zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Nie kraczę... ale -
    Jak się tak rozejrzeć, to w tej chwili mało który kraj może się czuć bezpiecznie co najmniej od 11 września 2001.
    A kościoły są szczególnie narażone z wielu powodów.

    Jak to szło...?
    Ludzie ludziom zgotowali ten los, prawda...?
    Żaden inny gatunek fauny nie wpadłby na taki pomysł.
    Jednak samozwańczy Władca Tego Świata to gatunek naprawdę wyjątkowy.
    Aż się czasem przykro robi.

    EDIT: Ale może to jednak był zwykły pożar, czyjeś - karygodne - zaniedbanie albo parszywy przypadek. Wstępne dochodzenie wyklucza związek pożaru z terroryzmem. I oby tak już pozostało.
     
    Ostatnie edytowanie: 15 kwietnia 2019
    miwi45 lubi to.
  2. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    Kościoły, centra handlowe, dworce, lotniska... niektórym reżyserom oprócz aktorów potrzeba bardzo wielu statystów.

    Ludzie ludziom zgotowali ten los...

    Tak, to motto z " Medalionów " Zofii Nałkowskiej, lektury szkolnej napisanej zaraz po wojnie w 1946 roku, niestety wciąż jest aktualne.
     
    antonina-farmerska, miwi45 oraz zzizzie lubią to.
  3. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Jasne, potrzebne są duże skupiska - to zapewnia lepszy efekt.
    Kościoły mają dodatkowe zalety, by tak rzec - ideologiczne.
    Coraz bardziej chory robi się ten nasz świat.

    Tak sobie myślę, że wszelkiej maści maniacy trafiali się zawsze.
    Teraz robi się gorzej dlatego, że maniakom dano do łapek wyjątkowo skuteczne narzędzia o wyjątkowo dużym zasięgu.
    Bez tych zabawek niewiele by mogli nabruździć.
    To samo zresztą dotyczy tych, którzy w przebraniu maniaków zabiegają tak naprawdę wyłącznie o powiększanie własnego majątku.

    Dobry stary George Bernard Shaw miał jednak rację mówiąc: Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta.
     
  4. RosesFarm

    RosesFarm Chodząca legenda forum

    Wesołego Alleluja - zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych życzę

    [​IMG]
     
    tigre i zzizzie lubią to.
  5. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Jaki cudny stroik wielkanocny :inlove:

    Bardzo dziękuję - i wzajemnie życzę mnóstwo słońca za oknem i w sercu... i samych smakowitości na stole ;)
     
    Kasialka i RosesFarm lubią to.
  6. agucha31

    agucha31 Chodząca legenda forum

    Wesołych Świąt
     
    zzizzie lubi to.
  7. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Zdrowych, Pogodnych Świąt Wielkanocnych,
    przepełnionych wiarą, nadzieją i miłością.
    Radosnego, wiosennego nastroju,
    serdecznych spotkań w gronie rodziny i przyjaciół

    oraz wesołego "Alleluja".

    [​IMG]
     
    zzizzie lubi to.
  8. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Dziękuję :)

    Mam na karku szarańczę w postaci dwóch siostrzeńców i jednej siostrzenicy wujaszka, czyli juniora.
    Szarańcza zostaje do jutra i zniknie dopiero po świątecznym brunchu, czyli późnym śniadaniu.
    Jak szarańcza pójdzie spać, mamy w planie chowanie jaj.
    Jaja chowane będą w domu oraz w ogrodzie.
    Są nawet jaja dla Gordona.
    Szarańcza w towarzystwie juniora i Gordona będzie szukać jaj przed brunchem.
    Wnuczęta w pakiecie to koszmarny pomysł.
    W ogóle wnuczęta to zgroza.
    Mam nadzieję, że własnych wnucząt nie dożyję 8)

    Więc tak tylko w biegu - wesołych, spokojnych, radosnych, zdrowych... i smacznych.
    I niech wam ten ostatni przymiotnik nie koliduje za bardzo z przedostatnim ;)

    [​IMG]
    ***

    A tak przy okazji: ze smutkiem stwierdzam, że gdzieś tam na tutejszym Olimpie odkurzono stareńki wewnętrzny dekret (z mocą ustawy), ten o ochronie małoletnich, także tych przetrwałych i farbowanych.
    No co jest 8)>:(xD

    [​IMG]
    Coraz trudniej tu wytrzymać, ech.
     
