Konkurs Konkurs - 12 WIGILIJNYCH POTRAW

Temat na forum 'Oficjalne konkursy forum' rozpoczęty przez użytkownika TL_Mouse, 3 grudnia 2014.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. TL_Mouse

    TL_Mouse Guest

    KONKURS -12 WIGILIJNYCH POTRAW

    [​IMG]
    Zwierzęta rozpoczęły przygotowania do świąt, ale zorientowały się, że gdzieś przepadła książka kucharska z przepisami na coroczne wigilijne potrawy. Na szczęście mądra sowa Eleonora podpowiedziała im, by o radę zapytali doświadczonych Farmerów. Czy Ty wiesz co można przygotować na Wigilię i pomożesz zwierzakom w przygotowaniach?

    [​IMG]

    Zapraszamy Was do przedstawienia pomysłu na 12 wigilijnych potraw ze składników, które można znaleźć na farmie. Konkurs podzielony będzie na 3 etapy, w których przedstawione zostaną po 4 obowiązkowe składniki, które muszą się znaleźć w czterech opisywanych potrawach. Prosimy, byście przedstawili nie tylko sam przepis, ale również historię z nim związaną. Oceniane będą przede wszystkim kreatywność, historia związana z przygotowaniem potrawy przez postacie z gry oraz wykorzystanie produktów i przedmiotów występujących na farmie.

    [​IMG]
    • Konkurs potrwa od 3.12.2014 do 24.12.2014 i będzie się składać z 3 rund.
    • W każdym etapie przedstawione zostaną 4 składniki, które muszą znaleźć się w przepisach.
    • Praca musi zawierać się w jednym poście.
    • Prócz towarów obowiązkowych dozwolone jest używanie składników niepochodzących z gry.
    • Każdy z Uczestników może przedstawić tylko jedną pracę konkursową w danym etapie.
    • Wyniki każdego z etapów będą podawane w ciągu dwóch dni od zakończenia danego etapu.
    • W konkursie mogą brać udział wszyscy użytkownicy forum farmerama.pl z wyjątkiem członków Ekipy.
    • Do konkursu można przystąpić i zrezygnować w każdej chwili, choć szanse na wygraną zwiększają się wraz z uczestnictwem we wszystkich etapach.
    • W poście z pracą należy zamieścić nick autora w grze. Po zamieszczeniu posta nie można go edytować.
    • Prace należy składać do środy do godziny 19:00 wg dat ustalonych na każdy z etapów. Prace zamieszczone po terminie nie wezmą udziału w konkursie.
    • Prace powinny być tworzone przez samego Użytkownika i nigdzie wcześniej nie publikowane. Dyskwalifikowane będą wszelkie przejawy plagiatu.
    • Prace w żaden sposób nie mogą naruszać Regulaminu forum.
    Każda z prac zostanie oceniona przez jury w skali od 1-10, gdzie 10 oznacza pracę najlepszą. Takie same noty może otrzymać kilka prac konkursowych w danym etapie. Oceny częściowe z poszczególnych etapów będą sumowane w klasyfikacji generalnej.


    Laureaci końcowi otrzymają:

    I miejsce - koszulka Farmeramy, Jajo Renifera, 300 FL [​IMG]
    II miejsce - Renifery -zagroda klasyczna ++, 200 FL [​IMG]
    III miejsce - Choinka 2011 (drzewo), 100 FL [​IMG]


    [​IMG]

    Zapraszamy do udziału w konkursie i życzymy miłej zabawy!​
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 5 grudnia 2014
  2. TL_Mouse

    TL_Mouse Guest

    Witam, przedstawiam Wam wybrane przez nas składniki:
    I etap (potrwa od 03.12.2014 do 10.12.2014)

    - polny mak
    - szpinak
    - goździki
    - jabłka


    czekamy na Wasze historyjki oraz przepisy :)
     
  3. MOD_November

    MOD_November Nadzorca forum

    zyjatko - z wszelkimi pytaniami dotyczącymi konkursu, zapraszam do tego wątku >>>klik<<<
     
  4. zyjatko

    zyjatko Młodszy ekspert

    Zagadka wigilijnego stołka
    Pewnego zimowego dnia na farmie zeszły sie zwierzaki ,aby obgadac Kolację wigilijną ,każdy cieszył się z przysmaków jakie bedą na stole i pod stołem np dla kurki brązowej lub zwykłej lub myszki ,chomika,,,,,,
    Master Renifer wygłosił mowę na temat kolacji i co mogloby być na stole,,,,
    Mówił tak pięknie ze zwierzaczki ,ptaszki i inne psotniki bardzo sie wzruszyły z chomiczkiem na czele....
    Master poprosil zwierzątka o pomoc w przygotowaniu kolacji,,,,
    -Prosze kochani wybierzmy wspólnie głównego Kucharza ,aby wszystkiego doglądał- ogłosił!
    Ogloszono więc szef Nietoperz Gacek ! ktory robi najlepszy placek
    - owieczka Zosia co robi w dzemie łososia,
    - osiolka Fikołka co robi dobra fasolka ,
    pomocnikow oczywiscie ,kroliczka ,kurki ,kaczuszki i papużki.
    Zwierzątka szybko i żwawo pobiegły do kuchni farmerowej i szybko siegnęły do szafeczki po ksiazeczke kucharska kozicy Feli , bo przecież potrzebne przepisy na rarytrasy ,,,,,
    Rozległ sie wielki krzyk żabusia Mirusia złapała sie za łapki
    -Nie ma ksiazeczki nie ma!!(tu drapie sie po zielonej główce nerwowo)
    Zwierzaczki bardzo sie zasmuciły -No i nici z kolacji - powiedzial Gacek
    -Co my teraz zrobimy?- zapytala mysia Serinka,,,,
    I wszystko żle by się skończyło gdyby nie mądra sowa Eleonora - Nie martwcie sie kochani na farmie mamy przyjaciela farmer Zyjatko nam pomoże napewno przepisy ma w komorze -
    Wszyscy ucieszeni Gacek, Zosia ,Fikołek i reszta bandy zwierzaków pobiegli szybciutko do farmera Zyjatko i poprosili o pomoc ,,,,,
    Oczywiscie ten sie zgodził bo chcial miec duzo pd i sg na farmie i dobrze z inwentarzem trzymac więc wyskrobal troszke przepisów i powymyślał razem z kucharzami , aby kolacja sie udała .....Wymyślili.....
    1. Jabłecznik z cynamonkiem i pstrym ogonkiem
    2. Zapiekanka dr Papeya
    3. Bułki z polnym makiem
    4.Napój pomaranczowo -gożdzikowy
    Zabrali sie ochoczo do pracy .Najpierw robimy ,,,,,,, " Jablecznik "
    Myszki wzieły 4 jabłuszka obrały ostrymi i czystymi ząbkami na drobne kawalki
    dodaly 2 łyżki cukru z drzewa cukrowego , 3 łyżki masełka od krówki Lusi i cynamon 1 lyżeczkę z wyspy Bahama , usmażyły wszystko pięknie .
    Kaczuszki wziely 2 szkl mąki z młyna jedną kostkę masełka i jajka od kurki złotej ,wymieszały skladniki wyczłapaly gladkie ciasto i wyłożyły na blachę potem myszki szybko wzieły nałożyły jabłuszka i Gacek zaniósł do pieca .
    " Zapiekanka dr Papeya"
    Owieczka Zosia wziela paczkę makaronu świdrującego ugotowała w wodzie ,
    osiołek Fikołek zebrał caly szpinak czyli 202 szt z pola Farmera Zyjatko i usmażył na miękko z czosnkiem i cebulką .
    Papużki wziely od kurek brązowych 4 jajka i od krówek smietankę z pierwszego dojenia.
    Gacek do makaronu dodał szpinak i jajka i śmietankę Tak sie robi zapiekankę! i Renifer śmiało wsadził do pieca całą.
    ''Bułki z polnym makiem''
    Kurki wydziobały mak z polnych maków
    Baran Tosiek wyrobił rogami piękne ciasto na bułeczki (2dkg drozdzy ,0,5kg mąki ,woda pół szklanki ,sól)
    posypał wszystkie polnym makiem i upiekł ,,,oblizywał sie ze smakiem .
    '' Napój pomarańczowo-gożdzikowy''
    Słoń Teofil przyniósł 10 szt pomarańczy z wyspy Bahama
    Wielbłąd Jarek wydobył 2 ltr czystej filtrowanej wody ze studni na wyspie Piratów
    Ze skrzyni Pirata zabrano cicho i podstępnie 3 miarki swieżych dorodnych gozdzikow
    Wszystko komisyjnie zmieszała w mikserze Panda żeby nie czuła sie odrzucona .
    Gacek spojrzał na wszystko i był bardzo zadowolony -Bedzie dobrze pomyślał jeszcze tylko parę przepisów i wszystko sie uda,,,,,,,,,,,,
    zyjatko
     
  5. smerf41

    smerf41 Weteran forum

    Farma pokryła się śniegiem...
    Wielkie poruszenie wywołał ten fakt u zwierzątek.
    Nawet z gorącej słońcem baharamy napływały wiadomości o nadchodzących świętach.
    Wymiana sóweczek między farmą a baharamą spowodowała niebywały jak do tej pory pomysł.
    Wszystkie zwierzątka postanowiły zrobić sobie wspólną świąteczną ucztę mimo dzielącej ich odległości.
    Pomysł przedni i bardzo smaczny, ale pracy bardzo wiele, zatem wszystkie zwierzątka przystąpiły do pracy.
    Jeżyki wystawiły swoje kolce, po czym niczym wielkie kule wyzbierały wszystkie leżące jabłuszka w stole. Kurki tak szybko znosiły jajka, że drzewka jajeczne zieleniały z zazdrości. W młynku też nowość zagościła, bo zamiast paszy maszyna kręciła z pszenicy mąkę.
    Wielkie pandy złapały za tarki i w mig jabłuszka utarły. W międzyczasie niedźwiadki podrzuciły troszkę miodu z barci drzewek miodowych. Myszki w fartuszkach kruche ciasto zarobiły a reniferki podrzuciły je w saniach do Laponii,bo jak wszystkim wiadomo takie ciasto trzeba troszkę schłodzić. A potem już wszystko szybko poszło...wielbłądy gotowe już ciasto z jabłuszkami co szarlotką się zowie wypiekły w ciepłym piecu na baharamie.
    W tym momencie kotki zamiałczały jakie to święta bez makowca - toż to nie do wiary!!!
    Szybko ziarenka polnego maku orły, gołębie i wrony na polach rozrzuciły, troszkę super nawozu przy tym zużyły. Zawołały też pracowite pszczółki, by jak najszybciej kwiaty maku zapyliły, bo choć czerwony mak piękny to wszystkim potrzebne były brązowe z czarnymi ziarenkami makówki. Koguty czupurne w mig na talerze drobne maczki wysypały a indyk się naindyczył, bo zwierzątka strusie jaja do ciasta wbiły. Leniwce tylko z nazwy leniwe piękne makowce w roladkę zwinęły i już do pieca z rozpędu włożyły.
    Jakie zapachy z baharamy na farmę poleciały, to pisać nie będę, bo ślinka mi cieknie.
    A gdzie strucla ze szpinakiem??? - zawołały papugi - u nas na baharamie nie uświadczysz tego zielonego przysmaku.
    Szpinak pięknie zblanszowały małpki figlarne, po tym jak na wyspę zawiozły go osły. Słonie szarymi trąbami ukręciły ciasto francuskie, by strucla wyrosła cudnie. Anakondy posuwistym ruchem szpinak w cieście ułożyły...ach tylko zawinąć - ale to już zadanie dla boćków z długimi czerwony dziobami. Wypieczona i chrupiąca strucla już obok pysznych ciast leży....ale. ale czym popijać te wszystkie smaczne rzeczy???
    Ach, jakże pysznie brzmi woda pomarańczowo - mangowa z dodatkiem goździka i już do wielkiego dzbanka żabki wodę nalewają i kaczuszki ze stawu też im pomagają. A na koniec pajączki swymi czarnymi mackami goździki do wody nawrzucały.
    Po tak ciężkiej pracy wszystkie zwierzątka do stołu zasiadły...ze smakiem wszystko spałaszowały..a Wam drodzy farmerzy smacznego życząc co nie co na ząb na talerzykach popodrzucały.
     
  6. kojko17

    kojko17 Młodszy ekspert

    Szpinakowo – goździkowe makojabłka
    Przepis:
    Potrzebne składniki:
    25 sztuk świeżo zerwanych jabłek
    5 bukietów goździków prosto z pól od najlepszych farmerów
    25 sztuk polnych maków ( z hodowli z ulepszeniem )
    5 garści ( dosyć sporych ) szpinaku
    2,5 paczki cukru żelującego
    1 kg mąki z pszenicy prosto z pól
    1 słoik miodu pszczelego
    Sposób wykonania:
    Potrzebne będą nam brytfanki. Najlepiej 5. Możesz je pożyczyć z piekarni w Dzielnicy Rzemieślniczej. Pracujący tam piekarze na pewno pomogą. Następnym krokiem będzie udanie się z brytfankami do farmerskiego domu. Przynieś ze spiżarni potrzebne składniki, rozłóż je na stole i przystępujemy do dzieła. Najpierw rozłóż jabłka, każde z osobna na blaszkach. Wcześniej oczywiście musisz je umyć J. Kiedy już masz je przed sobą , weź do ręki łyżkę i słoik miodu. Każde z jabłek dokładnie oblej miodem, tak aby były kleiste i zaczną się ładnie błyszczeć po czym zostaw jabłka na 20 minut aby miód mógł w nie nieco wsiąknąć. W międzyczasie zabierzemy się za polny mak. Każdy szanujący się farmer ma maszynkę do maku. Tak więc zróbmy z niej użytek ! Zmielmy polny mak do miseczki. Kiedy już to zrobisz, zabierz miseczkę i wróć do jabłek. Garściami delikatnie posypuj jabłka makiem, tak by zrobiły się łaciate. Zaczynają wyglądać coraz piękniej prawda ? Zbliżamy się do najtrudniejszej części zadania czyli ciasta J Zacznij od tego, że wysypiesz mąkę i cukier żelujący na blat. Dodaj do niej pozostałą cześć miodu i dobrze wymieszaj, po czym zostaw na godzinę. W tym czasie zmiel goździki i szpinak i wymieszaj razem dodając domieszkę polnego maku. Kiedy już upłynie godzina wszystko będzie zbliżało się do smakowitego końca. Dodaj do zrobionego wcześniej ciasta zmielony szpinak i goździki i dokładnie razem rozwałkuj. Podziel otrzymane ciasto na 25 części i każdą z nich owiń spód jabłka tak aby się przykleiły do siebie. Tak przygotowane jabłka trafiają na 25 minut do ognia , a potem nic tylko jeść !
    Zastanawiasz się pewnie drogi Farmerze skąd wzięły się szpinakowo-goździkowe makojabłka ? Wiąże się z tym bardzo ciekawa historia. Jeszcze w czasach panowania złego króla Skunksika VII wszystkie małe zwierzątka musiały przebywać w odległej wiosce daleko od swoich domów, ponieważ król uważał, że tylko w ten sposób wyrosną na wspaniałych rycerzy. Jednak pośród malców znalazł się jeden maleńki króliczek Feluś, który bardzo tęsknił za swą mamą. Nie umiał pogodzić się z tym, że znalazł się z dala od niej. Pewnej nocy, gdy wszystkie pilnujące ich lisy poszły na kolację i do kąpieli mały Feluś czmychnął z wioski przez podkop pod płotem, który co nocy kopał. Biegł przed siebie wiele nocy i wiele dni uciekając przed lisami króla Skunksika VII. Minęło parę dni i mały Feluś był niemal w domu, ale nie mógł tak po prostu wrócić. Nie chciał być tchórzem, dlatego postanowił ugotować mamie coś wspaniałego, by widziała jakiego ma zaradnego i rycerskiego synka. Dzień przed powrotem do domu zaszył się w norce niedaleko rodzinnej wioski i otworzył swój woreczek, który miał jeszcze od pobytu w wiosce króla. Miał tam tylko polne maki, goździki, miód, szpinak i parę jabłek. Rozpalił ognisko i myślał. W końcu wpadł na cudowny przepis na makojabłka i zabrał się do pracy. Kiedy mama zobaczyła go przed domem, uśmiechnęła się i powiedziała że ma najcudowniejszego syna na świecie. Dniem w którym Feluś wrócił do domu była wigilia i od tego dnia makojabłka są symbolem miłości synów do matek i odwrotnie i zawsze 24 grudnia makojabłka goszczą w norkach zajączków jako 12 potrawa wigilijna.
     
