Domagamy się

To nie było się załapać na ten 8 grudnia, co parę dni temu był...?
Też niezła data, powaga

Aha, czyli że proboszcz piechotką się przemieszcza...?
Hmm

 

Moje domaganie mi spać już karze-Triss,pożartowałam ale życzę wszystkiego najlepszego i jak najmniej nerwów przed ...

 

Mazdą 6 jeździ

Zuza z "wiejskim" tradycyjnym weselem to nie tak prosto szczerze to ten rok wcześniej to na aktualne warunki i tak późno, ale to możliwe tylko dlatego, że grudzień mało popularny
Żeby to ogarnąć w sezonie czerwiec - wrzesień powiedzmy, to lokal, orkiestrę, fotografa itd itp trzeba na dwa lata do przodu rezerwować, bo inaczej nie mają już terminów.
Oczywiście to tylko w przypadku sobotniego weselicha calonocnego na te xdziesiąt osób, bo jakiś obiadek w restauracji w tygodniu to i na tydzień wcześniej się ogarnie.

A co do sukienek to ja mam gust bardzo stały i niezależny od mody, zdecydowanie daleki od typowo ślubnych bez więc i 5 lat wcześniej bym mogła kupić i nadal by mi się podobała

 

Mazdą 6, hmm.
No to w sumie prawidłowo, nie...?

Lokal, orkiestra, fotograf do rezerwacji na dwa lata do przodu...?
Toż to genialna nisza ekologiczna, dlaczego nikt tam lukratywnego biznesu nie zakłada?

Nie, jednak wiejskie weselicho nie dla mnie

 

ślub zimą ma zdecydowanie swój urok, drzewa na biało, i jeszcze jak by słońce było i padało na ten przymrożony błyszczący śnieg, piękne widoki są wtedy
Aga życzę, żeby się udało wszystko

 

Mazda - niezła fura

A zakup sukienki na 5 lat naprzód, to niestety konieczność trzymania zbliżonych gabarytów


Ja chyba na nietypowych weselach bywałam, bo przedawkowania nie zauważyłam. I polecam zamiast cioć i wujków niewidzianych od ćwierćwiecza, zaprosić przyjaciół i dobrych znajomych. Inna jakość

 

Akurat u mnie w rodzinie totalnie nie ma zwyczaju przedawkowywania.. mało kto w ogóle jakichkolwiek % używa, więc o to się nie martwie. Jedyne czego nie można przewidzieć to tzw "osoby towarzyszące" gości, którzy stałych partnerów nie mają. Ogólnie tego elementu nie lubie, bo mało to komfortowe, że obce osoby mi się między rodziną plątają no ale impreza typowo taneczna, zdecydowana większość przychodzi w parach, więc pasuje, żeby i single mieli się z kim bawić Z resztą wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś mi kogoś obcego przyprowadza to już ten ktoś jest za niego odpowiedzialny, ja sobie głowy tym zaprzątać nie zamierzam

 

A pewna jesteś, że to w ogóle jakiś wujek, a nie na przykład organista z sąsiedniej parafii?
Wiesz, może mu akurat proboszcz zabronił śpiewania podczas mszy, bo go parafianie nie rozumieli, i chłopina trenował na weselach po sąsiedzku

 

Śpiewających wujków też na weselach widywałam Ostatnio u kuzyna nawet jeden przez pół nocy zamawiał u orkiestry piosenki z dedykacją.. sam dla siebie

Domagam się dobrego tygodnia dla wszystkich

 

Trzeba się cenić Przypomniało mi się "Wesołych Świąt panie Fasola" gdzie Jaś pisała sam do siebie kartki świąteczna, pieczołowicie je zaklejał w koperty. Potem wychodził na zewnątrz, wrzucał je w otwór na listy w swoich drzwiach, wchodził i zaskoczony z radością je podnosił z podłogi, po czym wieszał na specjalnym sznureczku.

 

Domagam się starszej siostry, która obchodzi święta, ale nie dlatego, że taka jest tradycja. A! I nie narzeka, bo urodziła się pierwsza i mam to po niej!

