Anja8787

No tak, cieszmy się z małych rzeczy. Takie coś uczy pokory.

 

Hejka.
Jak tam dzionek leci?

 

Hej Olinko! A jakoś leniwie. Byłam na stoku na snowbordzie, załapałam mniej więcej o co w tym chodzi. Zaraz idę sobie na nartach pojeździć. To chyba tyle, wieczorem idziemy na kulig.

 

Wpadłam w odwiedziny
Tak zaglądam tu i tam i widzę że lekcje obyły się bez większych wypadków
To dobrze, fajnie że robisz postępy..
Mówisz że idziesz na narty?
Moje prawie pierwsze (bo zaczynałam się uczyć) i ostanie wyjście na narty skończyło się potrącenie ratownika.. Mi się nic nie stało, ale on wylądował w szpitalu.. Na szczęście wyszedł z tego cało. Od tamtego czasu (3 lata) nie miałam nart na nogach
Wolę sanki, ale nie ma gdzie się pobawić na śniegu, tak na luzie

Pozdrawiam, miłego szusowania i późniejszego kuligu

 

Tak mniej czy więcej załapałaś?

Kulig? Super, ja wieki na nim nie byłam.

 

Witam serdecznie! Jestem z siebie dumna, zjechałam sama zaliczając tylko dwie gleby. Jakoś idzie, ale przeszkadza mi moja lateralizacja skrzyżowana (po pierwsze nie wiem czy dobrze napisałam, a po drugie to znaczy np. że jest się praworęcznym i lewonożnym, w moim przypadku nie jestem po prostu w 100% oburęczna i obunożna ).
Ojej... Też na Twoim miejscu bałabym się jeździć jeśli wysłałabym kogoś do szpitala właśnie przeze mnie. Rozumiem dlaczego sobie nie szusujesz. Sanki lubiłam jak byłam młodsza, teraz już nie jest dla mnie taka zabawa jak kiedyś.
Dziękuję ślicznie, kulig udany. Również pozdrawiam cieplutko. :**

Wczoraj mniej dziś ciut więcej, ale to jeszcze nie jest to. Jestem dosyć samokrytyczna, ponieważ podobno nieźle sobie radzę. Jak dla mnie powinnam bardziej się skupić na skrętach, bo mylę nogi.
Kuligi są spoko, jestem na takim prawie co roku.

 

Podziwiam, ja w tym momencie samodzielnie ewentualnie mogłabym się stoczyć z górki
Miłego dnia!

 

Witaj Aniu
Jak na feriach się bawisz?

 

Aniu spoko.... wszystko szybko opanujesz, a skręty są w sumie bardzo istotne byś nie rąbnęła w drzewo.

 

Cześć Krzysiu! A rewelacyjnie, tylko po snowbordzie troszkę mam obolałe kości. Wyjazd do Zakopanego uważam za udany, wszystko się powiodło. Juz jutro wyjeżdżam do Głuchołaz z harcerzami, powinno być fajnie, ale... pożyjemy, zobaczymy. Nie mam weny, ale coś tam napisałam co mi w głowie leży, pozdrawiam. :*

Na szczęście tam nie ma drzew. Gorzej jak pod wyciąg komuś wjadę, ale jak już robi się niebezpiecznie i nie wiem jednak jak skręcić, to się wywalam. Potem się dziwię czemu mam tak pupę obolałą. Ręce zresztą też, bo to na nich się podpieram jak wstaję.

 

Ja miałam podobnie kiedy na rolkach uczyłam się jeździć. Tyłek też bolał Choć bardziej dla kolana się oberwało, bo ochraniacz pękł na pół.

 

Mnie kolano bolały przy jeździe na rolkach, całe poździerane były jak sądziłam, że dam radę bez ochraniaczy.

Ja opuszczam forum na tydzień moi drodzy mili, wybieram się na zimowisko do Głuchłaz z harcerzami. Mam nadziję, że od czasu do czasu tutaj odświeżycie. Pozdrawiam serdecznie!

* wysyłanie wirtualnego przytulenia
** ładowanie
*** przytulenie wysłane!

 

Hej.
Miłego wypoczynku życzę.

 

miłego szusowania

 

Cześć Aniu Jak mija dzień?

 

Widzę że Gospodyni nie ma, pewnie brak internetu na wyjeździe
Już nie mogę doczekać się relacji z obozu (bo o ile dobrze pamiętaj miał być obóz w drugim tygodniu ferii, prawda?)

