panoramaogrodnicza

Ups to dziwne trochę

Juz jej podesłałam
---------------------------
Dziewczyny ja ten nick ola88888 skopiowalam tak jak Ewa napisała i bez problemu wysłałam

 

Chwilami wyjścia nie ma tylko tel do Pani (fajną mamy - w 1 kl jestjedna prawie od wszystkiego) bo inne mamy też za diabła nie wiedziały o co chodzi - ale z taką mapą myśli dzieć okazało się wie tylko wtrącać sie nie wolno o ja rozkminiałam co to
Ci tatusiowie to wiesz - za nerwowi najczęściej mój genialnie bawi się z panna, grają w warcaby, jak było "normalniej" to rower itd ale przy lekcjach bysię pozabijali chyba
Swoją drogą zawsze podziwiałam przedszkolanki i nauczycieli za wytrzymałość - ja mamjedną i nie zawsze ogarniam a miej takich ponad 20

I widzisz Twoje podejście mi się bardzo bardzo podoba- niestety z doświadczenia wiem, że jest nieco odosobnione jeszcze w klasach młodszych te nasze Panie od wszystkiego (przynajmniej te na które trafiam a trafiłam super) dają dowolność to u starszaków...hmmm wbić do głowy jak mantrę i bezmyślne powielanie

Wiesz, na krótką metę łatwo takiego malucha zafascynować nawet jakąś nazwą, słowem czy właśnie tym,że gwiazdkę narysuje w układzie wsp. ale Ty masz dużo trudniej bo raz muszą na lekcji dwa jest to codzienność czyli nie dość, że dużo to jeszcze koniecznie - bunt sam z siebie a jeszcze wszędzie mówią, że taka matma to trudna jest...

Jak Ci będą marudzić to podpytaj co prostrze - posłuchać i skupić się na lekcji by zrozumieć i umieć tak po prostu czy wkuwać coć godzinami na pamięć (taka historia czy te inne) i niech się wypowiedzą

o właśnie kto zbierał bo nie pamiętam a mam i czekaja

Sąsiad starsze dzieciaki może i posiedzą przy lekcjach ale maluchy to chyba gdybyś klejem do krzesła (sprawa ma się zupełnie inaczej jak np rysuje i to coś na co ma ochotę) - toto jeszcze czas skupienia ma niski - fakt, że rodzice nie ogarniają całej sytuacji gdzie mają być 24/7 ze swoją pociechą i tu widze główne problemy
Czy tu aby nie chodzi bardziej o czas który trzeba temu dziecku poświęcić zamiast mieć go dla siebie (na cokolwiek czy to praca, sprzątanie czy czas wolny) i tu po ciągłym pędzie ciężko się przestawić. teoretycznie powinno być kilka godzin szkoły w domu.....

Chętnie jej podrzucę - nie wiesz co by jej się spodobało? może zbiera sobie tam coś?

Cytat edytowałam analogicznie jak oryginał
MOD_Marion

 

flaga jak flaga
przyznaj się że chciałaś by na poskręcało

fajny las nawozowy

no chyba to do mnie

dzięki Agucha za pośrednictwo
dzięki Anetko za zagrodę

no patrz to ja do tej kategorii się zaliczam
nie potrafiłam
wiedziałam jak rozwiązać
ale jak to przekazać nakierować już nie


Kamil a Ty umiesz wytłumaczyć ?

co do nauki przez rodziców
szkoła powie że nie jest od wychowywania
a rodzice od nauczania

och jeszcze gorąca
super

nie wiem jak jest teraz
ale kiedyś nie wolno było swoim mimo że dobrym sposobem
( nauczyciel tłumaczył że tak to może na studiach a teraz musi tak i tak )
szkoda
myślę że ktoś miał potencjał i mu go ciach



dzień dobry

 

Kazali jej zmienić haslo,już trzeci raz tak jej się stało

 

Wszystko się jej spodoba - dziękuję .

 

Druga Aga czyli agniecha$

spoko toz tu rodzina samych swoich i nic nie zginie

 

Udało się ptaka wysłać teraz pytanie czy to do niej nie chciałabym wysyłać innej osobie.

 

ja wysłałam Oli , a z Gosią ( pbkl) piszę na sówkach .

