zzizzie

o rany Julek ale się narobiło!!
To jest elegancki przykład jak można zrobić coś z niczego

 

Prawda...?
Ja tu balansuję na krawędzi tej studni, co to prowadzi prosto do mojego lochu, w garści trzymam już pilnik do krat i skórkę od słoniny dla kierownika szczurów...
... niektórzy może się poczuli ciut niezręcznie (choć niewątpliwie tylko ciut, a może nawet pół ciuta)...
... ale nic to, grunt że jest zabawa
Też sobie rechoczę, a co
Choć oczywiście udaję powagę

Jak dobrze, że akurat odbębniałam zieloną noc czyli telekonferencję z moim ośrodkiem znad jeziorka - inaczej bym te smakowitości przegapiła albo co, oj żałowałabym później.

No dobra, czas świąteczny, nie kopiemy nikogo
Ja to nawet ścierkę wybaczyłam (choć Małgosia jak zwykle miała rację, nie tylko mokra była ta ścierka ).
Zresztą moja wina, zapomniałam napisać, że śmigusa dyngusa nie uznaję

 

Hej, a co tu taka cisza?
Czekam na teleporadę Zapobiegawczo podzwoniłam sobie po swojej wsi szukając miejsca gdzie robią państwowe testy. Otóż nie robią. W szpitalu miła pani powiedziała, że to teraz do lekarza rodzinnego trzeba na test się udać albo sobie prywatnie zrobic. No ok zrobiłam prywatnie ale to tak na słowo honoru wierzą? Lekarza rodzinnego owszem mam ... we Wrocławiu. To ja do niego te 50km pkp z c-19 mam sobie radośnie pomknąć?( i do tego nawet maski nie muszę). Oczywiście nie pojadę, bo sądzę że nawet gdybym się zebrała mocno w sobie to nie dam rady a po drugie na pewno nie pkp. A gdybym tak musiała i nie miała innego środka transportu? Jakieś jaja...

Edit: Już po. Testu nie trzeba. Nic nie trzeba. Do piątku zwolnienie a jak coś to mam dzwonić w poniedziałek po kolejne. I to by było na tyle. Można?

 

Tu w dzień zwykle jest cisza (później zresztą też), a teraz dodatkowo wszyscy czekają, że może ja się jeszcze jakoś odszczeknę i wreszcie spektakularnie wylecę albo coś w tym stylu. No i ludzie się też boją oberwać rykoszetem. A poza tym wolą czytać niż pisać.

Ale - choć wiem, że niektórzy będą mocno zawiedzeni - dziś się nie odszczeknę.
I tak przecież wiedziałam, że to jedno jedyne słowo, jakie pasowałoby do wczorajszej imprezki, nigdy się tu nie pojawi - nie mieści się w oficjalnym repertuarze i na to nie ma proszka.

Dziś mam dla odmiany w planie negocjacje z tutejszym Urzędem Imigracyjnym oraz szukanie pewnej osoby w Chicago (fajne zajęcie), więc nie było podstaw do zarywania nocy.

No co chcesz, pandemia odwołana, wirusa nie ma - więc po co testy, po co maski.

Jaja to były do wczoraj włącznie, dziś już jest tryb leczenia wątroby

No widzę że niektórzy lekarze jednak ośmielają się powątpiewać w kolejne oficjalne (i triumfalne) zapewnienia.
Gorzej będzie, jak się stado zdrowych (czyli negatywnych) wybierze po takie telezwolnienia wydłużające "majówkę" - lekarze bekną, gospodarka też.
Ale co tam, gospodarce to już i tak nic nie pomoże.

***

Przeczytałam sobie to powyżej i nerwowo się zastanawiam, czy można wytropić na tym forum jakiś post jakiejś osoby, którą mogłam nieświadomie znieważyć.
Ech, a co będzie, jeśli kiedyś napiszę np o piesku wyjątkowo odpornym na tzw trening czystości...?

 

I znów tu cisza. Zuza pisz o tym psie odpornym na trening czystości

 

Pies był hipotetyczny
(Uwaga, nie: hipoteczny, hipoteczny to jest kredyt )

Zresztą i tak nie znam takiego psa, wszystkie psy, z jakimi miałam do czynienia, z treningiem czystości radziły sobie po mistrzowsku.

No ale dajmy na to, że stworzę postać psa z powyższymi problemami.
I co będzie...?
Już to widzę (cytuję z pamięci): "... odnalezienie wpisu tej osoby [tutaj: psa] na naszym forum" okaże się "prostsze niż ci się wydaje", więc dostanę ścierką podwójnie, bo w warunkach recydywy.
Odnoszę niepokojące wrażenie, że niektórzy czytają wszystkie moje posty jako alegorie... cóż, niekiedy nawet słusznie

***

A tak poza tym to o czym tu pisać, jeśli kogoś nie interesuje najbardziej/najmniej ekonomiczna/spektakularna wspinaczka na farmerskie szczyty albo mizerna szansa na jednego florka dziennie prosto z drzewa?
W sumie to można tylko zazdrościć ludziom, którzy potrafią aż tak skutecznie wyłączyć chwilowo dość paskudną (a jednocześnie fascynującą) rzeczywistość wchodząc na taką grę/takie forum.
Ja tego nie umiem przy żadnej grze, a już forum negujące tę rzeczywistość jest dla mnie niepojętym dziwolągiem.

