zzizzie

No i jak, już po walentynkach?
Dzisiaj możesz się cieszyć względnym spokojem
Też bardzo lubię te wczesne godziny poranne, szczególnie latem, jak mogę w spokoju wypić kawę i nikt ode mnie nic nie chce.
Czekam, aż się ciepło zrobi, żeby można było na taras wyjść.
słucham doniesień ze świata i jakaś taka lekko nerwowa jestem, w sumie nieciekawie się robi, eh...
[ciach]
1.2. Treści na forum

Na forum zabronione są treści: (...) polityczne (....)

SMOD_Atena

 

O, nareszcie ktoś się ulitował i coś napisał
Dzięki, Małgosiu

Choć w sumie to nie mam nic ciekawego, tzn mam mnóstwo ciekawych rzeczy, ale albo zakazanych, albo takich do długiego pisania, a mnie się coraz mniej chce.
Sami jesteście sobie winni

Walentynki z głowy, teraz jeszcze trzeba jakoś wyminąć równie głupawy Dzień Kobiet i będzie chwila spokoju.
Naprawdę wolę ociekające ketchupem zombies podczas Halloween od tych koszmarnych czerwonych serduszek i deklaracji

Fakt, nieciekawie się robi i to gdzie nie zajrzeć. No ale pisać o tym nie wolno, bo zaraz przyjdzie walec i wyróóóóó
(pamięta to ktoś może...?)
[ciach]

***

Mam dwa ciekawe tematy okołocovidowe - długi covid po omikronie oraz naprawdę fascynująca historia pewnej rosyjskiej grypy z końca XIX wieku.
Ale jak wspominałam - już mi się pisać nie chce dla milczących czytelników
Szukajcie innej lektury na forum

I wyrównał.
1.2. Treści na forum

Na forum zabronione są treści: (...) polityczne (....)

SMOD_Atena

 

Jaką lekturę chcesz by szukać na tym forum??????????????
A co to za rosyjska grypa ,jakoś nie pokazuję mi się nic na jej temat.
To po omikronie coś przeczytałam, ale znając ciebie masz trochę więcej na ten temat info.
Milczą bo boją się że za dużo napiszą i się im dostanie , sama mam chęć napisać bez owijania w bawełnę.

 

…?!
To była polityka?!
Oj polemizowałabym.
I to ostro.
No ale jak powszechnie wiadomo you can’t fight city hall czyli z władzą nie wygrasz…
… więc polemiki nie podejmę.

(Może spytam tylko, tak na przyszłość: czy jeśli napiszę, że pióropusz, który nosi wódz pewnego plemienia Apaczów, niejaki Joe Wielka Dzida, bardziej się podoba członkom plemienia od tego, czym przyozdabiał swój baniak poprzedni wódz (imię pomijam ze względów bezpieczeństwa) - to też będzie polityka...?)
Aha, Ateno – jak miło, że jednak ktoś pamięta ten walec, co to przychodził i wyrównywał

Zgodnie z powszechnym wezwaniem do powszechnej życzliwości nie skomentuję kwestii alternatywnej lektury.
W każdym razie jest co czytać, nie narzekaj
Aha, a ludzie milczą nie ze strachu, raczej z niechęci do przemęczania się

A co do rosyjskiej grypy, to wieści o niej do PL pewnie nie dotrą, ponieważ rosyjską grypę wytropili światowi badacze nerwowo poszukujący odpowiedzi na pytanie: jak się to skończy.
Opisał to New York Times, ale historia ta raczej nie zostanie uznana za godną przerobienia na polski.
Nic takiego zresztą, ciekawe po prostu - ale mnie się nadal nie chce

 

Oj narobiłaś smaku to choć streść swoimi słowami, jestem bardzo ciekawa o co chodzi.

Też mnie bardzo zdziwiło.

 

Dzień dobry, a o czym tu Zuza pisać, skoro Gosia napisała o złym samopoczuciu i okazało się, że to treść polityczna? Wszyscy samopoczucie mamy tak samo złe, a będzie jeszcze gorsze, bo przedwiośnie chyba nadchodzi, klimat się zmienił, wichry wieją
Informacja o rosyjskiej grypie w PL też już jest, niech badają, ważne każde zajęcie dla badaczy.
I my tu jednak wszyscy czytamy, tylko może nie każdy ma w danym momencie czas odpowiedzieć

 

Hej.Tak się zastanawiam nad tymi mutacjami-a może to tak,że nikt (w sensie kraje)sobie z tym nie radzi i wymyślają co nie bądź,żeby usprawiedliwienie dla nieudolności,dla małej skuteczności szczepionek,dla...znaleźć? Teraz rosyjska?No kurczątko... Mam nadzieję,że słowo"rosyjska",to nie treści polityczne?