  7. sweetsim

    sweetsim Zaawansowany

    sweetsim

    *Wigilijne zamieszanie *
    Za górami, za lasami w wielkim kraju Farmeramy.
    Dziś zwierzęta jak co roku są skąpane w świąt uroku.
    Zgromadziły się wesoło i zasiadły razem w koło.
    Jeszcze trochę, rzecz to piękna, moi mili mamy święta.
    Wigilijny stół biesiadny, będzie syty i paradny.
    W net do pracy się rzucili, lecz przepisy gdzieś zgubili.
    Krzyknął Franek: Nie do wiary! To są jakieś czary mary!
    A świąteczny nasz maruda,krzyczy: Teraz się nie uda!
    Posmutniały nam zwierzęta. Jakie teraz będą święta?
    Tutaj z radą przyszła krowa: Gdzie jest nasza mądra sowa?
    Wszyscy zgodnie w jednym rządku udali się do Eleonory domku.
    Rzekła im Eleonora: Udajcie się do alchemika Teodora.
    Ten Teodor kulę ma i doradzi Wam raz, dwa!
    Ruszył pochód z latarniami i dwa misie z lampionami.
    Teodorze! Teodorze! Ty na pewno nam pomożesz!
    Szklana kula a w niej wyspa to odpowiedź oczywista.
    Gdyż nie co dzień to się zdarza, by odwiedzić dwór cesarza.
    Wesoły owczy zespół śpiewa, tak minęli góry, drzewa.
    Znowu pięknie świeci słońce, płynie owca na Amazonce.
    Do cesarza popłyniemy! Tam wszystkiego się dowiemy!
    Moi drodzy to się czuje! Tu marchewki mistrz gotuję!
    On przepisów wiele zna i z ochota nam je da.
    Mistrz to owca roześmiana na szamana stylizowana.
    Zajrzał mistrz to swego tipi i już niesie przepisiki.
    Na wysokości zadania staje i składniki w nich podaje.
    ***
    Kutia przepis ma dowolny, tu potrzebny jest mak polny.
    Użyj najpierw smogkurzacz by nazbierać mak z podwórza.
    Wrzućcie też orzechów parę i dodajcie żyta miarę.
    A owoców daj bez liku, syp przyprawę do pierników.
    Żeby wszystko miało smak jeszcze tylko miodu brak.
    Wszystko w grncu osła podaj, bo to przecież jest wygoda.
    ***
    Będzie zatem serbska pita, łatwa, szybka, wyśmienita.
    Świeży szpinak, myj i ciap potem włóż go w ciasta płat.
    Płaty dzielnie wodą smaruj, potem szpinak wysyp z garów.
    Kilka razy to powtarzaj i krople oleju dodawaj.
    Pieczarski Antek to mistrz ciasta, pita pięknie już wyrasta.
    Na brązowo się rumieni, teraz można się polenić.
    ***
    Jeszcze zróbcie pącz korzenny, to jest frykas nie codzienny.
    Trza bikini z małp fabryki, oraz maskę tiki-tiki.
    Zbierz cytryny, włóż goździki to jest przepis wprost z Afryki.
    Dorzuć korę cynamonu, nie zawadzi to nikomu.
    Weź wanilii lasek kilka, to smakołyk przecież wilka.
    Wszystko morską wodą zalej, mieszaj szybko lecz nie szalej.
    Więc przyniosły ze stodoły wielki garniec, gotujące woły.
    ***
    Zróbcie jabłka faszerowane, w sosie z mango i bananem.
    Aby jabłka faszerować, trza je najpierw wydrylować.
    Magik Renzo piłę ma i z jabłkami radę da.
    W tym tkwi sekret jadła cały że na farsz trza dać migdały.
    Wiecie dobrze to nie kpina przyda się cukrowa trzcina.
    Jabłka weź wydrylowane zasyp trzciną i bananem.
    Dosyp migdałowe serce, ułóż wszystko w salaterce.
    Na to wszystko mango zadaj, pracuj szczerze i nie gadaj.
    Koniec pracy nie daleko, użyj jeszcze kokosa mleko.
    Tak zwierzęta ucieszone powróciły na farmę mistrzostw świata balonem.
    Misja pierwsza zakończona! Krzyknęli wysiadając z balona.
    Chcecie wiedzieć co się dalej działo poczekajcie jeszcze mało.
     
  8. goska2903

    goska2903 Czeladnik forum

    Wraz z początkiem grudnia, jak co roku całą farmę pokrył biały śnieg. Twarz małych zwierzątek rozpromieniła się uśmiechem, znowu będzie można lepić bałwana, rzucać się śnieżkami i zjeżdżać na sankach. Jednak ich mamusie nie podzielały tego entuzjazmu. -Jak to?? -Już śnieg?? Przecież dopiero co dożynki były. -Nasze spiżarnie świecą pustkami a tu święta tuż tuż. -Co my zrobimy. -Na dodatek jeszcze gdzieś zaginęła farmerska książka kucharska, jak my bez niej przygotujemy wigilijne potrawy. –Przekrzykiwały się nawzajem zgromadzone na placu spółdzielni
    Sytuacja była poważna, święta stały pod znakiem zapytania.
    Postanowiono zorganizować spotkanie w spółdzielni w celu rozwiązania tego jakże poważnego problemu. Każde ze zwierząt miało przynieść to co mu w spiżarni zostało.
    Pierwsze przybyły jeże. Mama jeż wraz ze swoimi małymi jeżątkami dźwigającymi na swoich plecach świeże jabłuszka. Piękne czerwone, pachnące jesienią, tuż za nimi pawie z bukietami goździków. Pawie jak to pawie, uśmiechając się do wszystkich powiedziały że przecież coś tak pięknego jak ich ogony musiało być u nich w domu. Do tego przywędrowały żabki niosące w swoich łapkach zielony jak ich skóra szpinak oraz chomiki, z zachomikowanym w domku polnym makiem. Inne zwierzęta również przyniosły swoje zapasy, więc spółdzielniany stół uginał się od obfitości. Nie zapomniano również o naczyniach. Osiołki przyniosły garnki, pandy pałeczki, wszak i to może przydać się do mieszania składników.
    -No tak stół mamy pełen, ale książki dalej brak, -przestraszyły się zwierzęta, -co poczniemy, pomóż mądra Eleonoro, -prosiły sowę zgromadzone zwierzęta. Na to sowa odrzekła- Zaraz stworzymy nasze nowe wigilijne przepisy, to będzie nasza nowa tradycja. Każdy z nas coś pamięta, jakieś potrawy, smaki, zapach, a resztę wspólnie uzupełnimy, a jeszcze sówke do farmera goska2903 wyślemy, coś na pewno nam podpowie. Powiemy co w spiżarni mamy, a ona podpowiedzi nam podeśle. A jak już przygotujemy te wspaniałości to razem zasiądziemy w Wigilię do stołu. I tak co roku już będziemy coś dodawać. Zrobimy takie nasze tradycyjne, ale unowocześnione wigilijne potrawy.
    Farmer goska2903 odpowiedział – pyszny makowiec i szarlotkę upieczecie, pierożki ze szpinakiem też są pyszne, a do popicia kompocik z goździków, ale dodatki do tego musicie już dobrać sami. Nie szczędźcie jednak miodu i cynamonu, dołóżcie migdały, może coś dobrego do ciast jeszcze znajdziecie. Z pierogami bądźcie ostrożni, szpinak sam w sobie wszak doskonały, nie ma co zakłócać tego wyśmienitego smaku. A do kompotu coś orzeźwiającego użyjcie, może cytryny u siebie znajdziecie, a może jeszcze jakieś inne owoce. To będzie świetne połączenie z goździkami.
    -Na początek zrobimy makowiec, -zachichotały chomiki, -wszak przecież mak mamy. Pszczoły dołożyły trochę miodu, znalazły się też migdały i morele, wszystko zamieszano w garnku osiołka, przełożono do brytfanek i szybciutko zaniesiono do piekarni, co by piekarze dopilnowali żeby dobrze się upiekł.
    Z jabłek postanowione zrobić szarlotkę. No bo przecież jak święta bez szarlotki. – Ale jak szarlotka bez cynamonu, wystraszyły się jeżyki. – Spokojnie- odpowiedziała sowa Eleonora- zaraz przybędzie tu Papuga Ara z świeżym zapasem cynamonu.
    Na szczęście w młynie znalazło się trochę mąki, kurki radośnie przyniosły świeże jaja a słonie które przybyły razem z Arą dołożyły odrobinę masła orzechowego, co by ciasto było smaczniejsze. I w ten to sposób już kolejne ciasto było gotowe do oddania w bezpieczne ręce piekarzy.
    - Co zrobimy ze szpinaku?- zastanawiały się zmartwione żabki. – Przygotujemy pierogi- odpowiedziała im Eleonora, zgodnie z radą farmera. Mąka i jajka zostały jeszcze na stole, a zanosząc szarlotkę do piekarni poprosicie piekarzy o woreczek soli. I tak zwierzęta przygotowały kolejne danie, pierogi ze szpinakiem.
    No dobrze mądra Sowo, zostały nam jeszcze goździki, co z nich zrobisz?- dopytywały się pawie,- chyba nie pozwolisz im się zmarnować? – Oczywiście, że nie, - odpowiedziała Sowa, w końcu i na ten składnik dostała podpowiedź od swojej przyjaciółki farmera goska2903 - z goździków zrobimy pyszny kompot, gdzieś tu na stole widziałam śliwki i cytryny, będą idealnym uzupełnieniem dla goździków. Dołożymy jeszcze odrobinę cukru z trzciny, żeby nasz kompot nie był za kwaśny. –wszystko włożono do garnka osiołka, oj miał osiołek dużo pracy, żeby nie zabrakło naczyń. I tak po krótkim czasie już był gotowy kompot goździkowo-śliwkowo-cytrynowy.
    A co dalej Sowo, to dopiero 4 z 12 wigilijnych dań- pytały zwierzęta. – Dziś już wystarczy, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Za tydzień spotkamy się znowu i zastanowimy się nad kolejnymi daniami.
     
  9. juliuszka

    juliuszka Generał forum

    Polny mak - przepis by Juliuszka:

    Było to jakoś niedawno...
    Lato powoli się kończyło i niedługo miał się rozpocząć rok szkolny.
    Jak co roku w wakacje spędzane u babci Krzyś czekał na przyjazd rodziców i powrót do domu.
    Nudził się piekielnie, więc poprosił babcię o coś smacznego dla poprawienia humoru.
    Babcia Juliuszka kochała swojego wnusia więc zaproponowała,że przejdzie się na swoją przydomową faremkę i ze swoich upraw przygotuje coś pysznego.
    Krzyś uradowany co niemiara wiedział, że u babci wśród łanów pszenicy posiane w równiuteńkich rządkach rosły piękne maki,z których płatki już opadły i były gotowe do zbioru.
    Oblizał się łakomie na samą myśl o przepysznym kompociku.
    Już nawet przygotował sobie odpowiednie akcesoria...
    Babcia wróciła z głównej łąki z koszem pełnym dorodnych makówek.
    Zmęczona była okrutnie, bo ropa do kombajnu wyparowała w letnich upałach i cały zbiór musiała robić ręcznie.Nic nie pomogły kupony z wygranych, bo babcia oszczędna jest i czeka na dożynki.
    Ucieszony Krzyś przysunął babci krzesło, żeby mogła usiąść i odpocząć po ciężkiej harówce.
    Z rozpędu nawet zaproponował jej pomoc w kuchni, na co babcia puściła tylko oko do wnusia. Miała swój niecny plan.
    Po krótkiej drzemce na skrzypiącym krześle nagle wstała i żwawo pobiegła do spiżarni.
    Przyniosła dziwnie wyglądający słój i stwierdziła, że jego zawartość da wnuczkowi niesamowitego kopa.
    Uśmiechnęła się tajemniczo i poprosiła Krzysia o otwarcie słoja.
    Z wnętrza dobył się słodki zapach przypominający rodzinną atmosferę świąt wielkanocnych.
    Krzyś zastanawiał się z czego ten dżemik był zrobiony ?
    Podświadomie wyczuwał jakiś podstęp, ale babcia go uspokoiła mówiąc,
    że to tylko jabłka, pomarańcze, pigwa migdały i marchew z niewielkim dodatkiem cukru żelującego.

    - Jak to może dawać kopa ? - pomyślał na głos Krzyś.
    - Spokojna twoja rozczochrana - stwierdziła rezolutnie babcia - to tylko na kolejne zbiory !

    Nagle babcia podskoczyła i nie wiadomo skąd na pojawił się dziwny wieniec. Jakiś taki wiosenny...

    - A to co ? - zapytał Krzyś.
    - To daje przepiękny zapach, ale nie dla ciebie. To będzie podarunek dla mojej sąsiadki. Ona lubi takie kwiatki - odburknęła babcia.
    - A ja ? Może jakiś kompocik ? - wnuczek poczuł się rozczarowany wymijającą odpowiedzią i nadal czekał na swoje pyszności.
    - A miodku, to chcesz od pszczółek, czy takiego normalnego z drzewek ? - kolejne dziwne pytanie babci Krzyś puścił mimo uszu.

    Babcia Juliuszka nic nie mówiąc wstała i wyszła do młyna.

    - Pewnie jakąś mąkę przyniesie - pomyślał Krzyś.
    - Oj głupiutki ! - rzekła babcia - toż ja tylko SuperPaszę kręcę we młynie. Mąkę mam ze sklepu !

    Wyjęła Babcia Juliuszka wielką dzieżę, wsypała mąkę i znowu wyszła z domu.

    - Gdzie idziesz babuniu ? - zakrzyknął Krzyś
    - Kury wydoić - zażartowała babcia i wróciła z koszem świeżych jajek.

    Zdziwiony Krzyś stał z rozdziawioną buzią.

    - Skocz no wnusiu do zbiornika po wodę ! Babcia już nieco stara i czasem zapomina o różnych rzeczach. Wody przynieś ! - zadyrygowała babcia.

