Konkurs - 12 wigilijnych potraw

Temat na forum 'Archiwum - pomoc' rozpoczęty przez użytkownika juliuszka, 4 grudnia 2014.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. juliuszka

    juliuszka Generał forum

    Dobry wieczorek !

    @TL_Mouse:
    4 potrawy w każdym z etapów, a nie w jednym poście. Zwłaszcza, że nie ma ograniczenia długości posta.

    Ja to rozumiem tak, że w każdym etapie muszę przedstawić 4 przepisy (ale nie na raz)...

    W jaki sposób mogę dodać kolejne dwa przepisy ?

    Ponadto po połączeniu przez Ciebie w jedną całość stało się to nieczytelne. Da się to jakoś porozdzielać nie dokonując edycji ?

    Proszę o odpowiedź, żeby na przyszłość było to do końca wytłumaczone,
    aby nie popełniać błędów nieakceptowanych przez moderację.



    EDIT:

    Z powodu braku odpowiedzi na moje wyżej przedstawione wątpliwości mam serdeczną prośbę do osób zajmujących się porządkiem na forum a szczególnie do tych, którzy nadzorują wątek konkursowy "12 wigilijnych potraw":

    Z uwagi na błędne zrozumienie zasad publikacji konkursowych przepisów uprzejmie proszę o zastąpienie moich połączonych dwóch poprzednich postów następującą treścią:




    Polny mak - przepis by Juliuszka

    Było to jakoś niedawno...
    Lato powoli się kończyło i niedługo miał się rozpocząć rok szkolny.
    Jak co roku w wakacje spędzane u babci Krzyś czekał na przyjazd rodziców i powrót do domu.
    Nudził się piekielnie, więc poprosił babcię o coś smacznego dla poprawienia humoru.
    Babcia Juliuszka kochała swojego wnusia więc zaproponowała,że przejdzie się na swoją przydomową faremkę i ze swoich upraw przygotuje coś pysznego.
    Krzyś uradowany co niemiara wiedział, że u babci wśród łanów pszenicy posiane w równiuteńkich rządkach rosły piękne maki,z których płatki już opadły i były gotowe do zbioru.
    Oblizał się łakomie na samą myśl o przepysznym kompociku.
    Już nawet przygotował sobie odpowiednie akcesoria...
    Babcia wróciła z głównej łąki z koszem pełnym dorodnych makówek.
    Zmęczona była okrutnie, bo ropa do kombajnu wyparowała w letnich upałach i cały zbiór musiała robić ręcznie.Nic nie pomogły kupony z wygranych, bo babcia oszczędna jest i czeka na dożynki.
    Ucieszony Krzyś przysunął babci krzesło, żeby mogła usiąść i odpocząć po ciężkiej harówce.
    Z rozpędu nawet zaproponował jej pomoc w kuchni, na co babcia puściła tylko oko do wnusia. Miała swój niecny plan.
    Po krótkiej drzemce na skrzypiącym krześle nagle wstała i żwawo pobiegła do spiżarni.
    Przyniosła dziwnie wyglądający słój i stwierdziła, że jego zawartość da wnuczkowi niesamowitego kopa.
    Uśmiechnęła się tajemniczo i poprosiła Krzysia o otwarcie słoja.
    Z wnętrza dobył się słodki zapach przypominający rodzinną atmosferę świąt wielkanocnych.
    Krzyś zastanawiał się z czego ten dżemik był zrobiony ?
    Podświadomie wyczuwał jakiś podstęp, ale babcia go uspokoiła mówiąc,
    że to tylko jabłka, pomarańcze, pigwa migdały i marchew z niewielkim dodatkiem cukru żelującego.

    - Jak to może dawać kopa ? - pomyślał na głos Krzyś.
    - Spokojna twoja rozczochrana - stwierdziła rezolutnie babcia - to tylko na kolejne zbiory !

    Nagle babcia podskoczyła i nie wiadomo skąd na pojawił się dziwny wieniec. Jakiś taki wiosenny...

    - A to co ? - zapytał Krzyś.
    - To daje przepiękny zapach, ale nie dla ciebie. To będzie podarunek dla mojej sąsiadki. Ona lubi takie kwiatki - odburknęła babcia.
    - A ja ? Może jakiś kompocik ? - wnuczek poczuł się rozczarowany wymijającą odpowiedzią i nadal czekał na swoje pyszności.
    - A miodku, to chcesz od pszczółek, czy takiego normalnego z drzewek ? - kolejne dziwne pytanie babci Krzyś puścił mimo uszu.

