zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    I tak i nie. Prywatni owszem o ile cena niższa o wiele za takie do remontu. Natomiast klienci inwestycyjni patrzą na to żeby odebrać klucze i przekazać je jak najszybciej najemcom. Większość to tacy właśnie klienci jeśli chodzi o mieszkania w centrum.;)
     
    Kleo, olgs3, zzizzie i dalsza osoba lubią to.
  2. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Widać, że już jesteś fachowiec 8)xD
    A swoją drogą ciekawe, jaki procent faktycznie sfinalizowanych transakcji stanowią transakcje z tymi inwestycyjnymi ;)
     
    Kleo, bona53, ankagdw i dalsza osoba lubią to.
  3. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Parę dni jestem i czuję już poprawę, lekarz słucha pacjentów i wybiera dobre zabiegi.
    Jestem zadowolona, jedyna wada brak netu.
    Mam nadzieję że nie zdechnie.
    Dziękuję za wiadomości i poproszę o takie infa zgodne z regulaminem ,nie chciałabym byś przezemnie trafiła do kazamatów.
     
    Kleo, zzizzie, bona53 i dalsza osoba lubią to.
  4. ankagdw

    ankagdw Chodząca legenda forum

    No ba 8)
    Myślę, że spory.;) Rozmawiałam z fajną babką z biura nieruchomości (naprawdę fajną) i mówiła, że ludzie sporo inwestują teraz właśnie w nieruchomości. Nie dziwię się temu wcale. 8)
     
  5. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Mam coś dziwnego, nietypowego nawet jak na mnie.
    Coś, co chcę zadedykować przede wszystkim Sookie, Kleo i innym ludziom z branży. Przypuszczam, że rzeczywistość przedstawiona w poniższym tekście jest waszą rzeczywistością.
    Ale tak naprawdę myślę, że powinni to przeczytać głównie ludzie spoza branży, może tacy nie za bardzo wrażliwi, bo tekst jest mocny.

    Artykuł z Washington Post, autor Peter Jamison.
    Poświęciłam parę godzin przerabiając to na polski z pominięciem fragmentów zbyt łzawych i zbyt drastycznych.
    Ale i tak uprzedzam - robi wrażenie.

    Ich sąsiedzi uważali covid-19 za mistyfikację. Czy te pielęgniarki z OIOMu będą umiały im wybaczyć?

    Pielęgniarki z wyżyn Appalachów, które ryzykowały życiem podczas pandemii, czują się tak, jakby walczyły na wojnie, której istnienia nikt nie chce uznać.