    Ostatnie edytowanie: 21 kwietnia 2019
    Kasialka, aisunel oraz grakula16 lubią to.
  9. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    Święta, święta i po świętach....
    dobrze, że już po, teraz trzeba stracić te pół kg nadwyżki:pxD
    Majówka przed nami.
    Kiedy się wybierasz w podróż?
     
    zzizzie lubi to.
  10. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Ależ ja już jestem w drodze, od czwartku.

    Polskie obyczaje majówkowe trochę mi nabruździły, bo uznaliśmy z chłopiną, że nie ma sensu zjeżdżać do PL i czekać przez cały tydzień, aż wszyscy wrócą do roboty po tej nieszczęsnej majówce – też mam jakieś urzędowe sprawy do finalizacji, no a szefostwo warszawskiego oddziału wiło się jak stado piskorzy przekonując chłopinę, że zdecydowanie lepszy byłby ten tydzień po majówce.

    No więc postanowiliśmy najpierw obskoczyć oddziały w tych krajach, w których po pierwsze nie obchodzi się 3 maja, a po drugie 1 maja w środku tygodnia nie powoduje masowego exodusu pracowników z miejsc pracy na cały tydzień.

    Powitalno-przebłagalna wizyta w dawnej centrali już za nami, teraz na rozkładzie mamy Hamburg, później Wiedeń, powinien być jeszcze Sztokholm, ale chyba nie damy rady tego upchnąć w ciągu jednego tygodnia… a na deser oczywiście Polska, całe dwa tygodnie (ewentualnie z małą przerwą na ten Sztokholm, bo Marco pewnie się uprze, że muszę mu towarzyszyć jako ten ocieplacz wizerunku, czyli mentalny barchan).

    ***

    Jeśli ktoś jeszcze nie pytał, to bardzo radzę spytać wujaszka: "Po co burzyć...?", najlepiej niech od razu grafiki pokaże.
    Nie powieszę tu foci, bo i tak zaraz by poleciała.
    Ale spytać warto, zapewniam 8)xDxDxD
     
  11. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    A ja się martwię, że w środku nocy urzędujesz na forum:pxD
    Jak Junior znosi podróż?
    Mam nadzieję, że to dzielny mały podróżnik :)

    ====
    Wujaszek... nie junior ... mniammmmm
     
    Ostatnie edytowanie: 28 kwietnia 2019
    Kasialka i zzizzie lubią to.
  12. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Prawda, że mniammmmm ten wujaszek...? xD

    A junior znosi wszystko na dużym luzie, w sumie to pewnie nie za bardzo rozumie, co się dzieje xD
    Zresztą podróżujemy z taką świtą, jak nie przymierzając rodzina królewska, bo do niani dołączyła jej siostra - panie zamierzają odwiedzić wytropiony przez jakąś agencję grób pewnej polskiej praszczurzycy. Marco (szaleniec jak zwykle, jeśli chodzi o dogadzanie personelowi) po prostu zmusił tę siostrę, żeby się z nami zabrała, pokrywając sporą część kosztów.
    Więc junior ma co robić, w hotelu tuptał zawzięcie po tych miękko wyściełanych korytarzach (pamięta ktoś Lśnienie Kinga...?) i dobijał się na zmianę do pokoju naszego, swojego i tej siostry. Chyba nawet ani razu się nie pomylił.
    Teraz śpi, ale jutro pewnie znowu zacznie tuptać - bardzo go to bawi.
    Ech, chciałby mieć człowiek tyle energii -.-

    W sumie to mądrzej byłoby juniora nie wlec ze sobą przez całą Europę - ale jednak woleliśmy, żeby leciał z nami, a nie tydzień później tylko z nianią (choćby nawet w dwóch osobach).
     
