zzizzie

Fakt, ciasto zawsze bezpieczniejsze od takiej na przykład dezinformacji
Więc będzie ciasto.

Przypominam focię - może niepozornie to wygląda, ale bardzo warto:



Nazwa jest w sumie nieprzetłumaczalna, ale w każdym razie ciasto (czy raczej ciastka, takie jak z cukierni) wymaga całej pomarańczy.
Tak, absolutnie calusiej (no, bez pestek).

Istnieje przepis na ciasto oliwkowe (czyli na oliwie z oliwek), do którego całe pomarańcze trzeba najpierw ugotować na bardzo miękko, a później przetrzeć przez sito. Kiedyś to upiekłam, ale nie było jakieś rewelacyjne.

Do tego przepisu bierze się pomarańczę surową, tzn niegotowaną. Z tymi wszystkimi białymi kawałkami i innymi teoretycznie niejadalnymi fragmentami. No i ze skórką rzecz jasna.
Przepis jest o tyle elitarny, że trzeba mieć jakiś możliwie mocny blender (za mojego dzieciństwa to się wabiło mikser) albo malakser (blender będzie lepszy). Inaczej się tego draństwa nie rozdrobni.

Proporcje na kwadratową blaszkę 20x20 albo coś koło tego.

• 85 g masła w temperaturze pokojowej
• 151 g zwykłego cukru
  
• 1 nowelina* (w każdym razie ma być tego około 250 g - cóż, w Nowym Jorku jadają pomarańcze z Florydy, duże takie), bez szypułki, pokrojona w kawałki i bez pestek (jeśli były)
• ¼ szklanki czyli 60 ml mleka
• 2 duże jaja w temperaturze pokojowej
  
• 192 g mąki
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• ¼ łyżeczki sody
• ½ łyżeczki soli

Lukier (opcjonalny):

• 77 g cukru pudru
• ½ łyżeczki świeżo otartej skórki pomarańczowej
• 3 - 4 łyżeczki świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego

* Słownik twierdzi, że navel orange to jest po polsku nowelina. Nie wiem dlaczego, powinna być "nawelina". Ale pasują dowolne pomarańcze, a w komentach ludzie piszą, że z mandarynkami też pycha.

Piekarnik rozgrzać do 175 celsjuszy. Formę wyłożyć papierem do pieczenia.

Wyszorowaną, pokrojoną i pozbawioną pestek pomarańczę włożyć do blendera (albo malaksera), dolać mleko - i tak długo to wszystko rozdrabniać, aż się zrobi w miarę gładka masa, coś jak mus jabłkowy (choć kawałki skórki pewnie zostaną i tak ma być). Wyjdzie z tego ponad szklanka przecieru

Mąkę wymieszać z proszkiem, sodą i solą.

W większej misce ubić masło z cukrem na jasną puszystą masę (ok 3 minut). Dodać jajka (po jednym na raz).

Wsypać połowę mąki z dodatkami i wymieszać tylko do połączenia. Dodać ten przecier pomarańczowy, znów wymieszać. Wreszcie wrzucić resztę mąki i byle jak połączyć z ciastem.
Wyłożyć do foremki, wyrównać wierzch.

Piec do suchego patyczka, jakieś 35-40 minut.
Studzić na kratce - 10 minut w foremce, później bez.
Lukrować po zupełnym wystudzeniu.

Lukier to wiadomo - można zrobić taki rzadszy, który częściowo wsiąknie w ciasto, albo gęsty.
Marco nie potrafił się zdecydować, co woli - więc robię gęsty według własnych upodobań.
Jak lukier zastygnie, pokroić w kwadraciki - wyjdzie z tego 16 kawałków rozmiarów mniej więcej takiego ciastka z cukierni.