    Peter Jamison​

    ABINGDON, Wirginia. — Przedstawiciele dyrekcji szpitala podczas oficjalnych wystąpień nazywali ją bohaterką, a walka pozostawiła na twarzy czterdziestoletniej pielęgniarki Emily Boucher charakterystyczne ślady: bladość po dwunastogodzinnych dyżurach na OIOMie, podkrążone oczy, którymi niemal codziennie obserwowała swoich pacjentów chorych na covid-19, kiedy rozpaczliwie łapali ostatni oddech.
    Na wyżynę Appalachów, górski region ciągnący się przez południową część stanu Wirginia i północno-wschodnią – stanu Tennessee, pandemia dotarła późno, ale uderzyła z wielką siłą: zimą wiele spośród jej ofiar trafiło pod respiratory oraz pod opiekę siostry Boucher i jej koleżanek pracujących w szpitalu Johnston Memorial.
    Pielęgniarki przeżywały traumatyczne chwile znane personelowi OIOMów na całym świecie: kolejne dni wypełnione śmiercią, kolejne noce pełne koszmarów. Ale dodatkowo przeżywały też traumę nieznaną wielu lekarzom i pielęgniarkom w innych okolicach: podejrzenia i wyszydzanie ze strony tych, których życie próbowały chronić ryzykując własnym.
    Teorie spiskowe dotyczące pandemii i kłamstwa powtarzane w mediach społecznościowych – albo podczas konferencji prasowych w Białym Domu — zapadły głęboko w pamięć lokalnej społeczności. Kiedy dostarczono przyczepy-chłodnie, żeby odciążyć przepełnione szpitalne kostnice, ludzie mówili, że to tylko rekwizyty. Rozzłoszczeni członkowie rodzin, oczywiście bez masek, tłoczyli się przed wejściem na OIOM upierając się, że ich zaintubowany krewny ma tylko zwykłą grypę. Wielu z nich uważało, że lekarze i pielęgniarki – gdzie indziej otaczani szacunkiem jako pełni poświęcenia - uczestniczą w spisku i fałszują rozpoznania covid-19, żeby więcej zarobić.
    Siostrę Boucher i jej koleżanki te ataki bolały – i rozwścieczały. Inaczej niż zmęczenie, gniew rzadko malował się na ich twarzach, ale należał do częstych emocji: podczas przeglądania Facebooka, gdzie miejscowi duchowni głosili, że Bóg jest większy od jakiegoś tam wirusa, albo w sklepowej kolejce wśród klientów bez masek, którzy głośno żartowali z covidowej mistyfikacji.
    Rano 15 grudnia 2020, jako pierwsza zaszczepiona pielęgniarka w 21 okręgach obsługiwanych przez spółkę szpitalną Ballad Health, siostra Boucher – z głębokim westchnieniem ulgi – wyjaśniła, z czym tak naprawdę walczy ona sama i cały personel medyczny. Walczą nie tylko o życie pacjentów, ale też "z dezinformacją i lekkomyślnym postępowaniem, czyli tym, co pomogło wirusowi tak bardzo wydostać się spod kontroli".
    Podwijając rękaw, by otrzymać pierwszą dawkę świeżo zatwierdzonej szczepionki Pfizer-BioNTech, siostra Boucher nie wiedziała, czy rozłam w jej społeczności lokalnej da się naprawić. Miała jednak nadzieję, że własnym przykładem skłoni innych do przyjęcia szczepionki.
    Nie wszyscy lekceważyli cierpienie i śmierć jako skutki covidu. Kościoły i lokalne grupy mieszkańców przysyłały do szpitala poczęstunki i domowej roboty maski, a rodziny ze łzami w oczach dziękowały siostrze Boucher i jej współpracownikom za ratowanie ludzkiego życia. Optymizmem napawał fakt, że nauka stworzyła już szczepionki zdolne powstrzymać pandemię, a nowy prezydent, który nie negował znaczenia nauki, miał wkrótce objąć urząd.
    - Dzisiejszy dzień jest dla mnie punktem zwrotnym – powiedziała wtedy siostra Boucher. – Dniem przepełnionym nadzieją.
    Ale już następnego dnia przyjaciele zaczęli przesyłać jej screeny komentarzy na Facebooku, gdzie dziennikarze miejscowych stacji TV zamieścili zdjęcia i filmy przedstawiające ją podczas szczepienia. Siostra Boucher odeszła z Facebooka już wcześniej podczas pandemii. Czytając teraz komentarze, przypomniała sobie, dlaczego.
    Komentujący spekulowali, że strzykawka mogła nie zawierać żadnej szczepionki. Inni twierdzili, że pielęgniarka na pewno bierze od Pfizera niezłe pieniądze za reklamę. Siostra Boucher powróciła na swój zatłoczony OIOM ze świadomością, że dla niektórych członków społeczności lokalnej to jej szczepienie nie było punktem zwrotnym, a ona sama – nie była osobą walczącą o życie innych. Była po prostu kolejną częścią mistyfikacji.
    - Żyjesz w rzeczywistości, której ludzie nie rozumieją i żadne słowa ich nie przekonają. – wyjaśniła później. – Powiedzą, że kłamiesz.
    Stres pourazowy, jakiego doświadczają pielęgniarki i lekarze podczas pandemii, porównuje się ze stresem nękającym weteranów wojennych. Ale w okolicach, gdzie nadal zaprzecza się istnieniu covidu, dochodzi do tego coś jeszcze: masz poczucie, że walczysz na wojnie, której zdaniem wielu ludzi w ogóle nie ma.
    ‘Covid to tylko mistyfikacja’

