Unga-Bunga

"Iga pobija więcej rekordów niż Beatlesi.
Jeśli cofniesz się i spojrzysz na jej karierę, jest najlepszą piosenkarką tego stulecia,
a jej przebojem numer jeden wszech czasów jest 37 wygranych z rzędu.
Jeśli wygrywasz 37 meczów z rzędu w KAŻDEJ dyscyplinie, nie ma wątpliwości,
że jesteś gwiazdą wszech czasów."
​

Jest to opinia Ricka Macci'ego. W przeszłości Amerykanin był trenerem m.in. Andy'ego Roddicka, Marii Szarapowej oraz sióstr Sereny i Venus Williams.
Jak miło to się czyta

Czcionkę zmniejszyłam do regulaminowej 4,
SMOD_Atena

 

Oj miło
Podobnie zresztą jak sporo innych opinii byłych trenerów tenisowych sław.
Trochę to równoważy te brednie o "oszustach".
Natomiast zawodnicy/zawodniczki na ogół milczą, co jest poniekąd zrozumiałe.

A w PL to w ogóle prawie cisza, wszyscy ostrożniutko (Celta rozumiem, Isia nie znosi Igi, więc Celt musi się hamować)... tylko Fibak niezmiennie się zachwyca (no ale Fibak ma - w opinii rodaków - taką drobną skazę na honorze, którą dziś można by nazwać prezydencką, a co wolno wojewodzie... w każdym razie Fibaka się nie szanuje w komentach).

Ciekawa info z ostatniej chwili - Novak i Sinner wycofali się z Toronto czyli imprezy dla panów równoległej do Montrealu.

***

A mnie jest jednak odrobinę smutno.
Nie napiszę szczegółowo, tylko takie sobie słowa kluczowe: Trójmiasto, skutki intensywnej edukacji, najpierw jakieś regaty, teraz skutery wodne, tajemnicze "koleżanki"... pododawajcie sobie te dwa do dwóch, ciekawe czy wyjdzie wam to samo.
Iga najwyraźniej nie ma już żadnego własnego życia prywatnego, ma odgórnie układany harmonogram.
Cóż, jeśli jej to odpowiada -
Ale przykre to bardzo.

Dodatkowo pewna osoba, której ostatnio pełno w mediach, mówi o sobie "my zespół". O panu Fissette rzadko wspomina, a jeśli już to bez nazwiska.
Więc kto, zdaniem tej osoby, rządzi zespołem...?
Chyba to jasne... i znowu robi się przykro.

***

Mam takie coś, kaloryczne i raczej niezbyt lekkostrawne... ale absolutnie przepyszne.
Składa się to z tartej mozzarelli, pokruszonej fety i paru innych dodatków, wabi się tirokroketes, a finalnie wygląda tak:

​

Polecam, wszak żyje się raz

Czcionkę w cytacie zmniejszyłam do regulaminowej 4,
SMOD_Atena

 

Gdyby ktos nie slyszal to tak tylko wspominam ze Iga wygrala Wimbledon serio nie zmyslam

A Skoro juz o Wimbledonie mowa to moim zdaniem taka bardzo ciekawa kwestia pod katem psychologiczno-spolecznym jest sam sposob swietowania sukcesu. W ostatnim czasie moglismy sie spotkac z trzema zupelnie roznymi od siebie przypadkami.
1. Saba wygrywajaca us open - niekonczaca sie impreza, huczne spotkania, wystawne kolacje ,najdrozsze alkohole. Ona chyba z tydzien to nie trzezwiala po tym.
2. Coco wygrywajaca French Open. Celebrycka eksplozja, amerykanska gwiazda sportu, odwiedzila chyba wszystkie mozliwe telewizje. Przez co kompletnie zawalila czesc sezonu na trawie. (Swoja droga wiceliderka rankingu ktora tegoroczny sezon na trawie konczy z bilansem 0-2 to jest jakas zgroza..)
3. Iga wygrywajaca Wimbledon - zjadla kolacje Mistrzow, potanczyla z Sinnerem. Wrocila do Polski zwyklym, rejsowym lotem i przez tydzien czasu tyle ja ludzie widzieli.

