zzizzie

Temat na forum 'Archiwum - pozostałe działy' rozpoczęty przez użytkownika zzizzie, 27 października 2018.

Drogi Forumowiczu,

jeśli chcesz brać aktywny udział w rozmowach lub otworzyć własny wątek na tym forum, to musisz przejść na nie z Twojego konta w grze. Jeśli go jeszcze nie masz, to musisz najpierw je założyć. Bardzo cieszymy na Twoje następne odwiedziny na naszym forum. „Przejdź do gry“
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.
  1. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Litości, przestańcie wywoływać duchy… no, jednego ducha, czyli mnie.
    I po co ja tu zajrzałam.

    Opanowanie i dobór słów… cóż, przecież nie można było zareagować inaczej.
    Mimo braku tego doktoratu, potrafię odróżnić złośliwość i wrogość jako tzw sztukę dla sztuki od czegoś, co w mojej branży określa się mianem silnego wzburzenia uzasadnionego okolicznościami.
    Rozumiałam i nadal rozumiem, co i dlaczego zdenerwowało Koleżankę.
    Odpowiedź inna niż ta moja byłaby… powiedzmy: wyjątkowo niegrzeczna, choć najchętniej użyłabym tu słowa zakazanego.
    No i rozumiejąc, o co dziewczynie chodzi, rozpaczliwie usiłowałam do niej dotrzeć z wyjaśnieniem, o co chodziło mnie.
    Naprawdę bardzo się starałam… i autentycznie było mi przykro, że ona nie chce czy nie potrafi odnaleźć w moich postach tego sensu, jaki ja próbowałam w nich zawrzeć.

    No a później to już mnie lekki szlag trafił, z powodów, które (też w miarę uprzejmie i oględnie) wyjaśniłam tam wyżej.
    Ale cóż – może ja rzeczywiście źle traktuję innych i w ogóle jestem złem wcielonym, ale jednak jakaś śladowa empatia gdzieś tam drzemie w głębi tej mojej czarnej psyche.
    Więc napisałam może z dziesięć procent tego, co mogłabym napisać w innej sytuacji, w starciu z innym przeciwnikiem (nie “wrogiem” – chodzi mi o przeciwnika w dyskusji).

    ***

    O doktoracie – moja pierwsza teściowa (wiem, to brzmi dziwnie, zwłaszcza że drugiej nie mam, bo jej się zmarło tak ze 20 lat temu)… więc moja pierwsza teściowa po odchowaniu dzieci postanowiła zrobić karierę naukową.
    Mąż czyli sponsor wyraził zgodę i kobita ukończyła studia, baaardzo płatne, bo rzecz działa się za Wielką Wodą.
    Mąż był cierpliwy (oraz zamożny), więc nawet doktorat zrobiła (z psychologii zresztą, co nie ma nic do rzeczy).
    Pamiętam jej komentarz, z którym się zgadzam: im człowiek jest starszy, bardziej obyty, bardziej doświadczony… im większą ma taką wiedzę ogólną wynikającą z wieku właśnie… tym łatwiej mu przychodzi uczenie się i rozumienie nowych rzeczy.
    Więc wszystko przed nami.
    Jeśli o mnie chodzi, wszystko z wyjątkiem nauk ścisłych.

    ***

    I naprawdę ulitujcie się nad biednym duchem – nie urządzajcie seansów, nie piszcie takich rzeczy, które we mnie budzą nieodpartą potrzebę zabrania głosu.
    Niech ja już sobie spokojnie wygasnę na tym forum – wiele osób odetchnie z ulgą.
     
    kropelka04 i tigre lubią to.
  2. ania1713

    ania1713 Chodząca legenda forum

    I bardzo dobrze. Zresztą klasa czwarta jest dla dzieciaków trudną klasą. Nagle muszą pisać sporo nowych słów, których wcześniej nie widzieli na oczy (może słyszeli, ale nie widzieli). No i muszę przyznać, że trafiłaś na porządną poradnię ;) Jak dziecko nie ma, to nie dostaje papierka i tyle. Zresztą jak się poczyta niektóre opinie, to ...