Ciasto jest wręcz nieprawdopodobnie wilgotne i bardzo pomarańczowe.
Podobno wytrzymuje trzy dni pod warunkiem owinięcia w folię, ale u mnie nie ma szans tyle wytrzymać
Polecam, naprawdę warto


PS, bo zaraz znowu ktoś spyta - te dziwne ilości w gramach wynikają z przeliczenia szklanek. Nie moja wina w każdym razie.

 

Mam tylko jedno pytanie, nie jest gorzkawe od albedo?

 

Nie
Ma taki smak, jak pomarańczowa marmolada z górnej półki - niby słodka, ale jakoś tak w tle lekko wytrawna. Chyba wszystkie dobre przetwory pomarańczowe tak mają - i dlatego nie każdy je lubi.
Nutka goryczki - ale nie gorzkie ciasto.
No nie potrafię lepiej wyjaśnić.
Składniki banalne... spróbuj po prostu

 

na pewno spróbuję, tylko muszę pomarańcze kupić, bo teraz sezon truskawkowy, więc pomarańcz na stanie brak

 

Ech no widzę, że nikt tu już nic nie napisze.
Więc było tak:

Jeśli znajdziesz, to kup te "noweliny" nieszczęsne
Słodsze są i bez pestek (w każdym razie teoretycznie).
Navel oranges - angielski navel to "pępek"...
... i coś w tym jest:

​

A teraz będzie tak, bo mam taką jedną focię.
Poznajecie tego jegomościa...?

​

Jeden komentarz mam tylko:
Sic transit gloria mundi*, Szanowni Państwo.
*Tak przemija chwała świata.
Ech

***

Wiem, że czytacie, ale pisać nie lubicie.
Tak sobie myślę, że do czytania jest całe forum, nikt nie musi czytać akurat dokładnie tego wątku
Więc - kiedyś tu znowu zajrzę, ale nie liczcie zbytnio na lekturę.
Co ja jestem, usługi dla ludności...?

 

Pisz, pisz.
Będzie coś do poczytania.

Chociaż mam co czytać, jestem w trakcie czytania " Malarza dusz " Ildefonso Falcones'a
A nie każdy ma talent pisarski.

 

Pewnie, że czytamy... ale i gramy.
Pisz chociaż jak nie grasz

 

O matko i córko!!! Już nie odzobaczę
Zuzka zajrzyj na sowę proszę

 

Prawda, że śliczny...?
Nienawidzę mięśnia kapturowego

A problem mam nadzieję rozwiązany, sprawdź i daj znać

Widocznie niezbyt jasno się wyraziłam.
Pisać to ja mogę, nawet po porannej lekturze moich dwóch gazet (plus linki) mam już teraz dwie (albo i trzy) ciekawe i fajne historyjki oraz co najmniej tyle samo równie ciekawych, choć znacznie mniej fajnych newsów (plus te z pogranicza Kodeksu karnego).
Jestem co najmniej tak szybka, jak polscy dziennikarze czerpiący wiedzę z tych samych źródeł (no, zazwyczaj bez linków), a do tego wielobranżowa.
No i pisanie nie sprawia mi trudności.

Kiedy marudziłam, że nie prowadzę usług dla ludności, chodziło mi o to, że po większości moich postów zapada cisza... więc nie mogę napisać nic więcej bez usuwania i przywracania ostatniego postu.
A to nudne zajęcie jest.
Wiele razy pisałam - jeśli chcecie coś tu czytać, niestety musicie też pisać.
Choćby "ojej" ze stosowną emotką, żebym ja nie musiała tańcować wokół postów albo zbrodni popełniać (tej zwanej "post pod postem" oczywiście).

No ale człek o tym pisze, sugeruje, wyjaśnia jak chłop krowie na rowie... i nadal nic.
Czyli widocznie jednak nikomu nie zależy

***
Na odpowiedzi pod tym postem reagować nie zamierzam
Nie ma lekko

 

Podzielisz się nimi, na te z pogranicza nie namawiam,
Pozostałe bym chciała przeczytać.

