Nie z tego kucyka

O tak płaszcza nie widziałam na Deanie nigdy, taj czapeczki chyba też Czuje,że będzie ostro

muszę wejść w układ z Gordonem, żeby był blisko i w razie czego pacnął gdzie trzeba
Fakt z wiaderkiem proporcje by się zachowały. No i napęd większy będzie

 

Gordonowe pacnięcie zapewne skutecznie wyłączyłoby mnie z gry na dłuższy czas
On ma naprawdę baaardzo duże łapy
Siły trochę mniej niestety, tetryczeje pomalutku... ale na pozbawienie mnie władzy w nogach w sam raz by wystarczyło.

 

W takim razie delikatne muśnięcie powinno wystarczyć. Tak żeby tylko to co wyskoczyło, wskoczyło na swoje miejsce a reszta została bez zmian. Posmaruje przed zabiegiem łapę wazeliną i powinno się tylko leciutko prześliznąć Ale plus jest taki, że jak się idzie z Gordonem na spacer to nikt się zaczepić nie odważy

 

Biedny Gordon, coś mi się wydaje, że wazelina by mu nie pasowała

Za to rzeczywiście lepszego ochroniarza to ze świecą szukać.
Gordon został nauczony takiej jednej komendy przez swojego pierwszego człowieka - niepozornego słówka "pomóż".
On jest zaprzeczeniem agresywności (i Bogu dzięki zresztą) i podejrzewam, że gdyby musiał zaatakować albo tak naprawdę bronić siebie, mnie, czy kogokolwiek przed atakiem, byłby bardzo strapiony, bo chyba nigdy tego nie robił.
Ale na komendę "pomóż" po prostu wstaje (jeśli akurat leżał) albo wychodzi dwa kroki przede mnie (zwykle sobie człapie za mną).
Wrażenie piorunujące - on naprawdę jest rozmiarów solidnego cielaka, no i ma ten fabrycznie ponury wyraz pyska.
A jeśli do tego jeszcze mruknie (nie warczy, bo nie musi - mruczy, ale to jest pomruk wyjątkowo nieprzyjemny dla wroga) - no to wszelkie ewentualne zagrożenie znika, i to najszybciej, jak się da.
Parę razy Gordon naprawdę mnie uratował - np przed stadami ostro nietrzeźwych chłopców tak po 18-25 lat, oni tylko w stadzie są niebezpieczni, ale za to naprawdę niebezpieczni. No albo przed też mocno przynapitymi panami, którym się wydawało, że samotna kobita w szortach to na pewno szuka męskiego towarzystwa.
Miło jest patrzeć, jak tacy agresorzy pospiesznie się oddalają... starając się nie biec, bo wiadomo, że jak się ucieka, to pies goni.
Gordon nie goni, nie chce mu się

 

A co sobie będzie zawracał głowę jakimiś napitymi pseudo macho, szkoda łap
Taa panom i chłopcom zwłaszcza napitym to się zdaje właśnie za dużo Że kobieta wyszła na spacer tylko po to, żeby ich odnaleźć Dopóki nie trafią na Gordona Lubię go

 

Żeby na spacer.
Taka sytuacja:
Siedzę sobie na progu mojego domku nad jeziorkiem (taki standardowy domek z poprzedniej epoki, Brda to się chyba wabiło czy coś w tym stylu, trochę podrasowany czyli z własną łazienką). Siedzę i bodajże rozmawiam przez telefon. Lato, no więc w czym mam siedzieć, w onuckach? W szortach sobie siedzę – takie chude babsko pod czterdziechę, naprawdę ani Miss Świata, ani tzw wamp. Bez makijażu, stosownie rozczochrane, lekko przypalone od słońca. Nic ciekawego moim zdaniem, tyle że w szortach.
Namierzyli mnie dwaj panowie, którzy parę domków dalej urządzili sobie procentowy weekend z dala od żon.
Na hasło “pomóż” w drzwiach domku pojawił się Gordon.
Przeprosinom, powtarzanym z coraz to większej odległości, nie było końca

