zzizzie

Za galaretkami nie przepadam. Nie mam nic przeciwko mięsku, ale to galaretowate dookoła to nie dla mnie
Flaczków nie cierpię. Sam zapach mnie odrzuca.
Nerek nie próbowałem i nie wiem, jak smakują.
Wątróbka z cebulką jest pycha. Nie rozumiem, jak niektórzy mogą ją jeść na słodko z jabłkiem
Żołądki - nic specjalnego. Mięsko jak mięsko. Musi się długo gotować, żeby bylo miękkie.

Ja się kiedyś skusiłem w jakiejś restauracji i żałuję, że tak późno
Poliki to nie są podroby. To jest piękne, czyste, bardzo delikatne mięso.

 

W tym czarnym salcesonie też są ozorki-mniej lub więcej i też jest pyszny. Oczywiście im ich więcej ... Fakt,teraz ciężko o dobre wyroby z podrobów,trzeba trafić.

 

Nie pisałem, że nie umiem, tylko że to jest pyszność lepsza od wszelkich słodyczy
Poza tym te moje umiejętności to są tak dość mocno teoretyczne

 

Galaretki jak dla mnie są spoko, chyba że zawierają jakieś zbyt rażące i oczywiste szczegóły anatomiczne
Flaczki - mowy nie ma.
Nerki to się podobno moczy w często zmienianej wodzie, żeby... hmm... aromat trochę poprawić. Dziękuję.
Żołądki mnie się kojarzą z wrzodem żołądka - niejadalne.
Wątróbka
Z cebulką oczywiście
Z jabłkiem, ale kwaskowatym... no może być, pod warunkiem, że dobrze posolona i (przepraszam) popieprzona

A policzki... delikatne, bo te mięśnie mało pracują. Coś jak kurzy cycek, tylko jeszcze mniej.
Widocznie prosiątek żadna stara ciotka nie szczypie po policzkach zachwycona pyzatością...
... a poza tym świnia rzadko śmieje się w głos, co angażuje mięśnie policzków.
I ja się jej nie dziwię, powodów do śmiechu to ona nie ma

To teraz już masz opisy praktyczne, kupuj tego Zelmera.
Może być starszy model.
Tylko sitko pasztetowe (inaczej zwane sitkiem do maku) koniecznie dokup, bo inaczej będziesz musiał to trzy razy przekręcać

***
Ja przepraszam, że się nie angażuję zbytnio w rozmowy na temat tych jadalnych fragmentów, które ja uważam za niejadalne

 

Ani salcesonu czarnego ani ozorków nie jadam...

A na święta postanowiłam zrobić sama marcepan.Moze nim piernik przełożę. Wykopałam słoik dżemu z dyni i pomarańczy z cynamonem, który też do piernika zamierzam wcisnąć. Ciekawe co z tego wyjdzie

 

Marcepan w czekoladzie to ja poproszę, dużo
Dam ci namiary na takiego jednego gościa z ambasady, co chyba na święta do domu jedzie
Kocham marcepan

A ja dziś będę testować te waleczne ogniste witraże z Władcy pierścieni (czy z czym tam się to Zgredziowi skojarzyło).
Miśki będą bezbarwne, a badziewie w środku złote i srebrne.
Straszne

 

Różnica między 5 a 8 jest w rozmiarze średnicy sitka. Ma 5 lub 8 centymetrów. Wiadomo, że te 8 centymetrów ma większą przepustowość.

To sitko obecnie jest w zestawie.

 

Zuza marcepan jest bardzo prosty do roboty. Bajecznie prosty.

• 250 g migdałów
• 250 g cukru pudru
• 50-70 ml likieru Amaretto

Można też dodać siekane orzechy do środka albo kawałki czekolady.
Zagniatasz migdały zmielone na mąkę migdałową z cukrem pudrem i dodajesz amaretto.Koniec.(można zamiast migdałow dac mąkę migdałową pod warunkiem , że w składzie są tylko migdały)
Formujesz , wstawiasz do lodówki jak zastygnie polewasz czekoladą .

