zzizzie

To prawda.
Lubię zwierzęta i niektóre gatunki kocham i nie bardzo pasuję mi je wyśmiewać.
Jak zacznie za mocno się dopytywać ,to by mieć spokój zrobić te święto na drugi dzień.
Powinno zadziałać i będziesz miała spokój.

 

Wiadomo, kot jako taki jest spoko
To zresztą nie jego wina

A wiesz że to świetny pomysł z tym dzisiejszym świętem
Marco zarządził kolację powalentynkową, w razie czego podepniemy pod to juniora i będzie z głowy

 

Tylko nie ten co siedzi mu w głowie.
Rozwiązanie niby trudne a okazało się łatwe.
Junior będzie szczęśliwy, a ty masz spokój.

 

Uff... w końcu udało mi się dostać na forum i mogę pisać, coś mi od wczoraj muli strasznie , z ptakami podobnie
Zuzka, dzięki za prezenty
Pomysł Olgi na świętowanie jest świetny - rozwiązuje wszystkie problemy

 

Co ty masz z tym kompem?!
Weź skombinuj jakiegoś fachurę z prawdziwego zdarzenia, zeznaj szczegółowo, czego ci trzeba i niech fachura wymyśli sposób.
Bo sposób na pewno jest, zawsze jest, tylko trzeba wysilić szarą komórkę, żeby go znaleźć

***

Junior na szczęście zapomniał.
Te nocne przebudzenia (z różnych powodów) odbywają się chyba w jakiejś równoległej rzeczywistości, bo rzadko je pamięta.
Ale jeśli sobie kiedyś przypomni, zarządzimy oczywiście święto miłości do juniora.
Jeden problem w tym widzę: przy juniorowym poczuciu sprawiedliwości będziemy obchodzić także święto miłości do Alexa oraz święto miłości do Maddie, każde osobno rzecz jasna.
Tego mi trzeba

***

Ale widać światełko w tunelu (taa, najpewniej jest to nadjeżdżająca lokomotywa, wiem): niania już po pierwszej dawce szczepionki, czyli jeszcze sześć tygodni i wreszcie pożyję sobie jak biały człowiek... no, prawie, bo gosposia jeszcze czeka w kolejce i pewnie ze dwa tygodnie poczeka. Ech, czyli jeszcze dwa miesiące.
Czy ja już wspominałam, że tak naprawdę to ja bardzo nie lubię dzieci...?

***

Zaraz zaczyna się kolacja powalentynkowa, czyli podsumowanie.
Podsumowanie prezentów chyba

***

Tak za bardzo to wy nie wierzcie w te opowieści o zbawiennym wpływie witaminy D3, jeśli chodzi o walkę z atakiem wirusa.
Przemysł farmaceutyczny potrzebuje zarobić (i to jak, mój Przeszanowny Tatuś bombarduje mnie zamówieniami na D3, bo się telewizji naoglądał), a tymczasem wyniki kilkunastu badań okazały się tak rozbieżne, że rozmaite profesjonalne organizacje uprzedzają, żeby za bardzo na tę witaminkę nie liczyć (i ostrzegają, żeby jej broń Boże nie przedawkować).

 

A skąd się Przeszanownemu wzięło, że to preparat antywirusowy.....?
Znane są zalety D3 i zalecane dawkowanie
Bardzo dobry preparat w PL w kropelkach (4-8 dziennie) to VIGANTOL, dostępny bez recepty, są też preparaty Solgara.
===
To nie sprawka kompa, reszta działa bez zarzutu.

Miłego podsumowania

 

Jak skąd włącz jedyną słuszną TV i będziesz wiedziała.

 

Akurat tej nie oglądam - widać, że jestem niedoinformowana
Zawsze byłam na bakier z tym, co jedynie słuszne

 

Ja niestety muszę by wiedzieć jak jest naprawdę trzeba i z tych żródeł korzystać Brrr.

 

To już wiesz, skąd.
Z telewizora.
Któregoś dnia Przeszanowny mnie dopadł i zażądał D3 w ilościach odpowiednich dla pułku wojska.
Ponieważ ja mu robię zakupy, żeby nie łaził bez sensu po mieście (bo jakby co, to właśnie on by łaził, Hala Targowa za bardzo dba o siebie), no to mu zamówiłam paczuszkę witaminki, a przy okazji dopytałam, co go tak nagle sparło akurat na D3.

