zzizzie

Te przetwory to pod wpływem lektury forum (Anhedrea, to twoja sprawka ).
Dajcie znać, kiedy przestać ciskać... choć w sumie mnie tam wszystko jedno, i tak zazwyczaj niczego nie wysyłam, nieużyta jestem

Co do coca coli, to coca cola rozpuszcza kości z drobiu
Sprawdzone doświadczalnie.
Jak ktoś ma dziecię i chce to dziecię przestawić na tzw "zdrową" dietę (nie bądźmy naiwni, stąd cudzysłów), to warto dziecięciu taki eksperyment zademonstrować.
Bierzemy kość z drobiu, raczej taką nie za grubą (ale też nie taką miękką, bo efekt będzie słabszy).
Zalewamy colą w jakiejś szklance i odstawiamy na dwa dni.
Na początku eksperymentu niech sobie dziecię organoleptycznie (czyli przy pomocy zmysłów, w tym przypadku wzrok i dotyk wystarczą) samo sprawdzi, że kość twarda i prawdziwa.
Po dwóch dniach kość będzie się zginała.
Jak zostawimy na dłużej uzupełniając wyparowaną colę, kość nam się w końcu rozpuści.
Pokażcie mi dziecię, które po takim eksperymencie zechce pić colę
Dorosły to insza inszość, dorosły jak zwykle wie lepiej

 

I jak zwykle wina spadła na mnie

Zuza, do mnie nie ciskaj już, SP użyłam.

Możesz ciskać butelki, nie odmówię

 

Ja już też po tej misji mam bo nie lubię czekać sprawdziłam skąd to brać i machnęłam całe
To z colą muszę pokazać pannie z rosołu kostka jak nic się nada hihihi
jeszcze z jajkiem w occie planujemy

 

Ja tez za ciskanie wypadajami dziękuję-za niecałe 4 zeta ofertę z SP dostałam do kupienia,kupiłam,trochę za farmarki SP dokupiłam i skończona 4 senologia A poza tym,wyjątkowo się oazy zachowały,więc jestem 100 baniek do przodu

 

U mnie się tak elegancko oazy nie zachowały, ale za chwilkę będzie koniec zabawy.
Przepis na likier też mam od tej pani

Obiecany przepis na żeberka w kawie, 3 - 4 porcje , w zależności od apetytu

• 1 kg żeberek
• sól morska

MARYNATA

• 1/2 szklanki mocnej kawy (np. z 2 espresso)
• 2 łyżki sosu worcestershire
• 2 łyżki syropu klonowego lub miodu
• 1 łyżka musztardy
• 1 łyżka koncentratu pomidorowego
• 1 łyżka octu winnego
• 2 łyżeczki różowego pieprzu
• świeżo zmielony czarny pieprz
• 1/3 łyżeczki chili w proszku lub do smaku
• 
  
• Żeberka pokroić na części z 1 kością, doprawić solą. Włożyć do plastikowej miski i dodać wszystkie składniki marynaty: zaparzoną i ostudzoną kawę, roztarty różowy pieprz, sos worcestershire, syrop klonowy, musztardę, koncentrat, ocet winny, świeżo zmielony pieprz i chili do smaku. Wszystko wymieszać, zanurzyć żeberka całkowicie w marynacie, przykryć talerzem i wstawić do lodówki na całą noc.
• Następnego dnia nagrzać piekarnik do 180 stopni C. Żeberka wraz z marynatą włożyć do żaroodpornego naczynia i piec przez 1 godzinę bez przykrycia, od czasu do czasu przewrócić żeberka na drugą stronę. Następnie przykryć folią aluminiową i piec przez około 50 - 60 minut (dokładny czas pieczenia będzie zależał od grubości żeberek, ilości tłuszczu przy mięsie oraz od tego jak bardzo wypieczone żeberka lubimy), w międzyczasie 2 - 3 razy przemieszać.

 

Butelki, hmm.
Przez chwilę się zastanawiałam, z jakim trunkiem mają być te butelki
Ale już rozumiem

Swoją drogą typowe - trzeba oddać 56 pustych flaszek, żeby dostać jedną pełną.
Wymagania że hej.

Trochę jak z tymi oazami: daje się cztery dorodne samce (albo samice), żeby z tego wyszła jedna, no może trochę więcej sztuk mutantów.
Już to samo jest dość wątpliwe moralnie, ta sugestia, że do tego konkretnego tanga trzeba czworga... ja nie wiem, czy masowo grające słodkie maleństwa się nie deprawują od takich pomysłów.

