pietruchin48

byłam już chyba we wszystkich Kościołach

jutro mogę podać przepis,może nawet dziś jak będę miała więcej czasu
zazwyczaj jest to słotkie nadzienie, taka kruszonka, jest też wersja słona

tutowka bardzo mocna wódka50-70% Ormianie uważają że wypicie jednego kieliszka codziennie rano ma dobry wpływ na żołądek (coś w tym jest prawdy, znam jeden przypadek po roku stosowania jego dolegliwości minęły)

95% Ormianek ma szerokie biodra


basturma - suszona wołowina w paście paprykowej


sudżuk- orzechy włoskie w takiej jakby galarecie na bazie soku winogronowego


młode, jeszcze zielone orzechy włoskie obrane ze skórki w słodkim syropie
Irminko znalazłam złoto


filmik nie pokazuje tego jak jest to na żywo, szkoda że czarno-biały

 

Inaczej to sobie wyobrażałam. To nie dla mnie.
Tam jest chyba więcej kościołów niż w Polsce. Właśnie przeczytałam, że to był 1 na świecie kraj chrześcijański, coś ok 300 r
Ta wołowina pewnie jest bardzo słona. A orzeszki wyglądają smakowicie.
To jeszcze niech nam duduk zagra

 

A ja poproszę kawałek tej wołowiny

 

wybierz, z której chcesz części

 

od razu nie dla mnie, wcale nie musisz tam wchodzić, jest tyle ciekawych miejsc do obejrzenia

jeżeli chciałbyś sam zrobić sobie to mogę poprosić o przepis
a jajecznica z basturmą aż mi ślinka cieknie, a nie mam już

jeszcze coś chcę wam pokazać ale to troszkę później muszę pierwsze gdzieś zadzwonić

 

Powiedz co to jest basturma, to nam też pocieknie
Miałam na myśli, że złoto nie dla mnie.
Czy duduki tylko smutno grają czy skocznie też? Bo szukałam i szukałam i nic wesołego nie znalazłam

 

Jasne ,że chcę ten przepis bardzo poproszę
A z których częsci ? Nie znam się ale wypatrzyłem skrzydło ! Z krowy ! Biorę to !

 

Basturma - suszona wołowina o bardzo ostrym smaku i wyrazistym aromacie. Surowe mięso preparowane jest w solance, a następnie przyprawione ziołami suszy się tygodniami.

Podoba mi się ta wycieczka

 

Mnie też i to coraz bardziej
Polatałam tu i tam i czego się dowiedziałam?!

Armenia była podobno jedyną republiką w ZSRR, w której nigdy nie było izb wytrzeźwień.
Z dwóch powodów. Po pierwsze – kiedy pijany leży na ulicy na przykład w Moskwie, to leży, aż go zabierze milicja, natomiast
w Erewaniu nie poleży, bo pierwszy przechodzący go podniesie, odwiezie do domu, przygarnie, zatroszczy się…

Drugi powód jest jeszcze ważniejszy - Ormianie nie piją. Ormianie piją i jedzą, piją i rozmawiają, piją i śpiewają, piją i tańczą,
a wreszcie piją i wznoszą toasty. Dlatego mało kto zdąży się upić.
U Ormian podnoszenie kieliszka to obrządek, rytuał, który nie ma przybliżyć do szybkiego podniesienia poziomu alkoholu we krwi, ale do wyrażenia szacunku, przyjaźni, miłości, radości ze spotkania, pięknych życzeń na przyszłość…
Tylko po to aby poznać sztukę wznoszenia toastów warto pojechać do Armenii.

Przede wszystkim wygłaszanie toastów jest funkcją, która gospodarz powierza komuś dla kogo ma szczególny szacunek.
Tak wyznaczona osoba, nazywaną tamada staje się mistrzem ceremonii. Bez tamady w Armenii nie ma picia. Tamada sam wznosi toasty, udziela głosu innym, pilnuje tempa picia, dba o to jaki alkohol i kiedy pojawia się na stole.
Tamada również decyduje o tymi, że np. w danym momencie odstawiamy szkło i zabieramy się za szaszłyk, gotowaną baraninę, gołąbki w liściach z winogron…
Albo, że właśnie teraz wstajemy i tańczymy.
Albo śpiewamy…
Bardzo odpowiedzialna funkcja.

