zzizzie

Ale to jest w sumie ponura prawda, to o pompowaniu sodówki.
W dodatku ta prawidłowość dotyczy tak samo np naszej faworytnej Wyjącej U.
Była sobie Coco Gauff, nastolatka, której nieźle się wiodło w tenisie jak na ten wiek.
Były koszulki z napisem Call Me Coco czyli "Mówcie mi Coco".
Po ostatnim US Open, czyli pierwszym turnieju wielkoszlemowym wygranym przez Coco, pojawiła się wersja Call me Champion (z przekreślonym imieniem "Coco") - "Mówcie mi Champion".
Obie wersje oczywiście firmowane przez samą Coco, która nagle uwierzyła, że jest niepokonana.
Może trochę przesadnie i przedwcześnie uwierzyła - ale Ameryka utwierdzała ją w przekonaniu, że oto narodziła się nowa Serena (albo i Venus), nadchodzi nowa era z Coco w roli głównej...
Cóż, może i tak będzie, kto wie, ale póki co taka podkręcana wiara w siebie mocno zaszkodziła biednej Coco.
Z czymś takim trzeba sobie umieć radzić - no, albo trzeba dorastać do tytułu tak, jak Iga.
To samo w sumie było z Urynką - wymęczyła ten nr 1 i uznała, że teraz już nikt jej nie podskoczy i zatrzyma tę pozycję w rankingu choćby i dożywotnio.
Jedyna różnica: Uryna sama sobie tę bzdurę wbiła do głowy, pomagali jej co najwyżej jacyś psychofani w tzw mediach społecznościowych.
Ale skutek ten sam - okazuje się, że samo tylko przekonanie o własnej przewadze nad resztą świata niestety nie wystarcza, żeby się utrzymać na tym czubku choinki.


EDIT: filmik podrzucam.
Filmik pojawił się na stronie WTA i na co najmniej jednej polskiej stronie też, ale linkowanie do polskich stron grozi śmiercią lub kalectwem, bo tam jest więcej reklam niż treści. Ja reklam nie widzę (adblock), ale Władza złośliwie widzi jak wiadomo. Na szczęście filmik jest też na dozwolonym póki co YT.
A przedstawia najlepsze zagrania Igi podczas turnieju w Cancun - aż miło się pogapić, więc polecam:

​

Mam nadzieję, że ktoś zauważy ten doklejony filmik przed następnym sezonem

 

Dzięki za ten filmik

 

Filmik naprawdę fajny
Przy okazji złóż proszę wszystkim listopadowym jubilatom - od najmłodszych do najstarszych - najserdeczniejsze życzenia
Chyba hurtem to załatwiasz?

 

Dla fanów Igi, dodatkowo choć trochę otrzaskanych z tenisem (albo chcących się... hmm... otrzaskać?), filmik jest cenny jako ilustracja wszechstronności naszej liderki rankingu.
Zwróćcie uwagę (to naprawdę widać), że ona z każdą z tych przeciwniczek gra trochę inaczej, dostosowuje własny styl gry do ich stylu. To jest nowość u Igi, dotąd grała w sumie ciągle tak samo albo prawie tak samo - świetnie, ale jednolicie, co ułatwiało rywalkom trening "pod Igę".
A teraz weszła na jakiś wyższy poziom, niesamowita jest. Wielki nieustający szacun

Dziękuję w imieniu jubilatów
No co ty, jakim hurtem, oni by na to nie pozwolili
Każdy jubilat dyktuje własne warunki
Junior na przykład zażądał świeczek wbitych w kurzy cycek (z ukochanego przez wszystkich zestawu Chicken Dinner*, czyli coś na kształt KFC, tyle że autorski kurak z lokalnej knajpy, nie sieciówka).
Cóż

_______________
* Chicken Dinner (ang) - mniej więcej "kurczak na obiad". Ech te tutejsze zasady.

 

Dobry

przerywnik taki bez związku
święta tuż tuż
szczególnie widać to w sklepach
lubię przygotowania oczywiście bez szaleństw
święta są dla mnie nie odwrotnie

szukam inspiracji
może uda mi się namówić zgraję i sobie machniemy te dwie propozycje
czytam i ślinka cieknie mniam
te żeberka w kawie mocno mniam pachnie mi kawą ( kurka kiedy ja kawę piłam )
no i udka z ziemniakami, fetą, koperkiem i cytryną lubię dania jednogarnkowe ( blaszkowe )


o słodkich frykasach nie wspomnę
nic z tego nie mogę ale goście mogą ja sobie skubnę dużą odrobinkę
a ja na diecie i chyba już tak zostanie
drożdżowe mogę ale ile można już mi się posypką ( kruszonką ) odbija

i tak się skuszę czasem a raczej za często na ''zło" no co poradzę ja łasuch okropny
nie zważam że wyję i zwijam z bólu

dobrze mi służy woda , jakieś propozycje

no tak się wyżaliłam
***

Eh zzizzie co tam porabiasz
startujesz w TOP ?

