W oczekiwaniu na kolejne GT

wymiotny odruch to ja mam czytając taki Post , Twój Post

a pro po dorobienia się mam na stanie 10 lisków i mogę ci Podarować , ot tak

 

jak dobrze,że nie jestem osamotniona w swoich poglądachbo mnie coś trafiło jak przeczytałam ten pościk i nie chodziło mi o ocenę ale wyrażenie swojego zdania.

 

a ja podpisuję się pod tym co napisałaś , z oceną innych się wstrzymuję

 

Jako,że to ma być wątek miły przyjemny i czekamy na miłą niespodziankę w postaci GT, to zapytam Zziezzie jak tam romansik, zdaje się, że obiecalaś nam zdawać relacje czekamy na te pikantne szczegółyno chyba,że jeszcze czytasz biuletyn i wypatrujesz w nim 5 dna

 

przez tą Pikanterię oplułam monitor , dziękuję azikowo za poprawienie mi nastroju , już mi lepiej i mogę zmykać do łóżka poczytać , dobranoc wszystkim

 

Ocenianie to idzie automatycznie... tylko czasem bardzo trudno jest powstrzymać się od wyrażenia takiej opinii
Mniej więcej rozumiem, dlaczego ktoś pisze takie rzeczy... ale wyjaśnianie tego byłoby dopiero skrajnie obraźliwe.
Więc trudno, bez komentarzy

Romansik to mi się pruje
Kurcze blade, nie wzięłam pod uwagę wieku tych nici, sparciałe to wszystko - no i siedzę i poprawiam, ręcznie oczywiście, bo maszyna takiego ściegu nie złapie.
Narzeczony łypie na mnie tym hipnotycznym wzrokiem... ale romans na razie zatrzymał się w miejscu, nie da rady romansować, jak ukochanemu akurat jakiś kluczowy fragment się obluzował (mam tu oczywiście na myśli dłoń, którą to dłonią Frankie zamierzał pogłaskać mnie delikatnie po ramieniu - dzieci kysz do wyra).
Wszystko przez Gordona, wyskubał ten koniec nici z pięty no i tak poszło.
No więc teraz ja szyję, ciacho łypie, a Gordon pomrukuje z oburzeniem za drzwiami.
Ech, zachciało się babie romansu
Chyba zagadnę wujaszka o jakieś ciacho w jednym kawałku

 

Trochę smutno, że Miecio i egoizm nie pozwala na ludzkie odruchy dobra. Przez cztery i pół roku na pewno masz w pasku wiele rzeczy niepotrzebnych Tobie a innym bardzo przydatnych więc lepiej kisić niż się podzielić ?
Ale masz prawo do własnych decyzji a ja mam prawo nie zgadzać się z nimi .
Pozdrawiam i udanych wymian w balonie.

 

..a ja kończę polowanie na kiwi bo wzrok całkiem stracę i nawet mój stary mężunio może mnie zostawić..haha..znaczy, że nie taki młody ale prawdę mówiąc.. to ja sporo starsza od niego..
Wiecie co..w ub. roku właśnie o tej porze buszowałam w balonie i szukałam okazji na wymianę..a teraz dadzą ten mini event w grudniu po południu
..ale jeszcze czekam z Wami..

 

opinię zostawiam każdemu, każdy ma swój rozum i wg niego postępuję tu moglaby być dyskusja na drugi wątek, ale po co.
i jak ja mam iść spać, jak teraz będę mysleć, ze Gordon nieszczęsliwy , bo na kanapie, a nie z pańcią na materacu, ciachu zadajesz bol igłą i jeszcze drobnych figielków nie może być, bo okaże się, że z narzeczonego tylko kupa kosci zostanie, na które ma chrapke Gordon, a nie możesz mu pozwolić ich tknąć, bo pierwsze to jednak narzeczony,w fazie rozpadu, ale jednak narzeczony, a po drugie kości lekko starawe i mogą milusińskiemu zaszkodzić, ech cięzki los kobiety zakochanej po uszy w 2 super facetach

może się kiedys doczekamy, ale póki co pośmiać się możemy, a śmiech to zdrowie leć do mężusia, zeby innej nie szukał
ja też pomykam spać. Dobranoc.

 

Odwrotnie: ja z ciachem na kanapie, a Gordon w sypialni na materacu, tzn powinien tam być, ale sterczy pod drzwiami do salonu (co brzmi dumnie, zupełnie bez sensu) i mruczy. Pewnie by wolał nici skubać albo napocząć jakiś fragment ciacha... albo chociaż sobie kreskówki pooglądać.
Kupa kości to raczej ja, ciacho jest pokryte takim mięskiem nie pierwszej świeżości (cóż, w moim stanie nie można za bardzo wybrzydzać, i tak mogłoby być znacznie gorzej zważywszy na wiek ciacha). Gordon takiego mięska nie ruszy, wybredny jest - ale te nici go okropnie intrygują. Zawsze tak ma - kiedyś spruł znajomej jakiś spory szal, bo wykrył końcówkę włóczki, za którą należało pociągnąć. Mimo potężnej szczęki Gordon ma bardzo precyzyjnie działające zęby
Ale już widzę, że mam całą noc z głowy, tych szwów jest od metra i wszystkie ledwo się trzymają
A najgorsze jest to, że ja jutro rano do pracy - i co mam zrobić z ciachem...?
Nawet jeśli jakoś wszystko pozszywam, to przecież nie zostawię ciacha z Gordonem... uff, no nie wiem, czy mój pracodawca się ucieszy, jak przyprowadzę takiego praktykanta jak Frankie.
Bez sensu się wpakowałam w ten romans, wszystko przez to samotne oczekiwanie na biuletyn...
... ale...
... przyznacie chyba, że warto było czekać

