zzizzie

Już za chwileczkę już za momencik
Pamiętacie Pankracego? tak mi się teraz przypomniał lubiłam go jako dziecko
A "czas do kampusu" to wbrew pozorom szybko zleci..... ten czas to w sumie gna jak już nieletnie towarzystwo się pojawia - a może to ja mam tylko takie wrażenia
No ale jak nieletniej nie było to nie zauważaliśmy tak bardzo tego roku za rokiem....teraz.... dopiero z porodówki wychodziłam a już pierwszaka mam w domu....a to przecież tak niedawno było...
Za następne 7 lat pannica będzie
Strach się bać jak toto wyrośnie
Dziś dla odmiany robiłyśmy czapkę policyjną psio patrolową..... w środę szkoła świętuje Międzynarodowy Dzień Bajek - można się przebrać....można jak większość dziewczynek w księżniczki, Arielki, Elzy czy inne takie....ale można i w psią glinę..... echhhhh
I ta wiara w mamę - nie że kupimy jakieś stroje tylko "mama zrobimy ty umiesz przezież" ....tiaaaaa
Ma ktoś brązowe ubranko na zbyciu? z ogonem najlepiej
A propo gliny - aktualnie mam w domu przyszłą panią policjant (poważna rozmowa o przyszłości wystąpiła) tylko "te akcje to ją trochę martwią" ale "papierkowej roboty nie chce za nic" ...... ciekawe- z tydzień temu była chyba strażakiem..... ciągoty to panna ma

 

Pies policyjny...? Genialny pomysł
Ale koniecznie jej uszyj szelki K-9
Prawdziwy pies policyjny tylko w takich szelkach chadza

Tak na marginesie, bo to fajna info jest: "K-9" po angielsku czyta się "kejnajn", czyli dokładnie - no, prawie dokładnie - jak "canine", czyli "psi" albo "zwierzę z rodziny psów". Jednostka K-9 to oddział gliniarzy z psami - takimi do łapania uciekających, do węszenia dragów, do szukania ludzi zasypanych pod gruzami... no z psami pracującymi.
Swoją drogą mnóstwo psów z kilku oddziałów K-9 brało udział w akcji ratowniczej po tzw 9/11, czyli zamachach z 11 września.

EDIT: a co do kariery w policji, to teraz już w miarę można
Ale ja bym nie chciała do patrolu, dla mnie tylko dochodzeniówka: przesłuchania, dobry glina/zły glina, te klimaty.

 

Junior jest uroczy Napisz, Zuza, że blondyn, to w to przyszłe latanie panien za nim jest w stanie uwierzyć Chociaz ja osobiście wolę brunetów

Co do przetrzymywania przez polskie szpitale po cesarce - aż tak źle nie jest Znam takie mamy, które wychodziły po 2,5 dniach.

 

Nie blondyn
Już teraz jest prawie brunetem - ale ja też wolę brunetów
Blondynów to tutaj jest na pęczki, taki typowy kalifornijski sunny boy czyli słoneczny chłopiec to opalenizna (niemodna ostatnio), chabrowe oczęta i blond włoski, takie falowane (oraz jak znam życie w co najmniej połowie przypadków farbowane). Aha, do tego oczywiście sześciopak (czy ile tam jest tych mięśni do ćwiczenia) i białe zębiska (wyszczerzone w szerokim fabrycznym uśmiechu numer co najmniej 7).
Ale szanse na blondyna były niewielkie, ja brunetka, Marco (koleś z włoskimi korzeniami bądź co bądź) - też brunet (no, ostatnio tak bardziej pieprz z solą, jak się kiedyś mawiało na umaszczenie niektórych ras psów).
Zresztą Marco i tak już nie podpada pod kategorię sunny boy, wiek nie ten

***

No, jeszcze jedna doba.
Głupia jednostka czasu, taka doba - czy ona koniecznie musi mieć aż 24 godziny...?!

 

Nie taka głupia, dobrze, że nie ma np. 36 h

 

No fakt.
A mogłaby mieć nawet 48

Dostałam już instrukcję obsługi bliźniąt, bardzo zabawną.
Oraz parę innych publikacji finansowanych przez firmy przy nadziei (tzn przy nadziei, że coś u nich kupię oczywiście).
Jutro o ósmej rano wybywamy do domu, będziemy jechali pod prąd, więc może szybko pójdzie.
Dziś Marco będzie miał szkolenie, też według instrukcji - widocznie uznano, że ja już swoje wiem, ale jemu trzeba odświeżyć pamięć.
Jak ja przetrwam do jutra to Bóg jeden wiedzieć raczy

 

Takie szkolenie dla taty się przyda.
Moja młodsza cioteczna siostra, nota bene matka teraz już pięcioletnich bliźniaków dostała instrukcję karmienia piersią naraz obojga.Skończyło się po tygodniu czy dwóch ogromnym spadkiem wagi i przejściem na butelki.
A do jutra coraz mniej godzin przetrwasz spokojnie,trzeba było kupić centymetr i żołnierskim zwyczajem odcinać kolejne dni

 

Dwie sztuki jednocześnie przyssane...?
No nie, to się może w nocy przyśnić

Moja instrukcja na szczęście pozostawia wybór, cyc czy flacha - ale aż zajrzałam, nigdzie nie ma o tym, żeby cycem jednocześnie.
A Marco szkolenie przeszedł przy okazji juniora i wtedy to było nawet wesoło, poprzednio miał do czynienia z noworodkiem jakieś 20 lat wcześniej, a i to wątpię, czy karmił i przewijał. W każdym razie podczas szkolenia zabrakło mu trzeciej ręki przy jakiejś ważnej czynności - pamiętam, że zamarł trzymając bodajże nogi juniora i pieluchę, bo sobie nie przygotował mokrych chusteczek pod ręką.
Faceci mają jednak instynkt do innych rzeczy

Centymetr.
Kurcze no wiedziałam, że o czymś zapomniałam, ech.
Myślałam, żeby wydrapywać te kreski na ścianie, cztery pionowe i piątą w poprzek, razem pięć dni... ale nie miałam dostępu do ściany, katafalk stoi tak bardziej pośrodku.
O, już wiem - jak się Marco pojawi, poślę go po ten centymetr, będę odcinać kwadranse

EDIT po namyśle: a ciekawe, co w takiej polskiej instrukcji radzą mamusi trojaczków - wyhodowanie trzeciego cyca...?

