zzizzie

Robert Liston.
Na naszej wiki jest malutko, na angielskiej dużo więcej.

 

I ciekawe co właściwie odcinał (poza palcem asystenta rzecz jasna) - chyba raczej nie kończynę dolną, tego się chyba w 25 sekund nawet ostrą siekierą nie odrąbie.
No w sumie to się jednak cieszę, że nie mamy roku 1847


EDIT: Dzięki, Rysiu.
Nogę amputował podobno, nożem.
Rany boskie, jakim nożem? Rzeźnickim?

A czytam, że jeszcze jeden zabieg chirurgiczny mu się udał.
Też przy okazji amputacji nogi.
Tak niechcący urżnął te tam klejnoty rodowe

 

No tak. Ale z moich obserwacji i doświadczenia wynika,że nożem Listona to amputacji kończyny zrobić nie mógł. Nóz nożem ale kości nie da rady.

Nie ma bata. Kość trzeba upiłować

 

Z mojego doświadczenia z połówką świnki (dobra, nie ja kroiłam, tylko gosposia, jeszcze przed rewolucją) wynika, że owszem kości się nożem nie przetnie, ale można ją wyluzować ze stawu Chociaż bo ja wiem, czy w 25 sekund.
Ciekawe czy nas tu zaraz uciszą za drastyczną historię medycyny

EDIT:
Taa, upiłować.
W tamtych czasach piły takie mechaniczne były chyba?
Niezła robota, nie da rady w 25 sekund.

A swoją drogą widzę, że się pan doktor specjalizował w kończynach dolnych.
Miał gość szczęście, że to było przed erą swobodnego i szybkiego przepływu informacji.
Biedni byli tacy pacjenci - czy oni w ogóle mieli jakąś choćby śladową nadzieję na przeżycie operacji i przynajmniej paru dni po niej...?

 

Zuzka zakładam,że świnka już była po tamtej stronie? Bo wiesz,jakbyś tak chciała wyluzować kość ze stawu dajmy na to biodrowego człowiekowi to w tamtych czasach i tamtych warunkach udałby się natychmiast w tym samym kierunku co rzeczona nierogacizna. Wyłuszczenie to duży zabieg obarczony dużym ryzykiem nawet w dzisiejszych czasach. A i sporo powikłań po.
O. Ty wiesz,że dopiero teraz doczytałam Twoją sygnę? Tak juz przywykłam do TL ,że nie zauważyłam ciągu dalszego

Patrz. Jak urżnął te klejnoty to takie niewinne stwierdzenie cytuję " Masz ptaka" brzmi całkiem jednoznacznie

 

Świnka była sporo po
Tzn po tamtej stronie
No daj spokój, moja gosposia nie była jakąś satanistką ani tym bardziej demonem

Urżnął klejnoty, ale o ptactwie ani słowa
Nawet dziwne, że mu tylko te klejnoty pod nóż weszły.
Ale to wszystko przez to, że się spieszył - on się reklamował jako najszybszy chirurg świata czy coś w tym stylu.
I podobno jednak często mu to nieźle wychodziło... ale oczywiście najlepiej zapamiętano te drobne błędy w sztuce

Aha, doczytałam jeszcze, że trzecia ofiara zmarła na atak serca, ponieważ wyciągając z impetem ten nóż z rany pan doktor uciął ofierze te ogony od fraka... czyli mało brakowało.

A moja sygna - no tak cichaczem uległa zmianie
Nie znałam tego i mnie zachwyciło

 

A wracając do piłowania - jeszcze teraz czasem się zdarza,że piłują ręcznie.

 

No ale mają pacjenta elegancko uśpionego, anestezjolog czuwa, cały zespół czuwa, piła ostra i chirurgiczna, nie taka pożyczona od drwala.
To chyba trochę zmienia.
A wtedy znieczulenia dopiero raczkowały, przeczytałam właśnie, że dlatego chirurg musiał się spieszyć, bo pacjent raczej cierpiał.

Swoją drogą Liston za czasów anestezji był podobno doskonałym chirurgiem, może dlatego, że już nie musiał tak na chybcika.

Jeszcze jedną ponurą pomyłeczkę znalazłam w wykonaniu tego nieszczęśnika.
Sporą brodawkę postanowił usunąć jakiemuś chłopakowi.
No i ciachnął elegancko jak trza.
Przykra sprawa - brodawka okazała się być tętniakiem tętnicy szyjnej
Brr jednak historia medycyny ma w sobie nieodparty urok, czyż nie...?

 

Polecam książkę "Stulecie chirurgów" Jurgena Thorwalda

 

Dla mnie lekarz,który jest chirurgiem,to nadczłowiek jest

 

Znam oczywiście - świetny jest Thorwald.
I "Pacjentów" też czytałam.

Po takich lekturach człowiek się zaczyna przesadnie interesować własnym wyrostkiem robaczkowym, w każdym razie ja tak miałam - wbiłam sobie do głowy, że na pewno będę się kwalifikować do operacji, a wtedy to wiadomo co się stanie

W sumie to coś w tym jest, też ich podziwiam.
Czasem oni sami siebie trochę za bardzo podziwiają i wychodzi z tego taka średnio sympatyczna arogancja... ale jak ich odpowiednio podejść, to są po prostu fachowcy.
I po iluś tam zabiegach nawet pewnie nie muszą się zbierać na odwagę

 

Dla mnie nie. Taki sam człowiek jak inni. Ma takie same potrzeby i fizjologia też ta sama.

 

oo...Ty mnie teraz nie dołuj-mam się bać?Nigdy zadnej operacji nie miałam jeszcze-to co??

 

W sensie,że to ludzie jak wszyscy.
A co do początków chirurgii był taki serial "The Knick"- polecam.

 

No to wiem,bardziej mnie ta twoja wypowiedź,nie zredagowana przeraziła-bo widzę,ze uzupełniłaś...

 

Co do fizjologii nie mam pewności
Ale jednak myślący laik nie może nie podziwiać tej - bo ja wiem - odwagi, pewnej ręki, jakiegoś ogólnego kunsztu, nie wiem, jak to nazwać.
Inna sprawa, że to samo dotyczy twojej profesji

"The Knick"...? Zaraz poszukam, jest może na Netflixie albo Amazon Prime...?

 

Ja ten serial widziałam na Cinemax
Zuzka na pewno korzystają z toalety

 

A ja mam go na amazonie
To już wiem, czym będę chłopinę do rozpaczy doprowadzać...
... choć kurcze w sumie nie będę, nie wypada, ech.
Nic, na kompie sobie obejrzę cichaczem

 

A widzisz,zapomniałam,że cesarka,to też chirurg-no no miałam przyjemność doświadczyć-nigdy nie zapomnę,chociaż już 35 lat minęło-pani zamaskowana,trzyma kozik w dłoni i mówi:Na trzy"a ja ją widzę nad moim brzuchem..I nagle ciemność....

 

Ale spałas czy miałas przewodówkę?