  13. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    zzizzie - życzę tyle szczęśliwych lądowań co startów :inlove: i udanego, pełnego pięknych wrażeń pobytu w Ojczyźnie.
    Dziękuję za sówki, pomogły.
     
    zzizzie i grakula16 lubią to.
  14. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Dziękuję :)
    Chyba czas coś wyznać – ja tak w głębi duszy śmiertelnie boję się latać xD
    I oczywiście, ponieważ los jest złośliwym draniem, ciągle mnie upycha w jakiś przeklęty samolot.
    Jednocześnie rzecz jasna bardzo doceniam latanie, nawet na tych krótkich trasach – szybko, sprawnie... taa, pewnie i bezpiecznie, hmm. Statystyki podobno nie kłamią.
    No ale póki co tych moich startów (a sporo się już tego zebrało) było dokładnie tyle samo, co lądowań (cóż, gdyby coś tam się kiedyś nie zgodziło w tym bilansie, nie prześladowałabym teraz Bogu ducha winnych tutejszych forumowiczów).
    I jeszcze... bardzo się cieszę, że te moje sówki na coś się przydały :)
     
    tigre, grakula16 oraz -norbijas- lubią to.
  15. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Jak to to, na co trafiłam to ...poryczałam się ze śmiechu :)
    Bry po długiej nieobecności.

    Pewnie Wrocławia na trasie nie masz? :( ;)
    szkoda
    Dzieci to baaaardzo odporne stworki- małżon dziś zabrał nieletnią w trasę (ogarnęła ogromne rowerzysko i zaczęli wypuszczać się w teren) młoda machnęła ponad 10 kilometrów, małż dopiero po zimie się rozkręca więc padł a panna....czy mogą jeszcze raz ale teraz trasę ona wybierze.....
    Najgorsze, że chcą mi rower kupić - wszystko tylko nie to.......
     
    zzizzie lubi to.
  16. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Jeśli się poryczałaś ze śmiechu, to na pewno to xD
    Zareagowałam dokładnie tak samo i ciągle jeszcze się śmieję xD

    Wrocław, hmm… a właściwie czemu nie ;)
    Choć tak szczerze mówiąc to ja teraz już sama nie wiem ile mi czasu zostanie na PL, miały być dwa tygodnie, ale już mi odkrojono trzy dni z przodu i dwa z tyłu (hmm, dziwnie to brzmi, wiem – po prostu przed PL musi się zmieścić Rzym, czyli pretekst, a po PL – ten nieszczęsny Sztokholm). W wawce mam jakieś sprawy urzędowe typu podpisywanie umów i pełnomocnictw, muszę zajrzeć do Olsztyna, bo nad jeziorkiem będzie rozbudowa części turystycznej mojej ukochanej leśniczówki i trzeba pogadać z szefem ekipy, która się tym zajmie… no ale taki na przykład przyszły weekend z okolicami mam chyba wolny, a nianię z siostrą trzeba będzie zawieźć tak bardziej na południe, na cmentarz z grobem praszczurzycy. Więc w sumie do Wrocławia byłby rzut beretem... powiedzmy: rzut beretem ze sporym zamachem, ale co tam, ogarnęłabym jakoś ten zamach.
    No nic, się okaże ;)
    Ech, a jeszcze nie tak dawno temu marzył mi się spęd farmerski w stylu bal na sto par ;)

    ***

    No w każdym razie teraz jest tak, że przegrałam nierówną walkę z chłopiną i przede mną jednak krótkie dwudniowe taplanie się w tych nieszczęsnych kanałach obrośniętych niesporczakami (pamięta to ktoś jeszcze…?).
    Na potrzeby kanałów do programu objazdówki został włączony ten pretekst, czyli Rzym (firma stowarzyszona, nie oddział – ale poręcznie blisko do kanałów).
    Kanały są jakoby romantyczne (ech), podobnie zresztą jak rozmaite zakamarki miasta, w którym teraz sterczę jeszcze do świtu. To właśnie w tym mieście Gordon po raz pierwszy wlazł na kolana mojemu wówczas przyszłemu małżonkowi – niekłamany zachwyt, z jakim Marco (odziany w naprawdę bardzo porządny garnitur) powitał wtedy to bliskie spotkanie trzeciego stopnia z gabarytowym bądź co bądź (i fabrycznie obślinionym) Gordonem, przekonał mnie, że warto się wpakować w ten wyjątkowo niepewny interes.
    No proszę - to wszystko wina Gordona 8)
    Tylko to, że cioci Zosi siadła trzustka, jest winą… [ciach w ramach autocenzury, zakazane treści polityczne].