    Krzyś niepewnie ruszył z wiadrem do zbiornika ciągle zastanawiając się, kiedy dostanie swój ulubiony kompocik.

    - Wbijaj jajka do mąki ! - rozkazała babcia.
    - A ze skorupkami ? - zapytał Krzyś.
    - Och wy młodzi ! Zawsze wam tylko jedno w głowie - podsumowała babcia.

    Sama wbiła jajka i dolała wody. Nerwowo zaczęła się rozglądać po kuchni.
    - Gdzie mój laptop ? - zastanawiała się babcia - przecież muszę spojrzeć do nieformalnego poradnika, jak to się robi !

    Po przeczytaniu kilkunastu stron porad nieformalnych i FAQ babcia Juliuszka przypomniała sobie,
    że wczoraj była w lokalnym spożywczaku i już ma to, co chciała.

    - Krzysiu ! Wnusiu ! Chowaj wszystko do stodoły ! Dyć makowiec ja już kupiła ! Naści maleńki !

    A jakbyś kiedyś chciał coś prostego i pysznego z maku, to pamiętaj:

    Na ciasto kruche z dyskontu spożywczego nakładasz gotową masę makową.
    Zawijasz to jak roladę i owijasz ciasno w pergamin.
    Pieczesz przez trzy kwadranse w temperaturze połowy okręgu.


    No i najważniejsze ! Jak nie będzie smakowało, to zawsze możesz kupić gotowe w cukierni !


    A później po Krzysia przyjechali rodzice i bardzo się zastanawiali, dlaczego ich syn ma taki dziwny wyraz twarzy... Przecież w wieku 23 lat powinien chodzić do pracy a nie jeździć na wakacje do babci.


    K O N I E C

    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Szpinak - przepis by Juliuszka:

    Babcia Juliuszka zmęczona pracą na farmie siadła na zydelku i zaczęła intensywnie myśleć. Myślała tak mocno, że wszystkie drzewa na leśnej polanie zaowocowały i dały zwiększone plony.

    - Ach ! Jaka ta moja Zosia jest kochana ! - pomyślała babcia.

    Głodna się zrobiła od tego myślenia i zaczęła kombinować, co by tu zjeść.
    Wiedziała, że zbliża się okres świąteczny i zanim wykombinuje coś pysznego, to zaraz przyjedzie głodna synowa ze swoim Krzysiem.

    - Wnusio kochany, tylko matkę ma wredną. Dziewczynę by se znalazł - pomyślała babcia.

    Założyła babcia Juliuszka swoje znoszone gumiaki i wyszła na pole.
    Chodziła od łąki do łąki.
    Na głównej łące znalazła szpinak. Taki jakiś przemarznięty, bo i zimne noce się zbliżały. Niby późna jesień ale jednak zimno.
    Poszła babcia Juliuszka dalej i na dzikiej łące zobaczyła całe łany czosnku gotowe do zbioru.
    Załkała cichutko, że będąc farmerką premium kombajn jej czasami szwankuje a ropa strasznie droga.
    I co to za premium ?
    W dodatku dostawy paliwa są tak rzadkie, że kupony z gazet musi zbierać a czasami nawet ręcznie zasuwa.

    Na leśnej polanie babcia Juliuszka ujrzała kilka drzewek cytrynowych, ale owoce jeszcze niedojrzałe były a czekać babcia nie zamierzała.
    Przeskoczyła rzeczkę i poszła dalej.
    Szła, i szła, i szła aż wracając główną łąką na samym jej skraju zauważyła dziwne drzewa.

    - Jakieś takie jajcarskie - pomyślała babcia Juliuszka i zebrała wszystkie owoce.

    Idzie dalej ale już zmęczona nieco. Farmę ma rozległą to i chodzić przy niej trzeba. A nogi jednak trochę bolą.

    Nagle ! Ciap, chlap, plusk...

    - Co do jasnej Anielki ! ?
    - Rzeka wylała, powódź, czy co ?

    Oczom babci Juliuszki ukazały się jej stawy hodowlane a w nich pluskające się rybki.

    - Och wy łobuzy ! Zapomniałam o was, bo tak wolno rośniecie ! A nie dość, że w wodzie żyjecie, to jeszcze was podlewać muszę ! - pomarudziła babcia.

    Poczłapała babcia do domku i w jej siwiutkiej głowie pomału wykluwał się niecny pomysł...

    Mam ze spożywczaka ciasto francuskie... coś się wymyśli...
    Cztery rybki złowię. Dorsze byłyby doskonałe.
    Szpinak z łąki głównej będzie ładnie się prezentował, bo taki zielony i ma dużo żelaza i potasu.
    Czosnkiem doprawię, ale najpierw przecisnę go nieco przez praskę.
    Wszystko wymieszam... a nie ! Jednak synowa może mieć mi to za złe !

    Zrobię tak:

    - Dorsza wypatroszę i zrobię filety. Skropię cytryną i posypię marynatą ze spiżarni;
    - Na patelni z oliwą podduszę nieco zmrożonego szpinaku, doprawię solą i pieprzem,
    podduszę jeszcze troszkę i dam mu nieco się ostudzić;
    - Połowę ciasta francuskiego wyłożę kilkoma listkami świeżego szpinaku, co mi się jeszcze ostał po dożynkach;
    - Na to położę filety z dorsza i obłożę duszonym szpinakiem;
    - Resztą ciasta to przykryję i dokładnie pozaklejam.
    - Taki wynalazek posmaruję roztrzepanym jajkiem wrzucę do pieca rozgrzanego do połowy okręgu
    (myślę, że to będzie 180 stopni) na pół godziny;

    Ciekawe, czy synowej będzie smakowało ?


    K O N I E C

    -----------------------------------------------------------------------------------------------------

    Goździki - przepis by Juliuszka


    - Babciu ! Babciu ! - krzyknął wnusio.
    - Czego ? Czego ? - odkrzyknęła babcia.

    Babcia była bardzo spokojną osobą.
    Nie wadziła nikomu, żyła w zgodzie z sąsiadami.
    Ale...

    Pewnego czwartkowego popołudnia babci stało się coś baaardzo niedobrego.
    .
    .
    .
    .
    .
    Przyszedł wilk i ją zjadł !
    .
    .
    .
    .
    .

    - Biedna babcia - pomyślał wnuczek.
    - Biedna mama - pomyślał syn.
    - A dobrze jej tak, małpie jednej ! - pomyślała synowa.

    A babcia po cichutku była trawiona w żołądku wilka.

    - Po jakiego groma pchałam się do tej wilczej jamy ? - marudzi babcia
    - Mało było mi tych egzotycznych zwierząt na farmie ? Jeszcze wilków mi się zachciało !

    Syty i szczęśliwy wilk - jak to zwyczajny farmerowy dziki zwierz - spoczął błogo pod jakimś dziwnym drzewem.
    Drzewo wyglądem przypominało sekwoję albo baobab, choć jego owoce wyglądały jak śmigła. Dawało dużo cienia a złoty płotek w jego otoczeniu w niczym wilkowi nie przeszkadzał.

    - Chyba przesadziłem - pomyślał wilk.
    - Babcia jednak nie była aż tak apetyczna, jak ta, o której wspominała Joanna Kołaczkowska - wilk był wielkim zwolennikiem kabaretu "Potem".

    Zasnął nasz biedny aczkolwiek drogi wilk. Śniły mu się kolorowe kucyki pony, rażące oczy halogeny, dziwne psie hydranty i takie tam.
    Szum śmigieł dziwnego drzewa w uszach wilka począł narastać a jego natężenie wnet go obudziło.
    Obudził się zlany zimnym potem.

    - Mam halucynacje ! - wykrzyknął przerażony wilk.
    - Chyba czas umierać ! - przestraszony zawył okrutnie.

    Wnusio Krzyś wraz z rodzicami zmartwieni ciągłą nieobecnością babci Juliuszki już szykowali pożegnalny wieniec.
    Nie mogli się zdecydować czy zimowy, czy wiosenny ? A może upiorny bukiet ?

    Koniec końców stanęło na tym, że wieniec nie może być zbyt drogi - przecież to tylko na jeden raz !

    - Kupimy goździki ! - zawyrokowała synowa i krzyknęła do męża:
    - Stary ! Leć no szybciutko na targ i zrób jakieś zakupy !
    - Albo nie ! Szkoda sianogroszy !
    - Babka na polu zawsze je trzymała na jakieś eventy albo jakieś takie tam !
    - Krzysiek ! Smigaj szybciuteńko i przynieś trochę !

    Wnusio Krzysio, co bardzo babcię kochał, leciał i leciał na łąki i pola po goździki.
    Tak długo leciał (bo i babcina farma rozległa jest), że pobłądził i do miasta przybiegł.
    Wpadł na targ, a że kilka sianogroszy od babci na 23 urodziny dostał, to szybciutko o goździki się postarał.

    I tu się kończy sielanka.

    Krzyś za bardzo rozgarnięty nie był i fałszywy sprzedawca wcisnął mu goździki, ale takie przyprawowe !

    - Kup Krzysiu ! Nie pożałujesz ! - namawiał sprzedawca.
    - Daję za ten specjał pół babcinej farmy ! - odparł Krzyś
    - Deal ! Mein Verlust ! хорошо !- dziwnymi językami odpowiedział sprzedawca.

    Niczego nie podejrzewający wnusio Krzysio poleciał z zakupionym towarem do rodziców.

    (babcia nadal była trawiona przez wilka)

    - Coś ty kupił ! ? - krzyczy matka.
    - Coś ty zrobił ! ? - krzyczy tatka.
    - Ładnie pachnie - myśli babka.

    Wilk się nawet nie odezwał, bo po babce bardzo był spragniony.

    - Dajcie pić ! - błaga wilk.
    - Oddam babkę ! - obiecuje.
    - Umrę suchy i to będzie wasza wina - nieco nagina fakty.

    Szkoda babki. Przecież Juliuszka jest tylko jedna.
    Żal się rodzinie zrobiło i postanowili napoić wilka.

    - Leć no młody do zbiornika i wody szybko przynieś. - słowa ojca gromko rozbrzmiały na polanie leśnej.
    - A i owoców nie zapomnij ! - przypomina matka.
    - Kompotu ugotujemy i będzie dobrze. Wilki lubią kompot. - pomyślał Krzyś.

    Leci Krzyś z wiaderkiem pełnym wody, owoce do koszyczka zbiera.
    Same suche się trafiają. Zbiera je i po cichu myśli:

    - Będzie kompocik. Szkoda, że nie ten, co lubię. Ale z goździkami może dam radę...

    Zmęczył się biedny wnusio.
    W koszyczku ma śliwki, morele, jabłka, figi, troszkę pomarańczy i cytryn.
    Wszystko suche jak pustynia.

    A rodzina miła nie jest:

    Bobrom drewno wytargali
    Zbiornik z wodą ogniem grzali
    Suchy owoc dosypali
    Gożdzikami doprawiali
    A na koniec zamieszali
    No i cukru dosypali

    A co z wilkiem zapytacie ?
    Babkę oddał,
    Zbrudził gacie,
    Taki smaczny był kompocik,
    Że się wilczek bardzo spocił.
    Uciekł wnet do swojej jamy
    I zakrzyknął "My są Pany !"
    Tu się kończy bajka krótka
    Więc uciekam do ogródka
    Choć na farmie fajnie bywa
    To już jestem tak leciwa,
    Że mi rymy nie wychodzą
    .............



    K O N I E C


    -------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Jabłka - przepis by Juliuszka


    Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...

    o_Oops ! Wcale nie tak daleko !
    Bo to tuż za moim płotem było.
    A było to tak:

    Adam i Ewa w jednej spali jaskini. Niektórzy twierdzili, że była to wilcza jama, ale to nieprawda.
    Adam bardzo pragnął życzliwości swej kobiety, więc harował na farmie w pocie czoła od bladego świtu do późnego wieczora.
    Siał same smaczne roślinki i doglądał drzew. Pielęgnował je, podsypywał nawozem jakiejś Zośki, Czasami wzywał pomoc z nieba.
    Sam ON wysyłał wówczas siły specjalne i robił nalot w miejsca wskazane Adamową myszką. Skuteczne to było, co niemiara. Adam zawsze miał plony zwiększone.
    I dobrze mu było.
    I Ewa go lubiła.
    I fajnie.

    Niestety - wszystko fajne, co się fajnie kończy...

    Ewa zaczęła mieć "zachcianki":
    a to lody z ogórkiem kiszonym, a to ryba w czekoladzie...

    - Ot, problem - stwierdził Adam.

    Wpadł na pomysł, że pogada ze swoim kolegą.

    Wąż go nazywali, ale on zachowywał się jak zwykła żmija.
    Jątrzył, podjudzał i kłamał - bo to łobuz był...

    - Jabłkiem ją (Ewę) omamisz, ale musisz je odpowiednio przyprawić - kusi wąż.
    - Na odległej wyspie, gdzie słoń trąbą piasek wciąga, znajdziesz laski. Nie takie zwyczajne, a pachnące.
    Nie wilgotne, a suche. Znajdziesz je po zapachu. Pachną słodkawo-korzennie. Na pewno znajdziesz.

    Biedna Ewa - niedożywiona i zniesmaczona - ciągle czeka na swojego Adama, co po jakichś Bahamaramach się kręci.
    Śledzie z cukrem już nie smakują tak, jak kiedyś.
    Ogórek jest zbyt cierpki i miękki. A w dodatku jakiś taki krótki...
    Lody się roztopiły i jakieś mało słodkie.
    A do tego wszystkiego w brzuchu coś burczy.
    Gdzie ten Adam ?

    A Adam piekli się na wyspie, bo nijak nie może znaleźć tego !@#$%^ cynamonu.
    Jedyny, jaki jest, to ten od czołowego producenta przypraw...

    Zezłościł się Adam.
    Wrócił do domu.
    Bobrom drewno zakosił.
    Rozpalił ogień.
    W gniewie przeokrutnym cały kosz jabłek wrzucił do ognia.

    I usiadł.
    I się uspokoił.
    I się spocił przy ogniu.
    I znowu się zdenerwował.
    ...I dorzucił cynamon do ognia...

    Błysnęło, zapachniało, "się" zachciało...
    I był syn i córka i jeszcze syn i bliźniaki.

    A pieczone jabłka z cynamonem, to nie wiem, jak się robi...



    K O N I E C

    Posty połączyłam.
    BA_Czerwona
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 5 grudnia 2014
  10. yunh

    yunh Czeladnik forum

    12 potraw

    babeczki świąteczne poziomkowe


    2 zielony lukier

    8 poziomek
    1 ciasto kruche
    cukier żelujący
    5 jajek
    1 lukrowa choinka
    posypka
    Mniam pyszne babeczki chomik maks oblizuję się z zadowoleniem. Lukier świetnie komponuję się z poziomkami, gdy mróz hula na zewnątrz dobrze jest zjeść coś słodkiego posypka chrupię gdy naglę czuję zapach spalonego ciasta o nie! Babeczki spaliły się co teraz będzie chomik z niedowierzaniem patrzy na piekarnik. Teraz cała wigilia na nic zdesperowany chomik zerwał się z łóżka i popędził po pomoc do myszy zapytał ją czy ma
    może składniki do babeczek mysz powiedziała że ma posypkę i 8 poziomek wtedy chomik wzioł poziomki i posypkę i popędził do szopa Zdzisława ktury dał mu
    cukier i lukier i polecił żeby poszedł po jajka do kury.Zapracowana kura dała jajka i ciasto kruche i wruciła do swoich zajęć. Zadowolony chomik wrucił do domu

    została już tylko uformować z lukru choinkę gdy już wszystko było gotowe na wigilię chomik zaprosił wszystkie zwierzęta gdy wszyscy delektowali się babeczkami coś zadudniło wszystkie zwierzęta zerwały się przestraszone gdy naglę ktoś wszedł kominem to był święty mikołaj wszyscy odetchneli z ulgą
    mikołaj wszystkim wręczył prezęty i zjadł aż 4 babeczki i nagłe znikł zdziwione zwierzęta długo patrzyły za nim jak on to zrobił? Ciszę przerwał jeż krzycząc to jet najlepsza wigilia w moim życiu. zadowolone zwierzęta poszły do swoich domów.

