panoramaogrodnicza

gratuluję zeberek
a do piekarni najlepiej babeczkę...

 

Zjadam codziennie 5 babeczek ,a co piec jak mam tylko podstawowe przepisy nic nie kupowałam ekstra?

 

gratuluje zebry
wczoraj rozmawiałyśmy o dzielnicy rzemieślniczej a ścisłe
ze zapominamy o podnoszeniu poziomów
więc zobowiązałam się ze będę na dzień dobry przypominać o niej

.

 

Dobrze rozumiem,mnie została piekarnia i kwiaciarnia

 

O ile dobrze pamiętam, większość sklepów w Polsce to są już sklepy niepolskie
Różne ciasta kupowałam i wszystkie były paskudne - widać mam większe wymagania (oraz ten przepis na domowe francuskie bez wielogodzinnego wałkowania i innych ćwiczeń gimnastycznych).
A co do faworków, to dawno temu już z nich zrezygnowałam na rzecz takich rozetek robionych specjalną foremką
Zero wałkowania, a trwa to sekundę i smakuje nawet lepiej, bo zawsze jest chrupkie

Ale to już co kto woli oczywiście, ja jestem z tej frakcji, co to się woli nie narobić

 

jeżeli chodzi o punkty to z najwyższego poziomu jaki masz coś piecz, a co najtańsze ma składniki i najdrożej się sprzedaje to każdy musi policzyć sam...

 

A nie szkoda Ci Zosiu czasu na wysiewanie dodatkowej rośliny? Przecież może się ona okazać wcale Ci nie potrzebna

Przełam simę i spróbój w końcu poszukać i zobaczysz, że nie taki diabeł straszny Powodzenia w szukaniu

Ja teraz się już bawię- prawa skończona to teraz może się w różnice pobawię A i zwierzątka testuje na wypadajki- takie już 10h zagrody dają 100% wypadajek

 

O ile dobrze pamiętam, to wrzucałam babeczki Pinkie Pie, czy tak jakoś. Przepisu na nie nie miałam i nie mam, więc kupowałam je na targu. Żaden ze mnie mistrz. Stoję w połowie 4 poziomu w kwiaciarni. I jeszcze poooostoooję. Przepisy w kwiatkach kosztowne i pokręcone. Potrzeba mnóstwo produktów i np. zwykłego nawozu, a on wciąż przydaje się w eventach. Reszta zrobiona na 5 już dawno, no ale gram już długo, więc to nie dziwota.

Idę zbierać eventówkę. ( Komórka zapikała)

 

Tak robię,ale strasznie wolno

 

Ależ no ja jestem oazą spokoju


Super Ci poszło
teraz to z zamkniętymi oczami dasz radę czy nie

I ode mnie gratulacje lecą

Teraz ktoś musi przypomnieć żeby tam wejść zebrać bonus dać odpocząć nierobom

Piekarnia najlepiej oddawać babeczkę i ciasteczka z szałwią ale to zależy jaka cena
albo ciasteczko ananasowe i je produkować ale trzeba mieć przepis

produkcja nie droga a produkt dobry przydatny jak i na swojej farmie tak i na sprzedaż

jeszcze w miarę punktowe są pierniki
i nawet produkcja nie za droga

Działaj

W kwiaciarni najlepiej i najtaniej tylko oddawać produkt niż produkować dla zdobycia poziomu rzemiosła
najlepsza biała niewinność
kupić 5 szt dziennie na targu i oddawać
no i z pnącza dostajemy wieniec wiosenny ale to już gdy masz spory zapas i Ci go nie szkoda

Dzień dobry bardzo spokojne

 

Wypiekałam na okrągło jabłeczniki z cukinią, bo miałam przepis z jakichś dożynek. Przepis kosztowny, bo do ciasta drożdżowego potrzebne są cztery strusie jajka. Wybudowałam około 20 fabryk podstawowych strusich jajek i jakoś szlo. Te fabryki zemściły się na mnie, jak wprowadzono magazyny. Taka zemsta po latach.... No, ale podwyższenie poziomu na 5 zajęlo mi ok 1,5 m-ca. Na jabłecznik na szczęście nie było ograniczeń. No i wypiek dawał przyzwoite PD do rozbudowy.

