pietruchin48

eeeeeeeeeee tam pana zaraz
Witaj Zuza
Chciałem jeszcze zrobic kilka testów by nabrać pewności ale już teraz z wieeelkim prawdopodobieństwem i jeszcze wększą przyjemnością i satysfakcją mogę stwierdzić , że miałaś rację !!!
Do kąta trafiła oryginalna ładowarka , w użyciu jest innej niz telefon firmy i znacznie szybsza a od 3 dni nie było ani jednego alarmu
Bardzo fajnie bo aktualnie zmiany telefonu nie ma w planach .
Wielkie dzięki za pomoc
Nie po raz pierwszy okazało się że nie tylko w kwestii farmy można liczyc tu na wsparcie
Tylko ja jakoś nie potrafię nikomu w niczym pomóc

 

Uff to super
Tak mi jakoś to rozwiązanie rozsądnie brzmiało, zwłaszcza że się fonik zawieszał (czyli nie można było wyłączyć tego dzwonienia bez restartu całej maszynki).
No bo w sumie - ładowarka twierdzi, że ktoś dzwoni.
A telefon uważa, że nikt nie dzwoni i się denerwuje, że mu ładowarka kit wciska.
No to się wiesza z tych nerw, logiczne, nie...?

A swoją drogą gdyby nie ta stronka supportu u Sony, to w życiu bym na to nie wpadła, że ładowarka może pozorować tzw połączenie przychodzące.
Jednak ta elektronika to niewątpliwie jest wymysł szatana

Jak co, to się polecam - zawsze mogę poczytać jakieś pytania i odpowiedzi u zagranicznych producentów

A co do Pana Gospodarza, to gospodarz jest panisko przecież, więc tytuł całkiem słuszny i sprawiedliwy

 

Bardziej w charakterze gospodarza typu Popiołek czy Prokop z jednego z najlepszych moim zdaniem serialu "Dom" .
Mądrego i zagranego z klasą .
A co do tego polecania się to doradzam ostrożność bo choć nie wypowiadam się w imieniu kogoś to w imieniu własnym obiecuję skorzystać z pomocy w stanie wyższej konieczności
I taki mi pomysł podsunęłaś
Epokowy !!!
Onegdaj dla swoich upiorków próbowałem stworzyć jakieś bajeczki
Taka grafomania oczywiście w temacie ukochanym czyli ryby , woda i bujanie w obłokach .
Troszkę skonczyły się pomysły ,troszkę stłamsiło zycie odbierając fantazję .
A tu proszę przecież dla dzieciaków to milion razy ciekawsze bajdurki by były takie przygody dzielnego telefoniku i nadętej ładowarki .Podpowiadaj dalej Zuza
Podpowiadajcie wszyscy

 

A jednak się polecam.
Co tam, ryzykuję

O kurcze, chylę czoła przed twoją kreatywnością - i upiorkom zazdroszczę dziadka szykującego bajeczki o elektronice użytkowej
Wiesz, ja te wszystkie maszynki traktuję jak takie ludzkie nieogary - czasem aż miło popatrzeć, jak taka maszynka na wypasie zgłupieje.
Póki co (krzepiąca świadomość) maszynki może i lepiej zliczają słupki, ale słynna AI (Artificial Intelligence, czyli sztuczna inteligencja) jeszcze tej ludzkiej do pięt nie dorasta.
No, może niekoniecznie dotyczy to takiej uśrednionej ludzkiej inteligencji

Jeśli zauważę jakieś przejawy raczkującego samodzielnego myślenia u maszynek, z którymi mam do czynienia, natychmiast przybiegnę zdać szczegółową relację

 

Czekam na to z niecierpliwością choć ta moja ponizej uśrednionej podpowiada ,że ludzkie oko moze być zbyt niedoskonałe by dostrzec te przejawy i trzeba je dodatkowo uzbroić w lasery fantazji by widziało niewidoczne a ucho w trąbkę niewidkę by słyszało niesłyszalne
I oby to samodzielne myślenie maszynek na zawsze zostało tylko w wyobrazni

 

Akurat poniżej uśrednionej jesteś
Na moje oko znacznie powyżej mediany
Właśnie, oko - okiem można wypatrzeć takiego nieogara, ale najpierw słychać go uchem
Dawno temu, kiedy kompy były jeszcze wolne, a ja w międzyczasie coraz szybciej pisałam, pierwszym sygnałem, że czas na nową maszynkę, było takie stękanie w stylu "czekaj czekaj, zwolnij trochę, bo nie nadążam".
Teraz czasem słyszę stękanie, jeśli mam ponad 15 zakładek otwartych w przeglądarce
No a taki zduszony jęk to standardowo towarzyszy próbom (zwykle udanym, mam rękę do maszynek) przekonania maszynki, żeby zrobiła/zaakceptowała coś, co jej w pamięć wpisano jako zakazane.
Później oczywiście maszynka udaje, że nie wie, o co chodzi... ale jak ją docisnąć, to ustępuje (nie ma wyjścia), choć oznaki śmiertelnej obrazy w postaci zwisu czasem jeszcze można zauważyć.
Mam parę bardzo starych i bardzo potrzebnych aplikacji, które w nowych wersjach zwyczajnie przestały mi odpowiadać... no i przekonanie windowsów siódemki (dziesiątka jest niestabilna, więc jej nie lubię), żeby przełknęły stareńki sofcik dla max xpeków, potrafi trochę potrwać.
Ale te maszynki to naprawdę nieogary są, łatwo je oszukać