     
  11. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Zebrały się wszystkie zwierzaki z farmy na miejskim placu przed spółdzielnią - trzeba przecież uzgodnić menu wielkiej wigilijnej wieczerzy!
    Przybyli nawet przedstawiciele zwierząt wyspiarskich, bez ich pomocy ciężko byłoby cokolwiek przyrządzić.
    Debaty trwały bez końca, głosowanie wielokrotnie powtarzano, bo pewna małpa ciągle zapominała podnieść rękę, a najstarsza kura w stadzie miała kłopoty z aparatem słuchowym. Wreszcie spis potraw był gotowy. Zwierzaki okropnie zgłodniały od tych rozmów o jedzeniu, więc nie minęły trzy minuty, a na placu pozostała już tylko sowa, która skrupulatnie protokołowała obrady.
    Ciekawe, czy niczego nie pomyliła...

    Największe zainteresowanie wszystkich uczestników narady budziły oczywiście słodkie wypieki. Postawiono na składniki uświęcone tradycją, lecz największe estetki na farmie, czyli świnie, oczywiście musiały przeforsować własne pomysły na dekoracje.
    I tak powstał przepis na Wigilijną Zieloną Szarlotkę z Makiem... wszak liczy się kreatywność!

    Zaspokoiwszy pierwszy głód wywołany dyskusją o jedzeniu, zwierzęta ostro zabrały się do pracy. Najpierw zamówiono u piekarza sporo mąki pszennej najwyższej jakości, a przetwórcę owoców zdołano skłonić, by chwilowo wstrzymał produkcję chutneya i przygotował cukier puder. Kwiaciarz (narzekając pod nosem, że dodatkowe zajęcie niekorzystnie wpłynie na jego interesy) zajął się wysypywaniem ziarenek maku ze świeżo dostarczonych makówek - co tam, najwyżej bukietów zabraknie, wigilijne potrawy mają pierwszeństwo. Świnie w ramach kary za nadmierną kreatywność posadzono przy maselnicach, a krowy skwapliwie dostarczyły świeżutkie tłuste mleko (mleko z drzew uznano za zbyt chude). Na wyspie też zaczęły się przygotowania – mielono cynamon i pracowicie wyskrobywano ziarenka z wnętrza lasek wanilii. To ostatnie zadanie powierzono słoniom - nikt inny nie zrobiłby tego z tak mistrzowską precyzją.

    Wreszcie można było przystąpić do szykowania szarlotki. Na placu zgromadzono wszystkie składniki, a sowa przysiadła na dachu spółdzielni i skrzekliwym głosem odczytywała spisane wcześniej instrukcje. Oczywiście nikt jej nie słuchał.

    Pierwszym etapem było przygotowanie masy makowej. Mak zalano wrzącym mlekiem i odstawiono na noc. Następnym etapem było zmielenie maku - tu powstał pewien problem. Wszyscy rzemieślnicy bronili się zaciekle przed tym niewdzięcznym zadaniem, ale wybór padł wreszcie na piekarza, który miał już wprawę w mieleniu (choć jęczał, że mielenie cukru na puder to wyjątkowo męczące zajęcie). Dalej poszło już łatwo, wystarczyło dodać żółtka, cukier, masło, miód, trochę bułki tartej (piekarz miał na szczęście zapas czerstwych bułeczek, bo coś się ostatnio marnie sprzedawały, a końskie kopyta błyskawicznie zmieniły suche pieczywo w drobniutką tartą bułeczkę) oraz bakalie - suszone winogrona dostarczone z wyspy, a także orzechy, migdały i smażoną skórkę pomarańczową, którą zgodził się przygotować przetwórca. Na sam koniec, tuż przed pieczeniem, należało jeszcze dodać pianę ubitą z białek przez dynamiczne osły.

    Teraz zajęto się ciastem: zagnieciono je szybko z mąki, zimnego masła, cukru pudru, żółtek, skórki otartej z cytryn oraz zimnej wody (dziób bociana okazał się idealnym narzędziem do rozdrabniania tłuszczu). Gdy tylko składniki się zlepiły, ciasto umieszczono w najczyściej wyglądającej zaspie śnieżnej w mieście, żeby się solidnie schłodziło.

    Jak szarlotka, to wiadomo – potrzebne są jabłka. Wielką stertą kwaskowatych jabłek sprawnie zajęły się króliki i wrony: pierwsze obgryzały skórkę, drugie potężnymi dziobami usuwały pestki i kroiły jabłka na dość cienkie plasterki. Przygotowane jabłka wrzucono do największego garnka udostępnionego przez osły, dodano cukier, odrobinę wody, cynamon, wanilię, trochę masła... i postawiono na maleńkim ogniu w przetwórni owoców. Kiedy jabłka były już częściowo rozgotowane, dodano do nich trochę mąki rozprowadzonej wodą i zagotowano, co pięknie zagęściło jabłeczny farsz.

    Ech, te dekoracje przeforsowane przez świńskie lobby, tylko z nimi kłopot. Świnie uparły się między innymi, że szarlotka musi koniecznie być zielona, żeby jak najlepiej komponowała się z soczystą zielenią świerkowego igliwia przebłyskującą spod śnieżnego puchu. Na szczęście alchemik stwierdził, że potrafi przyrządzić zielony barwnik, który nie zmieni wszystkich mieszkańców farmy w ufoludki. W tym celu, ku zdumieniu zwierzaków, zażądał dostawy szpinaku. Zamknął się następnie w swojej budzie z tym szpinakiem, a lekko zaniepokojone zwierzęta niecierpliwie oczekiwały na wynik czarów. Pewien młody i żwawy pająk podjął się podejrzeć alchemika przy pracy: wdrapał się na dach, zjechał po długiej nici przez komin... i wkrótce powrócił z uspokajającą informacją: żadnych czarów nie było, sprytny alchemik po prostu drobniutko posiekał szpinak, przecisnął przez skrawek płótna, a następnie zagotował. Wodę wylał, a intensywnie zieloną papkę triumfalnie wręczył zwierzakom ostrzegając, by nie dodawały jej do jabłek zbyt dużo. Rzeczywiście – już maleńka łyżeczka barwnika nadała jabłkom soczyście (wręcz jadowicie) zielony kolor.

    Uff... wszystko było już prawie gotowe. Wielką blachę wypożyczoną od piekarza wyłożono połową ciasta i przykryto kolejno masą makową (zwierzęta w ostatniej chwili przypomniały sobie o dodaniu piany z białek) oraz zieloniutkim jabłecznym farszem. Na wierzch należało zetrzeć resztę ciasta – rozdrabnianiem mocno już zmrożonego ciasta zajął się w końcu nieoceniony bocian, ale zwierzęta zgodnie postanowiły, że na farmę lub wyspę należy jak najszybciej sprowadzić jaszczurki: ich skóra doskonale zastąpiłaby tarkę.
    Ciasto umieszczono w dobrze nagrzanym piecu... ale nie był to jeszcze koniec pracy. Upieczoną szarlotkę postanowiono polukrować – przyrządzenie lukru uznano za proste zadanie w sam raz do wykonania przez kaczki: puder plus odrobina soku z cytryny, kilka energicznych ruchów dzioba o kształcie przypominającym szpatułkę - i gotowe. Zwierzęta zastanawiały się przez chwilę nad aromatem do lukru – niestety papugi wypiły cichaczem ostatnią kroplę rumu, który dawno temu dostarczył na wyspę pewien pirat, więc trzeba było zadowolić się wanilią. Brak buraków czerwonych wśród roślin uprawnych uniemożliwił zabarwienie lukru na różowo, nad czym powszechnie ubolewano.

    Teraz dopiero zaczęła się koronkowa robota, wszystko przez te świnie i ich estetyczne zadęcie. Nierogacizna wymyśliła mianowicie wyjątkową dekorację wigilijnej szarlotki: kandyzowane goździki. Kto by przypuszczał, że świnie mają tak romantyczne dusze!
    Po zagniataniu ciasta zostało trochę białek. Bobry starannie roztrzepały je ogonami, a stado kur z wielkim przejęciem zajęło się zanurzaniem w lekko spienionych białkach najpiękniejszych goździków ze stodoły. Następnie owcom, obrażonym, że dotąd nie miały nic do roboty, powierzono odpowiedzialne zadanie dokładnego obsypania wilgotnych kwiatków cukrem pudrem. Piekarz (coraz bardziej niezadowolony) zgodził się maksymalnie obniżyć temperaturę pieca. Upudrowane kwiatki podsuszono, a efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.

    Przestudzona szarlotka została polukrowana, a chmary świetlików ostrożnie umieściły na wilgotnej jeszcze powierzchni lukru pięknie oszronione goździki. Zwierzętom aż dech zaparło z zachwytu – tak wyszukanego wypieku żadne z nich jeszcze nigdy w życiu nie widziało.

    Gdyby ktoś chciał powtórzyć ten projekt w realu, radzę użyć fiołków... jadalność goździków jest wątpliwa w przypadku gatunku homo sapiens.
    Wszystko – poza tymi goździkami - jest jadalne i smaczne (choć ja raczej robiłabym osobno kruche ciasto z makiem i osobno szarlotkę).
    Niezależny obserwator i komentator: zzizzie
     
  12. patrycja9922

    patrycja9922 Cesarz forum

    Patrycja9922
    Dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami na pewnej farmie, żyły sobie kury, koguty, kangury i wiele innych zwierząt farmowych. Pewnego dnia gdy już się miały zbliżać święta Bożego Narodzenia, kangur Kickic, królik Straszący, krowa Kosmiczna , nietoperz Sportowy, panda Zen oraz panda Karateka zebrały się pod drzewem mądrości, aby razem poszukać w książce kucharskiej przepisów na świąteczne potrawy. Zwierzaki kilka godzin szukały tej książki, bez rezultatu.
    -O kurka!!! Nie ma książki kucharskiej!!! Były tam wszystkie nasze przepisy świąteczne!!! Co my teraz zrobimy?! - rzekł przestraszony królik Straszący.
    Zwierzęta zaczęły pomiędzy sobą szeptać. „ Co powiemy reszcie zwierzaków?!.”
    -Spokój!! Musimy się zastanowić kto ostatnio brał księgę kucharską.- zakomunikowała reszcie towarzystwa panda Zen.
    - Z tego co pamiętam ostatnio sowa Eleonora zaglądała do tej książki- zakomunikował kangur KicKic.
    W tym samy czasie gdy wszyscy się zastanawiali nadleciała sowa Eleonora. Jako pierwszy zauważył nadlatującą Eleonorę nietoperz sportowy.
    -Witaj Eleonoro!! Jak dobrze cię znowu widzieć!! – radośnie witając się z nią
    -Czy nie masz u siebie książki kucharskiej?- Zapytała panda Zen.
    -Niestety już nie posiadam jej. Dzisiejszej nocy zapomniałam zamknąć okna w swojej dziupli. Podstępna wrona Złodziejka z tajemniczej wyspy Bahamarama skradła nam nasze przepisy. Musicie je odzyskać!! Bez książki kucharskiej nie damy rady ugotować naszych potraw świątecznych. A bez potraw świątecznych nie będzie świąt!!!- powiedziała ze smutkiem sowa Eleonora.
    Zwierzaki nie chciały nawet słyszeć o odwołaniu Bożego Narodzenia.
    -Odzyskamy naszą książkę kucharską!!- z całą energią zakomunikowała panda Karateka.
    -To bardzo niebezpieczna misja. Bahamarama znajduje się aż 7 000 mil od naszej farmy, a po za tym żyją tam dzikie zwierzęta.- przestrzegła sowa Eleonora.
    -Boję się!! Tam musi być bardzo strasznie!!- powiedział zlękniony królik Straszący.
    - Nie bój się nie pozwolimy by tobie coś się stało.- powiedziała to panda Karate, by pocieszyć królika Straszącego.
    Zebrani pod drzewem mądrości chwilkę się naradzali.
    -Popłyniemy na tajemniczą wyspę Bahamarama. Nie pozwolimy na to by nadchodzące święta były nie udane z powodu braku potraw świątecznych.- Ze stanowczością w głosie zakomunikowała panda Zen.
    Sowa Eleonora przekazała członkom wyprawy mapę , i przekazała kilka wskazówek dotyczących żyjących na tej wyspie dzikich zwierząt.
    -Zaopatrzcie się jeszcze w prowiant. Mam nadzieję że wasza wyprawa zakończy się sukcesem, i wszyscy cało z niej wrócą.
    Podróżnicy wnieśli prowiant oraz niezbędny sprzęt do tej wyprawy na łódź. Wyruszyli następnego dna wczesnym rankiem . Reszta zwierząt z wyspy przyszła by pożegnać dzielnych podróżników. Podróż do wyspy Bahamarama trwała 7 dni i 7 nocy. Ósmego dnia zacumowali do wyspy. Nie zauważeni przez dzikie zwierzęta bahamaramy, weszli do jaskini w której mieszkała wrona Złodziejlka. Gdy już mieli zabrać książkę kucharską, zjawiła się wrona złodziejka .
    -Zostawcie to moje!! Zostawcie to moje!!- Krzyczała wrona Złodziejka.
    -To nasza książka kucharska !! W zamian damy tobie drzewko florenowe, oraz schronisko- powiedziała panda Karate. Demonstrując przy okazji swoje umiejętności karate.
    -Oddam wam tą książkę kucharską jeżeli odpowiecie dobrze na zagadkę. Gdy świeci jest dzień, gdy zachodzi za horyzont jest noc- rzekła z uśmieszkiem wrona Złodziejka.
    -Słońce- odpowiedziała panda Zen.
    W tedy wrona z wyraźną niechęcią oddała podróżnikom książkę kucharską, a sama zajęła się swoją nową zdobyczą.
    Uczestnicy wyprawy bezpiecznie dotarli do łodzi. Podróż powrotna trwała o 2 dni i 2 noce dłużej ze względu na sztorm. Jedenastego dnia gdy dotarli na Farmę wszystkie zwierzęta przywitały podróżników jak bohaterów.
    -W późniejszym czasie zostaniecie odznaczeni, teraz musimy zabrać się za gotowanie. Wszak jutro Boże Narodzenie- rzekła sowa Eleonora, i zajrzała do książki kucharskiej i wybrała z niej następujące przepisy świąteczne:
    Karp ze szpinakiem
    -1 świeży karp Koi
    -szczypta zmielonych goździków (zmielone w piekarni przez piekarza)
    - sól z piekarni i pieprz z bahamy
    -1 ocet jabłkowy
    - 2 masła
    -1 rozmaryn
    Nadzienie
    -300 szpinaku
    -3 maki
    -1 łyżka octu jabłkowego
    -2 czosnki,
    - 2 bułki tarte ( zrobione z czerstwych bułek)
    - 3 maki polne
    -szczypta cynamonu
    -1 słodka papryka
    - sól z piekarni i pieprz z Bahamy
    Przygotowanie.
    -Piekarnik w piekarni nagrzać do 180 stopni. Rybę umyć, pokroić i osuszyć. Dobrze oprószyć solą, pieprzem, doprawić makami polnymi. Ułożyć w formie do pieczenia wysmarowanej 1 łyżką octu jabłkowego. Na rybie ułożyć rozmaryn. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez 30 minut.
    -Szpinak opłukać, osuszyć. Włożyć na patelnię z 2 łyżkami wody i podgrzewać mieszając, aż zwiędnie. Odcisnąć i grubo posiekać.
    -Na patelnię wlać 1 łyżkę octu jabłkowego, dodać czosnek i smażyć 1 minutę, nie przypiekając za bardzo. Dodać bułkę tartą i smażyć ,do zrumienienia. W międzyczasie dodać resztę maków polnych, a także słodką paprykę i cynamon . Dodać mak polny i chwilę podgrzewać. Dodać szpinak i. Delikatnie zamieszać i smażyć przez 1 minutę, na koniec lub przed samym podaniem doprawić solą i pieprzem.
    Kompot jabłkowo- gożdzikowo- makowy
    -300 jednostek wody
    -200 suszonych jabłek
    -150 suszonych goździków.
    -100 suszonych maków
    -1 szpinak
    Do gotującej się wody wrzucić wszystkie jabłka, goździki i maki. Chwilę pogotować. Na koniec dodać szpinak do dekoracji.
    Sałatka ze szpinaku
    - 300 szpinaku
    -2 maki polne
    -1 łyżeczka soku z cytryny
    - 2 pomarańcze
    - 4 goździki
    -1 kiwi
    -1 jabłko
    -Pieprz
    Liście szpinaku rwać na mniejsze części. Skropić je sokiem z cytryny. Kiwi pokroić na plasterki, jabłko w ósemki, a pomarańczę podzielić na małe kawałeczki. Całość wymieszać ze sobą. Posypać pieprzem.
    Ciasteczka jabłkowo-makowe
    Składniki
    Ciasto:
    - 2 jajka
    - 1 masło orzechowe
    - 3 mleko kozie
    - 5 jednostek cukru
    - 2 jednostki mąki
    - 200 jabłek
    - 4 goździki
    - oliwa z oliwek
    - do przybrania szpinak i mak polny.
    Składniki na ciastka zagnieść, rozwałkować i uformować krążki. Pokrojone jabłka wymieszać z goździkami i posmarować nadzieniem krążki . Ułożyć jeden krążek na dugi, ciastka na brytfannie posmarowanej oliwą z oliwek. Pędzelkiem nabrać jajko i smarować ciastka , następnie posypać cukrem i odrobiną goździków, włożyć ciasteczka do nagrzanego pieca na 180 stopni i piec na złoty kolor (10-15 min). Po wyłożeniu ciastek udekorować je szpinakiem i makiem polnym.
    W Boże zwierzaki zajadały przygotowane przez siebie potrawy. Oczekując na Mikołaja z prezentami. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
    The End.
     
