zzizzie

No ale to się już robi knajpa rodzinna
A jak rodzinna, to trzeba coś dla dzieci, tych bezzębnych albo średniozębnych też...
... ech, no to mnie trochę przerasta

Przy kucykach jest taki sobie burger bar, franczyza umiarkowanie fajnej sieci... te żeberka byłyby tylko dla dorosłych jeźdźców po spacerku na którymś z końskich emerytów

 

To już ty wiesz jakie są potrzeby i możliwości

 

W sumie to nie mój biznes, tylko zarządcy... jak zechce deserów, to ewentualnie pomogę

 

No i co zarządca na ten pomysł?

 

Dla niego te żeberka to było chyba też objawienie, jak dla mnie.
Ten dyplom MBA schowany głęboko gdzieś wśród szpargałów w wozie (prawie) Drzymały coś jednak znaczy, bo zarządca najpierw przeprowadził rozpoznanie lokalnego rynku pod kątem nasycenia żeberkami... nie w sensie mięsiwa jako takiego rzecz jasna, tylko w sensie knajp z takim menu.
No i wychodzi na to, że jego knajpa byłaby absolutnie jedyna w okolicy - żeberka oczywiście są wszędzie, ale nie jako podstawowa pozycja w karcie dań. Żeberka to jest takie danie typowe dla BBQ (po polsku: grilla), ale nie każdy urządza BBQ rutynowo raz na tydzień.

Ostatni kontakt z zarządcą w sprawie żeberek nastąpił o godzinie 2:34 czasu miejscowego, czyli mniej więcej godzinkę temu.
Spytałam uprzejmie, kiedy to zarządca ostatnio patrzył na zegarek... no ale pod linka z jakimś super przepisem musiałam zajrzeć.
Hmm, mniam

 

No to się naprawdę bardzo cieszę, ale ty weź trochę się zdrzemnij, później wszystko opowiesz

 

Takie tam spanie, o piątej pobudka
Na zmianę - albo pierwsza przychodzi strażniczka, albo pierwszy dzwoni Marco, ech

W sumie to wszystko już streściłam, pod wieczór na skypie odezwał się zarządca cały w zachwycie (on jest trochę podobny do mnie, jak się zapali do pomysłu, to dostaje napędu że hej), zbadał już ten rynek, knajp z samymi żeberkami w okolicy brak (aż dziwne swoją drogą), więc przy odpowiedniej reklamie ludziska by walili drzwiami i oknami... no a później to się już tylko tak przerzucaliśmy przepisami ku rozpaczy chłopiny, bo mu oczywiście pokazywałam kolejne przepisy, a on się żałośnie oblizywał biedny.

Marco wybył wreszcie do domu tak przed północą, ja padłam na utrudzony ryj przy lapku (szczerze mówiąc podczas oglądania takiego średnio ciekawego odcinka z ósmego sezonu), no i skype mi zapiszczał o tej wpół do trzeciej w nocy, bo zarządca nie mógł czekać do rana.
Ech

Ale co tam, w dzień się wyśpię... ewentualnie w grobie, choć na to będzie jeszcze trzeba poczekać

 

No to się chwal co to za smakowity przepis musiałaś przestudiować o wpół do trzeciej w nocy
Widzę, że menu jest już prawie gotowe, teraz tylko zorganizować i wyposażyć miejsce i gotowe.
===

Byłam w ogrodzie i sprawdziłam swoje bukszpany, chyba do wiosny nie dotrwają, trochę mi ich szkoda, ale co robić.
Podobno nie ma na to świństwo żadnego skutecznego środka.

 

Środek na świństwo jest. Skuteczny, ale trujący.
Znajoma miała praktycznie do zera zeżarte i jej pięknie się odbiły.
Wiem, że najpierw pryskała. Tak porządnie i dwa razy. Potem to, co tam na tym bukszpanie pasożytowało zbierała.
Jak jesteś zainteresowana, to zapytam, czego użyła.

 

Żeberka z prosiaczka (biedny prosiaczek... hmm, skrajna hipokryzja, nie...?) - najpierw duszone w coca coli (no albo w pepsi coli, w każdym razie w jakiejś coli), następnie marynowane w słodkiej i jednocześnie ostrej mazi (podać składniki?), po czym pieczone na grillu albo w piekarniku, do tego dip szczypiorkowy.
Brzmi ciekawie...?