    Przykład z zeszłego tygodnia
    Czytam opinię, w której jest napisane, że uczeń nie potrzebuje wydłużonego czasu na pisemne prace (kartkówki, sprawdziany, wypracowanie itp. ) po czym w zaleceniach do pracy z uczniem napisali, że należy wydłużyć mu czas na prace pisemne (jw. kartkówki, sprawdziany, wypracowania).

    To w końcu co nauczyciel ma zrobić? Wydłużyć czy nie? Jedno zdanie przeczy drugiemu, a opinia pisana na zasadzie "kopiuj-wklej".
    Nie dość, że rodzice/uczniowie naciągają poradnie na papierek, to jeszcze poradnia pisze te papierki na odwal. Nie mówię o wszystkich poradniach, dotyczy to tej poradni z którą mam styczność, aczkolwiek to nie jest odosobniony przypadek

    Miała to samo napisać, ale nie będę powtarzać ;)

    Szkoda, że temat został urwany w taki sposób. Swoje zdanie można powiedzieć na różne sposoby: można kogoś pochwalić w taki sposób, że mu się żyć odechce; można też kogoś od idiotów wyzwać w taki sposób, że wyjdzie uśmiechnięty i jeszcze chętnie wróci po więcej.

    A wracając jeszcze do
    Trafiłaś w punkt z tym stwierdzeniem :inlove: a to od razu widać, które dziecko zostaje puszczone samopas, a któremu rodzice poświęcają czas. Fakt, nie jest to łatwe. Aktualnie mam na tapecie ucznia z kl.4 - w zeszłym przyłapałam, że nie potrafią tabliczki mnożenia i zapowiedziałam kartkówkę z tabliczki mnożenia (klasa 4. dawno powinna ją mieć w małym paluszku - jestem teraz przy mnożeniu pisemnym) i co? Od tego czasu uczeń (czwarta klasa!) omija moje lekcje. Oczywiście za przyzwoleniem rodziców. W dni, gdy nie ma matematyki jest w szkole cały i zdrów, a gdy jest matematyka to go nie ma albo przychodzi do szkoły po mojej lekcji. Komu takie nastawienie pomoże?

    Szczerze mówiąc, to się zdziwiłam Twoimi grzecznymi odpowiedziami ;)
    Wygasać to może ogień w kominku xD
     
    Ostatnie edytowanie: 5 grudnia 2018
  3. tigre

    tigre Fanatyk forum

    Czy Ty może matmy uczysz? :)
    Wiesz ja toto studiowałam (zabawnie było) ale tą część p której można było zostać nauczycielem odpuściłam po pierwszych 3 tygodniowych praktykach w szkole - nie zrobiłam uprawnień (choć i tak nawet teraz po tylu latach mam co jakiś czas dzieciaki "na stanie"
    Matma naprawdę nie taka straszna jak ją malują ale 90% zależy od nauczyciela i nastawienia rodziców a dopiero reszta to zdolności (moje osobiste zdanie i obserwacje)
    Ja trafiłam na wielu wspaniałych matematyków i jedną Panią obiecującą mi, że mnie uwali na maturze....no nie poszło jej (a jaki ubaw miałam - ale to inna historia, kiedyś opowiem to się pośmiejecie ;))
    Często pomagałam dzieciakom właśnie przed egzaminami - gimnazjum, matura....i u nich okazywało się, że zaległości z pierwszych klas podstawówki....a niestety z tym przedmiotem jest tak, że bez pewnych podstaw dalej ani rusz.... szkoda, dzieciaki które mi w łapy wpadały po jakimś czasie dawały radę i to bardzo dobrze tylko "czasem tego czasu mało" (jak nadrobić kilkuletnie zaległości w pół roku....)
    A teraz hit ;) do dziś tabliczka mnożenia jest dla mnie nieodgadniona i "potrzebuję trochę więcej czasu" ;) ;) ;) no jakoś nie weszła do głowy ( ale weszło kombinowanie by sobie to szybko ogarnąć i przemnożenie 26x15 idzie mi szybciej niż 6x8 ;);)
    A drugi hit to taki, że matmą można się świetnie bawić - to z autopsji, tymi zabawami i zagadkami zazwyczaj zaczynałam jak mi się oporne egzemplarze trafiały - działało i bakcyla chwytali ;)