    Babcia Juliuszka nic nie mówiąc wstała i wyszła do młyna.

    - Pewnie jakąś mąkę przyniesie - pomyślał Krzyś.
    - Oj głupiutki ! - rzekła babcia - toż ja tylko SuperPaszę kręcę we młynie. Mąkę mam ze sklepu !

    Wyjęła Babcia Juliuszka wielką dzieżę, wsypała mąkę i znowu wyszła z domu.

    - Gdzie idziesz babuniu ? - zakrzyknął Krzyś
    - Kury wydoić - zażartowała babcia i wróciła z koszem świeżych jajek.

    Zdziwiony Krzyś stał z rozdziawioną buzią.

    - Skocz no wnusiu do zbiornika po wodę ! Babcia już nieco stara i czasem zapomina o różnych rzeczach. Wody przynieś ! - zadyrygowała babcia.

    Krzyś niepewnie ruszył z wiadrem do zbiornika ciągle zastanawiając się, kiedy dostanie swój ulubiony kompocik.

    - Wbijaj jajka do mąki ! - rozkazała babcia.
    - A ze skorupkami ? - zapytał Krzyś.
    - Och wy młodzi ! Zawsze wam tylko jedno w głowie - podsumowała babcia.

    Sama wbiła jajka i dolała wody. Nerwowo zaczęła się rozglądać po kuchni.
    - Gdzie mój laptop ? - zastanawiała się babcia - przecież muszę spojrzeć do nieformalnego poradnika, jak to się robi !

    Po przeczytaniu kilkunastu stron porad nieformalnych i FAQ babcia Juliuszka przypomniała sobie, że wczoraj była w lokalnym spożywczaku i już ma to, co chciała.

    - Krzysiu ! Wnusiu ! Chowaj wszystko do stodoły ! Dyć makowiec ja już kupiła ! Naści maleńki !

    A jakbyś kiedyś chciał coś prostego i pysznego z maku, to pamiętaj:

    Na ciasto kruche z dyskontu spożywczego nakładasz gotową masę makową.
    Zawijasz to jak roladę i owijasz ciasno w pergamin.
    Pieczesz przez trzy kwadranse w temperaturze połowy okręgu.

    No i najważniejsze ! Jak nie będzie smakowało, to zawsze możesz kupić gotowe w cukierni !


    A później po Krzysia przyjechali rodzice i bardzo się zastanawiali, dlaczego ich syn ma taki dziwny wyraz twarzy... Przecież w wieku 23 lat powinien chodzić do pracy a nie jeździć na wakacje do babci.


    K O N I E C

    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


    Szpinak - przepis by Juliuszka


    Babcia Juliuszka zmęczona pracą na farmie siadła na zydelku i zaczęła intensywnie myśleć. Myślała tak mocno, że wszystkie drzewa na leśnej polanie zaowocowały i dały zwiększone plony.

    - Ach ! Jaka ta moja Zosia jest kochana ! - pomyślała babcia.

    Głodna się zrobiła od tego myślenia i zaczęła kombinować, co by tu zjeść.
    Wiedziała, że zbliża się okres świąteczny i zanim wykombinuje coś pysznego, to zaraz przyjedzie głodna synowa ze swoim Krzysiem.

    - Wnusio kochany, tylko matkę ma wredną. Dziewczynę by se znalazł - pomyślała babcia.

    Założyła babcia Juliuszka swoje znoszone gumiaki i wyszła na pole.
    Chodziła od łąki do łąki.
    Na głównej łące znalazła szpinak. Taki jakiś przemarznięty, bo i zimne noce się zbliżały. Niby późna jesień ale jednak zimno.
    Poszła babcia Juliuszka dalej i na dzikiej łące zobaczyła całe łany czosnku gotowe do zbioru.
    Załkała cichutko, że będąc farmerką premium kombajn jej czasami szwankuje a ropa strasznie droga.
    I co to za premium ?
    W dodatku dostawy paliwa są tak rzadkie, że kupony z gazet musi zbierać a czasami nawet ręcznie zasuwa.

