zzizzie

Skąd wytrzasnęłaś taką ślicznotę?
Przy okazji, co z piesełem J. Bidena?
podobno naraził się złym zachowaniem w Białym Domu i został oddelegowany na szkolenie, żeby nabrać dobrych manier

 

Takich ślicznot to na pęczki można znaleźć na necie, tylko trzeba wiedzieć gdzie szukać
Ta panienka poniżej na przykład - ciekawe, dlaczego ma na imię Oreo

​

A Major, czyli pies Bidena (polityka czy nie...? hmm... zaraz się okaże), po prostu źle znosi duże ilości obcych ludzi w jeszcze nie za bardzo oswojonym otoczeniu. No i z tych nerwów szczeka i straszy pogryzieniem (żeby jeszcze Jabby, ale nie - przyzwoitych ludzi, Jabba tam zresztą nie bywa), więc udał się do behawiorysty na skrócony kurs savoir vivre dla psów prezydenckich.
Niedługo wróci

***

Poczytałam na stronie CDC o twojej sytuacji szczepionkowej.
Po pierwsze Moderna (podobnie jak Pfizer) zapewnia ochronę już po dwóch tygodniach od pierwszej dawki, więc teraz nic ci nie grozi. Ale po kwarantannie CDC radzą skonsultowanie się z lekarzem w sprawie dalszego postępowania. Zalecenie opiera się rzecz jasna na założeniu, że lekarz będzie coś wiedział.
Powodzenia

 

Czyli wiem, że nic nie wiem, mam tylko nadzieję, że ta pierwsza dawka naprawdę nas zabezpiecza

 

Pierwsza dawka zabezpiecza po upływie dwóch tygodni od podania, na tym ostatecznym poziomie (94,5 - 95 %), przez około 4-6 tygodni, później wymaga powtórki wzmacniającej.
Tak twierdzą CDC, a ja im wierzę, bo to firma uczciwa i kontrolowana przez idola myślących ludzi - doktora Fauci.
Po kwarantannie powinnyście z Mamą powtórzyć test... a później znaleźć kogoś na poziomie (poziomie wiedzy fachowej oczywiście), kto zdecyduje, co dalej.

***
A może kogoś interesuje sytuacja na podium...?
Po aktualizacji, czyli dodaniu dzisiejszych danych, Polska zajmuje już drugie miejsce po Iranie, jeśli chodzi o liczbę nowych zakażeń.
Oznacza to, że w Europie umiłowany kraj nad Wisłą jest już pierwszy.
[ciach w ramach autocenzury]

 

A co sie dziwisz jak ludziska mają w poważaniu maski, dezynfekcję i wszystkie obostrzenia. Mieszkam Zuza w centrum dużego miasta (jednego największych) na 100 osób na palcach mogę zliczyć ile z nich ma prawidłowo założoną maskę. Większość ma zawieszoną na uchu, pod nosem albo w kieszeni. Znam przypadki wizyt u fryzjera, u kosmetyczki na paznokciach a nawet przyjmowanie kosmetyczki w domu zatajając wynik dodatni covida. Ludzie to naprawdę .... ( niech każdy wpisze co uważa). Może nie wszyscy ale w zastraszająco wysokim procencie... Do tego organizacja tego wszystkiego pozostawia sporo do życzenia. No cóż...

 

Zdaję sobie sprawę z tego, że są choroby, które wymagają interwencji lekarzy. Ale jest też tak, jak piszesz - wola i nastawienie, pamiętam, że jak zaczynałam przygodę z pierwszą z chorób za każdym razem, jak łykałam tabletkę powtarzałam"Już po tobie ty mały pasożycie". Z drugą przypadłością jest o tyle inaczej, że od 6 lat jestem bez leczenia, a więc poczytałam na ten temat, żeby wiedzieć z czym mam do czynienia i jak przygotować się na wojnę i w tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak właśnie słuchanie organizmu i radzeniu sobie samej.

Covid miałam, przeciwciała mam i dlatego mi się nie spieszy

Ja w takich sytuacjach mówię - nie ma sprawy, ja też nagrywam

Ha, ha...przez antyszczepionkowca też?

Wiewiór wyjechał z garażu/w tle faliste drzwi/ i przyczepił się do tylnego kufra Harleya

 

Dodaj do tego sprzeczne komunikaty płynące z samej góry: wygrywamy - już prawie prawie wygraliśmy - od jutra otwieramy galerie handlowe - a jutro: wprowadzamy restrykcje... i to tak na zmianę te komunikaty, jakby ktoś z kapelusza losy wyciągał: dziś ogłaszamy sukces, a co jutro to się okaże co z tego kapelusza losujący szympans cyrkowy wyskubie.
Fajnie jest.