    ***

    Wczoraj po oficjalnym firmowym lunchu trafił nam się wieczorny posiłek we dwoje (w knajpie z cygańską kapelą przygrywającą do kotleta, mam sentyment do tej konkretnej kapeli, bo nieźle im wychodzi ten cudowny kawałek z cudownego Skrzypka na dachu - Wenn ich einmal reich wär czyli If I Were a Rich Man czyli Gdybym był bogaty) – dziś (aha, dziś już się zmieniło we wczoraj) było odwrotnie, lunch na dużym luzie, ale za to wieczorem firmowa imprezka z wyżerką.
    Ech, żebym ja przynajmniej głodna była.
    Tyle dobrego, że się ożłopałam mojej ulubionej kawy i pokazałam wreszcie juniorowi europejski sklep z zabawkami, który wprawił go w osłupienie, bo to i towar trochę inny, i ekspozycja jakaś nie taka.

    Cały ten oficjalny cyrk objazdowy brzmi może interesująco, ale tak naprawdę jest okropnie męczący i nudny (no, z małymi nieoficjalnymi wyjątkami). Od uśmiechu numer pięć bolą mnie już takie mięśnie, których istnienia nawet nie podejrzewałam, konieczność nieustannych przebieranek odbiera mi resztki radości życia, dwujęzyczne konwersacje wymagają ciągłego skupienia, a tematy tych konwersacji przyprawiają o niepohamowane ataki ziewania.
    Jak ja nie lubię być żoną do zastosowań służbowych -.-

    ***

    Aha, a junior znosi podróż, czyli kolejne przeloty/hotele/wizyty w biurach na totalnym luzie (no, on się nie musi przebierać ani konwersować). Kocha poznawać nowych ludzi i przybijać piątkę – zaliczył już takie powitania z egzekutywą trzech bardzo poważnych oddziałów firmy, bo Marco zaczyna wizytację oddziału od przedstawienia najnowszej rodziny w komplecie (stary cwaniak Marco nieźle się zna na tym ocieplaniu wizerunku).

    Wiedeń miał dla juniora dodatkowe zalety jako źródło precli. Precle to ukochana przekąska – muszą być duże, żeby można je było trzymać oburącz jak kierownicę. Podejrzewam, że daje to juniorowi poczucie pełnej kontroli nad spożywaną paszą.

    Dodatkowo junior ma wyjątkową zdolność natychmiastowego zasypiania, więc jak mu się coś przestaje podobać, po prostu ucina sobie drzemkę – zupełnie jak stary dziadunio przed telewizorem.
    To jest bardzo dziwne dziecko, ten junior xD

    ***

    Rower, powiadasz…?
    Taa, wiem, zdrowe to i co tam jeszcze – ale z ręką na sercu przyznaję: nie przepadam -.-
    Bodajże Słonimski cytował kiedyś mocno przedwojenne zwierzenia pewnego górala, który niezbyt entuzjastycznie odnosił się do roweru: "Ten rower, panocku, to głupi wynalazek, bo ino pupa siedzi, a nogi jak chodziły, tak chodzą".
    (Dobra, przyznaję – góral nie użył słowa "pupa". No ale górala nie obowiązywał tutejszy Kodeks karny 8)xD)
     
  17. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    zzizzie jesteś jak zwykle niezawodna w opisywaniu zachowań ludzkich i ten Twój komentarz do tego;)
    potrafisz wywołać uśmiech nawet u takiej osoby jak ja.
     
