Domagamy się

Spójrzmy prawdzie w oczy. Oryginalnych gier (w sensie unikalnych i ciekawych) powstaje niewiele. Gro to powielanie oklepanych rozwiązań z drobnymi zmianami, głównie graficznymi. Rozbudowa miasta, odkrywanie coraz to nowych jednostek militarnych, podbój sąsiadów i obrona przed wrogimi nacjami mocno zalatuje hitami sprzed ćwierć wieku, kiedy coś takiego jak Internet istniało tylko w nielicznych placówkach naukowych i nikt nawet nie myślał, że może być w przyszłości stosowany jako platforma do grania.

Podobnie jak zzizzie, domagam się więcej naprawdę nowych gier, chociaż nie tylko dla pań w jej wieku

 

No dobra, Zgredziu, niech ci będzie - dla młodzieńców w twoim wieku też
Jeśli dobrze pamiętam, to chyba stanęło na tym, że jesteś 9 lat młodszy

Aha, net (w każdym razie coś na kształt, dialup czyli tzw dostęp wdzwaniany z tepsy - później neostrady, stąd "dzieci neo") to ja miałam te ćwierć wieku temu w domu. No, może prawie ćwierć wieku, w każdym razie już był dostępny.

Z tymi nowymi grami to smętnie to wygląda... pewnie dlatego, że nie tak łatwo jest wymyślić coś naprawdę odkrywczego, co byłoby jednocześnie solidnie rozbudowane i nie za wymagające łączowo i sprzętowo.
Ale dla mnie te wszystkie strategie farmerskie, z farmeramą na czele, były od początku znacznie jednak bardziej odkrywcze od budowy imperium i podbijania prowincji. Pojawiły się zresztą znacznie później (i chyba dzięki temu w takiej nowocześniejszej postaci).

A ja sobie tak ciągle dumam nad tymi zachwytami Triss i parę wniosków wydumałam. Ciekawa jestem, Zgredziu, czy się ze mną zgodzisz.

Mianowicie, jak się tak zastanowić i porównać to i owo, to na farmie jest przecież pod wieloma względami tak samo, jak tam.
Ściśle określona ilość miejsca, czyli liczba tych "kratek" – odpowiedników małego pola. Do pewnego etapu rosnąca wraz z levelami (tak najogólniej to ujmując). Owszem, czasem coś tam dodadzą – ale takie aktualizacje nie zdarzały się chyba jak dotąd aż tak znowu często. Więc weźmy stan na dziś: nie można rozbudować farmy ponad maksymalny przysługujący/wykupiony obszar – i też wszystkiego człowiek nie postawi, musi wybierać. Tyle że całość jest tu większa, gra jest bardziej rozbudowana i oferuje dodatkowe elementy, a przez to strategiczne granie staje się trudniejsze.

Dalej: tutaj też można maksymalizować wydajność expa (czyli PD) z jednego małego poletka czy "kratki". Norbi – bądź co bądź gracz z niekwestionowanej czołówki tutejszych strategów – wspomniał niedawno, że est-orka zgarniała 80% expa więcej, niż on. A to oznacza, że taka maksymalizacja jest możliwa, tylko trzeba to... no właśnie, rozkminić (jak pisze Triss) – a rozkminić jest trudniej, bo o wiele więcej rzeczy trzeba brać pod uwagę.

Tu mamy taką dość dziecinną grafikę oraz ostatnio bardzo częste eventy w pewnym stopniu przeszkadzające w nabijaniu expa, w każdym razie na wyższych levelach. Za to dzięki temu gra nie jest (wbrew pozorom) monotonna - ani pod względem grafiki, ani pod względem zadań do wykonania. (Piszę teoretycznie, porównuję dwie gry nie z punktu widzenia ocen graczy, tylko pod kątem oferty, żeby nie było.)
Ale w każdym razie, czy to się komuś podoba, czy wprost przeciwnie, tutaj coś się jednak dzieje, jest jakieś urozmaicenie (nawet jeśli większość eventów to sztampa). Gra, którą Triss tak wychwala, może się i broni czatem i tym niewybrednym humorem bez cenzury, ale gdyby tego nie było, klikanie co godzinę w parę budynków szybko by się mogło znudzić. Tym bardziej, że poradników do tego rozkminiania jest od metra (wystarczy wujaszka spytać), na moje oko nie trzeba się specjalnie wysilać.

