zzizzie

Europa jest jednak bliżej - i ma oko na takie dwa kraje. Od niedawna ma oko, słusznie zresztą.
Amerykanie teraz mają własny bal i koncert u sikorki (to chyba z Tuwima jest, moja mama tak mawiała na jakieś wyjątkowo nerwowe wydarzenia), więc równie dobrze mogliby gapić się tylko na lokalne newsy.

Z tym lustrem to wszędzie bywają kłopoty. Śledzimy sobie z pasją taki jeden quasi-sądowy teatrzyk (bo każdy sąd to jest teatr, i naprawdę nie mam tu na myśli jakichś tam wyszukanych magisterskich trybunałów)... no i tak się zastanawiamy, jak to będzie z tym patrzeniem w lustro u niektórych ludzi.
Takich, co to pilnie potrzebują protezy kręgosłupa.
Tego moralnego rzecz jasna.

 

Nie myślałam,że jeszcze się takie rzeczy wydarzą w tym kraju a co jeszcze może być,to strach się bać...Idę spać,bo bym tu jeszcze popisać chciała a chyba już za daleko idziemy...

 

E tam, najwyżej ja polecę jako prowodyr - recydywista. Nic nowego

 

Dla mnie też-3 czy 4 razy już wczasowałam ale na razie za zimno...

 

Zaraz gdzieś lecieć chcecie lub wczasy.
Tyle się dzieję a tu milczeć trzeba.
Doszłam do wniosku że milczeniem popieramy media, wszak one też dziś milczą.

 

No to milczymy.
Niech sobie moja sygna pokrzyczy trochę.

***

Pączki znalazłam, te najlepsze.
I teraz przyznawać się, czyj to przepis - bo ja nierogacizna zapisałam tylko, że z farmy, a autora nie zapisałam

Pączki Farma

Macie, sprawdzone i pyszne, zawsze z tego przepisu robie i zawsze są super

1 kg mąki (tortowa, przesiana)
0,5 l mleka +/-
kostka masła, znaczy 200 gr
10 dkg drożdży
4 łyzki cukru
cukier waniliowy
10 jajek- ja daje 9 żółtek+1 całe, białka ewentualnie można zamrozić do bezy czy cuś
słuszny kieliszek spirolu, czy innego alkoholu, najlepiej wysoki procent.

Rozczyn jak robimy wszyscy wiedzą, w tym czasie jakieś 2-3 łyżki mąki zlewam i rozcieram niewielką ilością wrzącego mleka, zostawiam żeby przestygło, żeby łapek nie poparzyć. Jak urośnie rozczyn do niego mąka (ta zaparzona też), z żółtek z cukrem kogiel-mogiel, do tego, trochę mleka i część najprzyjemniejsza, czyli wyrabianie
po trochu alkohol, w między czasie mleko, dlatego ilość ruchoma, w zależności od wilgotności mąki.
Na koniec rozpuszczone masło. Ciasto jest dość rzadkie i lepiące i takie ma być.
Zostawiamy żeby urosło, później na stolnicę, formuje łapkami moczonymi w oleju ( nie klei się do rąk), nadziewam i zostawiam na ściereczce żeby jeszcze troszkę urosły.
Smażę na smalcu
Właśnie nasmażyłam ich 36 z nutellą, szybko ubywa

 

zzizzie, jak już wielokrotnie Cię informowaliśmy, forum nie jest miejscem na wyrażanie swoich opinii na tematy okołopolityczne. Proszę więc o niezwłoczną zmianę swojej sygnatury.

 

Gotowe.
Tak może być?

