zzizzie

W sumie to znam ten typ trzymaczy psów (bo jak nazwać takich ludzi?). Zawsze starałam się jak najrzadziej bywać w takich domach - na samą myśl o tej operacji logistycznej chyba dostałabym biegunki

Swoją drogą dziwne podejście do zwierzęcia - jakby tym ludziom pies przeszkadzał.
Bo i spacery byle jakie, i zero szkolenia... to po co w ogóle jest ten pies?!
Oni tam mieli jakieś klejnoty i inne arcydzieła sztuki na tych 45 metrach i ktoś im musiał tego pilnować...?
Biedne psy.

Na temat tych pomyłeczek to ja mam tzw zdanie odrębne.
Tzn zawsze mi skóra cierpnie, jak coś takiego zauważę, bo wiem, co będzie: żarliwe wyszydzanie, porównania (via Google Translate) z obcojęzycznymi idolami... niektórzy chyba po to tylko żyją.
A mnie taka reakcja złości znacznie bardziej, niż same pomyłeczki.
No ale ja - jak powszechnie wiadomo - od dawna nie gram, więc moje życie akurat od pomyłeczek lub ich braku nie zależy

Dobra, to ile bierzesz za posta...?

 

Zuza. Ty chyba masz dziś na obiad indyka
Święta idą, może podasz jakiś niebanalny przepis, niekoniecznie na ciasto Ten wątek kulinarny ( jak wiele) już skonał.
Pozdrawiam z przerywnikiem

 

Have a Happy Thanksgiving !
Pięknego Święta Dziękczynienia!​

​

Post edytowałam i czcionkę zmniejszyłam do regulaminowej "4"
MOD_Zła

​

 

Dzień indyka i dzień po nim to u mnie w pracy cudowne dwa dni w roku wolne od osób zza Wielkiej Wody. Liczba maili spada o 80%. Nikt nie organizuje spotkań tylko po to, żeby ustalić, kto ma ustalić, czego trzeba się dowiedzieć, żeby o coś zapytać (autentycznie, bywają takie spotkania, często poprzedzone łańcuszkiem 15 maili między dwoma managerami). Można spokojnie zająć się swoją pracą

Podpisałem lojalkę i nie mogę się przyznać

 

Oj miałam indyka.
Tyle wynegocjowałam, że z tzw resztek indyka (czyli prawie całego ptaszyska, bez połowy jednego cycka) będę mogła machnąć max dwie zapiekanki i dwie sałatki oraz upchnąć część pozostałości cycków do kanapek, a całą resztę z ulgą wyrzucę.
Marco miał całkiem sensowny argument za indykiem - pierwszy świadomy indyk bliźniaków, czyli wpajanie tradycji.
Dlatego się zgodziłam, niech wpaja
A tak mi się marzył samotny indyczy cycek, nie mogę się zdecydować, czy wolę taki marynowany w maślance, czy nacierany masłem z pieprzem.
No ale co było robić, indyk przyjechał z knajpy w całości, z dodatkami.

Na Boże Narodzenie to jest szynka.
Z kością.
Pieczona.
W plasterkach krojonych wokół tej kości.
Taką się już kupuje, na szczęście zresztą.
Aha, ta szynka to jest taka, jaką w PL jada się do kanapek, peklowana i wędzona.
Nudy.

A tutejszy wątek kulinarny dorżnęłam osobiście, co wspominam z niejakim rozrzewnieniem (kurcze to brzmi jak konkurs ortograficzny, nie...?).

Dziękujemy
Mina tych indyków jest wyjątkowo wymowna

Usiłowaliśmy wysłać personel na urlop, niestety personel odmówił, ech.
Może w grudniu się uda.