    Na leśnej polanie babcia Juliuszka ujrzała kilka drzewek cytrynowych, ale owoce jeszcze niedojrzałe były a czekać babcia nie zamierzała.
    Przeskoczyła rzeczkę i poszła dalej.
    Szła, i szła, i szła aż wracając główną łąką na samym jej skraju zauważyła dziwne drzewa.

    - Jakieś takie jajcarskie - pomyślała babcia Juliuszka i zebrała wszystkie owoce.

    Idzie dalej ale już zmęczona nieco. Farmę ma rozległą to i chodzić przy niej trzeba. A nogi jednak trochę bolą.

    Nagle ! Ciap, chlap, plusk...

    - Co do jasnej Anielki ! ?
    - Rzeka wylała, powódź, czy co ?

    Oczom babci Juliuszki ukazały się jej stawy hodowlane a w nich pluskające się rybki.

    - Och wy łobuzy ! Zapomniałam o was, bo tak wolno rośniecie ! A nie dość, że w wodzie żyjecie, to jeszcze was podlewać muszę ! - pomarudziła babcia.

    Poczłapała babcia do domku i w jej siwiutkiej głowie pomału wykluwał się niecny pomysł...

    Mam ze spożywczaka ciasto francuskie... coś się wymyśli...
    Cztery rybki złowię. Dorsze byłyby doskonałe.
    Szpinak z łąki głównej będzie ładnie się prezentował, bo taki zielony i ma dużo żelaza i potasu.
    Czosnkiem doprawię, ale najpierw przecisnę go nieco przez praskę.
    Wszystko wymieszam... a nie ! Jednak synowa może mieć mi to za złe !

    Zrobię tak:

    - Dorsza wypatroszę i zrobię filety. Skropię cytryną i posypię marynatą ze spiżarni;
    - Na patelni z oliwą podduszę nieco zmrożonego szpinaku, doprawię solą i pieprzem,
    podduszę jeszcze troszkę i dam mu nieco się ostudzić;
    - Połowę ciasta francuskiego wyłożę kilkoma listkami świeżego szpinaku, co mi się jeszcze ostał po dożynkach;
    - Na to położę filety z dorsza i obłożę duszonym szpinakiem;
    - Resztą ciasta to przykryję i dokładnie pozaklejam.
    - Taki wynalazek posmaruję roztrzepanym jajkiem wrzucę do pieca rozgrzanego do połowy okręgu
    (myślę, że to będzie 180 stopni) na pół godziny;

    Ciekawe, czy synowej będzie smakowało ?


    K O N I E C


    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Goździki - przepis by Juliuszka


    - Babciu ! Babciu ! - krzyknął wnusio.
    - Czego ? Czego ? - odkrzyknęła babcia.

    Babcia była bardzo spokojną osobą.
    Nie wadziła nikomu, żyła w zgodzie z sąsiadami.
    Ale...

    Pewnego czwartkowego popołudnia babci stało się coś baaardzo niedobrego.
    .
    .
    .
    .
    .
    Przyszedł wilk i ją zjadł !
    .
    .
    .
    .
    .

    - Biedna babcia - pomyślał wnuczek.
    - Biedna mama - pomyślał syn.
    - A dobrze jej tak, małpie jednej ! - pomyślała synowa.

    A babcia po cichutku była trawiona w żołądku wilka.

    - Po jakiego groma pchałam się do tej wilczej jamy ? - marudzi babcia
    - Mało było mi tych egzotycznych zwierząt na farmie ? Jeszcze wilków mi się zachciało !

    Syty i szczęśliwy wilk - jak to zwyczajny farmerowy dziki zwierz - spoczął błogo pod jakimś dziwnym drzewem.
    Drzewo wyglądem przypominało sekwoję albo baobab, choć jego owoce wyglądały jak śmigła. Dawało dużo cienia a złoty płotek w jego otoczeniu w niczym wilkowi nie przeszkadzał.

    - Chyba przesadziłem - pomyślał wilk.
    - Babcia jednak nie była aż tak apetyczna, jak ta, o której wspominała Joanna Kołaczkowska - wilk był wielkim zwolennikiem kabaretu "Potem".

