myszka212

Tomek...litości...przecież to czas wakacji

 

Aaa, racja Faux pas, czyli najzwyklejsza wtopa

 

Dobry wieczor
Jak po wakacjach.Tloczno tu u Ciebie.Chyba knajpa bezpieczna bedzie?.Chociaz Wietnam totalnie zablokowany,parki i puszcze zablokowane,ryb nie mozna lowic,zakupy raz w tygodniu na talon,za picie kawy na ulicy mandat 100$

 

Witaj, zauważyłam smutną info w innym wątku.
Dżemma była pięknym zwierzęciem.
Bardzo mi przykro i bardzo wam wszystkim współczuję.
Może zechcesz napisać, jak to znosi ta młodsza dziewuszka (nie pamiętam imienia) - zawsze mi żal tych osieroconych zwierzaków, bo one zupełnie nie rozumieją, co się stało i dlaczego.
Trzymaj się i uściskaj ode mnie drugą panienkę

 

Zuza, miło mi, że mnie odwiedziłaś w tym trudnym dla nas czasie.
Dżemma była bardzo chora, nawet nie spodziewałam się, że aż tak bardzo. Ale była twardzielką, walczyła do końca. 9 lat temu dowiedziałam się, że ma aktywne komórki nowotworowe, tyle samo lat walczyła z alergią. Ale zawsze była radosna, chętna do zabawy, nigdy nie dawała poznać po sobie, że coś jej dolega. Po tej ostatniej operacji, o której pisałam, wszystko się posypało. Wyniki badań wskazały na białaczkę jelitową/tak to określiła vetka/. Byłam z nią do końca, odeszła za Tęczowy Most przytulona do mnie.
Whisky/ta młodsza/ nie bardzo wiedziała o co chodzi, nie chciała jeść, ani wychodzić, bo zawsze Dżemma była "ta pierwsza".
A ponieważ uważam, że najlepszym lekarstwem po utracie psa jest następny pies, wczoraj sprowadziliśmy kolejną wilczycę - nazwaliśmy ją Cola, bo Whisky i Cola pasują do siebie. Ma dopiero 2 m-ce, wygląda na dużą, ale to okropny dzieciak, potyka się o własne nogi, wywraca, ciągle ma czkawkę. I teraz wiem, że Dżemma patrzy na nie i ma ubaw, bo Whisky przeżywa to co robiła Dżemmie, oblizywanie, bieganie za nią, wyjadanie z jej miski.
W międzyczasie przygarnęliśmy też kocurka, bo ktoś podrzucił nam na teren baru 6 kociaków. Ja wzięłam Tolka, bo od razu przyczepił się do mojego Pana Męża, dwoje klientów wzięło kolejnego, mój starszy syn siostrę Tolka/prawdopodobnie/ - Ripley i moja kucharka takiego szarego bidulka.
I teraz mam w domu obrażoną Tośkę/kocica/, Tolka pędziwiatra/kocur/, Colę i Whisky.
Whisky wyściskałam od Ciebie, dziękuję
To jest Tolek

A to jest Cola

 

Ale słodziaki

 

Dzięki, że napisałaś - no właśnie, Whisky, jak mogłam zapomnieć.
O chorobie Dżemmy pisałaś wcześniej, ale miałam nadzieję, że jednak wyjdzie z tego (prawie) bez szwanku.
Była naprawdę przepiękna, znałam w życiu sporo owczarków, ale chyba żaden nie był tak wspaniały jak twoja Dżemma.

Biedna Whisky - ale szczęściara, ma mądrego człowieka, czyli ciebie.
Mało kto podziela twoje (i moje) zdanie, że najlepszym lekarstwem na ból po utracie psa jest następny pies.
Whisky i Cola - cudowne
Fakt, szczeniaki często mają czkawkę i nie radzą sobie z czterema łapami
(A wiesz, że podobno pies najwcześniej po roku uświadamia sobie, że ma tył...? Zdarzają się też takie, które przez całe życie tego nie ogarniają, info od świetnej wetki )

W takim razie uściskaj całość drinka, czyli i Whisky, i Colę - podrzucaj zdjęcia, zawsze chętnie obejrzę, jak się będą zmieniały proporcje tego drinka, bo na razie Coli jest niepokojąco mało
A Tolek też śliczny z tym pękatym dziecięcym brzuszkiem (biedna Tośka, przejdzie jej kiedyś, ale obrażony kot to rewelacja ).