 

Ta rosyjska to z 1889r. Objawy łudząco podobne do obecnego covid. Pod politykę można podciągnąć wszystko (jak się postarać),
ale tu już bardzo "przedawnione"
Gosia, pisklęta zawsze wylatują z gniazd. Które dorosłe chce mieszkać z rodzicami? Ja też nie chciałam, wyszłam za mąż dość wcześnie i wpadłam z deszczu pod rynnę. Ale to trzeba na własnym grzbiecie przećwiczyć

 

Ja też wcześnie wyfrunęłam z gniazda ale w rynnę nie wpadłam(przykro mi,że to cię spotkało..)Teraz,po latach,to najwyżej o deszczu mogę pogadać ..
Pisklęta"rodzone"mam pod kontrolą-albo tak mi się wydaje a oni udają,że tak jest Chodziło mi o chłopaków z korporacji-bo to też moje pisklaki były... No ale trudno się mówi-z częścią mam kontakt na FB,chociaż to...

 

Jakoś nie przepadam za tym portalem. Owszem, mam konto i niemałe grono znajomych, ale jednak pisuję rzadko. Jedynie z niewielką grupą przyjaciół utrzymuję tam jaki taki kontakt. Ale to od lat znamy się "w realu", często się spotykamy i traktujemy messengera jako roboczy komunikator, gdy chcemy coś napisać do kilku osób jednocześnie. Z paroma osobami dzwonimy do siebie raz na jakiś czas przy okazji jakichś świąt, urodzin itp. A reszta? Po prostu jest


A co do ciacha, to zamieściłbym jedną piosenkę Beastie Boys, ale zapewne by została źle odebrana

 

Pewnie już znalazłaś tę rosyjską grypę, Magda pisze, że ktoś to jednak spolszczył.
Dla mnie to jest ciekawe głównie jako przedstawienie toku rozumowania badaczy - jeśli chcemy przynajmniej z grubsza określić, co będzie dalej, musimy znaleźć coś podobnego z przeszłości i sprawdzić, jak się skończyło.
Rosyjska grypa wygasła po trzech falach, w każdym razie oficjalnie, bo zdaje się, że jeszcze i później gdzieś się pojawiła (no, albo jakiś bliski krewniak).
I jeszcze (znowu moim zdaniem) fascynujące jest to trwające obecnie polowanie na tkanki ślicznie zakonserwowane w spirytusie - żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście był jakiś koronawirus (na co właściwie mogłyby wskazywać objawy). A takie tkanki podobno poniewierają się po rozmaitych muzeach "historii naturalnej", choć raczej nikt chyba tych słojów nie wystawia na widok publiczny.
Dla takiego laika jak ja możliwość podpatrzenia fachowców przy pracy to nie lada gratka.

Polityka nie wzięła się ze złego samopoczucia, raczej z tego pióropusza wodza Apaczów, co to jednym się podoba, a innym nie.
No ale nad tą konkretną trumienką to rzeczywiście lepiej zachować nabożne/lękliwe milczenie

A co do czytania, to coś w tym jest - tutaj zaznaczenie swojej obecności jakąś odmianą powitania nie budzi entuzjazmu.
Cóż, moja wina, wymagania za wysokie...
... i bardzo dobrze, jakby się kto pytał

Obawiam się, że mutacje jednak istnieją.
A największą odpowiedzialność za rozwój sytuacji ponosi w sumie garsteczka decydentów gdzieś tam na czubkach różnych światowych choinek (to tak na początku)... oraz tak ze 40-50 procent ludności tego naszego padołu łez, czyli te różne niedowiarki i inne dziwaczne stworzonka.
Cóż.

Co wy macie z tym wyfruwaniem?!
Moje gniazdo samo skutecznie odfrunęło zanim zdążyłam nawet pomyśleć o własnym wyfrunięciu...
... więc nie narzekajcie, bo to naprawdę było znacznie gorsze

Jak ja nie cierpię fejsa
To jest dla dzieci przecież

 

Ja bym powiedział, że głównie dla wszelkiej maści ekshibicjonistów i ludzi z zaniżonym poczuciem własnej wartości. Takich, którzy muszą całemu światu się pochwalić, że ich bobasek wkracza w dorosłe życie i po raz pierwszy usiadł na nocniczku. Oczywiście całe zdarzenie musi być udokumentowane zdjęciem lub, jeszcze lepiej, filmem z tego posiedzenia

 

Dokładnie.
Czyli między innymi dla dzieci
(Także takich, którym się przytrafił bobasek na nocniczku albo obok.)

 

Swoją drogą to Facebook może się odbić czkawką nie tylko tym, którzy na nim się udzielają.

