zzizzie

Zuza,wiem,że cierpliwość do twojej natury nie należy-ale to szczególny wypadek,w dodatku bardzo ważny,sama wiesz...Więc się jeszcze uzbrój,w co tam masz-kciuki trzymam za was... Z nami te 2 tygodnie jakoś przelecą...

 

No właśnie między innymi za taką pisaninę Cię uwielbiam
Za notorycznie opluty tablet mniej

Czyli wszystko jest w najleprzym porządku jeśli nadal pozwalają Wam (hihihi) wypoczywać
A teraz o strawnościach lub nie - to nie Ty masz trawić, Ty masz pisać a od trawienia to jak widzisz grono już się zebrało
Więc wymyśl tą postać - powiedzmy....Zuza niech to będzie, posadź w jakimś miejscu (katafalk...?) i ...czekaj długo może nie poczekasz bo jak Zuzkę znam nie usiedzi bez conajmniej komentowania otaczającego ją świata

 

Ale to już mamy-nie trzeba innych bohaterów wymyślać Zuza,z tym swoim widzeniem świata i otoczenia oraz innych wielu rzeczy,jest jak powieść w kilku tomach W dodatku nie wiadomo ile ich jeszcze będzie-a takie powieści lubię...

 

Uświadom ich, że ten sposób mówienia to pochodzi od tow. Lenina,"Wiecie , rozumiecie, towarzyszu, zrobicie to a to...".
Ale jak leżysz dalej, to znak, że wszystko jest w najlepszym porządeczku, to może 8 listopada?

***
Coś nie bardzo wierzę, żeby ten prezent był jadalny, w każdym razie uważaj, żeby chłopinie nie zaszkodził
Robi chłop co może...

***
A co do Twojej pisaniny, to pozwolisz, że to my ocenimy, czy jest niejadalna, tylko coś naskrob...

 

Taa, z wami
Dlaczego nikt tu nie robi na nocną zmianę, ja się pytam...?

Udało mi się chłopinę do domu odesłać, bo mi zasypiał w tym fotelu (chyba marnie sypia ostatnio biedny), przychodzę, a tu żywej duszy nie ma.

I sama tak siedzę (właściwie leżę) na tym katafalku...
... i co ja mam zrobić albo powiedzieć jako ta postać z literatury...?!

Patrz wyżej - czekam na katafalku i nic mi do głowy nie przychodzi.
Mówiłam, że ze mnie taki pisarz by był, jak z koziego drugiego końca saksofon tenorowy

Ba, żeby do mnie mówili per "wy", to by nie było problemu - tym bardziej, że po angielsku tak się właśnie mówi
I nawet nie trzeba być członkiem albo kandydatem na członka.
Do mnie się mówi per "my"
Konował Prowadzący: "No to myślę, że sobie jeszcze poleżymy".
Kto będzie leżał, ja i Konował?!
No przecież nie, Konował będzie się uwijał i zarabiał kasę, leżenie zostawiając mnie.
Zresztą i tak nie lubiłabym leżeć w towarzystwie tego konkretnego Konowała, mój chłopina znacznie smakowitszy

Zawsze jak ktoś z nich zaczyna z tym "my", aż mnie język świerzbi, żeby zaprotestować.
Ja rozumiem te bedside graces czyli (najogólniej) podejście do pacjenta, ale ja naprawdę nie jestem "my" (no, co najwyżej: my, z Bożej łaski, Królowa Brytyjska... ale nie jestem jaszczurką, więc to odpada).

Strażniczki to wychowałam jeszcze poprzednim razem, po tygodniu żadna już nie pytała "Jak się dziś czujemy", bo wszystkie wiedziały, co ja odpowiem: "A nie wiem, jak się siostra czuje, ale ja to całkiem nieźle" (no mniej więcej, po angielsku to nawet ładniej wychodzi).
No ale Konowała nie będę przy chłopinie wychowywać

***
Prezent nie jest trujący, można zjeść
A rachunki za dentystę to nie ja płacę, więc tym bardziej można

Biedny Marco dobrze wie, co ja myślę o takich prezentach (i w ogóle o prezentach), więc wręczanie prezentu zawsze zaczyna się od "Tylko się nie złość".
Ale ponieważ wie, to zeżarcie prezentu będzie stanowiło karę za niesubordynację.
Nie mogę ciągle rządzić w tych aksamitnych rękawiczkach przecież

