-niki66-

Odsypiaj odsypiaj należy Ci się
Mam nadzieję że jak będą to pochwalisz się wynikami

 

Zwykle się z wynikami ociągają.
W miarę odespałam... tylko do 11 spałam.

 

Tia u nas w szkole tez się zawsze ociągali z oddawaniem sprawdzianów
Tylko to ja dzisiaj wstałam 8:30 bo budzika nie nastawiłam na 7:50

 

Z wynikami nigdy im się nie spieszy

 

Z oddawaniem sprawdzianów w szkole to było jeszcze gorzej. Mieli dwa tygodnie na oddanie sprawdzonych prac, a niektórzy i po miesiącu nie sprawdzali.
No to troszkę wcześniej ode mnie.

Jak zawsze... tylko kilku jest spieszących się z tym.

 

W końcu większość wychodzi z założenia, że student może poczekać, nie ważne czy chce wiedzieć jak najszybciej, żeby w razie konieczności na ewentualną poprawkę się nastawić.

 

U nas raz nawet zaginęły wypracowania z lektury z polskiego
No tylko troszkę

 

Agata
No niestety tak już jest. Nie raz się zdarzało, że oddawali dzień przed poprawą i Ci co nie zaliczyli to musieli noc zarywać by się douczyć/ nauczyć na nią.

Ania
U mnie też kiedyś wypracowania zaginęły, ale o tyle dobrze, że nie kazała pisać jeszcze raz.
Co znaczy te troszkę?

 

Taki niestety urok prowadzących, więc jak ktoś myśli, że mu nie poszło to od razu powinien się po egzaminie zacząć uczyć na poprawkę i nie czekać na wyniki, w ten sposób można uchronić się od zarwanej nocki.

 

No wiesz czasem zdarza się, że człowiek jest pewny zaliczenia, a potem wychodzą kwiatki, a jak się idzie do prowadzacego to się dowiaduje, że oblał przez jedno zdanie lub jakieś słowo się nie spodobało...

 

No 1,5 godziny różnicy nie jest wielkie
U nas na szczęście też nie kazała

 

No niestety i tak bywa, ile razy ja tak miałam, że myślałam, że zaliczę, a tu zonk, ale też wiele razy myślałam, że obleje, a potem się okazywało, że jednak zdałam

 

Jak półtorej??? Jak wstałaś o 8:30, a ja o 11 to jest różnica 2,5 godziny.
Ja byłam przekonana, że moja będzie kazała, bo zawsze była z takim podejściem, że nigdy nic nie gubi, o niczym nie zapomina i nigdy się nie myli.

No ja też tak miałam i zawsze mnie to dziwiło...

 

Mnie tak samo

 

Ups Wyszło na to że nie umiem liczyć
No u nas na szczęście takiej nie było

 

No niektóre sytuacje tez potrafiły zdziwić i niekoniecznie w szkole czy na uczelni.

No trochę tak wyszło, ale cóż każdemu może się zdarzyć błąd w liczeniu.
Miałaś farcik, bo moja niestety była wychowawczynią i strasznie potrafiła wkurzyć.

 

U Nas polonistka nie lubiła damskich klas, dlatego zawsze miałam same męskie na wychowawstwo
Szczególnie że nigdy nie lubiłam matmy

 

Dokładnie tak

 

No ja niestety miałam ciągle babki. Niektóre wytrzymywały z moją klasą tylko rok i wychowawca się nam zmieniał.
Czasem było szkoda gdy był naprawdę super wychowawca, a zmieniali nam na gorszego.
Ja też matmy nie lubię i do dziś w sumie matma to wróg.

W autobusach czasem są sytuacje wręcz komediowe.

 

Nie tylko w autobusach