    zzizzie, tigre oraz grakula16 lubią to.
  18. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Zzizzie uśmiech nr 5 obowiązkowo :) a potem odszkodowanie od Marco za naciągnięcie mięśni się należy ;)
    .....kobieta narzekająca na przebieranie hmmm coraz bardziej Cię lubię :)
    Graniem "do kotleta" to mi coś przypomniałaś :) nie był to jednak romantyczny wieczór we dwoje a ogromna gala firmowa, zjazd przcowników z całego kraju na x lecie :)
    Kilka godzin retrospekcji (tu nawet ciekawie bo dłuuugo tam pracowałam i sporo wspomnień a i prowadzący nie byle kto- nie wiem czy pisać mogę...)
    Ale że sprawa się przeciągała....i przeciągała....to na koniec gdy "gwiazda wieczoru" wtedy na topie wstąpiła na scenę całe towarzystwo pouciekało do stołów w holach a gwiazda grała dosłownie do kotleta przy prawie pustej auli....no dziwne to było a że gwiazda ta a nie inna to dziwiłam się, że nie zakończyła występu :) :) :) znów nie wiem czy pisać mogę o tej blond piękności dość kontrowersyjnej za którą ja może nie szaleję ale faceci i nieletni a i owszem (ostatnio jakoś niezbyt promowanej)
    Kolega za to pod samą sceną zdjęć sobie narobił bo dostęp wolny ze wszystkich stron miał :) :) :)

    Jeśli Cię do Wrocławia przyniesie to koniecznie dawaj znać bo może by się cosik zorganizowało....?

    edit
    Rower zdrowy i wszystkie te tam potrzebne spełnia ale ja z tych co do kiosku po gazetę autem pojadą, kilometry na piechotę mogę trzaskać ale nie w mieście (park od biedy da radę) rowerem.....ble
    Spiskowcy dziś znów coś tam marudzili ale w tym się nie ugnę - chcą niech jadą, kanapki im zrobię na drogę i termos z ciepłym piciem dorzucę (dziś we Wrocławiu śnieg padał) ale ja na to coś nie wsiadam .....jako dziecko uwielbiałam....tyle, że to nie było miasto i beton tylko lasy i łąki.....smuteczek
     
    Ostatnie edytowanie: 4 maja 2019
    zzizzie i grakula16 lubią to.
  19. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Dzięki :)

    Jestem genetycznie obciążona (po moim przeszanownym tatusiu, oby żył wiecznie) – on pisze trochę inaczej, poważniej i dłuższe kawałki, ja wolę krótsze i bardziej felietonowe, jemu za pisanie płacą honoraria i tantiemy, mnie nie.
    Nie ma sprawiedliwości na tym świecie xD

    Przebieranki, ech.
    Kiedy jeszcze pracowałam, obowiązywał mnie jakiś tam dress code (wiki: zbiór zasad dotyczących odpowiedniego dopasowania ubioru do okazji), ale niezbyt sztywny, bo należałam do zespołu back office (czyli nie miałam bezpośredniego kontaktu z klientami). Więc w sumie codziennie był dla mnie Casual Friday (powiedzmy: piątek na luzie), chyba że akurat trafiła się jakaś bardziej oficjalna nasiadówa.
    To tyle, jeśli chodzi o korpożargon xD

    W każdym razie mój ukochany strój to jakieś jeansy, jakiś top czy T-shirt (czy to trzeba tłumaczyć?) albo sweter, ewentualnie casualowa marynarka i dołem koniecznie niezasznurowane trampki jako znak rozpoznawczy.
    Śliczne to i w sam raz na wszystkie okazje, prawda…? xD

    Czasem trzeba niestety kupić i włożyć coś w powszechnym mniemaniu lepszego - jestem pogodzona z losem i akceptuję tę konieczność, choć niechętnie.
    Ale tym razem mści się na mnie firmowy intranet (i za co, ja się pytam?!).
    Mianowicie słit focie z wszystkich odwiedzin mojego chłopiny w tych kolejnych oddziałach trafiają do intranetu.
    Na niektórych fociach jestem ja.
    No i moja guru (co ja na to poradzę, że mam guru-samicę) kategorycznie zabroniła mi dwa razy pokazywać się publicznie w tych samych łachach. Nie wolno i już, służbowa żona (ze Stepford) za każdym razem musi być ubrana inaczej.