***

Co się dzieje z bukszpanami? Co im jest? Może znajdę środek na świństwo, podaj nazwę świństwa.

***

A zapomniałam się pochwalić skutkiem ubocznym – junior zaczął mówić całymi zdaniami i nawet (czasami) z sensem.
Cóż, w sumie to należy pochwalić skype

Przedtem to się przychodziło do mnie, mówiło się: Mama, zobacz… i pokazywało się palcem.
Niestety podczas rozmowy przez skype pokazywanie palcem słabo działa, tak to już jest z zasięgiem tej kamerki.
Jak się junior w tym połapał, to nie miał wyjścia… a jak już otworzył dziób, żeby powiedzieć swoje pierwsze prawdziwe zdanie, tak do tej pory podobno mu się ten dziób nie zamyka, mówi do domowników, do Gordona oraz do siebie.
Gorzej, że jak mu się jakieś zdanie spodoba, powtarza je po kilkanaście razy
Cóż, może do mojego powrotu oswoi się z nową umiejętnością na tyle, że przestanie ją testować w trybie 24/7.

***

I jeszcze coś - jak powszechnie wiadomo, w tym wątku dążymy do zaspokajania różnych potrzeb różnych Czytelników.
Więc tym razem mam coś dla numizmatyków (choć pewnie i dla kolekcjonerów brylantów by się zdało).
Pytanie: jak schować pieniążek...?
Odpowiedź można znaleźć w filmiku:

​

Wśród komentarzy tam, gdzie trafiłam na ten filmik, przeważa pełne pomieszania pytanie: co to jest?!
No właśnie, ciekawe, nie...?

 

No to z Juniorem przechlapane masz już..... conajmniej części towarzystwa to 24/7 niestety nie przejdzie przez najbliższe kilka lat..... dlatego milionowe "mama a....." tak wnerwia matki wszelkiej maści... bo niestety najczęściej jest to mama z przodu...
Narobiłyście mi ochoty na żeberka więc jutro zakupię uwielbiam - jak już się kiedyś może na tą kawę do Ciebie wproszę to chcę testować biznes
Bry tak wogóle bo ostatnio wpadałam tylko poczytać

 

Te świńskie żeberka brzmią nieźle
Jak masz przepis to poproszę..... ślinka mi cieknie
***
To świństwo bukszpanowe to ćma bukszpanowa - nowość na polskim rynku. Zżarła już wszystkie bukszpany w Krakowie i zmierza w moją stronę, juz podobno w niektórych dzielnicach Gliwic jest po bukszpanach.
***
No proszę, junior dorośleje z każdym dniem, ciekawe, jakie jeszcze umiejętności posiądzie, nim będziesz w domu?
A co to jest na filmiku to nie wiem

Jak możesz to zapytaj, będę wdzięczna.
Może się przyda, na razie opryskałam Karate i czekam, co będzie dalej

 

Na szybko o tych ćmach - ubiegłoroczna plaga londyńska przeszła do PL jak widzę.
Zalecają coś, co się wabi XenTari, w polskich sklepach jest (sprawdziłam).
No i od metra innych środków chemicznych, trzeba uważać na pszczoły i motyle (bo się zatrują), czyli pryskać po sezonie.
Oraz pułapki feromonowe też zalecają.
Ale ten XenTari jest podobno najlepszy.

Żeberka itd za moment, ok...?


EDIT: No już.

Jeszcze o tym XenTari - to jest insektycyd biologiczny, niegroźny dla innych owadów (w tym zwłaszcza pszczół). Robi jesień średniowiecza w przewodzie pokarmowym takiej gąsienicy, przez co pozbawia ją możliwości żerowania... co - jak nietrudno się domyślić - po paru dniach kończy się dla niej tragicznie.

Inne środki to insektycydy chemiczne, które mogą zrobić kuku także i innym owadom (tym potrzebnym) oraz roślinom.