 

Hejka Gospodyni- gdzie jesteś? Kobieto Dożynki a ty śpisz?

 

Udka są lżej strawne i bez kawy, radzę udka

A kostka z kaszki manny to pies...?
Z okazji świąt można posypać cynamonem.

Już podaję:
- bierzemy szklankę, taką wyższą
- brzeg szklanki zanurzamy w wodzie, a następnie w cukrze (nie pudrze)
- do szklanki nalewamy wodę (z bąbelkami albo bez) starając się nie naruszyć tego cukru
- do wody wrzucamy kostki lodu (mogą być jakieś frymuśne)
- dodajemy kropelkę soku z cytryny
- podajemy ze słomką

Ja się nie naśmiewam, od lat robię takie drinki mojemu chłopinie, który się boi alkoholu.

Jestem
Zajęta jestem bardzo
Uprawiam mój ukochany sport, czyli hejtuję hejterów (a ja to naprawdę potrafię) oraz wyszydzam inteligentnych inaczej (też mi nieźle idzie).

***

Zauważyłam bardzo mądry post gdzieś tam na początku tego wstępu do dożynek.
Było o wyścigu czyli odwzorowaniu realnego świata, od którego podobno wszyscy uciekają na farmę, między łany sałaty i szarłatu.
Święta racja, dziwne to co najmniej.
Ale co ja tam wiem

***

A, i jeszcze zauważyłam spektakularny powrót po spektakularnym odejściu, czyli od pożegnań do powitań.
Też powstrzymam się od komentarza, choć tzw śmiech pusty mną wstrząsa (uwaga, nie jest to śmiech złowieszczy ).

***

A ponadto z trzech różnych przepisów stworzyłam coś, co przez aklamację uznaliśmy za najlepszy Apple Pie* świata.
Ale kto by tam piekł podczas dożynek, nie...?

______________
* Jeśli Władza życzy sobie podania tłumaczenia, zechce się łaskawie tu pofatygować i zgłosić stosowne żądanie. Inaczej nie podam, jako wredna kryminalna małpa rzecz jasna.

 

o widzisz przeoczyłam te kostkę manny to jest myśl

he he te emotki co do TOP mówią wszystko

pomysł na wodę całkiem całkiem

 

Bo dla mnie to nigdy nie była gra oparta na tego typu rywalizacji.
Gdybym grała, najbardziej zależałoby mi na czymś w rodzaju sustainable farming czyli na równowadze i samowystarczalności - mam tyle, ile mi trzeba, żeby sobie spokojnie orać na ugorze, i z nikim się nie ścigam.
Taka indywidualna strategia ekonomiczna na moje prywatne potrzeby, wyścigi to gdzie indziej.
To tak najogólniej, żeby nikt się nie poczuł urażony...
... no, dodatkowo jeszcze inwestowanie realnej kasy w farmerskie wyścigi to moim zdaniem ponura pomyłka zupełnie niezależnie od tego, ile tej kasy mogłabym przeznaczyć na grę.

No co
A wiesz, że to się nawet fajnie popija
Zaczynam dzień o chorobliwie wczesnej porze, bo to jest jedyna szansa na chwilę samotności.
Siadam sobie na tarasie z kawusią i schnę po prysznicu.
Kiedyś był jakiś koszmarny upał, więc sobie dodatkowo wzięłam szklankę wody z lodem - i tak jakoś automatycznie (o piątej rano to ja zasadniczo słabo kontaktuję) ozdobiłam tę szklankę cukrem jak bezalkoholowego drinka chłopiny.
Marco zwykle dołącza do mnie jakieś pół godzinki później.
No to przylazł, zobaczył moją wodę w tej ocukrzonej szklance... trzeba było zobaczyć jego minę i usłyszeć to pytanie "co ty pijesz?!"
- Wodę.
- Jaką wodę?!
- No wodę, z lodem.
- Na pewno?
- A weź se spróbuj.
Paluch mi wpakował do szklanki i oblizał, dopiero wtedy uwierzył, że to woda była
W każdym razie człowiek się czuje światowy i elegancki z taką szklanką w garści, nawet o tej piątej rano

***

A kartofelki, ziemniaczki, pyrki czy jak im tam jeszcze należy umyć, nie obierając pokroić w ósemeczki, wytarzać w oliwie, przyprawach i parmezanie, po czym wpakować do piekarnika na jakieś 20 minut.
Nazywa się to potato wedges i jest absolutnie przepyszne, choć może nie aż tak skrajnie dietetyczne.
Polecam

 

​

Pewnie masz dziś urwanie głowy, jak to przy rodzinnym święcie, tym niemniej życzę Wam udanego, szczęśliwego, w miarę spokojnego dnia

 

Dziękujemy

Nie było tak źle, indyk, sos i dwie wersje nadzienia przyjechały z zaprzyjaźnionej knajpy, wszystko z dynią dostarczyła najstarsza córka chłopiny (co ja na to poradzę, od zawsze nie lubię dyni i już nie polubię), sałatki - średnia córka, więc na mnie spadło puree ziemniaczane w wersji na bogato (no, lekko odchudzonej, bo nawet moja wątroba - zdrowa że aż wstyd - cierpnie na samą myśl o klasycznym przepisie), pieczywko oraz bezdyniowe słodkości. Aha, i jeszcze creamed corn czyli coś na kształt kukurydzy pod beszamelem, bo się wszyscy dogadaliśmy, że za fasolką szparagową to my właściwie aż tak bardzo nie przepadamy.

