zzizzie

No to leżę bardziej.
Poprzypinali mi różne kabelki i czujniki jak tej żabie ze starego eksperymentu (faradyzacja to się zwało bodajże, nie mylić z falandyzacją).
Jedzonko lekkie (a przedtem to niby jakie było?), uzupełniane rozmaitymi przysmakami dożylnymi.
Wstawanie ograniczone, ech.
A Marco to lepiej nie mówić co wyprawiał
Cudem go wygoniłam do domu (prośbą nie szło, więc groźbą), to później mnie prześladował na skypie i telefonicznie.
O drugiej w nocy kazałam przestać, więc zaczął męczyć recepcję.
Recepcja (czyli coś na kształt dyżurki) jest po drugiej stronie korytarza, widzę to przez okno (które teraz to już musi być odsłonięte), więc dobrze widziałam, kiedy Marco dzwonił.
Ma szczęście drań, innego męża to by pogonili po pierwszych pięciu telefonach.
Teraz lada chwila znów się tu pojawi cały przejęty - a ja się właśnie zastanawiam, po jakie zakupy go wysłać, żeby mu dłużej zeszło.

No naprawdę, jak mnie stąd wypuszczą, to wyprowadzam moją brykę do specjalnych zastosowań i tyle mnie będą widzieli.

A nie mówiłam?
To teraz bierz to szydełko w garść i fruuu, na Halloween już za późno, więc się skupiaj na kolorystyce gwiazdkowej, a ja zbyt ogarnę.

To jest bardzo uczciwa waga, te 48 kilo
Też tyle ważę, nawet ciut mniej - więc teraz, kiedy mam (chwilowo na szczęście) lekko ponad 60, czuję się jak najbardziej kaszalotowaty kaszalot galaktyki.
Idiotyczny pomysł z tą prokreacją ponad miarę... i nawet 500+ za to nie dostanę

 

Dlaczego nie dostaniesz 500+? należy ci się, jesteś obywatelką PL ,w stosownym czasie złóż podanie i już
Będzie na waciki lub wymagania BP

 

Mam dwa paszporty
A słodkie maleństwa to już będą całkiem jednopaszportowe, podobnie jak junior.
Podania nie złożę, i tak bym nie złożyła.
Bojkotuję takie pomysły od wieków.

 

To że uczciwa to wiem,w moim otoczeniu to wszyscy około 60 kg najmniej 55 kg.Sama mam 59 kg,stąd moje zdziwienie.
A te czujniki to po to byś nie wstawała?

 

Wiesz, ale ty chyba wysoka jesteś, ja nie za bardzo (rano max 167, wieczorem mniej, bo życie przytłacza ).

Czujniki mierzą mi parametry na bieżąco, bo się doktory boją o mnie - jak miło, nie...?
Ech, chyba poślę chłopinę po taką jedną formę szklaną do ciasta, szukanie mu trochę czasu zajmie

 

Po tym wypadku to sama nie wiem te mierniki co mnie pielęgniarki mierzą to od 176 do 179.Mam nadzieje że nie słyszysz tego odgłosu co one wydają.Trochę denerwujący na dłuższy czas te dżwięki są.
A z tą formą na ciasto to dobrze wymyśliłaś

 

Wyślij Marco po igły do galaretek 3d - raczej wcale nie znajdzie (przynajmniej u nas w sklepach tego nie ma
Jeszcze trochę dacie radę
Ja bym tam sobie poleżała- tylko nie tak obowiązkowo a tak "bo mi się chce" ...ciekawe ile bym wytrzymała .....ze dwa dni to spokojnie....potem mogłoby być gorzej
Idę grać mamy wieczór gier ...hmmmmm

 

Napisałam do was i padłam-słabowita jakaś jestem czy coś...
Wzrost też mi zaniżyli-nie możliwe,żebym "schodziła"7 cm Mam czy tam miałam 164 a policzyli mi 157...
Te czujniki u ciebie,to co?Coś już się zaczyna dziać czy tylko profilaktyka?

 

Ale ja już mam cały zestaw do tych galaretek
Była kiedyś o tym mowa, zamówiłam, dostałam, schowałam do szafki
Typowa ja

Leżenie przez dwa dni jest spoko, dłużej to już koszmar, jeśli człowiekowi nic w sumie nie dolega.

Wieczór gier, hmm.
Z całym szacunkiem, czy ty przypadkiem nie przesadzasz...?
Czy w ciągu całej doby (24h)... dobra, powiedzmy całego tygodnia... masz w programie wieczór (ok, kwadrans) dla siebie...?

Od spodu się pewnie ścierają te poduszki... no, podeszwy stóp
A tak serio to kręgosłup przysiada pod wieczór i chyba w stresie też.

