zzizzie

Ależ pamiętam o tym, i te magazyny dostarczają do punktów jakąś tam ilość, a punkt dzieli przez pół.
I starcza na drugą dawkę dla wszystkich z pierwszą.
Dla mnie to proste jak drut.

 

No, jeśli ten system rezerwacji naprawdę działa / będzie działał, to super.
Taka rezerwacja wydaje się oczywista i logiczna... a jednak Floryda o tym nie pomyślała (co potwierdza moją opinię o tym stanie).

A na Florydzie właśnie przyłapano dwie panie, 34 i 43 lata, które przebrały się za staruszki, żeby szczepionkę dostać. Panie miały siwe peruki, okularki w drucianych oprawkach, stosowne nakrycia głowy itd. Oraz zaświadczenie z CDC o podaniu pierwszej dawki, ta miała być druga.

Czyją kasę masz na myśli? Państwową czy jakąś prywatną?
Swoją drogą bardzo jestem ciekawa, ile tych szczepionek naprawdę "nie dotarło" i z jakiego powodu.
Ech ten brak tzw transparentności.

***

A jak już jesteśmy przy transparentności, to w USA nareszcie można ufać statystykom.
Ale nie ma powodu do zbytniej radości. Przy 380 milionach ludności ta oficjalna liczba zdiagnozowanych ofiar śmiertelnych (prawie 500 tysięcy) nie robi może większego wrażenia... ale informacja, że w styczniu - najgorszym jak dotąd miesiącu amerykańskiej pandemii - co 28 sekund ktoś umierał na COVID, jednak mną wstrząsnęła.

***

Tak w ogóle to chwilowo wszystko przysłonił Teksas, nieszczęsna Zosia-Samosia, która od wielu lat upierała się przy samowystarczalności energetycznej.
A tu przyszła zima, sieć radykalnie padła, a jej zarządcy (zupełnie jak polscy drogowcy) nie byli łaskawi opracować planu B.
Ludzie umierają już nie tylko w przyczepach.
No kurcze, 2021 miał być przecież lepszy od 2020

 

Nie indywidualną kasę.
Kasa na szczeblu niektórych państw.

Ot co, UE źle podpisała umowy i nas robią w bambuko koncerny szczepionkodajne.

 

Niestety dostawa przychodzi wraz z decyzją co mają zrobić.
A powinno być tak jak napisałaś.
Bardzo ważna rzecz punkt nie może przechowywać dłużej niż jest zalecane,póżniej ta szczepionka nadaję się do utylizacji.

 

No tak, zapomniałam, że wiele punktów nie ma tych mroźni.

 

Jedno zdanie ciśnie się na język, a można było temu zapobiec.
Nigdy nie zrozumie takich Zosi- Samosi gdy w grę wchodzą tysiące i więcej ludzi.

 

Na wolnościowym forum, gdzie ostatnio przesiaduję, napisałabym: cite your sources, czyli podaj źródła tych info.
No ale tutaj i tak byś tych źródeł nie mogła podać
Poszukam sama - i co z tego, nie podzielę się nowinami, bo nie wolno
Ech

***

Prasóweczka wirusowa i nie tylko:

Okazuje się, że szczepionka Pfizer/BioNTech jest skuteczna już po jednej dawce, a na drugą można czekać nawet dwa miesiące.
Zawsze jakaś pociecha.
W dodatku jednak nie wymaga aż tak niskich temperatur, w pojemniku transportowym z suchym lodem może stać 30 dni i nie traci właściwości.
Gorsza wiadomość jest taka, że mrozy praktycznie zatrzymały akcję szczepień w najbardziej zmrożonych okolicach.

A biedny Teksas odzyskuje prąd i ogrzewanie...
... za to ma teraz gigantyczny problem z wodą pitną.
W studniach lód, rury popękały - tego się szybko nie naprawi.
Nie jest wesoło.

W Safari Parku w San Diego goryle złapały paskudny kaszel.
Niestety - COVID. Zwierzaki pozarażał bezobjawowy opiekun.
Kurcze, no żal tych goryli. One to już naprawdę niczemu nie są winne

 

zzizzie, jak Twoje i Rodziny samopoczucie po szczepieniach?

I co z tymi biednymi gorylami, zdrowieją?