Korporacyjna normalka, każdy manager (nawet najniższego szczebla) zajmuje się głównie wykazywaniem przydatności (ba, wręcz niezbędności) własnego stanowiska w strukturze. Nawet nie własnej osoby, tylko stanowiska.
I niech mi ktoś powie, że korpo nie ogłupia

Kurcze a czy ja ciebie pytam ile ci BP płaci?!
Nie spytałam, ile dostajesz, tylko ile bierzesz
W sensie: ile ja powinnam zapłacić

 

W ramach programu "Farm Sanctuary Adopt a Turkey" *każda osoba może symbolicznie adoptować indyka , wpłacając darowiznę w wysokości 35$. Pieniądze będą przeznaczone na opiekę nad ocalałymi indykami. Tyle cytat z tej akcji, resztę doczytaj sama.
W PL była kiedyś taka akcja "Uwolnić karpia" czyli kupić i wrzucić go z powrotem do wody, tylko, że nikt tych ryb nie odwoził do stawów hodowlanych, a wrzucał tam gdzie mu się woda nawinęła, więc chyba dla tych ryb to była jeszcze gorsza męczarnia
*Farma sanktuarium adopcji indyka

 

Wpajanie tradycji rzecz święta
Trochę szkoda tego kulinarnego wątku, zawsze coś ciekawego można było podejrzeć
A personelowi wcale się nie dziwię, gdzie mu będzie tak dobrze jak z wami

Powoli dochodzę do siebie, ale jeszcze to potrwa, miałam paskudne bezgorączkowe zapalenie płuc, żaden wirus.

Mam pytanko z innej beczki, czy w Stanach wykonuje się mammografię?
Później napiszę dlaczego pytam

 

A wiesz że my to znamy?
Oczywiście w przypadku mięsożerców jest to skrajna obłuda, ale staramy się adoptować więcej niż zjadamy
(No, niezupełnie zjadamy - Marco rozdaje te indyki na lewo i prawo, eks-gosposia, ogrodnik, reszta personelu na przychodne, te kuchnie dla bezdomnych i co tam jeszcze)
W każdym razie te uratowane ptaki autentycznie trafiają do sanktuarium i tam sobie spokojnie żyją, nie tak jak karpie.
Wypuszczanie karpia np do Wisły to pewna śmierć w męczarniach, chyba taka sama, jak w tym kontenerze w markecie, brr.

Od końca: no pewnie, że się wykonuje mammo, sprawdziłam gdzie - niedaleko nas coś takiego oferuje Walmart
Tzn oczywiście jakaś przychodnia, która przypadkiem akurat tam się mieści.
W każdym razie od metra tego jest.

***

Bezgorączkowe zapalenie płuc, hmm.
Rozumiem, że jako osobie zaszczepionej nikt ci testu nie robił.
Hmm podwójne

***
Dla ścisłości: kulinarny wątek zdechł sam
Ja tylko zabrałam stamtąd moje przepisy i przestałam wieszać następne

***
A personel sam się wpakował w głupią sytuację - siostra niani, czyli obecna gosposia, wynajęła swoje mieszkanie
No i teraz obie panie nie mają gdzie się udać na ten urlop
Na Boże Narodzenie chcemy je wysłać w nasze tropiki, chałupa stoi pusta, niech pomieszkają

No w każdym razie należy nam się przynajmniej rodzinna Gwiazdka, choć bez córek chłopiny - trzymają się od nas z daleka, bo pamiętają, że Marco jest jednak w tej grupie mocno podwyższonego ryzyka, choćby nie wiem jak dobrze się czuł.
Więc pozostają kontakty zdalne, wczoraj słodkie maleństwa dokładnie wysmarowały ekran tv indykiem w sosie, myślałam, że już się tego nie odczyści - pokazywały papu siostrzeńcom i siostrzenicy.
Kto wymyślił dzieci?!