A czujniki to głównie profilaktyka, ale nie taka tylko finansowa (czyli unikanie ewentualnych pozwów).
Chodzi o to, że ja mam taką ciut za świeżą bliznę po juniorze, jak mi teraz Madison Sue (no, albo Alexander Jacob) wpakuje piętę w bliznę, to może być średnio. Więc lepiej, żeby się to stado za bardzo nie tłukło po moich podrobach, mają coraz mniej miejsca i powinni spokojnie leżeć nie kopiąc w bliznę. Oni leżą najspokojniej wtedy, kiedy ja leżę jak nieżywa, no więc -

 

Czas to ja mam....jak się wieczorem zamykam w łazience i na wszelkie próby wtargnięcia odpowiadam wypad spod drzwi i jak zasną - też mam ale często wtedy padam
Więc ja bym jednak te dwa dni chętnie tylko gdzieś gdzie małżon i nieletnia wstępu nie będą mieli
Nawet na bunt czasu ostatnio nie mam bo za dużo spraw do ogarnięcia na razie....

Trochę masz tam przerąbane ale dasz radę - odreagujesz po wszystkim jeszcze trochę
Taka blizna to paskudna jest - mnie do dziś potrafi boleć
A przypomniało mi się - rano jak ńieletnią odstawię to też mam z 30 minut zanim do pracy wyruszam no chyba, że telefon dzwonić zacznie ...a często zaraz po 8 jakaś panika u moich pośredników jest

 

No tak podejrzewałam - przesadziłaś i teraz masz za swoje
Ja od wieków pamiętam jedną wielką prawdę: egoizm to rzecz dobra, zdrowa i korzystna (wbrew pozorom dla wszystkich)

Ja moją bliznę to nawet lubiłam, już się zrobiła prawie niewidoczna. Ale tak szczerze mówiąc teraz to będzie trzecie krojenie w tym samym miejscu, nie ma co się łudzić, że (w każdym razie tam w środku) tkanka jest jak nowa - bo nie jest. No i ta blizna stwarza takie bardzo paskudne zagrożenie (choć w sumie raczej niezbyt realne, ale wszyscy dmuchają na zimne, bo nikomu się nie uśmiecha jakaś wielka akcja ratowania życia mojego i tego tam drobiazgu ze środka).
Wiem, wiem, trzeba było poczekać. Ale takie rozwiązanie nie bardzo nam pasowało z innych powodów.
It's complicated czyli skomplikowane to, że tak sobie fejsa zacytuję.

***

A ja tak sobie dumam nad własną przyszłością - bo ile można tak testować ciasteczka.
Ostatnio wymyśliłam studia, czyli rozszerzoną nostryfikację dyplomu... a później akurat klauzula zakazu konkurencji mi wygaśnie i będę mogła wrócić do mojej compliance (ech, zgodności z przepisami) i konfliktu interesów, jako znawczyni prawa polskiego, unijnego i tutejszego.
No muszę wreszcie coś zacząć robić mózgiem, organ nieużywany zanika

Swoją drogą ten pomysł to mi się zrodził pod wpływem obserwacji pewnego tutejszego wiecznego już studenta.
W poniedziałek zajęcia na forum.
We wtorek zajęcia na forum...
... zobaczymy, co będzie w środę, ale przypuszczam, że dla odmiany będą zajęcia na forum.
A za rok matura

 

Tak się domyślałam,że może chodzić o tę wewnętrzną bliznę, ale czekać nie było na co.
Jeszcze te 2 tygodnie wytrzymasz.

***

Widzę, że myślisz o nostryfikacji dyplomu, ale dlaczego rozszerzonej?
Jestem ciekawa jak to wygląda w Stanach.
W Pl bratanica nostryfikowała niedawno dyplom ze stomatologii, czy jak to się tam nazywa.
Jednym z egzaminów był egzamin z j. polskiego, mimo polskiej matury

Myślałam, że ta klauzula to max 2 lata i już wygasła.

Na jakie zakupy wysłałaś Marco?

 

W sumie to chyba bardziej niż o bliznę chodzi o jej okolice - jeśli jeden fragment się nie rozciąga, te okolice są bardziej narażone, bo muszą nadrabiać.
Wytrzymam, pewnie - i tak jest lepiej niż poprzednio

***

Dyplomu prawnika nie da się tak po prostu nostryfikować, bo prawo zupełnie inne - nie ma siły, trzeba sporo nadrobić, znam prawo federalne bardzo wyrywkowo (tyle, ile kiedyś tam mogło być do czegoś potrzebne w PL), a prawo stanowe to już zupełnie po łebkach.

W sumie to nawet nie wiem, jakie są ogólne zasady takiej nostryfikacji - mniej więcej wiem (bo napisałam i mi odpisali), co musiałabym zrobić na UCLA, czyli kalifornijskim uniwersytecie stanowym w LA, czyli blisko domu (przecież nie zamieszkam na campusie ).

