Nie z tego kucyka

albo zwyczajnie przygłuchli z... doświadczeniem

 

Obie teorie genialne, chylę czoła podwójnie.
I jak pasują do siebie nawzajem - doświadczony się uodparnia na piski, bo mu ciągle coś nieistotnego piszczało bez sensu w ramach zdobywania tego doświadczenia, a przy okazji słuch mu też lekko pada z racji wieku i nadmiaru pisków.

Posłuchałam jeszcze raz, na różnych maszynkach.
Laurel i nikt mnie nie przekona, że białe jest białe... tego, że Laurel jest Yanny
Hmm.
A może powinnam pójść do laryngologa...?

 

Lepiej nie, bo co jeżeli ten będzie z tych mniej doświadczonych i usłyszy Yanny?
Jeszcze bez sensu się będzie upierał, że niebieska sukienka jest złota czy tam na odwrót i odeśle do okulisty

 

A okulista pokaże gondolę babuni i będzie tłumaczył, że akurat ta dziura jest zamknięta, jak jest otwarta Coś mi się tu nie zgadza. Niby doświadczenia mam /jakieś/ wprawdzie mi nic nie piszczy, ale za to szumi koncertowo, to czemu słyszę Yanny? Kurcze może Laurel to jakiś wyższy stopień wtajemniczenia i muszę do Tybetu, albo do Masonów na kurs To niesprawiedliwe Koniecznie muszę się bardziej doświadczyć

 

Jak cudnie zakrzywiacie
Dobudzę się tylko i wracam

 

słucham przed chwilą i... Laurel serio. Kurcze żebym to ja jeszcze wiedziała co mnie tak doświadczyło przez te pare dni. Chyba babunia majstrowała przy gondoli przez którą mówią i ustawienie dziur zmieniała

 

No proszę.
Nie masz pojęcia, jak mnie cieszy, że się wreszcie doświadczyłaś, jako kierowniczka naszego zespołu powinnaś się wyróżniać pod tym względem.

A poza tym widzę, że narasta tendencja zwalania całej winy na babunię.
Trawestując pewien uroczy wierszyk sprzed paru latek, jak cioci Zosi siądzie trzustka, to też będzie wina babuni z dziurami...?

Dynamika wątku dynamicznego rzuciła mnie skromne 560 kilometrów w górę mapy, ledwo udało mi się wrócić.
I w ogóle tak tu jakoś dynamicznie ostatnio, że nie wiadomo gdzie uciekać.
Ale zagoniłam do oaz jakieś śladowe niedźwiedzie, dokupiłam trochę kotów i mam niedźwiedzi item.
Powie mi ktoś, po co...?

O odcinku to ja nic nie napiszę.
Oni się uparli, żebym ja się koniecznie na nich obraziła

 

Jak zje gondolę serową to jej siądzie na pewno A to już będzie wina babuni. Efekt cieplarniany to też zresztą wina babuni, nazwa "dziura ozonowa" to nie może być przypadek. Jestem pewna, że to gazy ulatniające się po spożyciu gondoli zrobiły tą dziurę. Freon to tylko mydlenie nam oczu

Odcinek, no musiałam jeszcze wczoraj obejrzeć, koło północy było ale musiałam. Z Deanem to się spodziewałam mniej więcej czegoś takiego. Spekulacje z Michasiem się potwierdziły, a on wyglądał na takiego, co nie będzie chciał potem sobie tak po prostu pójść Teraz go w 14 będą z Deana wykurzać do tego niebo drży w posadach i coś z tym będzie trzeba zrobić. Ale Lucka nie daruję no Jeśli Gabriel się w 14 się nie pojawi to będzie foch, bardzo wielki

 

Uaktua.
Ua-ktua.
Buła kuła.

Dawno dawno temu, w początkach polskiego IT dla mas, jakiś spec od tegoż - znający na pamięć wszystkie skróty klawiszowe i odmawiający korzystania z myszki, żeby mu się ta wiedza nie zmarnowała - przerobił angielskie słówko "update" na to, co mu słownik podpowiedział.
Słownik był średniej jakości, podobnie jak wyczucie czy wręcz znajomość języka ojczystego u wspomnianego speca od skrótów klawiszowych.
No i wyszło uaktua... gorzej, że tak się już zasiedziało.

Uaktualnienie rzecz jasna.
Wiem, wiem, że to słowo istnieje.
Ale wiem też - w przeciwieństwie bodajże do większości - że istnieje także bardzo zgrabne słówko aktualizacja.
Chociaż... uaktua jest lepsza, czyż nie...?

 

aktu kuła
uła buła
teraz będę mówić, że mi windows uaktuę robi Ale to mi się skojarzyło czymś co kiedyś widziałam

a czasami proste rozwiązania są tuż obok ​

 

Jeszcze renamęt był

To mi przypomina tutejsze dość beztroskie podejście do tej najnowszej walutki.
Już o tym wspominałam... farmeramarki to już prawie jak inwentaryzacja

 

Nie wiem, co chcesz od farmeramarek? Nazwa jest dużo lepsza od oryginalnych farmarek. Jasno wskazuje na właściciela portfela

 

Tylko nie wiem który Marek jest właścicielem tego portfela, ale co ja tam wiem

 

Może w ujęciu historycznym
Na dexit się raczej nie zanosi

O i to jest bardzo trafna uwaga
Z jednym znamiennym wyjątkiem zdecydowanie preferuję portfele, których właścicielem jestem ja.
Egocentryzm, wiem.
Ubolewam.
E tam, wcale nie ubolewam

 

Lapek robił przez 1,5 h ukatua, ukabuka ..ten no aktualizację już myślałam, że nie skończy On napewno wyczaił, że o tym pisałyśmy

warto by wiedzieć i czy czasem ten Marek nie jest prezesem, takim mało śmiganym

 

Uaktualniał się twój lapek.
Po prostu.
A na farmie mroczny sklep zostanie jutro uaktualniony i już się cieszę na te pady, muły (ua-muła) i pomyłeczki.
Hurra.

Co się czepiacie mojego Marka z portfelem
Co do prezesury, to nie zwykłam się przechwalać cudzymi stanowiskami.
A co do śmigania/nieśmigania, to ja tam nie wnikam.
Pierwszą naiwną Rzeczpospolitej przestałam być tak ze trzydzieści lat temu

 

Ja już się nie mogę doczekać Jestem tak rozradowana i podekscytowana, że aż mnie ściska, jak nie przymierzając kolegę z sarkofagu

Dobra niech Ci będzie, ale oczy Crowleya to już muszą być

 

Mnie też ściska
Chyba mi trzustka siada

No oczy Crowleya są obowiązkowe

 

Zjadłaś serek babuni?
To, co może się jutro zdarzyć działa nawet lepiej niż gondola babuni

 

No co ty, serka babuni to ja nie tknę, jeszcze mi życie miłe
Tak sobie tylko luźno zdiagnozowałam to ściskanie

Jutro to trzeba najpierw odczekać...
... później odczekać...
... następnie odczekać...
... i wreszcie będzie można podnieść lament
Hurra

A ja chyba machnę ten mroczny event, bo napisali, że trudny jest.
Bo ja wiem, dlaczego... nie wymaga przecież niczego ze stodoły