 

No cóż.Jensenowi wyraźnie izolacja nie posłużyła. Nie miał zapasu maszynek do golenia za to sztangi były. Teraz wygląda jak typowy młot.
Edit: A czy to nie jest kadr z serialu "The Boys"?

 

A ja witam po kilkudniowej przerwie, bo właśnie wróciłam ze zlotu. 24 motocykle w Niedzicy, potem 15 w drodze do Wisły, imprezy, ognisko, chłopak z gitarą - świetni ludzie. I włączam tv a tam znowu o covidzie. Ło Matko, jak mi dobrze było bez mediów. I niestety imprezę nad Balatonem, gdzie odbywa się Open Road Fest odwołano właśnie ze względu na covida i to już jest jakieś szaleństwo, bo nawet osoby po 2 szczepionkach muszą odbyć kwarantannę. I teraz mam nadzieję, że zwrócą mi zaliczkę.

 

Ech no tego to ja tak nie zostawię, muszę odpisać.

Po pierwsze to super, że jesteś - martwiłam się, że coś z Gemmą nie tak.

A po drugie - no niestety, pandemia trwa i ma się dobrze.
Szczepionka chroni (w tych 95 procentach)... ale nie chroni przed roznoszeniem wirusa.
I dlatego mądrzy organizatorzy odwołują imprezy, szacun dla Węgrów.
Dodatkowo mamy warianty od Alfa do Delta, czyli kolejno: UK (Kent), Brazylia, Południowa Afryka, Indie...
... oraz najprawdopodobniej Eta, czyli Wietnam.
I kto wie, co nowego się już pojawiło albo pojawi się w ciągu tygodnia.
Gorzej: kto wie, gdzie jest granica skuteczności obecnie podawanych szczepionek, tzn który wariant wygra ze szczepionką.
Póki co człowiek zaszczepiony Pfizerem albo Moderną ma ok 95% pewności, że przetrwa, znacznie gorzej jest z Astrą.
Ale każdy - nawet ten zaszczepiony po zęby - może przenieść wirusa na osobę nie szczepioną.
I co wtedy...?

To nie jest koniec pandemii, nie jesteśmy (jako świat) nawet w połowie drogi do tego końca.

Kadry z Soldier Boy czyli trzeciego sezonu The Boys zostaną ujawnione dopiero jutro.
Ta przecudnej urody focia pochodzi z filmiku, jaki zamieścił sam Jensen, pod hasłem "przygotowania do roli".
Wyraźnie mu się podoba ten nowy image.
Coraz mi smutniej (choć powinnam już wiedzieć, jak wielką rolę odgrywa charakteryzacja ).

Taki jeden sympatyczny news.
Pamięta ktoś Magawę...?
Magawa to wielkoszczur wykrywający miny talerzowe w Kambodży.
Złoty medal nawet dostał za wydajność (71 sztuk w ciągu pięciu lat służby) i chyba przy tej okazji go przedstawiłam tu na forum.
A teraz - jeszcze w czerwcu - Magawa przechodzi na emeryturę.
Pod opieką organizacji, która szkoli te zwierzaki, w towarzystwie innych szczurzych emerytów, będzie się rozkoszował słodkim lenistwem oraz bananami i orzeszkami ziemnymi.

​

***

Mam też rewelacyjny przepis na lodówkowy chleb bez wyrabiania, czyli na ciasto, które może sobie czekać w tej lodówce przez dwa tygodnie.
Ale to kiedyś przy okazji.

***

A na deser, ponieważ rozmaite niezręczne sytuacje ślubne to moja specjalność, przedstawiam psa, który chyba niezbyt poważnie traktuje ceremonię:

​

No to teraz dla odmiany zbrodnia będzie.
Z premedytacją, proszę o bana.
Bo już mi wszystko jedno, nie namówię nikogo do pisania, a postów powitalnych/gratulacyjnych/pogodowych/dobranocnych i tak nie toleruję.