 

Ojjjjj......
od początku mi się to Twoje ciacho nie podobało
myślę, że pomysł poszukania nowego ciacha jest jak najbardziej na miejscu.
Frankie ani Ciebie nie pogłaszcze, ani Gordona za uchem nie podrapie, a tylko masz szycie (nienawidzę) i inne takie...
niebezpieczne jest też zostawianie ich razem, po co narażać Gordona?

 

Ech... ale to hipnotyczne spojrzenie...
Trudno, rozsądek wygrał, przed wyjściem do pracy wystawiłam ciacho na parking (Gordon pomógł).
Kilka szwów zostało do poprawienia, ale to już nie ja (szyć owszem lubiłam kiedyś, na maszynie).
Dziś piątunio , więc po powrocie z roboty zabieram się za szukanie innego ciacha.
Wymóg podstawowy: kompatybilność z Gordonem

A poza tym wczorajszy biuletyn świetnie mi zrobił, wywaliłam wreszcie z farmy wszystko, co wymagało regularnego klikania, w tym garbusy z wyspy oraz prawie wszystkie kotlarnie, jeszcze trzy dorastają.
Zostały baobaby i garsteczka tych drzewinek, co to dają perfumy... muszę kiedyś jednak zużyć ten mój charytatywny pakiecik SP.
Aha, oczywiście na głównej łące stoi Misio
Od dziś moja farma zmienia się w konto dostępowe do forum.
I pomyśleć, że byłam gotowa złożyć uroczystą obietnicę zakupu licencji na G&T, nawet mi to wujaszek tak ładnie na hindi przerobił:
मैं सत्यनिष्ठा से खरीदने के लिए वादा करता हूँ (solennie obiecuję kupić, a co).
Ale nie to nie, mi tam już za równo.
Zabawa z biuletynem była przednia, ale w kulki to ja wolę jechać na moich warunkach

 

zzizzi Ty bierzesz rozwód z farmą, zostajesz na forum, a ja raz na zawsze rozwodzę się z forum, mało pisałam, raczej tylko zerkałam zza krzaków, to nikt nie odczuje mojego zniknięcia, ale będę zaglądać, zwłaszcza tu do Ciebie i do Raszpelkowa, uwielbiam te kobiety. Z farmą trudno mi się rozstać bo dużo w nią i czasu- 4 rok leci i kasy - wstyd się przyznać - niestety poszło. Ale z czasem może i to zrobię. Pozdrawiam i uściski dla Gordona
ed. Greciu Ciebie też

 

Witom z Rana Koło Gospodyń Wiejskich

No i niestety nie ma nic w Biuletynie co by zdjeło Focha Florenowego

Ale kierując się Biuletynem zwiększyłem priorytet zmiany Focha, na wkładanie w grę kupe ojro i zaplanowałem, że te finansowanie będzie się powtarzało w przyszłości w bardziej regularny sposób. Jak zwykle nie mogę Wam obiecać konkretnego terminu, ale pracuje nad tym!

 

Żeby nie było, jestem z Wami i nadal czekam na G&T ..niestety chwilowo nieobecna bo gotuję obiad

 

Wlazlam na farme, a tu muli, 2 razy trzeba zbierac, bo za chwile znow jest do zebrania, lagodnie mowiac, jestem zirytowana. Milego dnia. Odnioze sie do postu alusi milusi ( ? hmmm ? ). Wieksza przyjemnosc jest dawania , niz brania. Ta radosc... i tyle na temat.

 

Żartujesz, prawda...? Powiedz, że żartujesz
Ja odczuję twoje zniknięcie i cała masa innych ludzi też
Nie rób nam tego, musimy się trzymać razem

Gretka, ale tak serio: ileż można taki obiad gotować?!
Lepisz dwa tysiące pierogów, czy co...?

 

o matko coz za tekst, tz samolubna jestes/ nie obrazajac/ a ja tam lubie sie dzielic, bo niby czemu z paska ma mi zalatywac stechlizna, a jak czegos Ci potrzeba to smialo pisz, nie musisz prosic, jak mam to dam, z mila checia, bez rewanzu i mozesz sie dalej dorabiac, powodzenia w tym Ci zycze ...

 

Dzień doberek Mojabonanza , ja na Rozwód z forum nie wyrażam zgody z tej prostej przyczyny , lubię czytać Twoje posty

 

podpisuję się pod tym co napisała zzizzie i Ciebie teraz trzymam za słowo że nam nie znikmiesz