Nastawienie rzecz ważna, owszem (podobno wszystkie choroby są psychosomatyczne)... ale ja bym wolała nie bazować na samym tylko nastawieniu i witaminkach w sytuacji, kiedy wirus może mnie albo zabić, albo pozbawić możliwości normalnego funkcjonowania do końca życia.
Za duże ryzyko.
A trudny przypadek jesteś podwójnie

 

Toż mówiłam , że organizacja tego wszystkiego pozostawia sporo do życzenia Człowiek jednak swój rozum ma. No dobra , powinien mieć

 

Powinien mieć.
Zaskakująco rzadko ma.
Ale to się dopiero okazuje w takich sytuacjach.
Wygląda na to, że w zwykłych okolicznościach ten własny rozum nie jest wymagany.
Dziwne

 

No...fajnie...coś wiem na ten temat. Najpierw zamknęli mnie w marcu zeszłego roku, ledwo doszłam do siebie/straty nie do odrobienia/, to w październiku znowu zamknęli i tak do dziś...dobrze, że chociaż można na wynos sprzedawać.

Ja też nie o tym mówię, żeby leczyć się witaminami, ale i tak twierdzę, że przyjmowanie witamin i zdrowe odżywianie to połowa sukcesu i obowiązkowo kieliszek czerwonego wina dla zdrowotności

 

No tak, te ciągłe zmiany decyzji dotykają boleśnie nie tylko ludzi, ale i (pewnie znacznie bardziej) firmy, a już gastronomię to szczególnie.
Tu, gdzie jestem, mieszkańcy się umówili - wspieramy lokalne knajpki.
Dzięki temu dość rzadko zdarza mi się gotować
Ale nie mam wyrzutów sumienia, bo rozmaite potrawy, które prawie codziennie zamawiamy na wynos z dwóch ulubionych lokali ratują te lokale przed bankructwem.
Tyle że w PL to byłoby pewnie trudne do zastosowania ze względów finansowych, klienci dysponują mniejszymi środkami.
Co do tych witamin, zdrowego odżywiania i innych takich (czerwonego wina nie lubię ), to w bardzo poważnych badaniach wykazano, że ta wychwalana "odporność" zyskiwana dzięki tej czy tamtej witamince albo bukiecikowi witaminek ma zerowy wpływ na zakażenie wirusem i przebieg choroby. W sumie to jeszcze nie wiadomo, dlaczego jedni to łapią, inni nie łapią, jedni są bezobjawowi, inni trafiają pod respirator (albo i gorzej), jedni wychodzą z choroby (przynajmniej na razie) obronną ręką, inni już potrzebują albo będą potrzebowali przeszczepów... niewiele wiadomo.
Ale ta ogólna "odporność" naprawdę mało pomaga, na tego wirusa to trzeba z jakimś większym kijaszkiem się zasadzić.

 

Mnie wspierają moi stali klienci, kierowcy i firmy, ale to co Wy robicie jest bardzo szlachetne

Mnie się też tak kiedyś wydawało

Widzisz...w witaminach tkwi wiele dobra, czasami niedostrzeganego przez nas. Zwykła witamina D3 tzw. witamina słońca bardzo wspomaga układ odpornościowy. Prawdopodobnie gdybyśmy ją brali cały czas ominęło by nas wiele przewlekłych chorób. Biorę tę witaminę od długiego czasu/kontroluję jej poziom/ i być może dlatego tak w miarę lekko przeszłam covid.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ale muszę o czymś napisać - dobrze się tu czuję, co prawda wlazłam z buciorami...upss...na szpilkach do Twojego domku i nawet nic nie przyniosłam to teraz zapraszam Was na kolację w Wenecji

 

My nie jesteśmy szlachetni, smacznie gotują w tych dwóch knajpkach, żal by było, gdyby musiały się zwinąć - więc wspieranie jest w naszym interesie. Cała okolica (trudno to nazwać osiedlem, ale kilka kwartałów pod wspólną nazwą, coś w rodzaju dzielnicy) tak uradziła, choć niektórzy zdaje się wspierają inne okoliczne lokaliki.
I wszyscy są zadowoleni

***

Witaminy są spoko, wcale tego nie neguję.
Ale nie należy im przypisywać zbyt wielkiej roli akurat przy tej pandemii.
Pamiętam taki przypadek z samego początku zarazy - najpierw uważano, że covid jest przede wszystkim groźny dla ludzi starszych (bo tyle tych chorób współistniejących i ogólnie słabszy organizm).
I wtedy nagle zmarł chłopak, około 20 chyba, sportowiec, zero używek, zero dragów, no po prostu modelowy, na nic nie chorował... a tu złapał covida, trafił pod respirator... i nie dał rady.
To było jakiś rok temu, teraz już nikt nie ma wątpliwości, że ani wiek, ani ogólny stan zdrowia, ani te wszystkie kanony zdrowego życia/odżywiania nie chronią przed ciężkim przebiegiem albo nawet śmiercią.
Ten wirus to wyjątkowy drań, bawi się z nami jak kot z myszą
Zemsta Matki Natury...?