  13. allasad

    allasad Forum Pro

    Prosta kolacja Wigilijna Fameramy u farmarki allasad

    Farmerka allasad usiadła pod Drzewem Mądrości . Przyfrunęła papużka karmiąca małe ,dwie wiewiórki ogrzewające się przy ognisku ,oraz żabki baraszkujące w stawie. Zaczęły rozmawiać o zbliżającej się kolacji wigilijnej Fameramy. Ustaliły ,że wyślą do wszystkich mieszkańców farmy zaproszenia wraz z listą potraw wigilijnych.Poprosiły Sówkę o wysłanie Zaproszeń. Sówka chętnie powiadomiła mieszkańców farmy.Zaproszenia przyjęli : zwierzęta,roślinki drzewka,piekarze,przetwórcy,alchemicy,spa a także mieszkańcy wyspy Bahama.Wszyscy zebrali się na leśnej polanie z przepisami pod pachą.
    Zrobił się gwar co nie miara ,każdy chciał pomóc w przygotowaniu potraw wigilijnych.
    Pierwszy zabrał głos Kaczorek.
    Powitał wszystkich przybyłych i chętnych do pomocy. Przedstawił 12 potraw wigilijnych:
    1.Garnek zupy z uszkami doprawiona Rosiczką księżycową
    2.Pierożki z Czubatką świetlistą w Doniczce letniej
    3.Rozdymka w oleju z cebulką doprawione Hibiskusem
    4.Tęczanka w garecie z koperkiem i goździkiem
    5.Klops z Latającej ryby z koktajlem czekoladowym
    6.Migocząca flądra w sosie żurawinowym doprawiona Białą Niewinnością
    7.Całujący karb smażony na dżemie różanym z migdałami
    8.Krokiety z rybką perłową przybrane Wieńcem wiosennym
    9.Galantynka z rybką w sosie czosnkowym z pietruszką
    10Kutia z polnym makiem i bakaliami
    11. Jabłecznik z cukinią doprawiony Bukietem upiornym
    12. Smoothie z trawką cytrynową i Kruszonem czerwonym
    i ogłosił, że dziś do przygotowania jest 4 potrawy wigilijne.Do dyspozycji mamy :polny mak,szpinak,goździki,jabłka .wyznaczył kucharzy ,kuchcików,pomocników.
    Pierwszy kucharz Chomik wraz z kuchcikami Kogucik i Nietoperz zabrali się za pozycje nr 11 ,,Jabłecznik z cukinią doprawioną Bukietem upiornym,,
    Pomocnicy Szympans ,Krówka, Motyl przygotowali potrzebne produkty według przepisu z pod pachy Kangura :
    Jabłka,mąka,cukinia ,Kukułcze jajka worek cukru szczyptę soli marchewkę Bukiet upiorny - posiekali,ukręcili ,usmażyli ,doprawili i zostawili dla kuchcików
    Kogucik i Nietoperz przygotowany produkt przełożyli do foremek i oddali kucharzowi Chomikowi .Pierwszy kucharz zadowolony doprawił foremki Bukietem Upiornym do pieca u piekarzy. Za 30 minut poz.11 będzie gotowa na wigilię.
    Drugi kucharz Kangur zabrał się za pozycje nr 10 ,,Kutia z polnym makiem i bakaliami,,
    Pomocnicy Kurka i Myszka wzięli się za przygotowanie produktów : polny mak ,mąka z pszenicy ,worek soli,Kukułcze jaja ,cynamon -zagnietli wyrobili i zrobili kluseczki
    zabrali się za bakalie -wymieszli orzechy ,jerzyny,melisę turecką ,orzeszki ziemne doprawili miodem
    Kuchcik Krówka ugotował kluseczki a Kangur kucharz połączył oba składniki :kluseczki z bakaliami zadowolony ułożył w salaterkach .
    Nadeszła pora na trzeciego kucharza Wiewiórkę wybrała pozycję nr 4 ,,Tęczarka w galarecie z koperkiem i goździkiem,,
    Pomocnicy zanim złowili rybkę Tęczarkę nieźle się namordowali poprosili do tej roboty Orła i Niedźwiedzia po chwili jest jest jest Tęczarka .Szybko sprawili rybę zrobili nawet fileta tak przygotowaną rybę przekazali kuchcikom .Kaczuszka sama zabrała się do gotowania galarety :do garnka wrzuciła marchew ,seler,por,
    goździki,trochę chabrów po czym włożyła filety z Tęczarki doprawiła rozmarynem .Tak ugotowane przekazała Wiewiórce .Kucharz Wiewióra pocmoktał ułożył na wielkich blachach filety zalał wywarem i posypał koperkiem.
    Czas na czwartego Kucharza Panda wybrał potrawę nr 2 ,,Pierożki z Czubatką świetlistą w Doniczce letniej,, dużo zostało ciasta z kluseczek więc wykorzystano na pierożki zrobiono do tego farsz ze szpinaku z dodatkiem Czubatki świetlistej .Za klejenie pierożków zabrali się wszyscy zgromadzeni.Rozmów nie było końca no i podżerania farszu też kucharz Panda co chwila musiał upominać klejących i nie jeden dostał chochlą w głowę.
    A ugotowane pierożki choć po jednym każdy spróbował mniam mniam pycha.
    Tak dzisiejszego dnia 4 potrawy pojechały kombajnem do spiżarni .
    Wszyscy przybyli otarli fartucha umówili się po 10 grudnia na następne gotowania na wigilię Fameramy .
    Dziękuje farmer allasad



     
  14. wiosenny_ogród

    wiosenny_ogród Forumowy żółtodziób

    W pięknej wiosce jak co roku, tuż po zmroku,gdy pierwszy śnieg okrył dachy budynków i ulice, zgromadziły się zwierzęta, bo to przecież idą święta.
    Udały się do największego gmachu, ale cóż to, wszyscy nagle w strachu.
    - Znikła! - woła królik, zauważywszy brak księgi.
    - Nie ma jej! - wtóruje koza.
    Po dłuższej chwili milczenia mądra sowa przemówiła.
    - Moi mili, nie martwmy się, damy sobie radę, ważne abyśmy byli razem.
    - Razem?...No tak w grupie siła. - rzekł renifer.
    - To do dzieła - zawołała reszta.
    Uradzili więc zawczasu, co kto umie i potrafi, podzielili więc zadania, aby przygotować pyszne dania.
    Na świątecznym stole znajdzie się soczysty pasztet księżycowy,goździkowa rozkosz podniebienia, flambirowane jabłka z hibiskusem, oraz szpinakowa uczta.
    Składniki na soczysty pasztet księżycowy:
    3 Rosiczki księżycowe,
    25 grzybniczka piętawego,
    25 grzybów,
    25 dzbanecznika wiedzmowatego,
    gałązka rozmarynu,
    3 listki mięty,
    2 polne maki,
    soczyste jabłko,
    3 goździki,
    5 listków szpinaku.
    Do wykonania pasztetu potrzebne są mroczne roślinki zebrane podczas ostatniej pełni. Pracowita wiedźma koza sadziła je podczas ostatniej pełni, by zebrać je na
    wigilijną ucztę. Jeż i Chomik zabrali się za przygotowanie potrawy. Czas umilały im hity, wygrywane przez Łosia w swej estradzie.
    Do garnka włożyły mroczne plony, aby bulgotały całą noc. Skoro świt dołożyli grzyby rosnące pod sosną za stodołą. Doprawili całość goździkami, rozmarynem i miętą, a na
    sam koniec dodali jabłko oraz polny mak. Cudowny był ten smak. Co jakiś czas mieszali w garnku pałeczką. Dodali jeszcze szpinaku, dla wyostrzenia smaku. Całość zwierzęta
    zmieliły i do łubianki wsadziły. Owca zapiekła pasztet w swym piekarniku, zabawy przy tym było bez liku. Pięknie pędzelkiem udekorowały i na stół podały.

    Na placu wielkie zamieszanie, bo lada chwila wielkie gotowanie. Goździkowa rozkosz podniebienia, musi spełnić wszelkie życzenia.
    Składniki:
    polny mak,
    3 jabłka
    2 goździki,
    laska cynamonu,
    5 liści szpinaku,
    dżem różany,
    różowa galaretka.
    Zwierzęta do formy włożyły zmielony mak, będzie cudny smak. Na maku ułożyły jabłka zmieszane z goździkami.
    - Bo co to za święta bez zapachu goździków - rzekła kurka.
    Całość doprawiły startym cynamonem, a na wierzchu położyły liście szpinaku, by dodać walory niebiańskiego smaku. Gotową potrawę zapiekły w kamiennym piecu. Po
    upieczeniu z formy wyjęły i przełożyły słodkim dżemem różanym, zmieszanym z kawałkami różowej galaretki.

    I kolejna potrawa na którą czeka już zastawa. Flambirowane jabłka z hibiskusem.
    Kucharki trochę zmęczone, ale do pichcenia już są gotowe.
    składniki:
    3 poncze jajeczne,
    6 jabłek,
    8 goździków,
    18 hibiskusów,
    4 polne maki,
    6 listków szpinaku.
    Z dżemiarni przybyły poncze jajeczne, aby jabłuszka były bajeczne. Koza wzięła zamarynowała jabłuszka przepiękne nadziane goździkami i hibiskusem. Cóż to był za widok.
    - Uczta dla oka, a zapach poezja - mówili obserwatorzy.
    Ułożyły je na szpinaku i polnym maku, by jabłuszka przeszły ich smakiem. Całość do łubianki włożyły. Po pewnym czasie ponczem jajecznym polały i ognia dodały. Na stół
    podały płonące jabłuszka, wszystkim aż będą trzęsły się uszka.

    Ostatnie danie to szpinakowa uczta.
    Składniki:
    3 bułki,
    4 kozie mleka,
    2 strusie jajka,
    30 liści szpinaku,
    jabłka,
    goździki do smaku,
    2 laski cynamonu,
    8 polnego maku.
    Namoczone bułki w kozim mleku, przemielone w pośpiechu wymieszać ze strusim jajkiem i szpinakiem. Do wysokiej formy włożyć ciasto, przełożone wydrylowanymi jabłkami,
    zmieszanymi z cynamonem płatkami maku, Ana wierch kładziemy goździki do smaku. Całość zapiekamy i na ucztę podamy.

    Nastał wieczór. Cztery dania gotowe, trzeba teraz odpocząć, ba nazajutrz znów gotować, aby zdążyć całe święta przygotować.