To zabawne, że oni przepraszają, zastanawiam się, kogo – mnie czy Gordona.
Rok temu z kawałkiem, bodajże w marcu, jechałam z Gordonem z Wiednia. Upał był jak na tę porę roku niemożebny, więc jechałam sobie w moim ukochanym stroju, czyli w kusym topie, szortach i trampkach. Już w PL zjechałam na jakiś pusty parking przy szosie - obok był zasyfiony i wynędzniały skrawek lasku, Gordon co jakiś czas musi jednak nogę podnieść, a do tego potrzebne jest drzewo. No więc Gordon udał się na skraj lasku, po czym ułożył się do drzemki za samochodem, bo tam było trochę cienia. A ja pootwierałam wszystkie drzwi, odsunęłam sobie fotel na maxa, z niejaką ulgą pozbyłam się trampek, odnóża oparłam o kierownicę i odpaliłam lapka, żeby coś tam napisać czy sprawdzić.
Nawet nie zauważyłam czwórki młodzieńców, lekko chwiejnych (to był polski weekend, wiadomo), którzy specjalnie zaparkowali swoją brykę za moją i przybyli szukać szczęścia (cóż, moja wina – to był chyba parking dla tirów i w tygodniu tłum skąpo przyodzianych pań bywał tam pewnie porównywalny do tłumu szczęśliwych rodzin w handlową niedzielę po wypłacie w jakiejś tzw galerii pełnej sklepów).
“Gordon, pomóż” – i pieseczek wychynął zza samochodu.
Ach, jak ja kocham te szczere przeprosiny (nawet wtedy, kiedy poprzedza je soczyste “o brzydkie słowo”)
No i ukłony oczywiście, każdy taki niedoszły Romeo zawsze oddala się tyłem, nie spuszczając Gordona z oczu i energicznie bijąc pokłony.
Gordon to bardzo praktyczne zwierzę jest

Teraz szczerze mówiąc czuję się nieco mniej pewnie.
Z bronią palną w rękach szaleńca na dragach to nawet Gordon nie wygra.

 

Gordon ma królewskie rozmiary to mu pokłony królewskie biją Rozmiar jednak ma znaczenie Jak już następcy wyjdą z cienia i zwiększą swoje rozmiary to będzie im co najwyżej też bić pokłony

Ech w takim wypadku to nawet on by nie miał szans. Tutaj powinnam się czuć bezpieczniej, bo dostęp do broni, taki legalny, jest ograniczony, chociaż czy ja wiem, czy to tylko nie może naiwne wyobrażenie. A za wielką wodą jest chyba o wiele łatwiej o broń

 

Powiedzmy to sobie raz otwarcie: ma.
Tzn rozmiar.
Ma znaczenie.
I to jakie.
Przykro mi

Pozwolenie na legalną broń dostaje się od ręki... owszem, nie można być karanym i takie tam.
Uzasadnienie wniosku jest proste: potrzebuję spluwę, ponieważ czuję się zagrożona, bo inni mają spluwy.
I kółeczko się zamyka, jak ta zakrzywiona rzeczywistość... a później komuś coś zaszkodzi i kulkę dostanie pół szkoły (na przykład).

A nielegalną broń to nawet ja wiem, gdzie można kupić.

No więc nie łażę z Gordonem w szemrane miejsca, po co kusić los.

***

A tak w ogóle to mam krzepiące wieści z ostatniej chwili.

Nie tylko pan Robert Lewandowski (z małżonką Anną)... także pewien przedstawiciel dinozaurów, niejaki mikroraptor, rozmiarów kruka, żyjący 120 milionów lat temu, mięsożerny i wyposażony w cztery skrzydła, cierpiał na łupież.
Dowody właśnie odkryto w skamielinach.
Łupież stwierdzono zresztą także u trzech innych upierzonych przedstawicieli fauny okresu kredy, ale mikroraptor zajmuje pierwsze miejsce jako najstarszy Lewandowski... tego, chciałam powiedzieć: najstarszy pacjent z łupieżem w historii naszej planety.
Biedak – tego szamponu z reklamy wtedy jeszcze nie było

