zzizzie

Nie mów,że taki zgrany-ciekawy był ale to ty nas w górę za uszy ciągnęłaś Fajnie było,do dziś tyle na sowach nie pisze,jak wtedy...No ale wtedy dla mnie forum było straszne do oponowania a te sowy były dla mnie bardzo ważne.Jestem ci Zuzka bardzo wdzięczna za wszystko A te gacie i wrony-no trochę dostałam kwiatów,potem owoców,dojrzałam,przejrzałam,spadłam-jak to owoceWażne,że wagę kontroluję(chyba?)

 

Ech, stare dzieje.
Za co mi jesteś wdzięczna, daj spokój
Ja wtedy wiedziałam o grze nawet więcej, niż kiedykolwiek chciałam wiedzieć (to była jak wiadomo zupełnie inna gra, niż ta obecna)... i właśnie zaczynałam rozumieć, że mnie to jednak za mało bawi.
Ten brak wyzwań
Nawet i dziś mogłabym spokojnie skończyć każdy event... tylko po co
Ale już wtedy zaczynała się ta gonitwa za levelami, która mnie - szczerze mówiąc - po dziś dzień śmieszy
Zacięta walka, jak to się mawia: natura o zakrwawionych kłach i pazurach - wśród siewców sałaty... no nie
W każdym razie nie dla mnie, nie w takiej grze i w ogóle nie na necie, sukcesy to ja preferuję realne
Obserwowałam (i po dziś dzień tak z doskoku obserwuję) takie wielkie tutejsze kariery oparte na przesadnych inwestycjach... ale sama w życiu bym się nie dała tak wciągnąć w taki wyścig.
A do tego kolekcjonerstwo też mnie nie kręci - no nie nadaję się na farmera i tyle

Forum mnie przytrzymało, bo to właśnie forum było mi wtedy znacznie bardziej potrzebne, niż te zagony sałaty - fajnie było się powygłupiać wśród ludzi, którzy nie mieli pojęcia, co się tak naprawdę ze mną działo w tamtych czasach.

A poza tym bezwstydnie żerowałam na kumpeli, która mnie w to wciągnęła - grała (wtedy jeszcze nielegalnie) kilkoma farmami i chętnie się dzieliła, czym mogła. Ona akurat wiedziała o mnie sporo i cieszyła się, że jakoś mi to wszystko pomaga.

 

Dzień dobry Nic mądrego nie mam do napisania ale się przechadzam po forum z nowym wdziankiem,to i tutaj się pokazuję-moje zdjęcie do CV

 

Wdzianko jest przecudnej urody, ty zawsze miałaś rewelacyjne sygny
Na jakie stanowisko aplikujesz z tą konkretną focią w CV...?

 

Sama nie wiem-tyle mam ofert,że nie mogę się zdecydować,gdzie to CV wysłać

 

Z taką focią to od razu gdzieś wysoko aplikuj, co się będziesz rozdrabniać
Ja bym stawiała na wiceprezesa jakiejś międzynarodowej korpo, poprawnej politycznie rzecz jasna
One ostatnio wszystkie poprawne, bo nie wypada inaczej

 

Po namyśle uznałam,że co się będę rozdrabniać-na wiosnę wybory,to poczekam... Te kilka podpisów,to chyba tu zbiorę?

 

No ba
Zbierzesz na pewno, nawet ja polski paszport odkurzę i udam się do urny (brr, zawsze mi się to z kremacją kojarzyło ).
Ale wiesz, weź się zastanów, na czym ci bardziej zależy, na zaszczytach, czy na profitach...?
No i jeszcze: czy lubisz spadać na twarde, czy wolisz na miękkie

***

Bez związku, za to z lękiem, że znowu zostanę sklasyfikowana jako ta gimnazjalistka: jaki gatunek reprezentuje Wacuś, ten z twarzą w kopytkach...?
Może Władza wie...?
Bo w historyjce ani słowa o tym, ech

 

Ten Wacuś to pewnie z oazy wyrób,więc co ci mają powiedzieć-ni pies to pewnie,ni wydra...
No i teraz mi ćwieka zabiłaś... Wolę na miękkie ale wolę też profity...Marco wakatu nie ma jakiegoś?

 

Ani pies, ani wydra nie ma kopytek
Choć nie powiem, mój pies kopytka chętnie jadał
Wydry nigdy nie miałam, to nie wiem

A jeśli wolisz na miękkie plus profity, to tylko wiceprezes - w korpo zawsze się spada na miękkie, chyba że ci udowodnią jakieś kryminalne działanie na szkodę firmy. A profity to już w kontrakcie trzeba sobie zastrzec na wypadek tego spadania, nie napiszę, ile mój Marco dostałby tej odprawy, gdyby go walne zgromadzenie postanowiło szurnąć.
Profity codzienne bez spadania też zdecydowanie lepsze na tym stanowisku wiceprezesa, zapewniam cię
Spytam o wakat, a jakże - moim zdaniem z tą focią masz ogromne szanse

 

Siedzę i rżę do kompa,jak to zwierzę z kopytkami-ale nie Wacuś chyba...Już widzę minę Marco,jakby takie CV dostał-on sercowy trochę?To może nie pokazuj...

 

Możliwe, że wyjaśniają to kolejne odcinki historyjki...
Przyznam, że nie pamiętam, a kategorycznie odmawiam ponownego czytania tego

 

No Marco się właśnie zastanawia, jak w takiej sytuacji postąpiłyby kadry, ostatnio zwane działem HR
Na razie wymyślił, że to byłby świetny sposób na przetestowanie inteligencji pracowników tych działów, więc miej się na baczności, może zostaniesz poproszona o aplikowanie.