Jak myslicie ktory sposob jest najlepszy? Ciekawe pole do dyskusji
Ja pomijajac zupelnie wszystkie sympatie i antypatie uwazam ze najlepiej Iga zrobila. Skromna dziewczyna skupiona na swojej robocie tenisowej ktora postepuje w zgodzie ze soba. Jakos nie wyobrazam sobie jej imprezujacej przez tydzien bez opamietania. Poza tym tyle krytyki ja spotkalo a ona na przekor kazdemu wygrala i teraz do swietowania to wszyscy chetni.
Ale tez z drugiej strony Coco wykorzystujac swoj moment mogla wylapac rozne kontrakty reklamowe. Tylko czy jest to im dodatkowo potrzebne patrzac jakie pieniadze podnosza z kortu?
Widzialem komentarze ze niektorzy ludzie to Idze wrecz zarzucali ze nie swietowala swojego sukcesu z kibicami chocby na lotnisku..
Wygranie szlema to gigantyczny sukces, moze jednak warto zaszalec tak jak Saba?
Pewnie kazdy ma swoje podejscie

 

No co ty, poważnie...?!
Fakt, to ciągle jeszcze brzmi jakoś tak kosmicznie

Bardzo ciekawe zestawienie.
Uryna to oczywiście taka dość prosta konstrukcja jest, w dodatku spod Mińska - jak jest okazja, to się daje w szyjkę, a jak jest do tego kasiejka, to się daje w szyjkę dużo i na bogato. (Teraz Urynka też dopiero wychodzi z ciężkiego kaca - okazją do dawania w szyjkę jest nie tylko wygrana, ale i przegrana, typowe.)
Coco - cóż, Amerykanom bardzo potrzebna jest nowa Serena, Coco pasuje (też kolorystycznie), więc się zrobił szał zachwytu (plus te kontrakty oczywiście). Poważnie to zaszkodziło biednej Coco, do dziś nie może się uporać z tym przesadnie nadmuchanym balonikiem.
Iga - fakt, po prostu pracuje i robi swoje, nie ma natury wielkiej gwiazdy i między innymi za to ją kochamy.

Taa, do świętowania i do krytykowania, tak pół na pół. Jak się nie ma do czego przyczepić, to można się obrazić za lekceważenie kibiców... no albo przypomnieć melatoninę.
Kurcze trudno jest tak naprawdę kochać rodaków

"Szaleństwo" Uryny (poza wspomnianym dawaniem w szyjkę) polega na zakupach. Cóż, to poniekąd zrozumiałe u białoruskiego traktorzysty z implantami.
Podobno Urynka jest dumną posiadaczką takiego kuferka z kosmetykami o imponującej wadze 4,5 kg... i patrzcie państwo, nawet te cztery i pół kiloska nic nie pomaga, Urynka jak była paskudna po ryju, tak nadal jest. A czasem nawet gorzej.

A zauważyłeś może wynurzenia Urynki o książkach...?
Otóż czytać książek Urynka nie lubi (małpowanie Igi to tylko na pokaz), natomiast rozważa możliwość napisania własnej książki
Nie oznacza to oczywiście, że umie pisać - wynajmie do tego tzw "człowieka".
Facepalm, jeden z tysięcy


EDIT: a w Waszyngtonie Raducanu wygrała z Osaką, Pegula znów dostała po pupie, tym razem od Fernandez, a Fręch pokonała samą Venus (i ma na koncie taki mocno pozorny, ale jednak sukces).

Niczego nie ujmując Venus - po co była ta pokazówka...? Trzeba było przypomnieć o sobie, podkręcić własną sławę...?
Bo kasa się chyba raczej nie zaczęła kończyć

 

________________

kasa z kortu, a kasa od sponsorów, to dwie różne kasy....

po korcie trzeba się nabiegać...wcześniej mocno trenować, odżywiać się® zgodnie z zaleceniami dietetyka, ćwiczyć....
a kasa od sponsorów to nie trzeba nawet się schylać!!
jedynie podpis pod kontraktem

chętnie bym przeczytał książkę Saby, ale przed korektą redaktorską
Saba sama książki nie napisze - jak w dowcipie:

Naomi Campbell spotyka Claudię Schiffer:

- widziałam, że wydałaś książkę, kto ci ją napisał? –
- sama napisałam, odparła Claudia, a kto ci ją przeczytał? -

_______________

 

No niby tak... ale (jak się przekonała choćby twoja Emma R.) owo bieganie po korcie, trenowanie i inne tortury stanowią niejako warunek sine qua non* kontraktów.
Inaczej porschaka zabiorą

___
* łac. konieczny. Info dla Władzy, choć sine qua non figuruje w Słowniku Języka Polskiego PWN, wersja online. Zdziwko, nie...?


(Aha, a pamiętasz może, jaka para delikwentów występowała w pierwszej wersji tej opowieści o pisaniu i czytaniu książek...?
Bo coś mi się tak wydaje, że to były osoby zakazane na tym forum czyli coś z polityki )

 

_________

ale też owo bieganie, treningi, tortury muszą przynosić efekty w postaci wygranych na korcie
najlepiej takie efekty długofalowe
wtedy Porsche zostaje w garażu

nie pamiętam, ale kilka pomysłów mam....