Po prostu – obie gry to strategie. Tam jest to może bardziej widoczne (czy łatwiejsze do zauważenia), ale za cenę np nieciekawej grafiki sprzed dobrych 15-20 lat (chyba wtedy pojawiły się tego typu gierki online, a może i wcześniej, nie pamiętam już, a strategie pudełkowe offline oparte na tej samej koncepcji i nieśmiertelnym widoku izo to już w ogóle prehistoria). Nie twierdzę, że farma lepsza (w końcu przecież sama też już w to nie gram), ale te zalety, które wymienia Triss (z jednym wyjątkiem) naprawdę występują w obydwu grach.
A wyjątek, czyli ten niewybredny aspekt społecznościowy... cóż, co kto lubi. Mnie tam nawet czasami bawi lawirowanie wśród tutejszych zakazów - przynajmniej jakieś urozmaicenie, znam bodajże dziesiątki miejsc, gdzie lawirować nie trzeba i można się wykazywać dowolnie niewybrednym językiem, by nie rzec: ozorkiem, z humorem albo i bez.
Zresztą o ile wiem, farmerzy też się już skumali, do czego służy konfa na tym ułomnym rodzimym komunikatorze. Skądinąd prywatne forum/czat też można sobie założyć, i to za friko.

Aha, jest też (jak wynika z opisu Triss) i drugi wyjątek – kasa oczywiście.
Ale o tym to niewiele wiem, w tamtej grze oczywiście niczego nie kupiłam, choć "oferta" pojawiła się bardzo szybko. Natomiast jeśli chodzi o farmę, to jej płatne elementy mnie osobiście nigdy nie przeszkadzały, ponieważ każdy mój zakup i tak był wynikiem mojej własnej decyzji, a nie przymusu.

Więc zerknęłam tam, zerknęłam tu, tutaj zauważyłam (dziś) cudny kiks w oknie eventu... i stwierdziłam, że jeśli mam dość farmy, to na pewno nie zadowoli mnie tamta gra.

 

Nie będę się domagał wiedzy na temat tego, jak doszłaś do takich wniosków ani komentował ich prawdziwości

No właśnie. Gry komputerowe w tym stylu to początek lat 90. Już w 1991 r. miała premierę znana strategia, w której rozwijało się swoją cywilizację i prowadziło ją przez wieki. A o ile mi wiadomo Farmerama była pierwszą (a na pewno jedną z pierwszych) grą dla siewców marchewek

 

Oj przecież kiedyś tam chwaliłeś się w moim psio-grzybowo-kucykowym wątku, że byłeś ostatnim rocznikiem, który uniknął gimnazjum. Może się pomyliłam o rok, ale na pewno nie o więcej.
A mnie w grudniu stuknie 41, ech, czas się zbierać na ten lepszy świat

***

Farmerama chyba była druga
Ale szybko wyszła na pierwszą pozycję, czytałam sobie historię tej gry.

Zresztą ja się nie upieram przy swoim zdaniu... po prostu ten symboliczny i błyskawiczny rozwój miasta/imperium oraz równie symboliczne i błyskawiczne walki i podboje zawsze wydawały mi się dość śmieszne.

Jeśli walczyć, to niech to chociaż będzie prawdziwa walka.
Przez jakiś czas liderowałam dobrze sobie radzącej gildii w jednej z najbardziej znanych gier abonamentowych - tam to były dopiero bitwy.