Jak wspomniałem, mam na tym Facebooku kilkoro znajomych, z którymi utrzymuję bliski kontakt twarzą w twarz. Jest wśród nich między innymi małżeństwo z dziećmi. Kiedyś, podczas jednego z takich spotkań offline, rozmowa zeszła właśnie na temat Facebooka. Znajomi stwierdzili, że nie chwalą się online swoim potomstwem. Potomkowie (ok. 7 lat) usłyszeli to zdanie i zadali pytanie "dlaczego?" Bez sekundy zastanowienia odpowiedziałem: "bo jesteście niegrzeczni i rodzice się was wstydzą". Po tym zdaniu dwie rzeczy wydarzyły się równocześnie - rodzice parsknęli śmiechem, a dzieci zrobiły miny jakby właśnie usłyszały, że Święty Mikołaj nie istnieje

 

Moim zdaniem zrobiłeś dzieciom okropne kuku i one się już nigdy nie pozbierają psychicznie

A tak serio to ja się zastanawiam nad tymi followersami (czy to się jakoś tłumaczy na polski?), którzy zawzięcie lajkują i zachwycają się absolutnie wszystkim, co się pojawi na profilu (takim bardziej popularnym rzecz jasna) - choćby to były rzeczy naprawdę totalnie nieatrakcyjne albo ewidentnie (i nieudolnie) sphotoshopowane.
Mamusia bobaska na nocniczku poprawia sobie to poczucie własnej wartości - ale jakie korzyści (psychiczne) czerpią followersi z lajkowania...? Rozumiesz to może...?
Obserwowałam kiedyś karierę pewnej pary youtuberów (nie z własnej woli, koleżanka z roboty mnie wciągnęła w to obserwowanie, bo próbowała dociec, co w tym widzi jej nastoletnia córka) - no i do dziś nie pojmuję, co ludziom daje takie wyrażanie zachwytu dla wszystkiego, co zobaczą/przeczytają/usłyszą.

 

Zawsze powtarzam - net jest bardzo niebezpieczny.
Ludziska już oszaleli, jak powstała Nasza Klasa. Owszem, miało to swoje miłe strony, bo poznajdowało się kolegów i koleżanki ze szkół, no...ale bez przesady. Odechciało mi się NK, jak za każdym razem, gdy tam wchodziłam pojawiała się moja koleżanka z podstawówki/fakt, wyglądała genialnie jak na swoje lata/ w każdym możliwym miejscu, stroju, nóżka do przodu, nóżka w bok itd. I oczywiście piejące z zachwytu wpisy. I wtedy po raz pierwszy pomyślałam, w jak łatwy sposób możemy stać się atakiem np. złodziei. Publikujemy fotki przy samochodzie, na tle domu, z Wysp Kanaryjskich, Grecji itd. Nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy mają takie parcie na szkło. I wszyscy moi znajomi wiedzą, że nie mają prawa zamieścić fotki, na której ja jestem bez mojej zgody, jeżeli nie istnieje konkretny powód jej zamieszczenia. Moje życie jest moje.
A teraz się pochwalę - mój młodszy syn wygrał z mistrzem Polski w "Quake'a" w mapach/cokolwiek to znaczy/

 

No cóż. Mam twarzowy . Używam go w zasadzie tylko i wyłącznie do udostępniania zwierząt do adopcji ,zbiórek na szczytne cele i to tyle.

 

A pewnie że net jest niebezpieczny.
Dlatego na przykład jedyna focia, jaką mogłabym tu pokazać (bez łamania zasad chłopiny, z którymi się zresztą zgadzam), to jakiś fragment ulicy, możliwie daleko od mojego domu.
Zdjęcia tzw rodzinne pokazuje się najchętniej na żywo wyłącznie ludziom znanym osobiście...
... zdjęcia dzieci (tych w miarę już kumatych) - wyłącznie za ich świadomą zgodą (informed consent)...
... i tak dalej.
Może to i męczące, ale każda focia powieszona gdzieś na necie może zostać bez trudu wytropiona, i to wcale nie przez człowieka, maszynki się tym zajmują bardzo skutecznie.
Owszem, maszynki też można oszukać albo przynajmniej próbować... ale bez przesady, to już lepiej foci nie wieszać

Aha, i gratulacje dla syna - nie wiedziałam, że istnieją polskie mistrzostwa

No i to jest jedno z najsensowniejszych zastosowań fejsa... pod warunkiem oczywiście, że ktoś zagląda na taki profil

***
A tak ogólnie to jakby coraz mniej wesoło się robi, nie...?

 

Tzw. przywódców nie zmienisz. Możesz zmienić przywódców ale to i tak niczego nie zmieni.Lub niewiele.
Szczególnie w pewnych krajach

 

No niestety.
Szczególnie w pewnych krajach, na przykład tych, gdzie jedno pozostaje niezmienne, im dalej od tzw centrum politycznego, tym bardziej - czyli mentalność.