 

Też prawda niestety.
Czyli tortury plus powtarzalność wyników.
Oj to się trzeba nabiegać.
Tak między nami: wolałabym sobie kupić takie Porsche i mieć święty spokój
Ale nie jestem fanką tej marki

Ja właśnie też mam pomysły.
Ale ciszej nad tą trumienką


EDIT:
No, brawo Sebastian Milewski
Jaki fajny dzieciak:

​

Skomentujesz, Szeryfie...?

 

Słyszeliście o rakiettoni??????????????
.... reklama dźwignią handlu

Mamy już drabinkę na Montreal, pierwszy mecz Iga zagra z Putinem albo chińską kwalifikantką

 

Słyszałam, a jakże
Taka okazja trafia się raz na milion lat, więc się nie dziwię, że bodajże największy polski producent makaronu tak zareagował.
(Po cichu mam tylko nadzieję, że Iga kontraktu nie podpisze, nie ta półeczka.)
No i ciekawa jestem, jak to będzie wyglądało, z naciągiem będą te rakietki...?
I do czego będzie pasowało (poza truskawkami), co zresztą w znacznym stopniu zależy od ewentualnej obecności naciągu
Mam też nadzieję, że produkt trafi na mój amazon , junior już się nie może doczekać

***

A tymczasem w Waszyngtonie Rybakina przegrała z Fernandez, trzy tie-breaki, uff.
Za chwilę finał z Kalińską (no nie napiszę "z Kalinskają", wybaczcie )
Trzymam kciuki za Fernandez, a co

***

Montreal wygląda ciekawie, ale póki co jakoś niezbyt przerażająco.
"Królowa Kanady" (tak ją nazwali organizatorzy), czyli Pegula, będzie się musiała postarać... a pewnie i tak nic z tego nie wyjdzie, wyraźny zjazd formy i to na dłużej chyba.

Chwilowo Eala od Nadala gra z Marketą z dziarami, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo Eala właśnie zalicza przerwę medyczną w drugim secie, ale pierwszy wygrała.

***

Urynce się ulało (na tym vlogu, na który nie zaglądam). Powiedziała mianowicie, że choć na wyspie (Mykonos) zamierza jeść, pić tequilę i tańczyć, ciągle będzie pamiętać, że jest przegrywem i nienawidzić siebie.
Tak trzymać, szanowna panno Urynno

 

Każdy sukces Polaków cieszy, fajnie, że rośnie narybek
Szkoda tylko, że to zwycięstwo nie daje miejsca w Tourze bo to inna federacja.

Z innych ciekawostek, Stephen Maguire wygrał Championship League , taką wakacyjną zapchaj-dziurę

 

Ale czytałam, że nawet Ronnie O'Sullivan kiedyś wygrał te mistrzostwa.
A polski Sebastian wprawdzie za trzecim podejściem, ale ma tytuł i puchar (w kategorii U21 czyli Under 21 czyli poniżej 21 lat, to tak informacyjnie dla ewentualnych zainteresowanych).
Do tego bardzo fajnie wygląda, i proszę - już się umie zachować, opanowany i tylko lekko uśmiechnięty, bez podskoków

Stephen Maguire, hmm... no nie jest jednym z moich faworytów, ale dobrze, że jednak odbywają się takie zapchajdziury

 

Trzymam kciuki za jego rozwój i karierę

Akurat ja Stephena styl gry lubię oglądać i często mu kibicuję. Poza tym jest łudząco podobny do mojego sąsiada

 

W Montrealu Eala przegrała, a w Waszyngtonie wygrała Fernandez skutecznie trzymałaś kciuki
Uryna baluje, to może zapomni że niedługo US Open i trzeba by potrenować.

 

Ja zdecydowanie za mało jeszcze oglądałam snookera, żebym mogła oceniać - ba, odróżniać - style gry.
Trumpa lubię (Judda, Judda oczywiście, nie Donalda ) no i Ronniego.
Aha, a jak się nazywa ten koleś, który się uparł nie używać tej nowej kredy do kija...?
Kurcze za późno weszłam w sezon i niewiele mi zostało w pamięci, trzeba w archiwum poszukać
Swoją drogą w ciekawej okolicy mieszkasz, Szeryfie - za płotem z jednej strony Iga, z drugiej sobowtór Maguire'a

Uryna nie baluje, tylko robaka zalewa
Balowanie to pozory, tak naprawdę Uryna jest wściekła.
No ale im więcej tequili (oraz ratowniczego samogonu przesłanego przez pana Ł z pałacu w Mińsku), tym mniejsze szanse na wygrane mecze, w tym zwłaszcza US Open.
To jeszcze sporo czasu, jak się zacznie US Open, Urynka będzie w trakcie nerwowej regeneracji wątroby
Oj czarno widzę te sukcesy

A gratulacji dla Igi jak nie było, tak nie ma
Jak już wspominamy o wątrobie - żółć Urynkę zalewa po prostu