Dzięki instytucji tamady, Ormianie choć wcale nie piją mniej niż Rosjanie czy Ukraińcy, nie upijają się na sowiecki i nie tylko, sposób.
I dlatego nie potrzebują izb wytrzeźwień.
Ormianie nie piją, aby się upić. Dla nich ważny jest sam proces picia, nie jego efekt.

Nie wolno wznosić toastów za cokolwiek. Przykładowo, polskie pijackie „coby się nam dzieci głupie nie rodziły” byłoby w Armenii grubym nietaktem. Toast musi być konkretnie zaadresowany, musi wyrażać konkretną intencję, konkretną osobę albo sytuację, oczywiście nie obraźliwą. Obcy, nie tubylec może się tu bardzo pomylić.

 

na basturmę najlepsza jest polędwica wołowa


w rogu po prawej stronie wisi tytu lawasz
to jaśniejsze to morela a ciemniejsze to śliwka, wysuszone sprasowane na papierek

to ja postaram się go zdobyć od najlepszej kucharki jaką znam

I teraz coś co chciałam wam pokazać a jak zwykle zapomniałam nazwy

Jermuk(Dżermuk) uzdrowisko w Armenii, gorące źródła
do każdego z tych dzbanów leci woda w innej temperaturze 40 źródeł wody stołowej i mineralnej, od zimnych, z temperaturą do 5 - 6ºC, poprzez tzw. narzany z naturalnie gazowaną wodyą pitną, po termalne i hipertermalne, o temperaturze 63-64ºC. .
Jeszcze tam nie byłam

toasty to coś pięknego, dobry mówca potrafi i 40 min wznosić toast
toasty wznoszone są za każdego po kolei, nikogo nie można pominąć
to wyobraź sobie np. 40osób toast po 20 min. na osobę to kiedy masz się upić

 

Mnie też się podoba wycieczka z Marzenką w roli przewodnika a taka oporna była , siedzę w krzakach, czytam i już wiem, że chciałabym tam pojechać i oglądać te cuda na żywo

 

A o lawasz własnie chciałam zapytać
Coś takiego znalazłam

Lawasz to jak nasz chleb. Najwyższy szacunek i element tradycji. Para młoda całująca bochen, dożynki, itd.
Ormiańskie przysłowie - pierwsza miłość jest jak lawasz, zbyt niecierpliwa i gorąca – bywa, że chleb szybko odkleja się od ścianki pieca, spada i ginie w ogniu. A rzeczywiście jest cieniusi.
Lawasz podawany jest do każdego posiłku. Zawija się w niego kawałki mięsa, ser i warzywa. Suchy chleb wkrusza się też do zup, przede wszystkim do haszu – jest to narodowa potrawa, gotowana przez całą noc na bazie nóżek wołowych lub wieprzowych.
To coś dla Piotra. Podawana zimą, na śniadanie, obowiązkowo z dodatkiem kieliszka tutówki.
Nie wiem tylko skąd bierze się jego elastyczność. Bo przecież to tylko maka pszenna woda i sól. To chyba coś między naleśnikiem a plackiem.

Domyślam się, że ta najlepsza kucharka, to twoja teściowa.

 

gotuje się ją przez 24 godz, nogi baranie ew. wołowe, nie polecam wieprzowych, wodę zmienia się 4 razy , do konkretnej temperatury musi dojść, w ostatniej wodzie gotuje się nogi przez 12 godzin na małym ogniu, podawana z przeciśniętym czosnkiem, białą rzodkwią i kieliszkiemwódki, jadają ją bardzo rano w okresie zimowym

lawasz piekąna zapas, wysuszają by się nie popsuł, wystarczy skropić wodą i przykryć ściereczką by stał się elastyczny

wczoraj to pogoda mnie dobijała, nawet pisać mi się nie chciało

a tak się piecze lawasz

 

No Marzenka , opowiadaj................ to jest super wycieczka z takim przewodnikiem

 