    Trzech gości umówiło się w knajpie na flaszkę. Przy stoliku robią składkę-każdy dał po 10 zł. Po chwili kelner przynosi flaszkę i mówi: wódka kosztowała 25 zł, zostało 5 zł reszty, żeby było sprawiedliwie ja biorę 2 zł a panom oddaje po 1 zł reszty. Po paru minutach goście liczą: daliśmy 3 banknoty po 10 zł, kelner wydał nam po 1 zł reszty więc wydaliśmy po 9 zł, trzy razy 9 daje nam 27 zł, 2 zł wziął kelner...a gdzie jeszcze 1 zł?
     
    Ostatnie edytowanie: 5 grudnia 2018
  4. -norbijas-

    -norbijas- Chodząca legenda forum

    flaszka 25 zeta+ 2 zeta napiwku= 27 zeta,,, i znalazla sie zlotowka...:pxD
     
    wolf031973, miwi45 oraz tigre lubią to.
  5. ania1713

    ania1713 Chodząca legenda forum

    Uczę 8)

    Matematyka jest trudna, ale trochę w innym znaczeniu.
    Jeśli na historii nie lubię starożytności*, no badziejstwo takie - po co mi to? To zawalę jeden sprawdzian, przechodzę do średniowiecza i dalej - zbieram same piątki. A matematyka jest jak takie matrioszki (tak to się pisze?). Np. takie (ukochane przez wszystkich :p ) ułamki.

    1. Masz dział z ułamkami: dodajesz, odejmujesz, mnożysz, dzielisz.
    2. Potem masz dział z polami figur, a tam długości boków to też ułamki i możesz znać wzór na pole trójkąta, ale jeśli nie umiesz ułamków, to leżysz.
    3. Przechodzisz do liczb wymiernych (dodatnie i ujemne liczby) i przy działaniu -7,8+2,3 wiesz, że ma wyjść minus, ale źle odejmiesz ułamki i leżysz
    4. dział z wyrażeniami algebraicznymi 1/4a+1/2a - leżysz, bo nie umiesz dodawać ułamków

      i tak dalej...
    I jeśli w matematyce raz zrobisz sobie wolne, to potem tego nie nadgonisz. I właśnie to jest trudne, bo trzeba wszystko pamiętać.
    Moje matematyczka w średniej też mi prorokowała oblaną maturę xD To była jazda :p ale zaczęłam z nią mieć problem jak pokazałam jej rozwiązane jedno zadanie (wg niej trzeba było zapisać 2 strony jakimś skomplikowanym sposobem a mnie to zajęło 4 linijki i sposób był zgodny z przerabianym tematem :p )

    Oj tak :D Ja nawet na matematyce śpiewałam o polach figur :p Oczywiście wielkie zdziwienie, że potrafię śpiewać xD albo jak tłumaczyłam, że coś się wzięło z angielskiego - zdziwienie, że znam angielski


    PS. Jak Zuza jednak zmieni zdanie i wróci, to chyba zawału dostanie, gdy zobaczy matematyczne posty :p

    *bardzo lubię starożytność ;)
     