 

Norbi leżę
ciekawe czy taka reakcja na nick czy za drogie wymagania

 

Wysłałam sowę do pbkl zobaczymy wiem że to piksele ale chciałabym by trafiły do odpowiedniej osoby.

 

Oczywiście rozumiem różnicę między starszymi i młodszymi i masz rację. Sytuacja jest nowa, rodzicielski tryb życia wywraca się do góry nogami i pewnie dlatego jest tyle stresów i problemów. Jak długo to potrwa to nie mam pojęcia, ale oby jak najszybciej się skończyło- dla dobra nauczycieli, rodziców i przede wszystkim dla dzieciaków.

Dzień dobry Agniecha, moje zdanie w tym temacie jest takie, że jeśli jestem rodzicem to jestem odpowiedzialny za moje dziecko. Szkoła ma za zadanie uczyć nie tylko pod względem materiału do przerobienia, ale także uczyć dyscypliny i oczywiście podstawowego dobrego zachowania, ale to nie zwalnia mnie jako rodzica z obowiązku zajmowania się moim dzieckiem w domu, pomagania mu w zdobywaniu wiedzy, zarażania dobrymi nawykami i strofowania jeśli skręca w złym kierunku. To, że nie było nauczania w domu nie znaczy, że wierzę, że szkoła mogła wszystkiego nauczyć i ufam jej bezgranicznie bo każde dziecko jest inne, a materiał jest wszędzie taki sam. Jeśli czegoś nie wiem jak wytłumaczyć to po prostu siadam i uczę się razem z nim bo kto ma to zrobić (mówię tu oczywiście o sytuacji takiej jak teraz kiedy szkoły są zamknięte). Napisałaś, że wiesz jak rozwiązać, ale nie wiesz jak wytłumaczyć, ale nie ma jednej recepty dla wszystkich. Każdy rodzic trafia do swojego dziecka inaczej, jedni uczą się przez zabawę, drudzy twardo siedzą nad książkami aż wejdzie do głowy. Jeśli chodzi o materiał o którym wspomniałem wyżej czyli przykładowa tabliczka mnożenia to wierzę, że i Ty byś nie miała żadnego problemu z nauczaniem, jeśli natomiast chodzi o to co pisała @tigre budowa żaby i wszystko inne co jest związane z materiałem z wyższych klas to trzeba siadać i najpierw samemu poczytać i dopiero próbować pomóc bo co innego zostało? Okres jest ciężki i nikt nie był przygotowany bo i przygotować się zbytnio nie da na takie anomalie. Trzeba jakoś się zebrać w garść i przetrwać trudny okres wierząc, że jak najszybciej wszystko wróci do normy.

 

Może i fajny las, ale ja wole las z kwiecistych melodii.

Ps. Serio szukam takiej flagi i sporo mogę za nią dać jak się uda wysłać

 

poleciało

poleciały łowiecki

I tu się zgodzę - czas jest taki, że trzeba się ogarnąć i jakoś wspólnie dać radę a na pewno to nie moment na awanturki tylko konstruktywne rozmowy. Nasza nauczycielka zresztą prosiła i info zwrotne - jak dzieciaki, czy sobie radzą, czy nie za dużo - no w 1-3 chyba łatwiej bo tam program można różnie realizować z tego co widzę
Grunt teraz to dogadać się na linii nauczyciel- rodzic- dziecko i to przetrwać jakoś
Swoją drogą - rodzice których rola na zagonieniu do lekcji polegała bez zainteresowania co tam mają te dzieciaki (a są niestety i tacy) to mają niezle zderzenie z rzeczywistością teraz hihihi

 

Niestety to zależy od nauczyciela. No ale tu się pojawia drugie dno, bo nie każdy kto uczy powinien być nauczycielem.
Niektórzy przyszli do szkoły, bo nigdzie indziej nie znaleźli, a jak już przyszli to zostali. I właśnie taki nauczyciel (przeważnie) uważa tylko swój sposób jako jedyny dobry.