***

Nazwisko: Radka Leitmeritz.
Zerknijcie na jej instagrama - najpiękniejsze zdjęcie Igi, jakie w życiu widziałam.
Autentyczne dzieło sztuki fotograficznej, takich rzeczy się nie kradnie przy użyciu systemowego Snipping Tool (nie pamiętam jak to jest po polsku, bo nie używam polskich interfejsów od wieków - narzędzie do wycinania czy jak mu tam).
Więc zajrzyjcie koniecznie do Radki i sami zobaczcie

 

Putin zrobił mi przyjemność i przerżnął z Chinką Hanyu Guo - wta 259 - to lubię

 

No i dzisiaj rozpoczął się całkiem poważny turniej, pierwszy w tym sezonie, Shanghai Masters. Transmisje na Eurosport

 

Putin ostatnio w ogóle jakiś uprzejmy
(Uwaga: to nie jest polityka tylko skrót nazwiska takiej paskudnej dziewuchy )

Jutro też będzie fajnie, kolejnych parę nazwisk do wykreślenia z listy.
Osobiście chętnie sobie obejrzę Coco w starciu z naszą faworytną panną Collins.
Co do Igi, to pogadamy po meczu

Super
Właśnie się gapię na przerażająco skutecznego i przerażająco szybkiego Robertsona, który roznosi Chińczyka (ładnie to tak, przedstawiciela gospodarzy pokonać do koła...? bo chyba będzie do koła).
Robertson poza skutecznością i błyskawicznym podejmowaniem decyzji niestety niewiele ma na swoją obronę, nie przepadam za facetami farbowanymi na blond i to z pasemkami.
No dobra, już się nie czepiam
A jutro Trump
(Uwaga, to znowu nie jest polityka. Po prostu nie jednemu psu Burek )

 

Jakoś tak dość spokojnie w Montrealu, oprócz deszczu, mam nadzieję, że jutro padać nie będzie podczas meczu z Lys
Coco tym razem się spisała, żegnając Collins, nasze Magdy też niestety już poza tourem.
Szkoda mi tylko Jasminki

Tsunami chyba ominęło LA?
Jak ławeczka?

 

No w miarę spokojnie i niektóre wyniki nawet człowieka cieszą.
Umiarkowanie cieszą, bo mogła np ta Zaraza (wiem, wiem, Zarazua - no ale łatwo o literówki, czyż nie) - więc mogła Zaraza wykopać pulpeta. Szkoda też, że Królowa Pegula jeszcze się obija po turnieju. Albo taka np Rybakina, też do niczego nie jest mi potrzebna.
A Paolini, cóż... ona się trochę zmieniła, na gorsze niestety. Przestałam lubić, więc mi nie żal

Przy okazji - wie ktoś, o co chodzi z tymi okularami słonecznymi...?
Chyba nigdy nie widziałam tenisistki grającej w ciemnych okularach.
Słońce w Montrealu jakieś szczególnie jadowite, nawet takie za chmurami...?

Gapię się teraz na końcówkę Kostiuk - Kasatkina (okropna jestem, bo nie lubię ani jednej, ani drugiej) - nawet nieźle grają, choć obie wyglądają, jakby miały zaraz zemdleć albo wręcz dokonać żywota... no i oczywiście czekam na Coco - Kudermetova. (Na marginesie - coraz więcej pryszczatych pań, ech te sterydy.)

Właśnie, Coco - miałam problem podczas jej meczu z Collins, bo tak się składa, że mam alergię na obydwie.
Hmm, czy ja w ogóle jeszcze kogoś lubię z touru (poza Igą oczywiście)...?
Aha, Coco wygląda jakoś inaczej - jakby miała obrzęk twarzy. No dobra, może mi się wydaje.

***

Ciekawostkę mam o naszym faworytnym traktorzyście z opadającymi implantami.
Mianowicie podsumowano ten rewelacyjny Numer 1, oto wyniki:

Panie, które wygrały z Urynką w finałach turniejów WTA 1000:
- Szarapowa
- Mertens
- Wozniacki
- Zheng Saisai
- Barty
- Świątek (x4)
- Aleksandrowa
- Garcia
- Rybakina (x2)
- Gauff (x2)
- Keys
- Andriejewa
- Ostapenko
Brawo Numer 1

***

Tsunami udało się do San Francisco, spory kawał drogi od nas. U nas tylko fale się zrobiły takie większe.


EDIT: Trump (Judd, nie Donald) oraz O'Sullivan wylecieli z turnieju. Jak mogli

EDIT 2: no to Złote Dziecko Rosji wraca do domu (czyli do Cannes jeśli dobrze pamiętam, ale z rosyjskim paszportem). Jak miło.