 

Ktoś tu czasem te nocne dyżury ma choć za chwilę mam też nadzieję do spania wrócić....no zobaczę czy się uda jeszcze zasnąć .....
Konował nie konował uczyć się zawsze warto - to "my" to się nie dziwię, że Cię wkurza - ewentualnie zrób misję Marco i niech z konowałem załatwi.......a co! ?...i nie każ mu jeść prezentów o ile tortem czy inną pysznością nie są - doceń, że Ci nie chce cherbaty co 5 minut robić np tak jak ja miałam...... wiesz

 

W nocy to ja zaglądam tylko nie zawsze mam o czym napisać,tym bardziej że przez pewnego pana P mam doła.
Niestety nie mogę o tym napisać bo Ban by był dożywotni.

 

No i się zrobiłam nerwowa....
Ani lajka, ani posta

 

Jestem, jestem.
Wspominałam już chyba kiedyś, że złego diabli nie biorą

Po prostu wczorajszy dzień był jednak nerwowy i męczący, ja nie mam aż tak stalowych nerwów i nie jestem aż tak wyluzowana, jak by na to mogły wskazywać moje posty... szczerze mówiąc intensywne pajacowanie online to jest moja typowa reakcja na trudniejszy real.

No więc dziś udało mi się prawie cały dzień przespać pod czułą opieką chłopiny, który chyba nieźle się wynudził tak mnie pilnując.
Jutro pewnie będzie lepiej, następnego dnia nie dam rady przekimać w całości.

Ale poza tym leżymy i czujemy się normalnie - ja, Konował i taka jedna salonowa, której nie udało mi się jeszcze oduczyć tego "my".
Nie ma się czym przejmować

 

Też już lekko zaniepokojona byłam bo długo się nie odzywałaś. Dobrze, że przespałaś bo odpoczynek jednak wskazany - jeszcze trochę - trzymam kciuki, dasz radę a popanikować trochę masz prawo dziwne gdybyś była zupełnie spokojna.... a tak - znaczy wszystko w normie
Tak szczerze mówiæc to my tu chyba razem z Tobą się stresujemy
Może powiedz Marco, że jak by coś niech nam napisze, że wszystko ok tylko już Was 3 jest i odezwiesz się jak wypoczniesz

 

Proszę nas nie namawiać do złego

Żeby cokolwiek tutaj napisać, Marco musiałby się zalogować na moją farmę korzystając z moich danych dostępowych = zbrodnia zagrożona totalną karą śmierci.
Ewentualnie musiałby sobie własną farmę założyć, z tej farmy przydreptać na polskie forum i coś napisać w języku zakazanym.
Zależnie od pory dnia/nocy ta jego pisanina zostałaby ciachnięta od razu albo trochę później.
Marco jest bardzo sprawny komputerowo i netowo (no, ja chyba jestem lepsza ), ale wątpię, czy poradziłby sobie z polską wersją czegokolwiek.
Zresztą jak dotąd farmy nie założył, to znaczy, że go to nie kręci (coraz mniej mu się dziwię ).
Więc na chłopinę nie ma co liczyć, sama będę musiała klepać w oparach narkozy
Nie ma lekko

 

Pewnie ,że lekko nie jest. Zuza dasz radę.

 

Ufff...
coś mi rano komp szwankował (albo BP pomagało), w każdym razie teraz dopadłam do kompa i... już się uspokoiłam
W razie W to poproszę o info jak poprzednio, Marco się spisał na piątkę ( z twoją instrukcją oczywiście).
Ty sobie leżysz, a ja latam jak kot z pęcherzem, wet, przejezdni goście w trasie na groby, kwiatki, znicze, szanowna cioteczka, po zabiegu , trzeba 2- 3 razy dziennie zajrzeć, już mam dość, a to jeszcze nie koniec na dziś.
A jutro powtórka z rozrywki
Byle do niedzieli

 

Jasne, że dam radę
W sumie jak się tak zastanowię, to naprawdę nie mam powodów do narzekania czy przesadnych obaw.
Jestem pod opieką na bardzo wysokim poziomie, gdzieś tam na samej górze skali... jestem ogólnie zdrowa i silna... nic złego się nie dzieje.
No ale tak już jest skonstruowany typowy przedstawiciel naszego gatunku, że widmo kozika w dłoni rzeźnika budzi w nim co najmniej lekki lęk.
Staram się z tym walczyć, bo to bez sensu jest

Info zostanie przekazana bez naruszania Kodeksu karnego

No tak, okolice Święta Zmarłych to typowa gonitwa i męka, także fizyczna.
Bardzo współczuję... i jakoś nie zazdroszczę, chyba lepiej jest leżeć

 

.....tylko niech to info jakoś do mnie dotrze bo się zamartwiać będę!