    Wiosenny_ogród
     
  15. dosias

    dosias Generał forum

    Pewnego grudniowego poranka na farmie odbyło się spotkanie w sprawie wigilijnych przygotowań . Wszyscy się zebrali z myślą o swoich tradycyjnych potrawach .Mieli się wziąć się za gotowanie lecz zauważyli że przepisów nie ma . – Poprosimy o radę farmera dosias. Dzisiaj ugotujemy tylko cztery dania –powiedziała Eleonora -Spytajmy więc – rzekł Franek Bohaterowie tak uczynili . Dosias stanęła na wysokości zadania i podała następujące dania: Kompot z jabłek z cynamonem Pierogi nadziewane szpinakiem Makowiec z bakaliami Ryba w marynacie z Goździków i cebulą . -Dobra przygotuje makowca – powiedział Kociana - Ja pierogi –dodał Franek - To ja ugotuje kompot – powiedziała głośno Gera -Czyli dla mnie została ryba – rzekł z radością Gaston de Bulion –Niech pozostali przygotują ozdoby. Zaczęło się wielkie gotowanie ale nie obeszło się bez przygód .Każdy z bohaterów miał problemy z ugotowaniem swoich potraw. Kociana piekł placka z przepisu który brzmi następującą
    · 0,5 kg maku
    · 1 kg mąki
    · 5 łyżek
    · 20 dag masła
    · 8 żółtek
    · 30 dag cukru
    · Bakalie
    Z mąki , masła , wody i 2 żółtka zrobić na ciasto .podzielić na dwie części i wałkujemy . Kładziemy tak ciasto mak ciasto . Mak przygotujemy tak . Mak zmielić dodać żółtka z cukrem .Potem białka ubite na piane .
    Był on pierwszy który miał problemy. Gdy Kociana już prawie skończył, spalił makowca i nie mógł rozpocząć nowego bo nie było już maku . -Co teraz począć jeśli nie ma maku w stodole- rzekł z strachem Kociana - Spokojne Kociana . Masz szczęście albowiem w szklarni posadziłam dla siebie mak .Dam ci trochę i upieczesz swojego placka – rzekła kurka miniaturka - Dzięki kochana kurko idźmy do szklarni i zbierzmy ten mak- odpowiedział Kociana Poszukiwacz skarbów zebrał mak i spokojne upiekł swego makowca. Gera gotowała kompot według przepisu który brzmi następującą :
    · 1 kg suszonych jabłek
    · 1 litr wody
    · 1 zmielona laska cynamonu
    · Cukier ( do smaku )
    Do wody dodajemy susz i gotujemy . Kiedy woda będzie gotować dajemy cynamon i ewentualnie cukier .
    Gera też musiała rozpocząć wszystko od nowa. Wielbłąd który miał przynieść cynamon z Baharamy wypił wszystko kiedy Gera poszła po cukier . - Przepraszam cię ale nie mogłem się powstrzymać – rzekł z żalem wielbłąd - Dobrze przebaczam ci . Musze ususzyć jabłka . Poproszę Gastona aby mi je ususzył – rzekła Gera Gaston ususzył jabłka i Gera mogła spokojnie ugotować kompot . Gaston też miał kłopot z ugotowaniem ryby .Wpadł na pomysł aby trochę ulepszyć danie Przepis był dla Gastona za mało ostry i spróbował trochę go podrasować . Udało mu się albowiem bardzo mu smakowała nu marynata .Ugotował rybę według tego przepisu ( już po dodatku chili )
    · 10 suszonych Goździków
    · 1 łyżka sproszkowanego chili
    · 1 szklanka octu
    · 1 cebula
    · 1 karp
    Wrzucamy do garnka ocet ,chili. Pokroić cebulę w kostkę i dajemy do octu . Pokruszyć goździki i dajemy do reszty . Zagotować , Ostudzić . Do marynaty kładziemy rybę i moczymy przez godzinę Później otoczyć w bułce tartej i smażymy .
    Gaston przez pomyłkę zapomniał o rybie albowiem poszedł do Franka żeby zobaczyć jak mu idzie Gdy wrócił cała ryba była kompletnie do wyrzucenia . Ugotował teraz uważniej swoją rybe i mógł powiedzieć że skończył swoje danie. Franek jako ostatni skończył swoje pierogi . Korzystał z przepisu dosias :
    · 1 kg szpinaku
    · Garść suszonych grzybów
    · 2 jajka
    · 0,5 kg mąki
    · 2 łyżki oleju
    · 5 łyżek wody
    · 1 łyżeczka soli
    Szpinak i grzyby ugotować . Na stolnicę kładziemy wszystkie pozostałe składniki . Ugniatamy wszystko aż wszystko połączy się i powstanie ciasto . Wałkujemy i wykrajamy kółka . Nadziewamy szpinakiem . Gotujemy .
    - Pomóżcie mi – woła Franek - Co się stało – pytają się zwierzęta - Nie mogę sobie poradzić – mówi Franek – Na dodatek skończył się szpinak . Nie jest posadzony ani w szklarni ani na polach - Na pewno trochę da dosias ale co się nie udaje z pierogami – pyta Gera - Rozwalają mi się gdy się gotują – mówi Franek - Dobrze pomożemy Ci - odpowiedziały chórem zwierzęta
    Dosias trochę dała szpinaku . Od tej chwili gotowanie ruszyło błyskawicznie . Już po dwóch godzinach szczęśliwe zwierzęta skończyły gotowanie . Na farmie panował świąteczny nastrój i każdy był w dumny siebie . Zosia leciała nad farmą przypominając że zostało do ugotowania 8 potraw. Wszyscy postanowili że zaczną kolejny raz gotować następną środę .
     
  16. *ewa*

    *ewa* Chodząca legenda forum

    Zbliżają się Święta,więc wszystkie zwierzaki z farmy zebrały się ustalić menu na Wieczerzę Wigilijną,po długiej burzliwej naradzie ustaliły,że na stole Wigilijnym znajdą się między innymi:
    Mazurek makowo- kokosowy
    Boski szpinak (sałatka)
    Szarlotka królewska
    Pierniczki
    po naradzie zwierzątka rozeszły się aby przygotować potrzebne składniki,myszki poszły na łąkę zbierać mak,chomiki podreptały do stodoły po zgromadzone tam zapasy szpinaku,owce wysupłały z szuflady goździki,a jeżyki wyciągnęły zapasy jabłek.Następnego dnia zwierzaki zebrały się w kuchni i po chwili w całym mieszkaniu zaczęły rozchodzić się smakowite zapachy.Kurka i owieczka miały za zadanie upiec Mazurka,zebrały więc składniki:

    Ciasto:
    • 10 białek
    • 1 szklanka cukru
    • ½ kostki do pieczenia Kasia (125g)
    • 1 szklanka mąki pszennej
    • 1 szklanka suchego maku
    • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
    Masa budyniowa:
    • 2 szklanki mleka
    • 200g masła
    • 3 łyżki mąki pszennej
    • 8 łyżek wiórków kokosowych
    • 1 żółtko
    • 1 szklanka cukru pudru
    Do dekoracji:
    • wiśnie kandyzowane
    • migdały
    następnie zabrały się przygotowywania:
    kurka w garnku roztopiła margarynę,następnie wystawiła za okno,aby ostygła,w tym czasie białka ubiła na sztywną pianę,kiedy piana była już sztywna stopniowo dodawała cukier i przestudzoną margarynę,następnie dodała mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i makiem.Formę prostokątną o wymiarach około 35x24cm wysmarowała margaryną i posypała bułką tartą. Gotowe ciasto przełożyła do formy i piekła w nagrzanym piekarniku ok. 30- 40min. w temperaturze 180°C. Po ostygnięciu ciasto przecięła na pół tak,że powstały 2 blaty.
    Wczasie kiedy kurka przygotowywała ciasto owieczka zrobiła masę budyniową: do jednej szklanki mleka dodała kokos, żółtko i mąkę. Dokładnie wymieszała. Resztę mleka zagotowała, dodała wymieszane mleko z mąką i kokosem, szybko mieszając, aby nie powstały grudki. Chwilkę gotowała, aż budyń zgęstnieje. Pozostawiła do ostygnięcia. Miękkie masło i cukier puder utarła mikserem na puszystą masę. Dalej miksując, dodawała stopniowo zimny budyń.
    Na koniec przełożyły ciasto masą i udekorowały.
    W innym rogu kuchni jeżyk i myszka szykowały sałatkę ze szpinakiem,przygotowały składniki:
    Dużą miskę przebranych i umytych liści świeżego szpinaku,
    Pól słoiczka suszonych pomidorów w oliwie,
    Oliwa z pomidorów,
    1 kostka ziarnistej fety,
    0,5-0,7 szkl prażonych pestek słonecznika,
    ew. 4 plastry szynki wędzonej na surowo,
    Odrobinę soli i pieprzu
    następnie podzieliły się pracą,jeżyk wrzucił do miski szpinak, co większe liście porwał. Fetę pokruszył na drobne grudki, dodał do liści,w tym czasie myszka pokroiła pomidory w paseczki i wrzuciła do środka. To samo ze słonecznikiem. Wszystko odrobinę posoliła i popieprzyła, dodac troche oliwy z pomidorów, wymieszała,na koniec pokroiła szynkę w cienkie paski i posypała nimi sałatkę.
    Natomiast chomik i bocian przy drugim stole przygotowywały szarlotkę królewską
    Składniki biszkoptu (forma o wym. 28x40 cm):



      • 6 jajek
      • ¾ szklanki cukru
      • 1 szklanka mąki pszennej
      • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
      • 1 łyżka soku z cytryny lub ¾ łyżki octu 10%
    Składniki masy jabłkowej:



      • 1,5 kg jabłek (u mnie szara reneta)
      • ¾ szklanki cukru
      • 1 - 2 galaretki (np. cytrynowa, pomarańczowa lub ananasowa, ja dałam 1 galaretkę o smaku pina colada i ½ op. galaretki pomarańczowej)
    Składniki masy budyniowej:



      • 1 op. budyniu śmietankowego na ½ l mleka
      • ½ l mleka
      • ¾ szklanki cukru
      • 200 g masła
      • ok. 75 ml soku z cytryny
      • ok. 100 ml spirytusu (niekoniecznie)
    dodatkowo:
    100 g czekolady mlecznej
    chomik zabrał się za wykonanie biszkoptu:eek:ddzielił białka od żółtek i ubił na sztywną pianę. Pod koniec ubijania dodał porcjami cukier, a następnie utarte z 1 łyżką soku z cytryny i żółtka.
    Mąkę dokładnie wymieszał z proszkiem do pieczenia i powoli wsiewał małymi porcjami do masy jajecznej za pomocą sitka, delikatnie mieszając dużym widelcem lub łyżką. Ciasto wyłożył do dużej prostokątnej formy o wym. 28 x 40 cm wyścielonej papierem do pieczenia. włożył do pieca nagrzanego do temp.180°C na ok. 30 min.
    w tym czasie bocian przystąpił do wykonania masy jabłkowej:
    obrał i pokroił na małe kawałki jabłka rozprażył je w rondelku z niewielką ilością wody. Dodał cukier i wymieszał. Maksymalnie zmniejszył ogień, wsypał galaretki i mieszał do chwili ich rozpuszczenia (nie gotując). Odstawiawił do do lodówki do całkowitego ostudzenia. Gdy zaczęła tężeć posmarował nią przygotowany wcześniej biszkopt. Ciasto wstawił do lodówki.
    A chomik po skończeniu biszkoptu zabrał się za wykonanie masy budyniowej:
    Odlał ok. ½ szklanki zimnego mleka i dodał proszek budyniowy i wymieszał. Pozostałe mleko zagotował, dodał pod koniec cukier, a następnie zawiesinę budyniową, stale mieszając. Gdy budyń stracił smak surowizny, zestawił z ognia i pozostawił pod pokrywką do całkowitego ostudzenia.
    Masło utarł do białości i dodał porcjami przestudzony budyń. Pod koniec ucierania wlał małymi porcjami sok z cytryny, a następnie spirytus. Całość mieszał do uzyskania jednolitej masy.
    Na stężonej masie jabłkowej rozprowadził równomiernie masę budyniową. Wierzch posypał grubą warstwą tartej czekolady. Ciasto ponownie wstawił do lodówki.
    a w jeszcze innej części kuchni królik i konik za dużym zaangażowaniem piekły pierniczki,przygotowały potrzebne składniki:
    Ciasto piernikowe:



      • 3 szklanki mąki pszennej
      • ¾ szklanki cukru brązowego
      • 1 łyżka mielonego cynamonu
      • 1 łyżka mielonego imbiru
      • ½ łyżeczki mielonych goździków
      • ½ łyżeczki soli
      • ¾ łyżeczki sody oczyszczonej
      • 170g masła
      • ¾ szklanki melasy ciemnego miodu
      • 2 łyżki mleka
    Lukier:



      • 1 białko
      • 1- 1,5 szklanki cukru pudru
    Dodatkowo:



      • czarne (lub ciemne) perełki cukrowe do dekoracj
      1. Królik w misce wymieszał mąkę, cukier, cynamon, imbir, goździki, sól i sodę. Dodał pokrojone na kawałki masło i zmiksował. Dodawał stopniowo miód i mleko. Dalej miksował, aż powstała jednolita masa.
        Ciasto wyłożył na blat i podzielił na pół. Każdą część z osobna rozwałkował między dwoma arkuszami papieru do pieczenia na grubość ok. 6- 7 mm.. Rozwałkowane ciasta ułożył razem z papierami na desce i wstawił do zamrażalnika na ok. 15- 20min.Piekarnik rozgrzać do temperatury 175- 180°C.
        Następnie wyciągnął ciasto z zamrażalnika i ściągnął górny papier do pieczenia. Z szuflady wyjął foremki w kształcie aniołków,wykrawał i układał je w odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Resztki ciasta zagniótł ponownie, rozwałkował pomiędzy papierami i wykrawał kolejne ludziki.
        piekł ok. 8- 11min.
        Ciastka pozostawił na ok. 2 minut na blasze, następnie kolejno wyłożył je na kratkę z piekarnika i pozostawił do całkowitego ostygnięcia.
        W tym czasie konik przygotował lukier. Białko zmiksował najpierw z 1 szklanką cukru pudru. Kolejno miksując dodał tyle cukru pudru, aby masa była dość gęsta i się nie rozlewała. Lukier przełożył do rękawa cukierniczego z małą okrągłą końcówką i udekorował pierniki.
        Wystudzone pierniczki przełożył do zamkniętej puszki.
        Kiedy wszystkie potrawy były gotowe zwierzaczki usiadły aby odpocząć i napić się przygotowanej przez żabkę herbaty z melisy.Stwierdziły,że na dziś wystarczy,jutro też jest dzień.
        nick w grze mamaewa62
      Post edytowałam - usunęłam ID, gdyż podajemy tylko nick, którym posługujemy się w grze.
      TL_MOUSE


     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 10 grudnia 2014
  17. -_Amidamaru_-

