państwowy fundusz rehabilitacji osób niepełnosprawnych(w skrócie PFRON) to już inna bajka,tam co trzeba załatwiać i mieć to już w ogóle trzeba z pomocy prawnej skorzystać,przynajmniej na początku dopóki nie załapie się co z czym się je.
    Według tego co dużo myśli do tych instytucji nie przychodzi się tylko o pomoc finansową,a jednak też mimo tego trzeba pokonać schody.
     
  13. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    To ja tak z trzeciej strony. Moja bratanica po psychologii podjęła pracę w jednym z MOPS - ów na Śląsku. Była pełna entuzjazmu.
    To była jej pierwsza praca i niewielkie doświadczenie, mimo pracy społecznej tu i tam i jakichś kursów przygotowujących do pracy z takimi ludźmi.
    Odwiedzanie "podopiecznych" często dla bezpieczeństwa odbywało się w asyście policji, można było natknąć się na melinę z pijanymi i zostać zaatakowanym, o czystości nalęży zapomnieć w 90 % przypadków, o słowniku nie wspomnę, nie nadaje się na to forum. Natomiast matka siódemki drobiazgu (to, że każde ma innego tatusia to drobiazg) wie i egzekwuje, że jej jako samotnej matce się należy dopłata do czynszu, zasiłki, zapomogi na dzieci na opał na wyprawkę i co tam jeszcze.
    Po dwóch latach pracy się poddała, za bardzo to wszystko przeżywała.
     
  14. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Renta socjalna - w sumie to teraz mówimy o ZUSie, nie o MOPSach – MOPSy ewentualnie tylko pośredniczą (i różnie im to wychodzi), rentę i inne takie świadczenia przyznaje i wypłaca ZUS.
    Czyli kasa państwowa, nie samorządowa – podstawowa różnica. Co to zmienia – hmm, bardziej kosztowna (choć potencjalnie krótsza) ścieżka odwoławcza na pewno. Z drugiej strony – jednak więcej kasy do rozdysponowania. Ale z trzeciej strony (ech) uznaniowość mniejsza o tyle, że decyzja zależy od większej liczby szczebelków tej drabiny decyzyjnej.

    Sytuacji z alkoholikiem, któremu rentę dali od ręki, szczerze mówiąc nie rozumiem – trochę za mało konkretów typu: co zawierało zaświadczenie lekarskie, który to był kontakt tego klienta z instytucją, takie sprawy.
    Standardowa procedura jest taka, jak w przypadku tego inwalidy ze stosem dokumentów – takie są zasady nawet w przypadku człowieka, który z uwagi na stan zdrowia na pewno nigdy nie odzyska zdolności do pracy. Że w niektórych sprawach te zasady stosowane w praktyce wydają się absurdalne, to inna sprawa… ale wszyscy urzędnicy bardzo się boją o tę państwową kasę, a prób wyłudzenia świadczeń jest niewątpliwie sporo.

    Dodatek dla opiekuna osoby niepełnosprawnej to faktycznie sprawa MOPSów (właściwie - OPSów, bo ośrodek może też być gminny) – niewiele to zmienia o tyle, że papierków i tak trzeba od metra (według przepisów, do których takie instytucje muszą się stosować, chcą czy nie chcą).

    Ale tak ogólnie – we wszystkich takich sytuacjach chodzi o przyznanie świadczeń pieniężnych. I zawsze tam, gdzie w grę wchodzi kasa, będą ograniczenia, wymagania itd. W sumie to trudno się temu dziwić.

    Przypadek, o którym napisała Gosia, dotyczył miejsca w Domu Pomocy Społecznej – coś takiego zdecydowanie leży w gestii OPSów i choć oczywiście (jak zawsze i wszędzie) w tle mamy kasę, państwową czy samorządową, to jednak taka sytuacja jest inna… na pewno więcej zależy tu od tzw dobrej woli przedstawiciela instytucji, ale też z drugiej strony pole manewru będzie najczęściej znacznie mniejsze - bo jak przydzielić miejsce w DPS, jeśli tego miejsca zwyczajnie nie ma? Wywalić jakiegoś pensjonariusza na bruk, przydusić w nocy poduszką, żeby szybciej zwolnił miejsce… czy może skrzyknąć ekipę dziarskich murarzy i raz-dwa rozbudować DPS?

    O fizycznej dostępności tych najważniejszych i najbardziej potrzebnych instytucji to się mówi i pisze od dawna.
    Nie wiem, jak z tym jest w skali kraju, zapewne średnio - ale te schody (czyli fizyczna niedostępność) to jest moim zdaniem wynik głównie bezmyślności, nie złośliwości.
    Nie można wszystkich za wszystko obwiniać i potępiać w czambuł – na pewno w tym systemie są też ludzie myślący, życzliwi i (dziwaczne słowo) ludzcy. Niestety te czarne owce zawsze lepiej widać.