***

O przyszłości juniora - junior ma stacjonarną nianię (i będzie ją miał jeszcze przez jakieś trzy lata), a do tego mamusię wprawdzie kochającą, ale obdarzoną zdrową dozą egoizmu. Więc nie obawiam się nieustannego "mama, a -"... no, chyba że temat będzie ciekawy, to chętnie.
Egoizm to bardzo cenna cecha - nie chcę, żeby ktokolwiek zdominował przesadnie moje życie, ja to ja i mam do tego prawo.

***

O żeberkach - sprawdziłam, co to są baby back ribs i okazuje się, że one jednak z dorosłej świnki, ale tak z okolic schabiku. Spare ribs (dłuższe) są bardziej od strony brzuszyska i wymagają dłuższej obróbki termicznej.

A przepis na te żeberka z coca colą jest taki:

Żeberka trzeba ułożyć w brytfannie (dwa całe kawałki, czyli ten odcinek wzdłuż schabu, po obu stronach - na 4-8 osób zależnie od tego, czy jeszcze coś ma być na stole), zalać dwiema puszkami coli i dopełnić wodą, żeby całe były przykryte. Szczelnie zakryć arkuszem folii i piec (jak dla mnie to przynajmniej z początku: dusić) w piekarniku nagrzanym do 160 celsjuszy (140 z termoobiegiem). Powinno to trwać tak ze 2-3 godziny, w połowie tej drogi przez mękę żeberka należy obrócić.
Kiedy będą miękkie (ale nie mogą się rozpadać), trzeba je wyjąć na talerz wyłożony ręcznikami papierowymi, żeby obeschły - resztki płynu dodatkowo osuszyć.

Marynatę robi się tak:

- 8 łyżek ketchupu
- 8 łyżek brązowego cukru
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki sosu Worcestershire
- 2 łyżki słodkiego sosu chili
- 1 łyżeczka papryki

Całość powoli doprowadzić do wrzenia, gotować mieszając przez dwie minuty.

I teraz tak: suche żeberka ponownie przełożyć do brytfanny i dokładnie posmarować tą lepką marynatą. Schładzać w lodówce przez co najmniej godzinę, a najlepiej - przez całą dobę. Na tym etapie danie można też zamrozić.

Piekarnik rozgrzać do 220 celsjuszy (200 z termoobiegiem), wstawić brytfannę z żeberkami i piec przez 20 minut, co jakiś czas obracając i smarując resztą marynaty.
Kiedy zacznie powstawać chrupiąca skorupka - są gotowe.
Można przed podaniem posypać prażonym sezamem.

Aha, a ten dip to po prostu gęsta śmietana ze szczypiorkiem i młodymi cebulkami.

Na prawdziwym grillu przyrządza się te żeberka tak samo (od etapu pieczenia oczywiście), choć bez brytfanny.

 

Przepis na żeberka zapisany, wypróbuję w przyszły weekend.
Ten tydzień mam raczej wyjęty z życiorysu, cmentarz, goście i takie tam - trochę latania i załatwiania

***
Widziałam też przepis na żeberka w kawie
Jak będzie ciekawy , to jutro podam

 

A też zauważyłam takie, Mocha ribs (mocha to mokka, taka kawa, jakby się kto pytał ).
Jak podasz przepis, to porównam z tym, co ja znalazłam


EDIT: u pani z Włochem w kuchni znalazłam przepis na likier czekoladowy. Hmm

 

Czemu Wy we mnie pomidorami rzucacie? coś przeskrobałam?
Dziękuję
Moje żeberka poczekają niestety bo wylądowałam właśnie w domu na sucharkach jakiś bunt mi się trafił bo mam nadzieję, że nie wirusówa
Obiady weekendowe więc rodzinka sobie sama ogarnie.....no może rosół ja...resztę we własnym zakresie bo mama tym razem egoizmem natchniona ma w nosie

 

Czasem tak fajnie zamachnąć się i rzucić tym pomidorem

Zuza dziękuję

 

Zuzka, dzięki za przetwory pomidorowe
Żeberka będą później, na razie jestem w biegu, tylko muszę pod nogi patrzeć, co by zająca nie złapać.

Na te sprawy jest świetna cola - pomaga, sprawdzone.
Polecam do popijania sucharków

 

Potwierdzam,najlepsze lekarstwo-polecone kiedyś przez panią z pogotowia