 

No wow! Witaski poświąteczne
Triss mnie dawno nie było, a tu widzę weselicho się jednak szykuje U nas nie ma w ogóle do księdza terminów, bo jak coś to kilka ślubów odbębniają jednego dnia Gorzej by mogło być z salą, bo te najpopularniejsze już mają kalendarze na kilka lat w przód

Ja tam też nie jestem i nie byłam fanką planowania co do szczegółu, niektóre rzeczy załatwiłam wcześniej, żeby po prostu miec z głowy Ale jak czasem słuchałam jakie szczegóły dziewczyny ustalają, to tylko za głowę się łapałam U mnie tam prawie wszystko było na spontan i fajnie wyszło, nie pamiętam, żebym coś się stresowała, bo nie było planu, żeby coś mogło nie wyjść, chociaż okazało się pod kościołem, ze nie mamy obrączek

Jak wybierałam kieckę, to miałam jeden warunek- oby nie było tiulu i jakichś świecidełek Nie chciałam wyglądać jak bombka, albo cała choinka Zdecydowanie szkoda mi było kasy, żeby 3000 dać za kreacje jednonocną, ale nie umiałam znaleźć używanej, okazało sie, że w sklepach na zapleczach mają kolekcje ubiegłoroczne, tylko trzeba zapytać, więc wzięłam i tak za drogą dla mnie, ale 500zł zapłaciłam za nową, ale była prawie idealna- subtelna i skromna
Muszę się teraz zmobilizować, żeby kieckę w końcu na olx wystawić
Triss jak nie chcesz wyglądać jak świąteczna choinka to się zgłoś- oddam w promocyjnej cenie

 

Jak choinka nie chce wyglądać, ale ja idę nawet o krok dalej, bo nie chce w ogóle typowo ślubnej sukienki Na pewno coś w okolicach stylu boho i raczej nie chce długiej... no powiedzmy, że długość taka, żeby proboszcz na zawał nie padł

 

Domagam się doprecyzowania co to za styl boho i czy ma coś wspólnego z bohomazem?

 

Nie od bohomazów (choć może źródłosłów jest wspólny, nie sprawdzałam), tylko od "bohemy" czyli "cyganerii".
Styl rustykalny, staroświecki, niciane koronki i korale z jarzębiny... no te klimaty mniej więcej.
Spytaj wujaszka o "boho style wedding" czyli ślub w stylu boho, nawet i krótkie sukienczyny tam znajdziesz.
Słowo "sukienczyna" zostało użyte świadomie

 

Znalazłem. Gdyby nie buty, wiecheć w ręku i makijaż na twarzy, uznałbym, że to babcina koszula nocna, a nie suknia ślubna
Kuse to nie jest. Zakrywa wszystko, co trzeba. Triss nie musi się martwić o serce księdza

 

No dokładnie.
Z tym, że można by wziąć nożyczki i ciachnąć tak pół metra od dołu... wtedy Triss byłaby zachwycona
Zabawne są te koszulinki i całkiem sympatyczne nawet - no, na pewno lepsze od bezy z koronką, czyli ślubnego standardu.

 

No ten Zgredkowy przykład mi się trochę z białą zjawą, czy inną nimfą leśno-jeziorną kojarzy

ale już np ta mi się podoba:


Witam niedzielnie, domagam się śniegu, bo podobno cała polska ma, a u mnie co wieczorem napada, to rano topnieje..

 

TrissMerigold. - bardzo chętnie oddam Ci śnieg i zimno, bo u mnie na razie żadnego pożytku z nich nie ma.

 

Mnie ta pani się kojarzy z jakąś Amerykanką ledwie wiążącą koniec z końcem, mieszkającą w przyczepie kempingowej pośrodku niczego, jeżdżącą starym fordem pickupem na zakupy do wallmartu, samotnie wychowująca dzieciaka i daremnie czekającą na to aż tatusiek zapłaci zasądzone alimenty. Ten kapelusz na głowie, mina i łańcuch na szyi... Do kompletu brakuje tylko sińców pod oczami z niewyspania.

Domagam się, żebyś założył łyżwy i zmykał na ślizgawkę