Zbrodnia jest solidnie motywowana.
Oto Soldier Boy czyli Jensen w nowej wersji.
Jakby się kto pytał o moje zdanie, może lepszy od tego na siłce, ale i tak do pupci:

​

To się bawta dalej, ludziska.


Posty połączyłem.
SMOD_Casino

 

Gemma ma się świetnie, jutro idziemy na zdjęcie szwów, pupinka jej pięknie pokrywa się włosem
Wiem, że pandemia trwa, ale już mam dość słuchania o kolejnych wariantach i zagrożeniach. Musimy zacząć normalnie żyć, nie mogą nas tak izolować, media klepią o zagrożeniach, mam dość. To po co ładują w nas szczepionkę? Nie wiem czy to był mądry organizator jeżeli trąbią wszędzie, że szczepionka daje nam jako takie bezpieczeństwo. Ludzie pobukowali miejsce z całej Europy, a teraz muszą prosić o zwrot pieniędzy. Oby nie skończyło się tak jak u mnie w zeszłym roku, kiedy w styczniu zapłaciłam za tydzień pobytu w Toskanii, w marcu wpadł covid, prosiłam o zwrot kasy, a oni na to, że się tak nie da, bo im też jest ciężko.
Piszesz o szczurku, a ja dziś usłyszałam, że w Ameryce jest szturm cykad, które po 17 latach wylazły na powierzchnię, by przygotować się na zorganizowanie potomstwa/tak to delikatnie ujęłam/. Natomiast nie wiedziałam, że po tej wspólnej "zabawie" samiec umiera natychmiast, a potem samica. I znowu trzeba będzie czekać 17 lat.

A mnie i tak nie podoba się ten facet.

 

Niedawno w tv widziałem jak pewna restauracja podaje kanapki (czy coś w tym stylu) z opiekanymi cykadami... fuuuj.

 

Bo one są jadalne i podobno nawet pożywne, wysokobiałkowe.
Ale zgadzam się - fuj.
Na szczęście to tylko na wschodzie ta przyjemność

To jeszcze raz Gemmę uściskaj ode mnie, dzielna dziewucha
I Whisky też przy okazji uściskaj

Co do pandemii, to wiesz - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
My mamy w domu trzy maluchy dużo poniżej wieku szczepionkowego, mogą liczyć na szczepienie zapewne tak na początku przyszłego roku.
Nowe warianty (można mieć dość czytania o nich, ale one naprawdę istnieją) są znacznie bardziej zaraźliwe.
A dzieci - cóż, dawniej się uważało, że "lekko" to przechodzą.
Teraz już się przestało tak uważać, drastyczne szczegóły pominę.
Więc wolimy tego naszego drobiazgu nie narażać.

Po co ładują szczepionkę...? No nie wiem, choćby po to, żeby liczba nowych zakażeń np w USA po raz pierwszy od ponad roku spadła poniżej 30 tys przypadków dziennie.
A że nie spada do zera - to już zasługa tych, którzy zawsze coś przywloką nowego. A jest co i jest skąd, niestety.

Ludzie, którzy pobukowali miejsca, to jacyś wyjątkowi optymiści. I niecierpliwi też wyjątkowo - planują nie dożyć do przyszłego roku i koniecznie potrzebowali zaliczyć ostatnią w życiu imprezkę tak między Alfą a Deltą...?
Cóż.

Co do tego kolesia, to jako Dean Winchester był najsmakowitszym serialowym ciachem wszech czasów (nie tylko moje zdanie, był pierwszy w rankingu).
Jako Soldier Boy jest... hmm... no do niczego po prostu.
Ale i tak bym tego nie oglądała, więc w sumie to mi wszystko jedno

 

Chciałabym się wypowiedzieć na ten temat, jednak tego nie zrobię i nie chodzi tu o bana.
Myślę że jakbym napisała co myślę za dużo osób bym obraziła, czego nie chcę.