 

A czemuż to miałabym nie napisać? Podobnie, jak inni podzieliłaś mój żal za utraconym ukochanym psem.
I tu masz rację, że Dżemma była wspaniała - spotkałam kiedyś hodowcę owczarków, który zachwycał się nią, jej linią, odległością od czegoś tam do czegoś/już nie pamiętam/- zawsze mówiłam, że to jest Dama.

Dziękuję.
Po stracie pierwszego psa tego samego dnia pojechaliśmy właśnie po Dżemmę i teraz wiedziałam, że tylko to nas w jakiś sposób "uratuje".

Muszę o to spytać moją vetkę.

Drink uściskany, a Coli jest na razie mało,bo jak to mawia mój znajomy "nie szastaj napojami".
Tośka obrażona jest cudowna, syczy na Tolka i wydaje takie dźwięki, że nie wiedziałam nawet, że kot takie posiada. Z Colą są na etapie obwąchiwania. Na dzień dzisiejszy sytuacja jest taka, że Tośka siedzi i obserwuje, Tolek przemieszcza się po domu z prędkością światła, Cola gryzie wszystko, Whisky czuje się odpowiedzialna za wszystkich.
A ja? Przez ten tydzień ulepiłam chyba milion pierogów/moja Pani Kierownik od pierogów na urlopie/i to mi też pomogło, żeby nie myśleć...
Pozdrawiam

Post edytowałam i rozdzieliłam cytaty oraz wyodrębniłam z nich Twoje wpisy.
MOD_Zła

Dzięki , coś mi się pokręciło

Połączyłam Twój kolejny post z poprzednim bo jak wiesz nie można dodawać swoich postów jeden pod drugim.
SMOD_Atena

 

No właśnie, Dżemma była modelowa - wzorzec rasy po prostu.
Jedyna w swoim rodzaju

***

Ta info o psim braku świadomości własnego zadka pochodzi od dziewczyny (tak z 10 lat młodszej ode mnie), którą poznałam przy okazji problemów kręgosłupowych Gordona. Dziewczyna świeżo po studiach, ale też po jakichś kursach zawodowych, a przy tym (może dlatego, że młoda) - autentycznie myśląca. Posprawdzała tu i tam i tak ustawiła Gordonowi leki, że staruszek do dziś bierze to samo, a jego tutejszy doktor wychwala młodziutką warszawską wetkę pod niebiosa.
Więc może to z tym tyłem to też prawda, choć brzmi dziwnie

***
Twój opis układu sił w domowym inwentarzu rzuca na kolana
Biedna Whisky, która czuje się odpowiedzialna za wszystkich
Wiem, że kotów się raczej nie ściska, ale tym razem poza uściskaniem drinka przekaż proszę wyrazy szacunku Tośce i Tolkowi

***
Pierogi

 

Tolek da się uściskać, jest strasznie przytulaśny, ale Tośka? Wczoraj wyszła rano i nie ma jej do tej pory. Zaczynam się martwić, choć już raz przeżyłam jej 5-dniową nieobecność...
Przedwczoraj zupełnie nieświadomie zrobiłam Whisky krzywdę, bo zabrałam ją do groomerki i jechałam z nią w klatce, w której jeździła też Dżemma/Gemma - oryginalna pisownia/. Whisky była pewna, że u groomerki ona na nią czeka, jak zobaczyła, że jej nie ma, w tył zwrot i do domu. Nie byłyśmy w stanie nic zrobić. Wcisnęła się w ścianę i cała się trzęsła. Zabrałam ją do domu i to samo...skok na drzwi, bo myślała, że Gemma jest. Na prawdę nie wiemy co te bidulki przeżywają.