No proszę, a ja biedna w czynie społecznym czytam wszystkie
Moim zdaniem Wacuś występuje po raz pierwszy - ponieważ jego gatunek nie został ujawniony, a kwestia kopytek pozostaje mocno kontrowersyjna, mamy tu tzw cliffhanger czyli zawieszenie akcji w dramatycznym momencie (zwykle na koniec sezonu).
Typowy chwyt dobrych seriali
Więc w napięciu czekam na następny odcinek


EDIT w sprawie kopytek - tak mi coś dzwoniło z tą twarzą w kopytkach:

... Potem wyśnimy sen kolorowy, sen malowany,
Z twarzą wtuloną w kotlet schabowy, panierowany,
My, pełni wiary, choć łeb nam ciąży, ciąży jak ołów,
Że żadna siła nas nie pogrąży... orłów, sokołów!

Autor: Wiesław Gołas, W Polskę idziemy​

 

No nie mów,że mu te moje głupawki pokazałaś?
Ja się tydzień temu dowiedziałam,dlaczego nie mogę znaleźć pracy-otóż jestem w tzw.okresie ochronnym() Znaczy,jak mnie ktoś zatrudni,to nawet jakbym się nie nadawała,zwolnić mnie nie może...Więc blada ta część ciała,o której pisać nie można... Na 10 wysłanych CV,dostałam 2 odpowiedzi-że dziękują,zachowają ale na razie nie...Dodam,że jednak na vice prezesa nie aplikowałam....A może trzeba było?

 

Trzeba było na wiceprezesa
Marco tu siedzi obok mnie i podejmuje decyzję, że jednak dziś do roboty nie idzie (chyba go sumienie lekuchno podgryza, więc ta decyzja rodzi się w bólach, współczuję, ale szacowne dzieło już od dawna twierdzi, że w bólach rodzić będziesz, z autorytetami nie będę walczyć przy śniadaniu).
Ja i tak wiem, że nie pójdzie do tej roboty, bo okrutnie mu się nie chce

No ale w każdym razie twoją focię obejrzał, sugestię przyjął z radością... bo on ma poczucie humoru i za to go lubię.
No dobra, między innymi za to

PS. A blada to może być pupcia, Triss dawno temu to sprawdziła

 

Triss się na moment pokazała i znowu zniknęła... Tak,jak i reszta-już w kuchni siedzą i na święta żarełko gotują?
Ja też mam swojego u boku.Ale z bardziej prozaicznego powodu-merc(taki już mocno dorosły)się wczoraj zbiesił i u lekarza kondycji nabiera...Do jutra ma być ponoć zdrowy...

 

Triss ostatnio tak już ma, choć ją jednak na forum ciągnie z lekka
Szkoda, że tak rzadko występuje w tutejszej przyrodzie, jest cennym rozmówcą, nie...?

No jeśli merc jutro będzie zdrowy, to nic poważnego Bogu dzięki.
Mój biedny chłopina to nawet nie może takiej wymówki zastosować i musi sam w tych bólach pogodzić się z tym, co ja wiem od świtu - nie idzie do roboty.
Bo ile można tak do tej roboty
Znacznie lepiej jest wpatrywać się w zachwycie w zdjęcie z CV forumowej koleżanki żony.
Aha, no jeszcze w bliźniaki można się wpatrywać, coraz większe się robią

 

W takie maluszki,to i ja bym się cały dzień wpatrywała-w swoje,oczywiście.
Tak przy okazji GT,patrzę na listę znajomych-jakoś się do porządków na niej nie mogę zebrać-ile ludzi znajomych,tak lepiej,już nie gra A my trwamy

 

U mnie w maluszki wpatruje się głównie Marco - i jeszcze junior, ale junior to moim zdaniem głównie sprawdza, czy Madison Sue już zaczyna wyrastać to, co powinno jej wyrosnąć

Jeśli nie wymyślę czegoś ciekawszego, dzień wygląda tak, że Marco (po dokładnym obejrzeniu bliźniaków oraz juniora i mnie) udaje się do gabinetu popracować - najczęściej jego fizyczna obecność w robocie nie jest tak naprawdę konieczna, więc sobie siedzi w firmowym intranecie i rządzi.
Po dziesięciu minutach tego rządzenia woła mnie, niby w jakiejś pilnej sprawie... i sobie gadamy na tematy oderwane albo plotkujemy o firmie.
Trochę to trwa, po czym z oddali zaczyna dobiegać rozmowa bliźniaków - wtedy Marco idzie się gapić, dołącza do niego junior i gapią się razem, następnie wracają do gabinetu i junior pobiera lekcje klikania w klawiaturę itp, a ja szybko zwiewam.
Czasem mi się udaje zwiać, czasem nie.
Fascynujące życie

Ale dziś idziemy... no, nie w Polskę, tylko w tango.
Udało mi się zataić przed chłopiną jedną kiecunię zakupioną specjalnie w celu zrobienia mu przyjemności - i dziś wyprowadzę tę kiecunię na taneczny spacer.
A co, niech się chłopina cieszy

 

Na pewno się ucieszy,jak znam ciebie Przyjemnego treningu...Szkoda,że nam się tak te czasy rozjeżdżają-ty na tańce a ja niedługo spać