    Zasnął nasz biedny aczkolwiek drogi wilk. Śniły mu się kolorowe kucyki pony, rażące oczy halogeny, dziwne psie hydranty i takie tam.
    Szum śmigieł dziwnego drzewa w uszach wilka począł narastać a jego natężenie wnet go obudziło.
    Obudził się zlany zimnym potem.

    - Mam halucynacje ! - wykrzyknął przerażony wilk.
    - Chyba czas umierać ! - przestraszony zawył okrutnie.

    Wnusio Krzyś wraz z rodzicami zmartwieni ciągłą nieobecnością babci Juliuszki już szykowali pożegnalny wieniec.
    Nie mogli się zdecydować czy zimowy, czy wiosenny ? A może upiorny bukiet ?

    Koniec końców stanęło na tym, że wieniec nie może być zbyt drogi - przecież to tylko na jeden raz !

    - Kupimy goździki ! - zawyrokowała synowa i krzyknęła do męża:
    - Stary ! Leć no szybciutko na targ i zrób jakieś zakupy !
    - Albo nie ! Szkoda sianogroszy !
    - Babka na polu zawsze je trzymała na jakieś eventy albo jakieś takie tam !
    - Krzysiek ! Smigaj szybciuteńko i przynieś trochę !

    Wnusio Krzysio, co bardzo babcię kochał, leciał i leciał na łąki i pola po goździki.
    Tak długo leciał (bo i babcina farma rozległa jest), że pobłądził i do miasta przybiegł.
    Wpadł na targ, a że kilka sianogroszy od babci na 23 urodziny dostał, to szybciutko o goździki się postarał.

    I tu się kończy sielanka.

    Krzyś za bardzo rozgarnięty nie był i fałszywy sprzedawca wcisnął mu goździki, ale takie przyprawowe !

    - Kup Krzysiu ! Nie pożałujesz ! - namawiał sprzedawca.
    - Daję za ten specjał pół babcinej farmy ! - odparł Krzyś
    - Deal ! Mein Verlust ! хорошо !- dziwnymi językami odpowiedział sprzedawca.

    Niczego nie podejrzewający wnusio Krzysio poleciał z zakupionym towarem do rodziców.

    (babcia nadal była trawiona przez wilka)

    - Coś ty kupił ! ? - krzyczy matka.
    - Coś ty zrobił ! ? - krzyczy tatka.
    - Ładnie pachnie - myśli babka.

    Wilk się nawet nie odezwał, bo po babce bardzo był spragniony.

    - Dajcie pić ! - błaga wilk.
    - Oddam babkę ! - obiecuje.
    - Umrę suchy i to będzie wasza wina - nieco nagina fakty.

    Szkoda babki. Przecież Juliuszka jest tylko jedna.
    Żal się rodzinie zrobiło i postanowili napoić wilka.

    - Leć no młody do zbiornika i wody szybko przynieś. - słowa ojca gromko rozbrzmiały na polanie leśnej.
    - A i owoców nie zapomnij ! - przypomina matka.
    - Kompotu ugotujemy i będzie dobrze. Wilki lubią kompot. - pomyślał Krzyś.

    Leci Krzyś z wiaderkiem pełnym wody, owoce do koszyczka zbiera.
    Same suche się trafiają. Zbiera je i po cichu myśli:

    - Będzie kompocik. Szkoda, że nie ten, co lubię. Ale z goździkami może dam radę...

    Zmęczył się biedny wnusio.
    W koszyczku ma śliwki, morele, jabłka, figi, troszkę pomarańczy i cytryn.
    Wszystko suche jak pustynia.

    A rodzina miła nie jest:

    Bobrom drewno wytargali
    Zbiornik z wodą ogniem grzali
    Suchy owoc dosypali
    Gożdzikami doprawiali
    A na koniec zamieszali
    No i cukru dosypali

    A co z wilkiem zapytacie ?
    Babkę oddał,
    Zbrudził gacie,
    Taki smaczny był kompocik,
    Że się wilczek bardzo spocił.
    Uciekł wnet do swojej jamy
    I zakrzyknął "My są Pany !"
    Tu się kończy bajka krótka
    Więc uciekam do ogródka
    Choć na farmie fajnie bywa
    To już jestem tak leciwa,
    Że mi rymy nie wychodzą
    .............



