panoramaogrodnicza

Też nie jestem Aniu a to chyba przez ciśnienie

Dobry wieczór

 

tak naprawdę to dopiero zaczęłam grać, zrobiłam 121 gierek (17100 pkt) i idę do kuchni smażyć racuchy z rumem
pnącze dostałam za 10250 pkt, 1/5 pkt była za 29 gier, 2/5 za 64 gry i 3/5 za 104 gry
mam jeszcze ukręcone 50 pucharów i szansę na kolejne prawie 30 jak będzie trzeba
dzięki za kciuki przydadzą się
ale i tak kości i innych losowych mini-gierek nie znoszę z całego serca, nie lubię i nie polubię

 

A co ja mam powiedzieć - mi maksymalnie wpada full albo trójkąt najczęściej

 

a mów co chcesz - ja swoje zdanie napisałam i tu i w eventowym - owszem przykładam się, liczę prawdopodobieństwo za każdym mniej oczywistym rzutem, posiałam bez bonusów (do tej pory) ponad 56 tys. roślin, każdy normalny event bym już dawno skończyła, a jak BP jest chytre bez umiaru, to niech sobie znajdzie inne źródło na kasę niż moja kieszeń

 

a ja tak bardzo sie staram 90 gierek za mna 12140 pt ulepszenie widze ,ale czy zdobede wątpie

 

Racuchy z rumem? jak je robisz, dawaj zaraz mi przepis, bo wiesz... ja i rum
bracia się ze mnie śmieją, że powinnam być piratem



Trzymam za Was kciuki, nie dajcie się szulerom! Kantujcie ile wlezie

 

nie poddawaj się, myślę, że więcej punktów się zdobywa grając większymi partiami, a nie tak co zbiór to 5-6 gierek...

wszystko tak jak w normalnych racuchach tylko zamiast spirytusu dwa razy więcej białego rumu, obłędnie smaukja rumem, bo te zwykłe to spirytusem wcale nie smakują....

 

U mnie 95 gierek i tylko trochę więcej

No toć włączyłem stritoodporność, ale z dużych chyba nie warto rezygnować. Ciekawe, czy do końca eventu wypadną mi wszystkie bonusowe pokery - dzisiaj poker dwójek wpadł do kolekcji a wcześniej też jakieś miałem


Hmm... Większe partie... Przemyślę to, bo łatwo mi zapomnieć

 

A jak robisz normalne racuchy? Bo u mnie się ich nie robi

 

do miski głębokiej ok. pół kg mąki (niestety pszennej 450), przesianej, zrobić dołeczek do którego wlać 50 g drożdży świeżych rozmieszanych z 2 łyżeczkami cukru i 1/2 szklanki letniego mleka, poczekać 10 minut, przygotować 2-3 jajek (jak duże to 2, a jak małe to 3) rozkłóconych trzepaczką, ok. 1,5 szklanki letniego mleka, szczyptę soli (drobnoziarnistej), 4 łyżeczki cukru, cukier waniliowy (mały) i kieliszek rumu (50-60 ml)
po 10 minutach jak zaczyn drożdżowy zacznie pracować dodać resztę składników, przy czym mleko jako przedostatnie i rum jako ostatni i dobrze wymieszać
konsystencja powinna być jak gęstej kwaśnej śmietany
odstawić przykryte ściereczką aż podwoi objętość
smażyć z dwóch stron na oliwie lub oleju do smażenia na niezbyt gorącej patelni (u mnie 6/10 na elektrycznej płycie)
nie jeść gorących
można posypać cukrem pudrem, albo zjeść z powidłami

uwaga - jak w każdym drożdżowym cieście składniki powinny mieć podobną temperaturę czyli pokojową, mleko tylko podgrzane, ale nie za ciepłe

 

Dla mnie to niewykonalne wszystko co gorące to najlepsze
Wielkie dzięki Zosiu

Już mam smaka na te racuchy z rumem

 

one muszą chwilkę odczekać, bo gorące się sklejają przy gryzieniu, a jak poczekasz i zjesz ciepłe, to już dają się kroić bez problemów

 

O, mniam
A co by było, jakby do tego ciasta dorzucić trochę rodzynek, oczywiście solidnie namoczonych w rumie...?
(Takie banalne skojarzenie, rum i rodzynki - ale sprawdzone.)

Jakiego rumu używasz...?

 

Moja mama czasem w cieście racuchowym topiła kawałki jabłek (cienkie "ząbki"). Smakowało obłędnie

 

Oj tak, racuszki z jabłkami to klasa sama dla siebie
A ja mam w domu osobnika z zakazem spożywania nadmiaru smażeniny.
Ech

 

Tym lepiej dla Ciebie. Dla tego osobnika jeden racuszek dla smaku, resztę zostawiasz sobie
No chyba że to Ty jesteś tym osobnikiem z zakazem spożywania nadmiaru smażonego, wtedy faktycznie ech

 

dziś wlałam akurat resztkę jakiegoś białego rumu podpisanego Bacardi - nie jestem znawcą, stał w barku więc użyłam

dzięki za pomysł może następne będą z rodzynkami

moja też tak robiła, ale ja traktuje racuchy jako pieczywo - robię mało słodkie i zjadam nawet z pomidorami (jak zrobię z 1/3 cukru z przepisu) i wtedy bez rumu ​

 

Nie nie, to nie ja - moja wątroba nadal jak dzwon... a nie, to o sercu się tak mówi. Więc moja wątroba jak nowa i wszystko przetrzyma.
Osobnikowa za to mocno połatana - żal mi go, więc nie będę mu machać przed nosem zakazanymi racuszkami.
Trudno, pozostaje mi nostalgiczne wzdychanie...
... w sumie przywykłam, za bigosem też tak wzdycham

 

Czytam Was i ślinianki pracują. Ale o tej porze to ja smażonego też nie mogę, co najwyżej płynne.
A okazja jest, skończyłam ewent i to ten kościany po raz pierwszy.

 

gratulacje
a racuszki dobre wyszły, będę miała zastępnik chlebka na jutro jeszcze.... plus powidła węgierkowe własnej produkcji (całkiem bez cukru)