zzizzie

Grają w to co im dostarczyli rodzice kupując smartfona na 4 urodziny, bo nikomu do głowy nie przyjdzie, że można mu kupić puzzle

A Zgredzia mogłaś śledzić na Facebooku , podał adres: ZaGoramiZaLasami2022
Ja dziś już kompletny wiskacz, więc się pożegnam
Do miłego

 

Czy ten twój wiskacz ma coś wspólnego z Jackiem Danielsem albo podobnym napitkiem?

 

Aha, to na telefonie
Te dzieci zabierają smarkfona na plac zabaw?! (Uwaga, to nie jest literówka - smarkfon od smarkaczy )

A co do Zgredzia, to - ponieważ wiek smarkaty już za mną - nie używam fejsa
Wiem, dziwaczka ze mnie
Ale jakoś nie czuję potrzeby dzielenia się moim życiem z followersami

Hmm.
Głodnemu chleb na myśli...?
Małgosiu, litości, wiskacz w taki upał?!

 

Nie znoszę żadnego z tych napitków od zawsze i bez względu na temperaturę otoczenia, co nie znaczy, że całkiem alkoholu nie używam, dobra naleweczka nie jest zła

A o wiskaczu przecież nie ja tu pisałam pierwsza...
Tak mi się jakoś skojarzyło...

 

Naleweczka też nie na lato
Ja kiedyś lubiłam coś z tych napitków na pluskwie - ot tak wieczorkiem po robocie, ale nie codziennie i z duużym lodem
Teraz oczywiście suchutka jestem jak wiórek, towarzystwa chłopinie dotrzymuję (między innymi)

Ale na letnią noc to mi zawsze pasował gin z tonikiem, a na letni dzień - campari orange.
No były czasy...
... ale teraz są lepsze

A wiskacz to nie jest ten wiskacz, tylko ta wiskacza, mieszka toto w Ameryce Południowej, więc nazwa jakaś aztecka czy cuś, viscacha albo vizcacha.
Swoją drogą jest kuzynką szynszyli, która też się nazywa szynszyla, a wszyscy i tak mówią szynszyl

 

Niestety nie pobieram procentów czego bardzo żałuję, bo podobno "rozluźniają" Wyjątek zrobiłam w tym roku raz dla wina,ale okazja była szczególna

To mój błąd, źle zrozumiałam, ale gdybyś tu nie wstawiła zdjęcia nawet nie miałabym pojęcia o tym istnieniu
Niestety na farmie ich nie ma Ona/on wygląda jednak tak samo jak ja, gdy wstaję o 7 rano i kładę się spać o 1 w nocy.

Nie wiem dokładnie, ale tu czasem dzieci biegają i mówią, że im zostało np. 1 życie i trzeba je zabić, bo im wyrosną nowe. Niestety na znam się na chorobach psychicznych u dzieci

 

Hmm. Bo ja wiem czy to tak znowu dobrze, jak się wszystko rozluźni

A powinny być.
I od razu myk w oazy.
I jako wyjątek jedyne zwierzę oazowe, u którego proces produkcji trwa - dajmy na to - pół roku.
To by pasowało do tej aparycji, jakoś nie mogę sobie wyobrazić wiskaczy (samca czy samicy) w miłosnym szale

No to jest w sumie prawda, jak zostało jedno życie, to się już dużo na tym urodzinowym fonie nie zwojuje, trzeba poczekać na lepszy model na pierwszą komunię. Lepiej zacząć grę od nowa

Natomiast nie wiem, jak to wygląda w Polsce, ale zdarzały się na świecie przypadki dziwnych wypadków wśród takich stelefonizowanych dzieci - przez okno taki koleżka na przykład wychodził, na dziesiątym piętrze oczywiście.
To są skutki tej wiary w dostępność kolejnego życia... i jeszcze jednego... i tak dalej i tak dalej.

A w związku z tym...