No to siedzę cicho - w każdym razie tutaj.

***

Piesek, hmm.
Oto Gus (zdrobnienie od Augusta). Gus z dumą prezentuje te zęby, które mu jeszcze nie wypadły:

​

Pozwolę sobie zwrócić uwagę Nadzorców, że naprawdę mam na myśli wyłącznie Gusa ze zdjęcia.
Tym bardziej, że stan uzębienia tutejszych userów i tak nie jest mi znany

 

Śmieszne to jest ,a zarazem smutne.
Swoją drogą znaleziono niezłą metodę by wymóc by wpisy dotyczyły tylko siania sałaty i ile wypadajek wylatało.

 

No wiesz, w sumie to jest forum dla siewców sałaty/szarłatu, czyż nie...?
A z tych wątków pobocznych, gdzie (teoretycznie) można o wszystkim (w ramach Kodeksu rzecz jasna), już tylko ten mój pozostał taki niepokorny, czyli na odstrzał.
Zresztą i tak prawie nikt tu nie pisze (no, chyba że ja napiszę coś, co ludzie odczytają jako herezję - wtedy znikąd pojawiają się tłumy krytykujących, którzy coś źle zrozumieli, standardzik)... więc pewnie wątek w końcu padnie śmiercią naturalną.
Jaki komfort dla Władzy
Ponieważ dbanie o komfort Władzy powinno być (jak to się mawia w korporacjach) misją userów, sama ograniczam własny udział w tej zabawie w rolniczą krainę wiecznej szczęśliwości (czy warszawiacy pamiętają jeszcze to pierwotne znaczenie nazwy Arkadia...?).

Ktoś w komentach pod tym clipem na YT napisał, że muzycy zwykle grają na gitarze, a Hank sprawia, że jego gitara mówi.
Coś tym jest, niesamowite brzmienia.

No i kawał historii...
... zabawne, uświadomiło mi to, jak wielka jest jednak ta różnica wieku między mną a moim chłopiną.
Delektowałam się Hankiem w słuchawkach, napatoczył się Marco i teraz gdzie nie spojrzę, tam lecą The Shadows, śpiewa Cliff i gra Hank.
Dla mnie to jest historia - dla niego to wspomnienia z młodości.
Ech
Wielkie dzięki za Hanka (ode mnie i od chłopiny ).

 

Ja myślałam dla ludzi by porozmawiali nie tylko o sianiu.
Nie ma co się dziwić że boją cokolwiek napisać jak pojawiają się tłumy krytykujących i gdy kończą się im argumenty obrażają się ,nie chcą rozmawiać ,zaczynają obrażać, raportować itd.
Ja nie warszawianka a pamiętam.

 

Podobno nie o sianiu można (należy) rozmawiać gdzie indziej
(Patrz cytat z byłej TeamLeaderki w mojej sygnie )

A bo w ogóle mało kto potrafi dyskutować tak "na argumenty", smutna prawda. Na ogół nawet się tych argumentów nie szuka (no, chyba że takich ad personam czyli w stylu: "a ty masz pryszcze", prosto ze szkoły podstawowej) - upiera się taki rozmówca przy swoim zdaniu i nie ma siły, żeby zauważył kontrargumenty albo zwykłe wyjaśnienia, a co dopiero chwilę się nad nimi zastanowił. Choćby dlatego to forum średnio się nadaje do rozmowy na poważniejsze tematy, nawet te w miarę dozwolone tutejszym Kodeksem karnym.
Obrażanie to świetny chwyt, bo sprowokowany obrażony może nawet wylecieć, jeśli zareaguje... a obrażającemu Władza co najwyżej pogrozi paluszkiem.
A raporcik to - jak widać - broń idealna, skoro zarzuty zawarte w raporcikach (no, niektórych raporcikach) nie są nawet weryfikowane.
Ale ta broń też nie dla wszystkich
Nieważne

No właśnie dlatego pamiętasz, że nie jesteś warszawianką.
Nie testowałam tego, ale tak mi się coś wydaje, że 99% warszawiaków (także i tych świeżutkich) na pytanie o Arkadię natychmiast wymieni taką jedną galerię handlową.
Gorzej: podejrzewam, że odpowiedź na pytanie sformułowane nieco inaczej: "Co to była Arkadia?" będzie brzmiała: "Rany boskie, no co ty, Arkadię zamknęli?!"
Tak na marginesie: Arkadia (czyli ta galeria handlowa) jest istotnie krainą wiecznej szczęśliwości... dla tych nieco zamożniejszych, ale ubożsi też mogą sobie... pooglądać.
I wszyscy są zadowoleni

 

Poza raportami pozostaje również opcja skargi do PT. Jeśli mimo tego nie podobają Ci się zasady panujące na tym forum, nie musisz się męczyć.
Wg regulaminu, dyskusja na temat postępowania członków Ekipy nie może być prowadzona na forum, jeśli nie ma stosownego wątku, a Twój takim nie jest (2.10 Regulaminu forum).