No...pierogi...nie wiem ile dziś nalepiłam. A jakie lubisz?

 

O rany, biedna Whisky
Naprawdę zwierząt jest mi żal jeszcze bardziej niż ludzi
Był przyjaciel, towarzysz życia, był od zawsze tuż obok... i nagle go nie ma.
Nie wiadomo dlaczego zniknął i nie wiadomo gdzie poszedł.
Ale przecież powinien wrócić, na pewno wróci, już za chwilkę -
Ech

***

Pierogi ruskie lubię i z mięskiem i z jagodami, tak prosto i tradycyjnie.
Jeść lubię, z wałkowaniem ciasta i lepieniem jest już trochę gorzej

 

Whisky bardzo się zmieniła od kiedy nie ma Dżemmy. Bardzo wydoroślała, jest spokojniejsza, czasami myślę, że czuje się jak nasz Opiekun. Co wcale nie przeszkadza jej w wariowaniu z Colą, a Cola chyba traktuje ją jak matkę, bo stale się do niej przytula, szuka jej ciepełka.

Bo zwierzę nas na prawdę kocha miłością bezwzględną i nie oczekuje niczego w zamian.
Pozbieraliśmy się jakoś po Dżemmie, ale zdarza nam się mówić do Whisky Dżemma.
Najgorsze jest to, że wiem że nie wróci.

A ja nie musiałam wałkować, bo mamy wałkownicę elektryczną.
A poniżej fotka - ulubiona pozycja Tolka.

 

No tak, Whisky się pewnie czuła tak, jak teraz czuje się Cola - taki wieczny szczeniak, który podziwia starszą koleżankę.
A teraz wchodzi w rolę Dżemmy
Świetnie, że od razu skombinowałaś ten młody dodatek do drinka, Whisky na pewno byłaby w znacznie gorszym stanie, gdyby nie Cola

A Dżemma pewnie, że nie wróci - ale zostanie na zawsze w waszych wspomnieniach
I zawsze będziecie mogli się cieszyć, że mieliście okazję przeżyć z nią tyle lat
Takie moje cichutkie pocieszenie, które sobie zawsze powtarzam w myślach, kiedy rozstaję się z którymś kolejnym psim przyjacielem.
E, no jak bez wałkowania te pierogi, to spoko, lepienie pierogów da się wytrzymać
A Tolek - rewelacja po prostu
Wygląda jak jakiś aktor romantyczny albo poeta, specjalista od sonetów
Jak tam Tośka, pogodziła się już z losem...?

 

Łezka mi się zakręciła...masz rację - pozostały cudne fotki i wspomnienia...
--------------------------------------------------------------------------------------------
Tośka jest najstarsza, ustawiła sobie drinka. Cola dostała od niej dwa razy po dziobie i zwolniła tempo zaprzyjaźnienia się z kotem. Tolek jest jak na razie tolerowany, ale syczy na niego, a jak śpi to Tolek cichutko podchodzi i wącha.... I tak już jest lepiej, bo czasami śpią w jednym pokoju - Tośka na szafce, Tolek na łóżku. Generalnie Tośka spędza dnie "wysoko" i z góry patrzy na to całe wariactwo

 

Ania tu też Ci życzę spokojnych, zdrowych Świąt Bożego Narodzenia

​

​

 

Aniu...

 

Dziękuję. Tobie i Twojej rodzinie także życzę zdrowych i spokojnych Świąt, a także wszystkim, którzy tu zaglądną.

 

Droga Aniu i wszyscy bez wyjątku

Zgadnij kto? Zgadnij skąd?
Życzy Ci Wesołych Świąt,
nie myśl sobie, że to bajka,
życzę Ci smacznego jajka,
niech tradycja wodę leje
(a jak ktoś lubi, to nie tylko),
bo zajączek dziś szaleje.
​

A ponadto odpoczynku i zrozumienia dla innych ludzi oraz ich zachowań

 

Witam wiosennie