 

Zaiste. Straszne

No właśnie już doczytałem na jakimś forum masarskim, że te liczby określają wielkość maszynki. Choć też nie do końca, bo podobno są rozmiary 10 i 12, które różnią się tylko sposobem mocowania do stołu.
Spodobało mi się porównanie motoryzacyjne:

 

Ha, widzę że sprawdziłeś
Kupuj Zelmera, piecz pasztet... tego, chciałam powiedzieć: paszteta... a w razie czego przybywaj tu po szczegółowe instrukcje

Hmm.
Czy ja mam amaretto...?
Jeśli mam, to jakieś zwietrzałe
Ale co tam, zaraz zamówię.
I dwa kilo migdałów też.
Naprawdę kocham marcepan, dzięki za przepis

Czekaj, jakie mocowanie do stołu...?
Ręczną maszynkę chcesz kupować?!
Bo siłownie pozamykane...?

 

Może być rum . Biały albo złoty albo koniak. Ponoć. Ale wolę amaretto. Przydaje się w kuchni do wypieków różniastych

 

Ja się nie znam. Ja tylko cytuję kogoś, kto uchodzi za eksperta
Obrazków nie dodał, więc nie wiem, czy pisze o ręcznych, elektrycznych, czy może już spalinowych albo i napędzanych reaktorem atomowym

 

Nie, jednak marcepan musi być migdałowy.
Jedno dobre: Marco tego nie zje, bo się boi... mniam, wszystko będzie dla mnie

Forum masarskie to musi być fascynujące miejsce.
Zaprzyjaźniłeś się już z kimś?
Jeśli tak, to wypytaj o te salcesony, mamy tu jakieś spory w doktrynie

A ten Zelmer piąteczka to może i maluch, ale jeden pasztet spoko ogarnie.
Chyba że zamierzasz się przebranżowić

 

Może sprawdź, z którego roku jest ten wpis eksperta

Z drugiej strony bardzo możliwe, że te większe maszynki typowo masarskie pracujące w zakładach mięsnych mają taką moc, że muszę być mocowane do podłoża. Nawet za względów bezpieczeństwa. Jednak taka maszynka swoje waży, więc gdyby komuś tak na stopę spadła...

 

A czego Marco się boi?

 

Z 2010. Myślisz, że to mogą być jeszcze maszynki na parę?

Jeszcze nie

Coś trzeba robić po tym jak już unity przejmie farmę i nikogo nie wpuści

 

Alkoholu się boi.
Pewnie przesadza, ale nie będę mu przecież na siłę wlewać gorzały w gardło.
Może to dzięki tej totalnej abstynencji jest teraz w świetnej formie

No nie wiem, takie fabryczne molochy to chyba powinny mieć własną podstawę, a nie na jakimś stole balansować.
W każdym razie mnie się mocowanie do stołu kojarzy z taką śrubą od spodu oraz z mieleniem maku do makowca.
Horror to był, takie ręczne mordowanie tego maku

No fakt, wstrętna unity (bo to właściwie rodzaj żeński jest) robi ludziom okropnie koło pióra i atmosferę podgrzewa.
A mnie najbardziej smuci to, że tak dużo ludzi tak mało z tego wszystkiego rozumie.
I przez to się robi nerwowo że hej.
Było wcześniej jakieś zbiorowe korepetycje urządzić...
... taa, wiem, i tak nikt by tego nie przeczytał

***

Lubiłby ktoś pomieszkiwać w takiej chałupce...?

​

Bo ja bardzo bym nie lubiła
Nie wiem, czy wszędzie, ale w wawce mawiało się na takie cudeńka "gargamel".

 

Ja bym nie lubił. Za du zo srzątania. Już mi wystarczy własne M

 

Zrobiłam zakupy i robię pasztet. Stwierdziłam , że nie będę mięsa kilka godzin gotować. Wrzuciłam z warzywami i przyprawami do szybkowaru i za 40 minut będą gotowe. Nie lubię długo czekać.
z 3,5 kg mięsiwa(plus wątróbka) to ile mi wyjdzie tego pasztetu tak mniej więcej i ile jajek i bułek mam dać?

 

W sam raz, żeby się podzielić ze smakoszami