 

Dlaczego pytałam o mammo: padło info, że w Stanach już się nie robi mammografii tylko USG piersi, jako dokładniejsze.
A zaczęło się od tego, że pacjentka onkologiczna na wizycie kontrolnej poprosiła młodą panią doktor o zamianę badania mammograficznego na USG, na co usłyszała: przecież pani i tak ma raka, więc co za różnica....
...no i się zaczęła awantura na trzy fajerki.
To USG miała wykonywane od kilku lat na wizytach kontrolnych co kilka miesięcy.
Chyba na końcu było "przepraszam", ale do końca nie jestem pewna

===

W sprawie pandemii, w Afryce Południowej a konkretnie w Botswanie wykryto nowy wariant koronawirusa.
Określony jest jako B.1.1529, prawdopodobnie przyjmie nazwę wariantu Nu.
Wydaje się omijać odporność poszczepienną.
Może być groźniejszy od Delty, na razie trwają badania, już podobno pokazał się w Belgii.
W Europie rozważane jest zawieszenie lotów do/z Afryki Płd, wesolutko

===

I żadnego hmmm....

A telewizor rzecz nabyta, przed tobą jeszcze Boże Narodzenie i następne czyszczenie telewizora, ale takie czasy, a za pół roku maluchy już będą wiedzieć, że telewizora się nie paćka

 

O masz, jakoś ta historia z mammo do mnie nie dotarła.
Mam to w pakiecie w mojej przychodni... mam też wyniki badania genetycznego, które sprawiają, że czuję się w miarę komfortowo.
Ale przy okazji (za jakieś trzy miesiące chyba) wypytam mojego doktora w tej sprawie.
W sumie USG na pewno lepsze, w każdym razie bezpieczniejsze.
Ogólnie historia z gatunku horror w służbie zdrowia, dość krzepiące, że to nie tylko w PL tak bywa

***

O tak, nowy wariant robi furorę, nie tylko w Botswanie.
Kiedy o nim przeczytałam po raz pierwszy, ze dwa-trzy dni temu chyba, był tylko jeden przypadek importowany, w Hong Kongu.
A niedawno gdzieś pisano, że to aż dziwne, że tak mało wirusa jest w Afryce

Ten nowy przyjemniaczek przejął co trzeba od Delty, czyli co najmniej tak samo szybko się przenosi... no i najwyraźniej się wzmocnił, nie będą mu jakieś głupie szczepionki włazić w drogę.
Loty do/z Afryki niektórzy odwołają, a inni na tym skorzystają, wszak każdy sobie rzepkę skrobie
Fajnie by było, gdyby ludzie zrozumieli, co to jest współodpowiedzialność.
Coraz więcej świat zawdzięcza antyszczepionkowcom.
No i w ten sposób nigdy się to nie uspokoi.
Ech.

***

A myślisz, że junior nie pakował widelca z indykiem w ekran...?
Ależ pakował
Tyle dobrego, że telewizor to przetrzymał

 

Grunt to wytrzymały telewizor

A historyjka rodem z PL, tyle, że potem wywiązała się dyskusja o wyższości USG nad mammo, no i padło hasło, że się od mammo odchodzi i w Stanach już wyszło z użycia, dlatego zapytałam.

 

Jak zacznę dostawać zapłatę za pisanie postów na forum, to będzie to znaczyło, że jest naprawdę źle ze mną. Na szczęście póki co się na to nie zanosi

To jest spisek na szeroką skalę. Znacznie większy i starszy niż czipy w szczepionkach
Ci, którzy już mają własne, wmawiają innym, jakie to super, a po cichu się śmieją, bo udało im się nabrać frajerów
A jak ktoś ma już jedno, to ulega złudzeniom, że jak będzie drugie, to się młode zajmą sobą nawzajem i dadzą spokój rodzicom

 

