Nie z tego kucyka

Hosting na koncie Google nie daje bezpośrednich linków do zdjęć (zakończonych na .jpg) Różne przeglądarki różnie mogą interpretować takie Google'owe linki. Natomiast wszystkie hostingi dedykowane do zdjęć zawsze pozwalają na wyłuskanie bezpośredniego odnośnika do obrazka. Taki bezpośredni link potrafi obsłużyć każda przeglądarka.

 

Mam nadzieję, że teraz jest ok

 

Teraz widzę wszystkie. Pierwszy jest genialny

 

jestem ,jestem zza krzakulca czesciej ale jestem

Trissjaki cudny puchacz taki mieciutek ,ze az sie chce pomiąchać przez monitorśliczny jest.

moj pieseł rosnie i tyje.przybral w tydzien pol kilo na wadze zaszczepiony,odrobaczony,wykąpany,pazurki obciete.kot coraz blizej podchodzi-coraz bardziej sie oswaja.kupilam mu zamykana kuwete z drzwiczkami-chwali sobie bardzo.
dwie pary kapci zabite,dwie ładowarki ,słuchawki i cos dywan mi sie pruć zaczyna w jednym miejscu ...hmm no nie wiem ale dalabym sobie reke uciac ,ze wczesniej sie nie pruł
powiem Wam ,ze nie wiem jak moglam nie miec psa przez ostatnie pare latkot to faktycznie inna bajka..

 

No bo tam niteczka jakaś była

​

 

Zdjęcie, zdjęcie dawaj
U mnie z kotem są na etapie... jak pies jest przodem do kota to kot ucieka, ale jak pies się odwróci, to kot podchodzi, żeby powąchać i tak w kółko

 

Oj tam, kot 1.5 roku to dorosły jest.
Chłop teoretycznie też (chyba...?), ale tego to nie wychowasz, zapomnij. Oni nie dorastają, taka skaza genetyczna po prostu.
Szkoda wysiłku, byle podłogę oszczędzał i kabli nie gryzł

A nie mówiłam, że koteł to substytut...?
Pieseł rządzi

Ładowarki to chyba każdy młodziak ma na sumieniu - te cienkie kabelki świetnie się gryzie.
Uważajcie na telefony, każdy szanujący się młody pies powinien zaliczyć co najmniej jeden.
Możliwie z tych lepszych

 

nawet nie straszod kilku dni mam nowiutki telefon -nareszcie z androidemprecz z windowsem po dwoch latach
musze dobrze pilnowac zeby go nie zalatwilszalenstwo w domu i wieczny kociokwik-pies ma adhd jak nic!zarcie z talerzy kradnie malpa zarłoczna.trzeba dobrze pilnowac michy.do tego lazila do kuchni i zgryzla mi surowe ziemniaki-kazdy nadgryziony.wlazla do kubła i wyzerala obierki a jak obieram ziemniaki to spiewa do nich serenady cudaczny pieseł

 

łomatko jak sobie mojego iphona /wprawdzie starszego bo 5s/ wyobrażam w pyszczku tego młodego to zimny pot na mnie spływa Podejrzewam, ze tablet równie atrakcyjny

normalnie coraz bardziej ją lubię Próbuje wszystkiego i testuje co najlepsze

 

Benia mamy ubaw po pachy.cudak taki,ze boki mozna zrywac.

 

Telefony to osobna historia.
W mojej kochanej byłej firmie (ech ) też kiedyś się trafił taki psi baby boom - ludzie masowo brali szczeniaki, niektóre rasowe, inne średnio, ale wszystkie młode i pełne (przesadnego) zapału.
Po trzech miesiącach w tzw pokoju śniadaniowym powstała kolekcja zwana cmentarzem: na takiej tablicy do wieszania ogłoszeń wieszaliśmy to, co zostało z rozmaitych smarkfonów na wypasie. Przepisowo, z datą zgonu.
Firma była bogata, więc te foniki były naprawdę na duuużym wypasie
Aż miło było popatrzeć
Pewnie kolekcja trwa i rośnie po dziś dzień

Anka, nie bądź nierogacizna, kup psu płaszcz
Przeciwdeszczowy, ale ocieplany.
Twoja dziewucha nie może być gorsza od teścia... tzn od tego towarzysza teścia

A ziemniaki to coś w sobie mają, w sensie jakieś witaminy czy inne minerały potrzebne psom.
Mój pierwszy schroniskowiec cichaczem załatwiał kilo ziemniaków w ciągu doby, a gosposia popatrywała na nas podejrzliwie, bo codziennie musiała dźwigać nowy zapas z warzywniaka.

