Nie z tego kucyka

Ja takie słodkie wypiję, ale o wiele bardziej lubię zsiadłe. A takie ziemniaczki parę dni temu jadłam, po naprawdę długim czasie i jakie dobre były Pierogi z kapustą też kwaśną lubię, ze słodką ... no delikatnie mówiąc nie przepadam

Zrobiłeś tą fotę trufelków Czekam niecierpliwie

Kurcze Zgredzio w ryżym wdzianku Ech taka kosmiczna majówka Pozazdrościć

 

Zgredzio w ryżym kombinezonie niesporczaka.
Chyba jednak koniec świata się zbliża

 

Poszukiwania były zakrojone naprawdę na kosmiczną skalę.

Jednak okazało się, że z takiej odległości niewiele widać i musiałem wylądować. Wybór padł na polskie Beskidy

Ciepłe dni spowodowały, że część zwierząt chętnie wygrzewała się na słońcu



Jednak nigdzie nie widziałem śladów saren i już myślałem, że ze zdjęć dla Anki będzie wielka lipa

Jednak po rozmowie z tubylcami znalazłem lokalnego przewodnika. Okazało się, że sarny są leśnymi szkodnikami i niszczą młode drzewa

Leśnicy walczą z nimi farbując czubki jodeł. Podobno drzewu to nie szkodzi, a sarnom nie smakuje

W końcu po długich poszukiwaniach trafiły się bezpośrednie ślady



P.S.
Nikomu nie powiem, gdzie zrobiłem to zdjęcie, ale 23-24 czerwca nie będzie mnie na forum

 

Bobki dowodowe pierwsza klasa, szacun.
Żuk przepiękny

A kwiat paproci to naprawdę zakwita tylko na jedną noc...?

 

Mimo że to najkrótsza noc w roku, to chyba jednak jest trochę za ciemno, żeby go sfotografować, więc się nie pochwalę na forum...

 

Skąd właściwie taki kwiat wie, kiedy zakwitnąć...?
O ile dobrze pamiętam, rośliny kierują się temperaturą, nasłonecznieniem i takimi tam.
Ale żeby tak wybrać jedną konkretną noc (i jak rozumiem, nigdy się nie pomylić), to trzeba mieć gdzieś ustawiony jakiś zegar wyższego rzędu.
Szacun dla paproci.

 

No dowód jak malowany Żuczek mimo iż nie ryżawy, piękny A te sarny to nie dość, ze narozrabiały i poobdzierały drzewa to jeszcze dowody na widoku zostawiły

Też jestem pełna podziwu dla tej paproci. Mgliście pamiętam coś o tropizmach i związanych z nimi reakcjach roślin. Tylko heliotropizm nie pasuje bo w nocy słońce odpada, geo, chemo i inne raczej też. Może paprotka ma jakiś no czy ja wiem: sobótkotropizm i dokładnie wtedy działa

 

Ja myślę, że te paprotki to mogą mieć jakiś kalendarz zainstalowany. Jedna zakwitła i każda następna w nasionkach przekazuje, że tak trzeba co 365 dni, a raz na jakiś czas co 366

 

To genetyczny kalendarz sobótkowy przenoszony drogą nasionkową

 

No ja to jednak mam problem z tą paprotką.
Zgredzio słusznie prawi, ten wiecheć rzekomo jeszcze lata przestępne uwzględnia przecież

Mogę (z niejakim trudem, ale rzecz jest solidnie udokumentowana) zaakceptować te przesadnie długie wędrówki łososi / węgorzy (w końcu ryba to podobno zwierzę, zawsze trochę wyżej od rośliny), ale w przypadku paprotki skłonna jestem jednak podejrzewać drobną konfabulację ze strony fanów prastarych wierzeń ludowych.
Wierzenia ludowe (jak powszechnie wiadomo) mają zazwyczaj dość luźny związek z rzeczywistością i mam wrażenie, że ten problem dotyczy też paprotki.
Zakwita sobie ta paprotka owszem pod koniec czerwca, na jedną noc (bo więcej widocznie nie potrzeba) - ale w ten wewnętrzny kalendarz z latami przestępnymi to ja nie wierzę.
Ludowi pasowało, żeby zakwitała w konkretnym terminie, no to lud wziął i nagiął rzeczywistość do własnych potrzeb.
Nie pierwszy to i nie ostatni taki przypadek.
W końcu lud rządzi, co mnie osobiście smuci i niepokoi. Wolę fachowców

 

Tak naprawdę to paprocie nie kwitną wcale - rozmnażają się przez zarodniki, które rozwijają się na spodniej stronie liści
A te ludowe bajanie? Zapewne dotyczy nasięźrzału - rośliny dość podobnej do paproci, ale obecnie uznawanego za przedstawiciela innej rodziny. Swoją drogą ów nasięźrzał też się rozmnaża przez zarodniki, ale są one zebrane w kłosie, który może przypominać kwiat.

