zzizzie

Borsuczki to moje topowe zdrobnionko na naszym forumikuzaraz za podwazankiem, przed witaskami
rozowe mowicie?znaczy rozowiusie?
Zuzka czy Ty zwiastun 12x12 ogladalas ?ciekawie sie zapowiada...

 

Korzystam ze sposobu wskazanego przez BoardAdminkę (i raz jeszcze składam podziękowania za ten sposób).
A czynię to dlatego, że trzeba szukać miejsc jeszcze nie zainfekowanych.
Więc postanowiłam schronić się u siebie... mam nadzieję, że moja wrodzona odporność na infekcje wystarczy.
A jeśli nie, to zawsze coś się wymyśli.


To było wcześniej:
No i nie obejrzałam trailerka czyli zwiastunka.
W sumie nie szkodzi, już za parę godzin będzie gorący odcineczek do zassania.
Mniam

A to jest teraz:
Lucek, Lucuś kochany, wraca
Błysnął już zza krat klatki w końcóweczce dwunastki, ale teraz pojawiła się oficjalna info, że Mark Pelligrini oficjalnie powraca na sezon 12.
Uff nareszcie

I to jest koniec radosnych wieści, niestety.
Lektura tego forum wyraźnie mi szkodzi, taplanie się w zalatującym bagienku wyszukanych alegorii też szkodzi, bo mnie maska gazowa uwiera, maskarada (dzięki za to określenie, Triss... tego mi brakowało) sprawia, że zaczynam wątpić w gatunek homo (niekiedy i z trudem) sapiens, no ogólnie takie jakieś to wszystko nie takie, jak drzewiej bywało.
Trudno.
Ale mam terapię dla miłośników psów:

​

... i wracam do Gordona.
Im lepiej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta

 

fakt.to miejsce chyba najbezpieczniejsze-wolne od infekcji
12 fajna -obejrzalam onlineciekawe jakim cudem Lucek siedzi u Crowleya w klatce...mysle ,ze nie tyle Lucek co jego potomek narobi bigosu w tym sezonie.
co do terapii...zeby kazda byla tak przyjemnapsa nie mam ale wlasnie sie terapeutyzuje miąchając koteła

 

Ja miałam ostatnio na karku gościa z gatunku "powspominajmy", więc działałam na pół gwizdka, bo wspominałam (choć zdecydowanie wbrew sobie). Zresztą i tak nie było co pisać. Dziś w desperacji postanowiłam zreanimować te nieco już wzdęte zwłoki (czyli niniejszy wątek).
I uprzedzam, że nie zawaham się użyć sposobu BoardAdminki (ukłony) za każdym razem, kiedy nie będę już mogła wytrzymać poza tym skromniutkim zakątkiem.

 

Dzień dobry, proszę o azyl.

 

Triss, ty masz ten azyl zapewniony bez proszenia
Nigdy nie zapomnę tego postu o doświadczonym Zgredku... "przeprowadzisz nas przez to"

 

Masz takiego przystojniaka?

 

Zgred.
Weź się ogarnij.
To nie taki wątek jest

 

Nie? A tyle tu czytam o przystojniakach... Ten gorszy, bo nie zagrał w serialu?

 

Zgredziu!!
ja mam panienke ,nie przystojniaka
o taka:
http://vpx.pl/i/2016/11/11/DSCN2693.jpg
wkleje link bo pol strony zawale

Zuzka -sposob reanimacji dobry.w graficznym tak robilam jak dorzucalam komus sygnature zeby widzial ruch

 

No w sumie... coś w tym jest
Ale wiesz... ja się tak rozpaczliwie, wbita zębami i pazurami w strome urwisko nad głębokim wąwozem pełnym żmij i innych takich przyjemności, trzymam na skraju tej obecnej cywilizacji obrazkowej. A poza tym obrazki, które najchętniej toleruję, są z trochę innej bajeczki, obnażone męskie torsy z tzw rzeźbą to raczej w innych wątkach brylują.
Ale niech ci będzie, tobie się wiele wybacza

Z tym oczywiście, że nie byłabym sobą, gdybym tego nie przebiła.
Nie nie, to nie będzie konkurencyjny kaloryfer, tylko sympatyczna info o pewnym amerykańskim sanktuarium dla psich seniorów, Old Friends (czyli Starzy Przyjaciele). Chyba już tu o nim wspominałam - sanktuarium musiało się wynieść z zajmowanej wcześniej nieruchomości, bo sąsiadom szczekanie przeszkadzało.
Na szczęście dzięki wsparciu rozmaitych zwykłych ludzi z całego świata Starzy Przyjaciele zdołali niedrogo kupić sporą posiadłość w stanie mocno średnim (psom salony niepotrzebne) i właśnie dwa dni temu triumfalnie zakończyli przeprowadzkę.
Na zdjęciu (średniej jakości, wybaczcie) część pensjonariuszy wraz z opiekunami (też starszymi jak widać) - psiska już się zaczynają przyzwyczajać.
Uczciwie powiem: kocham tych Starych Przyjaciół... za pomysł i za wykonanie.

