zzizzie

Uff, to gratuluję... w każdym razie tego własnego grosza, zawsze coś.
Chyba teraz jeszcze trzynastkę dają i może czternastkę (albo mi się coś pokręciło), krezuska będziesz
A może w ramach... hmm... prac wykończeniowych nad budżetem oraz dla celów propagandowych dorzucą jeszcze jakiś program Emeryt 100+.
Co do karty / poczty, to zgadzam się, że z kartą łatwiej jest wydać za dużo... ale z drugiej strony dobrowolnie skazywać się na osobiste kontakty z Pocztą Polską to trzeba być masochistą.
Weź załóż konto, wyciągaj ze ściany odmierzone kwoty i kupuj tylko za to, co wyciągniesz.
Wyjdzie na jedno, a wizyt na poczcie unikniesz

 

Gosia super!! Nareszcie się doczekałaś

No co wy mi tutaj o takich smakołykach noooo!!! Ślinotoku dostaję.
A listy do Mikołaja już napisałyście?
W temacie listów:

 

Ale ja mam fajnego "listka"od lat,dlatego chciałam pocztą Że krezuską nie będę,to było wiadomo...Tylko czemu mi od razu nie policzyli wszystkiego,to pojąć nie mogę-na miesiąc przed urodzinami im wszystkie papiery zaniosłam-a tu wychodzi,ze tylko policzyli mi co do tego kapitału początkowego,czyli do 1998 roku...Dam radę,twarda jestem,najwyżej znowu papierosy z Ukrainy palić będę

 

Taa, listkowi kręgosłup padnie i zostaniesz z jakimś leniwym gburem następcą.
Dodatkowo bankomatowi nie musisz dawać napiwku (czy co tam się daje listonoszowi).
Ale co kto woli

Co do tej wyliczonej kwoty, to ja bym urządziła uprzejmą telefoniczną awanturę.
Bo w końcu sama nie wiesz, dlaczego ci nie doliczyli tego, co powinni - dzwoń do nich (albo idź) i wypytaj grzecznie acz stanowczo, czy komuś coś może zaszkodziło, że się czegoś nie doliczył.
Jak się nie upomnisz, kto wie, kiedy (oraz czy w ogóle) ktoś znowu przysiądzie nad kalkulatorem w twojej sprawie.
Jak urzędowi nie dasz do zrozumienia, że ci się nie podoba, to niby dlaczego urząd miałby z własnej inicjatywy liczyć cokolwiek ze stratą dla dziurawego budżetu.
Naprawdę chcesz się przyczynić do czyjejś podwyżki...?
Przeczytałam wczoraj, że zgodnie z najnowszą amerykańską modą córeczki panów na świeczniku także i w PL dostają ciepłe posadki doradczyń tatusia (opłacanych rzecz jasna z podatków).
Jeśli twoim celem nie jest poprawa losu wspomnianej córeczki, dzwoń albo idź się awanturować o kasę, która ci się należy.

 

Mamy emeryturę przynosi listonosz, zawsze 2 - 3 dni wcześniej,
rzadko się zdarza, żeby w tym samym dniu, jak wypada termin wypłaty, nigdy później.
Ale konto bym założyła. wtedy jesteś niezależna od listonosza.
i bym się przeszła do ZUS-u, potem ci powiedzą, że jakiegoś świstka brak.

 

Listek młody i przystojny,oko można zawiesić chociaż Na telefon do ZUS-u,to mnie nie stać Ostatnio,jak dzwoniłam,to mi pożarło całą świeżą kartę=10 zeta.A i tak się dowiedziałam,ze muszę pójść do oddziałuPoczekam do lutego-przecież nie mogą mi tych należnych pieniędzy,potem wyliczonych,nie wypłacić...Pewnie znowu,jak teraz,zaległe i bieżące...
Co do tatusiów i córeczek,to się raczej nie będę wypowiadać,bo do końca grudnia bym tu chciała zostać Ale stosowną rzecz na maseczce mam i na twarzowym również...

 

Wiesz co, młody i przystojny pracownik Poczty Polskiej jako idol emerytek...?
No nie rozśmieszaj mnie

A co do kasy, to ja bym się jednak upewniła, czy oni naprawdę zamierzają to przeliczyć, doliczyć i dopłacić.
Bo jak się nie upomnisz zawczasu, to równie dobrze ktoś może to przeoczyć.
Pamiętaj, że masz do czynienia z polską surową i nieustępliwą instytucją, która we własnym mniemaniu jest charytatywką.
Z takimi nie wolno się patyczkować, bo oni by się z tobą nie patyczkowali.

Co do tatusiów, córeczek i symboli, to faktycznie pewnie lepiej zachować nabożne/ponure milczenie nad tą trumienką.
Ale mnie do dziś trzęsie po tej info... taka jedna córeczka Ivanka parę lat szarpała podatników na naprawdę niebrzydkie kwotki, a co do doradzania, to można się domyślać, ile to było warte.
A tu się nagle okazuje, że nie trzeba się wabić Ivanka, żeby doradczynią zostać.
Fajnie, prawda...?