 

Ja jestem takim nieogarem w kwestii maszynek ktorego latwo wypatrzeć .
Chociaż dla nich(tych maszynek oczywista) zapewne jestem psychopatą wprawiajacym je niegdyś w przerażenie !
Jako samouk mam na koncie kilka wygranych potyczek z nimi po ktorych nawet najzdolniejsi maszynkowi lekarze bezradnie rozkladali ręce a diagnoza brzmiala - utylizacja .
Tak bylo drzewiej .
Dziś ja sie posunąłem , komorka obumiera( ta szara bo ta od ladowarki odżyla ) a maszynki ku mojej radosci posiadly zdolność samoleczenia
Jeny powoli dociera do mnie że to samodzielne myslenie maszynek staje się faktem
Ja chyba jednak powstalem by bujać w chmurach
Kolorowych Mili

 

A ja się tak zastanawiam po tej historii dryń dryń czy chociaż jedno połączenie odebrałeś
Coś jest na rzeczy, ja nie wiem co oni pakują w te ładowarki niektóre telefony po podłączeniu wybuchają więc to że dryndał Twój to jeszcze pikuś na szczęście co ciekawe, mojego któregoś już z kolei smartfona stara poczciwa ładowarka od padniętego dawno telefoniku ładuje w mig, a nowa to hoho i jeszcze nie naładowana- szajs teraz taki wszędzie że szok- dawna poczciwa cegiełka była niezawodna ale dziś telefon ma służyć do wszystkiego tylko nie do rozmów .
Zauważyliście? im więcej ulepszeń - tym gorzej z komunikacją?
Ja żałuję że nie wymyślono jeszcze funkcji odkurzania telefonem jakby taki robił za odkurzacz to mój syn, by miał wokół siebie posprzątanebo ciągle mu telefon na podłodze ląduje



Jak tam pyszczunio?pokaż nie zakrywaj, bo się nie zagoi

Fajnie że chociaż w 1 miejscu znajduję inny temat, bo wszędzie eventowo za ścianą to już sąsiadki na maksa wzięło, nie ma o czym gadać

Odezwę się ale jeszcze troszeczkę mnie będzie mniej.

Dobry

 

Hahaha bardzo zabawne
Równie wesoła pani diabetolog w czwartek na dzień dobry zapytała czy nie pomyliłem gabinetu a ekipa spod sklepu traktowała mnie jak swego gdy dorzucałem im brakujące do" bułek" grosiki . Nawet dostałem propozycję bym pił pierwszy
Około środy było pięknie na gębie , kolorowo i karnawałowo a dziś już tylko dwie kreseczki po rozcięciach , pod okiem i na czole .
Przestaje boleć to najważniejsze

No i proszę kolejny temat na baję
Nie żadna tam Bella co tylko zamiata ogonem ale najprawdziwszy przyjaciel upiorka, telefon wyręczający we wszystkim
A co do ładowarek to mała przestroga Kochani.
Okazuje się że właśnie one pozostawiane włączone do sieci są najczęstszą przyczyną pożarów w mieszkaniach . Pamietajcie o tym i nie lekceważcie tak jak ja
No i na te faworki tak czekam czekam czekam
Pewnie jak ten szkielet pod ulubionym jaworem gdy ukochana Laura trafiła na wyprzedaże w drodze na spotkanie z ukochanym...

 

No żesz, raz ja upiekłam, to żeś nie wpadł, posłuchałeś zzizzi, że z kupnego francuskiego to niedobre, ale dlaczego nie skosztowałeś jak Zetka upiekła z przepisu prababci i faworki i róże, to już trudno mi dociec.

 

Jak On leży i mruczy i oczy zakrywa to musisz tu przynieś by za aromatem na węch trafił
No ja mam Ci takie oczywiste rzeczy pisać

 

No żesz , no żesz , no żesz
Zapachy dolatują pod drzwiami , kiszki wykręcają się i ssą?ssią?ssają?czy jak to się w naszym ukochanym wymawia ale przecież nie będe wbijał na wydrę !
I nie pisz że panu hrabiemu zaproszenie specjalne potrzebne bo wystarczy umówiony znak sygnał w rurę od grzejnika czy walnięcie chodakiem w ścianę od sąsiada . Najlepiej centralnie tam gdzie zwykle siedzę z uchem w szklance
Ale co tam piękna pani diabetolog i tak mi łakociową wstrzemięzliwość nakazała
Ważniara jedna

 

Dobry

Piotrze - ten sygnał w rurę mi przypomina (nie wiem dlaczego) albo dziadka z "Rodziny zastępczej", albo Norka i Krawczyka z "Miodowych lat"

 

