W oczekiwaniu na kolejne GT

koniecznie daj znac

pozdrowie Alu
zmykam do dziewczyn milego popoludnia

 

Dzień dobry wszystkim

Ja również poczytałem wczorajszą rozmowę ... i chciałbym Wam przedstawić, a osoby zmagające się z problemami onkologicznymi - zainteresować w stopniu najwyższym - południowoamerykański owoc. Na rynku funkcjonują dwie nazwy :

Graviola i Guanabana


kliknij w obrazek
​

Dostępny w Polsce w wielu formach - mrożone pure, świeży miąższ, herbatki z różnych części owocu i liści, susz. Owoc czyni cuda i ta jego właściwość jest skrzętnie ukrywana przed zainteresowanymi. Poczytajcie o jego niesamowitym działaniu, odszukajcie opinie i oferty sklepów. Oczywiście kurację należy skonsultować z lekarzem prowadzącym, natomiast w profilaktyce należy zwrócić uwagę na fakt, że owoc znacznie obniża ciśnienie i osoby z niskim, powinny to wziąć po uwagę. Istotne jest również, aby nie skusić się na produkt - "o smaku gravioli" - to ma być naturalna część owocu.
Zdecydowanie polecam.

 

To nie uciekaj, tylko gon. To zawsze w wolniejszym tempie mozna robic

Marku, dzieki poczytam w wolnej chwili

 

właśnie zjadłam strasznie słodkie coś chyba mi cukru ostro brakowało. spód trochę twardy mi wyszedł, dlaczego? a poza tym ok

 

bo to ciasto slodkie jest
a czemu twarde, to nie wiem, mi takie jak kruche wychodzi

 

Witanko

czytałam do 1:30 w nocy i jestem padnięta oczy mi się same zamykają a muszę obiad zrobić i zjeść chyba zrobię sobie drugą kawę

 

Owszem, graviola to całkiem sympatyczna roślinka i podobno nawet smaczna.

W twoim poście trochę mnie razi ta info, że właściwości gravioli są "skrzętnie ukrywane" - teorie spiskowe to nie jest moja ulubiona bajeczka. Poza tym po lekturze angielskiej wiki (hasło "Soursop" - owoc gravioli) stwierdzam, że właściwości te są nie tyle ukrywane, co raczej nie zostały potwierdzone wysokiej jakości badaniami, co (na szczęście dla nas, jak się tak zastanowić) jest warunkiem oficjalnego uznania jakichkolwiek walorów leczniczych dowolnej terapii czy specyfiku.
Warto zwłaszcza zwrócić uwagę na fragmenty dotyczące neurotoksyczności oraz zastosowań owocu gravioli w medycynie alternatywnej... a także zajrzeć pod linka oznaczonego nr 2 w bibliografii.

Jeszcze jedna sprawa budzi moje poważne zastrzeżenia - pozostała zawartość strony, gdzie znajdują się te podlinkowane przez ciebie info o gravioli.
Nie czepiam się - po prostu zawsze oglądam stronę pod światło, zanim jej zaufam. Polecam w tym kontekście zwłaszcza zakładkę "Pomoc w leczeniu"... pozwala się zorientować, z jakimi fachowcami mamy do czynienia. A dzięki temu - zachować ostrożność, którą zawsze warto zachowywać, nawet w sytuacjach ekstremalnych.

W sumie, jak zawsze w takich przypadkach, można powiedzieć jedno: wybór należy do pacjenta, ponieważ to właśnie pacjenta najbardziej obciążają skutki tego wyboru.
Ponura prawda stosująca się zarówno do leczenia farmakologicznego, jak i do rozmaitych terapii alternatywnych.