Co do pieczywka, to wypróbowałam coś nowego, takie śliczne maślane rogaliki z solą morską:

​

Ale i tak żaden farmer tego przecież nie upiecze, więc po co miałabym się mordować ze spolszczaniem przepisu

***

Dziś mamy w planie wyniosłe ignorowanie Black Friday.
To wielka przyjemność, możecie mi wierzyć


EDIT, ponieważ Bóg jeden wiedzieć raczy, kiedy (oraz czy w ogóle) ktoś tu jeszcze coś napisze.
Mianowicie wczytałam się w dożynkową listę TOP i chcę tu wklepać swoje prywatne gratulacje.

Moje obie Sąsiadki potraktowały dożynki lajtowo (popieram), ale na liście są, a ja mam powód do dumy.
Więc gratuluję Sąsiadkom miejsca w TOPie, a sobie - takich Sąsiadek

Norbi - na dużym luzie, tak chyba już trochę od niechcenia... a pozycja w pierwszej setce.
Gratki, Gigancie

No i oczywiście Olga czyli @olgs3 - cicho, spokojnie, bez ostentacji i raportów z przygotowań... a miejsce na liście imponujące.
Wielkie gratulacje, Olga - naprawdę jestem pod wrażeniem

 

Serdecznie dziękuję.
Życzę wszystkiego najlepszego i dużo zdrowia dla ciebie i całej rodziny.
Przepraszam że nie piszę,jakoś nie mam pojęcia o czym tu napisać, to co bym chciała zabrania tutejszy kodeks i nie chcę dodawać pracy tutejszej władzy.

 

Dziękuję droga sąsiadko,pozdrawiam serdecznie ciebie i całą twoją rodzinę.

 

Dzieki Zuzka..widzisz ja wiele rzeczy teraz moge a nie musze

 

Dzięki za życzenia
Oj ja też bym chętnie napisała o czymś zakazanym, nawet o wielu takich rzeczach
No ale cóż, słuchając szumu łanów sałaty i szarłatu można tylko...
... hmm, no na przykład można wieszać psy na firmie Bigpoint
A mnie to nie interesuje, jak już wieszać, to na czymś ważnym i dużym, nie...?

Dziękuję

No tak mi się właśnie wydawało
Idealna sytuacja i idealne nastawienie, komfort bez spiny...
... ale w sumie to może się mylę, bo przecież co ja tam wiem

 

W mojej hamerykanckiej korporacji hAmerykanie dziś wrócili do pracy po wielkim świętowaniu. Wielu miało wolny cały ubiegły tydzień, a w czwartek tak pobalowali, że weekendu nie wystarczyło i wczoraj jeszcze prawie wszyscy mieli urlopy


Zzizzie, orientujesz się, czy to taki ogólnoamerykański zwyczaj przedłużania Święta Dziękczynienia do poniedziałku, czy to raczej zjawisko lokalne? Z tego, co zauważyłem, to mniej ważne dni świąteczne przypadające w czwartek traktują jak Polacy - biorą wolny piątek i cieszą się z długiego weekendu.
Wiem, że Święto Dziękczynienia jest ważne dla Amerykanów. Osoby, które biorą urlop na 3 wcześniejsze dni też rozumiem. Mają wtedy ponad tydzień wolnego i mogą jechać/lecieć do rodziny (albo ugościć tę rodzinę u siebie). Ale poniedziałek po święcie, które przypada w czwartek? Trzeba odpocząć po świętowaniu, czy co?

 

Zwyczaj raczej ogólnofirmowy, choć takich firm będzie na pewno sporo.
Dwa powody: Cyber Monday oraz I Hate Mondays
Cyber Monday to odpowiednik Black Friday dla tych, którzy preferują zakupy online...
... no a I Hate Mondays (nienawidzę poniedziałków) to element filozofii życiowej tego oto kota:

​

Podwójny argument przemawiający za wolnym poniedziałkiem

 

Hejoo.
Jestem przejazdem, więc tu też zaglądam pozdrowienia bywalcom przesłać

 

No żartujesz chyba, to ty...?
Dziękujemy, dziękujemy i wzajemnie
I co, do zobaczenia za rok...?

 

Ustalmy, że życzeń świątecznych jeszcze nie składam, więc jak co, wpadne po to

co tam słychać?