 

No nareszcie
Tak czekałam i już mi się wydawało, że się nie doczekam

 

No i konkret nareszcie A swoją drogą ten nasięźrzał to ciekawa roślina i całkiem możliwe, że chodzi o jego "kwiat".
Mit o cudownych właściwościach kwiatu paproci wiąże się z zabobonnym obyczajem nacierania się kobiet wywarem z liści zarodnionośnych właśnie nasięźrzału. Znalazłam coś takiego:
Według badacza kultury ludowej Zygmunta Glogera: „Wygląda to jakby język węża wychodzący z liścia – przez analogię wąż wysuwający się z zieleni, żeby kusić Ewę. Wiemy, że została skuszona. Nic więc dziwnego, że roślina, będąca w wyobraźni uosobieniem sceny kuszenia niewiasty w raju, została przede wszystkim magiczną rośliną, mającą mieć zdolność jednania miłości. (…) Lud opowiada, że dziewczyna, chcąc zjednać sobie miłość chłopca, musi zdobyć tę paproć w szczególniejszy sposób. A więc upatrzywszy sobie za dnia miejsce, gdzie rośnie nasięźrzał, musi iść tam o północy nago i obróciwszy się tyłem – żeby jej diabeł nie porwał – rwać go” wymawiając przy tym zaklęcie:

Nasięźrzale, nasięźrzale!Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Karczmarze, owczarze, sołtysi,
A potem z całej wsi;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże!"

Hmmm mam teraz podejrzenia, co do tych licznych odwiedzin ryżych stajennych w alkowach

 

O kurcze.
Wyobraziłam sobie karczmarza, owczarza oraz (o zgrozo) samego sołtysa ganiających mnie po stodole/oborze.
Kark mi cały zdrętwiał z przerażenia (nie karkówka wieprzowa, tylko mój własny kark, z definicji cielęcy).
A jakby tak do tego doszła jeszcze reszta wsi

No i dzięki tobie (jak zwykle) wszystko jasne.
Zawinił nasięźrzał (co za nazwa z piekła rodem).
Wszystko przez te zaklęcia nago nad zarodnikami.
Stajenni niewątpliwie zostali zwabieni zaklęciem.
Ale ja to się nawet cieszę
Gdyby nie stajenni, ród Alberta E. (ryżego w sepii) nie powiększyłby się o zacne grono mistrzyń zakrzywiania

 

Ta nazwa jest po prostu genialna Mam wątpliwości czy potrafię to poprawnie wymówić

Aha i jestem pewna, że to śmiałe rwanie nasięźrzału to obowiązkowo w przykucu słowiańskim inaczej on się wyrwać nie da a zaklęcie nie podziała

Ech nasi stajenni byli już na wejściu na przegranej pozycji Ale może to i dobrze Ciekawi mnie tylko czy żeby zaklęcie zadziałało to peruczkę też trzeba było zdjąć Gdyby tylko można było spytać siedzących w nich następców o co nieco...

mnie w pierwszej chwili zmroziło prawie do temperatury znośnej tylko dla następców. na samą myśl, ze miała bym zerkać nerwowo przez ramię w obawie ujrzenia czającego się za winklem stadoły/obory sołtysa i spółki...brrrr

 

W przykucu rwiemy, ale tyłem.
Tzn rozumiem, że nie tyłem rwiemy, tylko tyłem się odwracamy do tego nasięźrzała i rwiemy ręką tak za sobą, też ciekawa pozycja zresztą i mnie przynajmniej się kojarzy (niestety). Z truflami.
Przy okazji rwąc odganiamy komary.
Bardzo praktyczne.
Karczmarz, owczarz, sołtys oraz cała reszta niewątpliwie mi się przyśnią i nie będzie to miły sen
W sumie to jednak dobrze, że nie przyszło mi żyć na wsi w średniowieczu (czy kiedy to tam było).
Teraz jest weselej, zwolennicy teorii, że Ziemia jest płaska, urządzili sobie ostatnio duży zjazd (zlot?) w Birmingham.
Podobno wesoło było.
Ale przynajmniej nie wymyślają nazw łamiących język i nie każą kucać nago tyłem do diabła ukrytego wśród zarodników.

 

Nie dość, że pozycja odpowiednia, to jeszcze jak się tak napręży i natęży /trzeba się trochę natężyć żeby wyrwać tego nasięźrzała bo korzenie trzymają/ to trufelka gotowa No ale, po tym rwaniu nasięźrzał musi na czymś odrosnąć Żeby można było zakląć więcej stajennych.

Czytałam o nich. Podobno zebrała się spora grupka zwolenników 3000 czy coś koło tego

 

Trzeba tylko pamiętać, że zerwany nasięźrzał nie ma służyć do... hmm... potruflowej higieny osobistej.
Fuj, robi się coraz smakowiciej

A co do Flat Earthers (czyli tych, co to uważają, że Ziemia jest jak naleśnik), to moim zdaniem jak na nasze czasy i potężną bazę materiałów dowodowych, te trzy tysiące wyznawców to jest baaardzo dużo (w końcu nie wszyscy przyjechali na zjazd).
I tak się zastanawiam: czy to jest bardziej śmieszne, czy bardziej smutne.
Ale tak szczerze mówiąc ostatnio mam w ogóle dziwną skłonność do zadawania sobie tego konkretnego pytania.
Na przykład podczas lektury forum
Z wyłączeniem tego wątku oczywiście

 

Coś mi się wydaje, że tych amatorek nocnego zrywania nasięźrzału musiało być całkiem sporo, bo teraz jest rośliną narażoną na wyginięcie i pod ścisłą ochroną

 

No wiesz, mało która zrezygnuje z tego karczmarza, owczarza no i przede wszystkim sołtysa
A tak serio to nasz gatunek władców świata bardzo skutecznie wykańcza własne otoczenie.
Nasięźrzał to tylko skromny przykład.