One nie psychiczne, te choroby.
One telefoniczne
Przykra sprawa, mieć rodziców inteligentnych inaczej.
To później tak idzie z pokolenia na pokolenie

 

Widzę Zuza, że wszyscy Ci dali odpocząć przez weekend, to się chwali

Chcę tylko napisać o Kubusiu ( j.w.) W piątek siedział z mamunią na placu zabaw i tak marudził,że przykro było słuchać jego zawodzenia, w końcu zainteresował się telefonem rodzicielki, bo stwierdził, że ona ma taki fajny i duży, a jego jednak mniejszy Wreszcie wyrwał mamuni ten telefon z ręki i krzyknął: goń mnie. Zaczął uciekać i w pewnym momencie odwrócił głowę żeby zobaczyć czy jest goniony i miał pecha, nie zauważył, że na ścieżce leży położona hulajnoga. Najpierw łukiem poleciał telefon mamusi uderzając w ścianę budynku, a potem w betonową ścieżkę, a za nim Kubuś , który sobą i kolankami tą ścieżkę wytarł
Wcześniej na tej ścieżce dzieci mazały rysunki kolorową kredą i on to wtarł w siebie, jak go mama zbierała to był we wszystkich kolorach tęczy Dla mnie widok: mniam I Kubusia już nie było na placu zabaw w sobotę i w niedzielę , więc spokój był przedni.
Nie wiem kto wymyślił hasło: wszystkie dzieci są nasze

 

Nie chcą czytać, to i nie piszą, co tu chwalić
A w sumie to słusznie nie chcą, mam rozmaite smakowitości o długim covidzie, małpiej ospie, takim grzybku, co to powoduje zapalenie opon mózgowych w mojej okolicy, triumfalnym powrocie polio...

... hmm, choć właściwie to wszystko przecież poza granicami Wyspy Wiecznej Szczęśliwości, więc może i miło by było tak poczytać, że inni mają dużo gorzej

Ach jaka szkoda, że tego nie widziałam
Nie mają tam jakiegoś monitoringu czy czegoś w tym stylu...? Może zdołasz wysępić nagranie...?
Aha, pytanka mam uzupełniające: czy mamusia najpierw rzuciła się zbierać ze ścieżki Kubusia, czy może własny fonik...?
I oczywiście czy Kubusia pocieszała, czy może obsobaczała za zniszczenie super fonu wyszarpanego po promocji od operatora...?
Daj znać, kiedy i w jakim stanie Kubuś powróci, żeby cię dalej wyprowadzać z równowagi

Oj ja też nie wiem. To jakaś durna/bzdurna pioseneczka była chyba. Autora tekstu należałoby zaprowadzić o świcie do lasu, przywiązać do drzewa i...
... aha, słodkie maleństwa czytają, więc się sami domyślajcie, co należałoby dalej zrobić z tym autorem

Jeśli chodzi o dzieci, to ja jakoś toleruję to moje stado (bo nie mam wyjścia) i dodatkowo sobie lubię pogadać z takimi co bardziej kumatymi egzemplarzami, nawet starszymi. Ale większość dzieci zaludniających tzw przestrzeń publiczną najchętniej umieściłabym w klatkach kennelowych, żeby trochę podrosły.
Nie że takie podrośnięte lepsze - po prostu na podrośnięte jest więcej dostępnych i społecznie akceptowalnych sposobów

***

Tenis oglądamy.
Wiem, to się już robi nudne.
No ale junior się wciągnął, ech.
Junior ma charyzmę, więc teraz już całe stado (z chłopiną włącznie) nie wyobraża sobie życia bez US Open 2022.
Wszystko przez Igę, co ja narobiłam

 

A ja żałuję, że nie nagrałam, konewkę miałam w ręce i za szybko poszło

 

Weź sama zamontuj kamerkę
Tylko lepiej jej nie podlewaj

 

Oglądałam mecze, Iga wygrała, Magda przegrała, ale to dopiero pierwsza runda
Mam nadzieję, że junior się uspokoił, zobaczymy, co będzie dalej.

===
Zuzka, remont już skończony, czy w rozkwicie?
Planowałam mały remoncik na wiosnę, ale biorąc pod uwagę ceny materiałów, jak i ich ograniczony wybór oraz brak ekipy to chyba jednak chwilowo dam sobie spokój, nic pilnego

 

Magda grała całkiem całkiem (i przegrała wyjątkowo pechowo), ale junior dwóch polskich tenisistek nie ogarnia, więc interesuje się wyłącznie Igą.
A Iga... bo ja wiem, nic nie napiszę, żeby nie zapeszyć

Na rozkwit to my nie mamy czasu, więc remont (rozbudowa właściwie) już z głowy. Na ceny materiałów nie bardzo mogliśmy narzekać (postawieni pod ścianą przez tzw los), a ekipę mamy od lat tę samą (Marco potrafi namówić fachowców do współpracy).
W każdym razie ekipa już sobie poszła, inna ekipa przyszła i też poszła, teraz czekamy kiedy przyjdą po mnie