    Dobrze, że o tym napisałaś - ja wolałam przemilczeć ten aspekt, żeby się (jednak) jeszcze bardziej nie narazić.
    Przypuszczam, że takie urocze kontakty z klientami to codzienność wszystkich pracowników MOPSów.
    Te świadome swoich praw mamusie też zresztą.

    No a do tego trzeba dodać te sytuacje (też ich będzie multum), gdzie z drugiej strony biurka siedzi przycupnięta babuleńka bez grosza przy duszy czy dziadunio o dwóch laskach... ludzie, którzy kiedyś mieli jakieś nadzieje i plany na fajne mądre życie, później mieli rodzinę i przyjaciół, jeszcze później liczyli na chwilę wytchnienia... a teraz nie mają się gdzie podziać, na chleb im nie starcza, w klitce na czwartym piętrze nie ma wody, a do toalety na podwórku droga daleka.
    Patrzysz na kogoś takiego... i wiesz, że koniecznie trzeba pomóc.
    Niestety wiesz też, że nie pomożesz, bo nie masz jak.

    Nie potrafię powiedzieć, co dla mnie byłoby gorsze - zachowanie i roszczeniowość klientów, czy właśnie ta moja własna bezsilność.
    Żyć z czymś takim na karku...?
    No naprawdę bez pancerza się nie da.
    Niestety.
     
  15. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Renta tak zwana socjalna nie wiem jak to dokładnie wygląda,ale papiery składa się do MOPS,a nie do ZUS.Może faktycznie tylko pośredniczą nie wiem więc nie mogę się wypowiadać.Alkoholik z tego co słyszałam rozmowę starał się pierwszy raz i zaświadczenie miał od lekarza ze szpitala o pobycie na odwyku lub zatruciu alkoholowym dokładnie nie wiem,bardziej byłam zajęta swoimi sprawami.
    Jeśli chodzi o DPS to ilość miejsc jest ograniczona.
    Jeśli chodzi o MOPR to jest w miastach u mnie tylko on jest a OPS jest w miejscowościach poza miastem.
    Najgorsze jest to że składki na tak zwaną emeryturę były ściągane i to nie małe,a ludzie muszą chodzić i żebrać o dofinasowanie do leków ,mieszkania itp.
    Ja chcąc pracować w zakładzie pracy chronionej by zdobyć papierek który chciał zakład musiałam 2 razy odwiedzić te instytucje.
     
  16. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Poczytałam sobie trochę o tych rentach... no ale to jest jednak co innego, nie ten przypadek z miejscem w DPS, od którego się rozmowa zaczęła.
    Ilość miejsc ograniczona - i co z tym zrobisz, nic.

    O składkach wiem oczywiście - i też uważam, że jak spojrzeć na wysokość tych składek, to dostęp do świadczeń i ich zakres mogłyby być wyższe.
    Wiadomo, że w sytuacjach losowych (jak wypadek) może się okazać, że koszty przekraczają aktualne możliwości klienta, nie każdy ma zapas gotówki albo dodatkową polisę.
    Natomiast w przypadku ludzi starych system niestety bazuje na założeniu, że staruszkom powinny pomagać dzieci... założenie tyleż błędne, co wredne. No ale pomaga przyoszczędzić państwową kasę.
    W obydwu tych sytuacjach system zmusza ludzi do żebrania... co oczywiście nie powinno mieć miejsca.
    Słaba to pociecha, wiem - ale w większości krajów świata tak właśnie jest. A tzw welfare states czyli państwa dobrobytu jak mogą, tak próbują się wywikłać z układu, w którym finansują absolutnie wszystko ludziom, którym tak naprawdę nic się nie należy.

    PFRON to znowu inna bajeczka, niewiele o tym wiem (tylko o obowiązkowych wpłatach firm na ten fundusz)...
    ... ale tak patrząc całościowo: jak inaczej mogą się te wszystkie instytucje (zawiadujące dobrami typu kasa czy miejsca pracy) bronić zarówno przed oszustami, jak i przed zarzutami ze strony wyższych instancji...?
     