 

A ja właśnie przeczytałem, że w jednej z gier online doszło kilka dni temu do największej zdrady w historii tego typu produkcji. Dyplomata jednego z wiodących sojuszy wydał konkurencyjnej frakcji wirtualne dobra o wartości szacowanej na ok. 20 tys. dolarów

 

Też o tym słyszałam.
A co do ceny tych wirtualnych dóbr, to w drogich grach abonamentowych najcenniejsze przedmioty dochodzą nawet do tysiąca za sztukę, a całe postaci - zależnie od wyposażenia - do paru tysi. Oczywiście zależy to też trochę od tego, czy gra jest modna, czy jeszcze/już nie za bardzo.
W każdym razie taka zdrada to wyjątkowo bolesny cios dla sojuszu i bardzo współczuję tym ludziom... oni grają tak, jakby to gra była ich prawdziwym życiem.

 

Kilka lat temu w popularnej w Polsce grze w modelu F2P (graj za darmo, kupuj dodatki - podobnie jak w Farmeramie) gracze zgłaszali na policję kradzież postaci czy ekwipunku wartych po kilka tysięcy złotych. Bigpoint również jest znany ze swojego złotego strzału w Darkorbit - w 2011 r. wciągu kilku dni sprzedał 2.000 unikatów po 1.000 EUR każdy.

 

No ale widzisz, BP sam sprzedał te unikaty.
Można się dziwić szaleńcom, którzy to kupili (choć ja się nie dziwię, znałam sporo maniaków gier), ale kradzież to jednak zupełnie co innego.
A ta zdrada w wykonaniu własnego oficera to już hańba po prostu.
Ciekawe, jak się koleś schowa

 

Bany za groźby dotyczące życia realnego już się posypały. O ile można wierzyć doniesieniom portalu żywiącego się niusami ze świata gier, dowódca sojuszu pytał o adres, żeby przyjechać i obciąć rękę, która tak zdradziecko klikała


Domagam się, żeby nikt z Farmerek i Farmerów nie wpadł na podobny pomysł

 

Wiesz, tego kolesia oczywiście znajdą.
Nie twierdzę, że mu cokolwiek obetną, ale znaleźć można każdego i wszędzie.
Nawet jeśli ludzie z tego sojuszu sami nie wiedzą, jak, to na pewno bez trudu zyskają pomoc fachowców.

A tutaj, cóż... różowe zagrody i warsztaty, parę itemów z najwyższej półeczki pod kątem expa lub rzadkości... jakiś dopiero co dopuszczony do wymiany krokodyl czy coś w tym stylu...
... no ja wątpię, czy ktokolwiek by ryzykował
Chociaż...

Ale jednego możesz być pewien: ja nikomu nic nie obetnę.
Choć nie powiem, paru osobom to by się należało

 

O, fajnie że tu jesteście
No idąc za tym co było pierwsze i co jest dłużej w wersji internetowej, offline, pudełkowej... no z tego co kojarzę, to nasi przodkowie rzeczywiście z maczugami zaczęli biegać wcześniej niż Ci od osiadłego trybu życia hodować marchewkę
Idąc dalej tym tokiem to nawet sensowne, bo od urodzenia na wsi pole uprawiam, a na miecze się chyba nigdy nie biłam więc rzeczywiście może mnie to bardziej jarać