Ja tylko twierdziłam, że kupne ciasto francuskie niedobre
O faworkach z ciasta francuskiego wolę się nie wypowiadać, bo może one i dobre, ale nie są faworkami
A wałkowanie wg prababci to nie dla mnie, mam co robić

Polecam serowe paluchy z domowego francuskiego, nawet lepsze od łakoci
Ale pewnie pani diabetolog też by na to kręciła nosem, ten typ tak ma

 

Z ciasta francuskiego ostatnio wcinałem przekąseczkę na ciepło z szynką i serem .
To było pycha i trzeba było się spieszyć bo znikało błyskawicznie i brakowało czasu by sie zastanawiać jakiego ciacha używali gospodarze

gulp gulp
chyba obiadowa pora bo grzdyka skacze a żołądek podbija do gardła
Jesli to przepis dla praworęcznego mańkuta w kuchni to ja poproszę , jeśli skomplikowany choć troszkę bardzo dziekuję
Kolejne spotkanie z panią diabetolog w lipcu więc póki co, do ostatków ,jak za Króla Sasa ...

 

Ech, a miałam iść spać
No ale może zdążysz jeszcze do sklepu po brakujące składniki

Więc tak: potrzebujesz ciasto francuskie (no dobra, kupne - będzie mniej smacznie, uprzedzam), tarty żółty ser (co kto woli, moim zdaniem raczej ostrzejszy) - jakieś pół szklanki tego sera, tarty parmezan (powiedzmy ćwierć szklanki - no i nie musi być akurat parmezan, dobrze się sprawdza każdy ser, byle drobno starty, czyli na przykład taki twardy kawałek zapomniany gdzieś w czeluściach lodówki), coś zielonego - może być np natka, ale też suche zielsko typu oregano, majeranek (lubię, bo takie nietypowe wychodzi), inna jakaś tam bazylia (nie przepadam) albo zwykły pieprz z młynka (mniam) oraz jedno jajeczko (rozmiar obojętny).

Płat ciasta sobie rozkładasz na blacie (czy gdzie tam, może lepiej nie na świątecznym obrusie) i połowę posypujesz tym zwykłym tartym serem wymieszanym z zieleninką. Przykrywasz to drugą połową i lekko dociskasz (ręką), żeby utrudnić serowi zwianie z tej niekomfortowej sytuacji. Teraz wierzch smarujesz jajeczkiem rozbełtanym z dodatkiem łyżki wody (widelcem się dobrze bełta jakby co), a na to dajesz ten parmezan czy inny twardy ser drobno starty (może też być wymieszany z ziołami, ale niekoniecznie, żeby nie przedobrzyć). Ser ślicznie się przykleja dzięki jajeczku.
Aha, w międzyczasie piekarnik trzeba nastawić na jakieś 180 stopni (jeśli masz termoobieg, to powiedzmy 165).
Ciasto kroisz (w miarę ostrym nożem) w niezbyt szerokie paski (tak z półtora centymetra), skręcasz każdy pasek ze dwa razy, żeby wyszedł taki świderek, kładziesz to na blasze (papier do pieczenia zalecany) i pieczesz jakieś 15-20 minut - albo do zrumienienia, bo każdy piekarnik jest inny, więc czas to tylko tak orientacyjnie.
Jeśli ktoś lubi bardziej hardcorowo, to oczywiście można też dodać paprykę w proszku... no a wierzch tych skręconych świderków posypać grubą solą.
Gdyby nie to kupne ciasto, powiedziałabym: mniam

 

Ty możesz i na wydrę.
A zaproszenie było i słowne i pukane i walone, ale podejrzewam, że w tej szklance coś innego zagościło i nic nie słyszałeś.

Jak będziesz kupował to spójrz na skład, ważne, żeby miało masło a nie utwardzony olej palmowy.

 

Z okazji zamkniętych sklepów jutro ,dziś nie ma problemów z zakupami bo większość otwarta jest dłuzej niż zwykle
Przepis wydaje się łatwy do zrealizowania choć ostrożnie i z dystansem gdy do blatu mam podejść osobiście
Popróbuję z pewnością jeśli nie dziś to w najbliższym czasie i z pewnością z jakimis piekąco palacymi dodatkami .
Lubię na ostro i z pewnością to lubie nawet z kupnego ciasta
Dziękuję Zuza
Kolorowych
Dzięki Elu za zaproszenie i za wskazówkę co do zakupu ciacha
Chyba się wybiorę na spacer do sklepu ale póki co psina ma pierwszeństwo
Jak zawsze

 

No wiesz, opisałam tak w prostych słowach jak dla praworęcznego mańkuta
Ale jeśli bliskość blatu jest ci nieobca, to spoko

A dziękuję - okazuje się, że dziś dla odmiany cierpię na bezsenność
Wieczorkiem kolejne przyjęcie, więc będę w sam raz - taka eteryczna z podkrążonymi oczami

 

Długi spacer z tym psem

A że mamy poniedziałek dziś - to ja pięknego tygodnia życzę a nie tylko dnia

U mnie ponuro ale pociesza fakt, że wiosnę już czuć w powietrzu

Dobry