***
Bardzo miło, że się tu pojawiłaś, szpilki ogromnie doceniam
A Wenecja
Teraz to nawet ten kanałowy aromacik by mi nie przeszkadzał

 

Tylko witaminki też można przedawkować i nie jest to dobre.
Całe szczęście neurolog to zauważył i nawet je teraz kontroluje.

On też nie zawsze i szybko daje znać że coś nie tak.
Konsultacja ze specjalistami jest konieczna, nie zawsze możemy zrozumieć co organizm ma dopowiedzenia.
Sama słucham swojego i konsultacji nie unikam.

To przez takie dezinformacje mamy takie a nie inne miejsce na podium.

Potwierdzam, przykra prawda.
A zwrócić uwagę ,to jeszcze można zostać pobitym.
Najgorsze że nawet służby które powinny pilnować porządku nie reagują.

 

Witam i przepraszam za najście.

Polscy politycy to zaiste dziwni ludzie, bo w Norwegii Pani Premier, która nie stosowała się do obostrzeń, postawiono zarzuty. I do czegoś doszli

I dalej mykam w krzaki, czasem Was podczytując

 

I co z tego wynika? Trzeba porządnie gotować...Kiedyś zadałam moim pracownikom pytanie "Kto jest najważniejszy w knajpce?". Padały różne odpowiedzi - błędne...najważniejszy jest klient. I pewnie dlatego mam teraz takich klientów, którzy mnie wspierają i dzięki którym jeszcze trwam.

Mnie również miło, a Wenecja...podczas ostatniej wizyty w tym magicznym mieście nad Kanałem Grande na prawdę nic nie czułam...Wiem jedno...muszę tam wrócić... I właśnie piję aperola - takie wspomnienie Włoch...
A szpilki...od jakiegoś czasu tylko na nie patrzę, ale wiem, że jeszcze kiedyś...

Mój neuro nie bardzo w nie wierzy, ale ważne w co ja wierzę.

 

Ja zdrowa jestem... ale do jednego się stosuję: kiedy mi organizm mówi, że już się najadłam, zawsze go słucham.
To chyba dzięki temu do końca życia pozostanę chuda

Na miejsce na podium składa się kilka czynników, a każdy z nich na kilometr jedzie zakazaną polityką.
W każdym razie zawsze jakiś powód do dumy, Polska pierwsza w Europie.
Kurcze już w takich sprawach, jak pandemia, ktoś powinien zacząć myśleć na temat.

To jest kwestia podziału władzy, a może kompetencji. Premier to rząd, czyli władza wykonawcza. Organ, który ukarał panią premier, to chyba była też administracja, nie sąd - ale jednak w obszarze swoich konkretnych kompetencji niezależna od gabinetu.
Tak bywa w wielu krajach świata, nawet w większości tych nowych demokracji europejskich.
Niestety nie wszędzie.
Jeśli napiszę coś więcej, polecę z hukiem.

Ja bym powiedziała, że szef kuchni też ważny.
Choć klient oczywiście najważniejszy.
Jedną z tych naszych wspieranych knajpek jest bardzo uczciwa rodzinna pizzeria.
Poza pizzą mają oczywiście też i inne włoskie dania (w wersji zamerykanizowanej).
Tak z pół roku temu spytałam, czy znają białą lasagnę z kurczakiem.
Szef kuchni dopytał, jak ja to widzę - i biała lasagna weszła do jadłospisu

A co do Wenecji, to trzeba wiedzieć, kiedy tam bywać.
No i gdzie jadać

 

Hejo
Co tam słychać zzizzie? Dawno Cię "nie widziałam"
Trochę mi zeszło i kręconą drogą ale dotarłam się przywitać

 

Uff no fakt, trochę ci zeszło
Już się zaczęłam zastanawiać, czy może czymś ci podpadłam te cztery lata temu
Co słychać, hmm... długo by gadać, ale ogólnie jakoś idzie

 

No jakoś tak... okrężną drogą szłam...
czy mi czymś podpadłaś... sądzę że po takim czasie bym nie pamiętała
mówisz jakoś idzie ważne że do przodu