    -_Amidamaru_- Nadzorca forum

    Pamiętam ten dzień jakby to wszystko działo się wczoraj... Miałam urodziny... nie spodziewałem się prezentów, ale nie chciałem być tego dnia sam.
    Przecież w naszym schroniskowym zoo jest tyle zwierzaków! Tego dnia, odwiedzających schronisko było mniej niż zwykle...
    Pani Alina (nasza opiekunka ) przyniosła mi przepyszne śniadanko... powiedziała że zostało przygotowane specjalnie dla mnie.
    Byłem niesamowicie szczęśliwy! A no tak... zapomniałem się przedstawić, przecież mnie nie znacie.
    Jestem Ami- Łoś.
    Pewnie się dziwicie, ze Łoś mieszka w schronisku, ale to prawda. W mojej krainie, wszystkie bezdomne zwierzęta nie tylko psy i koty trafiają do schroniska. Jest nam tutaj dobrze, ale każde z nas chciałoby mieć swój dom.
    Ami, Ami krzyczała radośnie Pani Alina. Mam dla Ciebie wspaniałą wiadomość! Dziś...przyjeżdża... po Ciebie farmer Karol! W końcu znajdziesz swoje miejsce, będziesz miał prawdziwą zwierzęcą rodinę... Szkoda że nie umiesz mówić... Na pewno jesteś szczęśliwy...
    jestem przeszczęsliwy Pani Alinko! Pomyślałem... Po tylu latach, ktoś chce mnie wziąć do siebie... Akurat mnie starego Łosia.
    Tylko...trafię na farmę ? Ciekawe...jak to będzie, czy zaakceptują mnie inne zwierzęta ?
    Mam nadzieję... No cóż, muszę się pożegnać z moimi przyjaciółmi ze schroniska. To nie będzie łatwe... Ami - powiedziała kurka Sofija - będziemy za Tobą tęsknić... Ale z drugiej strony cieszymy się, że znalazł się ktoś kto się Tobą zaopiekuje...
    To dla Ciebie... od nas... wiem, że to niewile ale chcemy abyś o nas pamiętał.
    To zdjęcie, gdzie jesteśmy wszyscy razem... świeże jajka - sama zniosłam. Goździki - ale Sofijo... te goździki... przecież... ćśśśś... nic nie mów... wiem, że zdobyliśmy je bardzo ciężko, ale zrobiliśmy to razem...
    Pamiętasz naszą wyprawę po nie ? Miały być lekarstwem na złamane skrzydło nietoperza - Albiego... To była bardzo ryzykowna wyprawa... Musięliśmy wymknąć się ukratkiem, żeby Pani Alina nas nie widziała...
    Gołąbek Sami ukradł klucz strażnikowi Omowi... Gdy juz wyszliśmy niezauważeni musięliśmy dostać się na drugą stronę jeziora... ale Ami, jak my to zrobimy? Spytałaś...
    Zobacz tam są bobry... może poprosimy aby nam pomogli zbudować tratwę?
    Tak tak! to znakomity pomysł...
    Na szczęscie bobry się zgodziły... Teraz już wszystko powinno się udać... Zostaje nam tylko wkraść się do ogrodu w którym rosną drogocenne goździki... Tylko że one są pilnowane przez wielki psy... To nic, powiedział kot Psot... Ja się tym zajmę... pokaże się psom, a później ucieknę... Wy w tym czasie ukradniecie goździki.. Ryzykujesz bardzo wiele powiedziała Sofija... kochani... ja jestem zwinny, szybko im ucieknę... Nie martwcie się... Spotkamy się za tym wielkim dębem przy rzece...Gotowi ?
    GOTOWI! odpowiedzieliśmy... i każdy ruszył w swoją stronę.
    Psot odwrócił uwagę psów, te pobiegły za nim a my mięliśmy wolne pole do popisu... Mamy goździki! o_O Ami, zobacz powiedział Gołąbek jest i szpinak, który tak bardzo lubisz... zabierzemy troszkę...
    Tak pamiętam to, -powiedziałem... Albi dzięki nam przeżył...
    Zostało troszkę goździków i szpinaku, zabierz je... Tobie mogą się bardziej przydać...
    Dziękuję, jesteście wspaniali...
    Ami, Pan Karol przyjechał, musisz już iść...oznajmiła Pani Alinka
    Cześć Ami, ja jestem Karol... Zabieram Cię na moją farmę...
    Pewnie się denerwujesz, nic się nie bój u mnie będzie Ci wpsaniale, zwierzęta Cię polubią...
    Mam nadzieję pomyślałem...
    Jesteśmy, to Twój nowy dom - oznaimił Karol...
    Zwierzęta (wszystkie) siedziały w wilekiej stodole...
    Cześć... Jestem Ami, powitałem zwierzaki , gdy wyszedł Pan Karol...Witaj Ami...
    Spójrz ile nas tu jest, powiedziała Sowa. Ja jestem Sowa - Omi, to jest Koń- Ted, obok krówka - Muu, owieczka - Sisi... i w ten sposób zapoznałem się ze wszystkimi zwierzakami. w sumie było nas 25...
    Jutro jest niedziela... Jest to nasz dzień, bowiem w niczym nie jesteśmy potrzebni Panu Karolowi. W każdą niedzielę, nasz gospodarz udaje się z wizytą do swojej córki - Oli.
    Zbliżają się Święta Bożego NMarodzenia. My, zwierzaki obchodzimy je co roku.
    Żaden człowiek, o tym nie wie, musimy się do nich przygotować. Mamy nadzieję że nam pomożesz... Oczywiście że tak! możecie na mnie liczyć powiedziałem... A teraz, musisz odpocząć, bo dla Ciebie Ami to był dzień pełen wrażeń... tutaj jest Twoje legowisko. Dobranoc - dobranoc odpowiedziałem. Cieszę się że tutaj jestem...
    Kukurykuuuuu! rozległo się wesołe pianie koguta... Pobudka kochani, wstajemy... Mamy dużo pracy rzekł Kogut Qryk.
    Co będziemy robić ? zapytałem.
    Do świąt jest jeszcze troszkę czasu, więc dziś zajmiemy się piernikami. To nasza zwierzęca tradycja zawołała wesoło kaczka.
    Każde z Was musi dokładnie wymyć łapki, bowiem tegoroczne pierniki będę inne niż zwyke... będą w kształcie naszych łapek... ojej! ale fajnie! rozległ się weosły okrzyk zwierząt.
    Musimy przygotować składniki potrzebujemy następujące produkty :
    alee...jęknęła myszka...skąd weźmiemy przpis ?
    spokojnie, sowa pożyczyła go od naszego gospodarza zaszczekał piesek..
    więc potrzebujemy :
    1 kg.mąki
    30 dag.cukru
    30 dag.miodu,
    2 całe jajka,
    3 żółtka,
    2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
    1 paczka przyprawy do pierników
    łyżeczka dobrej kawy
    18 dag.masła,
    5 dag.kakao,
    15 dag smalcu może być margaryna,
    1/4 szklanki mleka zimnego+1.5 łyżki mąki,
    zmielone goździki(płatki )
    cynamon,
    gałka muszkatołowa.
    Nadzienie :
    8 startych jabłek
    100szpinaku

    Wykonanie:
    Pies Teodor Wszystkie sypkie składniki wrzucił do miski,Kotka Telsa je wymieszała.konik Dodał przyprawy. Kury ubiły jajka z cukrem. świstak rozpuścił masło i smalec . Słoniczka Emi wlała do reszty składników Masę jajeczną,miód, oraz rozpuszczony tłuszcz . Wsystko wymieszałem ja swoimi silnymi łapkam.
    Masa musi być w lodówce minimum 1 dzień.
    Nazajutrz zaczęła się prawdziwa zabawa! Świnka rozwałkowała ciasto na 0,5 cm.
    i.........
    gdy każdy miał wymyte łapki... zaczęliśmy wykrawać pierniczki!
    wyobraźcie sobie to... pierniczki w różnych kształtach...kształtach zwierzęcych łapek...
    Gotowe pierniczki należy piec piec 10 minut w temp.180 st.C. powiedziała sowa.
    Gdy wyjęliśmy pierniczki przyszła kolej na nadzienie.
    Każdy piernik został przekrojony i do środka włożyliśmy starte jabłka i listki szpinaku!

    teraz czas na dekorację piernikczków.
    użyliśmy do tego płatków moich ciężko zdobytych goździków i kolorowych pisaków lukrowych
    to były bardzo pracowite dwa dni, powiedział królik,ale nasze pierniczki są wyjątkowe... nikt takich nie ma rzekł świetlik.
    nadszedł czas na odpoczynek.
    Na farmie zapanował zmrok... zwierzęta po ciężkich dwóch dniach zasnęły i miały piękne, kolorowe sny...

    nick : -_Amidamaru_-

    ID usunęłam, posługujemy sie tylko nickami w grze.
    MOD_Afrodyta
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 10 grudnia 2014
  18. monia1125

    monia1125 Hrabia forum

    Świateczna księga marzeń
    W malutki domku na skraju lasu mieszkała sobie kochająca się rodzinka. Przez cały rok ciężko pracowali w polu, karmili kurki, kaczki i gąski, hodowali kolorowe stworzonka, i co jakiś czas zaglądali do swojego zwariowanego sąsiada Franka który codziennie obchodził urodziny i zamiast przyjmować prezenty obdarzał nimi innych. Życie rodzinki toczyło się spokojnie, wiosną oranie i sianie, latem plewienie i nawożenie jesienią wielkie zbiory, a zima.. Zima to taki czas magiczny kiedy pod śniegiem śpi cała ziemia, czas płynie wolniej, znajduje się wtedy czas dla rodziny, dla bliskich.
    Kiedy za oknem śnieg niczym bezpieczna pierzynka otulił cały świat, wieczory stały się dłuższe, farmerska rodzinka spędzała czas przy kominku. W jeden z takich wieczorów ktoś cicho zapukał do drzwi, dzieciom wydawało się ze to Mikołaj, rodzice stwierdzili że pewnie myszy harcują w spiżarni wyjadając dżemy dyniowe i inne smakołyki. Wszyscy zaczęli się śmiać twierdząc że ich uszy robią im żarty – bo niby kto mógłby trafić pod drzwi domku oddalonego od wszystkich, na skraju lasu z widokiem na rozległe zasypane śniegiem pola.. Kiedy wszyscy powrócili do swych zajęć, dorośli do czytania poradników rolniczych a dzieci do zabawy, rozległo się ponowne pukanie do drzwi:
    - PUK, PUK, PUK – tak głośnego pukania nie sposób zignorować lub pomylić z hałasem robionym przez myszki.
    - Otworzę drzwi i sprawdzę kto wieczorową porą nas odwiedził – odrzekł tatuś farmer idąc do drzwi.
    -o_Ooooo, cóż to! – wykrzyknął tatuś po chwili.
    - Pokaż nam co tam jest, no pokaż – zawołały ciekawe wszystkiego dzieci, i nawet kot śpiący koło kominka podniósł leniwie głowę, a chomik przestał biegać po klatce.
    Tata wrócił szybko do pokoju, ukazując wielką paczkę. – Listonosz nas odwiedził, z powodu zasp dotarł do nas dopiero teraz – odrzekł tatuś.
    - Kochanie mogłeś go zaprosić na poncz jajeczny, w taką pogodę powinien się rozgrzać. – zatroskana mamusia już chciała pędzić do drzwi…
    - Ależ nie martw się listonosz miał przy sobie termos, i specjalny samochód, a została mu jeszcze jedna przesyłka dla naszego kochanego Franka.
    Mamusia uspokojona tymi słowami, podeszła do reszty rodziny stojącej wokół paczki. Zapadło milczenie napełnione oczekiwaniem, już tak dawno Nikt nie przysłał farmerskiej rodzinie paczki, i to tak wielkiej paczki. Nie było żadnego adresu, tylko ładnym, starannym pismem adres odbiorcy. Tatuś wzruszył ramionami i poszedł po ostry nuż i nożyczki, zaczął otwierać paczkę. Po chwili wszyscy zrobili jeszcze bardziej zdziwiona minę, bo w paczce na samym dnie, leżała wielka stara książka, a właściwie księga. Na księdze leżała pożółkła koperta, w której jak łatwo się domyślić spoczywał równie stary i pożółkły list. Wszystko wydawało się jakieś magiczne i nierzeczywiste, każdy chciał wiedzieć co jest napisane w liście i czym wypełnione są karty starej księgi. Jednak otwarte pudło w niesamowity sposób wszystkich onieśmielało.
    Tatuś wziął list do ręki, zakręcił wąsy pod nosem, poprawił okulary i zaczął czytać uroczystym głosem, gdyż jak każdemu się wydawało tego wymagała chwila:
    „Moi drodzy mieszkańcy Farmeramy!
    Na samym początku chciałbym Was serdecznie przywitać, i podziękować za całoroczną ciężką pracę na farmie. Wiem że nie jest to proste zadanie, być cierpliwym, miłym, dawać z siebie co najlepsze. W nagrodę przesyłam wam wielką księgę wspomnień, wspomnień o których z czasem zapomnieliście. W księdze znajdują się zdjęcia, przepisy, wszystko co pozwoli wam uświetnić wasze Święta, oraz zimowy czas oczekiwania na nie.
    Mam nadzieję że zaopiekujecie się księgą, dopiszecie do niej kilka wspomnień oraz znajdziecie w niej przepisy na 12 Świątecznych potraw. Pamiętajcie ta księga to prezent ale i odpowiedzialność, ale o tym przekonacie się sami.
    Z serdecznymi życzeniami dobrych, pogodnych i wesołych Świąt Bożego Narodzenia
    Św. Mikołaj”

    - No, no, no… - powiedziała mamusia sięgając po księgę, bo jakoś logiczne było że to mamusia musi księgą się zająć.
    Mamusia podeszła z księgą do kominka. A trzeba powiedzieć że nie była to zwykła księga, każdy kto na nią zerknął od razu wiedział że musi być zaczarowana. Księga ta była gruba, oprawiona w czerwoną skórę, miała złote wzmocnienia boków, oraz grzbietu, a tytuł „Księga Farmeramy” błyszczał się złotem w blasku kominka. Księga wydawał się bardzo stara, miała grube pożółkłe strony. Jednak trzeba powiedzieć ze wcale nie była zniszczona.
    Tatuś podsunął mamusi jej ulubiony bujany fotel, w którym zazwyczaj robiła wełniane skarpetki, sweterki i szaliki, aby usiadła. Wszyscy otoczyli ją kołem, nawet myszka wyglądnęła ze swojej norki, kot się całkiem przebudził, a chomik jakby z ciekawością przyglądał się całej sytuacji. Gdyby ktoś z domowników wyglądnął przez okno zobaczyłby wiewiórkę, renifera, sarnę i niedźwiedzia zaglądających z ciekawością przez okno.
    Mamusia w końcu otworzyła księgę, zajrzał i zobaczyła zdjęcie starej farmy, zarośniętej chwastami dzikiej łąki, wszystko takie ciasne, małe, w dali nie było widać domku Franka, wszystko niby takie same jak teraz, a jednak takie inne..
    - Mamusiu, mamusiu co to za miejsce? – zapytały chórem dzieci.
    - To nasza farma jeszcze za czasów mojej młodości. – tatuś z mamusią wymienili radosne spojrzenia, tatuś pochylił się nad mamusią i dał jej buziaka, wtedy na wydawałoby się pustej stronie obok zdjęcia, zaczęły pojawiać się napisy, litery napisane złotym tuszem, a musiała je pisać ta sama ręka, która zaadresowała paczkę i napisał list.
    - Co tam pisze mamusiu przeczytaj, no nie daj się prosić mamusiu! – wołały uradowane, ciekawe wszystkiego dzieci.
    - Spokojnie, tylko spokojnie. – uspokajała mamusia – to tylko przepisy, och ale jakie przepisy! To przecież stare przepisy prababci które dostał od swojej prababci które wymyśliła jej prababcia, zaginął ten przepis już dawno, dawno temu.. – wzruszenie ścisnęło mamusi gardło.
    A przepisy wyglądał tak:

    Makowiec zawijany
    • kilogram maku polnego
    • ½ kg cukru
    • 8 jajek
    • 1,5 kg mąki
    • 30 dag drożdży
    • rodzynki
    • ½ l mleka
    • łyżeczkę startej skórki z cytryny
    Z mąki, mleka, drożdży, 6 jajek i dwóch żółtek oraz połowy cukru zrób ciasto drożdżowe. Roszczyna powinna rosnąć całą noc przy dobrze nagrzanym piecu kuchennym. Pamiętał aby w zagniataniu pomógł ci mąż, wtedy ciasto nabierze smaku miłości.
    Mak polny sparz wrzątkiem, utrzyj go w makutrze, dodaj do niego ubitą pianę z 2 białek, cukier rodzynki, startą skórkę z cytryny, niech to wszystko na koniec wymieszają dzieci – ich uśmiech doda słodyczy całemu ciastu.
    Na koniec sama rozwałkuj ciasto, posmaruj je makiem i zawiń w rulonik, połóż na nagrzanej blaszce, posmaruj z wierzchu białkiem i nakłuj widelcem. Piecz w piekarniku do ciemnozłotego koloru.