 

Jak miło, że napisałaś - nie miałam jak wklepać info o gorylach
Goryle wyzdrowiały
To jest goryla rodzina złożona z ośmiu osobników - siedem zachorowało (szybko rozprzestrzeniający się wariant kalifornijski, brr), ósmy nie.
I oczywiście teraz wśród tych goryli koczuje stado uczonych, którzy między innymi próbują zrozumieć, dlaczego ten ósmy członek rodziny nie złapał wirusa. Przy okazji badają oczywiście COVID jako zoonozę i antropozoonozę, czyli chorobę odzwierzęcą i z powrotem.
W każdym razie goryle (patrz niżej) są już jak nowe:

​

To jest dokładnie ta rodzina, choć zdjęcie sprzed choroby.
Śliczni kuzyni, prawda...?

***

Jest nowa szczepionka Johnson&Johnson, skuteczność ma niższą (86% w białej populacji), ale za to jako jedyna w miarę sobie radzi z wariantem południowoafrykańskim, na który taka na przykład AstraZeneca nie działa w ogóle.
Kurcze ciągle jeszcze okropnie mało wiadomo o tym wirusie.

***
A my (czyli Marco i ja - dziękujemy za troskę ) - jak nowi, praktycznie zero skutków ubocznych (poza obolałym ramieniem przez pierwszą dobę) i podobno już jesteśmy odporni. Ale za tydzień skłują nas jeszcze raz. Najgorsze jest to, że dla tych nieszczęsnych maluchów nadal niczego nie wymyślili.

***

Rozumiem, że teraz w PL wszyscy intensywnie poszczą.
Współczuję, my tego nie praktykujemy, i tak się nie obżeramy
Więc zasadniczo przepisów nie mam co tu wieszać
Ale trafiłam na takie ziemniaczki pieczone prosto od Rosemary z Włochem w kuchni, jakby kto chciał, to przepis podrzucę:

​

 

oj mniam ja poproszę

Witam wszystkich

 

Z przyjemnością, bo ziemniaczki są naprawdę baaardzo mniam

Najpierw składniki wg Rosemary, na cztery osoby:

• 6 średnich ziemniaków ("średni ziemniak" waży wg Rosemary 150 g, czyli razem prawie kilo)
• 1 łyżka mąki
• 1/3 szklanki świeżo startego parmezanu (albo innego sera, powinien być twardy i dość ostry w smaku)
• 2 łyżki drobniutko posiekanej natki (albo czegoś innego - totalna dowolność w temacie)
• 1/2 łyżeczki soli
• 2-3 łyżki oliwy z oliwek

Szczerze mówiąc wybrałam wariant na bogato, czyli do czterech ziemniaków (więcej nie dalibyśmy rady pożreć) podwoiłam pozostałe składniki.

Ziemniaczki obieramy i kroimy w takie dość grube plastry, bo ja wiem, 1 cm może.
Opłukane wrzucamy do sporej miski i zalewamy zimną wodą na 20 minut.
Następnie starannie odsączamy i osuszamy papierowym ręcznikiem.
Aha, piekarnik nagrzewamy do 170 celsjuszy (bez termoobiegu albo mniej z termoobiegiem), a blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.
W miseczce mieszamy mąkę z parmezanem, zieleniną (i/lub przyprawami) i solą.
Plastry ziemniaków kolejno smarujemy oliwą i panierujemy w tej serowej mieszance - z jednej strony, a po ułożeniu na blaszce smarujemy i posypujemy też drugą stronę. (Ja zamiast oliwy użyłam stopionego masła ghee, bo je lubię, i po prostu zanurzałam te plastry w masełku i panierowałam z obu stron w posypce, zapewne dlatego tak dużo jej zużyłam).
Pieczemy 25 minut.
I już.
Autentyczna pycha i pewnie nawet do postnego śledzia by pasowała

EDIT: a to w miseczce to jest majonez z natką - ja wolę śmietanę albo jakiś sos typu majonez + musztarda + miód.

 

Bry
Ja nie poszczę
Jak mam to co sobie będę odmawiać.
Z tym wirusem to nie wiadomo co może człowieka spotkać.
Mąż wczoraj został zaszczepiony szczepionką Moderny. Za miesiąc powtórka.
A ja czekam...

