panoramaogrodnicza

Ministerstwo nie widzi przeszkód i nawet nie ma jak się przeciwstawić, toż to mamy obowiązek szkolny. Mam wrażenie, że chcą, żebyśmy wszyscy się pozarażali, tyle, że w trochę zwolnionym tempie.

 

ja myślę, że chcą, żeby rodzice zrealizowali czeki na wyprawki a po tygodniu powiedzą, że z uwagi na drastyczny skok zachorowań wrócą do nauczania zdalnego

 

o ile sie nie myle to wszystkie decyzje odnosnie zmiany systemu nauczania beda spoczywac na dyrektorze danej placowki

 

Będą mieli ciężki orzech do zgryzienia

 

Proszę Cię wypluj to proroctwo...
Czy wrócimy ma zależeć od powiatu, a jeśli ten się zgodzi to wtedy indywidualnie dyrektorzy decydują. Choć to się może wszystko tysiąc razy zmienić. Zresztą jakakolwiek decyzja na jakimkolwiek szczeblu zapadnie, to i tak będzie źle.

Osobiście (tylko mnie nie zlinczujcie) chciałabym wrócić do szkoły. To całe zdalne nauczanie to szkoda słów. Ja siedziałam praktycznie cały dzień do pierwszej/drugiej w nocy. Przerwa tylko na siku i szybkie jedzenie (w moim przypadku). Internet wszystkim siadał, bo w normalnych warunkach tylu użytkowników nie korzysta jednocześnie w tym samym czasie. Ciągle wywalało z danej platformy/programu na którym się "spotykało" z uczniami. Ten nie widzi, temu przerywa, ten nie słyszy, ten nie umie wejść na spotkanie, ten wszedł ale go po chwili system wyrzucił. Jak w ciągu 5 minut mnie wywaliło 20 razy, to w końcu odpuszczałam i nie było na żywo, ale za to musiałam to inaczej przekazać. Praktycznie cały czas siedziałam przy laptopie, a chyba nie muszę mówić jak wpływa to na oczy i ogólnie na zdrowie, bo automatycznie przełożyło się to na zerową aktywność ruchową.

A skoro ja to tak odczułam, to dzieci tym bardziej.

Pomijam w ogóle "efektywność" takiego nauczania zdalnego, bo jednak praca nauczyciela polega na relacji z uczniem, z zespołem klasowym. Dlatego bezsensowne jest proszenie, by nauczyciel poprowadził lekcję pokazową w cudzej klasie, bo tam nie ma relacji i po prostu nie wyjdzie. Jak tłumaczę coś nowego, to myślicie, że ktoś się przyzna, że nie rozumie? Jednostki poproszą o ponowne wytłumaczenie, a jeśli ci tego nie zrobią, to reszta milczy i tylko ma minę pt. "nie rozumiem, ale jestem głupi". W klasie wystarczy sekunda i wyłapuję te miny, tłumaczę innymi słowami, wymyślam inne przykłady w życiu codziennym, wyciągam od nich czego nie rozumieją. Przez internet tego nie zrobię, bo ich nie widzę.


Ale jeśli wrócimy, to może w końcu chore dzieci przestaną przychodzić do szkoły i zarażać innych. Przed tym całym wirusem to katar po kolana a do szkoły przyjdzie, charcze jak pies a do szkoły przyjdzie...


Zmęczona jestem dziś, a jeszcze podałaś taki temat

 

Przepraszam Aniu jeśli Ciebie uraziłam ,ale realnie spojrzałam na sytuację lokalową większości chyba niestety szkół.Po zagęszczeni u budynków z powodu zwiększenia ilości oddziałów po likwidacji gimnazjów w tych samych pomieszczeniach ,a co za tym idzie niemożnością stosowania odległości.
Koronowirus będzie miał idealne warunki rozwoju ,dzieci mają nietypowe objawy i często nie tylko kaszel ,ale tak jak przy grypie bóle brzucha ,wymioty itd>
Wiem ,ze najlepszy kontakt ma nauczyciel w realu .To są stracone roczniki
Z opowiadań moich pacjentów chwalących się jak to w pięć osób pisał klasówkę z matematyki ,bo mamusia siedziała w jednym pokoju ,tatuś w drugim a w trzecim siostra i wszyscy rozwiązywali zadania(mam nadzieję,że nauczycielka wyłapała niespójność odpowiedzi).

Oby nie było jak po weselach w Nowosądeckim ,gdzie 4000osób jest na kwarantannie po 150 osobowym rodzinnym spotkaniu.
Trzymam kciuki za realne nauczanie dla Ani

 

Dzień dobry.
Te wszystkie obostrzenia za szybko były zniesione,przynajmniej te dotyczące wesel spotkań rodzinnych na większą skalę,wyjazdów na wczasy.
Jakby ktoś mnie zapytał czy chciałabym weselę,odpowiedż nie.
Nauczyciel chcę nauczać,ale czy cena nauczania może być warta tego że zarażą się uczniowie i ich rodziny?
Dowiedzieć się że po nim x osób zarażonych i na kwarantannie.

 

Dzień dobry
Miłego dzionka dla Wszystkich

 

Doberek .
Spokojnego , miłego dnia wszystkim życzę .

 

Aż cud że jeszcze funkcjonuję jakoś - koszmar normalnie.
Eluś odezwę się, ale potrzebuję "chwili" by dojść do siebie.

Co do wirusa to ja nie wiem, setki osób dziennie obsługiwałam ostatnimi czasy, ale fakt praktycznie maseczki nie zdejmowałam, więc maseczka to jednak podstawa, teraz już zaczynają się przeziębienia od zimnych kąpieli, lodów itp.
A jak nie mają maseczki to nie mają też nawet chusteczki trzeba więc siebie chronić, tylko ja po niemalże 2 miesiącach w maseczce jestem na tyle niedotleniona, że mam problemy z oddychaniem nawet biorąc już lek.