    Siostra Boucher podjęła pracę w Johnston Memorial w 2017, kiedy wraz z mężem zamieszkała w Sugar Grove, 40 minut drogi od szpitala.
    Południowo-zachodnia Wirginia leży w sercu Appalachów, a jej idylliczne krajobrazy, niegdyś scena ważnych wydarzeń historycznych, są dziś skupiskiem rozmaitych przewlekłych schorzeń - jak otyłość, choroby serca, cukrzyca, uzależnienia – które trapią ubogich Amerykanów. Siostra Boucher opiekowała się takimi pacjentami i można było odnieść wrażenie, że zaskarbiła sobie ich zaufanie (podobnie zresztą, jak z górą stuletni szpital).
    Kiedy więc wybuchła pandemia, siostra Boucher i inni członkowie personelu medycznego szpitala Johnston Memorial sądzili, że pacjenci zechcą kierować się ich wskazówkami, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Mylili się.
    Jamie Swift, dyplomowana pielęgniarka nadzorująca Johnston Memorial i inne szpitale prowadzone przez spółkę Ballad Health, wspomina chwilę, kiedy zrozumiała, że "ludzie bardziej ufają Facebookowi, niż nam" i uświadomiła sobie, jakie to będzie miało konsekwencje.
    - Pracujesz przez cały dzień, widzisz ludzi, którzy walczą o każdy oddech, widzisz to, co z człowieka robi covid. A później, w drodze do domu, zauważasz przepełnione restauracje i sklepy, gdzie prawie nikt nie nosi maski - mówi siostra Swift. – Zdarzało się, że nie potrafiłam powstrzymać łez: wychodzisz ze szpitala i nagle otaczają cię ludzie, którzy nie wierzą w szpitalną rzeczywistość i w jej skutki.
    Niektórzy nawet po drastycznym kontakcie z covidem nie zdołali pozbyć się sceptycyzmu.
    - Nie braliśmy tego na serio. Żartowaliśmy, że po wyborach covid zniknie, bo jest tylko sztuczką Demokratów, którzy chcą nas w ten sposób kontrolować - mówi niejaka pani Goff z okolicznego miasteczka.
    Kiedy jej matka (55 lat) zaczęła narzekać na ból gardła po rodzinnej wyprawie do Waszyngtonu, wszyscy się z niej naśmiewali twierdząc, że to na pewno koronawirus.
    Owszem, to był koronawirus. Kiedy do bólu gardła dołączyła wysoka gorączka, karetka zabrała matkę pani Goff do szpitala Johnston Memorial, gdzie po tygodniu kobietę trzeba było zaintubować. Wściekła pani Goff całą winą obarczała lekarzy, którzy jej zdaniem nie poinformowali rodziny o tym, jak poważna choroba dopadła jej matkę. W ramach rewanżu odradziła matce leczenie remdesivirem.
    Kobieta przeżyła, spędziwszy kilka dni pod respiratorem. Ale zdaniem pani Goff było to wyłączną zasługą Boga, nie szpitala Johnston Memorial.
    - To był niewątpliwy cud – mówi pani Goff, lat 38, z zawodu analityk systemów informatycznych. – Zwerbowałam do pomocy prawdziwych wojowników modlitwy.
    Dzisiaj - choć nie wątpi już, że covid-19 naprawdę istnieje - pani Goff nadal uważa, że problem jest sztucznie wyolbrzymiany, a szpitale zgłaszają fałszywe przypadki, żeby więcej zarobić.
    Ani ona, ani reszta jej rodziny nie zamierza poddać się szczepieniu, a to z obawy o własne bezpieczeństwo. Nie są w tym odosobnieni.
    W 21 okręgach obsługiwanych przez szpitale spółki Ballad Health co najmniej jedną dawkę szczepionki otrzymało zaledwie 38% mieszkańców, czyli znacznie poniżej średniej krajowej wynoszącej 55%. To zaś stwarza poważne zagrożenie, gdy nowe szczepy wirusa, w tym wariant delta, coraz szybciej rozprzestrzeniają się na całym terytorium USA.
    Wszyscy pracownicy szpitali – od dyrekcji po szeregowe pielęgniarki – podwajają starania, by przekonać ludzi do szczepień. Ale mało kto ich słucha.
    Pewnego piątkowego popołudnia w maju państwo Christy i Tony Statzer robili zakupy w supermarkecie niedaleko od szpitala Johnston Memorial. W przeszłości kilkakrotnie korzystali z pomocy miejscowych lekarzy i pielęgniarek. Kiedy jednak pojawił się koronawirus, bez wahania oskarżyli te same szpitale o oszustwo.
    - Myślę, że po prostu dużo ludzi złapało grypę, a lekarze twierdzą, że to covid, żeby dostać więcej pieniędzy – twierdzi Christy, 47 lat, dozorczyni w miejscowej szkole. – Wszyscy wiedzą, że szpital, który zgłosi pacjentów z covidem, dostaje za to kasę od rządu.
    A niby jaki interes miałby w tym rząd?
    - To wszystko robota Demokratów – twierdzi Christy.
    - Sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć – mówi jej mąż Tony, lat 48, rencista. – To jest taki test, jak dużo im się upiecze.
    Państwo Swatzer nie noszą masek i nie zamierzają się zaszczepić, choć lekarz Tony’ego ciągle powtarza, jak groźny jest covid dla diabetyka po przeszczepie nerki.
    Ich opinie na temat pandemii ukształtowały źródła takie, jak Facebook, YouTube, komentator stacji Fox News Sean Hannity oraz konserwatywne stacje radiowe. Nie ufają natomiast zmieniającym się z czasem wskazówkom resortu zdrowia.
    - Przecież kiedyś mówili, że można się zarazić przez oczy – twierdzi Christy.
    Tony kręci głową:
    - No i po co nosić maskę, jeśli możesz to złapać przez oczy?
    Anthany and Kayla Garcia, spotkani pod supermarketem z kubeczkami lodów truskawkowych, twierdzą, że dali się zaszczepić nie z lęku przed wirusem, ale w nadziei, że będą mogli przestać nosić maski w pracy.
    - Moim zdaniem ten cały covid to mistyfikacja - twierdzi Anthany, lat 27.
    - A zresztą maska i tak nic nie pomaga - dodaje Kayla, lat 36. – Przez materiał przechodzą zapachy, więc wirus tym bardziej.
    - Nikt na to nie umarł - mówi Anthany, grzebiąc plastikową łyżeczką w swoich lodach.
    Para nie wierzy w dane, jakie opublikowała spółka Ballad Health: 100 000 zakażeń i 2 100 przypadków śmiertelnych w regionie.
    - Nigdy nie spotkałem kogoś, kto to miał – dodaje Anthany. – Poza tym skąd niby wiadomo, że ci ludzie umierają akurat na covid?
    Zmęczenie