Pozdrawiam ciepło!

 

Na wyjeździe to dobrze, że nie ma internetu : D nic nie odwraca uwagi od zabawy, gorzej jak go w domu nie ma xd

 

Hej.
Mam nadzieję, że miło spędzasz tam czas.
Jak wrócisz poproszę o bardzo szczegółowe relacje z wyjazdu.

 

Bry dzień
Ja oczywiście też czekam na szczegółowe relacje

 

A więc witajcie kochani!
Wrażeń, co nie miara po tegorocznych feriach.
Już zapewne trochę wiecie co u mnie się działo w pierwszym tygodniu ferii, ponieważ miałam dostęp do internetu i chwilę czasu by opowiedzieć, co się tam działo. W takim razie powiem krótko. W Zakopanym jak co roku byłam po to, aby pojeździć sobie na nartach, aczkolwiek w tym roku podjęłam się nowego doświadczenia jakim jest nauka jazdy na desce snowboardowej. Nie powiem, ciężko było, ale dałam radę. Dużo upadków, wysiłku, ale nie żałuję tego. Za mało jeździłam na snowboardzie, aby w pełni nauczyć się na nim jeździć, dlatego mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się tego dokonać.
Gdy pojechałam na stok do Małego Cichego, zgubiłam się. A to wszystko dlatego, że za szybko jechałam, tzn. zorientowałam się dopiero w połowie zjazdu, kiedy zaczęłam wszystkich wyprzedzać. Zbyt gwałtownie zahamowałam, wskutek czego narty się złączyły, co oznacza glebę. Było ciemno, więc po podniesieniu się i wpięciu nart straciłam orientacje w terenie i zjechałam na inny wyciąg. (Znajdowały się tam trzy wyciągi krzesełkowe i 3 orczykowe. ) Znalazłam na szczęście dobrą dusze, która pomogła mi odnaleźć drogę powrotną na odpowiedni tor zjazdu. Moja mama trochę się zmartwiła, bo moja koleżanka już dawno zjechała, a ja nie.
Potem byłam na kuligu, bardzo uroczo i klimatycznie było. Ogółem mówiąc, wypoczęłam, czegoś nowego się nauczyłam, pooddychałam świeżym górskim powietrzem. Jednym słowem - udany wyjazd. Jakieś zdjęcia są, szukałam odpowiedniego hostingu, bo coś ciężkie te zdjęcia były.
http://www.hostmat.eu/images/70114841516986034734.jpg
http://www.hostmat.eu/images/89570990362598307407.jpg
http://www.hostmat.eu/images/05484140596803656648.jpg
http://ifotos.pl/z/wxsssxp