Na mojej farmie po prawie 2 miesiącach nieobecności chyba wszystko jest - Dziękuję sąsiadom za dopilnowanie​

Jakaś samotna kózka mi się nawet pasła no słodka jest - piękny prezencik - tylko żarcia nie mam dla niej

Melduję się - Dobry

 

Dzień dobry

Kawy?

 

Ja przy kawie witam wszystkich
Po wczorajszym upalnym dniu ,dziś chłodny poranek
Ale zapowiada się przyjemny dzień i znikamy na plaże.
Fajnego dnia Wam życzę
Tym co już pracują spokojnej pracy

 

Super, bo tęsknię.

Tak, kawy i czasu poproszę. A no i trochę internetu jeszcze.
Dzień dobry.

 

Ależ ja nie poczułam się urażona

Oczywiście, że nie da się utrzymać dystansu w szkole. Dlatego pisałam, że jakakolwiek decyzja padnie, będzie to zła decyzja. Bo jednak szkoły nie są przygotowane na takie zdalne nauczanie. W teorii ładnie to wygląda, że są... Pisałaś o sprawdzianach (dlatego myśmy nie robili) to jeden przykład, a nie udowodnisz, że to nie jest praca wyłącznie dziecka. Dwa, nie zmusisz wszystkich by brali udział w lekcjach. Jeszcze te młodsze klasy 4-5, to przychodziły prawie w 100%, ale te starsze? Nic nie pomagało... Jedna uczennica (kl.7) przyznała mi się, że w nocy szaleje na komórce/laptopie a potem śpi do 12/13 i jest zmęczona, więc na żadnej lekcji online nie była.


No ja niestety nie mogę tak powiedzieć, że stracone roczniki, bo następna ósma klasa będzie miała na egzaminie jeszcze jeden przedmiot to wyboru, a mój przedmiot jest na każdym egzaminie. A kogo się rozlicza z wyników? No przecież że nie uczniów.

 

Ciebie Aniu niestety i słyszałam teksty ,że Wy to macie dobrze.Powiedziałam ,to niech Pani stanie przy tablicy i pracuje tak jak nauczyciel ,to się wycofała.
Trochę znam realia szkolne,bo 10 lat wspomagałam szkołę podstawową swoją obecnością i pomocą ,od tej pory nie mówię złego słowa o nauczycielach,bo po tej niby lekkiej pracy też jak dżdżu czekałam zawsze wakacji

 

Ja uczę, bo lubię uczyć ale cała ta otoczka (papiery, ciągłe usprawiedliwianie się z każdej bzdety, szkolenia które są tylko po to by był papierek, bo nic z tego nie wykorzystasz w szkole itd.) po prostu dobija.

Ja jestem jedną z młodszych i na studiach byliśmy ostatnim rocznikiem, który ubłagał uczelnię, by na licencjacie przy 15 osobach (trzeba 20) otworzyć specjalność nauczycielską. Za nami zbierali 3 roczniki, by w jednym roku zrobić wszystkie przedmioty nauczycielskie. Na magisterkę pojechałam do większego miasta i tam podobnie było. Po nas nie było chętnych.


Już zaczyna być powoli problem z matematykami. Na razie tego tak nie widać aż tak, ale ja widzę po telefonach jakie dostaję od szkół. W mojej szkole nie mam gołego etatu, mam prawie maksymalną ilość godzin jaką może mieć nauczyciel a jeszcze chcieli mi wcisnąć 10 godzin w liceum. Nikt normalny nie chce być nauczycielem. Bardzo dużo koleżanek odchodzi ze szkoły i idzie do korporacji i bardzo sobie chwalą. Mnie trzyma to, że praca z dziećmi sprawia mi frajdę.


40 godzin pracy tygodniowo? Chyba tylko na papierze. Kazali nam zliczać w jednym tygodniu (był to tydzień bez rady, bez wywiadówek, bez szkoleń) ile spędzamy czasu na pracy.Konkret od tej do tej robię to i to. Oczywiście przerwa, gdzie nie miało się dyżuru nie była liczona jako praca. Spokojnie wychodziło mi blisko 70 godzin tygodniowo.


Ale zapraszam wszystkich chętnych do pracy w szkole

 

Papiery podobno zależą od dyrekcji ,u nas była nawiedzona biuralistka to ,tony papieru poszły z niszczarkami ale była zabezpieczona na każdy możliwy przypadek.
A do pracy w szkole to niedługo będą nakazy,bo jak tak dalej pójdzie,to będą tylko Panie do pracy w bankach

 

U mnie jest umiarkowanie (w poprzedniej miałam tony ) ale i tak zajmuje to sporo czasu. Mam bardzo fajną klasę, ale byłabym szczęśliwa gdyby mi zabrali wychowawstwo (właśnie przez nie mam więcej papierów). Ale nie mam co liczyć na to, bo starsze nauczycielki wręcz się kłócą, że nie chcą wychowawstwa, bo nie. Ja nie mogę tak powiedzieć

I tak już sporo nauczycieli nie powinno uczyć, bo się do tego nie nadają, bo olewają, bo im nie zależy. No ale chętnych na ich miejsce nie ma. Tylko czekać aż 500+ dorośnie do szkoły i wtedy będzie szukanie nauczycieli.


Mnie dużo osób mówi czemu nie poszłam na księgową skoro ścisłowiec, ale to nie dla mnie

Zmykam, miłego

 

Ale żeby pracować w banku, najpierw ktoś musi tego nauczyć.

 

Miłego

Tak właśnie roboty za nas tego nie zrobią