Ale do tego dochodzi jeszcze fakt, że owe cztery dorodne samce (albo samice) po takiej jednej jedynej sesji znikają bez śladu.
I nawet nie ma komu 500+ wypłacać
Że też wy wszyscy potulnie akceptujecie tak skandaliczne sytuacje

Ten przepis, na który ja trafiłam, jest w sumie bardzo podobny - kmin rzymski, ocet balsamiczny, chili w płatkach oraz 100% czekolada to różnice, aha - brak różowego pieprzu, ale to już drobnostka.
Proces produkcji jest też podobny z tym, że to drugie pieczenie następuje po dokładnym usunięciu z naczynia całego tłuszczu wytopionego z mięsiwka.
A całość można posypać skórką pomarańczową (taką frymuśnie pokrojoną) oraz jadalnym złotem.
Mniam

***

Tak sobie czytam te fikuśne przepisy, czytam... i wreszcie sobie przypomniałam, jakie żeberka ja kocham najbardziej, niezmiennie i od wieków (no, w każdym razie od dzieciństwa) - ano żeberka w kapuście, szanowni państwo.
Proste, zwyczajne, bez udziwnień...
... a jakie pyszne
Ech, nie jadłam tego bodajże od 30 lat

 

zreszta cola jest tansza niz np wd40 a efekty podobne
dzemow mi juz wystarczy

 

A wiesz, że to samo porównanie mi przyszło do głowy
Z WD40
Hmm... próbował ktoś to pić może...?

 

ma podobny slodkawy smak...kiedys sobie liznolem...

 

No nie żartuj
Ty jesteś absolutnie pewny, że jeszcze się mieścisz w tym naszym wymiarze...?
Bo może już gdzieś dryfujesz po światach równoległych...?
Chociaż w sumie piszą, że on jest mało toksyczny zażyty doustnie
Podobnie jak cola zresztą

 

zbliza sie top ,ale na razie mam wtop...

 

W coś wtopił?

 

w inne wymiary

 

No tak, ty już topem żyjesz.
Jak dla mnie to jest zdecydowanie inny wymiar
Chociaż ty w sumie zawsze żyjesz tym topem, teraz ci się tylko nasilają objawy

 

a ty co Doktor Quinn zamiast kozetki....

 

O ile dobrze pamiętam, Dr Quinn zajmowała się szeroko pojętą interną (czyli medycyną wewnętrzną), jako coś w rodzaju lekarza rodzinnego pierwszego kontaktu (bo na drugi kontakt i tak nie było szans, coś jak teraz w PL).
Twoja miłość do top to raczej pod inną dziedzinę medycyny podpada
Nie powiem, nawet się czuję w miarę kompetentna... ale co będę innym chleb odbierać

Kozetka, hmm... to ten wątek o kotach, tak...?

 

a to juz wiem co z Ciebie za ptica...siostra Ratched
tak to ten...znany nie tylko tutaj

 

No daj spokój, ja nie taka straszna

Ale... sugerujesz może, że jeśli ja jestem siostra Ratched, to ty jesteś McMurphy...?
Nie przesadzaj, McMurphy był normalny

***

Ech, Lot. Książka, która wiele razy pomogła mi przetrwać.
Książka, nie film (świetny swoją drogą), w dodatku czytana w oryginale.
Garść moich ukochanych cytatów (znam na pamięć) - te fragmenty, które w trudnych chwilach trzymały mnie w pionie:

Because he knows you have to laugh at the things that hurt you just to keep yourself in balance, just to keep the world from running you plumb crazy. He knows there's a painful side; [...] but he won't let the pain blot out the humor no more'n he'll let the humor blot out the pain.

Przekład z (całkiem niezłego zresztą) polskiego wydania (chyba bym to powiedziała inaczej, ale chwilowo nie chce mi się nad tym zastanawiać):

Bo wie, że trzeba się śmiać ze wszystkiego, co boli, aby zachować równowagę i nie dać się zwariować. Wie, że nie ma nic bez bólu; [...] lecz nie pozwala, by zawarty w tym komizm został przysłonięty przez ból, tak samo jak nigdy nie pozwoli, żeby ból został przysłonięty przez komizm.

***

You can't really be strong until you can see a funny side to things.

Po polsku (jak wyżej):

Nikt nie jest naprawdę silny, dopóki nie widzi, jak wszystko może być zabawne.

***

[...] when you lose your laugh you lose your footing.

Po polsku:

[...] człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu.
​

Wybaczcie, że tak na serio - ale Lot nad kukułczym gniazdem to dla mnie coś bardzo cennego

 

no widzisz jak wiedzialem na jakie zejsc tory...wiec chyba nie jest zemna,az tak zle..chociaz kto wie jak jest naprawde bo ,przeciez w kazdej bajeczce jest troche prawdy...

 

A bo ty jesteś tzw wysokofunkcjonujący maniak TOPów
Czyli tak na pierwszy rzut oka trudniej zauważyć, że -