    Ostatnie edytowanie: 5 grudnia 2018
  6. tigre

    tigre Fanatyk forum

    O tototo bardzo dobrze prawisz :) Dokładnie to miałam na myśli - podstawą są podstawy :)
    W liceum pierwsze 2 lata też super matematyka miałam - wymagał bardzo - ale od każdego inaczej jak już poznał dzieciaki- np tych którym matma trudniej przychodziła potrafił dać fajną ocenę jak widział, że chcą - zawsze odpytywał z definicji, twierdzeń na początek (to mogli wkuć i choć tego wymagał) - dawał 3 na start a jak ktoś dalej umiał czyli zadania - łapał się na 4 i 5 i więcej (no na 6 trzeba było się starać)
    Mnie sobie ze wstępnych egzaminów zapamiętal aż do matury (no jechałam na opini i tyle ;)) był w komisji - ja wylosowałam funkcje kwadratowe których w programie podstawówki nie było....i nie chciałam oddać pytania i losować drugi raz (bo to wiesz co trafisz - a to umiałam) ....i potem trafiłam do niego do klasy ;) tylko jak trzeba było cokolwiek zapamiętać (w sensie na blachę wyryć) to ja ni w ząb - wzorów nie umiałam spamiętać....ale je sobie wyprowadzać umiałam...tak z boczku ;)
    Po jakimś czasie było już coś w stylu "Iwona do tablicy....hmmm twierdzeń nie pytamy bo to nie ma sensu no to porobisz zadanka" ;)
    Zanudzimy wszystkich matmą a co :)
    A ta baba moja wredna też chciała mnie uwalić za poprawianie jej przy zadaniach...tylko ona ostrosłup przerysowywała z zeszytu.....i i tak kiepsko......brak słów bo z niej taki nauczyciel był jak z....ciach ;)
     
  7. miwi45

    miwi45 Weteran forum

    Pozwolicie, że zrobię przeciwwagę dla matmy? Dla odmiany coś dla humanistów ;)
    Aczkolwiek, na marginesie wspomnę, że matematykę bardzo lubiłam w liceum (miałam cudowną matematyczkę).

    Jan Kochanowski
    Fraszki, Księgi pierwsze
    Na gospodarza
    Posadziłeś mię wprawdzie nie nagorzej[1],
    Ale by trzeba mięsa dawać sporzej;
    Przed tobą widzę półmisków niemało,
    A mnie się ledwie polewki dostało.
    Diabłu się godzi takowa biesiada!
    Gościem czy świadkiem ja twego obiada!

    Mam nadzieję, że Zuza przyjmie tę fraszkę z właściwym sobie poczuciem humoru i zrozumie podtekst ;)
     
  8. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Ja pamiętam egzamin do szkoły średniej. W jeden dzień był j. polski, w drugi matematyka. W podstawówce nie miałem problemów z nauką, ale ten polski nie należał do moich ulubionych przedmiotów. Owszem, umiałem odmieniać rzeczowniki i czasowniki, ale nigdy mi nie wiedziałem czym się różni przydawka od przysłówka. No i na egzaminie wyszło szydło z wora. Było tam jakieś pytanie z teorii gramatyki, na które nie umiałem odpowiedzieć. Jako że wszystkie inne zadania zrobiłem, a to była dla mnie czarna magia, stwierdziłem, że nie ma sensu siedzieć do końca, bo i tak nic nie wymyślę. Oddałem więc przed czasem kartkę bez jednego zadania i z innym dość mocno pokreślonym. Na drugi dzień nauczycielka, która nas pilnowała, stwierdziła że mnie chyba nie zależy na tej szkole i że mogłem napisać cokolwiek - a nuż bym trafił. Spłynęło to po mnie jak po kaczce i zabrałem się za rozwiązywanie zadań z matematyki. Według ówczesnych standardów było ileś zadań "normalnych" i jedno "trudne". Do dziś pamiętam, że w tym trudnym trzeba było policzyć drzewka w sadzie, które rosły w rzędach i kolumnach. Żeby to zrobić, należało ułożyć jakiś układ równań. W którymś miejscu rozwiązywania doszedłem do dzielenia. Napisałem sobie piękny słupek i liczę, liczę aż wychodzi mi 1-1. A to przecież dzieci już w pierwszej klasie podstawówki wiedzą, że 1-1=1. No i mi wychodzi, że w każdym rzędzie rośnie 7,5 drzewka :D
    Przepisałem układ równań do brudnopisu, ale pomyślałem sobie, że policzę zmienne w innej kolejności. Policzyłem, wyszło 7. Ki diabeł?
    Dobre 15 minut mi zajęło znalezienie tego błędu. Gdy oddawałem kartkę przed czasem, nauczycielka tylko pokręciła głową i westchnęła. Po dwóch czy trzech latach miałem okazję się z nią spotkać na jakimś zastępstwie, ale mnie nie skojarzyła (albo nie dała tego znać po sobie). Może to i dobrze xD
     