Okazało się, że Przeszanowny z telewizora zrozumiał, że tylko D3 zapewnia świętą odporność w ciężkich czasach. No a jeśli odporność, i to w ciężkich czasach, to na co? Na wirusa rzecz jasna.
Ten mój pożal się Boże tatulek nie ma większych deficytów intelektu i na chłodno niewątpliwie by zrozumiał, że D3 (oraz owa "odporność") nie wystarczy na wirusa.
Ale on jest stary i się boi, więc mu się racjonalne myślenie wyłącza.

No to podczas skypowej pogawędki z warszawską przyjaciółką zagadnęłam ją o D3, bo nie mogłam pojąć, dlaczego Przeszanowny się tak uparł akurat na tę konkretną witaminkę.
Przyjaciółka tylko zarechotała i pokazała mi ekran swojego telewizora podczas tzw bloku reklamowego. Dziesięciominutowy blok zawierał pięć reklam rozmaitych wersji D3, oczywiście zawsze z tą zawoalowaną sugestią, że tylko D3 danej firmy zapewnia "odporność" wystarczającą, żeby przetrwać ciężkie czasy. Odporność oraz (dla tych bardziej edukowanych) "prawidłowe działanie układu odpornościowego" bodajże.

Szczerze mówiąc, te reklamy są nieetyczne.
Ty wiesz, co to jest D3 i kiedy jest zalecana. Ja też to wiem. Podobnie jak cała masa innych ludzi. Ale oczekiwanie, że wiedzą to wszyscy, to jest doprawdy nadmierny optymizm.
No więc łykają ludziska tę (nie całkiem obojętną dla niektórych fragmentów organizmu) witaminkę jak cukierki w przekonaniu, że to ich ochroni przed wirusem, co jak wiadomo jest bzdurą. Ale przecież w telewizorze tak powiedzieli, to tak musi być.

Tu u mnie jest zresztą to samo, gorzej nawet, bo reklamuje się też leki na receptę ("poproś swojego lekarza o receptę na to czy na tamto").
Ale im więcej takich farmaceutycznych rewelacji w TV, tym więcej przeprowadza się solidnych naukowych badań nad działaniem rozmaitych specyfików, żeby zweryfikować te radosne reklamowe bzdury. Stąd właśnie to zestawienie badań nad wpływem D3 na tzw odporność na wirusa.

Na marginesie: ten poprzedni pan, o którym mi tu nie pozwalają pisać, był łaskaw na początku pandemii zalecać stosowanie wybielacza, doustnie albo dożylnie, bo słyszał, że taki wybielacz odkaża.
Niestety zupełnie serio ten pan to zalecał.
Kilkadziesiąt osób przesadnie w to uwierzyło.
Niech im ziemia lekką będzie.

Podsumowując – z tym nie ma żartów. Pan od wybielacza to był przypadek szczególny (jego podejście do pandemii kosztowało kraj ponad 300 tysięcy istnień ludzkich), ale takich cwanych marketingowców ja bym jednak troszkę przykręciła.

***
Małgosiu, jaka "nie sprawka kompa"
Wszystko inne działa, bo najpewniej to "wszystko inne" nie jest na silniczku unity.
Unity ma swoje bardzo konkretne wymagania - i jeśli twój skądinąd działający komp ich nie spełnia albo ledwo ledwo spełnia (i ledwo przy tym dyszy), to bez fachowca będziesz tak miała zawsze, chyba że nową maszynkę kupisz.
Aha, jeśli masz inne gry na unity i te inne śmigają - to oczywiście zwracam honor

***

Idę spać.
Krótko spać
A co tam, w grobie się wyśpię

 

Bry.Moja teściowa zaszczepiona od 2 dni,żyje i ma się dobrze Szkoda,ze to nie idzie jak u Zuzy,ze zarazem wszyscy domownicy,bo bym tez miała z głowy....

 

Mojemu mężowi przyśpieszyli szczepienie o miesiąc. Teraz ma we wtorek w przyszłym tygodniu I dawkę.

 

No widzisz,tez byś miała z głowy,jakby rodzinami szczepili...

 

No to gratuluję zaszczepionym i prawie zaszczepionym
To naprawdę nic takiego, zwykła szczepionka, po której ręka pobolewa troszkę (jak to po szczepionce).
A trzeba się spieszyć, serio, bo brytyjski wariant okazuje się groźniejszy, niż myślano.
Człowiek zaszczepiony może złapać jakiś kaszelek czy ciut gorączki (naprawdę wredny jest ten wariant z UK), ale przeżyje bez trudu.
Tak samo jest z tym wariantem afrykańskim zresztą.