 

Do rozbudowy piekarni używałam jabłecznika (wypada co 12 godzin z któregoś pnącza, więc był za darmo bo się uzbierało ich trochę) a dodatkowo kręciłam ciasteczka ananasowe, bo miały super cenę i sama też ich używałam na wyspie, więc dwa w jednym


Kwiaciarnię mam na świeżo rozbudowaną. Kręciłam doniczki walentynkowe, a potem wiązanki weselne i dopiero później je zjadałam - dwa w jednym bo punkty z kręcenia i punkty z jedzenia A jak oszczędzałam i nie chciałam używać orchidei (zawsze miałam z nimi problem) to kręciłam zwykłe doniczki a kupowałam doniczki nagrobne (niska cena na targu poza pełnią) i je dawałam na rozbudowę. Normalnie dawałam pod rozbudowę wieniec wiosenny (też wypada z pnącza co 12h) ale jakoś trudniej było mi go uzbierać - częściej go używałam niż jabłecznika.

 

To są fachowe porady ,więc powinnam obiecać ,że dołączę do piątek

 

i tak mam cały dzień zajęty więc grać będę może wieczorem, na farmie jest pom. fiołek, bo jest mi potrzebny do misji, a eventówka rośnie tylko na plantacji wyspowej, bo na wodospadach i w lesie deszczowym są sandały i XXL, tak, że strata niewielka, jak nawet nie wykorzystam....

to nie jest kwestia przełamania czy jego braku, każdy ma inne ograniczenia, a ja mam bardzo słaby wzrok i dużo słabszą koncentrację niż młodzi ludzie...

 

Warto spojrzeć na skład takiego kupnego ciasta, jeśli jest tam utwardzony olej palmowy to masz rację nie nadaje się do niczego ani smakowo, jak to mówisz:

ani zdrowotnie, bo wiadomo, że utwardzony olej to świństwo, kwasy trans, metale ciężkie itd., itd.
Generalnie nie kupuję ciast ani do zrobienia ani gotowych, ale ciasto francuskie tak. U mnie dostępne są dwa, albo schłodzone albo zamrożone, obydwa w składzie mają tylko mąkę, wodę, masło, sól, alkohol etylowy i kwas cytrynowy.

Mówisz o tzw. różach karnawałowych ?

Super. Mam nadzieję, że i ja dzisiaj moje nakarmię, już ją głaszczę po pyszczku.

Myślałam, że tego nie ogarnę, robiłam 10 różnic i cieszyłam się z wyników, ale co jakiś czas próbowałam 60/90, sporo straciłam, ale teraz nadrabiam straty. Niestety muszę trochę dosiać, no i te dzisiejsze wylotki to raczej nieloty są.

 

Przyznaję - w skład się nigdy nie wczytywałam. Może trafiałam akurat na te gorsze, ale wydaje mi się, że przetestowałam całą ofertę tych polskich-niepolskich sklepów

A mówię o czymś takim:

​

Foremkę na patyku zanurza się (broń Boże nie w całości) w cieście bardzo zbliżonym do naleśnikowego, a później w rozgrzanym smalcu/oleju/innej fryturze. Po paru sekundach to ciasto (w kształcie jak na foci na przykład) samo zsuwa się z foremki, a po kolejnych paru sekundach nadaje się do wyjęcia, osączenia i posypania pudrem.
Moim zdaniem smakuje to jak najlepsze faworki i zawsze jest tak samo kruchutkie

 

Dlatego napisałem, że lewej raczej nie skończę

 

Witam, a wracając do faworków, to ich smakowitość wg mojej babcii zależała od dobrego wyrobienia ciasta, schłodzenia a następnie cieniutkiego rozwałkowania. Wtedy są przepyszne. Składniki też mają znaczenia jak np. kwaśna śmietana (chyba dobrze pamiętam).
Wszyscy zajadali się babcinymi faworkami. Jak babcia umarła to faworki robiła moja mama ale nie były takie jak babci i zawsze była draka. Dzisiaj już nie będę miała faworków domowych bo odeszła moja mama. Dlatego czasami kupuję ale żadne mi nie smakują nawet domowe u znajomych.

 

Takiego ustrojstwa nie mam, ale widzę, że mogę mieć, spróbuję, chociaż to smażenie trochę mnie odrzuca.

Smaki dzieciństwa, fajna sprawa. A sama nie próbowałaś zrobić?

 

Możesz mieć i to bez specjalnego wysiłku
Smażenie... bo ja wiem, wolę smażyć, niż wałkować

A faworki nawet z najlepszego francuskiego ciasta to jednak nie to samo, co prawdziwe faworki...
... właśnie, Marynia ma rację - to wałkowanie może człeka zabić, ale tylko cieniutkie wałkowanie daje dobre efekty.
Smutna prawda
Kupne faworki też mi nigdy nie smakowały, u mnie w domu gosposia wałkowała jak szalona