​

 

fajniasci sa juz nawet wypatrzylam swojego faworyta

 

Faworyta spośród pensjonariuszy, czy spośród personelu...?
Mnie się tam najbardziej podobają te kanapy z demobilu, jakieś dywaniki - tak domowo jest.
Nie klatki, posłania, wybiegi... tylko wszyscy sobie mieszkają i sypiają jak lubią, na meblach albo niżej.
Właściwie to jest coś w rodzaju schroniska - ale zrobiono z tego taki rodzinny dom staruszków i ci staruszkowie sobie żyją w warunkach prawie rodzinnych.
Sporo zdjęć od nich oglądałam - biednie jest, meble takie psie (jak widać), ale jednak meble. A ci staruszkowie to wszystko zwierzaki osierocone albo wyrzucone przez poprzednich właścicieli, przywykli do domowego życia.
W takim miejscu to bym mogła pracować
Poza podstawową opieką typu wet, micha, jakaś kąpiel czy co tam - zwierzaki dostają coś niewymiernego, ale chyba bardzo ważnego.
To wszystko zostało zaprojektowane tak z poszanowaniem także i tych emocjonalnych potrzeb rezydentów

 

Tak patrzę na tę fotkę i na opiekunów i brakuje Ci do nich jeszcze ze 30 lat, więc jak już dostaniesz tę niezmiernie bogatą emeryturę od państwa, będziesz mogła się zatrudnić na pół etatu w takim psim domu

 

Ale ja emeryturę będę miała z innego źródła
Od państwa, tego naszego, staram się brać jak najmniej... nie żeby mi było żal budżetu, tylko warunki mi nie odpowiadają.
A u Starych Przyjaciół pracują też ludzie znacznie młodsi, takie stado zwierzaków - nawet schorowanych, słabych i pokojowo nastawionych - potrzebuje jednak przynajmniej paru silnych pracowników. Tam są regularne dyżury nocne na przykład, ci starsi panowie na fotce to raczej dzienny personel (prawdopodobnie wolontariusze zresztą).

Nie mam zamiaru się przebranżowić (piękne słowo, nie...?), po prostu ogromnie mi odpowiada taka koncepcja pensjonatu dla starych zwierzaków. Ładna idea - i tyle.

 

Tak sobie myśle, że genialne mogłoby być połączenie takiego pensjonatu dla starych zwierzątek z domem dla samotnych starszych ludzi tak ideologicznie fajnie bo technicznie, to by pewnie ciężkie było, żeby jakieś tam normy higieny czy innych warunków dla zdrowotności zachować. Ale jakby tak w odpowiednich proporcjach..

 

Piękny pomysł
A tymczasem u nas przeniesienie właściciela do domu starców równa się wyrzuceniu jego zwierzaka (no, w najlepszym przypadku - oddaniu do schroniska), bo zwierząt nie wolno, bo brudzą, bo co tam jeszcze.
Myślę, że u tych Starych Przyjaciół wbrew pozorom jest czysto i higienicznie... gdyby było inaczej, to zwierzaki padałyby jak muchy, to są naprawdę schorowani staruszkowie i byle co może im tak ostatecznie zaszkodzić. W takim zbiorowisku trzeba naprawdę bardzo przestrzegać tych rozmaitych zasad - żeby nie podpaść władzom sanitarnym i żeby nie wywołać jakiejś epidemii. Więc podejrzewam, że starsi ludzie (oczywiście tacy jeszcze w miarę mobilni i w niezłym stanie intelektualnym) śmiało mogliby sobie mieszkać w takim otoczeniu.
No ale właśnie - nie u nas.