    Kurcze no, czy ja jestem z rodziny królewskiej?!
    Poranna wizyta powitalna z juniorem na karku (wystudiowany casual), oficjalny lunch (broń Boże nie za biznesowo, żona jestem, nie pracownik) i oficjalna kolacja (łachy zależne od rodzaju knajpy) = trzy różne komplety ubranek.
    Gorzej: w każdym kraju te komplety muszą być inne.
    Pierwotnie miało być tych krajów pięć, doszła wizyta w Rzymie (na którą musiałam nerwowo dokupić ubranka).
    Tyle dobrego, że buty mogą się od biedy powtarzać, choć torebki już nie zawsze. Kwestię torebek rozwiązuję zresztą - kiedy tylko się da - pakując potrzebne rzeczy do kieszeni. Od wieków staram się unikać torebek, bo ich nie lubię, a magazyn potrzebności mam albo w torbie na lapka, albo w samochodzie.

    Aha, do każdego stroju oczywiście inny, pasujący makijaż. Fajnie.

    Co do tej blondyny znad kotleta, to kojarzę dwie takie, zawsze mi się myliły, bo jakoś tak niepokojąco podobne były, jak z taśmowej produkcji. Walorów artystycznych ich występów nie byłabym w stanie ocenić, bo taka muzyka to zupełnie nie moja bajeczka.
    Ale na podstawie ogólnej wiedzy w temacie niniejszym składam wyrazy współczucia ;)

    Ta cygańska kapela w klimatach Skrzypka na dachu to są oczywiście wiedeńczycy (z austrowęgierskim zapewne rodowodem) – ale jest wśród nich taki mały chudy koleś, wypisz wymaluj ten tytułowy skrzypek. Łażą po sali albo (w lecie) po knajpianym ogródku i dopadają głównie pary, krótki kawałek jako zachęta... no a później koncert życzeń, jeśli nieszczęsny facet przy stoliku nie wytrzyma psychicznej presji i jakiś tam napiwek wręczy za to granie do kotleta.
    Cóż, każdy orze jak może - ale grają i podśpiewują całkiem fajnie, w każdym razie stylowo ;)

    No właśnie, rower w mieście to ponura pomyłka.
    Wiem, wiem, to się wstawia na bagażnik, jedzie się (czyli stoi w korkach w ramach masowego odpływu ludności miejskiej) na łono (natury łono, natury), tam się zdejmuje sprzęt z bagażnika, trochę się pojeździ, później sprzęt znowu na bagażnik i stoimy w korkach podczas powrotu do domu. No ale stoimy z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku (wobec własnego zdrowia).
    Co kto lubi -.-

    Ostatnio tak ze trzy lata temu jeździłam trochę nad moim jeziorkiem – ale biedny Gordon nie za bardzo już nadążał (a Gordon jest emeryt z chorym kręgosłupem i należy go oszczędzać), więc sobie darowałam. Wolę chodzić z psem przy boku, niż ciągle czekać z rowerem, aż się pies dowlecze.


    ***

    A tak w ogóle to pozwolę sobie odnotować pewien bardzo mądry post Sookie, zamieszczony w okolicach, w które ja tylko zaglądam, bo za wysokie progi.
    Sookie – jak zwykle duuży szacun.
    Chylę czoła.


    ***

    Jutro w południe wawka.
    I zapieprz jeszcze gorszy, bo podwójny – mężowski służbowy i mój zupełnie prywatny -.-
    Dom jest tam, gdzie wieszam smycz Gordona... więc ja już chcę do domu :cry:

    Ale stanę na głowie, żeby jednak zajrzeć w te miejsca, gdzie jest jeszcze ktoś, kto chętnie by się ze mną spotkał :)
    Ze smutkiem stwierdzam, że jeden z pozoru pewniak już się na mnie wypiął, więc oczekuję najgorszego 8):cry:
     
  20. grakula16

    grakula16 Chodząca legenda forum

    W końcu mogę napisać Witamy w kraju :)
    Fakt, teraz się na Ciebie zwalą podwójne obowiązki, ale w końcu jesteś na starych śmieciach, ;)
    Gordon jeszcze wytrzyma bez ciebie te kilka dni, więc się tak nie spiesz do domu.
    Inna sprawa, że taki maraton, jeszcze z juniorem może zmęczyć człowieka.
    I myśl pozytywnie :D
     
    Ostatnie edytowanie: 7 maja 2019
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.