pietruchin48

Dzień dobry, a raczej dobre popołudnie
do niedzieli raczej, śniadania przynosić nie będę, chyba że wstanę wcześniej przed pracą, ale jakoś ciężko to widzę
ale coś na podwieczorek przyniosłam

 

No to event dla mnie, choć rasy psów mnie nie zachwycają.
SP nagromadzone, to trochę poszaleję, ale ostrożnie, bo oszczędna jestem. A SP na drzewach nie rośnie.
No i psiór po farmie figluje, ale fajnie.

 

ale w młynie się kręci a teraz nawet w promocji jest turbo młyni kombajn za pół ceny
szkoda że nie dali jeszcze tajemniczych sadzonek i stajennych oraz wejściówek na imprezowe koło
ja mam jeszcze tyle tyle florków do wydawania, i co ja biedna mam teraz zrobić
chyba pójdę i kupie kilka jabłonek xxl,może opchnę je w balonie za baobaba

 

Przy takim inwentarzy, to młynarz ledwo zipie i mówi, że SP nie zając i trzeba czekać albo....kupić.
O! To Marzenka majętna farmerka jest. A witamy, witamy

 

Pyszności na stole mniam jakby co walcie mnie po łapach bez stresu bo inaczej wszystkie truskawy sam wyżrę ! zresztą nie tylko truskawki . Super kapciochy dziękuję i fajna bajka . Zdarzyło mi się napisać dla wnuków kilka bajek naprawdę ale to z pewnością "dzieła" które nie zatrzymają tu nikogo dłużej .

 

No nie!!!!!!
Czy mamy znowu Cię baaardzo prosić? Czułam ,że opowieści to Twoja "bajka".
A zatem ja bardzo proszę, choć o malutki fragmencik.

O! Bajkę w odcinkach, bardzo proszę.
A ja wieczorkiem podrzucę coś na sen i wspomnienia dawnych lat.

 

Lat temu tysiąc , dwa tysiące lub może jeszcze dawniej . Bardzo daleko stąd ale może całkiem blisko od Ciebie nad brzegiem potężnej rzeki w ubogiej chacie mieszkał z rodziną Anatol . Rybak z dziada pradziada . Piękna Alina jego żona była prawdziwą ozdobą obejścia i mamą udanych dzieciaczków , córeczki Amelki i synka Antosia . Udanych bo dzieciom nie brakowało niczego, mieli rączki , nóżki i główki na swoim miejscu . Ale choć dzieciom nie brakowało niczego to w chacie wiecznie dawał się we znaki niedostatek najbardziej nawet potrzebnych w życiu rzeczy . Anatol starą łodzią , którą z pnia drzewa wydłubał chyba jeszcze jego pradziad Aleksander codziennie wypływał na łowy z nadzieją na obfitą zdobycz . Dziś też.................... Jakoś tak zaczyna się pierwsza z bajek , klasycznie

 

Ja też mam wszystko na swoim miejscu - łącznie z niedostatkiem
Zmian życzyłabym sobie tylko w tym ostatnim
A teraz klasycznie poczekam na c.d

 

ja również

i proszę mi pisać co mogę wam wysłać na gt

 

I w ten sposób mamy swoją złotą rybkę

 

Irminko na twoim miejscu poleciałabym na farmę i sprawdziła czy masz nadal myszy w stodole bo jakieś ptaszysko ci nad farmą latało

 

Właśnie wróciłam. Mądre i grzeczne ptaszysko. Cierpliwie czekało na gospodarza. Tylko Azor lekko zaniepokojony był.

 

Shrek by powiedział : No to se jeszcze poczekają ! Miał być fragmencik i był a dalej zdradzać nie mogę .Bo to ma być alfabet bajek starego lwa a jak łatwo zauważyć wszystkie nazwy, imiona zaczynają się na "A". Ale możecie same dopisywać dalszy ciąg w przerwach między dręczeniem sówek.

 

Aaaaa możesz jaśniej? Historia nie jest zakończona.
No to daj na Beee . Przecież sówek nikt tu nie dręczy. To nasza komunikacja ze światem
Ja nie wiem czemu te chłopy takie trudne są.

 

No właśnie bo sówki omijają jakoś Pietruchina i jest mu smutno .... Musiałam to powiedzieć ... I teraz sobie poczekamy na dalszą część opowieści ...

 

Dopiero co mu wysłałam i nie chcę nawet powtarzać co mi odpisał
Krótko mówiąc to chyba groźby były

 

to trzeba jakąś sowę i na jego farmę nasłać

to się lepiej wstrzymam

 

Lepiej poczekajmy, może Pietruchin za nami zatęskni?
I napisze dalszą część?
Szkoda ,że Dantic zajęta - ona ma swoje sposoby , hihihi

 

Lepiej pytlujcie dalej bo to miłe . A te bajki jako pierwszy ma poznać Kubuś mój najstarszy wnusio bo tak naprawdę on był inspiracją . Alfabet jest gotowy do literki M i się staremu pomysły wyczerpały a i samopoczucie kiepskie by fantazjować . No i wogle to ja też lubię bajki chętnie poczytam , posłucham kawusią się zachłystując i podkradając truskawki

 

Jesień to idealny czas na robienie przetworów. Marynowane grzybki, powidła śliwkowe i... weki z duchów. To żadna pomyłka! Podczas gdy gospodynie w całej Polsce pasteryzują leśne dary, Wanda Sowińska (70 l.) zamyka w słoikach złe duchy. Za 50 złotych (bez kaucji za słoik) zamyka w nich czorty, które szczególnie jesienią nękają Polaków.
Świat nauki mówi na to jesienna depresja, ale wróżka Wanda Sowińska ma własną teorię na temat dolegliwości Polaków. Według niej to z powodów duchów odczuwamy złe samopoczucie. Skoro jest diagnoza, to musi być i lekarstwo.

Dlatego wróżka opracowała innowacyjny sposób pozbywania się złych duchów. Po prostu zamyka je w słoikach. Klienci przychodzą do niej na ogół z własnym szkłem, ale wróżka zastrzega, że musi to być naczynie po ogórkach kiszonych.
- Śmierdzą czosnkiem, a one tego nie lubią - mówi kobieta.

Wróżka "wkłada" do słoika złe moce, które przeszkadzają w szczęściu jej klienta, szczelnie go zamyka, potem wek pełen zła wyrzuca do śmietnika. Po takiej terapii jej klienci odzyskują spokój rodzinny, płynność finansową, pozbywają się chorób czy długów.