    Kilka mil dalej, w ten sam majowy piątek, siostra Boucher właśnie wyjaśniła mężowi i dwóm synom pewnej pacjentki, lat 85, że drugi już pobyt pod respiratorem nic nie pomoże.
    A następnego dnia, w sobotę, synowie wrócili do szpitala z półmiskiem ciasteczek dla siostry Boucher i drugiej pielęgniarki, która zajmowała się ich matką, a także z podjętą w ciągu ostatniej doby decyzją - rodzina wyraziła zgodę na usunięcie rurki intubacyjnej.
    - Mama nie chciałaby tak żyć – wyjaśnił jeden z synów.
    Relatywnie nowy przywilej osób w pełni zaszczepionych – mogą pożegnać się z odchodzącymi bliskimi, choć w maskach, rękawicach i kombinezonach ochronnych.
    Siostra Boucher zostawia synów samych z umierającą matką. Powstrzymując łzy, myśli: "Co za parszywa robota. Jestem taka zmęczona".
    A jednak po weekendzie Emily Boucher wraca na OIOM, gdzie miejsce starszej pani zajął już pewien siedemdziesięciolatek, dodatkowo wymagający dializowania, bo nerki nie wytrzymały.
    Jego klatka piersiowa unosi się i opada w rytm mechanicznych respiratorowych oddechów.
    Pacjent nadal walczy o życie.
    Nie będzie walczył w samotności.

    A to jest główna bohaterka tej opowieści, Emily Boucher:

    [​IMG]
     
    Ostatnie edytowanie: 8 lipca 2021
  6. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Faktycznie, tekst mocny, aż się wierzyć nie chce w ludzką głupotę.
    No ale jeżeli takie podejście jest w rozwiniętym kraju, to czego można się spodziewać np. w Afryce.
    Chyba, że tam nie dociera FB, YT czy inne podobne media....
    Ludzka mentalność jest jednak dziwna, a sposób rozumowania chadza różnymi ścieżkami...
     