  17. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Ja to wszystko wiem-o braku kasy,o braku miejsc w DPS-ach...Generalnie chodziło mi o wypowiedź-a właściwie jej braku,pani z MOPS-u..
    Jak mój Tata się się już tak rozchorował,że musiałam rzucić pracę,to poszłam załatwiać opiekę.Tata miał emeryturę,która od wejścia mnie dyskwalifikowała do dodatku opiekuńczego-to wiedziałam...Ale też od razu powiedziałam,że mi nie chodzi o zasiłek,tylko o opłacanie składki ZUS.No i niespodzianka-takiej składki nie opłacają....Czyli,jak się ktoś opiekuje rodzicami,to ten czas ma wyjęty ze składek i dylemat:dbać o rodziców czy o swój kawałek chleba na starość...U mnie,to było tylko 6 miesięcy...
    Zresztą,to temat rzeka i byśmy mogły tu pisać w nieskończoność...
    A ja znowu za pielęgniarkę robię-tym razem teść mi się posypał....:( (też ma za "dużą"emeryturę na zasiłek :p )
     
  18. antonina-farmerska

    antonina-farmerska Chodząca legenda forum

    Mam znajomą pracującą w MOPSie,z jej opowiadań bez wchodzenia w szczegóły wynika ,że poza rzeczywiście twardą skóra na karku trzeba mieć świetne wyczucie .
    Znajduje się grupa świetnie wiedząca czego chce i co się należy ,tak pokrótce znają przepisy i wykorzystują je.
    "Bieda" przechodzi z pokolenia na pokolenie,babcia była na rencie ,mama tez i jestem ja.
    A przypadek faceta,który podjeżdżał pod Mops mercedesem i prosił,żeby mu zasiłek wypłacić gotówką ,bo on ma komornika na karku z powodu alimentów na pięcioro dzieci z trzema różnymi matkami,więc ścigają go.
     
  19. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Poszukałam.
    Znalazłam coś takiego:

    W systemie pomocy społecznej zostały przewidziane świadczenia, które mogą uzyskać osoby niepodejmujące zatrudnienia lub z niego rezygnujące w związku z koniecznością sprawowania opieki. Należy do nich świadczenie niepieniężne polegające na opłaceniu składek na ubezpieczenie społeczne opiekuna, uregulowane w art. 42 ustawy z dnia 12 marca 2004 roku o pomocy społecznej (tj. Dz. U. z 2009 r. nr 175, poz. 1362 ze zm.). O przyznanie tego rodzaju świadczenia może ubiegać się osoba podejmująca się sprawowania bezpośredniej, osobistej opieki nad długotrwale lub ciężko chorym członkiem rodziny oraz wspólnie niezamieszkującymi matką, ojcem lub rodzeństwem, a także matką lub ojcem współmałżonka. Opłacenie składek na ubezpieczenia społeczne nie przysługuje osobie opiekującej się chorym, jeżeli dochód na osobę w jej rodzinie jest wyższy niż 150% kryterium dochodowego na osobę w rodzinie.
    Rozumiem, że u ciebie ten dochód na osobę jest wyższy od 150% śmiesznego "kryterium dochodowego".
    Cóż, w takiej sytuacji teoretycznie nic nie można zrobić, w praktyce istnieją oczywiście jakieś tam obejścia...
    ... ale trudno się dziwić, że instytucje starają się bronić przed (sporą zapewne) grupą zwolenników obejść.
    I kółko się zamyka.

    Trzeba mieć wyczucie, znać klientów i ogólnie te rozmaite "typy" klientów.
    Genialnie to podsumowałaś - niby krótko, a tyle przypadków się mieści w tych trzech zdaniach.

    Tacy, którzy wiedzą, co im się należy - cóż, pierwsza myśl: cwaniacy.
    Ale to też niezupełnie prawda... bo naprawdę warto mieć taką wiedzę, czasem człowiek przeżyje całe życie i wreszcie umrze nie mając pojęcia, że o coś tam kiedyś można i trzeba było się postarać.

    Bieda jako choroba dziedziczna - oj tak, te wielopokoleniowe rodziny na dużym luzie korzystające z zasiłków jako jedynego dochodu to jest plaga.
    Ale trudno się dziwić... jeśli dziadkowie i rodzice nie skalali się pracą zarobkową, a jednak skądś im ta kasa płynie (choćby niewielka), to niby po co ja mam się przemęczać.
    Czegoś takiego, jak ambicje, też się trzeba uczyć w rodzinie. Jak nie ma od kogo się uczyć, to cóż - pozostaje zasiłek, przynajmniej robić nie trzeba.

    Klient w Mercedesie - cóż, ten mercunio to pewnie taki, że Niemiec płakał jak sprzedawał.
    Ja zanim zacznę się oburzać, że taką bryką na wypasie (no, prawie na wypasie) klient zajeżdża po zasiłek, najpierw bym się dowiedziała, kto i na jakiej podstawie ten zasiłek przyznał.
     
  20. -norbijas-

    -norbijas- Chodząca legenda forum

    Przyklad z mojej wioski...rodzina z czworka dzieci..ojciec tylko pracuje podobno za place minimalna..wybudowali nowy dom,,trzy samochody w garazu no ale jakas pociotka jest w Mopsie
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.