    Krokiety ze szpinakiem, kapustą i grzybami
    • 1/2 kg szpinaku
    • przyprawy: pieprz, sól
    • 1/4 kg kapusty
    • 1/8 kg suszonych grzybów
    • naleśniki
    • 2 jajka
    • bułka tarta
    Zrób górę naleśników, niesłodkich. Przy podrzucaniu na patelni pamiętaj o zabawie i wesołym uśmiechu, niech nie będzie to smutny obowiązek ale radosna zabawa.
    Szpinak ugotuj razem z kapustą i grzybami, odsącz na sitku przeżuć na patelnię podsmaż lekko razem z przyprawami – niech miesza wszystko Twój mąż, w końcu mąż w kuchni też Mozę się przydać, a wspólne chwile spędzić możecie na rozmowach o rzeczach ważnych, na które normalnie nie ma czasu. Kiedy naleśniki będą już gotowe, nasmaruj je nadzieniem szpinakowo-kapuściano-grzybowym, pozwijaj na krokiety. Możesz je zrobić na miesiąc przed Wigilią. Wtedy czekasz aż tak przygotowane krokiety wystygną i wkładasz je do pudełek (tak żeby siebie nie dotykały bo się pozlepiają) i zamrażasz. W Wigilię zaś je wyciągasz jak się troszkę rozmrożą moczysz w jajku, obtaczasz w bułce tartej i smażysz na patelni.

    Goździkowe ciasteczka Wigilijne
    • ½ kg mąki
    • ½ kg mąki ziemniaczanej
    • ½ kg cukry
    • 1 kostka masła
    • 1 cukier wanilinowy
    • 1 torebka proszku do pieczenia
    • 15 startych na proch goździków
    Ciasteczka najlepiej robić kilka dni przed wigilią. Wszystkie składniki mieszasz na stolnicy, następnie wałkujesz. Dajesz swoim dzieciom foremki i razem wycinacie ciasteczka. Układacie je na natłuszczonej blaszce, pieczecie na rumiany kolor. Kiedy wystygną możecie je wspólnie polukrować. Jest to wspaniały czas na wspólną zabawę z dziećmi, a równocześnie podpytanie co chcą od św. Mikołaja a także pokazanie ze ich praca jest bardzo ważna, ponieważ ciasteczka będą jednym z deserów podanych w Wigilię.

    Pierogi Wigilijne z jabłkami
    • 1 kg cista na pierogi (wg przepisu mamy lub babci)
    • 4 jabłka
    • łyżka cynamonu
    • szczypta potartej laski wanilii
    • rodzynki (gdy ktoś je lubi)
    • 1/8 kg cukru
    • odrobina masła
    Jabłka trzemy na tarce z dużymi oczkami, w tym samym czasie na głębokiej patelni topimy odrobinę masła z cukrem, następnie wrzucamy potarte jabłka na patelnię, dodajemy cynamon i wanilię, podsmażamy wszystko na wolnym ogniu, na koniec dodajemy rodzynki. Odparowujemy całość, kiedy mieszanka będzie dość gęsta studzimy.
    Ciasto na pierogi wałkujemy wycinamy pierogi (powinny być dość duże), faszerujemy i zlepiamy. Pierogi możemy robić kilka tygodni przed świętami, możemy je zamrozić i rozmrozić dopiero w Wigilię, kiedy będą podawane.
    Podawać ugotowane posypane brązowym cukrem.

    Mamie na widok tych przepisów zabłysła w oku łza. Łza ta odbiła w sobie wszystkie kłótnie rodzinne, spory, zwady a zwłaszcza te w zimowym – Wigilijnym czasie. Tatuś stał zadumany, myślał o tym kiedy ostatnio pomagał mamusi w kuchni, kiedy naprawdę ze sobą rozmawiali. Dzieci, jak to dzieci, stwierdziły że trzeba pomóc mamusi. To co można zrobić wcześniej, zrobi się, a zaczną już od jutra, tak żeby mamusia nie była zmęczona. Z takimi to myślami nasi bohaterowie poszli spać.
    Za oknami padał śnieg, zwierzątka również poszły spać. Wiewiórka, sarna, renifer i niedźwiedź udali się do lasu. W oborze i stajni, a także kurnikach zrobiło się cicho, wszyscy śnili już o cudownych Świętach.
    Gdyby ktokolwiek wyjrzał przez okno, zobaczyłby na niebie przelatującego Św. Mikołaja, który to w dniu 6 grudnia dał farerskiej rodzince najpiękniejszy prezent. Wielką księgę wspomnień, w której to znajdują się nie tylko wspomnienia ale też przepisy na 12 Wigilijnych potraw, potraw, które nie tylko są pyszne, ale zmieniają serca osób które je przygotowują.

    Nick w grze: jak na forum: monia1125
     
  19. iwzu

    iwzu Forumowy żółtodziób

    Opowieść o Farmerskiej Wigilijnej Książce Kucharskiej

    -Brrr... Nie cierpię świąt! - burknął Anatol. Borsuk Anatol z niezadowoleniem spoglądał na przysypaną śniegiem Farmę i wesoło szczerzącego się bałwana. Ale największą jego niechęć budziła kolorowa choinka. Anatol zerknął na plac, na którym Matylda radośnie pląsała wśród zwierząt, zachęcając do przygotowań. - A to krowa! - mruknął borsuk. - Co oni robią?!
    Przed spółdzielnią panował rwetes większy niż zwykle. Zwierzęta znosiły, co kto miał najlepszego i wykładały na rozstawionych stołach. Nawet znany ze swego skąpstwa szop Ambroży przyniósł kilka masek. - A ten co? Na Sylwestra się już szykuje?! - Anatol złośliwie zarechotał. Nagle borsuk wypatrzył na stole wśród przeróżnych produktów i przedmiotów książkę kucharską i pojął, że to przygotowania do Wielkiego Świątecznego Gotowania.
    - Taaak... Mam pewien pomysł... - uśmiech Anatola nie wróżył niczego dobrego.

    Zniknięcie Wigilijnej Książki Kucharskiej pierwsza zauważyła krowa Matylda.
    - Muuusimy jej szukać! - zawołała stanowczo i zwierzęta rzuciły się w wir poszukiwań. Jednak w pobliżu książki nie było. - Eleonora! Gdzie jesteś?! - zawołała Matylda i po chwili, sowa niezdarnie wylądowała na placu. - Co się stało? - Eleonora rozglądała się wokół, ale jak to w dzień, widziała niewiele. Na wieść o zniknięciu książki, sowa pomyślała chwilę i powiedziała - Zapytajcie Farmerów. Może któryś pamięta te przepisy. - Muuusimy list napisać do Farmerów! Kto pisze? - Matylda wypatrzyła w tłumie podniesione skrzydło kurki Lideczki.

    - Miaaau! - głos Maurycego zabrzmiał w tym dramatycznym momencie wyjątkowo donośnie. - Atakują! Ratunku! - wydzierał się ile sił w kocich płucach. Zwierzęta patrzyły na niego w osłupieniu. Kot zaś walczył z jakąś kartką, która sfrunęła na niego z dachu kina akurat w środku słodkiej drzemki. - Chwila! - Matylda podeszła i przyjrzała się kartce. - Huuura! To jedna ze stron Wigilijnej Książki Kucharskiej! Podekscytowane zwierzęta zebrały się wokół. - No mów, który to przepis! - ponagliła ją Tereska i po kaczemu strzepnęła skrzydła.
    - Ten wymyślony przez Lulu, na cynamonowe jabłka. - Matylda lubiła Lulu i często wspominała wakacje na Bahamaramie, kiedy to słonica w przypływie sympatii podzieliła się z nią przepisem odziedziczonym jeszcze po prababce. - Dawajcie jabłka, cynamon i cukier!
    - Matylda starannie odmierzyła cynamon i cukier - Mauuurycy! Idź z tym do Piekarzy! Kot zabrał tacę z jabłkami i leniwie ruszył w kierunku Dzielnicy Rzemieślników.

    - To co, piszemy ten list? - Lideczka niecierpliwie grzebała łapką. Matylda skinęła głową: - Muuu... i przerwała w pół słowa zaskoczona widokiem. W kierunku placu żwawo szli bracia Cyryl i Florek. Cyryl potrząsał przed nosem Florka kartką - Ty durniu! - Sam jesteś dureń! - Florek aż podskoczył, co w przypadku kreta było niełatwe. - Matyldo, pomóż proszę! Czy to jest mapa? Cyryl i Florek od dawna i z zapamiętaniem, choć bez większych rezultatów, przekopywali Farmę w poszukiwaniu skarbów. Doskwierał im jedynie brak tajemniczej mapy i nienajlepszy wzrok. - Nieee, to nie mapa! To nasz przepis! - Matylda radośnie ucałowała braci. Widząc jednak jak szybko rzedną im miny dodała: - To przepis na wigilijny szpinak z czosnkiem. Bracia spojrzeli po sobie. Obaj nie byli amatorami ani szpinaku, ani czosnku. Cyryl skrzywił się: - Kto wymyślił coś takiego? - Ja. - spłoniła się Matylda. Wtedy, kiedy obmyślała przepis była przekonana, że szpinak to zdecydowanie wigilijna potrawa, przecież był tak zielony jak choinka, ale teraz, patrząc na kreta, straciła nieco rezon. Cyrylowi natomiast zrobiło się głupio: - To może..., może... my to przyrządzimy! Matylda uśmiechnęła się radośnie i wręczyła im całe naręcze szpinaku, kilka główek czosnku, masełko i sól oraz odnaleziony przepis. - Tylko uważajcie na szpinak, nie może być za miękki! Reszta zwierząt niepewnie patrzyła w ślad oddalającym się kretom. - Matylda, wiesz..., no...., oni tego... Nie widzą za bardzo. - w końcu wydusił z siebie Gaston. - Zaniosę im jakiś garnek! - i osiołek pomknął w kierunku braci.

    Lideczka niecierpliwie podskakiwała wokół Matyldy. - No pisz, pisz... - Pippi! - Lideczka popatrzyła na małą myszkę ciągnącą pakunek na sankach. - Co przywiozłaś? - Serki! - Pippi zaczęła rozwijać zawiniątka. - Ten z rozmarynem, ten z lawendą, tamten z bazylią... A tu coś specjalnego. - Pippi sięgnęła po niewielką paczuszkę. Kiedy ją rozwinęła oczom zebranych ukazał się ser obsypany makiem. - Och!!! - myszka rozejrzała się zdumiona reakcją zwierząt. Co prawda jej sery były zawsze pyszne, ale jeszcze nigdy nie wywołały takiego entuzjazmu.
    - Skąd to masz? - spytała Matylda. - No... zrobiłam. - bąknęła Pippi. - Ale TO! - Matylda złapała papier, w który myszka zawinęła ser. - A... Znalazłam koło młyna. To jakiś stary przepis. - Stary, stary... - pokiwała rogatą głową Matylda. Rzeczywiście przepis na farmerską kutię powstał jako pierwszy. Dawno temu, kiedy babka Manuela, była jeszcze młodą owieczką. To była pierwsza składkowa Wigilia i każdy wrzucał do miski co tam miał, trochę maku polnego, trochę ziaren pszenicy, migdały, orzechy, zasuszone śliwki i winogrona, znalazło się też trochę miodu i mleka. To były czasy! Ech!... - Kto na ochotnika?! W górę wyciągnął sie las łap, skrzydeł i nóg. - Maks, może ty? - Matylda, miała nadzieję, że wilczek jako nowy mieszkaniec Farmy nie odważy się od razu spałaszować całości i zostanie coś dla innych. Maks wziął przepis, minął podskakującą niecierpliwie Lideczkę i potruchtał do stołów zabrać składniki.

    - Kryć się! Babka! - na plac wpadł w dzikim pędzie Franek. Zwierzęta struchlały. Babka Manuela, odkąd osiągnęła wiek matuzalowy popadła w hipochondrię. Była przy tym niezwykłą nudziarą, o czym zdążył się przekonać już każdy na Farmie. - Za późno... - szepnęła Tereska i strategicznie dała nurka za Franka. - Wełeeenki przyniosłam! Wełeeenki na Święta! - babka Manuela zamaszyście wyłożyła na stół tobół ze sfatygowaną wełną. Tkwiły w niej malowniczo przeróżne rzeczy: pióra, kawałki drewna, a nawet butelka perfum o wątpliwym zapachu oraz... zwinięta w kłębek kartka papieru. - Co to? Matylda podeszła zaciekawiona i sięgnęła po kartkę, którą zaraz rozprostowała. - Przepis na kompot z goździkami! - wykrzyknęła uradowana Manuela. - Gwoździkami? ... - Babka Manuela, rozsiadła się wygodnie: - Pamiętam jak kiedyś przebiłam sobie kopytko gwoździkiem. Bolaaało! O, jak bolaaało! Potem to kopytko natarłam ceeebulką... Manuela przestała słuchać. Widząc, że zanosi się na dłuższą opowieść rzuciła przepis Frankowi i szepnęła: śliwki, woda, cukier, cynamon i nie zapomnij o goździkach. Franek skinął kędzierzawą głową i chyłkiem poszedł przygotowywać świąteczny kompot.

    Anatol przyglądał się wszystkiemu z pocztowej wieży i zacierał ręce. - Babka nie puści ich tak szybko. - uśmiechnął się pod nosem. - Cztery przepisy to za mało, świątecznej kolacji nie będzie w tym roku!
    cdn.
    _
    Farmerska Wigilijna Książka Kucharska
    (przepisy na jedną porcję ;))

    Cynamonowe jabłka świąteczne
    5 dużych jabłek, 15 dag cukru, sok z cytryny, cynamon, kardamon i goździki
    Obierz jabłka i pokrój w duże cząstki. Ułóż w naczyniu żaroodpornym posypane przyprawami i cukrem. Piecz w temperaturze 175 °C, aż jabłka będą miękkie. Podawaj od razu po upieczeniu.

    Wigilijny szpinak z czosnkiem
    200g szpinaku, 3 ząbki czosnku, 30g masła, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej, sól do smaku
    Szpinak przebierz i umyj, zostaw na sitku do obcieknięcia. Do roztopionego masła dodaj przeciśnięty przez praskę obrany czosnek oraz gałkę. Smaż minutę cały czas mieszając. Wrzuć szpinak i smaż 3-4 minuty, lekko posól i smaż jeszcze minutkę.

    Farmerska kutia świąteczna
    30dag maku polnego, po 10dag orzechów, migdałów, zasuszonych śliwek i winogron, 15dag pszenicy, 0,5L mleka, 2 łyżki miodu i 1 masło
    Pszenicę ugotuj do miękkości i odcedź. Mak ugotuj w mleku z dodatkiem masła i zmiel trzykrotnie. Pszenicę połącz z makiem, bakaliami i miodem.

    Wigilijny kompot z goździkami
    2,5kg śliwek, 1,5L wody, 50dag cukru, 25 goździków, 5 lasek cynamonu
    Zagotuj wodę z cukrem, tak aby powstał syrop. Dodaj korę cynamonu, goździki i śliwki. Gotuj aż śliwki zmiękną.

    nick: iwzu
     
  20. BA_Czerwona

    BA_Czerwona Board Administrator Team Farmerama PL

    Witam,

    Dziękujemy za wszystkie prace. Przedstawiamy założenia kolejnego etapu:

    II etap (potrwa od 10.12.2014 do 17.12.2014)

    - kapusta
    - miód
    - orzech włoski
    - pomarańcze

    Z niecierpliwością czekamy na Wasze dania i historyjki :)
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.