 

Tak jest - skrzętnie ukrywane, podważane i bagatelizowane ... link, do którego mnie kierujesz - jest tego najlepszym przykładem.
Owszem, autor podkreślił, że pozytywne działanie nie jest poparte opiniami renomowanych organizacji walczących z rakiem ... ale zapomniał uściślić, które dla niego są tymi renomowanymi ... a już zupełnie zapomniał wymienić tę długą listę instytutów z całego świata, które rewelacyjnie skuteczną właściwość owocu potwierdziły. To jest właśnie odwracanie uwagi, obniżanie wiarygodności informacji i bagatelizowanie odkrycia.
Polecam najnowsze, zeszłoroczne wyniki badań nad graviolą, południowokoreańskich instytutów medycznych.
Warto również zastanowić się, dlaczego kilka wiodących amerykańskich firm farmaceutycznych, opatentowało związki występujące w gravioli z powodu - wybitnych właściwości antynowotworowych. Opatentowało ... i cisza na ten temat trwa.
Dokładnie ten sam proces obserwujemy w walce z każdą formą paliwa alternatywnego. Jest odkrycie, płynie strumień petrodolarów i temat znika - tankujemy sobie dalej i wszystko gra.
Oczywiście masz rację, ze nie należy ślepo wierzyć, że mamy oto lekarstwo ... dlatego napisałem, że należy ewentualną kurację skonsultować z lekarzem prowadzącym ... natomiast wychodzę z założenia, ze lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć - dlatego pozwoliłem sobie na zamieszczenie tej informacji, pozostawiając czytelnika z subiektywną oceną wartości informacji.

 

Dziekuje Marku -to jest warte uwagi !!!!!!!

 

Bardzo proszę ... i jeszcze kilka zdań cytatu ...

"Badania nad rośliną rozpoczęły się w 1940 roku i trwają do dziś. Naukowcy zostali oczarowani właściwościami przeciwnowotworowymi rośliny, więc większość badań skupia się na substancjach chemicznych zwanych Annonaceous acetogenins. Badania przeprowadzone w 1976 roku przez National Cancer Institute pokazały, że substancje zawarte w liściach, korze i łodygach rośliny wywierają działanie cytotoksyczne wobec różnych typów komórek nowotworowych. Badania uniwersytetu West Lafayette w stanie Indiana, sfinansowane przez Narodowy Instytut Zdrowia stwierdziły, że acetogenins są wybiórczo toksyczne wyłącznie dla komórek nowotworowych i patologicznych drobnoustrojów i są nieszkodliwe dla zdrowych komórek organizmu. W 1997r., Purudue University opublikował obiecujące informacje o związkach chemicznych zawartych w graviola, wykazujących aktywność terapeutyczną wobec odmian raka odpornych na działanie chemioterapii. Okazało się, że nie tylko skutecznie zabijają komórki rakowe, ale także wydają się mieć szczególne powinowactwo do takich odpornych komórek. Jedno z badań wykazało, że acetogenin z liści graviola był wybiórczo 10 000 razy bardziej cytotoksyczny dla komórek gruczolakoraka jelita grubego, niż adriamycyna (lek chemioterapeutyczny) i znacznie silniejszy od standardowych leków (adriamycyny, winkrystyny i winblastyny) w przypadku komórek raka piersi MDR."

 

to ja może z innej beczki , bardziej smakowitej mąż na ryneczku kupił pierwsze w tym roku grzyby, koźlaki z wielką przyjemnością zjedliśmy

przepraszam, że tak zmieniłam temat ale o chorobach pisać nie chcę

 

Marku - to jeszcze może ten super eksperyment na nieszczęsnych myszkach zacytuj.

Powtarzam: brak wysokiej jakości badań, w dodatku badań na ludziach, sprawia, że graviola (podobnie jak soda z wodą i miodem, wywar z pietruszki, sok z buraka oraz modlitwy) pozostaje w domenie tzw medycyny alternatywnej (no, może z wyjątkiem modlitw, ale to inna sprawa).
Wiara czyni cuda, więc jeśli komuś nie przeszkadza, że baaardzo niekonkretne info podaje stronka, gdzie w innym miejscu jest gaworzenie o złowieszczej "czarnej mazi" - to cóż, oczywiście droga wolna. Na własną odpowiedzialność.
Szkoda mi weekendu na posprawdzanie tych info u źródła, czyli na stronach poszczególnych placówek, które robiły wzmiankowane badania... ale jeśli będzie trzeba, to oczywiście się tym zajmę.
Przypominam - nawet badania na wyizolowanych komórkach nie wystarczą, podobnie jak jedno badanko na myszach o śmiesznie małej próbie. Moim zdaniem takie rewelacyjne wyniki naprawdę lepiej jest ukryć przed światem, niż wpakować pacjentów w wyjątkowo niepewną terapię.
I tyle.