  9. zzizzie

    zzizzie Chodząca legenda forum

    Buuu.
    To ja, na waszych farmach wśród sandałowców:

    [​IMG]

    Tak najogólniej – grzeczne odpowiedzi to był wynik empatii.
    Poza tym ja naprawdę dość często bywam grzeczna. Nie widać?! o_O 8)

    A co do wygasania, to właśnie tak mam zamiar wygasnąć, jak ten ogień.
    Chwilowo jeszcze coś tam się tli.
    Ale jak się wypali, to zgaśnie. Straży pożarnej nie warto wzywać, samo zgaśnie.

    Matematyka jest fajna, bo logiczna. Jak się człek połapie w logice, to i te słupki zrozumie.
    Ja zrozumiałam tak gdzieś w połowie trzeciej dekady mojego pobytu na tym padole łez.

    Norbi, a jeśli gorzałę w przykładzie zastąpimy kefirkiem, to też rozwiążesz zagadkę…?

    ***

    I może jednak wrócę (po raz ostatni, przysięgam) do tych moich doświadczeń z dys-.
    Jeśli Koleżanka tu zajrzy, to mam nadzieję, że tym razem zrozumie.

    Jeśli czternasto-piętnastolatek deklarujący chęć zrobienia kariery w zawodzie prawniczym macha mi przed nosem papierkiem zaświadczającym, że nawet w słowie “pupa” niewątpliwie zrobi błąd, ponieważ cierpi na dysortografię… to jak ja mogę zareagować?
    Otóż mogę rzecz jasna uświadomić młodemu koledze, że bez względu na to, co mu się wydaje na podstawie amerykańskich filmów, zawód prawniczy polega przede wszystkim na czytaniu… myśleniu… oraz pisaniu; że nawet oskarżyciel / obrońca przed wygłoszeniem płomiennej mowy na sali sądowej (by pozostać w klimacie tych filmów prosto z USA) sporo stron musi zapisać; oraz że kopia papierka w sprawie dysortografii dołączona do tzw pisma procesowego zostanie uznana za kpiny z sądu.

    Na to młody kolega lekko speszony chowa papierek do plecaka i wyjaśnia, że jemu tak właściwie to już przeszła ta dysortografia.
    Aha, przeszła.
    To fajnie.
    Ale w takim razie po co młody kolega podetknął mi ten papierek pod nos?
    A bo mama zawsze tak robiła i teraz też mu kazała podetknąć.
    Na płatnych pozaszkolnych zajęciach dodatkowych.
    Rutyna po prostu.

    Ponieważ młody kolega, podobnie jak inne dzieciaki z papierkiem, marzył o tym zawodzie prawniczym, a mnie los pokarał stopniem magistra nauk prawnych, uznałam za stosowne podsumować kwestię papierka (oraz kosztów poniesionych przez rodziców) z punktu widzenia przepisów prawa.
    Nie wracaliśmy już do tej kwestii – a dzieci jakoś się sprężyły mimo posiadanego papierka i pisały bezbłędnie, nawet “na żywo” czyli na tablicy… cóż, nie mam pewności, jak by im wyszło bezbłędne napisanie słowa “pupa”, gdyż pupa nie stanowiła przedmiotu naszych rozważań.