  7. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Poprawiłam tytuł gazety, z której pochodzi artykuł tam wyżej - oczywiście jest to Washington Post (motto: "Demokracja umiera w ciemnościach"), nie Washington Times, którego lepiej nie czytać.
    Skandaliczna pomyłka - no ale tak to bywa, jeśli ktoś, kto wiedzę o świecie czerpie z wiadomości agencyjnych, literatury linkowanej na uczciwym forum oraz trzech gazet - w tym dwóch Timesów i jednego Posta - próbuje się skupić przy akompaniamencie pieśni ludowych wykonywanych (na najwyższych decybelach) przez zespół wokalny złożony z czwórki dzieci (Marco, junior, bliźniaki).
    Ech xD

    Było znacznie mocniej, sporo pominęłam - nawet nie przez tutejszą cenzurę, raczej sama uznałam, że nie wolno konfrontować niewinnych ludzi z rzeczami przesadnie drastycznymi (choćby nawet stanowiły element całkiem rzeczywistej rzeczywistości szpitalnej i nie tylko).

    Co do tych krajów mniej rozwiniętych, to niedawno wspomniałam tu o Brazylii (konglomerat, ale jednak z dramatyczną przewagą tzw Trzeciego Świata) - ale artykułu na ten temat (z New York Timesa zresztą) wolę nawet nie streszczać, żeby nie podsuwać różnym Edziom G. dodatkowych pomysłów.
    Z Afryką jest podobnie - jeśli w jakiejś malutkiej społeczności lokalnej dostęp do FB ma tylko jeden człowiek, powszechnie szanowany, którego bardziej przekonują te rewelacje nie z tej ziemi, niż twarde (i nudne) fakty z gazet... to cała społeczność bez wahania uwierzy w każdą bzdurę. Tym bardziej, że bzdury przekazywane są w atrakcyjnej formie.
    A FB jest wszędzie, YT też... wystarczy mieć jakiś tam sprzęt i umieć go odpalić.
    Żeby rozumieć, że nie każde słowo mówione i pisane, na jakie można trafić na necie, to tylko i wyłącznie święta prawda, trzeba jednak trochę większego otrzaskania.

    Delta i jej następcy zacierają rączki - sytuacja robi się dla nich coraz bardziej komfortowa.
    Dodajmy do tego niedobory szczepionek tam, gdzie najbiedniej... i mamy to, co mamy.

    No ale o takich sprawach miało nie być.
    Jakiś przepis podrzucić może...? 8)
     
  8. Kleo

    Kleo Aktywny autor

    zzizzie ten fragment artykułu mocno daje do myślenia ale na mnie już nic nie robi wrażenia.Ludzie są bezmyślni i tyle. Szkoda że nie umiem pisać tak kwieciście ale może podam tylko jeden dzisiejszy przykład który mnie zwalił z nóg. Poszłam do kobiety 74 lata na pobranie krwi w domu, cóż chodząca osoba ale lekarz zlecił więc poszłam.
    Drzwi otworzył syn pacjentki kobieta siedzi przy stole słucha na cała parę "Radia " Pobrałam krew i pytam państwo zaszczepieni ??? syn pacjentki odpowiada .. my tak ale mama słucha kuzynki i innych "mądrych " i powiedziała że się nie zaszczepi bo na coś trzeba umrzeć . Zareagowałam ostro może za ostro ale czasami człowiek juz nie panuje nad emocjami. Zapytałam więc czy Pani chce umrzeć w cierpieniach ??? i się udusić gdzieś w szpitalu ??? bez bliskich ??? bez księdza? I ten ostatni argument chyba przyniósł największe przemyślenia Pacjentka mocno się zastanowiła zamilkła ale na wychodne powiedziała "siostro " chyba mnie Pani przekonała niech mi Pani załatwi szczepienie ;) Nie wiem co ja przekonało brak bliskich , brak księdza ale to w sumie nie ważne. Taki to mój mały kroczek do sukcesu w biegu do normalności . Sorki może za błędy ale na szybko piszę jestem po 3-ciej popołudniówce ale jutro jadę na moje ranczo na aż 2 dni. Pozdrawiam dziewczyny z branży i gospodynie i wszystkich kto ma ochotę poczytać moje małe sukcesy :)
     
  9. Sookie

    Sookie Chodząca legenda forum

    Artykuł mocny. fajnie by było gdyby wirus wyciał tylko głupich....I tak miały żniwo.
     