 

No niby tak.
Lepiej siedzieć cicho, nikogo nie obrażać (choćby niechcący) i w ogóle zapomnieć o istnieniu konkretnych tematów.
Odskocznia
A forum sobie zdycha, pomalutku (no, ostatnio coraz szybciej) ale skutecznie.

Ja jednak coś napiszę licząc na inteligencję Czytelników.
Nic osobistego, bez obrazy i takie tam.

Bo doskonale rozumiem ludzi, którzy są zmęczeni, znużeni, zniecierpliwieni... którzy mają dość tej huśtawki oficjalnych komunikatów... którzy wierzą w to, co im pasuje, bo sił im już brak na nieustanną (i najczęściej co najmniej niepokojącą) weryfikację.
Rozumiem zwłaszcza ludzi z natury towarzyskich, którzy najlepiej czują się w tłumie (zupełnie nie moje klimaty, ale rozumiem), no i tych o duszy podróżnika.
Podejrzewam, że czują się jak w klatce.

Ale -
No właśnie, ale.
Od samego początku tej pandemicznej tragedii i nawet teraz (a może zwłaszcza teraz), kiedy od pół roku mamy już szczepionki, najwięcej zależy od ludzi z poczuciem odpowiedzialności sięgającym poza własne podwórko.
Od ludzi z wyobraźnią uruchamianą może niechętnie, ale jednak prawie automatycznie: co może się stać, kiedy, w jakiej sytuacji, kto jest najbardziej zagrożony... wreszcie: co ja mogę zrobić, żeby pomóc światu.
Wielkie słowa - pewnie tak, ale nie na wyrost.
I w tej chwili, po tych osiemnastu miesiącach, ciągle największa odpowiedzialność spoczywa na tych myślących... nie tylko o sobie.
Ironia losu, prawda...?

Choć powtarzam: rozumiem znacznie więcej, niż by się mogło wydawać... ba, więcej niż sama bym chciała rozumieć.

***

Dobra, macie sporą albo przynajmniej w miarę pustą lodówkę...?
Jeśli tak, to weźcie 845 g mąki, 1 łyżkę soli, 1 łyżkę drożdży instant oraz 3 (europejskie, 250 ml) szklanki letniej wody.
Przemieszajcie razem suche składniki w dużej misce, dolejcie wodę i całość wymieszajcie (łyżką) tak, żeby nie było grudek (od spodu trzeba zagarniać, żeby na dnie miski nie została sucha mąka). Zajmie wam to max minutkę.
Przykryjcie michę ściereczką na dwie godzinki.
A później - na wierzchu ciasta połóżcie luźno arkusik folii plastikowej i całość myk do lodówki.
Na co najmniej 24 godziny, a maksymalnie na dwa tygodnie.
Ciasto podrośnie (dlatego micha powinna być duża).
Ta ilość wystarcza na dwa eleganckie bochenki pysznego chlebka.
Przepisy na dwa różne chlebki kiedy indziej, dwa tygodnie mam na to.
Szykujcie to ciasto

 

Ja jestem jednym z tych ludzi i jestem optymistką. I jestem niecierpliwa/tak ogólnie/, ale nie można na wszystko patrzeć z perspektywy, że coś mi się stanie, nie można przeżyć "życia pandemicznego" siedząc w domu/rozumiem, że ze względu na Twoje maluchy trzeba trochę inaczej żyć/, ale nie zamierzam rezygnować ze zlotów tak, jak i tysiące innych ludzi, których zamknięcie w domu nic nie da.

I to jest bardzo dobry pomysł

 

"Dobry pomysł" czyli zamknijcie się...?
No mnie nie tak łatwo zamknąć
Ale pewnie nie będzie mi się chciało dalej wojować, bo...

No właśnie - że coś się stanie tobie.
O tym właśnie pisałam tam wyżej, delikatnie i łagodnie.
O tym, że teraz znacznie bardziej chodzi o to, co może stać się innym.
I naprawdę nie tylko tym "moim" innym.

Więc fakt, lepiej się będzie zamknąć.
Ech