PS. Co do twojego poprzedniego postu - podrzuć z łaski swojej tę wspomnianą długą listę poważnych instytutów, które badały graviolę. Sama już sprawdzę, na jakim protokole oparte były te badania.

EDIT: I jeszcze jedno - od autora tekściku o pozorach profesjonalnego referatu można by oczekiwać, że zada sobie trud sprawdzenia, czy owe "acetogenins" nie mają przypadkiem polskiego odpowiednika.
Otóż mają - po polsku nazywają się (o dziwo) acetogeniny. I to już od bardzo dawna.
Tyle co do profesjonalizmu wywodu (nie twojego rzecz jasna ).

 

Zuza,we wszystkim masz rację.Ale gdybym mogła czas cofnąć o te 3 prawie lata,to wierz mi szczerze,że oprócz profesjonalnego leczenia-w które szczerze uwierzyłam,że da rezultaty a tak mnie zapewniano-szukałabym dla Mamy alternatywy.Tyle mojego,że znalazłam alternatywę nuklearną dla uśmierzenia bólu-w to też mało kto wierzy a jednak działa.Mama bez bólu umierała.

 

Jasne - od strony pacjenta i rodziny pacjenta tak to wygląda. Wiem.
Ale ja patrzę na to od innej strony... i bardzo mnie niepokoi fakt polecania jakichkolwiek "cudownych" wynalazków bez osobistego, solidnego sprawdzenia informacji na ten temat.
Moim zdaniem osoby polecające takie wynalazki sporo ryzykują.
Co mianowicie...? Ano to, że będą miały ileś tam ludzkich istnień na sumieniu.
Ale to oczywiście nie moja sprawa.

 

Gosia ,mozesz rozwinąć temat odnośnie alternatywy dla morfiny???
Bardzo cię proszę o odpowiedź...ojciec mi umiera i straszliwie cierpi

 

Ja nie wiem,czy to na wszystko działa.Moja Mama dostawała w Medycynie Nuklearnej taki pierwiastek dożylnie.Ale Mama miała przerzut do kości.Zapytaj lekarza,nie chętnie tam kierują,z tego co wiem Szukaj oddziału czy jak to sie nazywa Medycyny nuklearnej i dzwoń,pytaj.

 

Tata też ma przerzuty do kości,ale to chyba nie wchodzi w rachubę ponieważ jak się domyślam związane jest to z wizytą w ośrodku specjalistycznym a on się już do żadnego transportu nie nadaje... za późno się dowiedziałam...
dobra,bardzo ci dziękuję za odpowiedź

 

Nie rozumiem tego właśnie...Czemu nikt wam wcześniej Nuklearnej nie polecił Mama do końca bez morfiny była...Ale też wiem,ze się rodzina na to niekiedy nie godzi,bo to promieniowanie jest po takiej aplikacji...Trzymajcie się,współczuję.

 

Gosia u mnie to trochę inaczej wyglądało..Nie widziałam ojca 33 lata.. w dniu kiedy się dowiedział ,że wychodzę za mąż,zerwał z całą rodziną kontakt
Nie wiedziałam czy żyje gdzie mieszka nic.... Parę dni temu przyszła do mnie obca osoba z informacją,że ojciec umiera i mnie woła...
Dostałam numer telefonu i po nitce do kłębka wczoraj go znalazłam
Mieszka kawał drogi ode mnie ze swoją konkubiną ja Podhale on Bieszczady
Pomimo żalu chciałabym pomóc,ale nie wiem jak, nie potrafię ...sorry lezę w krzaki

 

Ty najpierw sowę odbierz,potem w krzaki idź