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Genialnie podeszłaś starszą panią z tym księdzem xD
    Chylę czoła :inlove:

    Ciekawa jestem - czy do każdego anty- można dopasować jakiś argument...?
    Ech, boję się, że nie.
    Jak wrócisz z rancza, czekamy na ciąg dalszy opowieści - nas tu takie rzeczy autentycznie interesują :)

    No niestety jeszcze się ten wirus aż tak bardzo nie wyspecjalizował 8)

    Artykuł byłby znacznie mocniejszy, gdybym jednak nie zrezygnowała z opisu realiów życia (i śmierci) pod respiratorem.
    Ale po co ludzi epatować koszmarkami - tych, którzy nadal nie wierzą, że ktokolwiek na to umarł, i tak przekona dopiero własne zejście (delikatnie rzecz ujmując).

    W tym moim streszczeniu pominęłam też część opowieści o głównej bohaterce Emily Boucher.
    Ale jakoś mi się tak skojarzyła z tobą ;)

    ***
    Zostawiam na razie wirusa w spokoju, niech sobie mutuje 8)

    Subskrybuję newsletter szacownego, wiekowego tygodnika Nature w wersji online.
    I mam kilka fotek, ciekawych i fajnych.
    Będę to dawkować, żeby na dłużej starczyło, na początek słonie:

    [​IMG]
    Żywe, nie martwcie się. Po prostu ucinają sobie drzemkę (zwróćcie uwagę, jak wdzięcznie układają zwłaszcza tylne nóżki).
    Część stada słoni azjatyckich z niewiadomych powodów wybrała się (parę miesięcy temu) na dłuższy spacerek.
    Przeszły już 500 kilometrów, pod ochroną skonsternowanych władz (chińskich zresztą, ale słoń nie wirus, więc tu się nie ma do czego przyczepić).
    No a jak się zmęczą, to -
    Urocze, prawda?
     
  11. olgs3

    olgs3 Chodząca legenda forum

    Udało się wejść a tu cisza żadnych info.
     
    gosiagosia60, grakula16 oraz zzizzie lubią to.
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No i co ja na to poradzę, Olga.
    Nie chcą pisać, to nie, przecież ich nie zmuszę.
    I nie założę drugiej farmy, żeby sama ze sobą gadać i żeby było co czytać.
    Całe forum umiera, ludziom się odechciewa...
    ... no i mnie też, ile można.
     
  13. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    [ciach]Do tej pory czerpali garściami z "Rancha" i nawet trochę mi się podobało-nawet nauka gestów w pamięć zapadła,bo są takie,jak Kozioła :DAle ludzie,my mamy 21 wiek....8)No nic,pewnie spadnę...Może ktoś zdąży przeczytać...
    Ja też ze sobą nie gadam a przynajmniej na forum-w domu lubię,zawsze miło kumatego posłuchać :pA tutaj-no nic się nie dzieje,jak w polskim filmie(Rejs),nuda,panie...Za chwilę temat wróci,bo wakacje w toku,szczepienia bee,to się dziać na jesieni będzie...


    Tematy polityczne usunąłem.
    SMOD_Casino
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 13 lipca 2021
    bona53, olgs3, zzizzie i dalsza osoba lubią to.
  14. ania12355

    ania12355 Chodząca legenda forum

    Mnie się nie chce pisać, bo... topię się. Teraz jest 31 stopni w cieniu. Deszczu nie ma, chociaż alerty RCB ciągle straszą .Owszem pogrzmi, pobłyska, ale spadnie kilka kropel tzw. deszczu. Susza ogromna.
    Od 5-ej do 10-ej jeszcze wytrzymam przy robotach polowych.
    No i sezon ogórkowy... już mam dosyć tych ogórków. Mąż zasadził 13 sztuk. Chyba pechowa trzynastka.
    Zakiszone, zamrożone, sałatki zrobione .Dziś siostrę już uraczyłam jakimiś 10 kg. Niech sobie dziewczyna też popracuje;)
    Macie jakiś pomysł na ogórki?
     