    To były piekielnie bystre dzieciaki z zamożnych rodzin, którym rodzice ułatwiali życie. Moim zdaniem – głupio ułatwiali. A prawnik (czyli ja) na zajęciach szkoły prawa po prostu nie mógł przymknąć oka na nieuczciwość, choćby nawet już przedawnioną.

    I jak się to wszystko ma do prawdziwej dysortografii…?
    Ano właśnie.


    PS. Polecam moje porównanie: był z niej taki nauczyciel, jak z koziego drugiego końca saksofon tenorowy.

    PS 2. Fraszki, hmm. Kocham, ale tutaj to aż strach o nich wspominać.
    Planowany napis na nagrobku niejakiego Mariana Załuckiego:
    Czy pani lubi Załuckiego?
    To proszę kłaść się obok niego.

    Genialny Hemar… “dwie są rzeczy, które czynią z pana / typ społeczny o wartości wzoru: / brak poczucia własnego komizmu / brak poczucia cudzego humoru”.
    Słówka Boya, chyba w całości zakazane – “cóż u diabła z tym […], jak powiada stary Fredro”. Z czym mianowicie? A z tzw sutaszem, tylko dawniej trochę inaczej brzmiało to słowo. Archaizm taki.
     
  10. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Bry.Tu mnie jeszcze nie było-pisemnie,bo czytam namiętnie:p Ale teraz o obu ostatnich tematach mam jako takie pojęcie-dziecię dyslektyk i dysortograf i (autentyczny,nie załatwiony) i kompletna noga z matmy :DCo do dyslekcji-miałam to szczęście,że dziecię po stwierdzeniu dyslekcji,zostało skierowane do,pierwszej chyba w kraju,Szkoły Terapeutycznej .[ciach]
    Moje dziecię na ADHD się"nie załapało"ale niewiele mu brakowało.Ta szkoła sprawiła cud a mnie mniej siwych włosów przybywało.Bo w pierwszej klasie podstawówki upośledzenie umysłowe wmawiała pani wychowawczyni -.- I koniecznie do szkoły specjalnej chciała syna wysłać >:(Syn ma dziś 33 lata,uczonym nie został ale sobie doskonale radzi w życiu-no ja mniej,jak sms-y pisze do mnie :p
    A co do matmy-nauczycieli chyba dobrych miałam ale odporna na wiedzę matematyczną wyjątkowo byłam 8)Jakoś liczyć jednak potrafię,tabliczkę mnożenia znam a co innego policzyć muszę-no to 21 wiek mamy,wiem gdzie poszukać pomocy xD

    Usunęłam link,strona zawierała reklamy.
    Mod_Elena
     
    Ostatnio edytowane przez moderatora: 5 grudnia 2018
  11. MOD_Elena

    MOD_Elena Guest

    Uczeń uczniem , nauczyciel nauczycielem a życie życiem- od lat i od pokoleń.
    Ale przypadków jest znacznie więcej, aniżeli tych z naszego słownika polskiego.
    I wrzucanie wszystkich z papierkami czy bez do jednego "przedziału, podziału" jest bez sensu.
    Pomimo iż nic nie jest bez sensu:p
    Nauczyciele zwalają na rodziców ;) rodzice na nauczycieli a uczniowie wspominają ;):D
    Ale i nauczyciele popełniają błędy i rodzice i uczniowie i wszyscy.
    I co?
    Ci co nie muszą się usprawiedliwiać - są usprawiedliwiani, a tych co by należało usprawiedliwiać, się odrzuca.
    A jakby tak czasem szukając przyczyny, poobserwować, można by zobaczyć znacznie więcej, aniżeli można wyczytać.
    Uprzejmie proszę nie rozkładać, tych moich rozważać na czynniki pierwsze, ani nie dzielić, czy mnożyć :p
    Matematyki nie lubiłam a zawdzięczam to nauczycielce z podstawówki :p
     