 

A witam, witam, BoardAdminko.
Już miałam zaproponować rozejm na prostych i jasnych zasadach: ja sobie idę, a ty wyrzucasz wszystkie moje nieregulaminowe posty, żeby nie stanowiły złego przykładu (np dla młodzieży)...
... ale po namyśle postanawiam dalej uczestniczyć w tym polowaniu (jako zwierzyna łowna oczywiście).
Tropicielom życzę powodzenia - a ze swej strony zapewniam, że dołożę wszelkich starań, żeby nie było czego raportować
Czy oznacza to, że postanowiłam przejść na prawomyślność...?
A to się dopiero okaże
W każdym razie dziękuję za odwiedziny w moich skromnych progach


EDIT: Info o istnieniu innych miejsc na necie uzyskałam już od ex-TL_Mouse i jakoś zdołałam zapamiętać, więc nie trzeba mi tego przypominać.

 

Długo się zastanawiałam, czy jest sens napisania tutaj, ale może jeszcze raz spróbuję. Nie wiem czy się dziwisz czy nie, że tak niewiele osób pisze, bo o czym? Zaglądnęłam tu, bo wydawało mi się, że tu można porozmawiać spokojnie o wszystkim i o niczym. Ujęłaś mnie bardzo pisząc do mnie, gdy moja Dżemma odeszła. Ale…Twój wątek nie jest wyjątkowy, jest jak każdy inny z tą różnicą, że za wszelką cenę chcesz uchodzić za wojowniczkę toczącą walkę z Władzą/jak to nazywasz/ Po co? Po co prowokujesz? Po co niemal w każdym poście dopominasz się o bana? Czy nie można normalnie rozmawiać bez żadnych podtekstów? Stworzyłam Galerię Kultury, nie przyjęła się, a wiesz dlaczego? Bo tam potrzebna jest subtelność, tam potrzebne było spokojne spojrzenie na to co nas otacza, tam chciałam umożliwić odwiedzającym chwilę wytchnienia obcując z kulturą. A tu od razu awantura o konia… I to by było na tyle…

 

Tak czytam, i czytam, i mi się nawet pisać nie chce. Bo i o czym? O memrystorach, o których nikt nie słyszał, czy o niesporczakach, których nikt nie widział?

Zresztą ostatnio różnych rzeczy mi się nie chce. Do tego stopnia, że pisać o tym też mi się nie chce.

 

No nie rozśmieszajcie mnie
Czekam na ciąg dalszy

 

Zuza, wielka klasa ! Chociaż tyle chciałam napisać
Jutro się odezwę, bo przy 38 stopniach temperatury trochę mi się wszystko rozjeżdża

 

Nie przesadzajmy
Raczej najlepsza z dostępnych ścieżek
Inna sprawa, że na tej akurat ścieżce czuję się komfortowo, więc nie narzekam

Tylko mi nie mów, że złapałaś to, czego już nie ma
Mam nadzieję, że nie grożą za to żadne kary administracyjne

***
Małgosiu, uff, jesteś
No naprawdę już się bardzo martwiłam

 

Wreszcie jestem, dopiero teraz mam czas na pisanie.
Zostałam "przymusowo" odstawiona na rehabilitację w głuszę na cały ostatni tydzień, dzisiaj wróciłam, ale ledwo żyję po tych zabiegach, czuję każdy mięsień i każdą kosteczkę z osobna
Mam tylko nadzieję, że za 2 - 3 dni dojdę do siebie, bo inaczej pomysłodawcę uduszę

 

Ponownie: uff.
Współczuję kosteczkom i ich otoczeniu, ale tak sobie myślę, że zarówno sam pobyt na głuszy, jak i owo rehabilitacyjne toczenie kołem (fajna torturka) okaże się doskonałym pomysłem (jak kosteczki odsapną). Komu jak komu, ale tobie to się na pewno należało.
Więc ukłony dla pomysłodawcy (i to wcale nie dlatego, żem sadystka)

Swoją drogą przed planowanym zniknięciem totalnym to ja bym prosiła się ładnie odmeldować, czasy mamy nerwowe, więc po co przysparzać bliźnim dodatkowych powodów do zdenerwowania.

***

Z satysfakcją stwierdzam, że młodsze odłamy mojego stada wreszcie przestały kochać czekoladę.
Teraz na tapecie mamy cytrusy
Niektóre przepisy kiedyś tu już powiesiłam, najnowszego odkrycia w postaci ciasta cytrynowego od Rosemary z Włochem w kuchni nie powieszę, bo jeszcze komuś nie wyjdzie, a to podpada pod kodeksowe "doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem" (czyli składnikami ciasta), więc nie zaryzykuję.
Choć niby Kodeks nie ten - ale kto wie, jak rozwinie się wykładnia

***

Jedną taką książkę bym chętnie poleciła... ale muszę poczekać na polski przekład.
Zresztą książka - kurcze - polityczno-psychologiczna, więc w sumie ciszej nad tą trumienką.
Ciężkie jest życie, czyż nie...?