Na drugi wyjazd wybrałam się jak już wcześniej wspomniałam do Głuchołaz na zimowisko harcerskie. Poznałam wiele nowych fajnych ludzi, świetnie się bawiłam, pomimo, że przeziębiłam się tam.
Pierwszego dnia jak zwykle dużo spraw organizacyjnych. Rozpoczęliśmy także dwie zabawy trwające od początku do końca pobytu w Głuchołazach. Pierwszą zabawą był Cichy Przyjaciel, a polega to na tym, że losujemy osobę dla, której będziemy wyjątkowo mili, np. dajemy sobie prezenty potajemnie, pomagamy bezinteresownie tym osobom. Druga zabawą był Zielony Kamień. Kadra informowała nas jakie są trzy zakazane słowa, których nie można danego dnia wypowiadać (np. niedziela, rosół, kościół, herbata, śnieg, patrol, schronisko, góra, przerwa, znak, piosenka, pochodnia, dalej nie pamiętam jakie były ). Jeśli ktoś wypowiedział takie słowo dostawał opaskę, którą nosił do tej pory aż inna osoba nie wypowie tego słowa. Osoba, która ma tę opaskę na zakończeniu dnia robi karę. Jedna kara była wyjątkowa, więc opowiem. Nasz opiekun miał ją już drugi raz pod rząd, więc zaoferował, że ją odda i że kara będzie bardzo lekka. Moja koleżanka, która była ze mną w Zakopanym zgłosiła się, ale powiedziała, że chce za to immunitet na kolejny dzień. Dogadali się, ona wyszła ze świetlicy, tam jej ktoś powiedział, że ma opisać słonia w nietypowy sposób, a nam powiedziano, że będzie ona opisywać swoją drużynową jak pewne zwierzę. Niczego nieświadoma opisuje, że to coś jest grube, ciężkie, pomarszczone itp., a wszyscy się śmieją, ona nie wie dlaczego, a nasza drużynowa jest załamana, choć tam naprawę się śmieje pod nosem. Potem Ola przepraszała i tłumaczyła, że zrobiła to nieświadomie.
W pierwszą noc mieliśmy grę nocną pt. "Wojna". Chyba wszyscy wiedzą jak gra się w wojnę karcianą, więc to na podobnych zasadach działało, tyle, że miało to inną formę. Każdy losował kartę, ten kto miał silną kartę gonił innych zbierając słabsze karty, a ten co miał słabą kartę ukrywał się przed innymi. Wygrywał ten co uzbierał najwięcej kart albo ten kto przetrwał do końca gry z najsłabszą kartą. Fajna zabawa.
Jak co roku był zwiad terenu, czyli mamy odpowiedzieć na różne pytania dotyczące okolicy. Potem mieliśmy te odpowiedzi przedstawić te odpowiedzi w różnych formach np. musicalu, kabaretu itp. Akurat to nie jest moja ulubiona część programu.
Był także tzw. "Sąd ostateczny", czyli debata w postaci sądu. W tym roku tematem było "Równi czy nierówni?". Zgłosiłam się na świadka, bo przecież to jedno z moich ulubionych zajęć na wyjazdach harcerskich. Wcieliłam się w rolę chłopaka heteroseksualnego, który ubiera się kolokwialnie mówiąc "pedalsko". Przedstawiałam swoje stanowisko, jak bardzo jestem dyskryminowany przez społeczeństwo, że jestem nietolerowany, wyśmiewany, oceniany po wyglądzie itp. Bronił mnie adwokat, a oskarżyciel oskarżał. Potem publiczność podejmowała decyzję za czyim zdaniem jest, czyli oskarżyciela. Potem każdy uzasadniał dlaczego. Byli inni świadkowie, np. staruszka pragnąca zabiegu eutanazji, muzułmanka, kobieta homoseksualna, która chce razem ze swoją partnerką zaadoptować dziecko i murzyn. Nad tym długo debatowaliśmy, długo o tym by pisać, było trochę na poważnie, trochę zabawnie, zależy od przypadku. Jak chcecie to pytajcie.
Wybraliśmy się również na wędrówkę na Kopę Biskupią, niestety pogoda nie sprzyjała, nastąpiła gwałtowna odwilż, w drodze powrotnej wszystkim przemoczyły się buty, straszna plucha nas spotkała. Weszliśmy też z pochodniami na górę Bolesława Chrobrego, tam też znajduje się droga krzyżowa.
Był też kominek o tematyce wojennej, w szczególności o Alku, Rudym i Zośce. Wytłumaczę też, że Kominek to wieczorne refleksje, śpiewanie piosenek przy blasku ognia, czy w tym przypadku świec.
Odbyły się zawody strzeleckie, z broni pneumatycznej z pozycji stojącej, z wiatrówki z pozycji leżącej oraz zawody łucznicze. Ja strzelałam z wiatrówki, coś trafiłam, ale okazali się lepsi. Po raz pierwszy z pozycji leżącej, więc i tak jestem z siebie dumna. Zorganizowali Nam wieczór gier planszowych, nie powiem było wesoło.
Druga gra nocna polegała na tym, że w patrolach mamy za pomocą słuchu zlokalizować ludzi z gwizdkami i zebrać od nich podpisy. Mieliśmy także zajęcia szkolące, czyli zajęcia z szyfrów i alfabetu morse'a, sznurologia, regulamin mundurowy, musztra. Byliśmy w Czechach zwiedzać jaskinię i okolice z przewodnikiem.
To chyba wszystko, szczegóły pominęłam, bo mogłabym pisać, pisać bardzo długo, więc jak coś Was zaintrygowało to pytajcie, ponieważ niektóre rzeczy wydają mi się tak oczywiste, że nie trzeba ich tłumaczyć.

Tutaj widoczek z Czech.
http://www.hostmat.eu/images/15055720721332772679.jpg


Dzięki stukrotne, za doglądanie, odświeżenie, miłe słowa.