 

Nie zapomnij o nożyczkach
W razie czego Marco ma chyba krawat?

Fakt, dwie przyssawki naraz... to się może naprawdę przyśnić.
A ty się zainteresuj topem, czas ci szybciej zleci, BP kpiny z pogrzebu robi

 

Uśmiałam się, może trojaczki dwoje u matki a trzecie u tatki i tak na zmianę

 

Nożyczki to może z bloku by pożyczyli
Ale fakt, niech Marco kupi, na bloku może się trafić ktoś nieżyczliwy

Taka instrukcja z dwójką symetrycznie przyssaną to jest - tak na moje oko - skrajnie instrumentalne traktowanie tej nieszczęsnej matki, która i tak ma już uszy zawiązane na czubku głowy na kokardkę.
Najpierw była pojemnikiem, teraz dojarnią automatyczną.
A że ją to może fizycznie zrównać z glebą - i że jako dojarnia wielostanowiskowa będzie miała z tego karmienia jeszcze mniej frajdy - to co to kogo obchodzi, kto by się tam przejmował uczuciami maszyny do karmienia.
No nie wiem, mnie aż zatrzęsło z oburzenia.

A zajrzałam tam do wątku TOPowego... mnie to że tak powiem nie dotyczy, ale ktoś się okropnie pazerny i skąpy zarazem zrobił.
Za pustą stodołę to chyba wypadałoby więcej dać.
Ale tak ogólnie to się tam wymądrzać nie będę, dożynki nigdy mnie specjalnie nie grzały, a jak widzę pompony, sztandary i pieśni patriotyczne, to mi pod gardło podchodzi.
Przecież od dawna wiadomo, że ja się na farmera nadaję dokładnie tak samo, jak na suwnicowego

No a co ma zrobić nieszczęsna samotna matka trojaczków...?

 

Ja pojedyncze sztuki miałam a i tak na butli były-wyrosły chłopy jak dęby a mleko,jakie wtedy było,to kto ma więcej niż 40 lat,pamięta...

 

Ja mam bliźniaki z małą przerwą tak około półtora roku

 

Teraz rodzić i mieć dzieci,to normalnie relax Pieluch nie trzeba prać(ja przez miesiąc ręcznie dygałam,bo moja Mamusia nie pozwalała do Franki wkładać )mleko trzeba było gotować i mieszać,żeby się grudki nie porobiły,kaszka to samo-k o s z m a r

 

To ja mam dwa pytania:
1. Dlaczego pieluchy szkodziły pralce?
2. Jakim cudem tzw przyrost naturalny spada akurat teraz?

Swoją drogą ilość lat za małpami trochę zmalała w PL ostatnimi czasy

 

Dlaczego szkodziły do tej pory nie wiem i już się nie dowiem ...Za to,przy drugiej sztuce,z dala od Mamy i będąc już szczęśliwą posiadaczką "automata"odetchnęłam... I starannie przed Mamą pieluchy ukrywałam-bo wiadomo-polska pralka,polski proszek...

 

Mam tylko jedno dziecko - córkę.
Karmiłam piersią przez 9 miesięcy ( i nie żałuję) i ona w wieku 4 m-cy miała nadwagę.
Chyba super mleko produkowałam
Ale też te pierwsze miesiące prawie non-stop była przy cycu.
Tzw. metoda karmienia na żądanie.
A ja padałam na nos i w sumie to było dobre, bo ładnie schudłam po tej ciąży.

Jeżeli chodzi o pieluchy, to zużyłam moje zasoby $$ na pampersy w Pewexie, bo ich prania sobie jakoś nie wyobrażałam.
I jeszcze w RFN miałam przyjaciół, co ratowali różnymi odżywkami, kremami.

Więc nie najgorzej mi to macierzyństwo przeszło.
A wtedy właśnie rodziła się nowa wolna Polska to i trochę lepiej było.

 

Podziwiam - nie umiałabym tak.
Nie umiałabym karmić nieustannie... padać na nos... zrezygnować z własnego życia (czyli przestawić się wyłącznie na cudze życie).
Trudno, taka już ze mnie egoistka - ale się tego nie wstydzę, tym bardziej, że te same efekty (czyli zdrowego malucha) można osiągnąć innymi metodami.

 

Ja tam bez karmienia z 30 kg nadwagi w pól roku do swojej wagi wróciłam.. Mam znajomą,dalszą,która karmiła piersią do 4 roku życia W moich czasach nie było w ogóle pampersów...Chyba,bo dolarów też nie miałam...

 

Wiesz, mnie lekarze w wieku ok. 17 lat dali 15 - 20 % szans na dziecko ( po poważnych chorobach).
I pojawiło się po wielu latach, to chuchałam, dmuchałam.

I tylko dla niej zrezygnowałam na ten czas z wielu moich przyjemności.

A potem, to już znowu było fajnie.
Czasem ( mimo mojego wrodzonego egoizmu ) potrafię poświęcić się, ale tylko dla dziecka.