Szczepienia rodzinne to pomysł moich władz lokalnych, bardzo mądry pomysł.
Mamy tu mnóstwo naprawdę dużych rodzin wielopokoleniowych żyjących w dość wątpliwych warunkach sanitarnych - Kalifornia przyciąga ludzi, zwłaszcza np imigrantów, bo pogoda, bo niezbyt surowe prawo (narkotyki), bo wizje sławy, kariery i bogactwa... takie tam mrzonki. A jednocześnie to jest jeden z najdroższych stanów i nietrudno tu zostać bezdomnym pariasem.

No więc władze lokalne wymyśliły te szczepienia rodzinne i jakimś cudem zdobyły odpowiedni zapas szczepionki. W ten sposób powstają takie "czyste wyspy", grupy ludzi już odpornych. Chodzi oczywiście o ratowanie tych najbiedniejszych, ale nie należy mieć przesadnych złudzeń: najbiedniejszych ratuje się niekoniecznie dlatego, że biedni, tylko dlatego, że spora rodzinna grupa zarażonych potrafi przekazać wirusa nawet kilkuset kolejnym ofiarom.
Ja załapałam się na rodzinne szczepienie tak przy okazji, ale się cieszę - dla maluchów niczego jeszcze nie wymyślono, czyli im więcej zaszczepionych dookoła, tym większe szanse ma ten mój drobiazg na brak kontaktu z wirusem.

Teraz tylko trzymam kciuki, żeby dla świeżo zaszczepionych w PL nie zabrakło drugiej dawki.
Tutaj tak było na Florydzie (no ale wiadomo, co to jest Floryda, beznadzieja totalna) - ludziska przychodzili na drugie szczepienie, a tu brzydkie słowo, bo szczepionka w międzyczasie wyszła. W moich okolicach druga dawka zostaje automatycznie przypisana do pacjenta i zarezerwowana, po prostu znika z rynku - chyba nie było ani jednego przypadku, żeby dla kogoś zabrakło.
Jak widać wszędzie sporo zależy od tych nieszczęsnych władz lokalnych, medycznych i nie tylko.
(I tu wkraczamy na obszar polityki )

 

W Polsce akurat władze zrobiły jeden bardzo dobry manewr, czyli rezerwują z automatu drugą dawkę szczepionki.
Tak więc nikt po pierwszym szczepieniu nie powinien zostać na lodzie. Dostanie drugą dawkę.

 

Jesteś tego pewna, bo jest trochę inaczej niż mówią.
Wkleiła bym dowody na to , tylko wyleciałabym dożywotnie.
Zrobiliśmy remanent zapasów szczepionek, aby sprawdzić, czy dla wszystkich zaszczepionych pierwszą dawką na pewno zabezpieczono drugą dawkę. Dwie osoby liczyły na dwa sposoby - wyszło nam tak samo. Agencja Rezerw Materiałowych zaciska pasa i zaleca dyrektorom szpitali, by nie szczepić medyków, którzy wciąż czekają na pierwszą dawkę.
Tymczasem na podstawie dzisiejszego, oficjalnego raportu z akcji szczepień publikowanego gov pl l wyliczyliśmy, że już dziś w państwowych magazynach brakuje niemal 33 tys. drugich dawek dla osób, które pierwszą dawkę szczepionki już otrzymały.

 

Tylko pytanie skąd ten problem.
Czy władz odgórnych czy punktów szczepień?

No i ważniejszy, nie dotarło z różnych przyczyn ( my biedniejsi) sporo szczepionek.
Kasa ma bardzo dużą moc.

 

Tak jak napisałam wyżej nie mogę wstawić konkretnych dowodów bo post by był zaraz raportowany i ban dożywotni murowany.
A jeśli ktoś ma chęć sprawdzić z łatwością znajdzie odpowiedż na twoję pytanie.

 

Też nie będę się zbyt szczegółowo rozpisywać z wiadomych powodów.

Jednak, jeżeli mam dostawę w np. ilości 2000, to wiadomo, że w pierwszym etapie zużyję tylko 1000, aby starczyło na drugi etap.
I to jest w gestii logistycznej punktu szczepień. Tylko i wyłącznie.

"Tak krawiec kraje, jak materii mu staje"

 

Tylko pamiętaj że nie punkty szczepień o tym decydują tylko państwowe mag rezerw.