Jako studentka prowadziłam lekcje w szkole i zawsze nauczyciel był na tych lekcjach. Udało mi się załatwić praktyki (szkoły nie są takie chętne) w jednej podstawówce i lekcja przygotowana, wszystko pięknie, ładnie, ale dziecko na lekcji zapytało o coś więcej niż byłam przygotowana i w tym całym zdenerwowaniu palnęłam głupotę. Skapnęłam się jak lekcja się skończyła. Mówię nauczycielce, że z tego stresu palnęłam głupotę i żeby to wyprostowała na nast. lekcji, bo tak nie jest. A ona do mnie zdziwiona: nie, nie jest tak?


Byłam na praktykach "grupowych", gdzie chodziło się obserwować całą grupą lekcje i tam nauczycielka miała sfatygowany zeszycik, w którym miała całą książkę rozwiązaną i trzeba było robić wg tego zeszyciku.

Niestety tak się dzieje, bo nikt nie chce być nauczycielem, więc przyjmuje się do szkoły nauczycieli bez powołania i wygląda to tak jak wygląda z mojego rocznika ledwo 1/3 pracuje w szkole, a reszta chociaż ma uprawnienia, to za Chiny nie chce słyszeć o szkole. Sporo osób uważa jak to nauczyciele mają fajnie, ale oni sami uczyć by nie chcieli.

To na pewno
A w szkole zaraz widać, które dziecko jest przypilnowane przez rodzica (w sensie że robią razem zadanie, a jak już dziecko robi się starsze to zaczyna samodzielnie robić) a które jest puszczone samopas. I niestety, to co w 1-3 się wypracuje, to przechodzi na starsze klasy. Wcale nie twierdzę, że to jest łatwe. Sama siedziałam z młodszym bratem nad jego zadaniami i mnie czasami trafiało. Bo nie sztuką jest zrobić za kogoś zadanie, chodzi o to by zrobić wspólnie - dać dziecku pomyśleć i na jego pomyśle zrobić zadanie. W taki sposób dziecko się rozwija, no ale jak już pisałam jest to bardzo trudne.

 

dzięki .

 

Musimy przenieść rozmowę na prywatny tor bo właśnie dostałem groźby na sowie oraz próby szantażu reportowania moich wiadomości bo kogoś zabolała prawda .

 

Ja na praktyki trafiłam do własnej podstawôwki i to był koszmar a my z koleżanka miałyśmy na pieńku z matematyczka ostatecznie uprawnien nie robiłam - jedna nauczycielka w domu (mama) wystarczyła- to ciężki chleb
Szkoda mi tylko dzieci było jak widziałam co się dzieje, teraz widzę to od strony rodzica i zamierzam trzymać rękę na pulsie właśnie po to by młodej się chciało i by nie tłumiono w niej chęci poznawania tego świata- na razie mamy sporo szczęścia do nauczycieli ale wiele lat przed nami....

 

Jak komuś nie pasuje to niech nie czyta i tyle a nie grozi

 

nauka jak żyć , jak zdobywać wiedzę ,gdzie jej szukać pokazać przykładne zachowanie , a nauczyć jak oblicza się ułamki ,jak rozwiązuje zadania od czego zacząć itp
to dwie różne rzeczy Kamil

ach widzisz
to źle odczytałam Twój post
zdanie swoje oparłam ogólnie nie do tej obecnej trudnej sytuacji

ale moim zdaniem
nie dobrze jak uczeń nie wie jak zrobić zadanie samodzielnie w domu ( praca domowa )
rodzic nie zawsze jest w stanie pomóc
a źle chaotyczne i zniecierpliwione tłumaczenie może bardziej zaszkodzić


kiedy próbowałam wytłumaczyć córce ułamki
eh się sama plątałam
dodatku mnie zaskoczyła powiedzeniem
ale pani tak nie robiła
a tak i tak i mi rysuje tort podzielonego itp
jak ja chodziłam do szkoły nikt obrazków nie rysował
na pamięć było i już

ja na nią patrzę nic nie rozumiejąc jak to obliczyć z ryunków
i nic z tego tłumaczenia nie wyszło

z czasem doszłam że tak łatwiej było
obrazkowo zrozumieć co jest w zadaniu

 

Każda akcja wywołuje reakcję. Jeśli piszesz swoje zdanie publicznie w taki, a nie inny sposób to powinnaś też to swoje zdanie w jakiś sposób obronić. Stosowanie groźby, szantażu jest już poniżej jakiekolwiek krytyki więc więcej już o tym nie piszę, szkoda klawiatury.