 

nie przepadam ani za jednym ani za drugim
piesełowi cos wybiore ale poki co zaden plaszcz mi sie nie podobalmoze w necie cos znajde

 

Tak oprócz michy? Niezły apetyt

 

Schroniskowce często tak mają na początku.
Wydaje im się. że muszą szybko zjeść co się da, bo jak nie to przyjdą inne psy i po ptokach będzie.
Zresztą ten amator kartofelków nie zjadał wszystkiego: kradł z pojemnika, chyłkiem przenosił na swoje posłanie, a zapasy, które mu już nie wchodziły, zakopywał.
Niestety często w mojej pościeli

 

Przynosił Ci zapasowe śniadanie do łóżka

Nigdy nie zapomnę jak dziecięciem będąc pojechaliśmy z rodzicami na wczasy do Zakopanego. Nocleg mieliśmy w prywatnym domu i tam był pies przy budzie /na łańcuchu/. Jak mu daliśmy konserwę to się tak na nią rzucił, że ją w locie zjadł, na raz normalnie. Dokarmialiśmy go potem przez te dwa tygodnie co tam byliśmy, bo wychudzony był.

 

Jakieś gnaty też u mnie kitrał, zupełnie jak w Psich Sucharkach

Te chude biedaki przy budzie to ja bym wszystkie zabrała, dokarmiła i domiziała.
Nieszczęśniki
Co bym zrobiła z gospodarzami, co tak psy trzymają i nawet żarcia żałują, to nie napiszę, nie chcę dzieciom podsuwać pomysłów na rozwiązanie problemu pt. Wstrętna Pani od Matematyki (czy innego przedmiotu).

A jeśli chodzi o jedzenie w locie, to pewien mój nowy schroniskowy nabytek był łaskaw zjeść kostkę masła, w papierku zresztą.
Wątrobę miał chyba jak dzwon mimo dość podeszłego wieku, bo przeżył ten podwieczorek i to bez objawów ubocznych nawet.

 

Toż to rarytasów mu się zachciało, masło teraz prawie jak złoto Całe szczęście, że bez konsekwencji zdrowotnych

Mój pudel kiedyś najadł się plasteliny. Czerwonej. No i jak mu drugą stroną zaczęła wychodzić to za bardzo nie chciała i jeszcze ten kolor. Wystraszyliśmy się nieźle. Do weta. Wet się uśmiał, wyciągnął i pies był jak nowy

 

Masło było tym towarem, który akurat leciał, bo mi z torby wypadł.
No to pies złapał w locie i na wszelki wypadek szybko zwiał z kuchni.
Ale był jeszcze nowy w domu, nie wiedział, gdzie schować, więc na (kolejny) wszelki wypadek zjadł.
Ze sreberkiem, bo to chyba było masło w sreberku o ile dobrze pamiętam.
Wet kazał obserwować, ale dzielne psisko przetrzymało

O rany, czerwona plastelina...?
Wyobrażam sobie te nerwy

A psia dziewucha pewnej znajomej zjadła babkę drożdżową... na etapie tzw wyrastania ciasta.
Babka rosła jej w środku i coś z tym trzeba było zrobić, w każdym razie Wielkanoc poszła się czesać w znacznym stopniu, bo pies w szpitalu wylądował.

 

Babka w środku nie powinna urosnąć. Kwas żołądkowy raczej zabije drożdże. Nie zmienia to faktu, że wielka klucha ciasta może stanowić nie lada problem, gdy zacznie przechodzić dalej i utknie gdzieś w jelicie. Nie wiem, czy jest na to jakaś metoda poza drastycznym pruciem

 

Jednak rosła, choć u człowieka by nie rosła.
Nie pamiętam już uzasadnienia, ale podobno psom takie surowe drożdżowe może naprawdę zaszkodzić, znacznie bardziej, niż człowiekowi. Inny skład soków żołądkowych może czy coś takiego.
No w każdym razie tę nieszczęśnicę na drożdżach właśnie w trybie pilnym drastycznie rozpruli.
Ale też przeżyła na szczęście.

A Gordon to kiedyś zjadł 20 złotych