Aha, to dlatego o tym nie słyszałam.
Ale tu też się zdarzają kwiatuszki, tyle że sporo niewłaściwych tekstów/działań lekarzy grozi procesem (prawdziwym), więc się doktory bardziej pilnują.
W każdym razie biorąc pod uwagę dostępność przychodni, które robią mammo, choćby tylko w moim kawałku Long Beach, a co dopiero w Los Angeles, na pewno można stwierdzić, że ktoś się rozpędził z tą info, że w USA się od tego odchodzi.
No ale jak wiadomo każdy argument jest dobry, zawsze można liczyć na to, że się ludzie nie znają

No tak, zapłaty nie chcesz, czyli nie pomożesz podkręcać traffic w wątku

Dzieci to horror jest, im więcej, tym większy horror.
Mam trzy sztuki, to wiem.
Jak to się mówi, tylko spokój może nas uratować.
Czyli trzeba do nich na luzie, niech już będzie telewizor w indyku

 

Zaproponuj komuś innemu. Jak dobrze poszukasz, to i na tym forum znajdziesz studenta, który nie pogardzi przypływem gotówki - rzeczywistej bądź wirtualnej

 

Czy już wspominałam, że niezły z ciebie złośliwiec...?
Niestety studenci wszelkiej maści są tu mile widziani... hmm... warunkowo, tzn jeśli mają coś ciekawego do powiedzenia
Jeszcze się taki nie narodził - i pewnie już się nie narodzi przed moim zniknięciem z obrazu
(No, albo przed zniknięciem forum... nie licząc tej ostatniej rekordowej frekwencji, forum spoko już dziś nadaje się do likwidacji. Ale wiem, że ja inaczej podchodzę do definicji forum. Ech, z której strony nie spojrzeć - dziwaczka jestem.)

 

Nie musi być student. Równie dobrze może być seniorka chcąca dorobić do skromnej emerytury. Poza tym jako zleceniodawczyni możesz oprócz ilości i częstości postów oczekiwać też kierunku, w jakim będzie rozwijany wątek - czy to będą kulinaria, robótki ręczne, zwierzęta domowe, tematy związane ze zdrowiem, rodziną...

 

Hmm.
Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować pewnego osobnika, którego bardzo cenię:

W tym przypadku wystarczy zmienić "dostawanie zapłaty" na "płacenie".
Więc niech sobie zdycha wątek, co mi tam

 

Również sobie pozwolę zacytować tego samego osobnika:

 

Jak się uprę, znajdę kolejny stosowny cytat
A tak serio... czy to ważne, ten traffic...? No raczej średnio
Więc niech już tak zostanie, nikomu nie zaproponuję (no, chyba że się osobnik namyśli ), wątek jakoś przetrzyma


EDIT: zamiast czekać na litościwego usera, sama coś jeszcze dopiszę... a później niech się dzieje co chce.

Wiem, że nie chcecie o tym czytać… ale może czasem jednak warto poczytać nawet niewesołe info (przypominam też, że zawsze możecie zwiać z tego wątku przed przeczytaniem tego, co jest poniżej).

Tak na początek - garstka tytułów z Washington Post - artykuły podlinkowane pod newsem o Omikronie (WHO wybrała taką nazwę… ciekawe, czy dojdziemy do Omegi):

- Widmo nowych restrykcji wzrasta w Europie wraz z ponownym wzrostem liczby przypadków koronawirusa (15 listopada)
- UE zaleca nowe ograniczenia dla niezaszczepionych mieszkańców podróżujących po Europie (25 listopada)

A jednocześnie:
- W całej Europie nasilają się protesty przeciwko restrykcjom związanym z pandemią (20 listopada)

Jak widać, ludziska nadal wiedzą swoje i nic ich nie przekona.

Omikron – na razie niewiele o nim wiadomo, jeszcze dwa tygodnie temu nikt (w każdym razie: nikt z laików) się go nie spodziewał.
Epidemiolodzy nazywają go wyjątkowo udaną kompilacją wszystkich dotychczasowych mutacji (swoją drogą istnieje już kilkadziesiąt mutacji samego Omikrona, rekordowe tempo).
Prawdopodobnie ani obecne szczepionki, ani odporność naturalna (czyli po chorobie) przed nim nie chronią.
Jeden jaśniejszy punkt: w przeciwieństwie do Delty, łatwo go wykryć. Rozpoznanie Delty wymaga podobno sekwencjonowania genomu (cokolwiek to znaczy), natomiast Omikron jest wykrywalny przy pomocy standardowych testów molekularnych RT-PCR.