Dla mnie w tym roku święto niestety podwójnie smutne Łatwy piątek nie będzie i na dodatek częściowo w trasie...jeszcze nie do końca wiem jak to wszystko ogarnąć
Gotowanie większe mi odpada więc tyle dobrego

Za to nieletnia jak zawsze potrafi humorek poprawić - wczoraj po religii dylemat i ustalanie jak to jest bo Pani na religii mówiła że te halołiny to złe są (!) a dziś na świetlicy pajęcze sieci robili....hmmm jak dzieć rozdarty ma nie być ta sama instytucja szkoły a poglądy....
Jakoś dylematy rozstrzygnięte więc Nieletnia idzie do sklepu straszyć ulubionego Pana (właściciel) uwaga- w największym i najleprzejszym ręczniku "tylko" mam jej dziurę zrobić ...a w sumie dwie....na oczy....
duszek taki
tiaaa
lecę ciąć ręcznik
...ale prześcieradło jakieś chyba muszę

 

Ha, "Pani od religii" to stwór zaiste przedziwny.
Nie z racji poglądów (tego się można było spodziewać), tylko jako instytucja.
Otóż "Pani od religii" nie podlega szkole.
Szkoła ma jej tylko wypłacać (relatywnie dość sowite) wynagrodzenie, płacić składki na ZUS i inne takie.
Natomiast szkole nie wolno wtykać nosa w to, co "Pani od religii" wyprawia podczas lekcji, czyli w te treści, jakie jest łaskawa przekazywać dzieciom i młodzieży.

Dowiedziałam się o tej specyfice "Pani od religii" przy okazji sporej awantury w szkole, do której uczęszczały dzieci pewnej mojej znajomej.
Otóż podczas lekcji (podobno były to lekcje religii) tamtejsza "Pani od religii" prowadziła ostrą agitkę przeciwko pewnej opcji politycznej oraz za inną opcją - jak się nietrudno domyślić, było to w okolicach którychś wyborów, nie pomnę już, których.
Agitką "Pani od religii" wpisywała się idealnie w działania swych mocodawców, natomiast nie za bardzo pasowała do ogólnych zasad resortu oświaty.
Kiedy rodzice udali się do dyrektorki placówki oświatowej w celu złożenia protestu, okazało się, że dyrektorka nie może zrobić absolutnie nic. Po prostu - nie ma władzy nad "Panią od religii".

Po weryfikacji tych info w kuratorium (bo naiwnym rodzicom coś takiego nie mieściło się w głowie) rodzice masowo "wypisali" dzieci z tych konkretnych lekcji, przenosząc je na "etykę" w wykonaniu bodajże polonistki, nie pamiętam już dokładnie.
Ale "Pani od religii" oczywiście nadal otrzymywała takie samo wynagrodzenie, choć rzadko już odwiedzała tę szkołę.

***

A tak serio - fakt, mało jest zagranicznych świąt (czy okazji), które tak bardzo kolidowałyby z polską wersją.
Nasze okolice początku listopada są pełne zadumy, smutku, refleksji nad przemijaniem, aromatu płonących zniczy unoszącego się nad nagle tłumnie odwiedzanymi cmentarzami.
I to jest ok, wszyscy do tego przywykliśmy... choć ja po dziś dzień twierdzę, że nie muszę jeździć na cmentarz, żeby pomyśleć o mojej mamie, żadne zewnętrzne dekoracje nie są mi do tego potrzebne.
No ale to ja tak mam, inni najwyraźniej mają inaczej.

A Halloween - cóż, zabawa w duchy, strachy i inne zombie.
Klimat totalnie nie ten...
... ale gdybym mogła, zadałabym wszystkim "Paniom od religii" (oraz ich mocodawcom) jedno podstawowe pytanie: a cóż to komu szkodzi, ta zabawa...?
No ale odpowiedzi i tak bym się nie doczekała, co najwyżej ekskomuniki.

