zzizzie

Wypluj to przez lewe ramię
A lajka za te głupoty w ostatnim zdaniu nie dostaniesz
1 listopada nie wybieram się na cmentarz, pójdę dzień lub dwa wcześniej, na tym cmentarzu przewalają się we Wszystkich Świętych dzikie tłumy, pomyślę ciepło o nich w domu, może w Zaduszki zajrzę.

Ania, kuruj się dziewczyno czym się da.
Jak w szkole u Natalki, już się coś wyjaśniło?

 

Ja na temat 1 listopada to się nawet wypowiadać nie będę. Nie jeździłam, nie jeżdżę i jeździć nie będę czy jest korona czy jej nie ma. Jeżdżę zawsze po albo przed. W zależności jak tam się umówię z rodziną. Jeżdżę też w ciągu roku. Nie czuję potrzeby pchania się tam 1 listopada razem z tabunami ludzi. No nie cierpię i nic na to nie poradzę.

Edit :
U Natalii w szkole 5 przypadków potwierdzonych w tym 2 klasy dopiero od dzis uczą sie zdalnie -wczesniej chodzili normalnie a wiadomo bylo ze tamte osoby są z podejrzeniem. Reszta w szkole... Dzisiaj jej do szkoły nie puściłam, jutro idzie tylko na lekcję programowania i jakąś kartkówkę. Kuba chodzi do szkoły narazie codziennie.

Śnieżka dziś:

 

Mam nadzieję, że do jutra zdążą całą szkołę zdezynfekować, ech... , to się porobiło...

EDIT

Bywalcom wątku przekazuję pozdrowienia od Zuzki, u niej wszystko w porządku.
Kierownik Szczurów też przekazuje ucałowania, chyba się tam Zuzką dobrze opiekuje

 

Zuza,odkurzę,żebyś się nie denerwowała,jak wrócisz

Też pozdrawiam
I piszcie cokolwiek,bo nam wątek spada

 

Ło matulu znowu Zuzki nie ma ?? do 7 listopada to szmat czasu.

 

No szmat... Jak nic nie będziemy pisać,to nie wróci...
Dziś znowu rekord zakażeń,ja już sama nie wiem,co o tym myśleć...Wytłumaczcie mi-jak można chorować bezobjawowo?Albo się choruje i ma objawy choroby albo się nie choruje-to moje zdanie...

 

Też nie jestem medyk, ale tak to widzę : twój organizm jest na tyle silny i odporny, że sama nie zachorujesz, ale jesteś nosicielem tego świństwa, choć w sumie nie wiadomo, czy jakieś zmiany w twoim organiźmie nie są wykluczone.
Tu potrzebna jest Sookie.

 

No tak,tyle,że ona tu rzadko zagląda... Więc myślisz,że np.przy RTG płuc może się okazać,ze się to draństwo miało? Czy bezobjawowo,znaczy bez szkody? Dla siebie oczywiście,bo dla innych,to wiadomo,jak się nie przestrzega zaleceń...

 

Bezobjawowo, to znaczy, że nie masz objawów typowych dla choroby. Możesz ją przejść bez kaszlu i gorączki. Gorsze samopoczucie (jeśli się pojawi) zrzucisz teraz na jesienną pogodę. Ale zmiany w płucach możesz mieć. Są osoby, które miały niby bezobjawowy przebieg choroby i po jakimś czasie coś wylazło nie tak.
Niestety. Bezobjawowo nie znaczy, że bez szkody.
Dziwi mnie ta nagonka na określenie "bezobjawowy". Dziewczyny, byłyście dziećmi, jesteście matkami, niektóre babciami. I serio? Nic nie pamiętacie? Ospa, odra, różyczka? Nic Wam te choroby nie mówią? Przypomnijcie sobie, na którym etapie można się najłatwiej nimi zarazić. Właśnie wtedy, gdy jeszcze nie ma objawów. Bo wszyscy wiemy, że jak już jest wysypka to i zakaźność chorób spada.
Kolejny przykład bezobjawowych chorób. Tak często ludzie powołują się teraz na nowotwory. Myślicie, że taki nowotwór od pierwszego momentu daje objawy? Gdyby tak było, to mielibyśmy 99% skuteczność leczenia. Jednak nie. Często objawy pojawiają się zbyt późno, żeby mieć szansę z nim wygrać.
Podobnie jest z wieloma innymi chorobami. Dowiadujemy się o nich w momencie, kiedy są już dokuczliwe objawy.
Przypomniała mi się jeszcze taka wredna choroba, która też w większości przypadków przebiega bezobjawowo. Bardzo znana, która jest przyczyną wielu rodzinnych dramatów - toksoplazmoza się ta choroba nazywa. Dopóki nie dojdzie do tragedii, często nie wiemy, że ją mamy. Albo, jak lekarze już zrobili Ci testy na wszystkie możliwe egzotyczne choroby, bo nie wiedzą na przykład, dlaczego z dnia na dzień straciłaś wzrok. Bez wykonania testów z krwi chyba nie ma szans, żeby się o niej dowiedzieć.

Dlatego zalecane są okresowe badania krwi, moczu, hormonalne, i inne. Żeby wykryć ewentualną chorobę, zanim da te objawy, czyli dolegliwości.

Lekarzem nie jestem. Obserwuję życie, zapamiętuję i wyciągam wnioski.