A oto rekonstrukcja mikroraptora.
Nie za bardzo się znam na piłce nożnej, zwłaszcza polskiej, ale tak na moje oko nawet podobny do swego dzisiejszego towarzysza niedoli:

​

 

ma znaczenie, ma .. ogromne

Z tego lewego profilu rzeczywiście podobny do Lewego Całkiem nawet przyjemniaczek. Biedaczysko nie doczekał do ery szamponów Przypomniał mi się film Rrrr, gdzie były dwa prehistoryczne klany z których jeden posiadał przepis na ten cudowny wynalazek I ten drugi za wszelka cenę chciał go wykraść Całe szczęście, że kucyki doczekały, bo tak myślę, że Rainbow Dash mogła by zawdzięczać swoją nazwę od innych tęczowych drobinek. Hmm a może jednak?

 

Ostatnio Lewy się przygotowuje do mistrzostw i nie za często wygląda ze szklanego ekranu. Za to trener Nawałka ma swoje pięć minut w każdym bloku reklamowym

 

No ja to pana Lewandowskiego z szamponem widywałam ponad rok temu.
Teraz na szczęście już nie widuję.

A jak wygląda pan trener Nawałka, tak mniej więcej...?
Zresztą w sumie... a co mnie to obchodzi
Wspominałam, że polska piłka nożna to nie jest moja najmocniejsza dziedzina.
Już wolę dinozaury

 

Włącz sobie jakąkolwiek polską stację tv, poczekaj do pierwszego bloku reklamowego i to będzie ten gość, który wystąpi w nim najczęściej
Reklamuje piwo, operatora telekom, nowoczesne telewizory, smartfony, parówki... Nie zwracam wielkiej uwagi na reklamy, więc możliwe, że coś jeszcze przegapiłem

 

jak wam sie podobaja nowe rosliny i poziomy w grze? ciekawe czy do emerytury dam rade doczlapac do 300
prosze uprzejmie przewodniczaca komisji o stosowne zakrzywienie tego biegu do teczowej paproci
nie dosc ze teczowa to jeszcze paproc - chyba ktos nas jednak czyta tam na gorze czekam na zagdkowa zagrode "następca" - w głownej roli niesporczak

 

i koniecznie żeby siedział pod kwiatem tęczowej paproci

 

pewnie to nie paproc tylko nasz nasięźżał czy jak mu tam bylo
nie siedzial. w przykucu Zgredziu,w przykucu tkwił.

 

O widzisz. Niesporczak w przykucu słowiańskim przy kwiecie nasięźrzału zajadający się serkiem babuni, koniecznie z dziurami! Kupowałbym

 

jak dadza to deklaruje , ze i ja dokonam zakupu!! ba! nawet pakiet garantowany sobie zafunduje ,a co

 

Czy ja dobrze rozumiem, że planujecie nową zagrodę...?
Hmm.
Do takich celów jest przecież specjalny wątek

 

zadna sila mnie nie zmusi do w/w watku, ani zadna nie zabroni pisac tu -tu mozna o wszystkim byle by w ramach kk.
wladza najwyzsza widac woli czytac ten watek niz typowo tematczny-patrz--> teczowa paproć

 

Oj bo ci wezmę i zweryfikuję to dogłębnie fałszywe przekonanie, że tu można o wszystkim
A zresztą co się będę przemęczać, sama se zweryfikuj

Przeleć się po oborze ze szczególnym uwzględnieniem wątków elitarnych, to znajdziesz wyraźne wskazówki, gdzie co można a czego nie można.
Ostatnio nawet zauważyłam taką wskazówkę autorstwa naszego dobrego znajomego, którego nicka (ani nicka moderatorskiego) nie mogę podać z uwagi na pewien zapis zawarty w tutejszym kk.

Postanowiłam być ultra poprawna.
Ale będzie fajnie

Idę spać.
Może się uda pospać.
Nie znam gorszego kataklizmu od obłożnej choroby stacjonarnej niani, ech