 

Super zzizzie

jak najbardziej na tak
od razu ta lepsza dobra energia działa bardzo pozytywnie
a tych pozytywów to trzeba dużo teraz bardzo dużo


Dzień Dobry

 

Hmm.
No wiesz, jak dla mnie rozkaz uśmiechania się jest wyjątkowo mało pozytywny
Ale jeśli Przeszanowna Władza podziela twoją opinię, to tym lepiej dla mnie

***

Ponieważ - jak to ja - nie jestem w stanie przejąć się tutejszymi dramatami, czy to (między)ludzkimi, czy też informatycznymi, a wszelkie wzmianki o tym, co mnie interesuje, skutkują najpierw raportami (podziwiam czujność), a później pokazami siły (czyli władzy absolutnej)... to cóż mi pozostaje, słit focie zwierzątek albo kulinaria.
To się już robi nudne

No ale kazali się uśmiechać i myśleć wyłącznie o sałacie i szarłacie, choćby wokół cały świat płonął... więc może na tym stosie da się coś upiec przynajmniej.

Jeśli ktoś ma już totalnie dość pączków (i nawet ślimaczków z solonym karmelem), to ja polecam francuskie ptysie serowe. Na słono rzecz jasna. O takie:

​

... oraz zaskakująco smaczną sałatkę prosto z UK (tak dla odmiany), buraczki, pomarańcze i feta:

​

Przepisy kiedyś tam, jeśli ktoś sobie zażyczy.
Idę pogadać o polityce


EDIT czyli PS: zajrzałam do teoretycznie dynamicznego. Zauważam nawrót powrotów po latach. Jak miło.

EDIT 2 czyli PS 2: Właśnie, G&T. Ostatnio niewiele było stosownych wyprzy, ale postaram się skołować jakieś prezenty dla Bywalców. Chyba że ktoś szuka czegoś konkretnego, to meldujcie - może się uda znaleźć.
Tak ogólnie o G&T: co za dużo, to nawet nierogacizna nie poradzi.
Ech, nawet G&T jest już nudne, adrenalinki zero
Nie ma to jak polityka

 

Bo najciekawsze g&t to było to ,na które się dłuuuugo czekało

 

Ech to były czasy, nie...?

***
Skromne prezenty rozesłane - przepraszam, że skromne, ale to z remanentów, firma wyprzy nie dała

***
Pławię się w polityce
Radośnie, w doborowym towarzystwie, hejtuję beznadziejnych przedstawicieli wrogiego obozu... no rozkosz po prostu.
Dodatkowo edukuję tzw świat w trudnych sprawach pewnego kraju w Europie, który nieźle znam (z autopsji).
Z bezbrzeżną satysfakcją stwierdzam, że moi przeciwnicy z tej ostatniej dziedziny znają angielski znacznie słabiej niż ja

A poza tym od wczorajszego wieczoru bojkotuję walentynki, które Marco świętuje. Dziś będzie druga uroczysta kolacja z tej okazji (kiedy drobiazg wreszcie odpłynie). Jutro trzecia, im więcej, tym lepiej.
Bojkot świetnie się komponuje ze świętowaniem

 

Dzięki Zuza za prezenty i wczorajszą pomoc z itemem-odesłany,podziękuj kumpeli

 

To ja dziękuję
Kumpela zbiera farmę chyba o 14, przed eventami - a ostatnio to jej coraz mniej zależy, więc akurat miała ten rząd gotowy do zbioru.
Gdyby to było moje pnącze, to (jak się zapewne domyślasz) nie domagałabym się zwrotu (tym bardziej, że w ogóle pnącza nie mam)... no ale jak kazała oddać, to nie było wyjścia.
W balonie wszyscy tylko szukają tego węża, ech.

***
Szykuję się do aktywnego bojkotowania walentynek
Mam super prezent dla chłopiny

Oraz ciasto upiekłam, bardzo czerwone, w kształcie serca i z różowym lukrem malinowym.
Od samego patrzenia człowiekowi pod gardło podchodzi

 

Mi też ten rząd zbędny zupełnie,nie wiem czemu ludzie się o niego tak biją No i zupełnie szare pnącza mi nie przeszkadzają ...A walentynki tylko na forum obchodzę,w domu nie mamy takiej tradycji

 

No to nie będę wypatrywać tego węża następnym razem... ale jeśli mi się napatoczy, to ci podrzucę