    K O N I E C


    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Jabłka - przepis by Juliuszka


    Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...

    o_Oops ! Wcale nie tak daleko !
    Bo to tuż za moim płotem było.
    A było to tak:

    Adam i Ewa w jednej spali jaskini. Niektórzy twierdzili, że była to wilcza jama, ale to nieprawda.
    Adam bardzo pragnął życzliwości swej kobiety, więc harował na farmie w pocie czoła od bladego świtu do późnego wieczora.
    Siał same smaczne roślinki i doglądał drzew. Pielęgnował je, podsypywał nawozem jakiejś Zośki, Czasami wzywał pomoc z nieba.
    Sam ON wysyłał wówczas siły specjalne i robił nalot w miejsca wskazane Adamową myszką. Skuteczne to było, co niemiara. Adam zawsze miał plony zwiększone.
    I dobrze mu było.
    I Ewa go lubiła.
    I fajnie.

    Niestety - wszystko fajne, co się fajnie kończy...

    Ewa zaczęła mieć "zachcianki":
    a to lody z ogórkiem kiszonym, a to ryba w czekoladzie...

    - Ot, problem - stwierdził Adam.

    Wpadł na pomysł, że pogada ze swoim kolegą.

    Wąż go nazywali, ale on zachowywał się jak zwykła żmija.
    Jątrzył, podjudzał i kłamał - bo to łobuz był...

    - Jabłkiem ją (Ewę) omamisz, ale musisz je odpowiednio przyprawić - kusi wąż.
    - Na odległej wyspie, gdzie słoń trąbą piasek wciąga, znajdziesz laski. Nie takie zwyczajne, a pachnące.
    Nie wilgotne, a suche. Znajdziesz je po zapachu. Pachną słodkawo-korzennie. Na pewno znajdziesz.

    Biedna Ewa - niedożywiona i zniesmaczona - ciągle czeka na swojego Adama, co po jakichś Bahamaramach się kręci.
    Śledzie z cukrem już nie smakują tak, jak kiedyś.
    Ogórek jest zbyt cierpki i miękki. A w dodatku jakiś taki krótki...
    Lody się roztopiły i jakieś mało słodkie.
    A do tego wszystkiego w brzuchu coś burczy.
    Gdzie ten Adam ?

    A Adam piekli się na wyspie, bo nijak nie może znaleźć tego !@#$%^ cynamonu.
    Jedyny, jaki jest, to ten od czołowego producenta przypraw...

    Zezłościł się Adam.
    Wrócił do domu.
    Bobrom drewno zakosił.
    Rozpalił ogień.
    W gniewie przeokrutnym cały kosz jabłek wrzucił do ognia.

    I usiadł.
    I się uspokoił.
    I się spocił przy ogniu.
    I znowu się zdenerwował.
    ...I dorzucił cynamon do ognia...

    Błysnęło, zapachniało, "się" zachciało...
    I był syn i córka i jeszcze syn i bliźniaki.

    A pieczone jabłka z cynamonem, to nie wiem, jak się robi...



    K O N I E C
     
    Ostatnie edytowanie: 4 grudnia 2014
  2. BA_Chris

    BA_Chris Guest

    Twoje pytanie oczywiście przekażę, proszę jednak o cierpliwość. :)
    Miłej nocki. ;)
     
  3. TL_Mouse

    TL_Mouse Guest

    juliuszka polecam przeczytać >>TU<<

    jak również >>TU<<, a ja posłużę się cytatem:
    "
    • W każdym etapie przedstawione zostaną 4 składniki, które muszą znaleźć się w przepisach.
    • Praca musi zawierać się w jednym poście.
    • Prócz towarów obowiązkowych dozwolone jest używanie składników niepochodzących z gry.
    • Każdy z Uczestników może przedstawić tylko jedną pracę konkursową w danym etapie."
     
  4. juliuszka

    juliuszka Generał forum

    SMOD_Chris, TL_Mouse !

    Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale BA_Czerwona już mi odpowiedziała na moje wątpliwości i rozterki.
    Już wszystko jest cacy.

    Dziękuję za wyrozumiałość i proponuję
    [​IMG]

    Miłego wieczorku życzę !
     
  5. SMOD_Atena

    SMOD_Atena S-Moderator Team Farmerama PL

    Cieszę się,że wszystko już jasne,również dziękuję i skoro można,to kłódeczka [​IMG]
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.