 

Przepraszam, że się wtrącę, ale muszę, bo się uduszę, ponieważ ostatnio prowadziłem na ten temat dyskusję (albo i kłótnię) z moją rodzicielką. Także.. Przedstawię jej zdanie w tym poście. A tyfus, w którymś z zeszłych wieków? Też był/jest bezobjawowy, jedna Pani go miała, nieświadomie zarażała innych, ale nadal nie wierzyła w choroby bezobjawowe.


I już sobie idę, bo nie mam nic więcej do gadania, ani zapewne ma rodzicielka, bo już nawet jej się nie chce wchodzić na forum ani grać (ma inne gry, na telefon), chociaż się niedawno okazało, że na komputerze, z którego obecnie korzysta (typowy do pracy jest w naprawie) ma zapisane hasło i nick, w którejś z przeglądarek.

 

Coś w tym Magda jest,co piszesz-Różyczkę miałam,wtedy nie było szczepień...Pół klasy u mnie siedziało i nikt się nie zaraził-znaczy ja już nie zarażałam,po wystąpieniu wysypki... Tyle info człowiek przyjmuje,że nie wiadomo co dalej,przecież jakoś funkcjonować trzeba... Tak sobie myślę teraz,że może,jak tą niby grypę miałam w sierpniu,to też może to cholerstwo było,tylko jakoś łagodnie mi przeszło... Chyba sobie zadzwonię po skierowanie na rentgena płuc...Ale,że tylko ja? Nas tu jest 6 osób razem w sumie,w tym teściowa 82 lata...
Krasnal,nie wiem,co chciałeś powiedzieć ale jeśli coś na myśli miałeś,to ci się nie udało [ciach]I nie odpowiadaj mi bron boże...

Fragment posta musiałam usunąć.
MOD_Zła

 

Nie, nie miałem nic na myśli. Przytoczyłem tylko historię opowiedzianą przez rodzicielkę jako argument. Nie jestem taki wredny, jak Ci się wydaje. I tak, już sobie idę.

Post edytowałam i poprawiłam cytat jak w oryginale.
MOD_Zła

 

gosiagosia60 - Twój post usunęłam. Przypominam, że forum jest ogólnodostępne i nie możemy decydować komu wolno pisać w danym wątku, a komu nie. Wystarczy zignorować wpisy osoby, z którą nie chce się rozmawiać.
Postarajmy się, żeby Zuza miała co czytać i żeby od czerwieni alergii jakiejś nie dostała.

 

No to my z nieletnia w domu - pannę rozłożyło ale już opanowane ( bakteria bo crp wyszło więc na antybiotyku) a i moje zatoki raczyły od panny co nieco pożyczyć tych bakterii więc jutro teleporada....hmmm no mogła być dzisiaj o uwaga! 1:30 w nocy .... zamierzam jednak o tej godzinie dzisiaj spać..". ale zdziwienie moje było ogromne jak mi konsultant zapodał takie nocne możliwości.... ciekawe skąd dr jest- ostatnio to z Krakowa miałam bo Wrocławskich zbrakło ot świat do przodu idzie - leczymy się po całej PL bez wychodzenia z domu...

Aniu ja Ci szefa to zazdroszczę - mój już raczył zadzwonić kiedy wracam bo może bym dziecko z gorączką 39 st z kimś mogła zostawić i przyjść.....coby się jemu tabelki zgadzały..........bez komentowania normalnie....

 

Takiego upierdliwego szefa to nie zazdroszczę, ale może to był sposób na to by się dowiedzieć, czy panna czegoś innego ze szkoły nie przytargała

 

Uwierz mi , że mam najlepszego szefa jakiego można mieć . Ludzki taki chłopina. Bardzo dobrze mi się współpracuje i z jednym i z drugim prezesem ( bo zarząd dwuosobowy) - jak wszystko jest ogarnięte jak należy to spokój i ciszę mam w pracy. Gorzej z resztą ekipy-ale nie ma pracy idealnej . Z dwojga złego wolę mieć lepszych szefów niż lepsze koleżanki z pracy
Kuruj się i uważaj na siebie . Ja po 3 dniowym antybiotyku jestem. Gardło już mnie nie boli ale kaszel okropny został.Zastanawiam się czy jutro do lekarki nie dzwonić po ciąg dalszy L4 bo chyba wolę się doleczyć niż za parę tygodni mieć powtórkę z wątpliwej rozrywki

 

Tu nie ma co się dziwić,lekarzy mało w szpitalach to ściągają tych z przychodni.Ma dyżur w szpitalu to i teleporady przy okazji załatwi.
Kto wie czy jak tak dalej będzie to nie będziemy mieli najbliżej do lekarza 100 km.

Dzwoń i wykuruj się lepiej dmuchać na zimne.

 

Bardzo to jakieś dziwne,te teleporady-tak coś,jak Kaszpirowski

 

Mam nadzieję, że teleporady na stałe wejdą do kanonu Oczywiście przy błahych dolegliwościach, które w gruncie rzeczy samemu można wyleczyć. Czasem jednak jakiś lek na receptę jest potrzebny, albo krótkie zwolnienie. Zwykle w takich wypadkach nie chciało mi się wlec do lekarza; przy bardzo złym samopoczuciu brałam urlop.

 

Może i dziwne,ale są pacjenci co przychodzą co 3 do 4 dni aby pogadać (marudzić) z lekarzem.
Mój z tego co kiedyś mówił ma takich około 40,nie wie jak delikatnie ich wyprosić bo na 1 pacjenta ma przeznaczone 10 minut a niektórzy potrafią siedzieć.
Taka teleporada to dla nich coś wyśmienitego,a i lekarz jak ma dość może przerwać połączenie.