Ja serdecznie nie cierpię walentynek, po pierwsze skrajna komercha, a po drugie to jest takie wymuszanie - obowiązek okazywania uczuć akurat 14 lutego (na marginesie, nie lubię też Dnia Kobiet, z podobnego powodu).
No ale Marco chowany w innej tradycji, więc się upiera przy walentynkach - niech ma, nie zwykłam wojować o bzdury

 

Dziękuję serdecznie.
Zazdroszczę tego pławienia i jak nazwałaś hejtowania.
U mnie rzadko pojawia się taki przedstawiciel ,a jak już to szybciej zmyka niż się pojawił.

 

Hejt preferowany jest kulturalny (choć czasem miło jest czymś rzucić).
Taki przykład możliwie najmniej polityczny: beznadziejny przedstawiciel beznadziejnego wrogiego obozu wychwala pod niebiosa żonę poprzedniego pana z samego czubka choinki. Między innymi urodę tak wychwala.
Mój obóz oczywiście woli żonę obecnego pana.
Więc można napisać tak: Melania to spektakularna... porażka chirurgii plastycznej
I wszystko jasne
Przykładów bardziej politycznych nie zaryzykuję, bo jeszcze się Władza połapie, co ja właściwie napisałam

***

A tak poza tym to macie może pomysł, jak o drugiej w nocy wyjaśnić spłakanemu trzylatkowi dopiero co wyłuskanemu z baardzo mokrych spodenek od piżamy, na czym polega różnica między miłością rodzicielską a miłością romantyczną...?

Siedzieliśmy sobie z chłopiną przy dwuosobowej dostawce do dużego stołu (stół z dostawkami jest przeznaczony dla dwunastu osób, więc na okazje takie, jak te nieszczęsne walentynki, odczepiamy sobie jedną dostawkę), kiedy z korytarza dobiegł smętny głosik juniora wzywającego mamusię (oczywiście zawsze się wzywa mamusię, kiedy się człowiek zsiusia przez sen, przed tatusiem to się udaje supermena, standard).

No to poszłam odbębnić obowiązki typu prysznic, zmiana pościeli, zmiana piżamy.
Pakuję biednego zawstydzonego juniora w suche wyrko i pocieszam jak mogę, bo mi go żal – i nagle słyszę:
A co wy tam robiliście?
Jak to co, piliśmy wodę z bąbelkami i spożywaliśmy posiłek, co z tego, że w środku nocy.
A dlaczego się tak ubraliście?
Hmm, no w sumie niegłupie pytanie. Ja w którejś z ulubionych kiecek chłopiny, tych prosto z parkingu dla TIRów, Marco w eleganckiej marynarce (oraz w prezencie otrzymanym ode mnie, ale tego dziecko na szczęście nie wypatrzyło).
Zaskoczył mnie junior tym pytaniem, więc bezsensownie odpowiedziałam, że obchodzimy święto miłości.
No i właśnie: jak dziecku wyjaśnić, że to nie ta miłość i że on by tam nie pasował…?

 

Nie ryzykuj ,takich przykładów więcej by było.
U nas ten przedstawiciel (a może guru) nie ma kobiety a co dopiero mówić o żonie.
Masz twardy orzech do zgryzienia ,szczerze nie wiem jak wytłumaczyć dziecku.

 

Guru niewątpliwie.
Ale za to ma kota
A tutejszy poprzedni pan żadnego zwierzątka nie miał, nawet rybki, pewnie się boi zwierząt

Co do tych różnych rodzajów miłości, to mam cichą nadzieję, że junior zapomniał, bo jakoś nie nawiązuje do tematu.
Ale może się później przysiądzie do mnie, żeby pogadać o życiu, on tak lubi.
Trudno, powiem, że to było święto miłości mamusi do tatusia i tatusia do mamusi, a święto miłości do juniora będzie kiedyś tam później.
Straszne są takie maluchy, wszystko by chciały wiedzieć