 

Sama chciałabym ,kiedyś, jeżeli siły pozwolą, tak właśnie spędzać czas na emeryturze. Obrazek może zbyt idylliczny ,ale idea przepiękna !
W naszych realiach ,jak słusznie zauważyła zzizzie bywa cokolwiek inaczej.
Mam znajomą ,która pracuje w jednym z DPS ów , kiedy się spotykamy opowiada mi różne historie. Okoliczni mieszkańcy ,chcąc pozbyć się niechcianych ,czasami chorych kotów ,przerzucają je za płot do tegoż DPS-u. Podopieczni rzucają kotom jedzenie z okien ,jedzenie ,które zimą zamarzało ,a poza tym często zupełnie nieodpowiednie dla diety kociej. Koleżanka parę razy zorganizowała zbiórkę na kocią karmę ,po czym wycofała się z tego ,bo nagle uznano ją odpowiedzialną za "koci problem". Od kierownictwa dostała bury ,podopieczni kierowali do niej pretensje ,,ze koty głodne. W ubiegłym roku ,grupka pracowników skrzyknęła się i zebrała trochę groszy na kastrację, wykastrowano cała jedną kotkę ,okazało się ,ze takiego zwierzaka nie wystarczy tylko wykastrować ,trzeba też zapewnić mu opiekę po zabiegu ,i nagle kastracja ,która kosztuje ok.100 zł ,zamknęła się w kwocie kilkuset złotych ,nie wliczając w to podrapań i pogryzień. Zawiozłam tam kilka razy worki z karmą ,co do reszty...

 

Ech
Jak wiadomo, podstawowym celem tzw instytucji totalnych (taki jeden niegłupi socjolog Goffman tak nazwał rozmaite szpitale, więzienia itp) jest ułatwienie życia personelowi i dyrekcji, a nie pacjentom/pensjonariuszom/osadzonym i tak dalej. To widać zwłaszcza w raczkujących demokracjach takich jak nasza.
Gdyby komuś z dyrekcji na tym zależało (tak po ludzku, nie z dyrektorskiego stołka), to można by nawiązać współpracę z jakąś uczciwą fundacją, oni najczęściej współpracują z fajnymi wetami i wszystko poza lekami kosztuje grosze, bo weterynarze też się zdarzają przyzwoici.
Ale na takie prawdziwe DPS-y (i inne instytucje totalne profesora Goffmana) ze zwierzętami jako istotnym elementem terapii i poprawiania jakości życia rezydentów to pewnie jeszcze poczekamy parę dekad co najmniej.

 

oczywiscie ,ze pensjonariusz.taki do szopa podobny dziadzius w okularach.uroczy

tiaaaa...te restrykcyjne ramki NFZ nie chce nawet brnac w temat bo z terapii uzaleznien tez zrobili niezle bagienko a takie fajne osrodki byly ...Kotan sie w grobie przewraca napewno
w zaznajomionym osrodku pacjenci brali udzial w hipoterapii....tzn wygladalo to tak ,ze dzieci przyjezdzaly na hipoterapie a pacjenci tegoz osrodka 3 x w tygodniu pomagali tym dzieciom,opiekowali sie konmi -wspaniala terapia i dla chorych dzieciakow i dla pacjentow tegoz osrodka....i komu to przeszkadzalo?no pytam komu?wspaniala integracja,terapia,przynoszaca mnostwo korzysci,ksztaltujaca i stymulujaca wrazliwosc...a i koniki szczesliwe i zadbane.ktos na gornym stolku jednak powiedzial NIE.nie miescilo sie to w ramach ,ktore jakis madralinski precyzyjnie okreslil....udzial w terapii poszedl sie pasc .za to wymyslili kursy zawodowe, z ktorych pacjent nie wychodzil wcale madrzejszy ani wyuczony zawodu za to na konteczko wpływala odpowiednia sumka z funduszy UE za ukonczenie kursu przez pensjonariusza osrodka.
o czasie trwania terapii nie wspomne.po roku i kopniak w czteroliterowke i co kogo obchodzi ,ze ktos potrzebuje wiecej czasu.same papierzyska do wypelnienia zajmowaly wiekszosc czasu pracownikom.po pol roku terapia ukonczona,pacjent wyedukowany,kursy zawodowe ma moze spadac i mozna kolejnego przyjac .takze nie ma sie co dziwic ,ze i w przypadku w/w pensjonatu dla osob starszych ze zwierzetami musi uplynac wieeeeleee czasu.nie wiem Zuzka czy dekada lub dwie wystarcza....przykre to poprostu przykre....a najsmutniejsze jest to ,ze to ludzie wymyslaja takie beznadziejnie, absurdalne i nikomu nie sluzace uprzeze prawne....bo to nie jeden element tylko cala uprzaz... tak by mozna w nieskonczonosc przytaczac przyklady....a jest jak jest