  12. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Nie widziałam tej reklamy :( Dopiszę w takim razie,że ta szkoła powstała w Toruniu
     
    ankagdw, kropelka04 oraz miwi45 lubią to.
  13. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Gosia, bo z tą matematyka to jest jak z językiem polskim. Każdy (no prawie każdy) umie policzyć resztę w sklepie, tak jak większość jakoś się porozumiewa z innymi. Ogólnie na tym poziomie nie ma tragedii. Schody zaczynają się, gdy ktoś nie mający podstawowych umiejętności próbuje się brać za rzeczy zaawansowane - tak jak wspomniany prawnik bez znajomości ortografii czy inżynier nie umiejący ułamków.
     
  14. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Ja teraz,na starość,zaczynam mieć problemy z ortografią :oops: Zawsze jednak byłam humanistką i zupełnie nie wiem,po kie licho do Technikum Budowlanego poszłam xD Ale technikiem jestem,z dyplomem 8) A teraz taksówki wysyłam,więc mi matematyka do tego potrzebna nie jest-raczej niekiedy psychologia i to taka zaawansowana :p
     
  15. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    dowiesz się, jak zaczniesz z wnukami budować domy z klocków xD
     
  16. tigre

    tigre Fanatyk forum

    A ja zdążyłam przed ciachaniem i aż mi się łezka zakręciła w oku... jak to się teraz mówi "pełen szacun" .... Szkoda, że tylko jedna taka szkoła
    Koleżanka teraz zabrała się za Montesori (nie do końca wiem czy tak to się pisze) i tu też jestem pod wrażeniem - kilkoro rodziców zebrało się, założyło fundację, klasy i najpierw "dzieci własne" teraz już zmieniają budynek, szukają nowych nauczycieli bo brakuje miejsc....ale warunek jeden - rodzic współpracuje a jak nie to niestety zwalniamy miejsce dla innego dziecka.
     
  17. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    wnuczkę mam-lalki woli xD
    Może podpowiedz,żeby się ze szkołą terapeutyczną skontaktowali na jakieś szkolenie..Oni już duże doświadczenie mają-chyba od 1991 roku działają...
    Nie da się dziecka do szkoły posłać-jaka by nie była-i z nią nie współpracować ściśle.Tym bardziej,jeśli są jakieś problemy...
     
    ankagdw, kropelka04 oraz miwi45 lubią to.
  18. MOD_Zgredek*

    MOD_Zgredek* Forum Moderator Team Farmerama PL

    Lalka też musi mieć domek :D
     
  19. gosiagosia60

    gosiagosia60 Chodząca legenda forum

    Właśnie o tym myślę,tyle,że jakiś stolarz by chyba bardziej był potrzebny...Z cegieł jej domku nie zrobię :p Ale sobie coś przypomniałam :D Na takim sprzęcie obliczeń się uczyłam: [​IMG] :p
    konia z rzędem,kto to pamięta xD:cry:xD Idę spać,dobranoc
     
  20. alekar

    alekar Chodząca legenda forum

    To jest suwak logarytmiczny, pamiętam :)można na nim mnożyć, dzielić, logarytmować, potęgować...

    Dla tych, co nie znają przykład:
    [​IMG]
    Mnożymy 2 x 3.
    Jedynkę przesuwki ustawiamy nad pierwszym czynnikiem (2). Wynik (6) odczytujemy pod drugim czynnikiem (3).
    Proste, prawda ? ;)
     
    Ostatnie edytowanie: 5 grudnia 2018
Status tematu:
Brak możliwości dodawania odpowiedzi.