  15. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    U mnie też żar z nieba się leje ale wczoraj burza,taka pół po mojej stronie Wisły...Ale była-z godzinę lało.I dobrze,bo podlewać nie trzeba było...
    Ogórki,to u mnie tylko kiszone-całe i w słupki krojone.Sałatek nie robię.I w ogóle dopiero w sobotę za kiszenie się zabieram,bo na razie za drogie były.Oczywiście miejsca na piekarnik znowu nie znajdę :p
     
    bona53, olgs3, zzizzie i dalsza osoba lubią to.
  16. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Jest 19-sta i 30 stopni, żadnego wiaterku, nie ma czym oddychać, a jutro ma być jeszcze cieplej, jestem zupełnie do niczego:(

    Ogórków nie kiszę od lat choć bardzo lubię, bo mi nie wychodzą, nawet ostatnio małosolne po kilku dniach się zrobiły miękkie.
    Nie wiem od czego to zależy, ale nie ma nic gorszego, jak sięgasz po słoiczek ogórków, a tam coś miękkiego....:wuerg:
    Natomiast polecam watykańskie, z rodzynkami, bardzo delikatne w smaku, te ponieważ są pasteryzowane to przetrwają nawet do następnego roku.
     
    bona53, olgs3, zzizzie i dalsza osoba lubią to.
  17. ania12355

    ania12355 Chodząca legenda forum

    Gosiu, ja kiszę bez chrzanu i innych faferfocli.
    Tylko koper, czosnek, sól i woda. I oczywiście ogórki. Rzadko trafiaja sie miękkie.
    Na litr wody (zimnej) półtorej łyżki soli ( ok 4 dkg na litr). Koper na spód słoika. Ogórki układam strona ogonkową na dół.Daję czosnek tak ok 2 ząbki na słoik(pokrojone na mniejsze). Zalewam ,zamykam.
     
  18. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Małgosia-jak robisz?Bo mój przepis a raczej mojej Mamy zawsze się sprawdza-więc:upchać na sztywno ogórki,na dół dać koper i 3 ząbki czosnku i kawałek chrzanu,korzenia.Na wierzch kwiatki kopru i 3 ząbki czosnku,Zalać gorącą wodą (na 5 litrów 12 łyżek soli,musi być bardzo słone),dodać łyżkę octu i gotowe.Tylko żeby zalewa nie do końca była słoja.
    Acha-i jak pisze Ania,zielonym do dołu:)
     
  19. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    No to doceniam, że się lekko przebudziłyście z upalnego letargu 8)
    Niech już będzie o tych ogórkach... choć uczciwie powiem, że zdanie Małgosi o sięganiu do słoika (itd) prawie kosztowało mnie życie, bo ogólnie to nie należy się śmiać z kawą w przełyku.
    Ale mnie odratowali, a wy się zastanówcie, co mnie tak ucieszyło 8)xD

    O ogórkach wiem tylko tyle, że surowe wchodzą do taratora (o rany jakie to jest mniam) oraz do zwykłego chłodnika (też mniam zresztą). Za tymi konserwowymi nie przepadam, a kiszone kocham, ale od dawna nie widuję ech.

    A ja zgłębiam wiedzę o fabrykach.
    Fabrykach wariantów.
    Z tymi fabrykami jest zupełnie jak z działalnością gospodarczą, mogą być jednoosobowe i zbiorowe.
    Poza tym przychylam się do wniosku większości świata co do pobudek kierujących panem Borisem z fryzurą.
    Ogólnie to jest średniawo i będzie coraz bardziej średniawo...
    ... ale się nie damy rzecz jasna 8)xD
     
  20. ania12355

    ania12355 Chodząca legenda forum

    Zuza , pewnie ,że się nie damy. Już szykuję okopy... tzn zapasy.
    Piszesz średniawo... Jestem pesymistką w tym wypadku i będzie źle jak patrzę na otoczenie i trochę dalej.
     
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.