A poważnie to tak jak Zuza jest "jednoserialowa" tak ja byłam za czasów farmy jednogrowa ( brzmi prawie jak jedno-ogrowa, ogry są mniej fajne niż kucyki) w sensie przeglądarkowym, bo mmorpg i te wiedźminy offline to inna kategoria. Także ostatnie 5 lat spędziłam na farmie, kilka wcześniejszych w kosmosie i gangach kryminalnych, ten typ na którym wy już zęby zjedliście dla mnie rzeczywiście jest nowy, wcześniej jakoś twierdziłam, że mnie nie bawi - choć nie próbowałam stąd pewnie w dużym stopniu fascynacja

a z tych technicznych, no to jasne tutaj też jest ograniczony teren... z tą różnicą że to ograniczenie jest tak szerokie, że ja sobie nie wyobrażam klikania tego ręcznie. Bo o to się cały czas rozchodzi mi w sumie i dlatego przestałam farmować, bo zabrakło budżetu na kombajn i niby to też troche hipokryzja z mojej strony, bo w wiadomą Zuzie ŁoŁ grę też gram, choć tam abonament z góry trzeba płacić i nie kręce nosem - mam to płace, nie mam to nie płace i robie sobie przerwę. Ale tutaj jakoś mnie odrzuca to, że bez tego kombajnu ni chu chu.

Nie będę w szczegóły mechaniki w tamtej grze wchodzić, ale mnie tam też bawi np to, że rozgrywka jest taka "żywa".. nagle się okazuje, że inna gildia nam jakiś sektor na mapie odbija to się trzeba mobilizować i bronić. To też dla jednych zaleta, dla innych wada, bo nie można tak do końca z góry zaplanować czasu w grze, no i dyspozycyjnym bardziej trzeba być, żeby coś zdziałać

No i dużym plusem dla mnie jest to, że są tam dużo bardziej rozbudowane możliwości współpracy między graczami. Jestem w internecie zwierzęciem stadnym, co tu dużo ukrywać - w mmo gram głównie dla kontaktu i współpracy z innymi graczami. Tutaj to są w sumie tylko prezenty i gt, tam cały wachlarz możliwości a w sumie bardziej wymogów współpracy, bo bez tego się nie da efektywnie rozwijać

ale podobieństw macie racje jest sporo support leci w kulki z graczami, na forum informacje z dużym opóźnieniem względem anglików, a flash ledwo dyszy na firefoxie

 

Domagam się więcej czasu na farmę w weekendy i określenia o jakie gry Wam chodzi - jak ogarnę grafikę i kod w C# (czy tam PHP) + algorytm to może Wam wyślę ją na sowy w wersji beta Byle tylko klątwa rzucona przez Panią od polskiego (co miało miejsce już przy kartkówce z aktu I "Wesela") nie zadziałała tym razem Co do gier - kiedyś grałem rano w Galaxy coś, szedłem do szkoły a jak wracałem okazywało się, że ktoś zniszczył mi domek czy co innego

 

Takich gier, gdzie po przyjściu ze szkoły zastajesz zburzony domek czy wioskę też jest cała masa. Mają wspólne źródło z tą rąbanką, którą męczy Triss. Różnią się tylko rozłożeniem akcentów.

 

Domagam się aby taka ładna pogoda utrzymała się jak najdłużej

 

A ja domagam się ładnej pogody od rana do rana kolejnego dnia, bo wystarczy mi alergia na pyłki podczas wiosny a mrozu to chyba nikt nie lubi

 

Domagam się aby wirusy wywołujące grypę żołądkową trzymały się od Was i ode mnie z daleka... Już z tego wyszłam ale lekko nie było.
Natomiast jeśli chodzi o inne gry to zdarzyło mi się być piratką (dość kiepską), budować miasta i wioski, na innych farmach siać i hodować, a jednak tutaj jakoś mi najlepiej

 

Domagam się więcej domagania

 

Domagam się odebrania wszystkich prezentów hallooweenowych, skoro akurat zaglądnełam w dniu publikacji ogłoszenia
(w sensie mojego codziennego wchodzenia, nie otrzymania ich z automatu )

 

domagam się krótkiego przeszkolenia ze stawiania pieczęci lakowychlak już posiadam tylko poszukuję czegoś co zastąpi z powodzeniem pieczęć do laku
z ziemniaka nie będę robić

 

Wh, ziemniak to klasyka, zadna nie będzie tak fajna
Domagam się kawy!