Wczoraj (w piątek 26 listopada) wśród 600 pasażerów dwóch samolotów z Afryki Południowej, które wylądowały w Holandii, znalazło się 85 osób potencjalnie zakażonych właśnie Omikronem. Niezły wynik jak na dwa tygodnie działalności tego wariantu. (A w samolotach – linii KLM – niektórzy pasażerowie oczywiście radośnie lekceważyli obowiązek noszenia maski… ciekawe, ile w sumie będzie ofiar tych dwóch lotów.)

Za to dziś – sobota – mamy już dwa potwierdzone przypadki w UK i jeden prawdopodobny w Niemczech. A to oznacza, że Europa już dostała wystarczającą porcję Omikrona i już się przed nim nie uchroni.
Dodatkowo pacjent zdiagnozowany w Belgii wcale nie odwiedził Afryki Południowej, tylko Egipt. Cóż, Omikron jest naprawdę szybki.

Wskaźnik wyszczepienia w Afryce Południowej wynosi 25%, i to naprawdę nie tylko z powodu braku dostępu do szczepionek, które dostarczane są nieodpłatnie przez najbogatsze kraje i organizacje międzynarodowe.
Ludzie po prostu nie chcą się szczepić, bo – (wiadomo, jak nie mikroczipy, to szatański spisek czy co tam jeszcze).
(A w całej Afryce co najmniej jedną dawkę szczepionki dostało 10% ludności... no nie rokuje to najlepiej.)
Dla ludzi myślących jest to jednoznaczny dowód na to, jak bardzo antivaxxers (ze swoją agresywną propagandą) mogą zaszkodzić światu. Te nowe warianty nie powstają w powietrzu - wirus mutuje wyłącznie w organizmie gospodarza, im więcej potencjalnych gospodarzy, tym większe ryzyko nowiutkich smakowitych mutacji.

No tak, ale betonu nie da się zmiękczyć, prawda...?
Jak dla mnie wniosek jest oczywisty: nie ma co chojrakować.
Ten wirus nadal może dopaść każdego z nas, szczepienie nie zapewnia pełnej ochrony (o czym zresztą wiemy od dawna, choć niefortunna oficjalna dezinformacja mogła nas nieco zbić z tropu – dezinformacja miała niby to szlachetny cel, bo chodziło o jak najszybsze osiągnięcie jak najwyższych wskaźników wyszczepienia… no ale teraz się to mści).

Jeśli ktoś nie ma zamiaru się zaszczepić, to niech przynajmniej trzyma się z dala ode mnie, od nas, od wszystkich ludzi myślących.

Taa, wiem – żaden antivaxxer tak nie postąpi. Dla nich liczą się tylko oni sami, reszta świata niech sobie zdycha.

Więc niestety odpowiedzialność znowu spada na nas: musimy szerokim łukiem omijać bezmyślnych egoistycznych oszołomów, choćby nawet byli wśród nich nasi przyjaciele.

***

A na osłodę: kokosowa krajaneczka z kruchego ciasta, z warstewką dżemu, prosto od Rosemary (z Włochem w kuchni, ale wypiek rodem z Kanady).

​

Przepis, hmm… okropnie mi się nie chce tego przerabiać na polski
Zresztą kanadyjsko-amerykańskie kruche ciasto i tak na pewno by wam nie smakowało

 

Podobno ten nowy wirus już zgłoszony w Czechach, najpierw podano, że ktoś wrócił z Zimbabwe, teraz , że z Egiptu
To możemy mieć fajne święta...