 

Ja już się niczemu nie dziwię,skoro wice ministrem finansów może być Harry Potter
Zuza,napisali mi tak na końcu decyzji:"informujemy,ze po otrzymaniu z Wydziału Ubezpieczeń i Składek potwierdzenia podstaw wymiaru składek po 1998r,wydana zostanie decyzja o ostatecznym ustaleniu wysokości emerytury",
Czytam,ze mają w ZUS-ie problemy z tym wszystkim ze względu na Covid i tymi tarczami itp...Poczekam...A że się o swoje w odpowiednim czasie upomnę,to chyba wiesz?
Niestety,Iwona,tigre,nic nie odpisała,dzwoniłam,telefonu nie odbiera...........

 

To niedobrze... Myślałam , że może nie ma czasu przed świętami ale skoro się nie odzywa to się martwić zaczynam i to tak na całkiem serio.

 

Przeczytaj dobrze info jaki masz czas odwołania.
Pisać piszą swoje,a póżniej powołują się że nie załatwiłaś tego w terminie.
Sporo takich przypadków widziałam w ZUSie i słyszałam.

 

Odwoływać to chyba należy się od ostatecznej decyzji a skoro piszą , że są w trakcie przeliczania i wyraźnie się zdeklarowali wyrównać to od czego się odwoływać?
Wspomnę , że bezpodstawne odwołania (bo nie ma jeszcze od czego) spowalniają pracę urzędników , która i tak jest powolna i wydłużają okres wydania decyzji. Ja bym poczekała do lutego (bądź do określonego na piśmie terminu zdeklarowanego przez urząd) i wtedy działała.

 

Ja na każdym piśmie od nich miałam podany termin odwołania.
Pewnie tak z urzędu mają i co by nie było to u nich jest odwołanie.
Wiadomo że chodzi o wyjaśnienie sprawy i tak jak Zuza napisała trzeba iść i załatwić by nie zostać z ręką w nocniku.

 

właśnie rozmawiam i Iwoną,jest ok,tylko pada tableta ma

 

Dopytać nie zaszkodzi.

 

Ja tylko tak wrednie wspomnę,. że problemy ze względu na COVID to mamy wszyscy.
Twoja rodzina też, prawda...?
Kto jest bogatszy, twój mąż, czy instytucja finansowana ze składek i zawłaszczająca lwią część tych składek...?

Dobra, rozumiem, że działają na pół gwizdka.
Ale nie rozumiem, jak można w piśmie do klienta nie podać terminu tego "otrzymania" i "wydania decyzji".
Okażesz się poczciwa, cierpliwa i wszystko rozumiejąca i nieśmiało spytasz o ten termin powiedzmy za rok.
I co usłyszysz? No przecież w piśmie nie został podany termin, więc proszę czekać dalej.
O to ci chodzi...?
Na nieprofesjonalne pismo w stylu "aby zbyć na odczepnego" trzeba reagować, i to szybko.

***

Uff, no to dobrze, że u tigre ok.
Naprawdę się już martwiłam.

 

Właśnie, ZUS ma problemy , nie wyrabiają i z automatu dają najniższą emeryturę, żeby ludzie na nich nie pomstowali.
Potem pewnie wysmarują decyzję po przeliczeniu .
Nie wiem co tam popisali, ale myślę ,że to nie jest ostateczna decyzja.

 

Owszem, to szlachetnie, że w ogóle coś dali.
Zauważyłam już takie przejawy urzędniczej szlachetności (poważnie, nie ironizuję).
Ale... czy tej szlachetności wystarczy im, żeby w jakimś wymiernym terminie pozliczać to wszystko i wydać dyspozycje wypłaty...?
Hmm.
A nie Gosia jedna będzie w takiej sytuacji przecież.
Dlatego, jeśli oni nie podali choćby przybliżonego terminu tego ostatecznego podliczania, ja bym o taki termin dopytała.
Nie w ramach odwołania oczywiście, Anka ma rację, odwołanie to od ostatecznej decyzji - ale naprawdę warto coś wiedzieć.
Bo COVID dzięki ach jakże mądremu zarządzaniu sytuacją tak szybko nie zniknie... bez względu na kolejne rzuty triumfalnych zapowiedzi i bezpodstawnie optymistycznych prognoz wyssanych z palca.
Nawet jeśli współczuję instytucji, zdecydowanie bardziej współczuję jej klientowi.

 

Od współczucia ZUS-owi to ja jestem daleka. Przez 3 lata czyściłam tam klamki jak mi liczyli kapitał początkowy.
Za kilka lat jak tam poszłam złożyć pismo o ponowne przeliczenie kapitału początkowego to w oczach tej pani , która się tym zajmowała widziałam okropny strach. Chodziło tylko o doliczenie do kapitału początkowego 8-miu miesięcy opieki nad dziećmi po studiach.

 

No widzisz
Ja znam sporo takich historii (tak samo albo i bardziej ponurych) i dlatego radzę o wszystko dopytywać (w sumie to w razie czego i na piśmie można, bo to obliguje adresata do podobnie pisemnej odpowiedzi) oraz wszystkiego pilnować.

Natomiast jednak współczuję ZUS-owi o tyle, że nawet w najlepszych czasach słabo sobie radził z obsługą klienta (napisałam wcześniej - sporo pracowników tej instytucji widzi siebie w roli dobrych panów, którzy łaskawie sypną kasą, jeśli zechcą... no, chyba że nie zechcą) - więc współczuję załodze tych różnych lokalnych ZUS-ów, bo teraz przy pandemii mają znacznie gorzej.

 

A to nie podali terminu odpowiedzi? uuu to zmienia postać rzeczy .... powinni. Dopytałabym dla bezpieczeństwa.