Egzamin z języka to może mi darują, już to przechodziłam z okazji paszportu wiele lat temu... ale kto wie, wszędzie zdarzają się tacy inteligentni inaczej urzędnicy. W każdym razie taki egzamin to raczej zdam

Ale to wszystko to jest na razie taki sobie luźny pomysł (Marco się najeżył, zazdrośnik jeden, ale nie ma odwagi protestować). Może wymyślę coś innego - muszę zająć się czymś absorbującym intelektualnie, bo wezmę i zardzewieję z kretesem.

Aha, a klauzula zakazu konkurencji wygasa po pięciu latach dopiero, nie ma lekko.
I tak musiałabym sprawdzić, czy to, czyją jestem żoną, nie spowoduje jakiegoś konfliktu.
Ech, no przynajmniej umysł wysilę sprawdzając

***

Marco miał kupić wielką szklaną formę na coś, co się nazywa sheet cake, czyli - powiedzmy - ciasto-prześcieradło.
Kupił
Mam nadzieję, że mi tu tego nie przyniesie, ta forma to jest bodajże 50 x 60 cm

Chwilowo kupuje sobie lunch w kantynie... czyli za 10 minut tu będzie z tym lunchem i zostanie do wieczora.
Ech.
Co za dużo, to niezdrowo - to samo odnosi się do kochanego skądinąd (i całkiem poczciwego) chłopiny

 

Miłego popołudnia wam życzę

 

Wrr.
Żeby to chociaż było tylko popołudnie
Dziś powtórka z rozrywki

Dwa tygodnie leżenia to ja wytrzymam, nie takie rzeczy człowiek dawał radę przetrwać.
Dwa tygodnie z chłopiną non stop na karku to znacznie trudniejsze wyzwanie

 

Chciałam ci tylko przypomnieć, jak chłopina leżał w łóżeczku, co robiłaś?
Nie dziw mu się, że tatuś in spe to przeżywa i chce trzymać rękę na pulsie.
Z drugiej strony cię rozumiem, spróbuj wytłumaczyć Marco, że trzeba się zająć juniorem i Gordonem, a ty chcesz pobyć trochę sama ze sobą, jakby co to natychmiast dasz mu znać.
Aaaa..., niech Marco sprawdzi osobiście, czy nie ma go w firmie, przynajmniej na godzinkę.Niech ci kupi gwiazdkę z nieba, ale nie u jubilera, ani z plastiku, resztę sama wymyśl, jaka nie może być

 

No ale z nim było jednak trochę gorzej, niż jest teraz ze mną
Poza tym i tak nie miałam nic do roboty, po strychu tupały szopy, a ja się denerwowałam
On do firmy zagląda, nawet nie ma daleko - ale w sumie nie jest tam za bardzo potrzebny
A junior dostał zakaz wstępu, ponieważ junior jest osobnikiem żywiołowym i na widok mamusi natychmiast włazi na wyrko, żeby się poprzytulać, juniorowe przytulanie jest takie... hmm... całościowe bardzo. Zresztą junior jest świetnie zaopiekowany, wytrzyma z ograniczonym dostępem do rodziców, ile to razy już tak wytrzymywał.
Gordon to samo, co najwyżej głośniej śpiewa na powitanie po dłuższym rozstaniu.
Więc takie argumenty to za słabe są

Trudno, wytrzymuję to jakoś - ostatnio tłumaczę chłopinie jakieś absolutnie najnowsze nowiny z mojej nieszczęsnej ojczyzny (mam właśnie kilka w zanadrzu), dzięki którym okolice mojej blizny schodzą na dalszy plan.
Łomatko (to tak a propos tych nowin mi się wyrwało).
Aha, info dla Strażników - nowiny dotyczą prognoz pogody, a co...?

 

A jak będą dotyczyć (te nowiny) czego innego to co? nie wolno?
Wiem, że to farma, ale nie przesadzaj, nie wolno ci dźwigać
Tłumacz, tłumacz, choć to dość skomplikowane wszystko...

 

Poważnie się obawiam, że nie wolno
Te naj-najnowsze nowiny to wręcz z kilku paragrafów tutejszego Kodeksu by podpadły w sekundę
Nie napiszę, z których, jeszcze mi życie miłe

Ja się nie podejmuję tego tłumaczyć czyli wyjaśniać, chwilowo tłumaczę z polskiego na tutejsze narzecze nagłówki gazet online i co bardziej soczyste kawałki artykułów pod tymi nagłówkami.
No, streszczam powiedzmy.
Ale i tak wiadomo - wraca nowe
Bo taka pogoda to już chyba kiedyś była, w średniowieczu bodajże.

 

Przypominam, że forum to nie miejsce na omawianie Waszych doznań związanych z naj-najnowszymi nowinami. Proszę więc o zmianę tematu.