***
Czekam na Rafa Nadala - muszę sprawdzić, jak tam jego nerwica natręctw

 

Mecz Magdy to faktyczne drobny horrorek, przegrała 1 punktem
A Iga z meczu na mecz będzie lepsza- mam taką nadzieję
Hurkacza nie obejrzę, bo na mordkę lecę, a mecz się opóźnil i dopiero się zaczyna
----

 

HuHu jest uroczy - poza kortem porusza się jak taki nastolatek, który nagle zaczął rosnąć i jeszcze nie ogarnia tych wszystkich nowo nabytych centymetrów
Ale gra naprawdę profesjonalnie, w ogóle ostatnio sporo dobrze grających Polaków, miło

 

Dziękuję bardzo za pomysł i co mam nagrywać te pato-małolaty? Raczej mi to do szczęścia niepotrzebne
A Kubuś jeszcze wczoraj miał plastry na kolankach, więc ta ścieżka go trochę przeorała Mniam
Nie lubię tych małych bezstresowców
U mnie trwa przeróbka grzybów, bo mąż z córką z grzybobrania przywieźli 2 kosze. W połowie się zbuntowałam
i cisnęłam nożykiem, więc teraz dzwonią po znajomych: kto chce
Ech....

 

No i sama sobie przeczysz

Jak nie jak tak:

No sama pomyśl: siedzisz z tym kozikiem wśród tych grzybów i łapiesz coraz większego doła.
Więc co robisz...?
Odpalasz któryś filmik z folderu "622 upadki Kubusia"...
... i od razu ci lepiej

***
A co do grzybków, to ja się od zawsze boję grzybków i uznaję tylko pieczarki na kurzej kupce pędzone
Nie wiem nawet, jakie kuku się robi tym grzybkom takim kozikiem

Ale pytanko mam:

... w kogo tak cisnęłaś oraz czy trafiłaś (nie daj Boże)...?

***

No, Iga wygrała w niezłym stylu, uff.
Junior odzyskał wiarę w ludzkość

 

A może rzuciła się z pazurkami do mamusi czy dziecia od hulajnogi ?
no bo jak można zostawić hulajnogę na ścieżce na placu zabaw po którym biega Kubuś ?
i gdyby nie hulajnoga to i telefon był by nie uszkodzony !

czasem mam wątpliwości czy teraz dzieci są niewychowane czy mamusie

 

No jasne, że też ja na to nie wpadłam
Oczywiście, jazda na drugą mamusię - może się uda jeszcze jakieś odszkodowanie wyprocesować

A tak swoją drogą...

Ech, marzy mi się solidna dyskusja w temacie - takie wspólne malowanie portretu dzisiejszej mamusi.
Ale to nie tutaj, wyobrażasz sobie, jak by się na nas wszyscy rzucili...?
Mamusia jest wszak (także - a może przede wszystkim - we własnym mniemaniu) naczelną świętą krową, i to od poczęcia.
Pamięta ktoś może, jak oberwał taki jeden prof. Mikołejko za wózkowe...?
Mnie tam wszystko jedno, na mnie netowe obrywanie nie robi wrażenia - ale innym ewentualnym uczestnikom takiej dyskusji mogłoby sprawić przykrość.
No albo w ogóle wszyscy w jakimś momencie z rozpędu nadepnęlibyśmy na odcisk tutejszemu Kodeksowi

***

Serena Williams.
Pancerna świętość narodowa o figurze kulomiotki.
Uczciwie powiem, że zła krew mnie zalewała, jak słuchałam tych gwizdów i wrzasków kwitujących każde dobre zagranie jej przeciwniczki, Estonki Anett Kontaveit. Biedna dziewczyna - skądinąd druga rakieta świata - aż się popłakała podczas konferencji prasowej po meczu.
Okazuje się, że kibole z Legii są wszędzie, smutne to bardzo.
A tenis to był kiedyś sport cichy

 

Magda ma pod oknami przedszkole ja plac zabaw - temat rzeka ( z racji wieku i obserwacji ) kto tego nie doświadczy albo nie uruchomi wyobrazni może nie zrozumieć - masz rację możemy oberwać.