 

Witam a co tu tak cicho?
Przyzwyczaiłam się do tego że wejdę poczytam co napisałyście,a tu pustki.
Zuza wszystko w porządku nie widać cię na forum.

 

Czy ty czasami nie jesteś moim genetycznym bliźniakiem? Bo co ostatnio napiszesz,to i ja tak czuję To w kontekście bywania na cmentarzach-nie lubię i nie czuję potrzeby patrzeć na zimne kamienie Rzadko chodzę i nie zawsze we Wszystkich Świętych-wolę następny dzień,bo to według mnie właściwszy-Zaduszki...A z mamą i tatą,to często sobie rozmawiam-znaczy ja mówię ale oni chyba słyszą? Mam takie 3 gwiazdy na niebie upatrzone-myślę,że to oni(bo i Damianek)I jak sobie na fajkę przed snem wychodzę,to sobie zawsze pogadamy...

Nie mogła pisać posta pod postem,to czeka na nas

 

No właśnie, dopóki ktoś tu czegoś nie napisze, to pupcia zbita.
Wszyscy mają wolne od tej mojej pisaniny, ja również zresztą

No pewnie, że jesteśmy jakoś podobne, 5 -10 - 15 nie wzięło się z niczego

Gwiazdy... jaki piękny pomysł
Też sobie jakieś wybiorę

***

Ponieważ dziś już obowiązuje ta zaduma, ja tak tylko focie powieszę, a wydurniać się będę następnym razem.

Oto halloweenowe przebranie Jensena, którym właśnie się pochwalił na instagramie.
Mniam, prawda...?
Moim zdaniem Jensen powinien zostać następnym Batmanem.

​

Ze smutkiem stwierdzam, że Jaredowi gorzej poszło.
Mianowicie kilka dni temu był łaskaw nieco przesadzić z konsumpcją procentów w pewnym (własnym zresztą) klubie, po czym wpadł w nastrój - by tak rzec - bojowy i pobił własny personel w postaci kierownika i kelnera.
Wezwano policję i Jared został przepisowo zapuszkowany... kaucję wyznaczono mu skromną, bo tylko piętnaście tysi (zielonych), więc długo w tym areszcie nie posiedział. No, teraz mu pewnie Ruby (w cywilu Genevieve) intensywnie kołki ciosa na skacowanym baniaku.
Na YT można nawet znaleźć filmik z czyjejś komórki, Jared wyraźnie jest z tych, których procenty przechylają do tyłu.
Filmiku nie wstawię, bo to zgorszenie dla słodkich maleństw, ale tzw mugshot czyli focię prosto z aresztu - owszem.

​

Co ta gorzała robi z człowieka, nie...?

***

Znacie palmiery...?
Jak tylko mnie wypuszczą, natychmiast upiekę wielką porcję, znalazłam fajny przepis, a kocham palmiery

***
A tak poza tym wszystko po staremu, ech

 

A dla mnie dzisiejszy dzień to wspomnienie .
Wspomnienia jednego z najfantastyczniejszych rodzinnych świąt
Pewnie z racji wieku zdecydowana większość forumowiczów nigdy nie poznała takiego oblicza Świeta Zmarłych.
Niewielki cmentarz na Wawrzyszewie .
Cała rodzina zebrana obowiazkowo przy grobie protoplasty .
Gwarno , często wręcz wesoło , wspominanie tych którzy odeszli .
Nie płacz i żal ale to co w nich było najfajniejsze
Ileż ja się dowiedziałem o rodzinie własnie tego dnia .
Cmentarz rozświetlony płonacymi zniczami w glinianych skorupkach lub w kolorowych "musztardówkach" , pachnacy dymem .
Nikt nigdzie nie pedził .
Na grobie wielkie kule białych , złotych lub fioletowych chryzantem . Czasem pojedynczy kwiat symbolicznie .
Wyszukiwanie opuszczonego grobu wśród malutkich dziecinnych mogiłek by żadna nie zostawała tego wieczoru w ciemności .
A potem jeśli tylko pogoda dopisała wyprawa na Stare Powązki
Tam klimat jest każdego dnia od zawsze na zawsze ale własnie wieczorem 1 listopada to miejsce niezwykle .
Pewnie że z bliskimi którzy odeszli mozna pogadać zawsze wszędzie i w każdej chwili ale to właśnie dziś należy im się to szczególnie , tak jak maluchom urodzinowe przyjęcie a bliskiej osobie uśmiech z napisem kocham kazdego dnia