 

Trzy tygodnie temu dostałam drugą dawkę pfizera. Dzisiaj- bolą mnie wszystkie mięśnie,objawy jakby grypowe. I teraz taką gonitwę mysli mam- Covid czy "zwykła" grypa???

 

No właśnie, post ma sens, jeśli stanowi przerwę w nieprzytomnym obżarstwie. Jeśli nie, to po co się katować
Wirus nie pozwala człowiekowi się nudzić - co chwila nowy wariant
Ale to nie jest najgorsza pandemia w historii ludzkości - jedna z moich ulubionych gazet (której motto brzmi "Demokracja umiera w ciemnościach") opublikowała parę dni temu spis wszystkich znanych pandemii. COVID przy nich to pętak (póki co).

Ech jednak to rodzinne szczepienie to mądry pomysł - miałabyś już z głowy.

Łagodny przebieg COVIDa
A najpewniej tzw zwykłe przeziębienie, czyli któryś pospolity koronawirus próbuje się przebić
Swoją drogą współczuję bardzo

 

A w żadnym "covid-party" typu impreza na Krupówkach nie brałam udziału. Bezpośredniego . Bo może natknęłam się na któregoś idiotę- uczestnika Zobaczymy co jutro dzień pokaże.

 

Ach, covid party
Za sam pomysł należałaby się nagroda Darwina, prawda...?

Natknąć się na idiotę nie jest trudno niestety. Nawet kurcze tu u mnie, gdzie dopiero od paru dni rekordowa dzienna liczba zakażeń zaczyna spadać.
Zawieźliśmy drobiazg do przychodni na jakieś tam szczepienia, ważenia, mierzenia i osłuchiwania, bez powodu - termin wyznaczyli.
No i jedziemy i gapimy się dookoła - na ulicach sporo ludzi, a najnowsza moda to noszenie maseczki na brodzie (chyba że ktoś bardziej bojący, to pod nosem).
A w PL syn znajomego doktora właśnie trafił do szpitala - wybrał się na parapetówkę do koleżanki.
Cały skład już hospitalizowany.

Darwin rechocze zza grobu.

Jak jutro dzień pokaże, co złapałaś na Krupówkach, to się pochwal
Tzn zamelduj, bo się martwię

 

Wszystko co z zapiekanymi ziemniaczkami jest pyszne.

Ale dobre mięsko też jest pyszne
Nie uznaję postu i dzisiaj ugotowałam krupnik na wędzonych żeberkach. Mniam.

 

Człowiek w Zakopanym (nem?) nie był od dwóch lat ale jak widziałam te filmiki i zdjęcia to obawiam się,że natknąć się na jednego czy drugiego nie będzie trudno. Chyba zrobili sobie ogólnopolski zlot.

 

Szczerze mówiąc ja tej mieściny serdecznie nie znoszę.
W sezonie tłok, i to taki, który nawet te biedne Tatry potrafi zohydzić... a poza sezonem góry niby puste, ale za to wszędzie pijaniusieńcy tubylcy.
Fuj.

Fakt, jeśli to był ogólnopolski zlot, to za każdym krzaczkiem może kryć się idiota, gorzej, że równie dobrze idiota bezobjawowy.
A swoją drogą - gdyby ludzie od samego początku karnie przestrzegali tych podstawowych zasad, ciekawe jak dziś wyglądałby świat.
Ja rozumiem, że wieści o jakiejś dżumie (czy tej drugiej, co to robi tutaj za brzydkie słowo) docierały znacznie później, niż sama zaraza - ale dziś info trafiają praktycznie do każdego w ciągu paru sekund.
I co? Ano nic.
Do Afganistanu dotarła pomocowa partia szczepionek.
Ale ludność nadal uważa, że ta cała pandemia to nieprawda.
I co z takimi robić?!

EDIT:

No i co ty narobiłaś, te żeberka będą mi się teraz śniły

 

Dobry Wieczór
Nie chcę przeszkadzać w zawsze ciekawych a często jakże apetycznych pogaduchach w tej chatce (mrrrr żeberka pieczone na kapustce z ananasem ) ja tylko z prośbą do Zuzy . Odpisz proszę w wolnej chwilce na sówkę
Pozdrawiam wszystkich i ciekawego wieczoru zyczę