Ale jest i element polski, a wiąże się on z tragizmem w historii Ormian.
W tym roku mija 100 lat od czasu, kiedy armia turecka przy pomocy bojówek kurdyjskich dokonywała planowej eksterminacji narodu ormiańskiego. W sumie wymordowano ok. 2 mln Ormian tylko dlatego, że byli Ormianami. A trwało to do 1923r.
Historycy nie mają wątpliwości. Była to zaplanowana i z rozmysłem zrealizowana operacja. Kierowana przez władze państwowe.
Wtedy nie było paragrafu, dzięki, któremu można było ścigać sprawców takich zbrodni. I tu nazwisko Rafał Lemkin.
Rodak ze Lwowa. Po wybuchu II Wojny Światowej uciekł do USA. A tam pracował jako prawnik w Departamencie Wojny.
On też jest autorem samego terminu „ludobójstwo” i projektu uchwalonej przez ONZ w 1949 roku Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa.
Cicernakaberd - kompleks pomnikowy w Erewaniu, poświęcony pamięci ofiar ludobójstwa Ormian z 1915r.
W kompleksie tym poza wiecznym ogniem i pomnikiem znajduje się również muzeum upamiętniające ludobójstwo Ormian. Pamiętają tam o Lemkinie, o jego olbrzymim wkładzie w ściganie sprawców zbrodni ludobójstwa. I o tym, że pochodził z Polski!



Dlatego nie dziwie się, że do dziś granica z Turcją jest zamknięta. 100 lat to za mało, żeby zapomnieć.
Z czterech sąsiadów, rząd w Erywaniu utrzymuje stosunki dyplomatyczne tylko z dwoma: Gruzją i Iranem. Brak przejść granicznych z Azerbejdżanem i Turcją.
Nie wiem jednak czy to znaczy, że z Armenii do Turcji nie da się wjechać?

 

na wycieczce byłam ,zwiedziłam ,pojadłam ,popiłam i potańczyłam brawo dziewczyny

 

da się wjechać
chociaż bardziej polecam przez Gruzje
i tu przypomniało mi się taka opowiastka
Droga z Gruzji do Armenii to droga górska, kręta, wąska stroma,
trasę tę można pokonać marszutkami( busy przewożące ludzi)
w śród pasażerów znaleźli się Polacy, tak byli przestraszeni gdy zauważyli że kierowca jedzie gdzieś ok 80 na godzinę, w jednej ręce trzyma papierosa a drugą obiera mandarynkę, że zaczeli się głośno modlić


Przepis podaje w oryginalnej ilości( ilość można odpowiednio pomniejszyć, każdy według siebie) robi się ją od razu na cały rok, można bardzo długo ją przechowywać

Basturma
10 kg wołowiny bez kości
600g czosnku
1 kg soli
13g saletry
500 g kminku
mielona czerwona papryka do smaku


* mięso najlepiej polędwice lub część krzyżową, pokroić na kawałki dł30cm, szer.12 cm, grube 6cm
* Kawałki ułożyć w naczyniu, przesypując mieszanką soli z saletrą, przykryć tkaniną, zostawić na 2 dni
* Przełożyć tak by górna warstwa znalazła się na dole i ponownie zostawić na 2 dni
* Po tym czasie lekko obmyć mięso w zimnej wodzie, osuszyć na sicie, ułożyć warstwami na porowatej tkaninie, brzegi zawinąć
* na zawiniątku położyć deskę, na niej postawić coś ciężkiego, zostawić na 5 godz., po tym czasie zmienić tkaninę i zostawić na 12 godz.
* wyprasowane mięso obwiązać mocno sznurkiem, powiesić w zacienionym miejscu na 12 godz( w celu wysuszenia)
*kminek utłuc z czosnkiem, dodać paprykę i tyle wody by powstała pasta o konsystencji rzadkiej śmietany
* kawałki mięsa pokryć cienko warstwą mieszaniny, układać warstwami w pojemniku trzymać tak 4 dni
, po tym czasie czynność powtórzyć jeszcze dwa razy
* gotowe mięso wyjmuje się i wiesza w cieniu na 10 dni by do końca wyschło

 

No to Piotr , do roboty i......smacznego.
Dzięki Marzenka za tą fajną, wirtualną przygodę. Choć nie zamierzam jeszcze, przez czas jakiś, z tamtych rejonów wyjeżdżać.
Dobranoc.

 

Hejka
Cieszę się że Wam się podobało
jeszcze pokażę wam ormiański alfabet

 

Dzień dobry, z wycieczki wróciłyśmy i co?, czemu tak cicho?
teraz czas na

tylko jeszcze